Slawek
1362

"Cud nad Wisłą" - początek krucjaty różańcowej

„Odmawianie różańca jest dzisiaj koniecznością, bo różaniec, to dar Matki do zmieniania świata” (Pan Jezus do Małgorzaty Balhan - założycielki Małych Dusz)

Był rok 1920. Cieszyliśmy się z odzyskanej przed kilkunastu zaledwie miesiącami niepodległości, ale radość ta nie była doskonała. Granice płonęły. Generał Dowbór-Muśnicki walczył z Niemcami o Poznańskie. Korfanty odbierał im Śląsk. „Orlęta” broniły Lwowa przed Ukraińcami. Czesi awanturowali się o Cieszyn, a Litwini o Wilno. Plebiscyt na Mazurach i Warmii uniemożliwiały niemieckie bojówki i bolszewicka inwazja. Międzynarodowe mafie były nam wrogie. Trzeba było wszędzie walczyć, tymczasem skarb był pusty, a społeczeństwo ubogie. Nie było broni, tę zaś, którą sprowadziliśmy drogą morską z Francji, blokowali gdańscy dokerzy.
Traktat Wersalski z dnia 28 czerwca 1919 r. choć mówił o Polsce niepodległej z dostępem do morza, nie wytyczył jej granic. Trzeba było zdobywać je własnym wysiłkiem i krwią. Dmowski czynił wszystko, aby Polska była wielka, poczynając od prastarych ziem Chrobrego, a kończąc na spuściźnie Jagiellonów. Międzynarodowa mafia starała się paraliżować wszystkie wysiłki, zarówno Prezesa Dmowskiego, jak i jego Narodowego Komitetu. Kraj wyniszczony przez okupantów uwikłany był w wojnę z bolszewikami, którzy chcieli przerzucić swą rewolucję na Zachód. Niefortunny sojusz Piłsudskiego z ukraińskim atamanem Petlurą i zajęcie przez nasze oddziały Kijowa, zmobilizowały bolszewików. Zadali nam dotkliwą porażkę. Wojna przybrała nowy obrót... Bolszewicy byli tak pewni zwycięstwa, że wieźli ze sobą przygotowany dla Polski rząd w składzie Juliana Marchlewskiego, Feliksa Dzierżyńskiego i Feliksa Kohna...
Armia w ciężkich walkach cofała się na całym froncie. Nieprzyjaciel nacierając od wschodu, dochodził już do Warszawy. Daleko, na południu kraju bronił się Lwów. Zatrzymał on sławną konnicę Budionnego w jej marszu na Warszawę. Jak się później okazało, był to również jeden z elementów zwycięstwa nad Wisłą. Ale w tej chwili groziła klęska, choć dowództwo nie traciło głowy i montowało przeciwnatarcia. Żołnierz jednak był wyczerpany i załamany psychicznie, o czym mówią swoi i obcy. Tuchaczewski, wódz Armii Czerwonej, pisze, że „Polacy przestali wierzyć we własne siły, cofali się bez żadnego powodu, ich oficerowie nie mogli opanować zdemoralizowania i zaprowadzić dyscypliny”.
Śledząc dramatyczną sytuację Polski, która w całym świecie była postrzegana jako bastion katolicyzmu, wielki konwertyta, wielki apostoł różańcowy, budowniczy sanktuarium Matki Boskiej Różańcowej - Bartolomeo Longo, wystosował list otwarty do katolików całego świata z prośbą, aby modlili się za Polskę. W ten sposób zainicjował rodzaj różańcowej krucjaty ogólnoświatowej w intencji Polski. Wierząc niezbicie w cudowne wstawiennictwo za tym niezwykłym narodem, już w pierwszych dniach sierpnia powiedział do księdza Stanisława Mystkowskiego: „Przekonany jestem święcie, że Matka Boska Różańcowa, która jest Królową Korony Polskiej, nie pozwoli, by Jej ukochany naród jęczał ponownie w niewoli rosyjskiej... Polska ma świetlaną przyszłość przed sobą”...
„Tymczasem zbliżał się dzień Wniebowzięcia Matki Bożej i na froncie zaczynają dziać się rzeczy dziwne, których ani nasi, ani bolszewicy nie przewidzieli. Pozornie nie było w nich nic nadzwyczajnego. Nieprzyjaciel był już pod Warszawą. Radzymin przechodził z rąk do rąk. Ambasady państw zaprzyjaźnionych opuściły stolicę. Pozostał tylko nuncjusz papieski Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI. Miasto opustoszało. Kto miał zdrowie i siły szedł na front. Na Krakowskim Przedmieściu przed figurą Matki Bożej Zwycięskiej klęczało od rana do nocy tysiące kobiet, ludzi starych i dzieci. W Kościele Zbawiciela któregoś poranka leżał krzyżem przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej gen. Józef Haller, wódz właśnie „najsłabszej” Armii Ochotniczej”. „Na Placu Zamkowym postawiono ołtarz polowy, na którym umieszczono relikwie świętych. Około trzydzieści tysięcy ludzi modliło się w tym miejscu gorąco na różańcu, leżąc krzyżem. Generał Weygand napisał, że nigdy nie widział ludzi tak modlących się, jak w Warszawie... W tym samym czasie Episkopat Polski zgromadzony na Jasnej Górze ofiarowywał ojczyznę Maryi Królowej”.
Slawek
LEGION MAŁYCH DUSZ
MIŁOSIERNEGO SERCA JEZUSA
Wspólnota "Legion Małych Dusz" jest stowarzyszeniem Kościoła Rzymsko - Katolickiego. Jego powstanie zapowiedziała 100 lat temu św. Teresa od Dzieciątka Jezus, francuska karmelitanka bosa. (Zob. Dzieje Duszy, Poznań 2005, s. 274). Legion został założony w Belgii w 1971 r.
Jego założycielką jest Małgorzata Balhan, matka rodziny robotniczej w Walonii …Więcej
LEGION MAŁYCH DUSZ
MIŁOSIERNEGO SERCA JEZUSA
Wspólnota "Legion Małych Dusz" jest stowarzyszeniem Kościoła Rzymsko - Katolickiego. Jego powstanie zapowiedziała 100 lat temu św. Teresa od Dzieciątka Jezus, francuska karmelitanka bosa. (Zob. Dzieje Duszy, Poznań 2005, s. 274). Legion został założony w Belgii w 1971 r.
Jego założycielką jest Małgorzata Balhan, matka rodziny robotniczej w Walonii, która sprecyzowała cele stowarzyszenia.
male-dusze.com.pl/onas.html