Węgrzy nie są Słowianami. Jako nastolatek wziąłem kiedyś plecak i 16 złotych na bilet do Budapesztu. Tafiłem na pole namiotowe nad jeziorem, takim lokalnym. Zaprzyjaźniłem się z Węgrami. Owszem, naukę wspólnego języka rozpoczęliśmy od wymiany ojczystych przekleństw na pobudkę. Węgrzy budzili mnie polskimi przekleństwami, zaś Polacy Węgrów - ich rarytasami. Od tego zaczęliśmy. Trochę słów potrzebnych jest do przyjaźni. Jeden z tych Węgrów zaprosił mnie - po dwóch latach - na basen w Szekesfehervar (miasto wówczas 70-tysięczne), w zimie 1979 roku. Po drodze usłyszałem i zobaczyłem jakąś kłótnię między grupami około dziesięcioletnich chłopaków. Ździebko po węgiersku rozumiałem, więc dotarło do mnie, że gwałtownie wykrzykują słowa: "Węgrzy" i "Rosjanie". Zapytałem Węgra o co im chodzi ? Wyjaśnił, że dzielą się na oddziały, bo będą toczyć wojnę.
Basen na Węgrzech to miejsce spotkań młodych. Wszyscy znajomi mojego przyjaciela przychodzili witać się ze mną. Zaprosili mnie do udziału w meczu piłki wodnej. Nie przeszkadzało im, że nie byłem dobrym pływakiem. Kiedy mi udało się strzelić gola, cieszyli się wszyscy, nawet ci z drużyny przeciwnej.
Tacy są Węgrzy dla Polaków. To tylko takie ludzkie doświadczenie, że oni są nam najbliżsi. Nie wiem dlaczego ...?
Nie wiem jacy my jesteśmy dla Węgrów, ale wiem, że kiedy zdarza mi słyszeć ich mowę, to wzruszam się. (Spotkałem w moich nastoletnich wędrówkach Niemców, Słowaków, Czechów, Bułgarów i innych. Tylko Węgrem mógłbym zostać, bo oni chociaż tacy odmienni, to z nimi tak, jak w domu, jak na swoim podwórku). Kiedy byłem już bardzo dorosły, byłem w Rumunii. Mieszkałem w domu Węgrów. Chodziłem z nimi na bazar, do kościoła i gdzie indziej. Nawet do synagogi. Moja gospodyni, żona Węgra okazała się wnuczką rusińskiego grecko-katolickiego biskupa. "Jestem Ruska" - przyznała się trochę zażenowana. Węgrzy mają talent do jednania ludzi; wówczas pokochałem Rusinów (Ukraińców...), Rumunów, nawet Żyda, który gospodarował w starej przywróconej Żydom synagodze.
Przyjaźń trzeba od czegoś zacząć. Od wspólnych genów ? Człowiek to dużo więcej, niż geny. (Gdyby małżonkowie dobierali się według genów, to byłoby obrzydliwe. To dobrze, że przyjaźń i miłość są tajemnicą).

My Słowianie ... hmmm ... Węgrzy to Słowianie? A Polacy tak cenią wolność? Jest dziś w Europie bardziej zniewolony naród? Znasz społeczeństwo znoszące jarzmo bardziej pokornie? W jednym z zachodnich dzienników komentator pisał, że Polacy z pokorą przyjmują to co w Grecji, Hiszpanii czy we Włoszech dawno spowodowałoby tak wielką burzę, że tamtejsze miasta zasnułyby się czarną chmurą wydobywającą się ze spalonych opon i samochodów na ulicach.