Ks. prof. Michał Poradowski Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego (fragmenty)

Ks. prof. Michał Poradowski Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego (fragmenty) Już pierwsza ekipa Chrystusa Pana odzwierciedla słabość natury ludzkiej i jakby zapowiada, iż tak będzie zawsze …Więcej
Ks. prof. Michał Poradowski
Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego (fragmenty)
Już pierwsza ekipa Chrystusa Pana odzwierciedla słabość natury ludzkiej i jakby zapowiada, iż tak będzie zawsze, a więc aż do drugiego przyjścia Zbawiciela. Znana jest powszechnie opinia o dwunastu apostołach: „... jeden zdrajca (Judasz), drugi zaprzańca (św. Piotr), trzeci niedowiarek (św. Tomasz), a reszta... pożal się Boże". Nie lepiej było i później, a więc po Wniebowstąpieniu Chrystusa Pana, o czym informują nas Listy św. Pawła i Dzieje Apostolskie.

Co więcej, już św. Piotr, jako pierwszy papież, denuncjuje istnienie „spisku", czyli układu między Synagogą (Żydami) i ówczesną władzą polityczną, reprezentowaną przez Heroda i Piłata, a więc współpraca w zwalczaniu powstającego Kościoła (Dzieje Apostolskie, 4, 26-27). Żydzi stają się inspiratorami prześladowań chrześcijan i Chrześcijaństwa jako takiego poprzez pogan rządzących ówczesnym światem. To oni spowodowali okrutne prześladowania najpierw w …Więcej
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
.
O GRZECHACH PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU -
.
ile jest
grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, i które są?
.
Jest ich sześć, a są następujące.

.
1. Rozpaczanie o zbawieniu.
.
2.
Zarozumiałe spodziewanie się zbawienia bez zasług.
.
3.,,,,,,,,,,,,
Walczenie przeciwko prawdzie poznanej.,,,,,,,,,,,
.
4.
Zazdroszczenie bliźniemu łaski Bożej.
.
5.
Uporczywość w grzechach.
.
6.
Ostateczne niepokutowanieWięcej
.
O GRZECHACH PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU -

.

ile jest
grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, i które są?
.

Jest ich sześć, a są następujące.

.
1. Rozpaczanie o zbawieniu.
.
2.
Zarozumiałe spodziewanie się zbawienia bez zasług.
.
3.,,,,,,,,,,,,
Walczenie przeciwko prawdzie poznanej.,,,,,,,,,,,
.
4.
Zazdroszczenie bliźniemu łaski Bożej.
.
5.
Uporczywość w grzechach.
.
6.
Ostateczne niepokutowanie.

.
.
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
.
O GRZECHACH PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU -
.
ile jest
grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, i które są?
.
Jest ich sześć, a są następujące.

.
1. Rozpaczanie o zbawieniu.
.
2.
Zarozumiałe spodziewanie się zbawienia bez zasług.
.
3.,,,,,,,,,,,,
Walczenie przeciwko prawdzie poznanej.,,,,,,,,,,,
.
4.
Zazdroszczenie bliźniemu łaski Bożej.
.
5.
Uporczywość w grzechach.
.
6.
Ostateczne niepokutowanieWięcej
.
O GRZECHACH PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU -

.

ile jest
grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, i które są?
.

Jest ich sześć, a są następujące.

.
1. Rozpaczanie o zbawieniu.
.
2.
Zarozumiałe spodziewanie się zbawienia bez zasług.
.
3.,,,,,,,,,,,,
Walczenie przeciwko prawdzie poznanej.,,,,,,,,,,,
.
4.
Zazdroszczenie bliźniemu łaski Bożej.
.
5.
Uporczywość w grzechach.
.
6.
Ostateczne niepokutowanie.

.
...
Jeszcze jeden komentarz od CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU udostępnia to
2414
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
.
Różowe chrześcijaństwo

.
Wprowadzenie
.
Celem tego tekstu jest przedstawienie krótkiej charakterystyki specyfcznej formy religijności i typu mentalności reprezentowanej obecnie przez niemałą liczbę katolików. Do określenia tego zj awi- ska przydatne okazało się wyrażenie, którym po raz pierwszy posłu- żył się W 1880 roku Konstantyn Leontew. Rosyjski reakcjonista starał się opisać pewną …Więcej
.
Różowe chrześcijaństwo

.
Wprowadzenie
.
Celem tego tekstu jest przedstawienie krótkiej charakterystyki specyfcznej formy religijności i typu mentalności reprezentowanej obecnie przez niemałą liczbę katolików. Do określenia tego zj awi- ska przydatne okazało się wyrażenie, którym po raz pierwszy posłu- żył się W 1880 roku Konstantyn Leontew. Rosyjski reakcjonista starał się opisać pewną tendencję duchową, która budziła w nim silny niepokój, moralny sprzeciw i estetyczną odrazę. Określił ją mianem „różowego chrześcijaństwa". Dostrzegał ją w dziełach najwybitniejszych pisarzy rosyjskich, takich jak Lew Tołstoj i Fiodor Dostojewski. Leontjew ironicznie określał ich mia- nem „nowych chrześcijan". Cała „nowość" ich nauki wiązała się nie tyle z jej oryginalnością, ile z mniej lub bardziej świadomym zerwaniem ze Świętą Tradycją i z brakiem wierności temu, co stanowi depozyt wiary chrześcijańskiej. Choć różowe chrześcijaństwo rekomenduje samo siebie jako jedyne, żywe i autentyczne, w istocie rzeczy ma ono jednak charakter heterodoksyj ny.
.
Należy dodać, że w ten sposób wprowadza w błąd swoich zwolenników i uniemożliwia im rzeczywisty rozwój religijny, ponieważ żyją oni spokojnie w niewzruszonym przekonaniu, że są stuprocentowymi chrześcijanami, nie uświadamiając sobie, że nie dokonało się w nich pełne nawrócenie. W porównaniu z chrześcijaństwem tradycyjnym nauka różowego chrześcijaństwa jest rozcieńczona, a wymagania moralne - zmiękczone. Źródeł wspomnianej mentalności należy szukać A W liberalnych nurtach protestantyzmu. Zdaniem Leontjewa tym, co odróżnia różowe chrześcijaństwo od większości innych herezji, jakie znamy z historii, jest fakt, że jego zasady nie zostały wyraźnie wyartykułowane i nie doszło w nim do wyodrębnienia się wspólnoty odstępców jest ono głoszone przez tych, którzy należą do Kościoła. Ludzie ci nominalnie są chrześcijanami, choć w istocie rzeczy są do głębi przeniknięci rewolucyjnym, światowym duchem. Działając od wewnątrz mogą doprowadzić do znacznie dotkliwszych szkód niż najbardziej zajadli zewnętrzni Wrogowie chrześcijaństwa. Kard. John Henry Newman w swoim kazaniu Religia obecnego czasu scharakteryzował ten typ duchowości W następujący sposób: „Nie zawiera ona prawdziwej bojaźni Bożej, ani gorliwości w chronieniu czci Boga, ani głębokiej nienawiści wobec grzechu, ani przerażenia na widok grzeszników, ani oburzenia wobec bluźnierstw heretyków, ani zazdrosnego przestrzegania prawdy doktryny, ani lojalności wobec Świętego Kościoła Apostolskiego, o którym mówi Credo, ani uznania autorytetu religii jako czegoś zewnętrznego wobec umysłu: jednym słowem cechuje ją zupełny brak powagi -i dlate- go nie jest gorąca ani zimna, lecz letnia”.

Selektywizm

W różowym chrześcijaństwie nie przykłada się szczególnej wagi do prawowierności, bowiem z jego punktu widzenia ważniejsza od dogmatów wydaje się praktyka, „życie w duchu", a także pozytywne bądź negatywne przeżycia związane ze sferą religijną. W rezultacie kwestia obiektywności prawdy tego, W co wierzymy, jest traktowana jako drugorzędna albo wręcz zupełnie nieistotna. Chodzi tu nie tyle o zakwestionowanie konkretnych artykułów wiary, ile o konsekwentne pomijanie ich w życiu codziennym. Innymi słowy, mamy w tym wypadku do czynienia z tolerowaniem braku zgodności między teorią a praktyką. Wspomniany rozdźwięk jest maskowany przez chroniczny brak precyzji językowej i pustosłowie, cechujące typowych różowych chrześcijan. Mówiąc o tym rozchwianiu doktrynalnym należy zauważyć, że polega ono nie tyle na wprowadzaniu jakichś nowych treści do zbioru prawd wiary, ile na nadmiernym eksponowaniu niektórych z nich kosztem innych. Chodzi o selektywizm, który wyraża się w tym, że wybieramy z chrześcijaństwa wyłącznie te prawdy, które kojarzą się nam w pozytywny sposób, programowo ignorując wszystko pozostałe. Taka jednostronność prowadzi do poważnego zakłócenia delikatnej równowagi i spójności systemu doktrynalnego. Opisane dostosowywanie nauki chrześcijańskiej do naszych potrzeb i preferencji jest dowodem pychy.

Przejawia się ona w tym, że zapominamy, iż należy z pełnym poddaniem i na zasadzie spokojnej, „suchej wiary" umysłu uznawać również te prawdy wiary, które z pewnych powodów są dla nas trudne do przyjęcia. Z wyżej wymienionym selektywi- zmem łączy się dążność do radykalnego upraszczania. Dotyczy to nie tylko zasygnalizowanej powyżej niechęci do stosowania precyzyjnych terminów, subtelnych rozróżnień i respektowania niuansów teologicznych, lecz w równej mierze innych sfer związanych z religią (takich jak liturgia). W rezultacie prowadzi to do destrukcji całego bogactwa, porządku, hierarchii, złożoności form i estetycznego wyrafinowania typowych dla tradycyjnej cywilizacji chrześcijańskiej. Kult człowieka Największym zagrożeniem związanym z różowym chrześcijaństwem jest ukryta za fasadą szlachetnie brzmiących, humanistycznych postulatów antropolatria, czyli kult człowieka (oddawanie boskiej czci człowiekowi bądź ludzkości). Chodzi o to, że centrum zainteresowania przestaje być Bóg, a staje się nim człowiek -jego doczesne

potrzeby i aspiracje. Ta radykalna zmiana optyki i idące za nią gruntowne przewartościowanie wyrażają się W nadmiernym akcentowaniu godności człowieka i jego autonomii w oderwaniu od jego zależności i konieczności poddania się Bogu. Można w tym dostrzec wyraźny wpływ nowożytnej idei praw człowieka. Zamiast o zbawieniu wiecznym, mówi się raczej o budowaniu doskonałej ludzkiej wspólnoty na ziemi (na zasadzie życzliwej i solidarnej współpracy wszystkich ludzi „dobrej woli" iich powszechnej mobilizacji w procesie budowy „lepszego świata") Zamiast autentycznej wspólnoty opartej na jedności wiary, proponuje się nam otwartość na wszyst- kich, ekumenizm i dialog międzyreligijny. jest to pozorna wspól- nota, w ramach której mamy się łączyć ze schizmatykami, z herety- kami, z innowiercami, a nawet z zupełnymi bezbożnikami. jednak taka jedność ma charakter całkowicie zewnętrzny - w najlepszym stanowi swego rodzaju luźny i nietrwały sojusz. Odwoływanie się w tej sytuacji do idei powszechnego braterstwa wszystkich ludzi stanowi poważne nadużycie tego terminu. Z innymi ludźmi jako takimi łączy nas bowiem jedynie podobieństwo natury (connaturalitas). To prawda, że jako chrześcijanie mamy kochać wszystkich ludzi, gdyż każdy z nich jest naszym potencjalnym lub aktualnym bliźnim. Słowo „brat" ma jednak węższy zakres znaczeniowy niż słowo „bliźni”. Braterstwo w ścisłym tego znaczeniu nie może do- tyczyć wszystkich ludzi bez żadnego rozróżnienia, lecz tylko tych spośród nich, którzy wyznają tę samą wiarę co nasza., Innymi słowy, sens ma jedynie mówienie o braciach w wierze. Zwolennicy różowego chrześcijaństwa wierzą w możliwość całkowitej eliminacji zjawisk cierpienia, prześladowania, biedy, upokorzenia, krzywdy i wyzysku. jest to typowy przykład szlachetnej utopii.

Przekaz zawarty w naukach apostołów jest jasny: nie obiecują nam oni pełnego triumfu sprawiedliwości i wiary na tym świecie, lecz zapowiadają bardzo poważny kryzys wiary w czasach ostatecznychi odpadnięcie od wiary bardzo wielu chrześcijan.Zwolennicy różowego chrześcijaństwa wierzą w postęp, w nieuchronność procesu rozwoju ludzkości, jej „dochodzenie do dojrzałości", w powszechny wzrost ogólnego poziomu moralnej i intelektualnej świadomości ludzi. Ich uwaga jest skoncentrowana nie tyle na wieczności, ile na teraźniejszości i przyszłości.

Należy dodać, że ten typ optymizmu opiera się na przekonaniu, które pewien brazylijski myśliciel określił ironicznie jako „niepokalane poczęcie jednostki”. Polega ono na tym, że nie bierzemy pod uwagę skutków grzechu pierworodnego i skażenia natury ludzkiej. Człowiek jest wówczas traktowany jako istota zdolna do czynienia wszelkiego dobra, opierając się na swoich czysto przyrodzonych siłach (autonomia moralna). To z kolei oznacza, że kluczem do usunięcia zła i źródła potencjalnych konfliktów między ludźmi winny być odpowiednie reformy społeczne. Dlatego właśnie różowi chrześcijanie tak często mówią o potrzebie wprowadzania rozmaitych i gruntownych zmian. Charakterystyczne jest to, że postulowane przez nich działania są z reguły skierowane na zewnątrz. Chodzi im bowiem nie tyle o pracę nad samymi sobą, o przezwyciężanie siebie i nabywanie cnót, ile o poprawianie i „reformowanie” innych.

W ten sposób zostaje zapomniane to, co stanowi bezwzględny priorytet w autentycznym chrześcijaństwie, czyli dążenie do osobistego uświęcenia i ocalenia przed wiecznym potępieniem.

Fałszywe miłosierdzie


Najbardziej charakterystyczną cechą różowego chrześcijaństwa jest koncentracja uwagi na miłości. jednak problem polega na tym, że doszło w nim do dyskretnego przesunięcia treściowego, w rezultacie którego na miejsce klasycznie rozumianej miłości chrześcijańskiej podstawiono inne typy miłości. Przykładowo zamiast miłości do konkretnego bliźniego podsuwa się nam abstrakcyjnie rozumianą miłość powszechną (miłość do ludzkości).

Kolejnym, bardzo poważnym nadużyciem intelektualnym jest naturalizacja miłości. Chrześcijańska caritas to miłość o charakterze nadprzyrodzonym. Punktem wyjścia jest w niej umiłowanie Boga. Bliźni natomiast winien być kochany nie ze względu na niego samego, lecz ze względu na Boga. Na marginesie należy dodać, że jako chrześcijanie nawet siebie samych winniśmy kochać ze względu na Boga4. Powtórzmy: winniśmy poświęcać się dla bliźniego i zabiegać o jego dobro ze względu na Boże przykazanie , a nie z pobudek czysto humanitarnych bądź na zasadzie spontanicznego porywu serca.

Kryterium autentycznej miłości bliźniego z perspektywy chrześcijańskiej jest przede wszystkim poważna troska o wieczne zbawienie naszego bliźniego. To właśnie ona odróżnia chrześcijańską miłość od humanitaryzmu, który jest ufundowany na poczuciu solidarności z innymi ludźmi. Jednym z jego przejawów jest filantropia, która stanowi czysto ludzką, motywowaną współczuciem i pozbawioną konotacji religijnych formę zaangażowania na rzecz osób słabszych, biednych i pokrzywdzonych. Głównym przedmiotem troski jest w tym wypadku zapewnienie im fizycznego bezpieczeństwa i psychicznego komfortu, a także poprawa ich położenia materialnego. Należy dodać, że niekiedy może to być współczucie bardzo powierzchowne. Przy bliższym wejrzeniu może się bowiem okazać, że aktywność tego typu stanowi subtelną maskę pychy. Chodzi o sytuację, gdy z mniej lub bardziej skrywanym samozadowoleniem patrzymy na samych siebie albo - co gorsza - ukazujemy siebie innym jako szlachetnych i łaskawych dobroczyńców.

Innym negatywnym aspektem działań dobroczynnych może być to, że podejmując je w nieroztropny sposób możemy przyczynić się do wytworzenia bądź utrwalenia u osób, które korzystają z naszej pomocy, postawy roszczeniowej. Dzieje się tak, gdy akcentując prawa człowieka, pomijamy jego obowiązki. Prowadzi to do tego, że ludzie znajdujący się gorszym położeniu zaczynają domagać się wszystkiego jako należnego im prawa, zapominając o tym, że powinni być wdzięczni za otrzymany dar. Takie osoby nie potrafią zdobyć się na odpowiednią dozę pokory, aby z radością przyjąć jałmużnę. Godne odnotowania jest także to, że miłosierdzie i współczucie są w omawianym przypadku traktowane w sposób selektywny, gdyż odnoszą się niemal wyłącznie do tych, którzy są od nas słabsi i znajdują się w gorszym położeniu niż my. Prawdziwy chrześcijanin tymczasem nie powinien czynić takich rozróżnień, rozciągając swoje współczucie i troskę zarówno na chorego biedaka, jak i na zdrowego bogacza (tym bardziej, że najczęściej ten ostatni musi zwalczyć w swoim życiu znacznie większą liczbę pokus, aby dostąpić zbawienia). Różowi chrześcijanie uspokajają ludzi, tak aby nie odczuwali lęku przed Bożym sądem i realną możliwością znalezienia się w piekle.

Nie straszy się już potępieniem wiecznym. Nie wspomina się także zbyt ,dużo o diable i jego nieustannej aktywności. Takie fałszywe miłosierdzie zamiast napominania grzeszników, skłaniania ich do poprawy, nawrócenia i pokuty - pozwala im dalej trwać, a mówiąc ściślej, dalej pogrążać się w grzechu. Tymczasem praw- dziwa chrześcijańska miłość - mimo całej swej delikatności- nie jest pozbawiona stanowczości, która wynika z troski o stan duszy drugiego człowieka. Właśnie miłość sprawia, że czasami musimy podjąć interwencję i sprawić bliźniemu ból, aby wytrącić go ze sta- nu obojętności lub zawrócić z drogi, która prowadzi do zatracenia. Warto w tym miej scu przytoczyć słowa zawarte w jednym z listów św. Augustyna: „Nie każdy, kto [nas] oszczędza, jest [naszym] przyjacielem, podobnie nie każdy, kto [nas] karci, jest [naszym] wrogiem. Lepsze są rany zadane przez przyjaciela niż liczne pocałunki wroga. Lepiej jest kochać z surowością, niż z łagodnością i pobłażliwością zwodzić. Pożyteczniej jest zabrać chleb głodnemu, jeśli ten mając zapewnione pożywienie, miałby zaniedbać sprawiedliwości, aniżeli dzielić się chlebem z głodnym po to, aby ten dał się zwieść i przyzwolił na niesprawiedliwość?”

Kolejne przekłamanie typowe dla różowego chrześcijaństwa polega na tym, że Boże miłosierdzie i przebaczenie są ukazywane w całkowitym oderwaniu od Bożej sprawiedliwości. Sugeruje się w ten sposób, że chodzi o miłosierdzie zupełnie bezwarunkowe i niejako automatyczne, podczas gdy w chrześcijaństwie dostąpienie przez kogoś miłosierdzia jest uzależnione od tego, na ile on sam okazywał je bliźniemu. Co więcej, aby w pełni docenić wartość miłosierdzia, człowiek musi mieć głębokie poczucie własnej grzeszności i świadomość tego, że w porządku sprawiedliwości zasługuje na surową karę. Konsekwencją absolutyzacji Bożego miłosierdzia może być mniej lub bardziej mgliste przekonanie o tym, że ostatecznie wszyscy z nas unikną piekła. Ten optymizm soteriologiczny związany z wiarą w powszechność zbawienia jest pozbawiony podstaw. A jednak jego wyraźne ślady można odnaleźć w myśleniu wielu współczesnych katolików: gdy ktoś umiera, sugeruje się tym, którzy go opłakują, że zmarły jest już zbawiony i znaj- duje się u Boga. Nie mówi się im o powadze i grozie sądu Bożego, o możliwości wiecznego potępienia, ani o czyśćcu i mękach z nim związanych. jedna z głównych prawd wiary głosi przecież, że Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który nagradza za dobre, a za złe karze. Wszystkie miejsca w Piśmie Świętym, w których traktuje się o tych sprawach, interpretuje się jako już nieaktualne, jako przenośnie lub literackie hiperbole. Prostą konsekwencją tego optymizmu eschatologicznego jest to, że modlitwa za zmarłych traci sens. Stanowi to swoiste żerowanie na Bożym miłosierdziu: „skoro Bóg jest do- bry i miłosierny, to nie może nikogo potępić" (człowiek żyje tak, jak chce, i uważa, że Bóg mimo to i tak go kocha). A przecież zuchwałe liczenie na miłosierdzie Boże stanowi grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Można w tym również dostrzec próbę swoistego moralnego szantażu wobec Boga („jeśli nas potępisz, będzie to oznaczało, że nie jesteś wcale taki dobry ani miłosierny")

Kolejnym zagadnieniem związanym z błędnym rozumieniem miłosierdzia jest brak bogobojności, czyli bojaźni Bożej. Różowy chrześcijanin uważa, że nie należy go niczym straszyć, ponieważ uwłacza to jego godności i sugeruje, że traktuje się go jak dziecko. Nie bierze pod uwagę tego, że bojaźń Boża nie jest bynajmniej czymś upokarzającym, gdyż stanowi przejaw szacunku, uległości i poczucia całkowitej zależności od wszechmocnego Stwórcy. Wynika ze świadomości, jak wielka jest potęga i majestat Boga w porównaniu i z ludzką słabością i kruchością. jest jednym z darów Ducha Świętego. Apostoł Paweł upominał, aby zabiegać o własne zbawienie „z bojaźnią i drżeniem" (Flp 2, 12). Święta trwoga przed sądem Bożym, jaką - mimo całej swojej nadziei- odczuwa chrześcijanin, nigdy nie będzie zastąpiona przez fałszywą pewność dotyczącą zbawienia? Warto w tym miejscu ponownie przytoczyć słowa kard. Newmana: „[...] tak długo jak jesteście tutaj, nigdy nie możecie być pewni zbawienia; dlatego musicie trwać w bojaźni, dopóki macie nadzieję. Wasza znajomość własnych grzechów wzrasta proporcjonalnie do waszego poznania Chrystusowego miłosierdzia. Bojaźń Boża stanowi początek mądrości; dopóki nie spostrzeżecie, że [Bóg] jest ogniem trawiącym i nie zbliżycie się do niego z czcią i bojaźnią, jako grzesznicy, nie będziecie nawet w stanie zobaczyć Ciasnej Bramy [która wiedzie do zbawienia] Bojaźń i miłość muszą iść ze sobą w parze; zawsze bojaźń, zawsze miłość , aż po sam grób”.

Brak ducha walki

Wyznawanie różowego chrześcijaństwa jest wygodne i bezpieczne, ponieważ nie powoduje problemów ani konfliktów z innymi. Głoszenie i obrona prawdziwej wiary natomiast budzą opór, a cza- sami wręcz nienawiść otoczenia. Co ciekawe, ludzie, którzy z taką zajadłością atakują prawdziwe chrześcijaństwo i nienawidzą go, są w stanie zaakceptować lub przynajmniej tolerować różowe chrześcijaństwo jego przedstawiciele są bowiem przez swoje otoczenie postrzegani jak osoby miłe i nieszkodliwe jawią się im jako „zupełnie normalni" i „ludzcy”. Nie wytykają bliźniemu jego grzechu, nie są dla niego żywym wyrzutem sumienia, nie separują się od niego i prowadzą z nim uprzejmy dialog. Jednak taka postawa może stanowić bierne przyzwolenie na zło, co sprawia, że stajemy się w pewien sposób współodpowiedzialni za grzechy popełniane przez innych ludzi? W tym miejscu należy zauważyć, że taka pobłażliwa postawa kłóci się z promowanym przez różowych chrześcijan miłosierdziem. jednym z uczynków miłosierdzia co do duszy jest przecież upominanie grzeszących.

Różowi chrześcijanie nie próbują nikogo nawracać, ponieważ nie chcą być posądzani o nachalny prozelityzm. Starają się unikać walki i z zasady stronią od wszelkich form konfrontacji. Idea Kościoła Walczącego (Ecclesia Militans) jest im zupełnie obca. Nacisk kładą na pokój i jedność. Problem polega na tym, że te pojęcia są przedstawiane jako pozornie oczywiste i posiadające jednoznacznie pozytywną konotację. W istocie rzeczy jednak sposób ich rozumienia przez różowych chrześcijan jest bardzo nieprecyzyjny. Prawdziwa chrześcijańska jedność opiera się na jedności władzy, wiary, oraz kultu i sakramentów. Oznacza to, że w żadnym razie nie chodzi o powierzchowne, maskujące róż- nice i rozbieżności zjednoczenie z innymi w oderwaniu od praw- dy. Byłby to pokój fałszywy i absolutnie destrukcyjny. Papież Pius

XII przestrzegał nas przed takim irenizmem twierdząc, że doprowadziłby on wprawdzie do jakiejś formy jedności z innowiercami, ale byłoby to połączenie „tylko we wspólnej minie"?

Wygodnictwo

Różowi chrześcijanie wymagają od Kościoła głównie pocieszenia i pokoju. Chcą żyć tak, jak im się podoba, niczego sobie nie odmawiając, lecz zarazem nadal pragną być określani zaszczytnym mianem chrześcijan. Taka postawa niewiele człowieka kosztuje. To duchowe wygodnictwo oznacza brak zobowiązań, wymagań, niechęć do jakichkolwiek wyrzeczeń i poświęceń, do odmawiania sobie czegokolwiek. W różowym chrześcijaństwie nie mówi się o konieczności przyjęcia własnego krzyża i cierpienia, o umartwieniach; brak w nim zrozumienia dla ducha pokuty, podjęcia surowych postów itd. W przekonaniu różowych chrześcijan do zyskania uznania w oczach Boga i otrzymania przebaczenia w zupełności wystarczy to, że przestajemy grzeszyć, wykazując dobrą wolę i ogólne oznaki poprawy. jednak należy zauważyć, że św. Tomasz z Akwinu odrzucił jako błędny pogląd, wedle którego każdy z nas może dojść do zbawienia nawet bez sakramentu pokuty, jeśli tylko ma miłość, wiarę i miłosierdzie”. Co ciekawe, różowe chrześcijaństwo, które zdradza wyraźną inklinację do przeciwstawiania „czystości" pierwotnego chrześcijaństwa jego późniejszym postaciom, w żaden sposób nie nawiązuje do tego, co było w nim trudne i surowe (np. do starożytnej dyscypliny pokutnej lub postnej). Zazwyczaj pojawia się w tym kontekście tłumaczenie, że wspominane praktyki z przeszłości były często bardzo przesadzone, a nawet pozbawione sensu. Sugeruje się także, że współcześni chrześcijanie rzekomo nie mogliby im sprostać. Jest to ewidentna próba usprawiedliwienia własnej słabości. Paradoksalnie, nie przeszkadza wcale różowym chrześcijanom uważać samych siebie za ludzi dojrzalszych, a na- wet bardziej oświeconych i wyrafinowanych duchowo od chrześcijan minionych wieków.

Sentymentalizm

Kolejną, rzucającą się w oczy cechą różowego chrześcijaństwa jest przesadne akcentowanie znaczenia uczuć w życiu religijnym. W skrajnych przypadkach może to doprowadzić do zupełnego zredukowania wiary do doświadczenia i przeżyć natury emocjonalnej (kosztem nabycia rzetelnej i kompletnej katolickiej formacji intelektualnej). Różowi chrześcijanie wykazują się przy tym zupełnym niezrozumieniem podstawowych praw życia duchowego i jego rozwoju. Nie dostrzegają konieczności podejmowania wysiłku pracy nad sobą i cierpliwego wspinania się po kolejnych szczeblach wiodących człowieka ku świętości. Zamiast tego preferują charyzmatyczne porywy i „mistyczne" uniesienia, które w ich mniemaniu mają gwarantować zdecydowanie szybszy efekt w zbliżeniu się do Boga. Różowi chrześcijanie zamiast indywidualnych praktyk ascetycznych widzą potrzebę zwiększenia aktywności w sferze zewnętrznej. Życie kontemplacyjne jest dla nich pozbawione większej wartości i sensu. Różowi chrześcijanie kładą nacisk na entuzjazm i „spontaniczność”, jak również na przeżywanie i manifestowanie radości. Tradycyjne formy pobożności natomiast odrzucają jako bezduszny, sztywny formalizm. Chętnie powołują się na słowa św. Pawła z I listu do Tesaloniczan (5, 16): „Zawsze się radujcie".

Jednak wydają się zapominać o tym, że chrześcijaństwo nie obiecuje nam prawdziwej, pełnej radości w porządku doczesnym, lecz mówi, że dostąpią jej zbawieni w niebie oraz o tym, że ta radość, o której mówi św. Paweł, jest zdolnością znoszenia cierpienia z oddaniem i spokojem, czyli radością pośród cierpień wypływającą ze zjednoczenia z Chrystusem. Atmosfera różowego chrześcijaństwa utwierdza człowieka w fałszywym po- czuciu bezpieczeństwa. Trwanie w tym stanie może go doprowadzić do zguby, ponieważ najbardziej niebezpieczne dla kogoś, kto znajduje się w sytuacji realnego zagrożenia, jest poczucie, iż nic mu nie grozi. Żyjąc w takim przekonaniu nie zachowujemy należytej czujności i ostrożności.

Kard. John Henry Newman porównał to do niefrasobliwej postawy proroka Jonasza, który spał spokojnie na okręcie mimo szalejącego wokół sztormu.]ego nieuzasadniony spokój przypomina fałszywą pewność siebie ludzi tego świata. Zupełnie inaczej należy oceniać postawę Pana Jezusa, który spał spokojnie w łodzi w czasie burzy na jeziorze Genezaret, wiedząc, że nic Mu nie zagraża. W porównaniu z Jonaszem korzystniej wypadają zatrwożeni apostołowie, którzy wołali do śpiącego Pana Jezusa: „Panie, ratuj, giniemy!" (Mt, 8, 23-27). Ich bojaźliwe zachowanie, rzecz jasna, było dalekie od chrześcijańskiego ideału, ponieważ brakowało im wystarczającej wiary w opiekę Bożą, lecz - w odróżnieniu od śpiącego Jonasza - zdawali oni sobie przynajmniej sprawę z tego, że są zagrożeni i potrzebują pomocy; wie- dzieli także, do kogo należy się o nią zwrócić”.

Awersja do Tradycji

Różowe chrześcijaństwo ma swoją ciemną, starannie skrywaną stronę. Przy bliższym podejściu okazuje się, że nie jest ono bynajmniej tak tolerancyjne i otwarte, jak deklaruje. Choć pragnie jawić się jako coś w pełni pozytywnego, ujawnia się w nim często głęboko utajony resentyment. Przedstawiciele opisywanego nurtu z zadziwiającą łatwością przyjmują postawę surowych sędziów swoich oponentów, przypisując im złe i niskie intencje. Ujawnia się to na przykład w sytuacji, gdy ktoś podejmuje próbę poddania krytyce zasad i praktyk różowego chrześcijaństwa. Musi się wówczas się liczyć z tym, że z miejsca otrzyma etykietkę człowieka pozbawionego miłości. Najprawdopodobniej oskarży się go też o religijny fanatyzm i dewocję, o zasklepienie w swoim światopoglądzie, o ogólną niechęć do rodzaju ludzkiego, o brak miłosierdzia, o agresywność i żywienie głęboko zakorzenionego uczucia mściwości.

Przedstawiciele różowego chrześcijaństwa w wielu sytuacjach wykazują zadziwiający brak pokory. Działają w sposób samowolny, nie potrafią bądź nie chcą być posłuszni władzom kościelnym - nie chcą być dłużej uczniami, lecz wolą sami nauczać innych. Znamienną cechą różowego chrześcijaństwa jest głęboko zakorzeniona niechęć wobec Tradycji katolickiej. Przejawia się ona w upartym w skupianiu się na jej realnych lub domniemanych negatywnych aspektach z po- minięciem tego, co stanowi jej niekwestionowany pozytywny, kulturotwórczy dorobek. Innym wyrazem tej niechęci do Tradycji jest jej całkowite pomijanie (tak jakby w ogóle nie istniała lub zupełnie utraciła swą aktualność i uległa swoistemu przedawnieniu). Przedstawiciele różowego chrześcijaństwa postrzegają tradycyj- ne chrześcijaństwo jako nieinteresujące, pozbawione życia i pełne niezrozumiałych obrzędów.

Zamiast podsumowania

Na zakończenie, zamiast podsumowania, warto przytoczyć jesz- cze raz słowa kard. Newmana, ponieważ bardzo dobrze charakteryzują one istotę różowego chrześcijaństwa: „jaką sztuczką posługuje się dziś szatan? jak wygląda obecnie religia tego świata? Przejęła ona jaśniejszą stronę Ewangelii - jej pociechy i jej przykazania miłości; jednocześnie wszystkie mroczniejsze i głębsze poglądy na kondycję i przyszłość człowieka popadły w zapomnienie. Religia ta jest łatwa i przyjemna; główną cnotą jest w niej życzliwość, podczas gdy nietolerancja, dewocja i nadgorliwość zajmują pierwszą pozycję wśród wszystkich grzechów”.
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU i jeszcze jeden użytkownik linkuje do tego wpisu
Nemo potest duobus dominis servire !
+
Ks. prof. Michał Poradowski
Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego (fragmenty)
Już pierwsza ekipa Chrystusa Pana odzwierciedla słabość natury ludzkiej i jakby zapowiada, iż tak będzie zawsze, a więc aż do drugiego przyjścia Zbawiciela.
Znana jest powszechnie opinia o dwunastu apostołach:
„... jeden zdrajca (Judasz), drugi zaprzańca (św. Piotr), trzeci niedowiarek (św. Tomasz), a reszta …
Więcej
+

Ks. prof. Michał Poradowski

Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego (fragmenty)

Już pierwsza ekipa Chrystusa Pana odzwierciedla słabość natury ludzkiej i jakby zapowiada, iż tak będzie zawsze, a więc aż do drugiego przyjścia Zbawiciela.

Znana jest powszechnie opinia o dwunastu apostołach:

„... jeden zdrajca (Judasz), drugi zaprzańca (św. Piotr), trzeci niedowiarek (św. Tomasz), a reszta... pożal się Boże".

Nie lepiej było i później, a więc po Wniebowstąpieniu Chrystusa Pana, o czym informują nas Listy św. Pawła i Dzieje Apostolskie.
Nemo potest duobus dominis servire !
Ks. prof. Michał Poradowski Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego (fragmenty)
Stąd też dochodzi się do sytuacji, w której nawet najwyżsi urzędnicy Kurii Watykańskiej są masonami zamaskowanymi.
Jako przykład ilustracyjny może służyć fakt, który miał miejsce za rządów papieża Leona XIII. Papież ten wielokrotnie potępiał masonerię i jego encyklika Humanum Genus (1884) jest do dzisiaj …Więcej
Ks. prof. Michał Poradowski Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego (fragmenty)

Stąd też dochodzi się do sytuacji, w której nawet najwyżsi urzędnicy Kurii Watykańskiej są masonami zamaskowanymi.

Jako przykład ilustracyjny może służyć fakt, który miał miejsce za rządów papieża Leona XIII. Papież ten wielokrotnie potępiał masonerię i jego encyklika Humanum Genus (1884) jest do dzisiaj jednym z najważniejszych dokumentów w sprawie masonerii, a jednak za jego pontyfikatu sekretarzem Stanu byt kardynał Rampolla, a kiedy papież Leon XIII zmarł i zwołano konklawe, aby wybrać nowego papieża, największą ilość głosów otrzymał ówczesny sekretarz Stanu, kardynał Rampolla.

W czasie głosowania kardynał Puzyna, biskup Krakowskiej diecezji, będącej wówczas pod władzą cesarza Austrii, z rozkazu cesarza zawetował ten wybór, motywując swoje weto faktem, że kardynał Rampolla jest masonem. W owym czasie cesarstwo austryjackie, jako uznane przez władzę kościelną, że jest kontynuacją cesarstwa Karola Wielkiego (który podobno miał prawo weta w wyborach papieża), powołując się na swój przywilej polecił kardynałowi Puzynie zawetować wybór Rampolli, gdyż policja austryjacka wykryła, że jest on masonem.

W następnym głosowaniu otrzymał większość głosów kardynał Sarto, przyjmując tytuł papieża Piusa; późniejszy Pius X, święty. Otóż co nas tutaj najbardziej obchodzi to fakt, że przez wiele lat sekretarzem Stanu był w Watykanie kardynał-mason, całą duszą służący masonerii, mianując biskupami na całym świecie masonów; tak to pod koniec wieku XIX i w początkach wieku XX było wielu masonów w hierarchii Kościoła i to na całym świecie; byli to masoni ukryci, ale czynni, faworyzujący przede wszystkim modernizm, czyli tzw. „Nową Teologię", teologię heretycką, zatruwającą naukę Chrystusa Pana.

Ta sytuacja trwała wiele lat właśnie w przededniu Drugiego Soboru Watykańskiego, stąd też nic dziwnego, że w czasie tego soboru tylu prałatów okazywało swą sympatię modernizmowi i tej „Nowej Teologii", czyli ideom masońskim i heretyckim, które w dużej mierze weszły do dokumentów Drugiego Soboru Watykańskiego, a przez nie do nauki posoborowej. Dlatego też nic dziwnego, że i w nowym Katechizmie Kościoła Katolickiego nie wszystko jest w porządku.
Jeszcze jeden komentarz od Nemo potest duobus dominis servire !
Nemo potest duobus dominis servire !
Po Soborze Watykańskim drugim prasa włoska, głównie // Borghese, zaczęła podawać wiele wiadomości o przynależności różnych dostojników Kościoła, pracujących w Watykanie, do różnych lóż masońskich, obliczając ich ha około 121 osób i podając bardzo dokładne dane:
kiedy i gdzie wstąpił do loży, jakie zajmuje urzędy i godności w lożach, a jakie w Watykanie.
Ogłoszono też wiele wywiadów z tymi …
Więcej
Po Soborze Watykańskim drugim prasa włoska, głównie // Borghese, zaczęła podawać wiele wiadomości o przynależności różnych dostojników Kościoła, pracujących w Watykanie, do różnych lóż masońskich, obliczając ich ha około 121 osób i podając bardzo dokładne dane:

kiedy i gdzie wstąpił do loży, jakie zajmuje urzędy i godności w lożach, a jakie w Watykanie.

Ogłoszono też wiele wywiadów z tymi masonami.

Oczywiście, trzeba być bardzo ostrożnym co do tych danych prasowych, gdyż wiadomo, że prasa przede wszystkim szuka sensacji, ale faktem jest, że i obecnie wielu prałatów, pracujących w Watykanie, należy do masonerii, a przecież masoneria, według opinii wielu papieży, jest największym wrogiem Kościoła.


Znana też jest tajemnicza śmierć papieża Jana Pawła l.

Wiadomo, że nastąpiła ona zaraz kiedy otrzymał on listę masonów pracujących w Watykanie i kiedy zażądał od swego sekretarza Stanu wyjaśnienia tej sprawy. Śmierć jego jest do dzisiaj „tajemniczą" w tym sensie, że nie zostało nic wyjaśnione kiedy, dlaczego i jak nagle zmarł człowiek, który obejmując to stanowisko byt w pełni sił i zdrowia.

Nie zrobiono sekcji zwłok i nie wyjaśniono przyczyny zgonu, wszystko do dzisiaj jest pokryte dziwną tajemnicą.


Dziwnie też szybko zmarli różni dygnitarze masońscy pracujący w Watykanie.
Króluj nam Chryste !
Co więcej, masoneria zostaje uznana za Antykościół, stąd też przynależność do masonerii staje się dla katolików, a zwłaszcza dla duchowieństwa, czymś absurdalnym.
Toteż, w niektórych diecezjach biskupi zakazują uroczystych pogrzebów dla zmarłych katolików-masonów.
Więcej
Co więcej, masoneria zostaje uznana za Antykościół, stąd też przynależność do masonerii staje się dla katolików, a zwłaszcza dla duchowieństwa, czymś absurdalnym.

Toteż, w niektórych diecezjach biskupi zakazują uroczystych pogrzebów dla zmarłych katolików-masonów.
Króluj nam Chryste !
Nadto należy też pamiętać, że istnieją dwie masonerie: jedna, którą można by nazwać „powszechną", czy też „kosmopolityczną", a więc ta, która rozciąga się na wszystkie kraje i przyjmuje do swej wspólnoty wszystkie osoby, które uważa za odpowiednie, oraz druga masoneria, zarezerwowana wyłącznie dla Żydów, a jest nią B'nai B'rith. Niektórzy znawcy masonerii przypuszczają jednak, że B'nai B'rith …Więcej
Nadto należy też pamiętać, że istnieją dwie masonerie: jedna, którą można by nazwać „powszechną", czy też „kosmopolityczną", a więc ta, która rozciąga się na wszystkie kraje i przyjmuje do swej wspólnoty wszystkie osoby, które uważa za odpowiednie, oraz druga masoneria, zarezerwowana wyłącznie dla Żydów, a jest nią B'nai B'rith. Niektórzy znawcy masonerii przypuszczają jednak, że B'nai B'rith jest supermasonerią, a więc że ta pierwsza masoneria podlega owej drugiej (...).

Obie te masonerie usiłują infiltrować Kościół Katolicki. W ostatnich czasach, a więc po drugiej wojnie światowej, głównym przedstawicielem B'nai B'rith przy Watykanie był niedawno zmarły Żyd z Polski, Lichten, prawie przez pół wieku. Wiadomo, że ideały masonerii zostały przyjęte i rozpowszechnione przez Rewolucję Francuską, stąd też triumfy ideologii tejże rewolucji, oczywiście w czasie obrad Drugiego Soboru Watykańskiego są bardzo znamienne, zwłaszcza te, które znalazły się w dokumentach. (...)


Ale poza infiltracją judaizmu i ideologii masonerii, trzeba także przypomnieć wpływy żydowskiego (marksistowskiego) komunizmu w Kościele katolickim. Wpływy te szły dwoma drogami, a mianowicie: wprost i poprzez tzw. „ekumenizm". (...)
jozef1807
ujawniona została także i inna bardzo bolesna sprawa, a mianowicie sprawa Seminarium w Watykanie dla przygotowania misjonarzy dla Rosji; chodzi o tzw. Russicum. Niemal od początku funkcjonowania owego Seminarium, każdego roku, prawie wszyscy wyświęceni kapłani-misjonarze, po „przerzuceniu" do Związku Sowieckiego prawie natychmiast byli aresztowani i rozstrzeliwani. Te „przerzuty" były, oczywiście …Więcej
ujawniona została także i inna bardzo bolesna sprawa, a mianowicie sprawa Seminarium w Watykanie dla przygotowania misjonarzy dla Rosji; chodzi o tzw. Russicum. Niemal od początku funkcjonowania owego Seminarium, każdego roku, prawie wszyscy wyświęceni kapłani-misjonarze, po „przerzuceniu" do Związku Sowieckiego prawie natychmiast byli aresztowani i rozstrzeliwani. Te „przerzuty" były, oczywiście, utrzymywane w największej tajemnicy. ale mimo tego, okazało się, że były dobrze znane „służbom bezpieczeństwa" Związku Sowieckiego. Było jasne, że w Watykanie był jakiś zdrajca. Policja watykańska jakoś nie mogła nic wykryć. Wobec tych trudności papież Pius XII zwrócił się poufnie do wywiadu wojska francuskiego i dzięki jego pomocy, a głównie pułkownika Arnould Henri Le Caron. szybko odkryto sprawcę tych zdrad, a byt nim ksiądz prałat Tondi, Sekretarz Sekretarza Stanu. Prałata Montiniego (późniejszy papież Paweł VI). Prałat Tondi był członkiem włoskiej partii komunistycznej i pracował w Watykanie jako szpieg sowiecki, a włoska partia komunistyczna przekazywała wszystko do Moskwy. Prałat Tondi został natychmiast usunięty nie tylko z pracy w Watykanie, ale także z Kościoła, czym się zresztą wcale nie przejmował, gdyż powrócił do swej dawnej pracy w partii komunistyczne, tym razem przede wszystkim oddawał się walce z religią i Kościołem Katolickim, pisząc obrzydliwe broszury i dając konferencje ateistyczne. Wkrótce też ożenił się z komunistką, po przejściu do stanu laickiego. Niestety, późniejsi papieże przebaczyli mu wszystko i przywrócili do stanu kapłańskiego. Także Prałat Montini natychmiast został usunięty z Watykanu i przeniesiony na stanowisko arcybiskupa Mediolanu, jednak nie został kardynałem za czasów Piusa XII, stał się nim później, co mu ułatwiło drogę do papiestwa.
Króluj nam Chryste !
Wszyscy papieże przedsoborowi potępiali masonerię i jej ideologię. (...) Żaden z papieży nie zwalczał tak gorliwie masonerii jak właśnie Pius IX, jego bowiem encykliki przeciwko masonerii są nie tylko wyjątkowo ostre, ale przede wszystkim wykazujące doskonałą znajomość tego wroga Kościoła.
Najgłówniejszymi są następujące: Qui Pluribus (1846), w której piętnuje masonerię jako kult sataniczny: …Więcej
Wszyscy papieże przedsoborowi potępiali masonerię i jej ideologię. (...) Żaden z papieży nie zwalczał tak gorliwie masonerii jak właśnie Pius IX, jego bowiem encykliki przeciwko masonerii są nie tylko wyjątkowo ostre, ale przede wszystkim wykazujące doskonałą znajomość tego wroga Kościoła.

Najgłówniejszymi są następujące: Qui Pluribus (1846), w której piętnuje masonerię jako kult sataniczny: Nostis et Nobiscum (1849), potępiającej marksistowski komunizm, natychmiast po ukazaniu się Manifestu komunistycznego Karola Marksa (1848).

W roku 1854 rozpoczyna nową serię encyklik przeciwko masonerii, ale z punktu widzenia spraw Kościoła należy uznać za encyklikę najważniejszą i najbardziej obecnie aktualną Ouanta Cura (1864) i dołączony do niej tzw. Syllabus, czyli zbiór błędów głoszonych przez ówczesnych pseudoteologów, a który to dokument był uważany jakby za podręcznik teologii dogmatycznej Kościoła katolickiego, aż do czasów Drugiego Soboru Watykańskiego, który to Sobór, owe błędy wyliczone w Syllabusie, częściowo włączył do swej nauki, powodując obecny niebywały zamęt w teologii i w całym życiu Kościoła. (...)


Co więcej, masoneria zostaje uznana za Antykościół, stąd też przynależność do masonerii staje się dla katolików, a zwłaszcza dla duchowieństwa, czymś absurdalnym. Toteż, w niektórych diecezjach biskupi zakazują uroczystych pogrzebów dla zmarłych katolików-masonów.
Króluj nam Chryste !
Po Soborze Watykańskim drugim prasa włoska, głównie // Borghese, zaczęła podawać wiele wiadomości o przynależności różnych dostojników Kościoła, pracujących w Watykanie, do różnych lóż masońskich, obliczając ich ha około 121 osób i podając bardzo dokładne dane:
kiedy i gdzie wstąpił do loży, jakie zajmuje urzędy i godności w lożach, a jakie w Watykanie.
Ogłoszono też wiele wywiadów z tymi …
Więcej
Po Soborze Watykańskim drugim prasa włoska, głównie // Borghese, zaczęła podawać wiele wiadomości o przynależności różnych dostojników Kościoła, pracujących w Watykanie, do różnych lóż masońskich, obliczając ich ha około 121 osób i podając bardzo dokładne dane:

kiedy i gdzie wstąpił do loży, jakie zajmuje urzędy i godności w lożach, a jakie w Watykanie.

Ogłoszono też wiele wywiadów z tymi masonami.

Oczywiście, trzeba być bardzo ostrożnym co do tych danych prasowych, gdyż wiadomo, że prasa przede wszystkim szuka sensacji, ale faktem jest, że i obecnie wielu prałatów, pracujących w Watykanie, należy do masonerii, a przecież masoneria, według opinii wielu papieży, jest największym wrogiem Kościoła.


Znana też jest tajemnicza śmierć papieża Jana Pawła l.

Wiadomo, że nastąpiła ona zaraz kiedy otrzymał on listę masonów pracujących w Watykanie i kiedy zażądał od swego sekretarza Stanu wyjaśnienia tej sprawy. Śmierć jego jest do dzisiaj „tajemniczą" w tym sensie, że nie zostało nic wyjaśnione kiedy, dlaczego i jak nagle zmarł człowiek, który obejmując to stanowisko byt w pełni sił i zdrowia.

Nie zrobiono sekcji zwłok i nie wyjaśniono przyczyny zgonu, wszystko do dzisiaj jest pokryte dziwną tajemnicą.


Dziwnie też szybko zmarli różni dygnitarze masońscy pracujący w Watykanie.
7 więcej komentarzy od Króluj nam Chryste !
Króluj nam Chryste !
Obecnie jest wiadomo, że kardynał Mariano Rampolla di Tindaro (1843-1913) nie byt zwykłym masonem, lecz wielką eminencją w masonerii, należąc do Zakonu Świątyni Wschodu (1'Ordre du Tempie d'0rient); instytucja uważana za jedną z najważniejszych, które działają wewnątrz Kościoła, jakimi są:
Gnostycki Kościół Katolicki.
Zakon Kawalerów Ducha Świętego,
Zakon Iluminatów,
Zakon Templariuszy.
Zakon …
Więcej
Obecnie jest wiadomo, że kardynał Mariano Rampolla di Tindaro (1843-1913) nie byt zwykłym masonem, lecz wielką eminencją w masonerii, należąc do Zakonu Świątyni Wschodu (1'Ordre du Tempie d'0rient); instytucja uważana za jedną z najważniejszych, które działają wewnątrz Kościoła, jakimi są:

Gnostycki Kościół Katolicki.

Zakon Kawalerów Ducha Świętego,

Zakon Iluminatów,

Zakon Templariuszy.

Zakon Kawalerów Świętego Jana,

Zakon Kawalerów Maltańskich,

Zakon Kawalerów Grobu Świętego.

Tajemniczy Kościół Świętego Grala.

Hermetyczne Bractwo Światłości,

Święty Zakon Różokrzyżowców Heredomu,

Królewski Zakon Świętego Enocha.

Zakon Martynistów,

Zakon Świętego Bhai


i wielu innych instytucyj masońskich.
Króluj nam Chryste !
Stąd też dochodzi się do sytuacji, w której nawet najwyżsi urzędnicy Kurii Watykańskiej są masonami zamaskowanymi.
Jako przykład ilustracyjny może służyć fakt, który miał miejsce za rządów papieża Leona XIII. Papież ten wielokrotnie potępiał masonerię i jego encyklika Humanum Genus (1884) jest do dzisiaj jednym z najważniejszych dokumentów w sprawie masonerii, a jednak za jego pontyfikatu …Więcej
Stąd też dochodzi się do sytuacji, w której nawet najwyżsi urzędnicy Kurii Watykańskiej są masonami zamaskowanymi.

Jako przykład ilustracyjny może służyć fakt, który miał miejsce za rządów papieża Leona XIII. Papież ten wielokrotnie potępiał masonerię i jego encyklika Humanum Genus (1884) jest do dzisiaj jednym z najważniejszych dokumentów w sprawie masonerii, a jednak za jego pontyfikatu sekretarzem Stanu byt kardynał Rampolla, a kiedy papież Leon XIII zmarł i zwołano konklawe, aby wybrać nowego papieża, największą ilość głosów otrzymał ówczesny sekretarz Stanu, kardynał Rampolla.

W czasie głosowania kardynał Puzyna, biskup Krakowskiej diecezji, będącej wówczas pod władzą cesarza Austrii, z rozkazu cesarza zawetował ten wybór, motywując swoje weto faktem, że kardynał Rampolla jest masonem. W owym czasie cesarstwo austryjackie, jako uznane przez władzę kościelną, że jest kontynuacją cesarstwa Karola Wielkiego (który podobno miał prawo weta w wyborach papieża), powołując się na swój przywilej polecił kardynałowi Puzynie zawetować wybór Rampolli, gdyż policja austryjacka wykryła, że jest on masonem.

W następnym głosowaniu otrzymał większość głosów kardynał Sarto, przyjmując tytuł papieża Piusa; późniejszy Pius X, święty. Otóż co nas tutaj najbardziej obchodzi to fakt, że przez wiele lat sekretarzem Stanu był w Watykanie kardynał-mason, całą duszą służący masonerii, mianując biskupami na całym świecie masonów; tak to pod koniec wieku XIX i w początkach wieku XX było wielu masonów w hierarchii Kościoła i to na całym świecie; byli to masoni ukryci, ale czynni, faworyzujący przede wszystkim modernizm, czyli tzw. „Nową Teologię", teologię heretycką, zatruwającą naukę Chrystusa Pana.

Ta sytuacja trwała wiele lat właśnie w przededniu Drugiego Soboru Watykańskiego, stąd też nic dziwnego, że w czasie tego soboru tylu prałatów okazywało swą sympatię modernizmowi i tej „Nowej Teologii", czyli ideom masońskim i heretyckim, które w dużej mierze weszły do dokumentów Drugiego Soboru Watykańskiego, a przez nie do nauki posoborowej. Dlatego też nic dziwnego, że i w nowym Katechizmie Kościoła Katolickiego nie wszystko jest w porządku.
Króluj nam Chryste !
Nadto, zaraz niemal po tej pierwszej encyklice zakazującej należenia do masonerii katolikom, ukazuje się cała seria dokumentów, które z jednej strony informują czym jest masoneria i przedstawiają ją jako największego wroga Kościoła, a z drugiej strony ponawiają kary kościelne za przynależność do niej, a jednak z uporem tak wielu dostojników Kościoła nadal wstępuje do lóż i dochodzi do najwyższych …Więcej
Nadto, zaraz niemal po tej pierwszej encyklice zakazującej należenia do masonerii katolikom, ukazuje się cała seria dokumentów, które z jednej strony informują czym jest masoneria i przedstawiają ją jako największego wroga Kościoła, a z drugiej strony ponawiają kary kościelne za przynależność do niej, a jednak z uporem tak wielu dostojników Kościoła nadal wstępuje do lóż i dochodzi do najwyższych urzędów w Kościele. (...)
Króluj nam Chryste !
Obecność Żydów w Kościele katolickim, zwłaszcza tych niecałkowicie nawróconych, przyczyniła się do pojawienia się wielu herezyj.
To nie tylko arianizm był herezją żydowską, ale także niezliczone herezje późniejsze, a przede wszystkim protestantyzm i kalwinizm.
Więcej
Obecność Żydów w Kościele katolickim, zwłaszcza tych niecałkowicie nawróconych, przyczyniła się do pojawienia się wielu herezyj.

To nie tylko arianizm był herezją żydowską, ale także niezliczone herezje późniejsze, a przede wszystkim protestantyzm i kalwinizm.
Króluj nam Chryste !
Zapamiętajmy przeto, że pierwszą główną infiltracją wrogów Kościoła byli zawsze i są do dziś Żydzi, którzy to czynią świadomie, jako wrogowie chrześcijaństwa, oraz zupełnie inna grupa Żydów, którzy szczerze nawracają się na wiarę chrześcijańską, ale, jako Żydzi, nie zawsze są w stanie wyzbyć się całkowicie swej wielotysięcznej tradycji.
Nadto, także i Żydzi, najszczerzej wierzący w Chrystusa …
Więcej
Zapamiętajmy przeto, że pierwszą główną infiltracją wrogów Kościoła byli zawsze i są do dziś Żydzi, którzy to czynią świadomie, jako wrogowie chrześcijaństwa, oraz zupełnie inna grupa Żydów, którzy szczerze nawracają się na wiarę chrześcijańską, ale, jako Żydzi, nie zawsze są w stanie wyzbyć się całkowicie swej wielotysięcznej tradycji.

Nadto, także i Żydzi, najszczerzej wierzący w Chrystusa Pana nie zawsze potrafią wychować należycie swe dzieci w wierze katolickiej, a stąd też albo powracają w następnych pokoleniach do wiary swych przodków, albo też stają się niewierzącymi, lecz przynależącymi do społeczeństwa chrześcijańskiego w sensie tylko cywilizacyjnym, co nie przeszkadza, że często pozostają osobami szlachetnymi, choć obojętnymi w sprawach religijnych.
Króluj nam Chryste !
W czasach apostolskich istnienie różnych herezyj w Kościele było prawie nagminne. Św. Paweł często się na to skarżył. (...)
„Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa, l nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. (...) „Nadziwić się nie mogę, że od tego. który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. …
Więcej
W czasach apostolskich istnienie różnych herezyj w Kościele było prawie nagminne. Św. Paweł często się na to skarżył. (...)

„Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa, l nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. (...) „Nadziwić się nie mogę, że od tego. który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii.

Innej jednak Ewangelii nie ma:

są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty".

W Liście do Kolosan tak przestrzega:

„Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą tylko na ludzkiej tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie". (...)
Króluj nam Chryste !
Co więcej, już św. Piotr, jako pierwszy papież, denuncjuje istnienie „spisku", czyli układu między Synagogą (Żydami) i ówczesną władzą polityczną, reprezentowaną przez Heroda i Piłata, a więc współpraca w zwalczaniu powstającego Kościoła (Dzieje Apostolskie, 4, 26-27).
Żydzi stają się inspiratorami prześladowań chrześcijan i Chrześcijaństwa jako takiego poprzez pogan rządzących ówczesnym światem. …
Więcej
Co więcej, już św. Piotr, jako pierwszy papież, denuncjuje istnienie „spisku", czyli układu między Synagogą (Żydami) i ówczesną władzą polityczną, reprezentowaną przez Heroda i Piłata, a więc współpraca w zwalczaniu powstającego Kościoła (Dzieje Apostolskie, 4, 26-27).

Żydzi stają się inspiratorami prześladowań chrześcijan i Chrześcijaństwa jako takiego poprzez pogan rządzących ówczesnym światem.

To oni spowodowali okrutne prześladowania najpierw w Palestynie, a później w całym cesarstwie rzymskim, a to głównie w czasach rządów Nerona.
(...)