PROF. KRYSTYNA PAWŁOWICZ: UTWORZYLIŚMY SOBIE PASOŻYTA I PATOLOGIĘ, KTÓRA PRZEJMUJE WŁADZĘ W PAŃSTWIE

29 Mar 2016

Napisał Łukasz Żygadło

Wydrukuj

Email

Skomentuj jako pierwszy!

– Chyba bardziej niż wyborami do Sejmu i Senatu powinniśmy interesować się wyborami sędziów do Trybunału Konstytucyjnego – mówi posłanka PiS, prof. Krystyna Pawłowicz w rozmowie z Łukaszem Żygadło.

W Polsce od kilku tygodni mamy spór o kształt i działalność Trybunału Konstytucyjnego, w którym obrońcy tej instytucji domagają się realizowania zasad państwa prawa. Czy gdzieś w tym momencie nie powstaje pewien konflikt dotyczący tego, w jakim państwie chcemy żyć – w państwie prawa czy może demokracji? Czy te pojęcia łączą się ze sobą?

Moim zdanie ważniejsza jest demokracja, ponieważ pojęcie prawa w dzisiejszej Polsce może być różnie rozumiane.

Prawo różnie rozumiane?

Proszę zauważyć, że pojęcie tego samego prawa inaczej rozumie pan Rzepliński, a zupełnie inaczej obecna władza, która mocno stoi na gruncie prawa i konstytucji i domaga się przestrzegania tego prawa przez Trybunał Konstytucyjny, który stał się swoistą barykadą dla opozycji, a jego przewodniczący po prostu odrzuca prawo, mówiąc jednocześnie, że go broni. Dlatego wobec takich rozbieżności w pojęciu „prawa” uważam, że czymś bardziej konkretnym jest pojęcie „demokracji”. Oczywiście większości mogą być różne i niebezpieczne. Hitler też miał większość, czy na Białorusi większości posiada Łukaszenko. Jak widać, oba pojęcia są najważniejsze, więc tak naprawdę najważniejszą wartością jest Dekalog.

Obrońcy demokracji”, wychodzący na ulice pod banderą „KOD”, twierdzą, że Trybunał Konstytucyjny broni ich praw. Pełna zgoda. Ale czy ten sam Trybunał powinien orzekać ws. gospodarczych bądź budżetowych?

Oczywiście, że Trybunał Konstytucyjny w obecnej formie znacznie wykracza poza swoje kompetencje. Zamiast skupiać się na badaniu prawa w kontekście praw obywatelskich, wolności słowa itd., sędziowie wchodzą w nie swoje kompetencje i orzekają o ustawach budżetowych, pomocy państwa dla górników czy w innych sprawach, do których nie powinni się wtrącać. Natomiast jeśli przypomnimy sobie, jaka była geneza powstania trybunałów konstytucyjnych, to będzie dla nas wszystko jasne. Otóż TK miał być w założeniu miejscem, które pomagałoby systemowi na wypadek wygranej w wyborach rządów chłopsko-miejskich, dając pewne bezpieczeństwo staremu układowi. Stworzyli więc takie miejsce składające się z kilku mędrców, którzy mają korygować demokrację. W Polsce w latach 80. – ale również w innych krajach – utworzono właśnie taki organ z 9-letnią kadencją, który jeszcze długo po utracie władzy przez komunistów będzie mógł trzymać rękę na poczynaniach kolejnych rządów. Utworzyliśmy sobie pasożyta i patologię, która przejmuje władzę w państwie. Chyba bardziej niż wyborami do Sejmu i Senatu powinniśmy interesować się wyborami sędziów do TK.

Jak Pani potraktowałaby polityków, którzy donoszą na Polskę w innych krajach bądź domagają się nałożenia na nasz kraj sankcji lub chcą jakiejś interwencji zewnętrznej?

To oczywiście wyczerpuje znamiona Kodeksu karnego, choć nie można przepisów interpretować wprost. Jest mowa o tzw. zdradzie dyplomatycznej, a wtedy można karać osoby, które naraziły na straty interesy państwa polskiego, w momencie gdy miały w swoich rękach wszystkie możliwe instrumenty do działania.

Czyli kogo na przykład?

Donalda Tuska, gdy tuż po katastrofie smoleńskiej dogadał się ws. śledztwa z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Podobnie jest w przypadku premier Ewy Kopacz, która zgodziła się na niemieckie stanowisko ws. przyjęcia uchodźców do Polski. Natomiast nawoływania Stefana Niesiołowskiego, który domaga się nałożenia na Polskę sankcji, są skandaliczne i niedopuszczalne. To oczywista zdrada interesów narodowych, tacy ludzie nie powinni zasiadać w polskim parlamencie.

To może warto dać jakiś dobry przykład?

Wie pan... W czasie gdy rząd Prawa i Sprawiedliwość jest atakowany przez Brukselę czy USA i padają zarzuty, że łamiemy demokrację, to każda próba ukarania bądź usankcjonowania działania opozycji zostanie odebrana jako potwierdzenie ich słów. Nie będziemy zachowywać się jak Platforma Obywatelska, która zaostrzała przepisy dotyczące demonstracji. Mamy bardzo delikatną sytuację, więc ze względów politycznych nie możemy sobie na to pozwolić. Myślę, że w przyszłości zachowanie takich panów jak Schetyna zostanie rozliczone. To jest ciężka demoralizacja społeczeństwa i całego młodego pokolenia.

Jeszcze jedno pytanie. Wyobraźmy sobie, że podchodzi do Pani wyborca i pyta „co będzie dalej?”, czy dobra zmiana się uda, bo w gąszczu dezinformacji medialnej jest zagubiony. Co Pani odpowiada?

Dobra zmiana uda się, jestem tego pewna. Powiem więcej – ona się udaje realizować. Trzeba oddzielić organizowane w dużych miastach pikiety i marsze od nastrojów społecznych, które dla obecnego rządu są korzystne. Ludzie żyją i myślą samodzielnie. Widzę, że PiS systematycznie realizuje swoje obietnice wyborcze i będzie dbać o obywateli cały czas. Jestem jak najlepszej myśli.

Tekst ukazał się na łamach tygodnika Warszawska Gazeta!