Radek33
53,8 tys.

NIECH ŻYJE CHRYSTUS KRÓL!-91 lat temu zamordowano 14-letniego Bł.Jose Sancheza del Rio

Jose Luis Sanchez del Rio (1913-1938) był Meksykaninem, a czasy jego dzieciństwa przypadały na bardzo trudny okres prześladowań Kościoła ze strony laickich rządów prezydenta Plutarco Elliasa Callesa - człowiek ten był odpowiedzialny za wydalenie z Meksyku zgromadzeń zakonnych, zakazanie organizowania procesji, publicznego noszenia sutanny, pozbawienie Kościoła prawa własności świątyń, a także za szereg ustaw krzywdzących wierzących w Chrystusa licznymi niesprawiedliwymi podatkami.

Dla katolickiej ludności Meksyku miarka się jednak przebrała - w 1926 roku wybuchło powstanie bohaterskich cristeros w obronie Kościoła i jego praw. Meksykańscy katolicy chwycili za broń i z okrzykiem - Viva Cristo Rey i Viva Santa Virgen de Guadalupe - ruszyli do boju z o wiele silniejszymi wojskami antyklerykalnego prezydenta Callesa, masona i byłego księdza. Pewnego dnia dowodzeni przez generała Prudencio Mendozę cristeros trafili do Guadalajary, gdzie przyłączyło się do nich wiele osób, wśród nich bracia Sanchez del Rio. Do wojska chciał się zaciągnąć, również najmłodszy z nich - 14-letni Jose Luis - ale zarówno matka, jak i generał Mendoza nie chcieli się na to zgodzić. Chłopak jednak bardzo nalegał - "Mamo, nigdy nie będzie mi tak łatwo wejść do nieba jak teraz".(“Mamá, nunca ha sido tan fácil ganarse el cielo como ahora”). Udało mu się przekonać ją oraz generała Mednozę, który powierzył Jose Luisowi dzierżenie sztandaru oddziału znajdującego się pod jego dowództwem.

Cristeros nazywali chłopca Tarsycjusz, na pamiątkę świętego męczennika, noszącego w pogańskim Rzymie Komunię świętą więzionym chrześcijanom. 25 stycznia 1928 roku w czasie walk cristeros z siłami antyklerykalnego rządu w miejscowości Sahuayo padł koń generała Mendozy, co uniemożliwiało mu ucieczkę. Jose Luis natychmiast zaoferował swojemu dowódcy własnego wierzchowca. Mendoza nie chciał przyjąć podarunku, wiedząc, że chłopak nie będzie miał jak uciec i wpadnie w ręce żołdaków. Jose Luis nalegał jednak tak mocno, jak przed dwoma laty, gdy zaciągnął się wraz ze starszymi braćmi do sił cristeros. "Mój generale, oto mój koń: niech się Pan ratuje, a mną proszę się nie przejmować. Mnie może zabraknąć, ale pana nie!" (“¡Mi general, aquí está mi caballo: sálvese usted, aunque a mí me maten! Yo no hago falta, y usted sí.") Ostatecznie wymógł na generale Mendozie ucieczkę, a sam oddał się w ręce oprawców. Aresztowano go w zakrystii kościoła - Jose Luis podczas swej niewoli codziennie przyjmował Komunię świętą z rąk wuja, księdza Ignacio Sancheza. Odmawiał, także Różaniec i starał się nawrócić swych prześladowców. Wielokrotnie stawał w obronie kościoła, ostro protestując przeciwko wprowadzaniu przez żołdaków zwierząt do wnętrza świątyni. Żołnierze prezydenta Callesa za wszelką cenę chcieli przekabacić świątobliwego chłopca na swoją stronę, ale Jose Luis nie dawał za wygraną. Zabrali go nawet na egzekucję jednego z cristeros - na oczach chłopaka rozstrzelano jego przyjaciela, do którego Jose Luis zdążył zawołać: "Zaraz będziesz w Niebie, przygotuj mi tam miejsce". 10 lutego 1928 roku antyklerykałowie skazali 14-letniego Jose Luisa na śmierć. Dla potomnych zachowała się relacja Marciala Maciela, kolegi Jose Luisa z czasów dziecięcych i świadka jego męki, a także późniejszego założyciela Legionu Chrystusa. Sam Maciel przyznał w jednym z wywiadów, że to właśnie przykład młodego Jose Luisa wywarł kluczową rolę w rozeznaniu jego osobistego powołania.

Chłopiec przeszedł prawdziwą Golgotę. Na początek zdarto mu skórę ze stóp i zmuszono do przejścia długiej drogi z kościoła na cmentarz. Jose Luis ledwo powłóczył nogami, po drodze upadał - cały czas płakał i skręcał się z bólu, ale antyklerykałowie nie mieli litości. Kazali mu iść dalej popędzając go ukłuciami bagnetów. Co jakiś czas prowokowali go - "Jeśli krzykniesz - śmierć Chrystusowi - oszczędzimy cię". Jose Luis milczał - nigdy nie przyszłoby mu do głowy zdradzić Jezusa. Kiedy dotarł na miejsce kaźni, miejscowy cmentarz wykrzynął na cały głos - VIVA CRISTO REY - Niech żyje Chrystus Król. Wtedy w jego skroń padł śmiertelny strzał. W roku 2005 papież Benedykt XVI wyniesie chłopca do chwały ołtarzy wraz z innymi 12 bohaterskimi bojownikami cristeros, którzy polegli walcząc za Kościół z siłami antyklerykalnego rządu....

archiwum.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/1465/
antonio 64_64
VIVA CRISTO REY Taki mam napis i wizerunek Chrystusa Króla na swoim samochodzie na szybach tylnych i na klapie mojej Astry 🤗
Piotr2000
Wspanialy chlopak,
oddany calym sercem i dusza i cialem Jezusowi Chrystusowi Krolowi i Kosciolowi swietemu.
Anieobecny
Wstawiaj się za nami, Święty José Sánchezie del Rio, byśmy i my mieli odwagę tak bronić wiary...
Viva Cristo Rey!
Piotr2000
Viva Christo Rey !
Jestem_z_wami
Viva Cristo Rey!