EON
260

Przedsoborowowe zmiany liturgiczne: Droga do Nowej Mszy (bp Daniel L. Dolan)

Już za Piusa XII wdrożono pierwsze kroki reformy uwieńczonej „nową mszą” w 1969 roku
Tytuł artykułu sam mówi za siebie i należy zauważyć, że zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy reform liturgicznych z końca pontyfikatu Piusa XII i z czasów Jana XXIII zgodnie twierdzą, iż były one tylko etapami jednej i tej samej reformy zwieńczonej „nową mszą” Pawła VI, która z kolei jest w istocie swej protestancka.
Podobnie jak teksty x. Franciszka Ricossy i x. kan. Gromier oraz krótkie opracowania x. Cekady, poniższy artykuł wówczas jeszcze xiędza Dolana omawia pewne cechy przedsoborowych reform liturgicznych. W tym więc artykuły te pomagają tylko utrwalić sobie pewne szczegóły dotyczące obrzędów i ich symboliki. Tekst x. Dolana dodaje jednak dwa ciekawe wątki, o których tu chciałbym wspomnieć.
Po pierwsze, x. Dolan zwraca uwagę na ogromne i dość powszechne zamieszanie spowodowane ciągłymi zmianami w liturgii na przestrzeni stosunkowo niewielu lat. Ciągle zmieniające się prawo nie służy zachowaniu dyscypliny i dlatego dość spory bałagan panował często po parafiach w owym czasie przygotowania do głównego uderzenia (przyszłego soboru i jego prawowitego dziecka, „nowej mszy”). Sam nawet Jan XXIII odprawiając obrzędy Wielkiego Tygodnia nie stosował się do pewnych nowości reformy Piusa XII, co jest dość powszechnie znanym faktem. Do tego, z tego co słyszałem, kilku oficjalnych, zatwierdzonych wydawców Stolicy Apostolskiej splajtowało przez coraz to nowsze wydania przy braku sprzedaży (nieaktualnych już) wcześniejszych.
Naprawdę nie dziw więc, że nawet wśród katolickiego oporu pierwszej godziny brak był jedności i w tej dziedzinie. I tu drugi ciekawy wątek artykułu x. Dolana, dotyczący kiepskiego przygotowania liturgicznego w seminarium FSSPX, z czego wynika i do dziś często niedbałość w tej dziedzinie wśród xięży odprawiających swego rodzaju „ryt ekoński”, czyli mieszankę mszału z 1962 (mszału „bł.” Jana XXIII) z kilkoma elementami wcześniejszymi (Confiteor przed Komunią św., pukanie krzyżem w drzwi kościoła w Niedzielę Palmową, etc.), choć niekiedy zależy to od przeoratu i kaplicy.
Komentarz x. Dolana, obecnego w seminarium w Ecône w pierwszych latach jego istnienia, jest niezmiernie pomocny w zrozumieniu tego stanu rzeczy.
X. Dolan opowiada się oczywiście za zachowaniem tradycyjnych obrzędów Wielkiego Tygodnia i odrzuceniem nowych. Niemniej jednak, na co swego czasu zwróciłem uwagę, najpełniejsze teologiczne uzasadnienie nietrzymania się niektórych praw kościelnych zawarte jest w „dodatku” do artykułu x. Ricossy, który omawia trzysta lat „herezji antyliturgicznej”. Oczywiście nikt nie uważa reform piusowych za szkodliwe dla dusz, ale ze względu na obecną sytuację i pewne okoliczności towarzyszące reformie ich odrzucenie jest jak najbardziej uzasadnione i dlatego większość poważnych sedewakantystów trzyma się tego stanowiska.
Pelagiusz z Asturii
Przedsoborowowe zmiany liturgiczne: Droga do Nowej Mszy
Bp Daniel L. Dolan
Czy to był Pius XII i Jan XXIII? Czy też tak naprawdę Bugnini?
Niedawna próba abpa Lefebvre’a, aby narzucić zreformowaną liturgię Jana XXIII na katolickich duchownych i świeckich wiernych tradycji jest niczym innym, jak tragedią, co pokazały ostatnie wydarzenia. Ale nad to wszystko zawiera pewne ironie – jednakże ironie, które raczej kąsają niż bawią.
Bractwo poświęcone św. Piusowi X, wielkiemu wrogowi modernizmu podjęło próbę zmuszenia swych członków do porzucenia ksiąg liturgicznych noszących imię jego świętego Patrona, gwarancję prawowierności, na korzyść przejściowych reform Jana XXIII, człowieka od dawna podejrzanego o modernizm, co sam osobiście powiedział arcybiskupowi Lefebvre’owi. Reformy Jana XXIII miały w zamierzeniu tylko „pomóc Kościołowi przetrwać” do chwili, gdy Sobór Watykański II mógł wszystko zmienić, a teraz używane są do tego, aby podzielić tych, którzy starali się uratować te dusze, które się jeszcze ostały po masowym zniszczeniu tamtego soboru.
Bractwo słusznie stawiało opór nadużyciom władzy ze strony Kościoła Soborowego. Ale teraz podjęło próbę ustanawiania prawa w materii liturgicznej – prawo, którego nie posiada, bowiem taka władza należy wyłącznie do Stolicy Apostolskiej (kanon 1257). Zamiast trzymać się swej własnej roztropnej praktyki zachowywania zwyczaju każdego kraju (co zatwierdziła Kapituła Generalna z 1976 i co nigdy nie zostało wycofane), teraz wymaga ślepego posłuszeństwa w imię „jedności liturgicznej”. Kapłani, którzy nie chcą być ślepo posłuszni tym wymaganiom „zreformowania” sposobu, w jaki odprawiają Mszę są najpierw poddawani pogróżkom, a w końcu, jeśli to nie odniesie skutku, stają się przedmiotem gorzkich publicznych oskarżeń.
Inną ironią jest to, że liturgia Jana XXIII nie jest tak naprawdę jego, nie bardziej, niż nowy Wielki Tydzień może być przypisywany Papieżowi Piusowi XII. Te przejściowe zmiany, które przygotowały drogę dla Novus Ordo Missae były przygotowywane pod kierownictwem dwóch ludzi: x. (później kardynała) Ferdynanda Antonelliego OFM oraz x. (później arcybiskupa) Hannibala Bugniniego CM.
W 1969 Antonelli miał podpisać dekret promulgujący Novus Ordo.
A Bugnini, który nadzorował reformę liturgiczną od jej początku w 1948 roku aż do jej uwieńczenia w 1969 roku z Nowym Porządkiem Mszy jest tym jednym watykańskim prałatem, przeciwko któremu często podnoszone oskarżenia współpracy z masonerią wydają się trzymać/pasować. W rzeczy samej, sam abp Lefebvre, w oparciu o osobiste doświadczenie, uważa za wysoce prawdopodobne to, że x. Bugnini był masonem.
Ale teraz wymaga się od nas przyjęcia całej liturgicznej niegodziwości dokonanej w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przez x. Bugniniego, jednocześnie odrzucając to, co stworzył tylko osiem lat później! Być może katolicy mają rację, czując, że są „podstępnie przygotowywani” do kompromisu! Żadna ironia, ale tragedia!
Ileż to razy słyszeliśmy pytanie: „Jakże to się mogło wydarzyć?” Odpowiedź brzmi: to nie wydarzyło się jednej nocy. Odpowiedzialni za zastąpienie naszej Mszy świętej Wspólnotową Uroczystością przez długie lata zadowolili się powolną pracą – bardzo powolną. Detektyw, który miałby przebadać to, co wygląda na trupa katolicyzmu (jak to świat widzi, jednakże On nadał żyje!) odkryłby niezbite dowody modus operandi morderców: ich metoda polega na stopniowaniu, ta sama, której używa Szatan zabijając dusze. Wręcz przyznał to kardynał Heenan z Westminsteru, który powiedział, że zmiany musiały być dokonane stopniowo, inaczej ludzie nigdy by ich nie przyjęli.
Spójrzmy na historię „pierwszych etapów w zniszczeniu liturgii rzymskiej” – zdanie pochodzi z książki o przedsoborowych reformach, do której słowo wstępne napisał sam abp Lefebvre. Zobaczymy, jak celowo zmiany liturgiczne – te, których przyjęcia wymaga się teraz od nas – następowały jedna po drugiej co kilka lat aż duchowni przyzwyczaili się do życia w atmosferze ustawicznej zmiany, tak że większość z nich w nieunikniony sposób poddała się zamieszaniu. Nie uważali się już za obowiązanych znać i prawidłowo stosować całość rubryk, a nawet nie czuli się „jak u siebie” w prezbiterium. W imieniu „uproszczenia”, przepisy i zasady, które rządziły liturgią przez wieki zostały powoli zamienione na ustawiczny stan płynności, który w tej chwili panuje w Kościele Soborowym.
Po zbadaniu tej sprytnie obmyślanej chronologii zmian nie zdziwią się Państwo, że większość kapłanów została skonsternowana i zakłopotana, bez żadnej pewnej czy niezmiennej zasady, której mogliby się trzymać innej niż ślepe posłuszeństwo, wyrażonej w gotowości przyjęcia wszelkich nowych rubryk, jakie mieli zastać w porannej poczcie.
I. „Eksperymentalna” Wigilia Paschalna (1950)
To dzieło stopniowej zmiany rozpoczęło się 28 maja 1948 przez ustanowienie Komisji ds. Reform Liturgicznych z xiędzem Antonellim jako Generalnym Dyrektorem oraz xiędzem Bugninim jako Sekretarzem, ludźmi, którzy narzucili (pierwszy) i ułożyli (drugi) Novus Ordo Missae.
Dwa lata później, 22 listopada 1950, kardynał Lienard w swej roli przewodniczącego francuskiego kolegium biskupów, formalnie poprosił Stolicę Apostolską o pozwolenie na odprawianie Wigilii Paschalnej w nocy zamiast rano z „powodów duszpasterskich”. Dostał więcej, niż to, o co się targował. Pod przykrywką zwyczajnej zmiany godziny, istotnie zmieniony ryt został podsunięty, dokładnie tak, jak później „Msza po angielsku” została narzucona w imieniu języka narodowego, mało zwracając uwagę na to, że tylko trzydzieści procent tekstu Mszy tradycyjnej pozostaje.
Pierwsze rażące, nieharmonijne nuty „Symfonii Nowego Porządku” dały się słyszeć w tej Wigilii Paschalnej:
1. Zasada opcjonalnych obrzędów na eksperymentalny użytek została wprowadzona.
2. Po raz pierwszy język pospolity został wprowadzony do właściwej liturgii. (To był również pierwszy krok Cranmera w 1548)
3. Rubryka zarządzająca, by celebrans „siedział i słuchał” (sedentes ausculant) lekcje zamiast czytać je od ołtarza jest wprowadzona po raz pierwszy i od razu interpretuje się jako uzasadnienie wyłącznego użycia języka pospolitego w tej części liturgii.
W 1953 roku odwieczny post eucharystyczny od północy został złagodzony do trzech godzin pod pewnymi warunkami jako ustępstwo wobec nowoczesnej słabości. Modernistyczni liturgiści, jednakże, widzieli w tym początek stopniowego zniszczenia sakramentalnej dyscypliny Kościoła, która doprowadzi do „15 minut” Pawła VI.
Już w 1954 roku słyszano pierwsze pogłoski liturgicznej anarchii i Papież Pius XII ostrzegł kapłanów w alokucji, by na własną rękę niczego nie zmieniali w liturgii. Ale to nie był koniec zmian.
II. Nowy Wielki Tydzień (1955)
Całości czcigodnego Wielkiego Tygodnia Kościoła dostało się z publikacją Maxima Redeptionis. Kłamstwo jest powtórzone i rozciągnięte: to tylko zmiana godzin. Drastyczna przeróbka większości ceremonij najświętszego tygodnia Kościoła nie ma uzasadnienia. Jakże by mogła je mieć?
A. Istotne cechy: Nowy Wielki Tydzień był swego rodzaju próbą dla Novus Ordo. Jakie były niektóre cechy istotne:
1. Wszystko musi być krótkie i proste.
2. Istotne obrzędy mają być odprawiane przez kapłana plecami do ołtarza, twarzą do ludu: poświęcenie palm, ostatnia modlitwa z procesji w Niedzielę Palmową, poświęcenie wody chrzcielnej w Wielką Sobotę, etc.
3. Modlitwy u stopni ołtarza oraz Ostatnia Ewangelia są usunięte po raz pierwszy.
4. Wszyscy, kapłan i świeccy, mają odmawiać razem Ojcze nasz w Wielki Piątek.
B. Niedziela Palmowa: W szczególności obrzędy Niedzieli Palmowej utraciły swój starożytny obrzęd poświęcenia, który zawiera wiele modlitw Mszy, w ten sposób wiążąc sakramentalną palmę z Najświętszym Sakramentem. Siedem kolekt zostało zredukowane do jednej, „przed-msza” poświęcenia całkowicie zniknęła, jak również ceremonia Gloria Laus przy drzwiach Kościoła. Opis Męki Pańskiej został skrócony, opuszczając namaszczenie w Betanii oraz Ostatnią Wieczerzę.
Triduum: Cała równowaga Triduum Sacrum, ostatnich trzech dni Wielkiego Tygodnia, została zachwiana. Piękne oficjum Ciemnej Jutrzni praktycznie zniknęło, jak również ludowe nabożeństwo Tre Ore (nabożeństwo trwające między południem a trzecią w Wielki Piątek upamiętniające trzy godziny, przez które Chrystus konał na krzyżu w Wielki Piątek – przyp. PA).
1. Starożytna Msza darów uprzednio uświęconych w Wielki Piątek została zniesiona i zastąpiona prostym Nabożeństwem Komunii dla ludu. Wbrew niepamiętnemu zwyczajowi, przyklęknięcie zostało przepisane na modlitwę za Żydów.
2. Wigilia Wielkosobotnia została całkowicie zmieniona, jej lekcje zredukowane z dwunastu do czterech, oraz drastycznie zmieniono tradycyjny obrzęd poświęcenia nowego ognia i paschału. (Również w 1955 roku równie starożytne wigilijne obrzędy Zesłania Ducha Świętego zostały całkowicie zlikwidowane.)
Nawet tak powierzchowny przegląd nowego rytu Wielkiego Tygodnia pozwoli nam zrozumieć, dlaczego znany modernista liturgiczny, x. Duployé mógł powiedzieć: „Jeśli uda się nam przywrócić wigilię paschalną do jej pierwotnej wartości, Ruch Liturgiczny zwycięży. Daję sobie na to dziesięć lat”. Modernistyczny teolog, o. Chenu, to skomentował: „Dziesięć lat później to było zrobione”.
III. „Reforma” rubryk (1955).
Rok 1955 był złym rokiem dla Liturgii Rzymskiej, ujrzał także modernistycznie ukierunkowaną reformę rubryk Mszału i Brewiarza, za pośrednictwem dekretu Cum nostra hac aetate.
Tak zwane „niechciane dodatki” zostały usunięte ze świętej liturgii „w świetle nowoczesnych badań”, to znaczy:
1. Starożytne klasy półzdwojonych i prostych świąt zostały zniesione.
2. Większość wigilij świąt została zlikwidowana, odprawianie wigilij zostało „tylko cieniem siebie”. (Wigilie takie, jak Wszystkich Świętych, Apostołów, Matki Bożej, etc.)
3. Liczba oktaw została zredukowana z piętnastu do trzech. Niektóre zniesione oktawy sięgały wstecz do wieku siódmego!
4. Po raz pierwszy wprowadzono rozróżnienie między „publicznym” a „prywatnym” recytowaniem oficjum brewiarzowego, pomimo tego, że tradycja uczy, iż oficjum ze swej natury jest modlitwą publiczną. To zapowiada rozróżnienie Novus Ordo między mszami z lub bez ludu.
5. Ojcze nasz odmawiane podczas oficjum zostały zredukowane z szesnastu do pięciu, a dziesięć Zdrowaś Maryjo i trzy Wierzę w Boga zostały całkowicie opuszczone, podobnie jak pewne inne modlitwy przed i po oficjum.
6. Pokutne modlitwy ferialne zostały zniesione z dwoma nieznacznymi wyjątkami.
7. Sufragium Świętych oraz Wspomnienie Krzyża zostały zniesione, a piękne Credo atanazjańskie (z ósmego wieku) miało być odmawiane tylko raz w roku.
8. Dodatkowe kolekty odmawiane we Mszy podczas różnych pór roku (jak te do Matki Bożej czy przeciwko prześladowcom Kościoła) zostały zniesione.
9. Własna Ostatnia Ewangelia została zniesiona. Tu również zostaliśmy zmuszeni zadowolić się krótkim przeglądem tych zmian, które były opisane jako „przejściowe” – ale które tak zmieniły świętą liturgię, że zniechęciły do nauczenia się ich wszystkich oprócz najbardziej oddanych kapłanów. Zresztą, dlaczego mieliby sobie tym zaprzątać głowę? Za pięć lat rubryki znowu się zmienią.
Wreszcie, w 1955 roku Uroczystość św. Józefa, Patrona Kościoła Powszechnego, została zniesiona. Została zastąpiona pewnego rodzaju Świętem Pracy, św. Józefa Robotnika, na pierwszomajowe międzynarodowe święto socjalistów.
W 1957 roku dalsze zmiany w Wielki Tygodniu zostały wprowadzone, między innymi przepisy o Uroczystej Mszy śpiewanej bez subdiakona.
IV. Konsultacje dotyczące dalszych zmian (1957)
Również w 1957 roku podjęto konsultacje ze wszystkimi biskupami świata co do dalszych zmian liturgicznych. Większość prosiła, aby tradycyjna struktura oficjum została zachowana. O. Tomasz Richstatter w swej książce Prawo liturgiczne. Nowy styl, nowy duch (wydana w 1977 roku – przyp. PA) tak to opisuje:
„Pewien biskup przytaczał św. Tomasza (Summa, I-II, q. 97, art. 2), gdzie stwierdza, że zmiana wszelkiego prawa pozytywnego naturalnie pociągnie za sobą pewne rozluźnienie dyscypliny. Wskutek tego, jeśli ma nastąpić zmiana, nie może ona być tylko na coś ‘nieco lepszego’, ale na coś ‘o wiele lepszego’, aby zrekompensować tym opuszczanie się w dyscyplinie, co z konieczności towarzyszy wszelkiej zmianie w prawodawstwie. Zatem, twierdzi ów biskup, musimy być bardzo ostrożni w tej materii. Niełatwo odpowiedzieć ‘nie’ na prośby o zmiany, ale to jest właściwym działaniem tutaj. Biskup kończy stwierdzając, że należy do wielkiej liczby tych, którzy są nie tylko usatysfakcjonowani obecną liturgią, ale którzy uznają jakąkolwiek zmianę za nie tylko niepożądaną, co niebezpieczną dla Kościoła”.
V. Msze dialogowane i komentarze (1958)
3 września 1958, miesiąc przed śmiercią nękanego trudnościami Piusa XII, została wydana instrukcja o świętej muzyce. Praktyka „mszy dialogowanej”, po raz pierwszy dozwolona w 1922 roku, została rozszerzona i zachęcona, tak, żeby wspólnota wiernych recytowała znaczną część mszy razem z kapłanem: Introit, Kyrie, Gloria, etc., jak również odpowiedzi. Należy tu zauważyć, że tradycyjną formą uczestnictwa wiernych jest chorał gregoriański. Ludowa recytacja modlitw mszy nigdy nie była wykonywana przed wprowadzeniem „mszy dialogowanej”.
Pod przykrywką uczestnictwa, świeccy komentatorzy pojawili się po raz pierwszy. Ich rolą było czytanie w języku pospolitym, podczas gdy kapłan czytał po łacinie.
28 października tego samego roku wybrano Jana XXIII. Nie tracił czasu i zwołał sobór powszechny, który miał „konsekrować ekumenizm”. Następnego roku, w czerwcu 1960, Jan XXIII mianował o. Bugniniego na stanowisko sekretarza soborowej Liturgicznej Komisji Przygotowawczej.
W między czasie o. Bugnini kontynuował swą pracę w komisji do spraw reformy liturgii, tworząc kolejną serię przejściowych zmian, które miały trwać aż do reform soborowych. Mszał i Brewiarz zostały ponownie zmienione, podobnie jak kalendarz, a po raz pierwszy także Pontyfikał i Rytuał.
VI. Zmiany Jana XXIII (1960-1962)
Dochodzimy w końcu do „liturgii Jana XXIII”, ściślej zwanej „środkowego Bugniniego”. Następujące zmiany zostały wdrożone we Mszy, brewiarzowym oficjum i kalendarzu:
1. Życiorysy świętych podczas jutrzni zostały skrócone do skąpych streszczeń.
2. Lekcje z Ojców Kościoła zostały zredukowane do możliwie najkrótszych ustępów, czemu towarzyszyło dość naiwne przeświadczenie, że kler dalej sam będzie karmił swe dusze pismami patrystycznymi.
3. Recytowanie solo oficjum przestało być uważane za modlitwę publiczną, przez co święte pozdrowienie Dominus vobiscum zostało zniesione.
4. Ostatnia Ewangelia została zniesiona na więcej okazyj.
5. Właściwe zakończenie hymnów oficjum zostało zniesione.
6. Wiele świąt zostało zniesionych, jako powtarzające się lub nie „historyczne”, na przykład: (a) Znalezienie Krzyża Świętego, (b) św. Jana przed Bramą Łacińską, (c) Pojawienie się św. Michała, (d) Katedry Piotrowej w Antiochii, (e) św. Piotra w Okowach, etc.
7. Podczas soboru zasada niezmiennego kanonu mszy została zniszczona wraz z dodaniem imienia św. Józefa.
8. Confiteor przed komunią został zniesiony.
Należy zwrócić uwagę, że „liturgia Jana XXIII” była prawem przez całe trzy lata, aż osiągnęła swe logiczne uwieńczenie w promulgacji soborowego dekretu o liturgii – również dzieło Bugniniego.
VII. Liturgia w Bractwie Św. Piusa X
Pojawia się pytanie: „Czy to nie ta liturgia Jana XXIII jest tą, do której wy, kapłani, zostaliście przygotowani i dla niej wyświęceni w Econe?”
Odpowiedź brzmi „nie”. Nie otrzymaliśmy zupełnie żadnego znacznego szkolenia liturgicznego w Econe, a do września 1976 roku msza była tą z pierwszy lat Pawła VI. (Doprawdy, koncelebra była dozwolona w naszych pierwszych statutach.) Celebrans siedział z boku i słuchał czytań, lub sam czytał je od pulpitów twarzą do ludu. Jedynym powodem, dla którego czytania były po łacinie, a nie po francusku, jak nam mówiono, było to, że seminarium jest międzynarodowe! (Co dość ciekawe, Regulamin Bractwa, podpisany przez abpa Lefebvre’a i obecnie obowiązujący, pozwala na czytanie Epistoły i Ewangelii w języku pospolitym – bez czytania ich najpierw po łacinie.)
Trudno byłoby powiedzieć, jaką liturgię odprawiano w Econe, ponieważ rubryki były gmatwaniną różnych elementów, jeden kapłan odprawiał Mszę nieco inaczej od drugiego. Nie zachowywano ani nie uczono systematycznie żadnego jednego zestawu rubryk. W rzeczy samej, wcale nie uczono żadnych rubryk.
To, co mogę rzeczywiście powiedzieć to to, że przez te lata rozwinęła się pewna eklektyczna mieszanina rubryk na podstawie podwójnej zasady (a) tego, co arcybiskup lubił oraz (b) tego, co robiono we Francji. Te rubryki rozciągają się dość swobodnie od liturgii św. Piusa X do liturgii Pawła VI z 1968. To po prostu „ryt ekoński”, prawo samo dla siebie.
Po dziś dzień niemożliwością byłoby przestudiować podręcznik do rubryk, a następnie funkcjonować, na przykład, we mszy pontyfikalnej w Econe. Nie ma tam jedności, ponieważ nie ma żadnej zasady jedności – z pewnością nie jest nią „liturgia Jana XXIII”. Być może pewnego dnia ktoś skodyfikuje ten ryt ekoński dla potomności.
Jeśli chodzi o naszą formację seminaryjną, nigdy nie uczono nas jak odprawiać mszę. Przygotowywaniem się do tej dość poważnej części naszego kapłańskiego życia mieliśmy zajmować się w naszym wolnym czasie i samemu. Większość seminarzystów wydawało się nigdy nie przykładać się do ścisłego czy systematycznego studium rubryk, co można zauważyć po tym, jak odprawiają mszę dzisiaj.
Msza tradycyjna jest dziełem dyscypliny i sztuki – każdy najmniejszy gest jest dokładnie przepisany i zadbany. Wielka szkoda, że dziś tak wielu kapłanów wykształconych w Econe zadowala się odprawianiem Mszy „mniej lub bardziej” właściwie. Ale czy można się spodziewać czegoś innego przy braku szkolenia i złym przykładzie starszych kapłanów, którzy poddani byli dwudziestu latom ustawicznych dezorientujących zmian?
Inny, szczęśliwszy skutek wyniknął z liturgicznego chaosu w Econe. Niektórzy seminarzyści po prostu wrócili do niezreformowanych rubryk Kościoła. Bądź, co bądź, czyż sam arcybiskup Lefebvre nie powiedział im, że Bugnini był masonem? I czy nie maczał on palców w liturgicznym cieście od 1948 roku?
Powiedzcie „nie” reformatorom
Swego czasu uczono nas by całkowicie odrzucić Sobór Watykański II, bowiem, raz jeszcze, według arcybiskupa, tak wiele jego działań „swój początek i koniec miało w herezji”. Dlaczego więc trzymać się przejściowej liturgii, która utorowała mu drogę? Doprawdy, dlaczego? Arcybiskup Lefebvre nie widział w roku 1976 potrzeby podjęcia próby narzucenia „reformy” liturgicznej Anglii, Niemcom i Ameryce, gdzie trzymano się niezreformowanej liturgii.
Nie twierdzę, że „liturgia Jana XXIII” jest heretycka czy obraźliwa dla Boga w jakikolwiek sposób podobny do tego, jak to jest z Novus Ordo. Wiem jednak, że jest to krok ku Novus Ordo, dokonany prze tych samych ludzi, którzy stworzyli Novus Ordo. Wierzę, w końcu, że przyjęcie tych „reform” dziś, z doświadczeniem ostatnich dwudziestu lat, byłoby złe. Wiem także – widziałem to na własne oczy – że łączny skutek tych stopniowych zmian jest dla kapłanów katastrofalny.
Kościół dziś musi być odbudowany praktycznie od zera. Czy za wzór będziemy brać człowieka tryskającego zdrowiem czy też powoli umierającego? Czy za naszą zasadę weźmiemy to samo zdanie św. Wincentego z Lerynu: „Quod semper, quod ubique, quod ab omnibus” (Co zawsze, co wszędzie, z przez wszystkich było robione”) czy też „prawa” (jeśli rzeczywiście można je za takie uważać), które wedle udowodnionej intencji ich twórców miały tylko utorować drogę zniszczeniu „najpiękniejszej rzeczy po tej stronie Nieba”, Najświętszej Ofiary Mszy?
(„The Roman Catholic” [„Rzymski Katolik”], czerwiec 1983)
Z języka angielskiego tłumaczył Pelagiusz z Asturii. Źródło: traditionalmass.org.
– – –
Tekst pierwotnie pojawił się na blogu Pelagiusza z Asturii.