Przyjęła Komunię Świętą z podłogi -wstrząsające świadectwo prawdziwej wiary!

„Podeptać ich Boga!”… Uklękła i z szacunkiem podniosła językiem jedną hostię, spożywając ją…

Przedstawiona straszliwa historia została napisana przez jej świadka, a zarazem uczestnika, którym był katolicki kapłan-misjonarz w Chinach, jest wstrząsająca, jako zapis szczególnego okrucieństwa. Lecz zachwyca także i buduje nadzwyczajną mocą wiary, której zarazem jest dowodem.


„…Ukląkłem na miejscu udzielania komunii i modliłem się, w oczekiwaniu na kolejne zdarzenia. Za każdym razem, gdy słyszałem jakiś hałas w kościele lub głośny rozkaz na ulicy, liczyłem się z bliską śmiercią. Lecz nic szczególnego nie zdarzyło się tamtego dnia. Nazajutrz przeżyłem niespodziewaną wizytę. „Policja” – pomyślałem sobie i przeszły mnie już ciarki. Nie, był to tylko jeden oficer, władający doskonale chińskim. Udzielił mi następującego pouczenia: „Proszę kontynuować swoje zajęcie”. Ofiarowałem mu jedno cygaro. Ukłonił się i wyszedł. Kolejne dni również nie przyniosły niczego specjalnego. Żołnierze odnosili się do mnie z rezerwą i z ciekawością patrzyli, kiedy chodziłem po ulicy.

Miesiące mijały, a ja zacząłem przyzwyczajać się do komunistycznego reżimu. Lecz nie potrwało to długo… Pewnego letniego popołudnia, do szkoły przyszedł inspektor w towarzystwie czterech żołnierzy. Weszli do sali bez pukania. Czasy zmieniły się dla Chin – orzekł głośno inspektor – i wszystkie te pobożne przedmioty trafią zaraz do pieca. Jazda, do roboty dzieciaki… Po chwili, wraz z żołnierzami, zaczął zdzierać ze ścian obrazy, krzyż i figurki, kładąc je na ławkach. Następnie, rozkazał dzieciom włożyć to wszystko do kartonów i wynieść do ubikacji. Przerażone dzieci nie ruszały się z miejsc. Szybciej – krzyczał inspektor – bo inaczej zrobię użytek z mojego rewolweru. Lecz dzieci okazywały ciągle ten sam opór. W ostatniej ławce siedziała mała dziewczynka, z przygryzionymi wargami i z rękoma złożonymi, jak figura. Ty tam, z tyłu! – wrzasnął inspektor, podążając w jej kierunku. Grożąc i obkładając ją najgorszymi przekleństwami, usiłował zmusić ją do wykonania rozkazu. Mała spuściła oczy, lecz nie poruszyła się. Pozostałe dzieci były zmrożone strachem.

Panowała śmiertelna cisza. Nagle, jeden z żołnierzy wyciągnął rewolwer i strzelił w okno. Dzieci krzyknęły z przerażenia i zaczęły płakać. Pod szkołę podchodziło coraz więcej ludzi, zdziwionych hałasem. Inspektor terroryzował dziewczynkę krzykiem, lecz ona nadal nie ruszała się z miejsca. Tylko wielka łza spływała po jej policzku. Spoglądając na grupę zebranych ludzi, rozkazał: „Sprowadźcie mi jej ojca, a potem zbierzcie wszystkich w kościele”.
Sprowadzono ojca dziewczynki z rękoma związanymi z tyłu. W międzyczasie, kościół wypełnił się. Ojcu kazano stanąć na prawo przy balaskach, w ten sposób, aby dokładnie widział córkę, którą przyprowadzono na miejsce udzielania komunii. Inspektor zamruczał coś do samego siebie, a potem głośno przemówił: „Nauczono was, że Bóg wasz jest wszechmogący i że przebywa tu w tabernakulum. Oto pokaże wam teraz, jak was oszukiwano. On nie może zupełnie nic! Zaraz zostanie zmiażdżony pod naszymi butami i nawet nie piśnie!” Żołnierze rozwalili drzwiczki tabernakulum jedną salwą strzałów. Zapanowało kamienne milczenie. Inspektor wziął puszkę, otworzył ją i wysypał wszystkie hostie na posadzkę w prezbiterium. „Podeptać ich Boga! – krzyknął do żołnierzy, którzy natychmiast wykonali rozkaz. – I co powiecie teraz?” Wszyscy wstrzymali dech. „Wierzycie nadal w to, co opowiadają wam księża?” – zwrócił się do ojca dziewczynki: „Odpowiadaj!” „Tak, nadal wierzę” – odpowiedział spokojnie. Rozpalony wściekłością, inspektor wrzasnął: „Dawajcie mi go tutaj!” W tym samym momencie, zbliżył się do niego pewien podoficer i powiedział mu coś na ucho. „Wszyscy wyjść z kościoła. Zostać ma tylko samo dziecko!” – rozporządził inspektor, wyraźnie ugięty otrzymanym rozkazem. Mnie samego, natomiast, zamknięto w komórce na węgiel, przylegającej do kościoła. Wewnątrz niej znalazłem dziurę, z której mogłem obserwować prezbiterium kościoła. Patrzyłem na rozsypane hostie i na dygocącą z przerażenia dziewczynkę. Nie upłynęło wiele czasu, jak do kościoła weszła jakaś kobieta, bogato ubrana, wystrojona w bransolety i pierścionki. Z uśmiechem podeszła do małej, rozwarła ramiona i powiedziała: Cóż ci ludzie tobie zrobili? Choć, nie zrobię ci nic złego… Dziewczynka zaczęła szlochać i rzuciła się w ramiona nieznanej. Po chwili, obydwie opuściły kościół.

W ciemności mojego „więzienia” straciłem poczucie czasu. Modliłem się, spałem, odczuwałem głód i bolała mnie głowa. Panowała wokół mnie śmiertelna cisza. Przypuszczam, że był to ranek, kiedy nagle usłyszałem jakby ciche otwieranie drzwi. I kogóż ujrzałem przez dziurkę od klucza? Moją małą dziewczynkę, która z wahaniem podążała w stronę prezbiterium. Skupiona, zatrzymała się, popatrzyła wokoło, zrobiła jeszcze kilka kroków, uklękła i z szacunkiem podniosła językiem jedną hostię, spożywając ją. Gdy się podniosła, złożyła ręce i z zamkniętymi oczyma modliła się… Potem wstała i znikła. Prawie identyczna scena powtarzała się co ranek, będąc dla mnie jedynym pocieszeniem w mej ciemnej kryjówce. Z niecierpliwością oczekiwałem ranka, kiedy dziewczynka znowu przyjdzie spożyć kolejną z hostii. Piękno jej dziecięcej sylwetki, rozpromienione oczy i jej pełne nieśmiałości kroki wprowadzały mnie w prawdziwy zachwyt. Ileż razy jeszcze ją ujrzę? Lecz pewnego ranka, kiedy po komunii modliła się swoim zwyczajem, brutalnie otworzyły się drzwi. Rozległ się najpierw dziki okrzyk, a potem strzał. Dziewczynka, wspierając się na rękach, powoli osuwała się na posadzkę. Zbierając ostatnie siły, przyjęła językiem jeszcze jedną ze sprofanowanych hostii. Żołnierz stanął nad nią i przyglądał się pilnie. Po raz ostatni usiłowała się podnieść i złożyć ręce do modlitwy, lecz bezwładnie upadła. Po kościele rozległo się głuche uderzenie jej głowy o posadzkę. Żołnierz wlepił wzrok w jej martwe ciało, potem popatrzył na rozsypane hostie i z ciężkim krokiem opuścił świątynię.

Gdy kontemplowałem jeszcze ciało młodziutkiej męczennicy, znienacka otwarły się drzwi komórki. Ten sam żołnierz, który przed chwilą zastrzelił dziewczynkę, oznajmił mi, że jestem wolny. Zdziwiony, podziękowałem i natychmiast pośpieszyłem do prezbiterium. Ledwo zdążyłem uklęknąć przed martwym ciałem, a oto żołnierz stał już nade mną. „Gdyby w każdej miejscowości była taka dziewczynka – powiedział to nie byłoby nawet jednego żołnierza, walczącego po stronie komunizmu”. Gdy tylko pogrzebałem ciałko męczennicy, podszedł do mnie pewien mężczyzna, wziął mnie do samochodu i odstawił do samej granicy…”
Quas Primas
Co on potrafi?
NIC, tylko szkalować prawdziwych katolików.
Quas Primas
Faryzeusz kasuje komentarze zawierające prawdę o nim samym.
Echchch, co się dziwić, każdy wie o co chodzi....
Jeszcze jeden komentarz od Quas Primas
Quas Primas
„Nauczono was, że Bóg wasz jest wszechmogący i że przebywa tu w tabernakulum. Oto pokaże wam teraz, jak was oszukiwano. On nie może zupełnie nic! Zaraz zostanie zmiażdżony pod naszymi butami i nawet nie piśnie!” Żołnierze rozwalili drzwiczki tabernakulum jedną salwą strzałów. Zapanowało kamienne milczenie. Inspektor wziął puszkę, otworzył ją i wysypał wszystkie hostie na posadzkę w prezbiterium …Więcej
„Nauczono was, że Bóg wasz jest wszechmogący i że przebywa tu w tabernakulum. Oto pokaże wam teraz, jak was oszukiwano. On nie może zupełnie nic! Zaraz zostanie zmiażdżony pod naszymi butami i nawet nie piśnie!” Żołnierze rozwalili drzwiczki tabernakulum jedną salwą strzałów. Zapanowało kamienne milczenie. Inspektor wziął puszkę, otworzył ją i wysypał wszystkie hostie na posadzkę w prezbiterium. „Podeptać ich Boga! – krzyknął do żołnierzy, którzy natychmiast wykonali rozkaz. – I co powiecie teraz?” Wszyscy wstrzymali dech. „Wierzycie nadal w to, co opowiadają wam księża?”
Quas Primas
Chyba tragiczniejszej konieczności od powyższej nie ma. Uważam, że każdy świadomy katolik tak właśnie powinien postąpić.
Ja na miejscu Pana prezydenta Dudy, przykryłabym otwartą dłonią (aby Jej - Hostii nie dotykać) leżącą Hostię i poprosiłabym kogoś, by zawołał kapłana.
ps. pisałam już o tym kiedy toczyła się dyskusja na ten temat.
Natomiast modernistae prohibere we wspomnianym przez 22CecyliaWięcej
Chyba tragiczniejszej konieczności od powyższej nie ma. Uważam, że każdy świadomy katolik tak właśnie powinien postąpić.
Ja na miejscu Pana prezydenta Dudy, przykryłabym otwartą dłonią (aby Jej - Hostii nie dotykać) leżącą Hostię i poprosiłabym kogoś, by zawołał kapłana.
ps. pisałam już o tym kiedy toczyła się dyskusja na ten temat.
Natomiast modernistae prohibere we wspomnianym przez 22Cecylia artykule Prezydent Duda ratuje hostię - przytoczył rozmowę z księdzem i uważam, ba jestem przekonana, że kapłan miał 100% racji.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------

22Cecylia 32 minut(y) temu
Natomiast podniesienie Hostii przez osobę nieuprawnioną jest kolejnym aktem profanacji.
______________________________________
Odgrzewam temat, ponieważ znalazłam słowa św. Tomasza z Akwinu dotyczące sytuacji, takiej jak na filmie. Myślę, że to bardzo istotna opinia i warto ją poznać, aby w przyszłości, jeżeli coś takiego miałoby się powtórzyć, wiadomo było jak się zachować i nie mieć wyrzutów sumienia.
[...] „Po trzecie, uszanowanie dla sakramentu Eucharystii wymaga, by dotykały go tylko przedmioty konsekrowane. Toteż konsekruje się korporał i kielich, a także ręce kapłana, ujmujące ten Sakrament. Dlatego bez koniecznej potrzeby nie godzi się dotykać tego Sakramentu innym osobom, chyba że domaga się tego podniesienie upuszczonej Hostii lub jakaś inna konieczność".
Quas Primas
Polecam ten artykuł wszystkim tym, którzy przyjmują komunię św. do ręki.
I niech w końcu przestaną uważać za prawdę to, co neomoderniści lub judaiści za prawdę im podają.
Jeszcze jeden komentarz od Quas Primas
Quas Primas
Każde inne dotknięcie Hostii przez osobę świecką, jest profanacją.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Podeptać ich Boga!”…
Uklękła i z szacunkiem podniosła językiem jedną hostię, spożywając ją…
izaluka
Wstrząsająca opowieść, za którą bardzo Autorowi notki dziękuję. Mam dwa pytania: 1. Czy Autor wyraża zgodę na jej przekopiowanie i umieszczenie na moim blogu w portalu Salon24 (nick ten sam)? 2. Czy Autor może podać link do tej opowieści? Z góry dziękuję za odpowiedź.
jadwiska
Ledwo zdążyłem uklęknąć przed martwym ciałem, a oto żołnierz stał już nade mną. „Gdyby w każdej miejscowości była taka dziewczynka – powiedział to nie byłoby nawet jednego żołnierza, walczącego po stronie komunizmu”.
Nemo potest duobus dominis servire !
Pewnego ranka, kiedy po komunii modliła się swoim zwyczajem, brutalnie otworzyły się drzwi.
Rozległ się najpierw dziki okrzyk, a potem strzał.
Dziewczynka, wspierając się na rękach, powoli osuwała się na posadzkę.
Zbierając ostatnie siły, przyjęła językiem jeszcze jedną ze sprofanowanych hostii.
Żołnierz stanął nad nią i przyglądał się pilnie.
Po raz ostatni usiłowała się podnieść i złożyć …Więcej
Pewnego ranka, kiedy po komunii modliła się swoim zwyczajem, brutalnie otworzyły się drzwi.

Rozległ się najpierw dziki okrzyk, a potem strzał.

Dziewczynka, wspierając się na rękach, powoli osuwała się na posadzkę.

Zbierając ostatnie siły, przyjęła językiem jeszcze jedną ze sprofanowanych hostii.

Żołnierz stanął nad nią i przyglądał się pilnie.

Po raz ostatni usiłowała się podnieść i złożyć ręce do modlitwy, lecz bezwładnie upadła.

Po kościele rozległo się głuche uderzenie jej głowy o posadzkę.

Żołnierz wlepił wzrok w jej martwe ciało, potem popatrzył na rozsypane hostie i z ciężkim krokiem opuścił świątynię.
Quas Primas
Jeśli ktoś sercem, prawdziwie przyjmuje Pana Jezusa , to właśnie to SERCE podpowiada Kogo przyjmujesz, i serce podpowiada, że przed Panem Bogiem zgina się kolana.
"Ten sam żołnierz, który przed chwilą zastrzelił dziewczynkę, oznajmił mi, że jestem wolny. Zdziwiony, podziękowałem i natychmiast pośpieszyłem do prezbiterium. Ledwo zdążyłem uklęknąć przed martwym ciałem, a oto żołnierz stał już …Więcej
Jeśli ktoś sercem, prawdziwie przyjmuje Pana Jezusa , to właśnie to SERCE podpowiada Kogo przyjmujesz, i serce podpowiada, że przed Panem Bogiem zgina się kolana.

"Ten sam żołnierz, który przed chwilą zastrzelił dziewczynkę, oznajmił mi, że jestem wolny. Zdziwiony, podziękowałem i natychmiast pośpieszyłem do prezbiterium. Ledwo zdążyłem uklęknąć przed martwym ciałem, a oto żołnierz stał już nade mną. „Gdyby w każdej miejscowości była taka dziewczynka – powiedział to nie byłoby nawet jednego żołnierza, walczącego po stronie komunizmu”.
Quas Primas
"Skupiona, zatrzymała się, popatrzyła wokoło, zrobiła jeszcze kilka kroków, uklękła i z szacunkiem podniosła językiem jedną hostię, spożywając ją. Gdy się podniosła, złożyła ręce i z zamkniętymi oczyma modliła się… Potem wstała i znikła. Prawie identyczna scena powtarzała się co ranek,..."
damira80
Rozległ się najpierw dziki okrzyk, a potem strzał. Dziewczynka, wspierając się na rękach, powoli osuwała się na posadzkę. Zbierając ostatnie siły, przyjęła językiem jeszcze jedną ze sprofanowanych hostii. Żołnierz stanął nad nią i przyglądał się pilnie. Po raz ostatni usiłowała się podnieść i złożyć ręce do modlitwy, lecz bezwładnie upadła.
Quas Primas
„Nauczono was, że Bóg wasz jest wszechmogący i że przebywa tu w tabernakulum. Oto pokaże wam teraz, jak was oszukiwano. On nie może zupełnie nic! Zaraz zostanie zmiażdżony pod naszymi butami i nawet nie piśnie!” Żołnierze rozwalili drzwiczki tabernakulum jedną salwą strzałów. Zapanowało kamienne milczenie. Inspektor wziął puszkę, otworzył ją i wysypał wszystkie hostie na posadzkę w prezbiterium. …Więcej
„Nauczono was, że Bóg wasz jest wszechmogący i że przebywa tu w tabernakulum. Oto pokaże wam teraz, jak was oszukiwano. On nie może zupełnie nic! Zaraz zostanie zmiażdżony pod naszymi butami i nawet nie piśnie!” Żołnierze rozwalili drzwiczki tabernakulum jedną salwą strzałów. Zapanowało kamienne milczenie. Inspektor wziął puszkę, otworzył ją i wysypał wszystkie hostie na posadzkę w prezbiterium. „Podeptać ich Boga! – krzyknął do żołnierzy, którzy natychmiast wykonali rozkaz. – I co powiecie teraz?"
Quas Primas
"W ostatniej ławce siedziała mała dziewczynka, z przygryzionymi wargami i z rękoma złożonymi, jak figura. Ty tam, z tyłu! – wrzasnął inspektor, podążając w jej kierunku. Grożąc i obkładając ją najgorszymi przekleństwami, usiłował zmusić ją do wykonania rozkazu. Mała spuściła oczy, lecz nie poruszyła się."
damira80
Przepiękne świadectwo, aż łezki mi poleciały.
Quas Primas
"Pewnego letniego popołudnia, do szkoły przyszedł inspektor w towarzystwie czterech żołnierzy. Weszli do sali bez pukania. Czasy zmieniły się dla Chin – orzekł głośno inspektor – i wszystkie te pobożne przedmioty trafią zaraz do pieca. Jazda, do roboty dzieciaki… Po chwili, wraz z żołnierzami, zaczął zdzierać ze ścian obrazy, krzyż i figurki, kładąc je na ławkach. Następnie, rozkazał dzieciom …Więcej
"Pewnego letniego popołudnia, do szkoły przyszedł inspektor w towarzystwie czterech żołnierzy. Weszli do sali bez pukania. Czasy zmieniły się dla Chin – orzekł głośno inspektor – i wszystkie te pobożne przedmioty trafią zaraz do pieca. Jazda, do roboty dzieciaki… Po chwili, wraz z żołnierzami, zaczął zdzierać ze ścian obrazy, krzyż i figurki, kładąc je na ławkach. Następnie, rozkazał dzieciom włożyć to wszystko do kartonów i wynieść do ubikacji. Przerażone dzieci nie ruszały się z miejsc. Szybciej – krzyczał inspektor – bo inaczej zrobię użytek z mojego rewolweru."
Quas Primas
Ten artykuł dedykuję wszystkim, którzy twierdzą, że Komunię świętą trzeba przyjmować sercem.
A więc, dedykuję go członkom neokatechumenatu, tym wszystkim, którym klękanie sprawia moralny kłopot, no i Panu Prezydentowi Dudzie, aby - kiedy w przyszłości zdarzy się coś podobnego, jka kilkanaście dni temu, wiedział, co zrobić.