karinka
554

Nie bój się! Jak umrzesz oni zostaną Twoimi przewodnikami! ZOBACZ!

30 sierpnia 2018 philo

Umieranie to czas, gdy kontakty z bliźnimi stają się coraz rzadsze i coraz trudniejsze. Często może się wydawać, że ktoś umiera całkowicie w samotności. Ale na tym ostatnim etapie życia mamy swoisty czas, aby być z Bogiem, a także pogłębić więź z naszym osobistym aniołem stróżem. Oczywiście subiektywnie możemy wtedy odczuwać wielkie osamotnienie i opuszczenie. Ale anioł stróż, który towarzyszył nam przez wszystkie dni naszego życia, jest wtedy z nami. Modli się w naszej intencji, ofiarowuje nasze cierpienie Bogu i powita nas po przekroczeniu progu śmierci, biorąc w objęcia.

Przekonanie, że duszom zmarłych towarzyszą w drodze do zaświatów nadprzyrodzone istoty (święte zwierzęta, bogowie, lub duchy przodków) sięga prastarych dziejów ludzkości. Możemy czerpać na ten temat wiedzę chociażby z egipskich ksiąg umarłych oraz z Tybetańskiej Księgi Umarłych. Właściwie w każdej kulturze sądzono, że dusza potrzebuje przewodnika, aby po opuszczeniu ciała nie zabłądzić. Grecy nazywali takiego przewodnika

duszy psychopomposem (psyche = dusza, pompos = przewodnik, od czasownika pempein, oznaczającego „posyłać”, ale także „towarzyszyć”). W greckiej mitologii rolę psychopomposa pełnił Hermes znany choćby z historii Orfeusza i Eurydyki.

Obrońca Michał

W tradycji chrześcijańskiej zadania Hermesa przejął archanioł Michał. W sztuce niejednokrotnie znajdziemy obrazy umierających, na których widzimy czyhającego diabła i Michała z mieczem, aby bronić duszę i odebrać ją z ciała. Funkcja przewodników po śmierci przypisywana jest jednak także ogólnie wszystkim aniołom, co znajduje odzwierciedlenie w kościelnych modlitwach za dusze zmarłych i pieśniach pogrzebowych. Jedna z nich w sposób szczególny urzeka mnie swym pięknem i triumfalnym charakterem:

„Przybądźcie z nieba na głos naszych modlitw,
Mieszkańcy chwały, wszyscy Święci Boży,
Z obłoków jasnych zejdźcie aniołowie,
Z rzeszą zbawionych spieszcie na spotkanie.
Anielski orszak niech twą duszę przyjmie,
Uniesie z ziemi ku wyżynom nieba,
A pieśń zbawionych niech ją zaprowadzi,

Aż przed oblicze Boga Najwyższego”.


Pamiętam, jakie wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta pieśń, gdy byłem dzieckiem i usłyszałem ją po raz pierwszy, zaintonowaną na cmentarzu przez starego człowieka, który ze łzami w oczach zaczął śpiewać, kiedy opuszczano do grobu trumnę z ciałem jego zmarłej żoną. Wiedziałem, że długo i straszliwie cierpiała, zabijana przez nowotwór kości. Oczyma wyobraźni ujrzałem wtedy ten orszak aniołów, zstępujący z nieba i unoszący duszę zmarłej na spotkanie z Bogiem. Było to bardzo krzepiące i dające nadzieję…

Gdy pożegnamy się z doczesnością i udamy ku wszechwiedzy bożego sądu, kapłan wzniesie modlitwę także za naszą odchodzącą duszę. Wierzymy, że ta wędrówka nie odbywa się samotnie. Czy aniołowie naprawdę prowadzą po śmierci naszą duszę do nieba? Taki wniosek możemy wyciągnąć z przypowieści Jezusa o bogaczu i Łazarzu (Łk 16, 19-21). Łazarz, za życia zapomniany przez ludzi i wzgardzony przez bogacza, a w godzinie śmierci pozbawiony nawet pogrzebu, spotyka się z wysłannikami Nieba, przedstawicielami dworu Bożego, którzy przenoszą go na łono Abrahama. Jest to opis w tamtych czasach wyjątkowy, gdyż w literaturze żydowskiej przed połową drugiego wieku nie spotykamy się z taką nauką. Dopiero rabin Meir około 150 r. głosił, że dusze sprawiedliwych są po śmierci prowadzone do nowego życia przez aniołów. Podobną koncepcję zawiera apokryf Testament XII Patriarchów.

Pogląd o szczególnej roli aniołów w godzinie naszej śmierci podzielają chrześcijanie różnych wyznań, także ci, którzy zerwali z tradycją Kościoła. Marcin Luter podczas kazania w dniu św. Michała 29 września 1531 roku powiedział: „Tak jak jestem pewien, gdy kładę się do łóżka na nocny spoczynek, że aniołowie mają za zadanie opiekować się mną: tak samo jestem pewien, że gdy będę kroczył ostatnią drogą pod ziemią do robactwa wszego, aniołowie będą ze mną i będą mi towarzyszyć”.

Przyjaciel anioł stróż

Przede wszystkim zaś towarzyszył będzie nam nasz anioł stróż. Ma on do odegrania ważną rolę w chwili naszej śmierci oraz po drugiej stronie jej wrót. Można powiedzieć, że cała jego praca ma na względzie właściwy przebieg odejścia z tego świata. Jest to przecież kulminacyjny moment naszego istnienia. Nasz anioł będzie towarzyszył nam w tej chwili w roli pocieszyciela przy przejściu przez wrota śmierci oraz będzie naszym obrońcą i naszym świadkiem przed trybunałem Ojca. Św. Augustyn zastanawiał się, czy czasem w dniu Sądu nie usłyszymy swojego życia opowiedzianego Bogu przez naszego anioła stróża (Civitas Dei II, 14). Św. Izaak Syryjczyk natomiast uważał, że związek człowieka z aniołem stróżem jest tak silny, iż aniołowie będą trwać wraz z nami, „odpoczywając przy nas” w nowym świecie po skończeniu czasów (Izaak Syryjczyk, Filokalia, X).

Powieść

Joao Cesar das Neves napisał powieść pt. „Pierwszy dzień po śmierci” (Wyd. WAM, Kraków, 2006). Książka ta w niezwykły sposób ukazuje rolę anioła stróża po dopełnieniu ziemskiej pielgrzymki człowieka, którego mu powierzano. Autor wymyślił sobie, że po śmierci trafimy do windy. Czas nie ma znaczenia, spotkamy tam zarówno osoby, które zmarły na długo przed nami, jak i te, które swój żywot zakończyły długo po nas. Winda prowadzi natomiast dworzec, gdzie czeka na nas nasz prywatny Anioł Stróż, który towarzyszył nam przez całe życie. To właśnie on objaśni nam zawiłości naszego położenia oraz wyjaśni, że teraz naszym jedynym zadaniem jest wybrać pociąg, który powiedzie nas do nieba.

Problem w tym, że oba pociągi mają napisaną docelową stację: Niebo i nie wiadomo, który z nich jest prawdziwy. Razem z głównym bohaterem zwiedzamy tajemniczą stację kolejową, poznajemy jego anioła stróża, walczymy z pokusami złośliwych demonów i doświadczamy niezmierzonej miłości Chrystusa. Obserwujemy walkę dobra ze złem, wybory dokonywane przez różne osoby i przemianę wewnętrzną, którą przeżywają, doświadczamy względności czasu i przestrzeni, doznajemy zachwytu nad wielkością i doskonałością dzieł Bożych. Jednak ta niezwykła podróż nie tylko zachęca nas do refleksji na temat ostatnich chwil ludzkiego życia na ziemi i do zastanowienia się, co czeka każdego z nas po śmierci i od czego zależy zbawienie duszy. Autor każe swoim bohaterom omawiać także najważniejsze prawdy wiary chrześcijańskiej, a także przybliża czytelnikowi myśl św. Tomasza z Akwinu i postaci wielkich świętych Kościoła. Jest to oczywiście teologiczna baśń i fikcja literacka, ale mądrze napisana, więc warto ją polecić.

Roman Zając

Artykuł ukazał się w listopadowo-grudniowym numerze „Któż jak Bóg” 6-2011. Zapraszamy do lektury!

Makabryczne samobójstwo młodej Polki. Zabija się przy użyciu ….