Autorstwa Krzysztof Duda - AMU Fotoportal, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=81348302

[TYLKO U NAS] Prof. J. Kowalski o planach UAM dotyczących wprowadzenia „protokołu antydyskryminacyjnego”: Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej i odpowiednie ustawy wystarczająco chronią swobody i prawa osób, które studiują na UAM

W naszej opinii nie ma potrzeby wprowadzania takiego dokumentu, dlatego że Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej i odpowiednie ustawy wystarczająco chronią swobody i prawa osób, które studiują na UAM. Mamy do czynienia z wprowadzaniem polityki równościowej i antydyskryminacyjnej, która nas niepokoi (…). Dokument mówi tylko i wyłącznie o prawach społeczności LGBT, które trzeba zagwarantować, a w naszym przekonaniu są one zagwarantowane. Dokument jest wprowadzeniem nierówności w imię równości, bo powinno być tak, że wszystkie grupy mają w pełni zagwarantowaną wolność wypowiedzi, ekspresji, poszanowanie dla ich poglądu – powiedział prof. Jacek Kowalski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.

„Polityka równościowa i antydyskryminacyjna UAM” to dokument, który chcą wprowadzić władze Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Całość ma za zadanie przeciwstawić się i przeciwdziałać dyskryminacji w środowisku uczelnianym.

To nie Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu wprowadza „protokół antydyskryminacyjny”. To jest inicjatywa pewnej grupy osób, w tym rektora uczelni, która może być zaakceptowana przez senat uczelniany, ale rektor ma władzę, żeby go wprowadzić. To nie jest protokół. Ten dokument to „polityka równościowa i antydyskryminacyjna UAM”. To zestaw tekstów, w którym znajduje się projekt zarządzenia rektora dotyczący przeciwdziałania dyskryminacji – wskazał prof. Jacek Kowalski.

Sygnatariusze z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu twierdzą, że nie ma potrzeby wprowadzania kolejnego dokumentu chroniącego swobody i prawa osób studiujących na uczelni. UAM co roku przyjmuje tysiące studentów z różnymi poglądami. Dokument, który chcą wprowadzić władze uczelni, wprowadza obawy, że wykładowcy i studenci nie będą mieli możliwości swobodnej wypowiedzi.

W naszej opinii nie ma potrzeby wprowadzania takiego dokumentu, dlatego że Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej i odpowiednie ustawy wystarczająco chronią swobody i prawa osób, które studiują na UAM. Mamy do czynienia z wprowadzaniem polityki równościowej i antydyskryminacyjnej, która nas niepokoi (…). Na pewno zdarzają się przypadki dyskryminowania osób, które należą do społeczności LGBT. W naszej opinii robią to osoby, które po prostu nie podzielają poglądów grona społeczności LGBT i jest to rzeczywiście problem. Dokument mówi tylko i wyłącznie o prawach społeczności LGBT, które trzeba zagwarantować, a w naszym przekonaniu są one zagwarantowane. Dokument jest wprowadzeniem nierówności w imię równości, bo powinno być tak, że wszystkie grupy mają mieć w pełni zagwarantowaną wolność wypowiedzi, ekspresji, poszanowanie dla ich poglądu. Taki zapis niby tam się pojawia, ale jednocześnie sugeruje, że nie będzie ograniczało się wolności wypowiedzi. To wszystko budzi obawy, że nie będziemy mogli wypowiadać się swobodnie, zwłaszcza że wyraźnie jest mowa o narzucaniu języka równościowego – mówił gość „Aktualności dnia”.

„Polityka równościowa i antydyskryminacyjna” zakłada zwracanie się do osoby w sposób zgodny z jej życzeniami. Należy jednak zwrócić uwagę na przypadki, w których zmiana płci w dokumentach jest dopiero w toku. Nieodpowiedni sposób zwrócenia się do osoby może stanowić podstawę do oskarżenia, a w konsekwencji nawet do utraty pracy. Bezpodstawne oskarżenia i pomówienia nie będą karane.

W dokumencie jest mowa o tym, że trzeba nazywać daną osobę tak, jak ona sobie tego życzy. To nie jest zapis, który byłby zgodny z tym, co obecnie jest prawem. Mamy obowiązek zwracać się do kogoś tak, jak prawo nam nakazuje, czyli tak, jak napisane jest w jego dokumentach. Jeżeli dana osoba stara się o urzędową zmianę płci i to się dokona, a w dokumentach będzie wpisane coś innego, jest to podstawa zwracania się inaczej do tej osoby. Jest to odwołanie się do aktualnie wyrażanej zmiennej woli (…). Sprawa może stanowić podstawę do oskarżenia z konsekwencjami zwolnienia z pracy. Osoba, która oskarża, nie ponosi żadnych konsekwencji. Oszczerstwo nie będzie karane – wyjaśnił prof. Jacek Kowalski.

Całą rozmowę z prof. Jackiem Kowalskim w audycji „Aktualności dnia” można odsłuchać [tutaj].

 

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl