Wszystkie religie są sobie równe, ale chrześcijaństwo nie jest religią. Chrześcijaństwo jest faktem, który miał miejsce, historycznym faktem zejścia Syna Boga na ziemię, faktem Jego śmierci i zmartwychwstania.

Wasza Eminencja często krytykuje negatywne tendencje we współczesnym Kościele związane z fałszywą interpretacją Soboru Watykańskiego II. Kardynał Joseph Ratzinger w „Raporcie o stanie wiary" mówi wręcz o „antyduchu" tego Soboru. Kościół w Polsce, na skutek panowania komunizmu, ominęły najgorętsze spory posoborowe. Dzisiaj jednak przed katolikami w Polsce Jan Paweł II stawia zadanie pogłębionej recepcji Soboru. Jakich błędów, zdaniem Waszej Eminencji, powinniśmy na tej drodze uniknąć?

Należy odróżniać Sobór Watykański II od działań posoborowych, podobnie jak należy odróżniać Boga od złego ducha. Bóg jest zdolny ze zła wydobyć dobro, tak jak demon jest zdolny z dobra wydobyć zło. Sobór Watykański II był bez wątpienia dziełem Ducha Świętego, dlatego powinniśmy przyjąć nauczanie soborowe. Natomiast to, co nastąpiło później, jest dziełem złego ducha, który z właściwych działań posoborowych wydobył zło. Proces ten zachodził w interesujący sposób. Na początku zaczęto podnosić rangę Soboru Watykańskiego II, jak gdyby był to jedyny liczący się sobór. Potem zaczęto mówić i zachowywać się tak, jak gdyby na Soborze Watykańskim II narodziło się chrześcijaństwo. Mówią mi nieraz: „ależ to jest przedsoborowe", nawet jeśli chodzi o naukę o Chrystusie. Zaszedł również pewien proces kulturowy. Zaczęto głosić, że Sobór Watykański II jest najbardziej godnym szacunku ze wszystkich soborów. Następnie, że nie trzeba zważać na to, co ustalono na Soborze, lecz na to, co by ustalono, gdyby nie było mniejszości, która się temu sprzeciwiała — jak gdyby mniejszość nie uczestniczyła w Soborze. Następnie uznano, że nie trzeba przywiązywać wagi do tego, co Sobór byłby ustalił, a należy do tego, co powinien był ustalić, gdyby był bardziej otwarty. W końcu przestano przywiązywać znaczenie do Soboru Watykań­ skiego II. Przez takie działania w pewnym sensie zostaliśmy pozbawieni owoców tego Soboru.

Dietrich von Hildebrand w swej książce „Koń trojański w Państwie Bożym" pisze, że chrześcijaństwo przeżywa dziś najpoważniejszy kryzys w swej historii. Wielu myślicieli kwestionuje możliwość istnienia prawdy obiektywnej. Wielu księży i teologów katolickich uznaje chrześcijaństwo za jedną z wielu religii, ani lepszą, ani gorszą od innych. Negują oni wyjątkowe zbawcze uroszczenie Chrystusa czyniąc go jednym z wielu nauczycieli, jakich widziała ludzkość. Co Wasza Eminencja sądzi o tego typu tendencjach? Skąd się one biorą?

Na początku wyjaśnijmy, co to jest teologia. Teologia jest poczuciem wiary przyjętym przez rozum dojrzały intelektualnie i historycznie. Poczucie wiary jest dla teologii podstawą. Kiedy dziecko ucząc się religii, zadaje sobie pytania dotyczące prawd wiary, jest już ono małym teologiem. Ale są też teologowie pozorni. Uważają się oni za teologów, ponieważ mają dyplomy, ale zasadą ich moralnego działania nie jest wiara. Nie mają oni też prawdziwie teologicznej formacji duchowej. Probierzem, który pomaga zrozumieć, czy ktoś jest teologiem, czy nie — pomimo tytułów naukowych — jest wiara w Jezusa Chrystusa. Jezus przeciwstawiając zmartwychwstanie zatracie zawsze był kamieniem probierczym. Kamieniem, na którym można budować, ale i o który można się też potknąć. Kiedy Jezus zadał pytanie: „kim jestem dla ludzi?" — padła odpowiedź: „jednym z...", to znaczy jednym z proroków. Kiedy Chrystus zapytał: „a co powiecie, wy, mój Kościół?" — odpowiedziano Mu: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga Żywego". Kto mówi, że Chrystus jest jedym z..., ten traktuje Go jako założyciela jednej z wielu religii — jest prorokiem, teologiem, libera­ łem, wyzwolicielem — wkłada Go do przegródki z osobami zasłużonymi dla ludzkości. Natomiast Piotr i Kościół odpowiedzieli, że Jezus jest Chrystusem, Mesjaszem — On i nikt inny. On — Syn Boga Żywego, jedyny i żyjący, który umarł, zmartwychwstał i który żyje naprawdę, również fizycznie. Od tych, którzy przyrównują Chrystusa do innych przywódców religijnych, chciałbym dowiedzieć się, czy ci przywódcy religijni zmartwychwstali? Jeżeli nie, jest to nieporównywalne. Nigdy nie było łatwo być chrześcijaninem, lecz jeśli ktoś uważa, że Chrystus żyje, żywe jest dla niego również chrześcijaństwo.

Niektórzy teologowie katoliccy twierdzą jednak, że wszystkie religie są tak samo dobre, tak samo prawdziwe i tak samo prowadzą do Boga, a chrześcijań­ stwo nie jest jedyną drogą do zbawienia. Takiemu postawieniu sprawy sprzyja też koncepcja „anonimowego chrześcijaństwa" rozpropagowana przez Karla Rahnera. Ten sam teolog w swym „Podstawowym wykładzie wiary" wyraził pogląd, iż symbol apostolski nie jest już dziś aktualny. Co Wasza Eminencja sądzi na ten temat?

Zgadzam się z opinią, że wszystkie religie są sobie równe. To prawda, ale chrześcijaństwo nie jest religią. Chrześcijaństwo jest faktem, który miał miejsce, historycznym faktem zejścia Syna Boga na ziemię, faktem Jego śmierci i zmartwychwstania. Religie, podobnie jak filozofie, można przyjmować wybiórczo. Możemy powiedzieć: to mi się podoba, a to nie, z tym się zgadzam, a z tym się nie zgadzam, w to wierzę, a w to nie wierzę. Z faktami tak być nie może. Z faktami możemy się w całości zgodzić, albo w całości je odrzucić.

Jeżeli chodzi o anonimowe chrześcijaństwo, jest to bardzo wąska droga. Zawsze wiedzieliśmy, że Bóg może zbawić wszystkich ludzi i tym bardziej chce nas zbawić, im większą my wykazujemy chęć do zbawienia. Ale to nie teologowie winni wskazywać Bogu drogi, którymi może poprowadzić ludzi do zbawienia, ponieważ On sam potrafi je znaleźć. Dwie sprawy są jasne: Bóg może zbawić wszystkich, a jeżeli ktoś dostępuje zbawienia, to zbawia go laska Jezusa Chrystusa. Możemy nie być tego świadomi, ale zostajemy oświeceni i zbawieni dzięki lasce Chrystusowej. Jeśli chodzi o to, czy symbol apostolski nie jest już aktualny, to moim zdaniem raczej Karl Rahner nie jest już aktualny.

A co sądzi Wasza Eminencja o rozpowszechnionej dziś wśród teologów koncepcji, że judaizm jest równoległą do chrześcijaństwa i równoprawną z nim drogą do zbawienia?

Począwszy od Soboru Watykańskiego II jesteśmy świadkami podkreślania wagi Biblii. Należy czytać Biblię i pisma w niej zawarte. Czytam zatem listy św. Pawła do Rzymian i Galatów. I cóż znajduję? Otóż św. Paweł i ówczesna wspólnota chrześcijańska problem ten pojmowali odwrotnie. Było jasne, że Jezus Chrystus jest Zbawicielem Żydów, lecz zastanawiano się, czy również nie-Żydzi mogą być przez Niego zbawieni. Kwestia ta różni się więc znacznie od pytania postawionego przez panów. Jezus Chrystus jest przede wszystkim Zbawcą Żydów, a potem również innych ludzi. Chrystus, który sam jest Żydem, jest niezbędny dla zbawienia Żydów i nie-Żydów. Powinniśmy kochać Żydów. Osoby mi najdroższe to Żydzi: Jezus Chrystus, Matka Boska, św. Piotr, św. Jakub — mój patron, wszyscy oni są Żydami. Z miłości do Żydów powinniśmy życzyć im najszczerzej i najserdeczniej, by zostali chrześcijanami. Przed kilkoma laty kardynał Ratzinger wygłosił podobną opinię, czym wywołał powszechne oburzenie. Pytano: „Jak można życzyć Żydom nawrócenia?!" Jeżeli ktoś zabrania nam wypowiadać się na ten temat, broni nam być chrześcijanami. Stajemy się więc ofiarami nietolerancji, gdyż wiara chrześcijańska polega między innymi na przekonaniu, że Chrystus jest Zbawcą Żydów i nie-Żydów, i że to do Niego należy zbawienie. Wszystkim możemy życzyć, aby dotarli do jedynego Zbawiciela, którym jest Syn Boży.

A czy Kościół może mówić o sobie, że jest Nowym Izraelem? Zdaniem niektórych teologów jest to uzurpacja.

Oczywiście Kościół jest Nowym Izraelem. Dla św. Pawia w Izraelu Bożym wszyscy są powołani do ideału, również poganie, a więc i my, ale także Żydzi. Jest jeden Nowy Izrael, jest jedna droga do zbawienia — droga Jezusa Chrystusa.

Jan Paweł II mówi często o potrzebie nowej ewangelizacji i zapowiada nadejście nowej Wiosny Kościoła. Tej wizji zdają się przeczyć pesymistyczne analizy obserwatorów życia religijnego w Europie Zachodniej. Czy Wasza Eminencja przychyla się do zdania Ojca Świętego, czy też do tych, którzy bardziej pesymistycznie widzą przyszłość Kościoła?

Papież Paweł VI powiedział po soborze, że oczekiwaliśmy wiosny, a przyszła burza. Moim zdaniem, oba stwierdzenia są zasadne. Z upływem lat dochodzę do wniosku, że szatan działa w świecie. Wydaje się, że wszystko, co zabija człowieka, jest dziś dozwolone. Pewnych zjawisk panom nie wyjaśnię, np. narkomanii. Ażeby zażywać narkotyki, trzeba należeć do pewnego środowiska, które dla mnie jest czymś niepojętym, szatańskim. Z drugiej strony jednak coraz bardziej dostrzegam również działanie Ducha Świętego. Obserwując współczesny świat, nie potrafię wyjaśnić, jak to się dzieje, że co roku w mojej diecezji oko­ ło dziesięciu dorosłych chłopców wstępuje do seminarium i około dziesięciu innych zostaje wyświęconych na księży. I czynią tak, chociaż przeciwko nim jest cała opinia publiczna. Jedynym wyjaśnieniem jest moc Ducha Świętego i wierzę głęboko, że Duch Święty wciąż używa swej mocy. Jak sądzę, będziemy jeszcze musieli stawić czoło wielu trudnościom. Pierwsza ma związek z Jezusem Chrystusem — Zbawcą. Mam nadzieję, że czekając na nadchodzący Jubileusz nie złożymy w ofierze Jezusa Chrystusa, że wśród wielu różnych religii nie zapomnimy, iż to On jest jedynym Zbawicielem. Kolejny problem to Kościół. W Polsce, we Włoszech, na całym świecie musimy na nowo odkryć radość i dumę z przynależności do Kościoła. Z całą swą mądrością i potęgą Bóg nie stworzył nic piękniejszego, od Kościoła katolickiego. Wykorzystał do tego bardzo zwyczajny materiał — ludzi. Wyobraźmy sobie, że Michał Anioł znalazł kawałek drewna, pełen sęków, z którego by wyrzeźbił przepiękny posąg. Wewnątrz wciąż byłyby sęki. Jednak krytyk sztuki, który zamiast urody posągu widziałby tylko sęki, byłby złym krytykiem.

Jeżeli chodzi o Europę Zachodnią i problemy zamieszkujących ją chrze­ ścijan, wydaje mi się, że Jezus Chrystus miał rację. Ostrzegając, że bogaci mocno się natrudzą zanim wejdą do Królestwa niebieskiego i że prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, wiedział, co mówi. Pewnego razu na konferencji rozdałem dziennikarzom dane statystyczne. Wynikało z nich, że Emilia Romania [region, którego stolicą jest Bolonia, siedziba kardynała Biffi — przyp. red.] to region, który ma najwyższy dochód na głowę mieszkań­ ca i przoduje w konsumpcji artykułów luksusowych, lecz ma także najniższą liczbę urodzin i najwyższą średnią samobójstw w skali całego kraju. Powiedziałem więc, że mieszkańcom regionu o tak niezwykłych zaletach brakuje woli życia. Stwierdzenie to wywołało powszechne oburzenie. Myślę jednak, że to prawda.

Dziękujemy za romowę

ROZMAWIALI: GRZEGORZ GÓRNY I RAFAŁ SMOCZYŃSKI BOLONIA, STYCZEŃ 1999

Współpraca: Wojciech Przeklasa Tłumaczyła: Beata Zubowicz

Pismo Poświęcone Fronda nr 15-16