Za Przyczyną Maryi

Przykłady opieki Królowej Różańca św.

 

Ucieczko grzesznych

 

Różaniec św. prowadzi do zmiany życia

 

Różaniec przemienia dusze

 

W jednej z największych stolic europejskich mieszkała młoda, dwudziestoletnia osoba.

 

Opatrzność już przy jej kolebce postawiła anioła, którym była jej głęboko pobożna matka. Lecz ziarnka pobożności rzucane w serce córki, ginęły w atmosferze, która nie odpowiada im zupełnie.

 

Eugenia, młoda, bogata, posiadająca wszelkie wdzięki i to wszystko, co świat miłuje – była też przezeń miłowana i poszukiwana. A im więcej zbliżała się do świata – tym bardziej doń się przywiązywała, służąc mu niewolniczo. Bale, teatr, koncerty, wieczorki... były jej marzeniem – jedynym zajęciem. Matka, pobożna chrześcijanka – niepokoiła się wielce o duszę córki. Lecz ani prośby, ani rady matki – nie zdołały odwrócić dziewczęcia od życia światowego.

 

Zbliżał się koniec zimy. Matka sądząc, że zmusi Eugenię mimowolnie do zapomnienia cokolwiek o świecie, udała się na wieś, by w zamku swym przepędzić letnie miesiące. Lecz Eugenia nie przestawała żyć marzeniami. – W końcu pobyt na wsi, stał się dla niej nieznośnym. "Oddawaj się więcej modlitwie" – powtarzała jej matka. Lecz Eugenia, która zapomniała od dawna, jakie pociechy i słodycze przynosi pobożność, nie czuła ku niej najmniejszego pociągu.

 

Do kościoła uczęszczała tylko w niedzielę – a zaledwo powróciła do domu, umysł jej zatapiał się w tysiącznych próżnostkach.

 

Zbliżała się uroczystość Narodzenia Maryi. Matka wymogła na Eugenii obietnicę, iż godnie uczci dzień ten, tak drogi każdemu sercu chrześcijańskiemu. W wigilię uroczystości udały się obie do kościoła parafialnego i przystąpiły do Sakramentu pokuty. Po spowiedzi, młoda panienka wyjawiła kapłanowi swoje znudzenie i rozpacz z powodu opuszczenia miasta. Ten, radził jej codzienne odmawianie Różańca – i nic więcej na to nie powiedział.

 

Wracając do zamku, Eugenia powtórzyła matce odpowiedź kapłana, i z żywością wyrażała swe niezadowolenie.

 

– "Codziennie odmawiać różaniec!... czyż może być coś bardziej nudnego?... Jeśli ten ksiądz nie miał nic lepszego do powiedzenia, to wolałby był raczej nic nie mówić!...".

 

W kilka dni potem, młoda panienka siedziała wraz z matką na werandzie zamkowej – i ujrzała mnóstwo ludu idącego drogą – i słyszała jak odmawiali różaniec.

 

– "Cóż to takiego?" zapytała Eugenia.

 

Matka odpowiedziała:

 

– "Jest to pielgrzymka, która udaje się do świątyni Matki Bożej Cudownej – znajdującej się stąd o milę. – Jeśli masz ochotę – możemy się tam udać jutro. – Lecz pod dwoma tylko warunkami: że będziesz się tam komunikować – i odmówisz różaniec".

 

Eugenia przyjęła warunki – i nazajutrz z rana obie panie udały się do cudownego miejsca. Przed zbliżeniem się do Stołu Pańskiego – Eugenia przystąpiła do spowiedzi – i znowu zapytała kapłana – w jaki sposób mogłaby uleczyć się z tego nieznośnego znudzenia, które ją przygniatało od pierwszych dni pobytu na wsi.

 

– "Odmawiaj codziennie różaniec" odpowiedział kapłan.

 

Eugenia zdziwiona niezmiernie tą, ponownie otrzymaną radą – opowiedziała to zdarzenie matce.

 

Odtąd codziennie po południu widziano Eugenię w kaplicy zamkowej – odmawiającą różaniec. Niekiedy udawała się ona nawet i do kościoła parafialnego dla odmówienia różańca, a wracając stamtąd, spotykała dzieci wiejskie wracające ze szkoły, które ją grzecznie pozdrawiały. Panienka wchodziła z nimi w rozmowę – wypytywała o wiek, położenie – a wkrótce zachęciła niektóre z tych dzieci, by po wyjściu ze szkoły wstępowały do kościoła, aby tam wraz z nią jeden lub kilka dziesiątków różańca odmówić. Dzieci, stawiały się zawsze, a Eugenia obdarzała je koronkami, oraz innymi podarkami w nagrodę za wierność w codziennym odmawianiu różańca.

 

Zaczynała już rozumieć, a przynajmniej czuć, iż prawdziwe szczęście nasze na ziemi polega na tym, by drugim dobrze czynić. Świat i jego przyjemności – coraz bardziej niknęły przed nią. Żyła teraz marzeniem, by drugich uszczęśliwiać. Wkrótce jej miłosierdzie nie ograniczało się jedynie do dzieci, rozciągnęło się ono do wszystkich nieszczęśliwych, ubogich i chorych tej wioski.

 

Eugenia nawiedzała ich, pocieszała i dopomagała materialnie. Była ona teraz Aniołem Opatrzności dla ubogich.

 

Lecz sezon letni był na ukończeniu. Trzeba było powracać do stolicy.

 

Dnia jednego Eugenia widząc, iż matka rozkazała czynić przygotowania do wyjazdu, rzekła do niej:

 

– "Ależ mamo! co chcesz czynić? – dlaczegoż nie miałybyśmy zostać na wsi?... proszę cię, pozostaw mi moich ubogich i chorych!".

 

Możemy łatwo odgadnąć, z jaką radością przyjęła matka te słowa córki.

 

– "Tak, moje dziecię" – odrzekła, "pozostajemy tutaj".

 

Oto, jako umiesz przemieniać serca, o Królowo Różańca świętego! To młode dziewczę było lekkomyślnym – Tyś je nauczyła brać życie poważnie i po chrześcijańsku! – Była światową – Tyś jej serce odwróciła od świata; marzyła jedynie o przyjemnościach – Tyś ją nauczyła szukać prawdziwego szczęścia w poświęceniu się dla drugich. Tylko Ty i Twój Syn Boski mógł sprawić podobną przemianę!

 

 

–––––––––––

 

 

Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom II. (Przykłady na październik). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1927, ss. 251-254.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXI, Kraków 2011

Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: