25 czerwca 2020

Kucharczyk: przed eksterminacją Żydów Niemcy dokonali ludobójstwa Polaków!

(Bundesarchiv, Bild 121-0267 / Wikimedia Commons lic. CC-BY-SA 3.0 [ https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/de/deed.en ])

– Historię zdominowała narracja mówiąca, że jedynym ludobójczym procederem podejmowanym przez Niemców w czasie II Wojny Światowej był Holocaust. Doły wykopane w lasach, rozbieranie ludzi do naga, strzelanie do nich, wywożenie ich do obozów koncentracyjnych przez zdecydowaną większość są kojarzone tylko z Żydami. O tym, że wcześniej na skalę przemysłową tego typu zbrodnicze działania stosowano wobec polskiej elity, mało kto chce w ogóle mówić, a jeszcze mniej chce w ogóle pamiętać – mówi w rozmowie z PCh24.pl prof. Grzegorz Kucharczyk.

 

Tomasz Kolanek: Gdy wpiszemy w najpopularniejszą na świecie „encyklopedię”, jaką jest Wikipedia hasło „Akcja AB” w pierwszym zdaniu wyjaśniającym, czym było to tragiczne wydarzenie, czytamy: „potoczna nazwa tzw. Nadzwyczajnej Akcji Pacyfikacyjnej, którą okupanci niemieccy przeprowadzili na terytorium Generalnego Gubernatorstwa między majem a lipcem 1940”. Przepraszam, ale jaka pacyfikacja? Przecież to było zwykłe ludobójstwo! Jakie Generalne Gubernatorstwo? Przecież mordu dokonano w Polsce! Czy oznacza to, że nazwa naszej ojczyzny była zastrzeżona tylko dla kłamliwej frazy „polskie obozy śmierci”, ponieważ wolno mówić tylko o zbrodniach niemieckich na Żydach, a nie na Polakach?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Prof. Grzegorz Kucharczyk: Jeśli kryterium tzw. zwykłego czytelnika Internetu, a przede wszystkim do takich osób jest skierowana Wikipedia, to nie ma się czemu dziwić. Mimo, że słowo „ludobójstwo” pojawia się w dalszej części notatki w wywołanej przez Pana „encyklopedii”, to podejrzewam, że niewielu ma wolę i ochotę, aby przeczytać na ten temat coś więcej niż zacytowane przez Pana zdanie.

 

Jest to rzeczywiście skandal, ponieważ notatka powinna się zaczynać od wyłuszczenia zasadniczej części tego, czym była Akcja AB. Powinno być napisane: operacja ludobójstwa polskiej elity dokonana przez Niemców w czasie II Wojny Światowej.

 

Jeśli zaś chodzi o Generalne Gubernatorstwo. Przypominam, że w taki właśnie sposób Niemcy nazwali okupowaną przez siebie część środkowej Polski. Dlaczego w przypadku Akcji AB używa się tego określenia, a w przypadku Holocaustu powiela się kłamstwa o „obozach śmierci na terytorium Polski”? No cóż… Widocznie tak się wstaje z kolan.

 

Ale Panie profesorze: mija 80 lat od tej strasznej zbrodni, a w głównym obiegu dominuje jakaś chora semantyka mówiąca o pacyfikacji. Czy państwo polskie nie jest w stanie przeciwstawić się nawet tak haniebnym zabiegom semantycznym i tak podłej demagogii? Powtórzę: jaka pacyfikacja? Przecież to było LUDOBÓJSTWO!

 

Pacyfikacja to eufemizm, którego zarówno Niemcy jak i komuniści stosowali nagminnie. W kopalni Wujek 16 grudnia 1981 roku też nie doszło do masakry, mordu, rzezi, tylko do dzisiaj powtarza się, że miała tam miejsce pacyfikacja.

 

Co ciekawe w III Rzeszy używano jeszcze jednego określenia na temat ludobójstwa polskich elit na Pomorzu i w Wielkopolsce w latach 1939-1940. Mam tu na myśli tak zwane przygotowanie gruntu. To samo tyczy się również Holocaustu, chociaż akurat w tym wypadku niemiecka nazwa tego ludobójstwa, czyli „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej” nie zrobiła takiej „kariery”.

 

Można więc powiedzieć, że semantyka i dialektyka stanowiły dla Niemców w tamtym czasie jedne z najważniejszych broni. Z jednej strony starano się za wszelką cenę nie nazwać ludobójstwa ludobójstwem, a z drugiej to Niemcy jako pierwsi ogłosili światu, że Stalin dokonał ludobójstwa polskich oficerów w Katyniu.

 

Dlaczego więc 80 lat po rozpoczęciu akcji AB nadal dominuje, nawet w Polsce niemiecka narracja i niemieckie wygibasy słowne mówiące o pacyfikacji? Dlaczego przez 80 lat Polska nie była w stanie powiedzieć światu: TO BYŁO LUDOBÓJSTWO?!

 

I tutaj dotknął Pan kluczowej sprawy, jeśli chodzi, o tę kwestię Akcji AB.

 

Po pierwsze była to operacja przeprowadzona przez Niemców i dlatego czy to w Wikipedii, czy innych serwisach, książkach etc. cytuje się niemieckie dokumenty III Rzeszy, w których zdefiniowano tę operację. Dopiero w dalszej części tego typu tekstów można dowiedzieć się, że było to zwykłe ludobójstwo.

 

Po drugie zaś: historię zdominowała narracja mówiąca, że jedynym ludobójczym procederem podejmowanym przez Niemców w czasie II Wojny Światowej był Holocaust. Doły wykopane w lasach, rozbieranie ludzi do naga, strzelanie do nich, wywożenie ich do obozów koncentracyjnych przez zdecydowaną większość są kojarzone tylko z Żydami. O tym, że wcześniej na skalę przemysłową tego typu zbrodnicze działania stosowano wobec polskiej elity, mało kto chce w ogóle mówić, a jeszcze mniej chce w ogóle pamiętać.

 

No właśnie! Rozpoczęcie Akcji AB miało miejsce zaledwie kilka dni po dostarczeniu do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu pierwszych polskich więźniów. Podejrzewam, że niewielu łączy w jedno te dwa wydarzenia.

 

Wywózka Polaków do obozów zagłady była częścią akcji AB. Przeprowadzano ją bowiem na dwa sposoby: morderstwo „na miejscu”, jak miało to miejsce m.in. w Palmirach, albo transport do obozów śmierci. Proszę pamiętać, że w skład pierwszego transportu Polaków do Auschwitz z 14 czerwca 1940 roku wchodzili przede wszystkim przedstawiciele polskich elit!

 

Trzeba również w tym miejscu przypomnieć, że Auschwitz był wtedy wcielony bezpośrednio do III Rzeszy. W sensie administracyjnym Oświęcim nie należał do żadnej Generalnej Guberni czy innego niemieckiego tworu, ale był częścią terytorium III Rzeszy, o czym również mało kto dzisiaj pamięta. Oznacza to, że wszystko, co działo się w czasie II wojny światowej w Oświęcimiu działo się formalnie na terenie państwa niemieckiego! Nie było żadnych pośredników, nie było żadnych „obszarów przejściowych”! Była to tylko i wyłącznie sprawa Niemiec.

 

Co nie przeszkadza wielu historykom, reżyserom, politykom, artystom etc. mówić dzisiaj o „polskich obozach zagłady”.

 

Mówiąc najdelikatniej: mamy do czynienia z niedouczonymi ludźmi, którzy są dowodem na istnienie choroby analfabetyzmu historycznego.

 

Skoro jesteśmy przy temacie Auschwitz: dlaczego polskie władze nie zorganizowały wielkich obchodów, na które zostaliby zaproszeni goście z całego świata w 80. rocznicę pierwszego transportu Polaków do niemieckiego obozu zagłady? Podejrzewam, że z upamiętnieniem Akcji AB będzie dokładnie tak samo.

 

Naturalnym wytłumaczeniem byłaby pandemia koronawirusa. Podejrzewam jednak, że nawet gdyby do niej nie doszło, to nie doczekalibyśmy się żadnej poważnej uroczystości upamiętniającej te wydarzenia.

 

To pokazuje, że ciągle mamy do odrobienia to samo zadanie: przypominanie światu i samym Polakom, że ludobójstwo dokonane przez Niemców na okupowanych ziemiach Polski w czasie II wojny światowej miało swoją kolejność i wcale nie ograniczyło się tylko do Żydów i Cyganów.

 

Eksterminacja ludności żydowskiej była oczywiście systematycznie przygotowywana przez Niemców, ale w okresie, o którym rozmawiamy, czyli od września 1939 do lipca 1940 ludność żydowska żyła w gettach, a mordowani byli Polacy, a przede wszystkim polskie elity. Nie chcę tutaj powiedzieć, że w tym czasie Żydzi w ogóle nie ginęli. Ginęli, ale celem numer jeden niemieckiego ludobójstwa byli Polacy.

 

Do tego należy dodać zakrojoną na ogromną skalę akcję wypędzania Polaków z ich ziem.

 

Jedną z ofiar tych wypędzeń był mój śp. dziadek Zenon, który w wieku 5 lat wraz z mamą i rodzeństwem został wywieziony do III Rzeszy, gdzie musiał paść krowy niemieckiemu panu. Jak krowa dała za mało mleka, to dziadek był bity batem.

 

To naprawdę wstrząsające, ale proszę pamiętać, że podobny los spotkał setki tysięcy Polaków, którzy mieli harować dla niemieckiej „rasy”. Czy jednak ktokolwiek dzisiaj o nich pamięta?

 

Jedyną szerzej znaną światu ofiarą wypędzeń jest pani Erica Steinbach, której udało się wmówić bardzo wielu osobom, że Niemcy są ofiarami wojny, ponieważ zostali wypędzeni przez Polaków. To tak jakby przed 1945 roku nie było żadnych wypędzeń, a Polacy po wrześniu 1939 roku jeździli do III Rzeszy na wczasy agroturystyczne bądź szkolenia przemysłowe.

 

Ilu obywateli III RP A.D. 2020 wie, Pana zdaniem, że 80 lat temu miała miejsce ludobójcza akcja AB?

 

Co najwyżej 0,2 proc.

 

0,2 proc.?

 

Moim zdaniem jest to i tak optymistyczne założenie.

 

Nie dziwię się, ponieważ zdawałem maturę w roku 2007. Ani w szkole podstawowej, ani w gimnazjum, ani w liceum nikt nie powiedział nawet pół słowa na ten temat i nie sądzę, żeby przez ostatnie lata cokolwiek się zmieniło.

 

Ja z kolei chodziłem do szkoły w PRL-u i dlatego wiedziałem o Akcji AB.

 

Dlaczego więc III RP o tym nie uczy?

 

Ponieważ tzw. polityka edukacyjna III RP jest postawiona na głowie. Kwestie podręczników, kwestie podstaw programowych i dziesiątki innych zaniedbań przyniosły taki, a nie inny efekt.

 

Doszło do sytuacji, że jeśli ktoś mówi „reforma edukacji”, to zwykle ma na myśli albo uposażenie dla nauczycieli, albo zmiany organizacyjne takie jak powołanie gimnazjów, potem ich zlikwidowanie, przywrócenie 8-klasowej szkoły podstawowej etc. To co zaś jest nauczane, zostaje spychane na dziesiąty, dwudziesty czy jeszcze dalszy plan.

 

Między innymi dlatego najnowsza historia Polski jest traktowana po macoszemu. To po pierwsze.

 

Po drugie: po 1989 roku doszła do tego wszystkiego swoista mania. Ponieważ komuniści mówili źle o Niemcach, to teraz my – wolni Polacy – może niekoniecznie zaczniemy dobrze mówić o naszych sąsiadach zza Odry, ale skupimy się przede wszystkim na przypominaniu zbrodni sowieckich.

 

Efekt jest taki, że o zbrodniach komunistycznych młodzież dowiaduje się przede wszystkim z inicjatyw pozaszkolnych, że wymienię tylko fenomen żołnierzy wyklętych, a zbrodnie niemieckie ograniczają się do mówienia o Holocauście.

 

Kolejnym efektem takiego podejścia jest wysyp książek opisujących niemieckie zbrodnie na Żydach. Jeśli zaś powstają książki o Polakach w czasie II wojny światowej, to dotyczą one rzekomych zbrodni, jakich mieli się dopuścić nasi rodacy…

 

To kolejna kwestia, która wymaga natychmiastowego naprawienia. Czy jest to jednak możliwe, skoro granty na kwoty kilkudziesięciu, kilkuset tysięcy złotych są przekazywane na kolejne badania pani Engelking czy pana Grabowskiego? Pytanie retoryczne…

 

Nie widać nawet najmniejszej chęci dotarcia do grupy najszerszej i potencjalnie najbardziej zainteresowanej tematem, czyli polskiej młodzieży, która w szkołach poświęca wiele godzin na zdobywanie wiedzy o starożytności, a na najnowsze dzieje Polski zwykle nie starcza czasu, albo są one opowiedziane w 40 minut.

 

Proszę zwrócić uwagę również na fakt, że Muzeum Piaśnickie w Wejherowie poświęcone zbrodni pomorskiej, w ramach której Niemcy na przełomie roku 1939 i 1940 wymordowali około 40 tys. przedstawicieli polskiej elity, powstało dopiero pod koniec 2015 roku. Była to oczywiście bardzo dobra inicjatywa, ale pytam: dlaczego tak późno?

 

Powiem szczerze: nawet nie wiedziałem, że takie muzeum istnieje…

 

No widzi Pan. Za to na pewno słyszał Pan o Muzeum POLIN w Warszawie…

 

Wracając jednak do muzeum poświęconego zbrodni pomorskiej – powtórzę: jest to bardzo dobra inicjatywa zrealizowana w dodatku w bardzo dobry sposób. To jednak ciągle za mało! Dlaczego nie powstało muzeum poświęcone Akcji AB? Dlaczego nie powstał na ten temat porządny film? Dlaczego nie są organizowane uroczystości z udziałem zagranicznych przedstawicieli?

 

Dlaczego nikt nie pokazuje światu, że pierwszy transport Polaków do Auschwitz, o którym mówiliśmy, to element większej całości, jaką była Akcja AB? Dlaczego nikt nie łączy niemieckiego ludobójstwa na Polakach z tym wszystkim, co w niemal tym samym czasie działo się w Katyniu, gdzie Sowieci dokonali swojego ludobójstwa na Polakach?

 

Dopóki nie będziemy uzyskamy pełnego dostępu do archiwów na Łubiance, dopóty nie dowiemy się na ile to była akcja skoordynowana. Jednak już to, co wiemy bez tych dokumentów pozwala na wysuwanie takich teorii.

 

Do tego wątku zaraz wrócimy. Przejdźmy teraz do samej Akcji AB. Powiedzieliśmy już, że było to ludobójstwo dokonane na polskich elitach, ale w gronie zabitych znalazło się również 300 więźniów kryminalnych. Dlaczego Niemcy ich zlikwidowali? Czy była to zasłona dymna na przyszłość? Dzisiaj słychać bowiem głosy zza Odry, że nie było to żadne ludobójstwo, tylko egzekucja na przestępcach…

 

Z punktu widzenia państwa niemieckiego przestępcami kryminalnymi byli również Janusz Kusociński, Maciej Rataj, Mieczysław Niedziałkowski i inni przedstawiciele polskiej elity politycznej, kulturalnej, sportowej, oficerskiej itd.

 

Jeśli zaś chodzi o tych 300 kryminalistów, to zginęli oni dlatego, że Niemcy doszli do wniosku, że będą potrzebowali przestrzeni do zamykania ludzi w więzieniach, dlatego więc postanowili ich zlikwidować. Porządek przecież musiał być, a utrzymanie takiego więźnia też kosztowało. Nie było więc, zdaniem Niemców, sensu marnowania mocy przerobowych i dlatego w ruch poszły karabiny.

 

To, że dzisiaj pojawiają się głosy, o których Pan wspomniał, jest wyjątkowo obrzydliwe. Hans Frank nie ukrywał, że celem nadrzędnym jest eksterminacja polskich elit i w związku z tym niezwykle skrupulatnie wykonywał polecenie Hitlera, który jesienią 1939 roku podkreślał potrzebę ucięcia głowy narodowi polskiemu. Frank uważał jednak, że to za mało i mordował wszystkich Polaków, którzy wpadli w jego ręce, tak na wszelki wypadek.

 

Dlaczego Niemcy zbierali Polaków w jedno miejsce i dopiero tam ich mordowali? Dlaczego Polaków skazanych na śmierć wieziono po kilkaset kilometrów na miejsce śmierci? Dlaczego mordowano ich na terytorium Polski, a nie na terytorium III Rzeszy, gdzie ich ciała nigdy nie zostałyby odnalezione? Skąd ta mordercza psychoza skrupulatności?

 

Proszę pamiętać, że w momencie rozpoczęcia Akcji AB trwały jeszcze rozstrzygające walki na froncie zachodnim. Francja ponosiła wprawdzie porażkę za porażką, a może raczej kompromitację za kompromitacją, ale Niemcy i tak czekali na podpisanie ostatecznego aktu kapitulacji i być może dlatego woleli dmuchać na zimne i załatwić sprawy na terenie Polski.

Druga sprawa: każdy ludobójca ma własną technologię mordowania. Turcy mordowali Ormian poprzez pędzenie ich przez nieludzką ziemię na tzw. miejsce schronienia na Pustyni Syryjskiej. W rzeczywistości chodziło o eksterminację Ormian w tych kolumnach śmierci. Sowieci mieli dziesiątki własnych technologii od wielkiego głodu do strzału katyńskiego. Niemcy również mieli swoje sposoby mordowania.

 

Do maja 1940 spotkaniu w Krakowie, Zakopanem i Lwowie odbyło się co najmniej kilka narad przedstawicieli III Rzeszy i ZSRR. Według śp. prof. Tadeusza Kisielewskiego to właśnie podczas tych narad zapadła decyzja o niemiecko-sowieckim ludobójstwie na Polakach m.in. w Palmirach i Katyniu. Czy istnieją dowody potwierdzające tę teorię?

 

Dopóki nie będziemy mieli pełnego dostępu do rosyjskich archiwów, pozostaje to tylko teoria.

 

A co z niemieckimi archiwami? Tam nie ma na ten temat informacji? Logika nakazuje postawić tezę, że to Niemcy robili bardziej szczegółowe notatki w takich sprawach.

 

Może i robili, ale proszę pamiętać, że w 1945 roku Armia Czerwona ramię w ramię z NKWD zaopiekowała się niemieckimi archiwami. Nie można więc wykluczyć, że niemieckie dokumenty na ten temat, jeśli oczywiście istnieją, to są w Moskwie.

 

Faktem jest, że do takich spotkań dochodziło i teoria śp. prof. Kisielewskiego jest pod wieloma względami uzasadniona. Ja z kolei mam swoją teorię.

 

Proszę się nią z nami podzielić.

 

Według mnie delegaci NKWD byli obserwatorami przy akcji eksterminacyjnej w lasach piaśnickich nazywanej Pomorskim Katyniem. Chronologicznie miała ona miejsce wcześniej niż zbrodnia katyńska.

 

Proszę zwrócić uwagę: wszystko odbyło się w lesie, wykopano głębokie doły z wapnem, ofiary ustawiano do strzału w potylicę, ciężarówki dowożą kolejnych. Taki obraz kojarzy nam się z Katyniem, ale najpierw można było go zobaczyć na Pomorzu. W związku z tym pytam: czy czasem na Pomorzu nie było delegacji NKWD, która poznawała nową technologię zbrodni?

 

A ja zapytam inaczej: a dlaczego miało nie być tam tej delegacji? Przecież na przełomie roku 1939 i 1940 Stalin był najwierniejszym sojusznikiem Hitlera.

 

No właśnie… Niestety na razie jesteśmy w sferze domysłów. Ja nie jestem biegły w tworzeniu teorii spiskowych, musiałby Pan zapytać o mnie jednego z moich imienników. Póki jednak nie ma twardych źródeł archiwalnych, możemy tylko się domyślać.

 

Kiedy zakończyła się Akcja AB? 15 czerwca? 10 lipca? 23 lipca? A może jeszcze kiedy indziej?

 

Eksterminacja polskich elit dokonana przez Niemców trwała do końca II wojny światowej. Po wojnie Niemców zastąpili Sowieci.

 

Czy niemieccy zbrodniarze odpowiedzialni za Akcję AB ponieśli jakąkolwiek sprawiedliwą karę i dlaczego nie?

 

Odpowiedź jest prosta: ponieważ takie było w zdecydowanej większości orzecznictwo niemieckich sądów po 1945 roku.

 

Przepraszam, ale jakie sądy? Jakie orzecznictwo? Według niemieckiego prawa ludobójstwo nie jest przestępstwem?

 

Pana to dziwi? Większość Niemców, którzy brali udział w eksterminacji polskiej ludności w Bydgoszczy we wrześniu 1939 roku, uniknęło jakiejkolwiek odpowiedzialności, ponieważ tłumaczyli, że gdyby nie wymordowali Polaków, gdyby nie wykonali rozkazów ich rozstrzeliwania, to im samym groziłaby śmierć.

Sądy niemieckie przyjęły taką wykładnię, że niemieccy mordercy Polaków w ten sposób ratowali swoje życie, działali w stanie wyższej konieczności i nie można ich obciążać za nic winą. Podobną wykładnię zastosowano do autorów i morderców z Akcji AB i innymi zbrodniarzami.

 

Czy chce Pan przez to powiedzieć, że przypadek porucznika Diekena – mordercy rodziny Ulmów, który po wojnie zrobił świetną karierę w Niemczech, nie jest niczym nadzwyczajnym?

 

Przypadek tej persony najlepiej opisuje całą tę regułę.

 

Dlaczego wobec tego państwo polskie nie ścigało i nadal nie ściga tych morderców? Dlaczego nie doczekaliśmy się takich obrazków z wnoszeniem na noszach jednego czy drugiego starszego pana na salę sądową, jak to ma miejsce w przypadku niemieckich morderców Żydów?

 

To pytanie powinien Pan zadać Pionowi Śledczemu IPN, który nie raz pokazywał, że jest instytucją mocno iluzoryczną, która nie ma żadnego sensu istnienia, a jedyne, na co go stać to pochłanianie czasu i pieniędzy.

 

A co z prokuraturą krajową? Skoro prokuratura IPN nic nie może, to prokurator generalny nie może wziąć spraw w swoje ręce?

 

Prokuratura krajowa odpowie Panu, że jest rozgrzeszona, ponieważ za tego typu sprawy odpowiada pion śledczy IPN. Mamy więc do czynienia z bezsensownym przerzucaniem piłeczki i czekaniem aż wszyscy mordercy umrą, bo w ten sposób problem sam się rozwiąże.

 

Jest to jednak szerszy problem na oddzielną dyskusję. Pion Śledczy IPN zawiódł na pełnej linii.

 

Na koniec chciałbym zapytać o postać, której śmierć szczególnie mną wstrząsnęła – wywołanego już przez Pana Marszałka Macieja Rataja – jednej z ofiar Akcji AB. Powiem szczerze: myślę Maciej Rataj – widzę prawdziwego patriotę.

 

Maciej Rataj był postacią fenomenalną. W dużym skrócie: był to jeden z czołowych polityków PSL „Piast” i prawdziwy ludowiec. Historia tak się potoczyła, że dwukrotnie w okresie II RP wykonywał on obowiązki Prezydenta: po zamachu na prezydenta Narutowicza i po dymisji prezydenta Wojciechowskiego. Był to człowiek ze wszech miar wybitny i wielki patriota podobnie jak wspomniany przeze mnie Mieczysław Niedziałkowski – socjalista reprezentujący w PPS-ie nurt niepodległościowy. W swoich artykułach opublikowanych w przededniach wybuchu II wojny światowej pisał on, że ma wiele zastrzeżeń do obozu sanacyjnego, ale wartością nie podlegającą dyskusji jest niepodległe państwo polskie i w momencie zagrożenia trzeba odłożyć na bok wszystkie żale i skupić się na ratowaniu ojczyzny.

 

Dlaczego Niemcy zlikwidowali Panią Agnieszkę Dowbor-Muśnicką – córkę generała? Co ona była im winna?

 

Była reprezentantką polskiej elity. Nie można wykluczyć również, że została ona zlikwidowana na zlecenie sowieckiego sojusznika III Rzeszy.

 

Ciągle znamy tylko fragmenty całej tej historii – raz większe, raz mniejsze. Czy poznamy jednak całą prawdę? Nie wiem.

 

Na koniec pozwolę sobie na pytanie prowokację: dlaczego Niemcy zdecydowali się na ludobójstwo? Nie lepiej było się dogadać z Polakami? Przecież wśród zamordowanych było wielu inżynierów, lekarzy etc. Może nie trzeba było ich mordować?

 

Nie było na to szans, ponieważ we wrześniu 1939 roku do Polski weszła nowa generacja Niemców, którzy przeszli szkoły Demokratycznej Republiki Weimarskiej, gdzie uczono ich antypolonizmu, nienawiści do Polski i przekonania, że Polacy nie zasługują na istnienie. Sam Hitler pisał w „Mein Kampf”, że popełniono kardynalny błąd w czasie I wojny światowej prowadząc zbyt spolegliwą politykę okupacyjną wobec Polaków. Deklarował przy tym, że narodowi socjaliści tego błędu już nie popełnią.

 

Nowa generacja Niemców spod znaku Akcji AB była przesiąknięta pogardą do wszystkiego, co polskie. Ich zdaniem nie istniała żadna możliwość dogadania się z Polakami, których postrzegali jako naród niewdzięcznych podludzi, którzy w dodatku przyczynili się do splamienia niemieckiego honoru, a więc przegranej Rzeszy w I wojnie światowej.

 

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie