Fenomen św Sławika Kraszennikowa

O tej postaci po raz pierwszy usłyszałem przy okazji meteorytu w Czelabińsku.jednak wtedy nie docierały do mnie jego „proroctwa”. Myślę jednak, że są one na tyle ciekawe,że warto osobie Sławka i jego proroctwom poświęcić osobny artykuł.

1.Bóg mówi do wybrańców swoich.
Slawik_Kraszennikow
mię SŁAWIK – jest zdrobnieniem od imienia WIACZESŁAW, końcówka Sław=Sławik. Matka używała jeszcze zdrobnień: Sława, Sławoczka. Urodził się 22 marca 1982 roku, zmarł w dniu swego Anioła – 17 marca 1993 roku, na 5 dni przed osiągnięciem 11-go roku życia. W wieku 5 i pół roku (w 1987 r.) zaczął prorokować, diagnozować i leczyć ludzi z różnych chorób, w tym psychicznych, udzielając też rad w sprawach rodzinnych i życiowych. Jego misja prorokowania i leczenia trwała również dokładnie 5 i pół roku, do samej śmierci. Uzdrowił tysiące ludzi. Uzdrawianie chorych i potrzebujących obecnie trwa nadal, przy jego grobie. Tysiące ludzi, przybywających z terenu Rosji i zagranicy, przez modlitwy uzyskuje pomoc, uzdrowienie, umocnienie w wierze, nawraca się…

Przed podaniem proroctw 10-letniego Sławika, szczególnie dotyczących czasów i pieczęci Antychrysta, chipów i czipizacji, a będących tematem przedstawianego cyklu, proponuję zapoznanie się wpierw z szeregiem faktów z jego życia, które pomogą nam wyrobić pogląd na temat jego misji i proroctw.

Narodziny

Niezwykłe wydarzenia, związane z małym prorokiem, zaczęły się przed jego narodzinami lub tuż po narodzeniu. Oto trzy wydarzenia, opowiedziane przez Matkę, Walentynę Kraszennikową, zamieszczone w pierwszej książce, napisanej przez nią pt. „Cuda i przepowiednie chłopczyka Sławika” (ros. – «Чудеса и предсказания отрока Славика»). Książkę tę wydano z błogosławieństwem przewielebnego Diomida (pol. – Diomedesa – od tł.), biskupa Anadyrskiego i Czukockiego.

* Niezwykłości zaczęły się na miesiąc przed jego narodzeniem. Pewnego razu obudziliśmy się rano z mężem od jakiejś dziwnej, głośnej muzyki, płynącej jakby z sufitu. Była bardzo melodyjna, delikatna, nieziemska. Powstał w nas strach: co to? Przecież tak nie może być! Ledwo doczekałam rana i pobiegłam do sąsiadki – stuletniej prawosławnej babci, mieszkającej w naszym wejściu. Wyjaśniła: „Dobry człowiek powinien się narodzić!”. Uspokoiłam się.

* Następne zdziwienie było w klinice położniczej. Wszystkim mamom przyniesiono dzieci do karmienia, a mi – nie przyniesiono. Bardzo się wystraszyłam, ponieważ trzy lata temu w tej samej klinice zmarło nasze dziecko. Naraz otwierają się drzwi (obie połowy) i do sali wchodzi z moim Sławikiem na rękach ni to lekarz, ni to siostra w śnieżnobiałym stroju, jakby ze sali operacyjnej, w wieku około 16-17 lat. Twarz miała zasłoniętą opaską z gazy, widoczne były tylko oczy – piękne, nie dające się opisać!. Podając mi syna, powiedziała: „Dziecko urodziło się całe w pieprzykach (ros. – „в родинках” – od tłum.) i wyszła. Głos był delikatny, dziewczęcy, ale pełen siły i władzy. Kiedy dzieci zabrano ze sali, zapytałam kobiety: „Czy widziałyście, kto przyniósł mi dziecko?” Ale okazało się, że żadnej siostry nikt nie widział, zapamiętano tylko dziecko na moich rękach. Siostry takiej nikt na porodówce nie znał. Możliwe, że zapomniałabym o tym wypadku, ale za każdym razem, jak kąpałam syna, od razu przypominałam ją: dlaczego mówiła ona o pieprzykach? Przecież ich wcale nie ma! Pomyślałam, że jest młoda i nie wszystko rozumie. Ale po trzech latach na całym ciele Sławika pojawiły się pieprzyki.

* Kiedy Sławik skończył trzy miesiące, poszliśmy z wizytą do neuropatologa. Kobieta – lekarz, która znalazła się w gabinecie zamiast naszego stałego neuropatologa, który na chwilę gdzieś wyszedł, obejrzała Sławika i powiedziała: „Dziecko urodziło się z delikatnym systemem nerwowym i psychicznym, nie wolno go szczepić”. I zrobiła w karcie taki wpis. Później, chcąc uzyskać od niej poradę, nie mogłam nigdzie jej znaleźć. Takiego „neuropatologa” nikt w szpitalu nie znał! Znikła bez śladu, jak „siostra na porodówce”. Dopóki Sławik rósł, wszyscy lekarze nie rozumieli wpisu w jego karcie, ale szczepień jednak mu nie robiono. Jedynie szczepienie od ospy zrobiono mu jeszcze na porodówce.

Początek życia (tutaj i dalej – z relacji Matki Sławika)

Kiedy przybyliśmy z porodówki do domu, przyszła sąsiadka. Oglądając niemowlę, powiedziała, że ma takie odczucie, jakby widział ją na wskroś i że trochę boi się jego przenikliwego wzroku. Później sama też miałam takie odczucie. … Minął pewien czas, nim zrozumiałam, że Sławik łatwo czyta moje myśli. Gdy miałam jakiś kłopot, on jakby od niechcenia dawał mi odpowiedź. Myślałam długo, że to przypadek. Gdy miał nieco ponad 5 lat, przenieśliśmy się z mężem (wojskowym, oficerem) do jego nowego miejsca służby – na Ural. Nie było gdzie mieszkać i ja z dziećmi pojechałam do mojej matki w województwie Kiemierowskim, a mąż został w namiocie, w lesie, przy rekrutacji poborowych, ponieważ w hotelu nie było miejsc. Bardzo się denerwowałam z tego powodu. Sławik, widząc mój stan, podszedł i po raz pierwszy otwarcie powiedział, że niedługo nam dadzą 3- pokojowe mieszkanie. Że zostało mu to „powiedziane”. Byłam zaszokowana nie tym, że w końcu dadzą nam mieszkanie, a tym, że to ktoś mu powiedział. „Sławoczka, dawno z tobą rozmawiają? – pytam. – „Zawsze, jak tylko pamiętam. I głos jest jeden i ten sam. Kobiecy, żywy. A wasze głosy obok niego są jakby martwe. I znam przeszłość, teraźniejszość i przyszłość”…

Szkoła, świadectwa Matki o jego darach, przypadki pomocy potrzebującym
a

Matka Walentina Kraszennikowa i Sławik

W wieku 7 lat Sławik poszedł do szkoły. I od razu zaczął opowiadać wszystkim dzieciom o Bogu. Jego pierwsza nauczycielka mieszkała w naszym wejściu. Pewnego razu, na lekcji, cichutko powiedział jej, że widzi w jej brzuchu maleńką dziewczynkę. Nie uwierzyła, ale lekarze potwierdzili ciążę. W szkole poszły o nim wieści. Ciekawscy zaczęli go wypytywać o wszystko, po kolei, a on im odpowiadał. Potem rozmowy o nim poszły po całym naszym woskowym miasteczku i byłam zmuszona zwrócić się do cerkwi w mieście Miass do kapłana Ojca Władimira Ziemlanowa. Porozmawiał on o czymś ze Sławikiem przy ikonie Matki Bożej. Mi nie pozwolono słuchać, o czym mówili. I Ojciec Władimir, jak ta stuletnia staruszka powiedział, że mój syn – to dobry człowiek. W tym czasie męża przenieśli na nowe miejsce służby – do Szadryńska, a starszego syna wzięli do wojska. Ale Sławik powiedział, że do Szadryńska nie pojedziemy, a ojciec wróci z powrotem do Czebarkula. Tak tez się wkrótce stało.

Kiedy zostałam sama z synem, powiedział mi, że widzi wszystkie narządy wewnętrzne ludzi, widzi ich wszystkie choroby od samego początku i że wielu dzieciom w szkole już pomógł. Wie, o czym myślą wszyscy ludzie, zna myśli naszego prezydenta i prezydenta amerykańskiego, wie, gdzie stoją rakiety jądrowe i w ogóle, tajemnic na ziemi dla niego nie ma.

Gdy Sławik chodził do szkoły, to zdecydowanie odmówił strzyżenia włosów, powiedział: „Niech będą takie jak u Jezusa Chrystusa”. Z tego powodu wyśmiewali się z niego złe dzieci, nauczyciele wywierali na mnie naciski, ale odpowiedziałam, że nie mam wpływu na jego decyzję. Prymusem Sławik nie był, ale uczył się dobrze. Wszystko, o czym nauczyciele mówili, on nazywał nieprawdą, ponieważ znał Rzeczywistą Prawdę od Boga, a kiedy odrobił lekcje i dostawał „piątkę”, to mówił: „Dla ciebie, mamusiu, ją przyniosłem, aby było ci przyjemnie”.

Notatki, które zaczął robić, gdy żył, w czasie pogrzebu znikły, w wraz z nimi nie wiadomo dlaczego mój szal i świeca ślubna. Nie wyglądało to na zwykłą kradzież, ponieważ w domu było co ukraść.

Gdy były zaginięcia broni, dokumentów, rzeczy, ludzi, zwierząt lub czegoś innego, to proszono Sławika o pomoc i on pomagał. Pewnego razu był następujący przypadek. Przyszli do niego mąż i żona. Powiedzieli, że skradziono im samochód. Proszą o pomoc. Nie wiadomo dlaczego, Sławik zaczął rozmawiać z kobietą. Mężczyzna stał na boku. Sławik powiedział, że samochód stoi prawie tuż obok: za przejazdem jest dom, tam jest stodoła i w tej stodole stoi wasz samochód. Na pytanie: „Kto go tam postawił? – Sławik odpowiedział: „Pani mąż postawił”. Kiedy ta kobieta przyszła podziękować Sławikowi, to zapytałam ją: „Dlaczego Pani mąż tak postąpił?” Okazało się, że oni rozwodzą się i w ten sposób mąż postanowił zostawić samochód sobie.

Temu dziwnemu chłopczykowi była odkryta nie tylko data jego śmierci, ale i wiele innych spraw, jeśli nie wszystko w tym grzesznym świecie, począwszy od zjawisk ogólnoświatowych: przyszłych katastrof oraz innych najważniejszych wydarzeń, losy miast, kontynentów, krajów, narodów, itp. aż do czysto osobistych problemów każdego człowieka, który zwrócił się o pomoc do niego. Otwierane było o nim wszystko: jego przeszłość, teraźniejszość, a nawet przyszłość, łącznie z jawnymi i ukrytymi chorobami, przyszłymi tragediami i chorobami, oraz jak ich można uniknąć lub wyleczyć. Niekiedy, chociaż bardzo rzadko, nagle stawał się on poważny, jak dorosły, mówiąc: „Tego mi nie wolno powiedzieć” . Za życia miał dwukrotne spotkanie z Archimandrytą Naumem, znanym Starcem, z Ławry św. Siergija i Trójcy Świętej.

Matka Sławika, Walentyna Afanasjewna początkowo bardzo się bała i przeżywała: czy ten dar syna być może jest od diabła i czy nie jest on bioenergoterapeutą? Żeby to sprawdzić, przeszła kilka specjalistycznych komisji, konsultacji, spotkań, w tym z lekarzami i kapłanami, po czym uspokoiła się, ponieważ wszyscy oni odrzucili to, chociaż jego zdolności nikt nie potrafił wyjaśnić…

Sławik mógł komunikować się z roślinami, zwierzętami i ptakami; znał ich język, znał też język, muzykę i tańce Górnego Niebiańskiego Świata. Czasem próbując coś z tego odtworzyć, ze smutkiem mówił, że w ziemskim ciele powtórzenie tego jest niemożliwe. Kiedyś rozmawiał w nieznanym języku z kimś niewidzialnym i gdy Matka zapytała go, w jakim języku rozmawia – odpowiedział jej, że w języku, którym posługiwał się Pan Jezus.

Z opowiadania Matki Sławika: „Sławik kochał wszystko i wszystkich. Przyjmował i okazywał pomoc i muzułmanom i katolikom, w ogóle wszystkim, kto przychodził. Zwierzętom i ptakom też pomagał. Bez przyczyny nie zerwał ani kwiatka, ani listka. Starał się nie chodzić po trawie, aby jej nie gnieść. Pewnego razu moja znajoma przyniosła piękną gladiolę. Sławik podbiegł, popatrzył i szybko odbiegł od kwiatka. Potem zapytałam go, dlaczego tak postąpił? Odpowiedział, że kwiatek mu się poskarżył, że jeszcze by pożył, gdyby go nie ścięto.

Albo taki zabawny przypadek. Była piękna pogoda i wyszliśmy ze Sławikiem na spacer. Na ulicy było wielu ludzi. W piekarni kupiliśmy bułeczek, a gdy wyszliśmy, to nagle nie wiadomo skąd przyleciały gołębie, usiadły i otoczyły go zwartym kołem tak, że nie mógł zrobić kroku. Ludzie zatrzymywali się ze zdziwienia i uśmiechali, patrząc na to „honorowe koło”. Sławik stał zakłopotany. Więc wtedy ja poprosiłam gołębie, aby zostawiły go w spokoju. Rozstąpiły się, ale jeszcze jakiś czas mu towarzyszyły, tuptając za nim. Chociaż bułeczki były u mnie, gołębie nie zwracały na nie uwagi.

Podczas życia Sławika drobne ptaszki nieustannie zaglądały do niego przez okno. A kiedy kilka dni leżał w szpitalu w Czebarkulu, to przy jego oknach była prawdziwa bitwa między wronami i drobnymi ptaszkami. Ludzie ze zdziwienia wychylali się z okien swoich sal, ponieważ był wielki hałas. A kiedy przywieziono go po raz pierwszy do szpitala, to w ślad za nim do bloku szpitalnego wleciała jedna z sikorek. Przyleciała na piętro i nie wiedziała, jak się wydostać. W tym czasie Sławik wszedł do gabinetu lekarza. Póki tam był, sanitariusze starali się otworzyć okno, aby ją wypuścić, ale ona tak mocno uderzyła się w szybę, że upadła na parapet. Wszyscy z żalem pomyśleli, że umarła. Ale wszedł Sławik, podszedł do parapetu okna, wziął ją w ręce, trochę potrzymał i wypuścił na wolność. Mego męża to tak uderzyło, że wypadku tego nie może w żaden sposób zapomnieć i zawsze, gdy o tym wspomina, to bardzo się rozczula.

Za życia Sławika obok naszego domu rosła dwupienna brzoza i zawsze śpiewał na niej słowik. Gdy Sławik odszedł do Pana, jedna połowa brzozy uschła (do tej pory stoi w takiej postaci), a słowik od razu odleciał i więcej już ani razu nie przyleciał.

Swoim otwartym duchowym wzrokiem wyraźnie widział demony, ich świat, mógł duszą spuścić się do piekła, aby dowiedzieć się o losie każdego człowieka. Sławoczka mówił, że jeśliby dowolny człowiek zobaczył demony w ich naturalnej postaci, to jego serce nie wytrzymałoby i pękło z przerażenia, na tyle oni są straszni. Dlatego Bóg zamknął ludziom cielesny wzrok na świat duchów. Mówił również o nich, że są nieznośnie smrodliwi, rzucają straszne przekleństwa i obrzydliwe wyrazy, w tym i na niego, wiedząc, że on ich widzi i słyszy. Jakie tylko wyznania i sekty nie spróbowały przeciągnąć go do siebie, widząc, jak ludzie, po jego powrocie ze szkoły, aż do nocy nieustannie walą do niego po pomoc. I to we wszystkich sprawach, począwszy od chorób nieuleczalnych, poważnych problemów rodzinnych, odnalezienia osób zaginionych, skradzionych samochodów, aż do małych rzeczy. A on bez narzekania wszystkim pomagał. Nie potrzebne mu były żadne zdjęcia osób, w sprawie których prosili odwiedzający, ani nic innego. Wszystko było mu otwierane natychmiast, i on, oczywiście, mówił to im od razu. Przed spotkaniem z nim, wiele osób uważało to za brednie lub bajki. Ale tylko do pierwszego z nim spotkania. Miał niezwykle przenikliwe spojrzenie, ludzie czuli się, jakby ich prześwietlał rentgenem. W chwilę później mówił o wszystkich dolegliwościach ciała i duszy osoby, potrzebującej pomocy. Wielu ludzi po spotkaniu z nim ochrzciło się, przyszło do Wiary, do Boga.

Kiedy zaczął służyć, „powiedziano” mu z Góry (z Nieba), aby w jego dłoni nie było ani jednego rubla, zabronione mu było branie czegokolwiek za swoje „usługi”, a tym bardziej pieniądze. On bał się bardzo tego. Jednak kiedyś ktoś niepostrzeżenie włożył pieniądze do jego kurtki. Sławik od tego się rozchorował i nie spoczął, dopóki nie zwrócił pieniądze właścicielowi. Za swoje usługi Sławik również nie brał żadnych prezentów. Gdy ktoś potajemnie i niepostrzeżenie kładł mu pieniądze do kieszeni, to on natychmiast to czuł i zwracał, ponieważ zaczynał chorować, odczuwać ból, szczególnie głowy. (Ten zakaz również działał i na jego Matkę). Jakże wiele pożytecznych przepisów dotyczących leczenia różnych chorób, w tym nowotworowych, a także proroctw o globalnych katastrofach, losach krajów, miast, narodów i sławnych osób zostawił on ludziom. Wiele z nich zostało przedstawionych w tej książce. Niektóre z nich zostały już spełnione, ale główne, najbardziej straszne i tragiczne wydarzenia, czekają nas wszystkich w przyszłości.

Sławoczka leczył zwracających się do niego o pomoc, modląc się do Boga, prosząc za nich, zalecając wszystkim jak najczęstsze przyjmowanie Komunii św. i Sakramentu Chorych (Ostatniego Namaszczenia; ros. – „cоборования” – od tłum.). Najczęściej lekarstwami u niego były woda święcona, święcony olej i różne zioła. Wiele receptur jest unikatowych i są podane w książce o nim. Komunię św. brał co tydzień.

Dzięki synowi również i jego Mama, która na początku czytała mu regułę modlitewną przed Komunią św., ponieważ on jeszcze po dziecięcemu czytał powoli, zaczęła także z nim często korzystać ze Świętych Darów (Najświętszego Sakramentu).

Nawet po śmierci trwa pomoc chłopczyka Sławika ludziom, którzy szczerze zwracają się do niego, a szczególnie po wizycie na jego grobie i zabraniu z niego kamyczków i ziemi. Rzadko nie ma tam ludzi. Najczęściej przyjeżdżają oni wpierw do jego Mamy, Walentiny Afanasjewnej, a następnie już z nią razem jadą na cmentarz, gdzie modlą się, czytają ułożony dla niego akatyst i proszą o pomoc, a przyjezdni kapłani odprawiają nabożeństwa i msze żałobne. W chwili obecnej pisana jest nawet książka z licznymi świadectwami pomocy ludziom po jego śmierci. To, co zrobił za swoje tak krótkie ziemskie życie ten dziwny chłopczyk, wymyka się z pod praw prostej logiki. Jego wkład w dzieło zbawienia ludzi i ciała, a zwłaszcza ich dusz, jest ogromny. Wielu z tych, którzy prosili go o pomoc, on nawet objawiał się we śnie, a niektórym i w rzeczywistości, na jawie.

Na potwierdzenie tego niech służy świadectwo zakonnika N. z klasztoru o bardzo surowej regule: „Pewnego dnia w grudniu 2002 roku, modliłem się do Przenajświętszej Bogurodzicy i prosiłem: Matko Boża, pomóż mi, ze wszystkich stron idą ludzie, są smutni, pytają, jak żyć, czy opuszczać miasta? Czy robić zapasy żywności? Kto ze sprawą duchową, kto z życiową…Jak mam uratować moje dzieci duchowe? Pomóż, Miłosierna Pani. Jestem już stary, a oto i ślepnę, oczy bardzo bolą. Pomóż mi, wielkiemu grzesznikowi, ulecz, naucz…”.

a

Długo modlił się zakonnik, gdy nagle jego celę oświetliło niezwykłe światło. I widzi starzec – stoi Matka Boża, a przed Nią chłopczyk. Upadł starzec na kolana i słyszy głos: „Oto zostawiam wam chłopczyka (ros. otroka) na zbawienie i miłosierdzie. Wielu krajom i językom od Rosji będzie ratunek przez to dziecko, – Wiaczesława … „. Starzec podniósł głowę i widzi: Matka Boża powoli odchodzi w głąb celi do wyjścia. A chłopczyk stoi wyprostowany, piękny, blond włosy do ramion, falujące, oczy dziwne, jasno – niebieskie, promienne i dobre. Ubrany był chłopczyk w spodnie i długą, czy to koszulkę czy jasny sweterek i dwoma rączkami do piersi przyciska niewielki krzyż.

„Kim jesteś?” – pyta zdumiony zakonnik, a on odpowiada: „Trzeba pojechać do Diwiejewa, tam nabędziecie o mnie książkę, na wiele pytań waszych tam uzyskacie odpowiedzi, i do mojej mamusi też powinniście pojechać, i oczy się wyleczą”. I również odchodzi do tyłu…

15 stycznia 2003 roku z kilkoma dziećmi duchowymi zakonnik pojechał do Diwiejewa, gdzie spędzili cały dzień: byli na liturgii i nabożeństwie, mszy pogrzebowej, „chodzili” wzdłuż rowka, a w księgarniach potrzebnej książki nie znaleźli, nawet nie wiedzieli, jaka to książka o chłopcu Wiaczesławie. Już było pod wieczór, trzeba odjeżdżać, gdy nagle podjechał autobus, z którego wysiadają pielgrzymi, a jedna dziewczyna podbiega do starca i mówi: „Ojcze, ja dla Was i siebie kupiłam książki o chłopczyku Wiaczesławie, proszę przyjąć ją w prezencie i pobłogosławić mnie”.

Jakież było zdumienie słuchających, że w ten cudowny sposób książka sama przyszła do niego. Na wiele pytań otrzymał on w niej potrzebne odpowiedzi, dziwiąc się Miłosierdziu Bożemu i jak Matka Boża słyszy nas, grzesznych, i rozumie. Był on również u mamy Sławika, opowiedział jej o widzeniu Matki Bożej i Sławika oraz o Jej słowach, które powiedziała o nim. Pojechali do niego na grób, nabrali kamyczków marmurowych. I jak było powiedziane, po opuszczeniu ich do wody święconej, kilka razy starzec umył się: i ból w oczach minął, zaczął lepiej widzieć. Niezwykłe są Dzieła Twoje, Panie…

Proroctwo Sławika dotyczące jego własnej śmierci

Na krótko przed śmiercią Sławik po raz drugi poprosił o zawiezienie go do Ojca Nauma, aby ten udzielił mu błogosławieństwa. Pojechałam z nim ja i mąż. Nie było nikogo, ani mnichów, ani pielgrzymów. Ojciec Naum w walonkach siedział na taborecie pod daszkiem. Sławik podszedł i ukląkł przed nim. Porozmawiali pewien czas i podeszli do nas. Ojciec Naum zaproponował nam, abyśmy się przeprowadzili do Siergijewo Posadu i obiecał nam okazać wszelką pomoc. Po pewnym czasie pożegnaliśmy się z Ojcem Naumem i wyruszyliśmy w drogę powrotna. Z mężem rozmawiałam o tym, jak ma odejść z wojska, aby z powodu syna, przenieść się w pobliże Ławry. W tamtych czasach odejście z wojska było bardzo trudne. Gdy mąż wyszedł z przedziału, Sławoczka powiedział: „Mamusiu, nie myślcie o tym. Nie będziecie się przeprowadzać”. Byłam bardzo zaskoczona i zapytałam: „Dlaczego, Sławoczka?” Sławik na to mi odpowiedział: „Tej jesieni, kiedy pójdę do szkoły gdzieś około 20 września poczuję źle, zachoruję i umrę…”. Powiedział to w lipcu, a w marcu następnego roku już go nie było. W tym czasie Sławik chodził do szkoły z kilkoma krótkimi przerwami, kiedy musiał przez kilka dni przebywać na badaniach w szpitalu. Tylko przed samą śmiercią nie chodził do szkoły. Do 11 lat zabrakło mu 5 dni. Sławik mówił: „Bóg skrócił moje życie dlatego, ponieważ ludzie bardzo szybko zdradzają Boga i dlatego nie zdążę wyrosnąć, a tak byłbym wpierw lekarzem, a później mnichem”. Powiedział jeszcze, że niektórzy ludzie będą się bardzo złościć na jego proroctwa, kiedy zaczną się one spełniać i nazwą go złym czarodziejem.

Gdy Sławik był maleńki, to zgodnie z zapisem w karcie nikt mu szczepień nie robił. Kiedy byliśmy w szpitalu w Czelabińsku, to Sławik nie pozwolił, aby przetaczano mu obcą krew. Kiedy jednak lekarka stanęła na swoim i chciała mu przetoczyć krew, to nie mogła tego zrobić. Krew sama nie przepływała i lekarze byli zmuszeni zabrać kroplówkę. Sławik powiedział, że wraz z cudzą krwią wchodzą w człowieka cudze grzechy. Sławik nosił wielki chrzcielny krzyż, a na oddziale hematologii dziecięcej w Czelabińsku zastępcą ordynatora była bioenergoterapeutka. Zaczęła krzyczeć: „Powiesił krzyż na całe brzuszysko! Zabierz go”! Starała się wziąć punkcję szpiku w okolicy piersi, ale również nie potrafiła tego zrobić. Niewidzialna ręka wybiła igłę z jej rąk. Punkcję zrobili inni lekarze. Diagnozy Sławikowi nie postawiono. Kiedy zapytałam: „Sławoczka, masz raka?” Odpowiedział: „Gorzej, mamusiu. Jest rak – on i jest rak – ona. Więc u mnie jest – ona”. Na oddziale chirurgicznym po wszystkich badaniach założyli, że prawdopodobnie był to chłoniakomięsak (ros. – лимфосаркома – od tłum.). Ale nikt go nie leczył, choroba była tak zapuszczona, ze niemożliwe było ustalenie, na co on zmarł. Oto i całe Sławoczki życie…

Kiedy w telewizji pokazywano pogrzeb Breżniewa, Sławik nagle powiedział: „Breżniewa niosą żołnierze, a mnie poniosą podpułkownicy”. Sławik bardzo był lubiany przez kolegów ojca, oficerów, z których wielu, jak tez członkom ich rodzin on bardzo pomógł. Tak też dokładnie się stało, jego trumnę z ciałem nieśli oficerowie jednostki, w której służył ojciec. Szkoła była zamknięta, zostały odwołane zajęcia, wszystkie dzieci były na pogrzebie i to wszystko on również przepowiedział. W trumnie leżał jak żywy, wszystkim wydawało się, że oto za chwilę wstanie. Całe wojskowe miasteczko Czebarkul chowało tego niezwykłego chłopczyka – proroka i uzdrowiciela. Dobrze zorganizowany pogrzeb był ogólnym ostatnim podarunkiem dla naszego syna.

Przed śmiercią Sakramentu Chorych (Ostatniego Namaszczenia; po ros. – „соборования”) udzielił mu Ojciec Władisław Katajew ze świątyni w Czebarkulu. Ze sobą przywiózł dwie buteleczki wody święconej. Po udzieleniu sakramentu zaproponował Sławikowi wypić wody, która była w jednej z buteleczek. Sławik powiedział, że takiej wody, która jest w tej buteleczce u nas jest dużo z kranu i poprosił wodę z drugiej buteleczki, mówiąc, że ta woda jest „bardziej święta”. Zdziwiony Ojciec Władisław zapytał: „A ty skąd o tym wiesz?” – i przyznał, że woda w pierwszej buteleczce była rozcieńczona, do wody święconej dolał zwykłej wody.

Jeszcze jeden przypadek. Po obiedzie stałam w kuchni. Było około trzeciej. Za oknem mróz około – 20 st., a ja wyraźnie słyszę pomrukiwania grzmotu, jak podczas burzy. Nie mogę zrozumieć – skąd. Nagle, jak gdyby nie wiadomo skąd, nadlatuje gołąb i fruwa w powietrzu przed oknem, patrząc mi w oczy. Podeszłam bezpośrednio do okna, aby odleciał. Z okna zauważyłam na dole na dachu piętrowego przedszkola ogromny kłębiasty obłok, bardzo puszysty o jasno białych brzegach i niebieskawą górą, a wewnątrz niego słychać odgłosy grzmotu. Pomyślałam, że tak nie bywa i widocznie jest to związane ze Sławikiem. Tak tez było – rankiem następnego dnia Pan zabrał Sławika.

Pan dał Swemu małemu prorokowi w dniu pogrzebu ciepłą, słoneczną pogodę. Poprzedniego dnia był mróz -20 st., a w dniu pogrzebu była odwilż i stały kałuże. Ludzie byli w rozpiętych paltach i bez nakryć głowy. Jak tylko trumnę z ciałem przekazano ziemi, pogoda od razu zmieniła się na gorszą. Sławik powiedział, że po jego śmierci on będzie lepiej leczył choroby oczu i nerwów. A znajdować się on będzie tam, gdzie Bogu śpiewa się Chwałę. I żebym nie martwiła się o niego, powiedział, że będzie przychodził i pomagał nam również po śmierci. Sławik był bardzo dzielnym chłopcem. Do ostatniego chodził do szkoły. Błagał mnie, abym wpuszczała do niego przychodzących. Bez odwiedzających był on tylko jedną dobę. Kiedy zapytałam go: „Sławik, za co tobie takie męki”? – on poważnie i przenikliwie spojrzał mi w oczy i odpowiedział: „Jakie męki – taka i nagroda”.

Tuż przed śmiercią, kiedy Sławikowi było szczególnie ciężko, zwróciwszy się do oblicza Chrystusa powiedział z wątpliwością w głosie: „Oto umieram… A może moja śmierć jest daremna? I męki moje są daremne? Może Ciebie wcale nie ma? I wszystko to nadaremnie?” Z przerażenia zaczęły mi się włosy ruszać na głowie. Po pewnym czasie poczuł się lepiej. I z wielkim zdumieniem szeroko otwartymi niebieskimi oczami spojrzał na narożnik z ikonami i powiedział: „A jednak Ty jesteś! Chwała Panu!”. O 4:50 jego dusza odeszła do Pana i nie wiadomo dlaczego w jego pokoju stanął zegar. Dokładnie na tej godzinie stoi do dziś.

2. Proroctwa Sławika Kraszennikowa

Kilka spełnionych proroctw przytoczono we wprowadzeniu, przybliżającym osobę małego proroka: kim był i na czym polegała jego misja. Przepowiedział on dokładnie swoją chorobę (raka) i śmierć, a nawet, że jego trumnę będą nieść podpułkownicy oraz wiele wydarzeń z życia jego rodziny.

W dalszej części zostaną przedstawione proroctwa Sławika, z których większość dotyczy czasów przyszłych. Na początek kilka proroctw już spełnionych, o których przepowiadał przed śmiercią:

*** W Ameryce wysadzą w powietrze dwa wielkie jednakowe domy (WTC 9/11? – od tłum.).

Następnie od dołu wysadzą Statuę Wolności. Wyglądać to będzie tak: statua zrobi jakby krok do przodu i rozsypie się.

W Rosji również będą wysadzać domy. Na pytanie matki: „Komu to jest potrzebne? I kto będzie wysadzał?” – odpowiedział: „Swoi będą wysadzać”. (Co dokładnie się już spełniło, chodziło o pretekst do wznowienia wojny w Czeczenii i oskarżenie czeczeńskich bojowników – „terrorystów”, że to oni są sprawcami – od tłum.)

*** Na początku lat 90-tych pojawi się wspólna światowa waluta, pieniądze „rządcy światowego”, które będą się nazywać „euro”. Sprawy z tymi pieniędzmi pójdą pomyślnie i jako ostatnia przejdzie na nie Ameryka. Skąd mógł wiedzieć maleńki prowincjonalny chłopczyk na ponad 10 lat przed utworzeniem tej waluty i wpuszczeniem do obrotu pieniężnego?. O czymś, o czym nikt i nigdzie na świecie nie wiedział i nawet nie przypuszczał? Podając też poprawnie nazwę tej waluty?.

*** Na dwa dni przed 8 marca (Dniem Kobiet) powiedział matce: „Mamusiu, będę umierał, a oni będą śpiewać i tańczyć”. Matka nawet nie mogła sobie wyobrazić, co by to oznaczało. Dwa dni minęły spokojnie. Obok sali, gdzie leżał Sławik był pokój ordynatora, a naprzeciwko na korytarzu stał wielki telewizor. 8 marca w pokoju ordynatora zaczęła się zabawa personelu, a na korytarzu chore na raka dzieci rozpoczęły śpiewy i tańce, ustawiając głośność telewizora na całą moc. Cały oddział był wstrząsany rykiem telewizora, a Sławik leżał cicho z zamkniętymi oczami, aby matka się nie denerwowała i myślała, że on śpi. Czuł się wtedy bardzo źle, ponieważ robiono mu laparoskopię.

***

Poniżej jeszcze kilka krótkich proroctw, po których przytoczę te, dotyczące tematyki całego cyklu.

*** Los – Angeles, który obecnie się weseli, spali się w ogniu i lawie za swoje grzechy, i nastąpi to nagle i szybko.

*** Władywostok zginie bardzo szybko – od razu całe miasto. Fala, typu tsunami, runie na miasto i zmiecie cały Władywostok, od którego zostanie tylko jeden słup od latarni.

*** Miasto Tiumeń samo się zawali, szczególnie jego centrum, tam przez wiele lat wydobywano ropę naftową.

*** Gdy wszędzie będą występować katastrofy, Anglia zatonie, rząd Anglii wie o tym, ale nie będzie w to wierzył i dopiero, gdy od Anglii zostanie niewielki kawałek suszy, będzie zmuszony ewakuować się do Rosji. W tym celu tam będą zachowane statki.

*** Wszystko, co się będzie dziać w Rosji, będzie się również dziać na całej Ziemi. Wszystkie ciężkie budynki i budowle zawalą się, będą ogromne przesunięcia płatów Ziemi. Pojawią się ogromne pęknięcia – jak przepaście.

*** Niemcy będą się ogromnie cieszyć, kiedy się dowiedzą, kim jestem. Gdy matka zapytała dlaczego, odpowiedział: „Mamusiu, przecież tam przeżyłem pół życia”. (Po urodzeniu Sławika rodzice przez te lata mieszkali w Niemczech, ojciec służył w wojsku na terenie NRD – od tłum.)

*** Kraje nadbałtyckie – w jasny biały dzień, bez widocznych przyczyn, nie będzie trzęsienia ziemi, ani burzy – powstanie ogromnej wysokości fala … i wszystko zmyje, wszystko zabierze, zostanie tylko sam piasek…

* * * Na Uralu jest miasto, położone jakby w filiżance. W czasie uralskiego trzęsienia ziemi miasto to zostanie zawalone skałami i zalane wodą i nawet żadne zwierze nie uratuje się z tego miasta, a w Moskwie nawet nie pomyślą, aby przyjść mu z pomocą.

„A u ciebie, mamusiu, – powiedział Sławik,- rozbiją się nie tylko wszystkie naczynia, ale i wszystko, co szklane. Rozsypie się tez stojące obok przedszkole, które przed tym będą długo remontować. Matka potwierdza: „Rzeczywiście, remont przedszkola trwał ponad 6 lat i oto całkiem niedawno zostało otwarte”. „W przedszkolu nikt nie zginie, tam w tym czasie nikogo nie będzie” – powiedział Sławik.

Na Uralu będzie kilka trzęsień ziemi o bardzo wielkiej mocy.

źródło i więcej o Sławiku :
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/cerkiew-prawoslawna-o-antychryscie-znaku-bestii-liczbie-666-czipizacji-44-2015-01

Ten wpis został opublikowany w kategorii ., Dusza, Istota Ludzka, Przepowiednie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

59 odpowiedzi na „Fenomen św Sławika Kraszennikowa

  1. LuciEarth(Blue_Heart) pisze:

    Moja przepowiednia też jest fajowa a brzmi ona następująco:

    Istnieje duże prawdopodobieństwo ok 80% że w 2016 roku liczne kraje Europy zachodniej oraz Stany Zjednoczone Ameryki nawiedzi wielka powódź, bawcie się dobrze ale już wybiła odpowiednia godzina aby zrobić malutkie porządki w tej piaskownicy. Po prostu jak rozmyślam o tych miejscach pojawia się widok zatopionych Krajów zupełnie jak scena z filmu.

    Lipiec/Sierpień 2016 i będzie po wszystkim.

    • marek pisze:

      A jeżeli nie to Lucy przemianuje się na Cucy inaczej cukiereczek …

      m

    • Dawid56 pisze:

      Lucy proszę Ciebie, jeśli znasz datę i miejsce to wyślij list do zainteresowanych rządów 😉

    • mały budda pisze:

      Żeby zaistniała powódź. Musi nastąpić zjawisko masowego parowania.
      Patrząc z drugiej strony aby parowanie mogło być mega zjawiskowo postrzeganie. Musi być duża aktywność słoneczna.
      Raczej na tą chwilę ogień widzę.
      Woda będzie się gromadzić w postaci pary.
      Ogień i Woda idą w parze przeciwko ludzkiej naturze.

  2. Ifryt pisze:

    Takie cudowne dziecko 😉
    Ciekawe to ale zupełnie nie przekonuje mnie takie coś, zbyt kościelne i nawołujące do „nawrócenia”, nie kupił bym tego nawet gdybym był świadkiem tych cudów.
    Takie postacie mają niewielki „target”, są nastawione na niego zato bardzo mocno, nie powinno się ich chyba odciągać od tej drogi, mimo że oni całą resztę mają za NIC. i to dosłownie, więc i wiedzy głębszej o ich naturze(tej reszty) nie ma co oczekiwać.
    Ci ich adwersarze są zresztą tacy sami, i obie strony nie widzą niczego poza tą swoją wojenką.

    • Dawid56 pisze:

      Wiesz Ifryt ja też nie wiem co o tym myśleć, ale przyznasz że dziwne są okoliczności jego narodzin i śmierci i ten rentgen w oczach.No i nigdzie do tej pory nie słyszałem aby rak miał płeć.

      • Ifryt pisze:

        Ja wierzę w jego niezwykłe zdolności Dawidzie, ale to wszystko jak sztuczki cyrkowe, mogę podziwiać umiejętności gościa co zrobi potrujne salto, ale to nie znaczy że jest zaraz moim Panem i Bogiem 😉
        Nie twierdzę że to oszustwo w tym sensie, tylko poprostu niezwykła zdolność, choćby paranormalna.

      • Ifryt pisze:

        Szczeże to Ci powiem że wzruszają mnie takie historie, ale myślę że jakieś dziwaczne niewidzialne moce poprostu wykorzystały niezwykłe zdolności tego chłopca, dla swoich celów.

  3. Mezamir pisze:

    Bóg mówi do wybrańców swoich.

    Czyli do kogo?Tylko do żydów? 😉
    Fajnie,mamusia ma dwójkę dzieci ale pierwsze kocha bardziej 🙂
    Bóg jak matka kopciuszka,wybrańcy i pasierby

  4. Mezamir pisze:

    Skąd mógł wiedzieć maleńki prowincjonalny chłopczyk na ponad 10 lat przed utworzeniem tej waluty i wpuszczeniem do obrotu pieniężnego?.

    W Ameryce wysadzą w powietrze dwa wielkie jednakowe domy (WTC 9/11? – od tłum.).

    Następnie od dołu wysadzą Statuę Wolności. Wyglądać to będzie tak: statua zrobi jakby krok do przodu i rozsypie się.

    W Rosji również będą wysadzać domy.

    W ten właśnie sposób władza informuje o swoich planach
    Wyszukują biednych ludzi którzy w zamian za wsparcie finansowe staja się
    „prorokami” i mówią to czego władza oficjalnie powiedzieć nie może

    • Ifryt pisze:

      Z niego żaden prorok, pierwszy raz o nim słyszę, i prawdopodobnie Ty równierz, jak i większość ludzi co tu zagląda 😉
      Gorzej by było gdyby był poza kontrolą, z takimi specyficznymi umiejętnościami wrodzonymi, o ile rzeczywiście je posiadał.

      • margo0307 pisze:

        „…W Rosji również będą wysadzać domy.
        W ten właśnie sposób władza informuje o swoich planach…”
        * * *
        „…Gorzej by było gdyby był poza kontrolą, z takimi specyficznymi umiejętnościami wrodzonymi, o ile rzeczywiście je posiadał.”


        ~~~~~~~~~~
        Ten Wasz… sceptycyzm… ?!
        Można by rzec, że… wszelka mistyka i magia… już w zarodku… zostaje nacechowana Waszymi wątpliwościami…, nie dziwota więc – że i jedno i drugie… zostało niemal całkowicie wyparte z tego świata… przez takich „racjonalistów”… 😀

        • Mezamir pisze:

          To żadna sztuka widzieć cuda wszędzie,nawet tam gdzie ich nie ma 🙂
          Przez takich…maniaków umistyczniania ,przemysł new age ma się dobrze 😉

        • Ifryt pisze:

          Bez przesady Marguś, nie chodzi o wypieranie magi, tylko zmiejszenie jej roli w typowej polityce, tak samo jak w przypadku religi 😀
          To wyjdzie jej na zdrowie.

          Pozatym magia istnieje naprawdę, i się nazywa PRAWDZIWĄ MAGIĄ.
          Przynależy do mistycznej sfery życia, a nie mechanicznej.

          • Mezamir pisze:

            Sceptycyzm to podstawowe narzędzie pracy prawdziwego maga 🙂
            Wielu ludzi doszukuje się boga w plamach na szybie lub sękach w drzewie
            Nie każdy sen jest proroczy,nie każde uderzenie w głowę to znak z niebios.

  5. margo0307 pisze:

    „..Jeżeli tylko jesteś gotowy uruchomić siły swojego umysłu, możesz wyleczyć się niemal z każdej choroby…”
    To motto przewodnie autorki poczytnych książek – Louise L. Hay, która… uznana za nieuleczalnie chorą na raka, w okresie przygotowywania się do operacji – zdołała wyleczyć się sama… 🙂

    Poniżej wklejam filmik, w którym zawarte jest mnóstwo cennych wskazówek i informacji odnośnie tego, o czym i my – na naszym forum rozprawiamy, czyli… o magii i prozie życia – o zależnościach ciała i ducha… 😉

    „…Każda komórka naszego ciała reaguje na nasz wewnętrzny mentalny dialog…
    Każdy z nas – sam jest odpowiedzialny za doświadczenia w swoim życiu…, Wszechświat jedynie urzeczywistnia nasz wewnętrzny dialog…
    To, o czym ciągle myślimy – nasza podświadomość bierze za prawdę…
    Innymi słowy – to, o czym ciągle myślę nt. siebie i życia – stanie się dla mnie prawdą…
    Wszystko to, czego doświadczyłeś w każdym okresie twojego życia… zostało stworzone przez twoje własne myśli i dogmaty…
    – Na co więc… decydujesz się… teraz ?
    To, o czym teraz myślisz i mówisz – jest decydujące dla twojej przyszłości.
    Twój nieustanny dialog wewnętrzny – kreuje twoje jutro – następny dzień, następny miesiąc, następny rok, itd…
    Uświadom sobie, że to, o czym myślisz w tym momencie – wszystkie twoje myśli – będą wpływać na twoją przyszłość…
    Jeśli są one negatywne – miej po prostu tego świadomość…
    Wszystkie nasze doświadczenia są zewnętrznymi przejawami naszego wewnętrznego dialogu…
    Ci z nas, którzy nie czują się dobrze w swojej skórze i mają np. choroby – nie jest świadomych połączenia między duchem a ciałem…
    Sami wybieramy to, o czym myślimy…
    Zastanów się… jak często wybierałeś / wybierałaś.. negatywne myślenie… ?
    Jak często wzbraniałeś się / wzbraniałaś się.. przed pozytywnym myśleniem o sobie…, o życiu… ?…”

  6. Maria_st pisze:

    O tym chłopczyku pisałiśmy juz jakis czas temu.
    Czytałam uwaznie ten tekst i pomyślalm sobie….jakie to podobne do Sprawy Andreassonów Raymonda Fowlera.
    Dwa dni temu zaczęlam czytać ta książkę.
    W tej książce można sie dowiedzieć o małych ludzikach z wielką głowa–jakieś roboty albo inna cywilizacja i one tam mówią Betty że znają przyszłość i że mogą na nia wpływać–ciekawe, co?
    Sławik od dziecka słyszy jakis głos–to on mu przekazuje pewne rzeczy, wpływa poprze4z chłopca na innych ludzi .
    Tylko dlaczego poprzez religię?
    Mnie jedno ciekawi, dlaczego pisze sie tu o Rosji jako wybranym narodzie-bo takie mozna odnieść wrażenie.
    Wynika z tego ze ludzie sa pod wplywem manipulacji tzw wyższej cywilizacji, ktora udaje dobra i zatroskaną losem ludzi—tylko dlaczego robi na nich eksperymenty ktore niekoniecznie dobrze porywanym sie kojarza, bo sprawiaja im ból / amnezja tego / i powodują psychiczne zaburzenia.
    Z proroctw Sławika wynika, że szykuja nam niezłą jazde od ktorej nie ma odwrotu ???
    Coś mi tu niepasuje i nie łykam tego jako prawdy objawionej a jako manipulacje.
    Jeśli chodzi o uzdrowienia—to działą to jak placebo….chcesz–MASZ.
    Jeszcze te pieprzyki–Andrzej58 cos na ten temat wie.
    Przypomina mi to moj sen o ludziach z czarnymi pieprzykami.

    • Ktoś pisze:

      Bo ruskie są nazistom od tory potrzebni do FAŁSZYWEJ wojny pod Megido jako Król Północy….

      Swoją drogą ten „chłopczyk” śmierdzi wrzutkiem jaki miał swoją „działalnością” zaćmić słowa Głowy Dni….

    • Mezamir pisze:

      Mnie jedno ciekawi, dlaczego pisze sie tu o Rosji jako wybranym narodzie

      Bo każdy naród zarażony dowolnym odłamem judeo-chrześcijaństwa
      prędzej czy później zaczyna śnić o wybraństwie,ego pęcznieje
      każdy chce być na szczycie,najlepszy,jedyny etc
      Judeo-chrześcijaństwo to jabłko niezgody i puszka Pandory
      razem z koniem trojańskim razem wzięte.

      Mesjanizm to pochodna megalomanii i narcyzmu.
      Z islamem nie jest inaczej,w końcu gdyby nie chrześcijaństwo
      nie byłoby islamu,a gdyby nie judaizm nie byłoby chrześcijaństwa.
      Mentalność talmudyczna przekazywana jak błąd genetyczny w DNA
      z pokolenia na pokolenie.
      Mutacja osiągnie w końcu taki poziom że organizm umrze
      co właśnie obserwujemy.
      Rak zżera sam siebie.

      • Mezamir pisze:

        Rak zżera sam siebie.
        Świadkowie Jehowy kontra katolicy
        katolicy kontra prawosławni
        prawosławni kontra protestanci
        protestanci kontra świadkowie Jehowy itd itd

        Każdy jeden zapytany o prawdę odpowie że to on reprezentuje prawdę
        a pozostali herezję
        Obłęd!

      • JESTEM pisze:

        „Bo każdy naród zarażony dowolnym odłamem judeo-chrześcijaństwa
        prędzej czy później zaczyna śnić o wybraństwie,ego pęcznieje
        każdy chce być na szczycie,najlepszy,jedyny etc
        Judeo-chrześcijaństwo to jabłko niezgody i puszka Pandory
        razem z koniem trojańskim razem wzięte.

        Mesjanizm to pochodna megalomanii i narcyzmu.
        Z islamem nie jest inaczej,w końcu gdyby nie chrześcijaństwo
        nie byłoby islamu,a gdyby nie judaizm nie byłoby chrześcijaństwa.
        Mentalność talmudyczna przekazywana jak błąd genetyczny w DNA
        z pokolenia na pokolenie.
        Mutacja osiągnie w końcu taki poziom że organizm umrze
        co właśnie obserwujemy.
        Rak zżera sam siebie.
        (…)

        Każdy jeden zapytany o prawdę odpowie że to on reprezentuje prawdę
        a pozostali herezję
        Obłęd!”

        Skoro „obłęd!”, to przyjrzyj się może, czy ty też nieświadomie nie wspierasz tego obłędu nazywając inne religie prócz słowiańskiej „judeo-chrześcijańskimi”.

        „Rak zżera sam siebie.
        Świadkowie Jehowy kontra katolicy
        katolicy kontra prawosławni
        prawosławni kontra protestanci
        protestanci kontra świadkowie Jehowy itd itd”

        Tak, a „słowiańskie” kontra „judeo-chrześcijańskim”… itd.

        „Każdy jeden zapytany o prawdę odpowie że to on reprezentuje prawdę
        a pozostali herezję.”


        Bo nadal walczy z innymi i nie chce odpuścić tej walki…
        Czy ty też, kochany Mezamirze? 🙂

        Żeby było jasne: nie przeszkadza mi żadna religia, z każdą jest tak, jak z różnymi koncepcjami na temat Ziemi („płaska, wklęsła czy wypukła”) 😉 Wszystkie dla mnie są równoprawne i piękne. A każda jest taka, jaka jest. 😉 Nie obchodzi mnie to, która teoria na temat Ziemi, bo każda jest piękna i w zależności od wiary (i tego, co dana religia uzna za prawdę), ta lub inna koncepcja jest uznawana za jedyną „prawdę”.

        Obchodzi mnie to, że żyję na Ziemi i odczuwam potrzebę szanowania jej i wszystkich jej mieszkańców, nawet tych skłóconych i walczących ze sobą. Ale nie czuję potrzeby zmuszania kogokolwiek do zaprzestania tych waśni i walk. Nie napiszę, że słowianie są lepsi od żydów albo że jakakolwiek nacja czy religia jest lepsza od innej. Obejmuję ich wszystkich w ❤ . I dzielę się mądrością 😉 przypominającą np. o tym, że

        ci, którzy nie przestrzegają podstawowych zasad, które niesie ze sobą każda religia – bo wszystkie bez wyjątku mówią np. o szacunku do życia – ci wszyscy interpretują egoistycznie po swojemu, dla swoich korzyści te proste słowa-przekazy o wzajemnej MIŁOŚCI i SZACUNKU, o POKOJU w ❤ i umysłach. Mówią i głoszą co innego, a robią i namawiają do czego innego. W nieświadomości swojej nie wiedząc, co czynią.

        Tak, Mezamirze, niemal
        „Każdy jeden zapytany o prawdę odpowie że to on reprezentuje prawdę
        a pozostali herezję.”

        A prawda jest jak jeden korzeń albo pień jednego Drzewa… wspólny dla wszystkich religii. Tylko różne gałęzie tego Drzewa wyrastają z tego samego korzenia, jednego pnia… tak, dziwić może, że te gałęzie jednego Drzewa próbują walczyć ze sobą i wzajemnie siebie niszczyć. Podobnie jakby jedna ręka nie lubiła drugiej albo którejś z nóg lub głowy i pragnęła je zniszczyć… Takie to jest, gdy działamy w zapomnieniu o tym, kim, czym jesteśmy…

        Tak, Mezamirze, to jest jak rak…, którego destrukcyjna moc niszczy Całe Drzewo, Całe ciało… bo zapomnieliśmy o tym, że jesteśmy tym Jednym Drzewem, Jednym Ciałem… W zapomnieniu sami siebie niszczymy.
        (Wiem coś o tym, bo miałam raka i wiem, skąd i dlaczego… Sami w nieświadomości swojej przyczyniamy się do uaktywniania tej auto-destrukcyjnej siły.)

        • Mezamir pisze:

          Tak, a „słowiańskie” kontra „judeo-chrześcijańskim”

          Nie,to nie Słowianie są autorami kosmopolitycznej ideologii z Biblii
          Koranu i Tory
          To nie Słowianie ruszyli „zbawiać” świat więc to nie MY jesteśmy anty chrześcijańscy
          tylko chrześcijaństwo islam i judaizm są anty.

          Żeby było jasne: nie przeszkadza mi żadna religia

          Mnie też nie przeszkadza „religia” rozumiana po wedyjsku
          natomiast polityka i terroryzm w mistycznej oprawie owszem.
          Żadni „poganie” nie wyruszali na krucjaty
          zawsze byli to żołnierze boga miłości,którzy walczyli ze „złem” w imię „dobra”.
          Żaden fanatyk religijny nie stoi po stronie zła
          każdy fanatyk stoi po stronie swojego dobrego boga i walczy z „grzesznikami” 🙂

    • marek pisze:

      ale jaja , niewierząca w ludzików Maria argumentuje ” manipulacją mądrzejszych w kombinowaniu – wyższych cywilizacji „. w losach ludzkich ludzików.

      m

    • Dawid56 pisze:

      Wydaje mi się że Mario cały czas próbujemy dojść o co w tym wszystkim chodzi.
      1.Kto kim manipuluje i dlaczego
      2.Czy Reptilianie istnieją czy jest to wymysł
      3.Czy demony i anioły istnieją w rzeczywistości czy są to tylko stany umysłu
      4.Co z życiem po śmierci czy z życiem niematerialnym
      5.Jak w tym wszystkim jest rola Boga jaka Demiurga a jaka UFO
      6.Dlaczego nie pamiętamy jako Ludzkość nic sprzed ok 3100 p.n.e i dlaczego nie pamiętamy nic ze swojego życia przed śmiercią
      7.Czy istnieje jakiś plan dla Ludzkości , czy Ludzkość sama tworzy Przyszłość dla siebie
      8.Czy ludzkość to po prostu projekt realizowany w kolejnych cyklach nieudanych egzemplarzy?
      To są jakby podstawowe pytanie.Wielu ludzi próbowało już na nie udzielić odpowiedzi.Niestety wszystko rozbija się o tzw. niepodważalne dowody , które bardzo trudno jest zdobyć albo których zdobycie jest po prostu niemożliwe.

      • Maria_st pisze:

        Dawidzie nt Reptylian, UFO pisala nnka i uważam że ma racje.
        Kto kim manipuluje?
        My sami soba.
        Marku o jakiej znow wierze piszesz?
        Toż nieraz opisywałam na blogu swoje kontakty z UFO i do jakich wnioskow dzieki temu doszlam
        Absurd absurdum…Mayi majanie a w maju raj.
        Bo wymyślimy to i uroimy, tworzymy.
        Nie zauważyłeś ze te wyższe cywilizacje myśla i czynia jakoś tak podobnie do ludzi?
        Niby chcą dla nas dobrze, ale eksperymentuja na nas / jakie to ludzkie, prawda?/, nieraz daja, przypominają że nie tędy droga i także okazują nam ociupinkę wspólczucia. co uprowadzeni w hipnozie odczuwają jako znieczulenie w bólu przez nich wywołanEGO.
        I co Marku, kim …czym sa ci kosmici?
        Programem komputerowym, wirusem ?

        • marek pisze:

          Taaaaaaaaaaaaaaak , wybrana planeta Ziemia i jej lud wybrany z gatunków zwierząt , wszędzie maja , jaja iinne tararaja .

          A cały wszechświat usiany słońcami , planetami to pustynia .

          BO SE BÓG UMIŁOWAŁ GŁUPOTĘ I CIEMNOGRÓD ..

          nema

          m

          • Ifryt pisze:

            A żebyś wiedział, Bóg kocha ludzką głupotę bo jest nieograniczona, i może sobie w tej nieograniczonej głupocie robić co chce, zupełnie jak w gigantycznym kosmosie który nas otacza.
            Co to był by za Bóg gdyby ograniczały go jakieś pseudomądrości.

        • Dawid56 pisze:

          Mario zgodnie z takim założeniem Cały Wszechświat jest wirtualny i de facto nie istnieje i nawet cały Układ Słoneczny jest tylko Urojeniem , a istnieje w rzeczywistości tylko Ziemia.W wyniku takiego rozumowania to jesteśmy sami w Kosmosie , możemy sobie w tym nieistniejącym Kosmosie robić dowolnie to co nam się podoba.Natomiast jeśli Wszechświat Czyli Ogrom Galaktyk razem z Galaktyką Mleczną, Ramieniem Oriona i Układem Słonecznym istnieją w realu to obowiązuje zdanie wypowiedziane w książce wybitnego astronoma Carla Sagana brzmiące mniej więcej tak:Jeśli byśmy byli sami we Wszechświecie to byłoby to ogromne marnotrawstwo przestrzeni

          • Ifryt pisze:

            Możliwe że to „marnotrastwo przestrzeni” jest celowe, aby zapobiec kontaktom i negatywnym wpływom jednych na drógich, a bynajmniej takim całkiem bezpośrednim.
            Dróga opcja to taka że tak poprostu jest, tylko Bóg/diabeł który się tu zrodził przemówił przez tego astronoma i uznał że to marnotrastwo.

          • Maria_st pisze:

            Dawidzie 3 lata temu pisałam o innym niebie, ktore przybliżyło sie do Ziemi.
            Czy uważasz że jest to możliwe?
            Widziałam to realnie, choć, co tak naprawde jest tu realne.
            Uważam, iż zrozumienie jest blisko i mamy to na wyciągnięcie dłoni .

          • Ifryt pisze:

            Wszystko tu jest realne Marysiu, tylko powinnaś wiedzieć co jest czym.

          • Dawid56 pisze:

            Oczywiście ,że jest to możliwe choćby w rozumieniu Światów równoległych.Czytałem bardzo ciekawą książkę na ten temat( tytułu chwilowo zapomniałem) opisującą tę możliwość.

    • siola pisze:

      Noc cala mialem z Bogami ,ale mysle ze to przez to ze film Diebe auf Olimp wieczorem ogladalem.Co ciekawe ze akcji nie pamietam ja ci wcale ale Czertic to slowo zapamietalem.

    • marek pisze:

      Ten Wasz… sceptycyzm… ?!
      Można by rzec, że… wszelka mistyka i magia… już w zarodku… zostaje nacechowana Waszymi wątpliwościami…, nie dziwota więc – że i jedno i drugie… zostało niemal całkowicie wyparte z tego świata… przez takich „racjonalistów”… 😀

      Fajny film wczoraj widziałem , momenty były ? , no masz …….

      Jakiejś arabskiej dziewczynce w wieku trzech lat w asyście matki jakaś miejscowa wiedźma ,/ święta/ obcina w szczerym polu żyletką , wargi sromowe i łechtaczkę zaszywając potem owe okaleczenia tak aby została dziurka średnicy ołówka .

      Ta dziewczynka już jako kobieta opisuje ten zwyczaj i jego konsekwencje na forum ONZ .
      Mówi że po zaślubinach mąż rozcina to co” kupił ślubem ” i odbywa się kopulacja , podaje statystykę śmierci dziewczynek w następstwie tego świętego zabiegu i podaje że na mistycznym świecie 150 milionów dzieci płci żeńskiej jest rokrocznie tak okaleczanych .

      Aja sobie zacząłem liczyć 150 milionów dziewczynek , jeden braciszek , jedna mama , jeden tata ,wójki ciotki to chyba z miliard akceptuje ten święty obrządek .

      A my tu mamy taki cichy kącik ,z naciskiem na uduchowienie itp .

      Faktycznie jak bym był kobietą to ręce i piersi by mi opadły z zachwytu nad tym ogólnym uduchowieniem .

      A Planetę Małp nikt nie propaguje jako środka edukacji , bo ci co wiedzą na kim pasożytują nie są zainteresowani propagowaniem tej prawdy.

      m

    • marek pisze:

      Na forum DI jest temat Weryfikacja sieci środowiska alternatywno-ezoterycznego ,warto przeczytać wypowiedzi z późniejszym odniesieniem tych treści do siebie .

      m

      • margo0307 pisze:

        „…Fajny film wczoraj widziałem , momenty były ? , no masz… arabskiej dziewczynce w wieku trzech lat w asyście matki jakaś miejscowa wiedźma ,/ święta/ obcina w szczerym polu żyletką…”
        ~~~~~~~~~~
        I ja oglądałam wczoraj ten… film świadczący o… ludzkiej głupocie…
        O czym tu prowadzić dysputy ?

      • marek pisze:

        Zwierzę układane w gospodarcze użytkowanie prowadzące do korzystania z jego potencjałów energetycznych musi oswoić się z wieloma komendami , zapamiętać zasadę kija i marchewki . b a t .

        Zwierzę wchodzące w stan podprogowy w stosunku do , istoty myślącej , potrzebuje bardziej wysubtelnionych form kija i marchewki . R e l i g i a

        Populacja podprogowa , poniżej logiczno – kosmicznej świadomości , to populacja istnień na granicy zwierzęcia i istoty kosmicznej – która sięga po autonomiczne myślenie .

        Próby genetyczne , mieszania świadomości z umysłem gatunku niższego ,dominującego na określonej planecie , są działaniami trwającymi od wieczności .

        Człowiek na dzień dzisiejszy , jest bezbronny w stosunku do wyzysku stosowanego do niego przez brak świadomości ,że skutkiem wpływów na jego rozumienie sam konstruuje zagładę jego gatunku ,.

        Boska energia , względnie ” Wszystko co jest ” jedynie dla sobie znanych powodów wspiera ten cyrk zwany życiem na Ziemi .

        Jest drugie spojrzenie na ten temat ,]Boska energia akceptuje cokolwiek się zdarza , bo to co odczuwa odbiorca zdarzenia jest jej paliwem egzystencji , a odczucia atomu przeżywającego te zdarzenia / człowieka/ nie mają dla niej znaczenia .

        Między antymaterią , a materią jest taka odległość jak między piekłem , a niebem .

        Po co ” Wszystkiemu co jest ” potrzebne jest istnienie tego co jest niedokończonym nim lub zupełnie bez wiedzy o nim.

        Wnioski :

        ,w swych pojęciach , uwarunkowaniach i chceniach jesteśmy IDIOTAMI w stosunku do kosmicznej świadomości .

        Witam Ziemską Małpę z jej argumentami .

        m

        .

        • Ifryt pisze:

          Nie wszystko jest kwestią potrzeby, tak rozumują tylko prymitywne pokraki z czarnej kosmicznej pustki.
          Bóg nas do niczego nie potrzebuje, tak samo jak i my nie potrzebujemy jego, poprostu nas kocha, bo stać go na to.
          Kosmiczna świadomość to jakaś kpina, jakieś tchurzliwe „coś” o skurwiałej dupie, błąd ludzi polegał że się dali nabrać jakoby można się było od tego „czegoś” czegokolwiek nauczyć, no i się nauczyli qrestwa.
          Głupota to coś słodkiego u dzieci, a nie kaleczenie z wyimaginowanej POTRZEBY.

          • marek pisze:

            Bóg nas do niczego nie potrzebuje, tak samo jak i my nie potrzebujemy jego, poprostu nas kocha, bo stać go na to.

            genialne :

            sypiesz się , jak piramida , po woli , po wierzchu ,systematycznie………

            m

          • Ifryt pisze:


            fanfary dla króla map 😀

          • Ifryt pisze:

            Znaczy się miało być małp a nie map 😀

        • margo0307 pisze:

          „… w swych pojęciach , uwarunkowaniach i chceniach jesteśmy IDIOTAMI w stosunku do kosmicznej świadomości…”
          ~~~~~~~~~~
          No cóż…, Twoje absolutne przekonanie o tym, że jesteś… „niedokończonym idiotą”…, to oczywiście – Twoja sprawa, ale… projektując to przekonanie również na innych, potwierdzasz tym samym… stare, mądre powiedzenie: „Każdy sądzi podług siebie”

          • marek pisze:

            Każdy sądzi podług siebie”…

            i podpisuje się wprogramowanym ruchomym czipem….

            w swych pojęciach , uwarunkowaniach i chceniach jesteśmy IDIOTAMI w stosunku do kosmicznej świadomości…”

            m

          • margo0307 pisze:

            ” Każdy sądzi podług siebie”… i podpisuje się wprogramowanym ruchomym czipem…”
            ~~~~
            Marek, przyznam szczerze, że… nie pojmuję dlaczego te… sympatyczne, „wesołe ludziki” 😉 wywołują w Tobie… aż tak negatywne odczucia… ?
            Czasem odnoszę wrażenie, że taki stan… może być reakcją wtórną na jakieś… inne – uświadomione lub nie – problemy…, z którymi być może się zmagasz… ?
            Wyluzuj może trochę z tymi… swoimi projekcjami… i spójrz na to… z innej strony…, a być może… za jakiś czas… coś się w tym względzie zmieni… 😉

  7. marek pisze:

    Oj boję się boję i prosto stoję.
    Strachy na lachy.

    dobranoc

    m

    • Ifryt pisze:

      To Ty myślisz że ja Cię strasze? Faktycznie idż już spać 😛

    • marek pisze:

      Wyluzuj może trochę z tymi… swoimi projekcjami…

      ani mi źle ani dobrze ” pod sufitem ” jednak jestem zdeklarowanym wrogiem dostawiania kolejnych protez do tego i tak żałosnego w swym wyrazie rodzaju ludzkiego .

      Znam ” geniuszy” którzy za pieniądze kończyli Szkoły biznesu , czy zarządzania , teraz ten sam rodzaj zidiocenia stosowanym jest w nauczaniu elementarnym , testy – tak- nie samodzielnego myślenia zero , po inteligencji tak rozwijającej się jednostki .

      Ruchome czy nie ikonki to oswajanie z językiem stosowanym w badaniu zwierząt , by stworzyć bezmózgi rodzaj który funkcjonuje na poziomie zwierząt badanych na inteligencję w laboratoriach – zielony jedzenie , czerwony .g….no .

      FANTASTYCZNE JEST TO POKOLENIE które je , kąpie się , wypróżnia , spółkuje i śpi z nową generacją telefonów komórkowych – a gdy się nie nosi różowych okularów to widać ,że to większość .

      Nie chce mi się dalej argumentować , bo i tak znam Twoją odpowiedź w różowej tęczy . Trzeba to widzieć tak jak to wygląda od podwórka i do czego prowadzi – po mojemu do zidiocenia tego gatunku , do zejścia do inteligencji binarnej czyli cyfrowego komputera .

      No ale przecież , to jedynie bełkot nawiedzonej AD i moje wykolejone wyobrażenia że ludzkie małpy są szykowane do przepięcia pod matrix duszy okupanta tej czasoprzestrzeni – czyli kwantowy komputer pracujących na zerach i jedynkach .

      Krówkom gra się Mendelsona by dawały tłuste mleko , a naczelnym smartfony i język dla imbecyli umysłowych , by wirtualna zupa / zbiorowy umysł był bezznaczeniową papką jakże łatwą do sterowania .

      m

      m

  8. margo0307 pisze:

    „… Nie chce mi się dalej argumentować , bo i tak znam Twoją odpowiedź w różowej tęczy
    ~~~~~~~~
    Chyba jednak… nie znasz mojej odpowiedzi, ale… masz słuszność w jednym – żaden, z wyżej przytoczonych przez Ciebie argumentów… do mnie nie przemawia bo… postrzegam świat i ludzi w zupełnie odmiennym – niż Ty – świetle i wg. mnie – każde pokolenie żyje najlepiej jak potrafi… 😉
    Nie oznacza to oczywiście, że… nasze postrzegania są najlepsze…, czy najgorsze…, są jakie są – po prostu inne…
    * * *
    „..Trzeba to widzieć tak jak to wygląda… i do czego prowadzi – po mojemu do zidiocenia tego gatunku…”
    ~~~~~~~~
    Ano właśnie…, a wg. mnie – do znacznie szybszego poznawania rozległej wiedzy o otaczającym nas świecie 🙂
    Co w tym złego, że my oraz dzieci i młodzież korzysta z ułatwień jakie daje im i nam obecna technika ?
    Jest ona jedynie uzupełnieniem naszego życia, sposobem zabawy… i wymiany poglądów – jak na ten przykład – na naszym Forum… 😉
    Prawda jest taka, że… rewolucji cyfrowej nie da się cofnąć… 🙂
    Nasze dzieci będą miały styczność z coraz to nowymi technologiami i będą się dzięki nim uczyć, poznawać świat i nowych ludzi…
    Niektórzy z nas, ci… trochę starsi… 😉 uważają, że rozwój techniki prowadzi do np. „zidiocenia”… 😉 ale ja tego tak nie postrzegam, myślę, że zarówno internet jak i wszelkie inne zdobycze techniki… – usprawniają nam i innym życie…, pomagają w kontaktach z innymi…, zmuszają do myślenia…, a w końcu także służą do rozrywki… 🙂
    * * *
    „…Ruchome czy nie ikonki to oswajanie z językiem stosowanym w badaniu zwierząt…”
    ~~~~~~~~
    Prawda jest taka, że… nie mam w pogardzie zwierząt, wręcz przeciwnie – kocham je wszystkie takie – jakie są i za to, że… w ogóle są… 🙂

    https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQu55OcMARpGVCmdGxDlZfH3A4N4YLt_s3exwYc_NwR4Fj8Bu5i

  9. marek pisze:

    Jakby wypowiedź polityka w stosunku do tematu przekręcona o 180 stopni .Rzeczowych argumentów na postawione zarzuty zero .

    A wystarczyło by zacząć od zapoznania się z terminem transchumanizm , humanizm , odczłowieczenie ,wartość komunikacji bezpośredniej , wyizolowanie , przeniesienie w świat wirtualny i na koniec przeanalizować jeżeli powyższe jest jedynie rojeniem starego zgreda , jakim sposobem wędkarz łapie rybę na haczyk , na jedzenie , czyli robaka i na świecidełko błyszczkę . Ale o czym ja gadam, co to za porównania , przecież ryby są głupie a ludzie mądrzy .

    m

    m

  10. Monitor pisze:

    Właśnie dzisiaj dowiedziałem się o tym małym chłopcu Sławiku

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.