Za Przyczyną Maryi

Przykłady opieki Królowej Różańca św.

Matko Chrystusowa

Maryja nawraca zbłąkanych do Chrystusa

U stóp Niepokalanej

W roku 1908 w miesiącu lipcu pani N., żona bankiera paryskiego, wybrała się do kąpiel, wziąwszy ze sobą dorosłego syna. Na podróż z matką przystał on chętnie, a kiedy mu oznajmiła, że chce zatrzymać się w mieście Niepokalanej Dziewicy w Lourdes, chociaż niechętnie przystał i na to, oznajmiając, że przez czas pobytu matki tamże będzie robił sobie wycieczki po okolicy.

Przyjechawszy do Lourdes, w hotelu przy stole obiadowym o niczym innym nie słyszeli, jak tylko o cudownych uzdrowieniach ostatnich dni dokonanych przy cudownej grocie Niepokalanej Dziewicy. Młody człowiek drwił w duchu z tych, jak uważał, w swojej niewierze bajek i zły był, wreszcie nie mogąc wytrzymać, z szyderstwem w głowie rzekł do najbliżej siedzących panów: Dziwię się, że coś podobnego mówić możecie, panowie, w XX wieku postępu i oświaty. Cud, to urojenie, wrażenie a nie rzecz realna: nie chcę panów obrażać a jednak wątpię i nie wierzę, aż się przekonam, urzeczywistnienie jego zobaczę, jeżeli to jest w ogóle możebnym.

Możebnym a nawet łatwym tu, odpowiedziano mu, mamy obecnie liczne pielgrzymki z chorymi, to dla ich wiary Najświętsza Pani z pewnością łaską swą niejednego obdarzy. Jeżeli pan sobie życzysz, odezwał się starszy wiekiem pan, to mogę panu nawet rzecz całą ułatwić, gdyż należę do towarzystwa przenoszenia chorych, kalek do cudownej groty, mogę więc pana przyjąć do pomocy a wtedy bliżej będziesz pan uzdrowień chorych. Młody człowiek zgodził się na to, choć w nic nie wierzył i uważał wszystko za rzecz głupią.

Nazajutrz dopiero wieczorem mogli się tak zaznajomieni spotkać przy stole hotelowym. Młody człowiek był bardzo ożywiony i wesoły. Kiedy świadkowie wczorajszej rozmowy zebrali się, syn bankiera wstał i w te odezwał się słowa:

Do wczoraj byłem jak wielu niestety niewierzącym w nic nadprzyrodzonego ponad nami, zaprzeczałem istnieniu Boga, lecz dziś oświadczam, że wierzę mocno i gorąco pragnę bym wiarę moją, która mię tak dziś czyni szczęśliwym zachował na zawsze. Jak wiadomo, przyjąłem zaproszenie jednego z panów pomagania w przenoszeniu chorych do cudownej groty. Kiedy we wodzie zanurzyłem chorego, którego okropny stan widziałem dobrze, w moich oczach i na moich rękach całkowite jego uzdrowienie zobaczyłem. Podobało się Matce Bożej po raz drugi tę łaskę mi wyświadczyć, gdyż i drugi chory natychmiast przy mnie został zupełnie uzdrowionym. Byłem dziś u spowiedzi św. i u Komunii św., wierzę i dziękuję z głębi serca Bogu, że raczył mi przez te cuda oczy otworzyć na nędzne życie moje, jakie dotąd wiodłem i wskazać mi prawdziwą drogę do szczęścia i spokoju sumienia. Dziękuję Niepokalanej Dziewicy i Jej opiece gorąco się i nadal polecam; dziękuję i wam panowie, żeście mi dali sposobność w odnalezieniu mej wiary lat młodocianych.

Zaledwie skończył, zbliżyła się matka do niego i z płaczem wesela padła mu w ramiona, wszyscy obecni uścisnęli mu dłoń, nie mogąc ukryć wzruszenia swego, przejęci wdzięcznością za tę nową łaskę, jaką ta Niepokalana Dziewica w ich oczach wyświadczyła młodemu temu człowiekowi.
 

Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom I. (Przykłady na maj). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1926, ss. 58-59.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2005

Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: