Reklama

Dziś przed południem, rzecznik Ministerstwa Śmierci odpowiadając na serie takich samych jak zwykle „pytań dziennikarzy”, oświadczył, że firma Pfizer prowadzi w Polsce badania na dzieciach od 6 miesiąca do 12 roku życia. Co więcej według jego wiedzy badania mają być bardzo obiecujące, a wyniki lepsze niż w innych grupach wiekowych. Dwie przerażające rzeczy w tym wszystkim da się zauważyć. Po pierwsze jeśli są prowadzone badania, to muszą w tych badaniach brać udział żywe organizmy, mówiąc wprost eksperymentuje się na dzieciach. Po drugie to nie pierwsza, ale druga taka wypowiedź, przed Adrusiewiczem bardzo podobnie postępami w „badaniach” chwalił się Horban i wszystko przeszło bez echa. Nikt w Polsce nie podnosi alarmu, nie pyta co konkretnie się dzieje i jakie dzieci biorą udział w tym „eksperymencie”.

Na ostatnich stronach portali można powyższe tragiczne informacje potwierdzić i nie jest to pierwszy raz, kiedy Pfizer prowadzi eksperymenty na dzieciach w „kraju trzeciego świata”. Wcześniej wybuchła afera w Nigerii, no właśnie w Nigerii wybuchła i firma musiała wypłacić odszkodowania, w Polsce cisza jak makiem zasiał. Wiem z doświadczenia w jaki sposób to działa, przypisywano mi rozmaite brednie i kłamstwa, na przykład takie, że nie wierzę w wirusa. Równie dobrze można nie wierzyć w olej rzepakowy, ale w to, że olej rzepakowy zabił pacjentów z „nowotworem współistniejącym” już się wierzyć nie da. Zarzuca się mi, że jestem antyszczpionkowcem propagującym obecność chipów i 5G w szczepionkach na „kowida”, co ma tyle wspólnego z prawdą ile mam podziwu dla „Jurka” Owsiaka. Mam pełną świadomość, że po tym felietonie zarzuty będą jeszcze bardziej prymitywne i odrealnione, ale tu nie o mnie chodzi, tylko o potencjalną zbrodnię dokonaną na dzieciach. Z mojej strony pytania do Andrusiewicza, Horbana i Ministerstwa Śmierci, czyli ludzi odpowiedzialnych za 120 000 zgonów Polaków, są bardzo proste.

Reklama

Gdzie, w jakim ośrodku, szpitalu, czy może domu dziecka prowadzone są „badania” Pfizera? Na jakiej podstawie prawnej się to odbywa, czy rodzice lub opiekunowie tych dzieci mają zdolność prawną i wyrazili zgodę, czy może dzieci są pozbawione opiekunów albo opiekunowie są ubezwłasnowolnieni? Czy pod zgodą na te „badania” podpisali się polscy lekarze, a jeśli tak, to jaka wiedza i doświadczenia zawodowe związane z tym produktem marketingowym im na to pozwoliły? Jest czymś nieprawdopodobnym, że tego rodzaju informacje wygłaszane przez rzecznika Ministerstwa Śmierci i szefa „rady medycznej” przy premierze RP Mateuszu Morawieckim, praktycznie nikogo nie interesują. Skala paranoi wywołana „pandemią” przekracza kolejną granicę i ma nią być granica życia i zdrowia polskich dzieci? Kto odpowie na ta naturalnie narzucające się pytania i kto prócz „oszołoma” w ogóle będzie miał odwagę pytania zadać? Wszelkim mędrkom, którzy będą pisać, że przecież są leki dla dzieci i jakoś muszą być testowane, odpowiadam, że te leki mają szczególne wymogi i nie wprowadza się ich do obiegu po dwóch miesiącach „testów”, co więcej w trakcie trwania testów dla osób dorosłych. Fakt, że ta sprawa nie jest jednym z gorących tematów dnia, świadczy, że „pandemia” odbiera rozum i człowieczeństwo w takiej sile, w jakiej nawet twórcy tej inżynierii społecznej się nie spodziewali.

Andrusiewicz i Horban mówią o prowadzeniu badań i obiecujących wynikach, po czym cała armia dziennikarzy przyjmuje to wiadomości i na tym koniec procesu poznawczego. Tymczasem każdy odrobinę rozgarnięty człowiek wie, że nie sposób sprawdzić chociażby tego, czy jakiś lek nie daje skutków ubocznych, jeśli się tego leku nie poda pacjentowi, w tym przypadku sześciomiesięcznym dzieciom. Polska staje się z dnia na dzień bieda krajem afrykańskim albo „nowoczesną” Holandią, gdzie nikogo nie interesują i nie bulwersują eksperymenty z ludzkim życiem. W imię walki z „pandemią” poświęcono już prawie wszystko i jak się okazuje, polskie dzieci traktowane jak króliki i myszki laboratoryjne, też na tym ołtarzu paranoi zostały złożone, przynajmniej tak twierdzi rzecznik Ministerstwa Śmierci i szef „rady medycznej”.

Reklama

22 KOMENTARZE

    • Chuj mnie obchodzi, że państwo od lat toczone śmiertelną, nieuleczalną chorobą która żyd się nazywa, coś takiego potwornego robi i pozwala na traktowanie dzieci jak szczury laboratoryjne.
      Dzisiejszy tekst na kontrowersjach jest o sytuacji w Polsce i odnieś się gościu do dzisiejszego tekstu, a nie pierdol coś o USraelu.

    • W USA jest tak duza grupa ludzi prymitywnych, ze nie ma sie co dziwic. Oni wyznaja marksizm, a marksizm bez wiary w swoiscie pojeta “nauke” nie ma sensu. DLatego poloza na oltarzu tej “nauki” wszystko, nawet swoje dzieci. Przeciez to wlasnie oni szprycuja dzieci amfetaminami, bo… za duzo biegaja i krzycza. To wlasnie oni daja dzieciom antydepresanty, bo dzieci. ..placza. To wlasnie oni daja dzieciom opioidy na bol…zeba. Cala ta patologia kreuje nowe, gleboko patologiczne, chemicznie znieksztalcone mentalnie spoleczenstwo. Oczywiscte jest,ze rodzice sami na antydepresantach amja calkowicie inna percepcje rzeczywistosci. Bralam te leki przez 3 miesiace i wiem,ze one odczlowieczaja po prostu.

  1. Początek kampanii (Cessak się wywnętrzył) mającej na celu uznanie, że odporność stadną nabędziemy już po pierwszej dawce i do wakacji. Pozostało do lata 8 tygodni x 1,5 mln szczepień plus 11 milionów już wydanych co razem daje 23 mln. Jak nic odporność stadna- ponad 60% zaszczepionych.

  2. Wreszcie się doczekali. Nadchodzi Nowy Ład. Już nie trzeba będzie startować w upokarzających wyborach i podlizywać się jakiemuś Suwerenowi. Dzięki “pandemii” udało się go zamienić w przestraszone i bezwolne bydło. Można sobie zawłaszczyć jego ciała i robić eksperymenty na jego dzieciach. Niedługo można go będzie pozbawić majątków i zamknąć w gettach. Będzie można wreszcie zrzucić tę demokratyczną i propolską maskę oraz pokazać swoje prawdziwe, lucyferiańskie oblicze.

    Ale jest Ktoś, któremu się to nie podoba. Dał szansę i czas by wypisać się z tego piekielnego towarzystwa. Niewielu skorzystało. Mane, tekel, fares władzuniu. Niedługo znajdziecie się tam, dokąd z taką radością zmierzacie.

  3. Od dłuższego czasu sam sobie zadaję pytanie – czy te osobniki umieszczone w tym, co dla zmyłki nazywane jest polskim rządem, dostali jakiś glejt zapewniający im bezkarność że zachowują się w ten sposób? Jeśli tak, to powstaje kolejne pytanie – to kto im ten glejt wystawił i jaki jest jego termin ważności?

    Świadomie i z premedytacją użyłem terminu “osobniki” – dla mnie w tej chwili nie tylko, że nie zasługują na miano ludzi, tylko na miano zwyrodniałych morderczych bestii obleczonych ludzką skórą, ale również nie zasługują na zaliczanie ich do grona Polaków – zachowują się jak by Polska była pod ich okupacją i w związku z tym mogą, jak to okupanci, wszystko zrobić z Polską i Polakami, co im się żywnie podoba.

    Pozwolę sobie zacytować tekst znaleziony na Twitterze, który dosyć dokładnie odzwierciedla to co myślę: “Tak beznadziejnej klasy politycznej nie mieliśmy chyba od czasów rozbiorów. Zagłosuję na partię z hasłem: “Wypierdalać. Wszyscy”…”

  4. Dzięki pisowi Polacy dowiadują się, jak naprawdę żyje się w krajach trzeciego świata. Przede wszystkim tego, że owe realia, w niczym nie przypominają cukierkowych i dowcipnych programów podróżniczych. Brak reakcji dziennikarzy na eksperymenty na dzieciach, których by się doktor Josef Mengele nie powstydził, w niczym mnie nie zaskoczył. Przecież w ich Sodomie i Gomorze nie znalazł się, słownie jeden, sprawiedliwy. Politycy, ponoć najbardziej zdemoralizowani, mają wśród siebie aktualnego posła na sejm, czyli Grzegorza Brauna. Żaden z znanych pismaków nie zaprotestował, gdy zaczynało się wprowadzanie kowidowego prania mózgu. Podsycali zbiorową histerię, niezależnie od przynależności partyjnej. Prestytutki przebiły więc polityków w skurwieniu. Jest to jakieś osiągnięcie. Takie, rzekłbym, na miarę naszej epoki.

  5. Takie rzeczy jak tu nam Gospodarz to nie od dziś się od…la. Temat raczej żerujący na emocjach i niepotrzebnie odwracający uwagę od tego że legalizuje się zawodami na literę P, znaczy zwykły zamordyzm i pałkowicyzm.
    Ci na głodzie dziś w kolejkach podobno stoją od przedświtu i z jednej strony dobrze w sumie bo los tzw ćpuna jest odwiecznie ten sam, z drugiej strony kicha bo bardzo wielu warośiowych może kipnąć. W zakresie kropek do połączenia: ciekawe czy e-rejestranci czytali jakich zgód udzielili e-rejestrując się, bo tam wydaje się być fantastyczny pierwszej wody szwindel, a już szczytem jest chyba taka zgoda na przekazanie danych osobowych bliżej nieokreślonemu medykowi (zwanym przez uogólnioną gawiedź szprycerem dilerem z łapanki).

  6. […] Przepraszam najmocniej, że przyjąłem formułę typową dla „ekspertów” i „przekazu medialnego”, ale intencją jest dotarcie do wszystkich, nie tylko przekonanych. Tytułem wstępu przypomnę też, że nie jestem aktywistą „STOP NOP”, nie wierzę w chipy i 5G umieszczone w „szczepionkach”, co więcej uważam, że szczepienie jako profilaktyka, przy użyciu sprawdzonych od lat szczepionek, jest społecznie pożyteczne i uzasadnione. W tym artykule będę się opierał wyłącznie na definicjach naukowych, niczego nowego nie wymyślę, jedynie przypomnę na czym opierały się fundamenty wiedzy biologicznej i medycznej, zanim odpalono wielką inżynierię społeczną zwaną „pandemią”. […]

  7. […] Przepraszam najmocniej, że przyjąłem formułę typową dla „ekspertów” i „przekazu medialnego”, ale intencją jest dotarcie do wszystkich, nie tylko przekonanych. Tytułem wstępu przypomnę też, że nie jestem aktywistą „STOP NOP”, nie wierzę w chipy i 5G umieszczone w „szczepionkach”, co więcej uważam, że szczepienie jako profilaktyka, przy użyciu sprawdzonych od lat szczepionek, jest społecznie pożyteczne i uzasadnione. W tym artykule będę się opierał wyłącznie na definicjach naukowych, niczego nowego nie wymyślę, jedynie przypomnę na czym opierały się fundamenty wiedzy biologicznej i medycznej, zanim odpalono wielką inżynierię społeczną zwaną „pandemią”. […]

  8. […] W piśmie ministerstwa znajdziemy za to jeszcze jedną ciekawą informację, mianowicie liczbę wszczepionych pierwszą dawką, która wynosi 7 450 000 i wynika to stąd, że 74 500 zakażonych po szczepieniu to jest 1% ogólnej liczby „zaszczepionych” I dawką. Dane te różnią się od oficjalnie podawanych aż o 50%, bo strona rządowa na dzień 11 maja pokazywała 10 609 955 milionów „zaszczepionych”. Powstaje naturalne pytanie, kto w tej sytuacji kłamie i to nie na żarty, ale na 3 miliony szczepień. Wiarygodność strony rządowej ze statystykami testów i szczepień była wielokrotnie podważana i wręcz ośmieszana, między innymi przez maturzystę. Nie umiem powiedzieć, czy Ministerstwo Zdrowia pomyliło się o 7 milionów „zaszczepionych”, czy Dworczyk i jego ekipa prowadzą radosne „statystyki” pod polityczne zapotrzebowanie, ale cała reszta informacji jest wystarczająco szokująca, żeby się nad tym pochylić i rozpowszechnić. […]