Ks. Henryk Delassus: o XIX-wiecznym Asyżu w Chicago

kolejne cytaty z książki z roku 1899 “Amerykanizm i spisek antychrześcijański”

“Co jest pewne i niesporne to, iż między duchem żydowskim i amerykanistycznym istnieje więź pokrewieństwa jeśli chodzi o zasady roku 1789. Słyszeliśmy jak Żydzi głoszą te rewolucyjne zasady i przyznają korzyści jakie zyskują z ich szerzenia. Co do Amerykanów ich społeczny a nawet religijny fundament spoczywa w całości na tych zasadach. Wysoce je cenią, zaś amerykaniści mówią nam nawet że “Bóg chce by idee amerykańskie szerzyły się pośród wszystkich cywilizowanych narodów naszego czasu”. I świadomie czynią się ewangelistami owych idei. (…) Żydzi mają nadzieje że te zasady przyniosą “liberalny i humanitarny judaizm”, amerykaniści oczekują od nich “nowej epoki dla Kościoła”, “epoki trudnej do wyobrażenia” – tak będzie owocna i piękna!”

“Katolicyzm – powiada biskup Isoard – w sposób godny podziwu przekazuje myślenie wszystkich chrześcijańskich epok. Katolicyzm ma w sobie coś co zostało ukonstytuowane doskonale, absolutnie i niewypowiedzianie. Jest Religią. Wszelkie wysiłki wroga próbują podważyć tę charakterystykę i uczynić go jedną z religii”. Tego, jak widzieliśmy, pragnie judaizm to zrodzi amerykanizm, jak coraz bardziej dostrzegamy.”

“Ks. Klein napisał w swojej przedmowie do Żywota ks. Heckera: “(…) amerykańskie idee, które szerzył, są, jak wiedział ideami, które, jak Bóg chce, powinny poznać wszystkie cywilizowane narody naszych czasów.” Najpierw, jak wskazaliśmy, idee te to zasady roku 1789, akceptowane w mniejszym lub większym stopniu, w swej formie abstrakcyjnej i propagowane w ich zastosowaniu praktycznym. Następnie są to całkowicie nowe zasady, które amerykaniści wprowadzili i od których oczekują cudów większego dobra dla Kościoła i ludzkości. Pierwszą i najbardziej fundamentalną z nich, z której wypływają wszystkie inne jako następstwo, jest to że w świecie ma miejsce ewolucja zaś chrześcijaństwo mu stanowić jej część aby zjednoczyć się z nowym stanem umysłu ludzkiego we wszystkich cywilizowanych narodach naszych czasów (…) Ks. Klein [pisze] w Żywocie ks. Heckera: “Żadna książka opublikowana w okresie ostatnich 50 lat nie rzuca jaśniejszego światła na obecny stan ludzkości i religijną ewolucję świata (…) Ks. Hecker nakreślił i wcielił w życie ideał kapłana dla nowej przyszłości Kościoła”. Zauważmy że w odpowiedzi tej jest słowo – ewolucja, które nieustannie znajdujemy na ustach i w pismach amerykanistów, choć brzmi ono źle, gdy stosuje się go do religii chrześcijańskiej jeśli chodzi o “jej wzrost wewnętrzny” i “jej postęp w świecie””.

“[Biskup Keane na Brukselskim Kongresie Naukowym]: “Katolik liberalny rozumie bardzo dobrze potrzebę pewnego okresu powściągliwości i starannej troski jak promulgować nowe prawdy, które dotyczą religii”. Jednak ten okres powściągliwości nie będzie trwał wiecznie. “Współczesna doktryna ewolucji postrzegana z duchem teistycznym zmniejsza i usuwa wszystkie trudności, pokazując jak te szczegółowe i nieuniknione błędy służyły opatrznościowo do doprowadzenia do duchowego dobrobytu człowieka”. Mówiąc jaśniej oznacza to: Bóg jest autorem zarówno błędu, jak i prawdy: ten pierwszy poprzedza tę drugą, zaś druga rodzi się opatrznościowo z pierwszego. Jest to skutek wielkiego prawa ewolucji, które rządzi wszystkim w świecie i któremu religia, podobnie jak wszystko inne, podlega. Czy można głębiej dotknąć i bardziej radykalnie niszczyć Wiarę Katolicką? Posłuchajmy zatem dalej i dowiemy się jakie obowiązki nakłada na Kościół ewolucja: ‘Podobnie jak wszystkie zdrowe żyjące istoty Kościoł przeszedł i będzie przechodził rozwój w ciągłym postępie. Ponieważ tak jest byłoby prawdziwie katastrofalnym, gdyby dalej był on przesiąknięty duchem epoki, która umarła i minęła dawno temu, gdyby uporczywie trwał przy szerzeniu owego dawnego ducha, gdy świat wszedł w nowy okres, którego myślenie jest całkowicie obce tego rodzaju prymitywnym wierzeniom i sposobom postrzegania rzeczy. W opinii katolików liberalnych to kwestia życia i śmierci by dotrzymać kroku wszystkiemu co najlepsze i najbardziej wzniosłe w każdej epoce, która ma miejsce”.

Oto wnioski końcowe tego systemu i utajone poglądy tej grupy, cel, do którego dąży, który pragnie osiągnąć: my, katolicy liberalni, mamy poprawne rozumienie obecnych czasów. Czerpiemy je z doktryny ewolucji, która ukazuje nam przyszłość w przeszłości i teraźniejszości. Kościół musi się nas słuchać i iść za nami: musi mieć świadomość, że to dla niego kwestia życia lub śmierci. Musi porzucić ducha, którym kierował się aż dotąd, ducha epoki, która minęła i przepadła już dawno temu. Biada mu jeśli będzie się uporczywie go trzymał!”

“Biskup Keane (…) w artykule opublikowanym w Biuletynie Katolickiego Instytutu w Paryżu wskazał: “Wyróżnikiem misji Ameryki jest powrót do jedności przez długi czas podzielonych dzieci Bożych poprzez zniszczenie barier i wrogości oddzielających rasy. Dlaczego nie można uczynić czegoś podobnego z religijnymi podziałami i wrogością? Dlaczego kongresy religii nie mają poprowadzić do międzynarodowego kongresu religii, gdzie wszyscy zgromadzą się we wzajemnej tolerancji i miłości, w którym wszystkie formy religii stają razem przeciw wszystkim formom irreligijności?” (podkr. wł.)  W swej mowie do Międzynarodowego Kongresu Naukowego Katolików w Brukseli (wrzesień 1894) po udzieleniu “całemu światu” “lekcji patriotyzmu” (…) ten sam Biskup dodał: “Tej samej lekcji należy udzielić na gruncie religijnym (…) Religia to miłość! Jeśli nawet nie zgadzamy się co do wierzeń, czy nie można zgodzić się co do miłości? Wiele dałoby po prostu udzielenie chrześcijanom następującej lekcji: że by miłować Boga nie trzeba nienawidzić brata, który nie miłuje Go w taki sposób, w jaki my to czynimy, że wierność swojej Wierze niekoniecznie oznacza prowadzenie wojny przeciw tym, którzy rozumieją ją inaczej od nas (…) To nie przez polemikę, lecz irenikę osiągniemy szczęśliwy koniec”. (…) Zatem, według amerykanistów, aby przerobić wszystkich ludzi w pojedyncze stado tej samej trzody musimy odtąd unikać wszelkiej polemiki. Debata z nowinkarzami do tej pory przysporzyła podziałów i rozdziałów, schizm i herezji – odtąd tolerancja, pocałunki pokoju, zatrzymają wszystkie owce w owczarni Ojca rodziny. Być może tak będzie. Jednak jaki to będzie rodzaj owiec? Czy wkrótce nie doprowadzą one do skażenia owczarni?””

“”Zważywszy, że Amerykanin jest całkowicie przekonany, iż przeznaczeniem jego kraju jest stworzenie porządku społecznego wyższego niż do tej pory znane, pierwszą rzeczą, której oczekuje od religii jest ukazanie przez nią zdolności do wkładu w ten nowy porządek rzeczy (…) Naród amerykański przywiązuje niewielką uwagę do rzeczy abstrakcyjnych (takich jak dogmaty), kiedy przychodzi do moralności, patrzy jedynie na konkretne rezultaty” (Wprowadzenie do Żywota ks. Heckera, s. XII)”

“Widzieliśmy już, jak w opinii amerykanistów, Kościół jest zbyt zamknięty na dysydentów i by stymulować wzrost katolicyzmu należy zastosować wielkie środki by znieść “urząd celny”, obniżyć bariery, poszerzyć bramy, słowem wyłączyć wszystko co może ograniczać wejście tych, “którzy idą jedynie za swym rozumem” bądź “którzy rozumieją wiarę inaczej niż my”. W celu realizacji tej idei zostały pomyślane Kongresy Religii. Ks. Wiktor Charbonnel, propagator Kongresu, który ma zebrać się w Paryżu podczas Wystawy roku 1900, określił go jako: “spotkanie przedstawicieli wszystkich religii świata, podczas którego najbardziej ogólna forma idei religijnej będzie broniona i celebrowana dla moralnej korzyści, którą przynosi człowiekowi religijnemu (…)

W ten sposób religie zostają skupione na stronie ludzkiej. Mniej się zajmują abstrakcyjnymi doktrynami a bardziej zachętą do znajdowania wypełnienia moralnej odpowiedzialności jednostki. Jest to kwestia skupienia na duszach wiernych i szczerości zamiast credo i prawdzie (…) Każdy czuje, że to Kościoł Katolicki powinien poczynić najhojniejsze ustępstwa na rzecz tej wielkiej idei powszechnego kongresu religii”.

“Pierwszy z tych kongresów (…) miał miejsce w Chicago. “Byli tam” – mówi Biskup Keane – “przedstawiciele całego świata przybyli z Indii, Chin, Japonii, Persji, Palestyny i innych miejsc na kuli ziemskiej”. Wykonane fotografie ukazują na podium popów, muftich, mnichów buddyjskich a nawet kobiety, z których jedna przewodniczyła sesji. Obecni byli także księża i prałaci katoliccy, podobnie jak przedstawiciele niezliczonych protestanckich sekt w Ameryce. Kongres ów trwał 17 dni, od 11 do 28 września 1893. (…) Biskup Ireland wygłosił mowę o tym jak Religia Katolicka pozostaje w zgodności z obecnym stanem nowoczesnego życia. Biskup Keane zajął się tematem “Religii Ostatecznej”. Osobliwy tytuł, przypominający o nieochrześcijanach i żydach z Powszechnego Przymierza Izraelickiego, którzy, jak widzieliśmy, realizują plan utworzenia jednej, ostatecznej religii nad wszystkimi religiami, w której większy nacisk będzie na szczerość z jaką dusze wierzą niż na wyznanie wiary i prawdę”.

“Biskup Keane skomentował “5000” słuchających go ludzi: “gdybyście tylko widzieli jak rzucają się mi dziękować (…) Ich brawa stanowiły pocieszający kontesta do podejrzliwej i sekciarskiej niezgody, która niestety wypełniała dzieje religii w minionych stuleciach”. Ów hierarcha ujrzał w tej owacji wyraźną demonstrację wyższości irenizmu nad polemiką w apostolacie. Jednak, gdyby Ojcowie i Doktorzy Kościoła nie “wypełniali niestety dziejów religii” swą walką przeciw błędowi, czy przekazaliby nam Wiarę w jej integralności i zachowali w Kościele nieskalaną czystość doktryny Chrystusowej?

Gdzie byśmy się znajdowali, gdyby objęli Pelagiusza, Ariusza, Lutra i tak wielu innych rzeczywistych “sekciarzy”? Czy to o nich ten sam mówca w tej samej mowie powiedział: “Ludzie dobrej i żarliwej wiary wcielili dobre i szlachetne idee w różne stworzone przez siebie organizacje. Mieli rację co do swych idei, lecz mylili się w swej separacji”?”

“Oficjalny dokument [z Kongresu] został streszczony przez p. Gastona Bonet-Maury, profesora historii na protestanckim fakultecie teologicznym w Paryżu, w książce: Kongres Religii Świata w Chicago w roku 1893. Oto jego konkluzja:

“Trudno jest dokładnie ocenić rzeczywiste znaczenie wydarzeń, które oglądamy albowiem mamy skłonność do ich przeceniania bądź niedoceniania, wedle uczuć, które w nas wywołują. To właśnie miało miejsce na Pierwszym Kongresie Religii Świata. Niektórzy chwalili go jako Pięćdziesiątnicę nowego ducha braterstwa, które powinno kierować ludźmi [podkreślenia własne], inni z kolei widzieli w nim jedynie próżną próbę syntezy różnych religii opartej na wspólnej moralności i ogólnym uczuciu religijnym. Co do nas, mamy nadzieję przekonać tych, którzy czytają z uwagą, że wydarzenie to nie było ani jednym ani drugim, lecz raczej ekumenicznym soborem historycznych religii, które zebrały się by spróbować uzgodnić pewne wspólne moralne i religijne zasady by działać razem przeciw wspólnym przeciwnikom. Jako takie, w mojej opinii jest to wydarzenie, które może wywrzeć największy moralny wpływ na ludzkość od Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela Roku 1789, i może jedynie wypełnić aspiracje religijne elity ras cywilizowanych”.”

Początek płodzenia nowego, światowego homo americanus czyli międzyreligijny Kongres w Chicago w roku 1893, prekursor wspartego przez Karola Wojtyłę i Jorge Mario Bergoglio Kongresu Religii w Astanie (2003-)

podobne tematy:

Od Asyżu do Abu Zabi

This entry was posted in herezje, Historia Kościoła, Rewolucja SW II. Bookmark the permalink.

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.