Dr Błochowiak o pandemii koronawirusa: Umieralność jest na poziomie grypy

Dr Błochowiak o pandemii koronawirusa: Umieralność jest na poziomie grypy

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / Jacek Szydłowski
– Światowej klasy naukowcy określili śmiertelność koronawirusa na poziomie grypy. W różnych państwach sytuacja wygląda inaczej, ponieważ wszystko zależy od pewnego podłoża, czyli np. zakażeń szpitalnych, tego, czy ktoś był szczepiony na grypę, czy nie. Z badań naukowych wynika, że ta umieralność jest na poziomie grypy, więc absolutnie nie ma tutaj żadnego problemu – mówił w Telewizji Republika fizyk dr Mariusz Błochowiak, który opracował książkę pt. „Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy”.

Dr Błochowiak przyznał, że nie określiłby koronawirusa mianem pandemii, ani epidemii. – Pandemii czy epidemii przypisujemy coś nadzwyczajnego, ponadprzeciętnego, na przykład ponadprzeciętną liczbę zgonów lub ciężkich zachorowań. Pandemia dotyczy całego świata, epidemia jest na bardziej ograniczonym obszarze. W przypadku koronawirusa nie mamy też do czynienia z czymś takim, niż większa śmiertelność – tłumaczył.

Gość Telewizji Republika zaznaczył także, że światowej klasy naukowcy określili śmiertelność koronawirusa na poziomie grypy. Jak dodał, w różnych państwach sytuacja wygląda inaczej, ponieważ wszystko zależy od podłoża. – Jeśli mamy zwiększoną śmiertelność czy umieralność, to trzeba zapytać, z jakiego powodu: czy to wirus sam w sobie, co jest niemożliwe, bo już zostało określone, że to jest na poziomie grypy, czy też z powodu innych czynników, np. zakażenia szpitalne czy zła klasyfikacja zgonów – czyli przypisuje się śmierć na koronawirusa osobom, które zmarły np. na raka czy tzw. choroby współistniejące – wyjaśniał.

Dr Błochowiak poruszył także temat zgonów na koronawirusa. Jego zdaniem wciąż nie wiemy, na ile statystyki zgonów są prawdziwe. – We Włoszech, po tym jak przejrzano ponownie karty zgonu osób, którym wcześniej przypisano śmierć z powodu koronawirusa, to później przypisano im być może 12 proc. (...) Śmiertelność określa się jako stosunek liczby zgonów do liczby osób zakażonych. Tutaj mamy już taki przykład, że te statystyki są zafałszowane. Jeśli mamy w szczycie epidemii 30-40 zgonów, a średnio dwadzieścia kilka, to jest jakieś 0,02 procent, więc to zupełnie na poziomie szumu statystycznego, suma nieistotna z punktu widzenia statystyki – mówił.

– W mojej ocenie Ministerstwo Zdrowia kłamie, ponieważ w Niemczech wykonywano sekcje zwłok. Profesor Klaus Puschel wykonał ponad sto autopsji. I po tych stu autopsjach stwierdził, że każda osoba miała chorobę współistniejącą, a Ministerstwo Zdrowia podało wówczas oficjalnie, że na 1000 osób wtedy 200 nie miało chorób współistniejących (...) Tylko pytanie, jak oni to określili, skoro w Polsce nie przeprowadza się sekcji zwłok, bo ciała są palone. Absolutnie nie wierzę tym danym – stwierdził.

Czytaj też:
Koronawirusowa histeria? "Mamy do czynienia z propagandą i medialną pandemią"

Źródło: Telewizja Republika
Czytaj także