– Informacja o członkostwie Andrzeja Dudy w Unii Wolności była Jarosławowi Kaczyńskiemu i władzom PiS znana, ponieważ znajdowała się w deklaracji przystąpienia do PiS – mówi 300POLITYCE Marcin Mastalerek. Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy o publikacji Newsweeka mówią zgodnie, że wcale ich ta sytuacja nie martwi. – To tylko sprawi, że o Dudzie będzie głośniej i nie będzie postrzegany jako „twardy PiS-owiec” – przyznają zgodnie.

Informację o tym, że Duda był działaczem Unii Wolności, podał na swojej stronie internetowej „Newsweek”. Jak pisze Michał Krzymowski: „Dotarliśmy do archiwalnych dokumentów UW poświadczających członkostwo Dudy. Na jednym z nich widnieje jego podpis”.

Jak mówią nam politycy PiS, konserwatywna baza partii nie potraktuje publikacji inaczej, niż tylko jako kolejnego ataku na Dudę. Według nich, nic nie buduje więzi z politykiem w oczach wyborców, jak ataki na niego, zwłaszcza ze strony Newsweeka. A w oczach wyborców spoza bazy, pojawienie się informacji o członkostwie Dudy w UW będzie tylko dezorientacją po tygodniu, w którym PO bardzo mocno atakowała kandydata PiS za jego poglądy w sprawie in vitro.

Z kolei spindoktorzy Platformy, z którymi rozmawialiśmy, są całkowicie innego zdania. Twierdzą, że fakt, że kandydat, który chce zakazu in vitro, był kiedyś członkiem liberalnej Unii Wolności, ma dowodzić jego niestabilności poglądów. – To może być wizerunkowy szok dla wyborców Dudy, w dużo większym stopniu niż było ujawnione kandydowanie z list UW ówczesnego kandydata PiS na premiera technicznego – prof. Piotra Glińskiego. Tu chodzi o prezydenckiego kandydata PiS na pięćdziesiąt parę dni przed wyborami – mówi nam jeden z czołowych polityków PO.

Fot. Newsweek