Dr Martyka: Jestem oskarżany o kwestionowanie nadmiernego testowania, a za nadmiarowe zgony nikt nie odpowiedział

Dr Zbigniew Martyka. / foto: screen YouTube: tilma
Dr Zbigniew Martyka. / foto: screen YouTube: tilma
REKLAMA

Dr n. med. Zbigniew Martyka jest oskarżany przez Sąd Lekarski o, jak twierdzi, „kwestionowanie powszechnego stosowania testowania”. Rozprawa dyscyplinarna odbędzie się 19 grudnia bieżącego roku o godzinie 11.00 w siedzibie Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie przy ul. Krupniczej 11a. W wywiadzie dla Radia Maryja lekarz przedstawia kulisy sprawy.

– Postępowanie zostało wszczęte w związku z donosem złożonym przez Michała Biedziuka. Automatycznie jeżeli wpływa coś takiego do rzecznika w Izbie Lekarskiej czy do Sądu Lekarskiego, to sprawa jest najpierw rozpoznawana przez rzecznika, który jeżeli uzna, że zarzuty mogą być słuszne, kieruje sprawę do rozpatrzenia w Sądzie Lekarskim. Tak też zrobiono w tej sprawie – informuje dr Zbigniew Martyka.

REKLAMA

Podczas pandemii lekarz kwestionował m.in. zasadność stosowania masek. Dr Martyka podtrzymuje swój pogląd.

– Dzisiaj już wiemy, że skuteczność masek w ogóle nie została potwierdzona nigdzie na świecie, poza Bangladeszem, ale tam badanie było niewiarygodne, ponieważ miało wiele wad. Na dziś znanych mi jest 16 badań randomizowanych, które ocenią skuteczność stosowania masek i zapobieganiu zakażeniom wirusami układu oddechowego, z czego 14 z nich wykazuje, że maski w ogóle nie działają. Natomiast jeżeli chodzi o testy, to mogą one wykryć obecność wirusa lub fragmentu wirusa. Natomiast w żadnym wypadku nie wykrywają, czy infekcja była spłodzona tym wirusem, czy też jakimkolwiek innym, który akurat bytuje w naszym organizmie – podkreślił internista.

Dr Martyka: Jestem oskarżany o kwestionowanie nadmiernego testowania, a za nadmiarowe zgony nikt nie odpowiedział

Dalej lekarz stwierdza, że wciąż nikt nie oskarżył ludzi, którzy odpowiadają za nadmiarowe zgony w czasie pandemii.

– Sam pamiętam pacjenta, który był po wypadku, miał rany, które należało zeszyć i przez trzy dni nikt go nie zeszył tylko dlatego, że czekano na wynik testu ujemnego – zaznaczył. – Dzisiaj jestem oskarżany o kwestionowanie powszechnego stosowania testowania, natomiast nikt nie odpowiedział za nadmierne zgony spowodowane błędną polityką, która uniemożliwiała dotarcie pacjentowi do lekarza i podjęcie właściwego leczenia – dodał.

Dr Martyka: Dzieci rzadziej chorują na Covid-19

– Według danych z USA oraz Izraela jedynie 5 do 10 procent dzieci choruje na COVID-19, natomiast dzieci stanowią ogólnie niecałe 2 procent wszystkich zdiagnozowanych przypadków, a z tego niecałe 2 procent dzieci z dodatnim wynikiem testu podlega hospitalizacji, przy czym większość przyjętych do szpitala ma łagodny przebieg choroby czy nawet zupełnie inny powód – powiedział specjalista.

Dalej lekarz przekonywał: – Ryzyko zgonu związanego z COVID-19 wśród dzieci i młodzieży według aktualnych badań to 0,17 na 100 tys. osób. Według powyższych danych ryzyko dla młodszych jest zupełnie marginalne. Podobnie jak dla osób zdrowych z prawidłowo działającym układem odpornościowym, co oczywiście nie oznacza, że wzmacnianie odporności można sobie odpuścić, a zagrożenie całkowicie bagatelizować. Sam o to apelowałem wielokrotnie i ubolewałem, że tak mało mówi się o naturalnym wzmacnianiu odporności, a jedynie o stosowaniu szczepionki jako jedynego remedium.

Szczepienia na choroby okresowe nie mają sensu?

– Po raz kolejny okazało się, że miałem rację i nowe mutacje wirusów doskonale dawały sobie radę z minięciem odporności po szczepiennej. Nie jest to żadna nowość. To jest medycyna oparta na dowodach i mówi się o tym od wielu lat – twierdzi lekarz.

Czy szczepić dzieci na Covid-19?

– W świetle tego faktu, że w tej grupie wiekowej COVID-19 jest znikomym zagrożeniem, szczepienie zupełnie niepotrzebnie naraża organizm na skutki uboczne, a więc zdecydowanie jest większym zagrożeniem. Jeżeli możemy przeanalizować dostępne dane kliniczne, widzimy, że dzięki zaszczepieniu miliona nastolatków możemy uniknąć około 16 tys. przypadków objawowego zakażenia oraz kilkuset hospitalizacji, ale narazimy 900 tys. dzieci na co najmniej jeden niepożądany odczyn. Przy czym 500 tys., czyli połowa, będzie miała konieczność stosowania leków przeciwbólowych, przeciwgorączkowych, a około 200 tys. może się borykać z gorączką powyżej 38 stopni. Oprócz przejściowych działań niepożądanych dochodzą mniejsze, ale także pojawia się ryzyko wystąpienia bardziej poważnych objawów, jak na przykład zakrzepica czy zapalenie mięśnia sercowego. Tak więc w przypadku dzieci ryzyko może przewyższać korzyści, dlatego trzeba o tym głośno mówić – podkreślił dr. n. med. Zbigniew Martyka.

Dr Martyka: Ja kwestionowałem skuteczność lockdownu

– W ubiegłych latach lekarze ciągle spotykali się z infekcjami wirusowymi. Jeżeli była epidemia grypy, to żaden lekarz nie zamykał się przed pacjentem, jak to miało miejsce w przypadku koronawirusa. Nigdy też nie było takiego celowego straszenia. Ja kwestionowałem skuteczność lockdownu, wiedziałem, że to nie będzie miało większego sensu i okazało się, iż tak właśnie jest – powiedział lekarz.

Dr Martyka: Czasem sam kieruję do szczepienia

Lekarz twierdzi, że wszystkie jego „dotychczasowe wypowiedzi były oparte konkretnymi dowodami naukowymi, w tym najwyższej jakości badaniami randomizowanymi i metaanalizami”.

– Nigdy również nie dyskredytowałem szczepień, apelując, aby każdy bez żadnego przymusu miał możliwość oceny korzyści, ryzyka i podjęcia indywidualnej decyzji – dodał.

Stwierdził, że na przykład w przypadku wścieklizny zawsze zachęca zachęca do szczepień. – W takich przypadkach sam kieruję na szczepienia, ponieważ ryzyko zachorowania jest duże i choroba kończy się w 100 procentach śmiercią, ale w przypadku szczepionek przeciw COVID-19, gdzie mamy coraz więcej stwierdzanych działań niepożądanych, coraz bardziej poważnych, bezwzględnie każdy powinien mieć prawo do podjęcia indywidualnej decyzji – mówił dr.

Dr Martyka: W tej sprawie chodzi o zemstę

– Widać, że w całej sprawie chodzi jedynie o zemstę za moją walkę z skompromitowanym systemem, ale niezależnie od tego jestem przekonany, że wcześniej czy później powinni odpowiadać Ci, który doprowadzili do zapaści systemu ochrony zdrowia, do tylu niepotrzebnych zgonów – stwierdza lekarz.

Dr Martyka uważa, że „podczas pandemii COVID-19 zawiodła organizacja i brak oparcia na wiedzy. Przeważały emocje, które rządziły polityką zdrowotną w dobie pandemii”.

Wielkie demonstracje przeciwko polityce „zero COVID”. Żądali ustąpienia przywódcy kraju

REKLAMA