Ks. Henryk Delassus o początku diabła

z trzeciego tomu wcześniej cytowanej książki

(…) Wyjaśnienie obecności diabła w naszym świecie oraz niszczycielskiego działania jakie prowadzi wymaga postawienia kwestii wstępnej zła i jego pochodzenia, zaś kwestia zła może zostać jedynie rozwiązana poprzez poznanie bytu nadprzyrodzonego i naturalnego. (…) Wszystkie rzeczy, które mnie otaczają, sama ziemia i niebo wzięły swój początek, jak wnioskuje mój rozum od pierwszego Bytu, który istnieje sam z siebie a w konsekwencji jest wieczny. Tylko taki Byt może wywieść wszystkie rzeczy z „wiecznej nieobecności” aby były razem z Nim. Rozum, który nie chce ulec zaślepieniu, nie może powstrzymać się od przejścia od zależnego i ograniczonego bytu, którym jest i którego obecność zauważa poza sobą do Bytu koniecznego, stanowiącego uzasadnienie dla siebie, istniejącego w sobie, mającego w sobie zasadę bytu. Taki Byt może być jego odwiecznym źródłem. Dlaczego chce abyśmy byli z nimi? Nie możemy udzielić innej odpowiedzi niż następująca: pragnął ujrzeć obraz swego istnienia, albowiem tym jesteśmy. Pragnął aby idee będące w Nim wypłynęły poza Niego i by przekazać swą szczęśliwość. Bonum est diffusivum sui – powiedział św. Tomasz z Akwinu za Artystotelesem. Dobro lubi się szerzyć, jego naturą jest dawanie siebie. W konsekwencji nieskończone Dobro, nieskończony Byt nieskończenie pragnie przekazywać siebie. Św. Jan Apostoł, natchniony przez Boga podał tę definicję Boga: Bóg jest miłością, Deus caritas est. Zatem w miłości, która jest w Bogu, która jest Bogiem znajdujemy przyczynę stworzenia i zasadę wszystkich stworzeń. Bóg zna siebie nieskończenie by miłować siebie nieskończenie. Poznawać, miłować oto życie istot rozumnych. Znać siebie i miłować siebie to życie absolutne w nieskończonym Bycie. Bóg jest nazywany w Piśmie Świętym również Bogiem żywym (słowo Bóg, którym nazywamy Byt Nieskończony wywodzi się z greckiego czasownika oznaczającego „żyć”). Życiem w Bogu, które nam objawił jest zrodzenie Słowa i tchnienie Miłości, relacje niewysłowione, skąd pochodzą trzy Osoby Boskie tworzące Boską naturę. Przekazując swą wzajemną miłość Trzy Osoby Boskie powołały z nicości nowe osoby aby ujrzeć w nich powtórzenie swej szczęśliwości (jedynie istoty rozumne, osoby są zdolne do szczęścia, lecz jeśli stworzenia materialne nie zostały stworzone by być szczęśliwymi, zostały stworzone by przyczyniać się do szczęścia istot duchowych). Dały nam byt, życie i rozum by na miłować i być przez nas miłowanymi, aby uzyskać tę przypadłościową chwałę i wlać w nas część swej szczęśliwości. Oto tajemnica stworzenia: eksplozja miłości Bożej (…), wypływ nieskończonej miłości. Bóg jest dobry, jego natura prowadzi więc do udzielania się. Oto klucz do tajemnicy, która staje przed umysłem człowieka, gdy rozważa czym jest i czym jest wszechświat. Pan Blanc de Saint-Bonnet rozpoczyna swą pośmiertnie wydaną książkę (…) pod tytułem L’amour et la chute następującymi słowami: „chrześcijaństwo dziś pomija dwie swe wielkie idee: Miłość, która jest życiem Boga i upadek, który naraża na szwank życie człowieka. Owo zapomnienie, które jest źródłem całego zła, które nas spotkało zagraża upadkowi cywilizacji. Gdyby myśl o upadku człowieka i miłości Boga do niego mogła wejść do ludzkich umysłów, wszystko w Europie zmieniłoby swój kształt”. Wszyscy pisarze, którzy zrozumieli Rewolucję, którzy chcieli wyzwolić od niej świat, próbowali przypomnieć myśl o upadku człowieka. Boski Zbawiciel Jezus wziął na siebie przywrócenie myśli o Miłości przez ukazanie płomieni swego Najświętszego Serca. Bóg nie mógł zaspokoić swej Dobroci darem istnienia dla jednej istoty, tak jak nie był w stanie wyczerpać swego Piękna w jednym obrazie swego istnienia. Dlatego pomnożył swe stworzenia i ich rodzaje. Bóg, jak mówi św. Tomasz z Akwinu, przywiódł idee do porządku aby przekazać swą dobroć stworzeniom i ukazać ją w nich. Stworzył różne natury. (…) Jak dodaje: „Istnieje rozróżnienie co do formy między bytami z różnych gatunków i rozróżnienie materialne co do tych, które różnią się jedynie ilościowo. W stworzeniach nie ulegających rozkładowi (czystych duchach) istnieje jedynie jedna jednostka dla każdego rodzaju (gatunku). Niezliczona rzesza aniołów przedstawia zatem nieskończone stopnie coraz wyższej doskonałości, doskonalszego piękna, coraz bardziej udzielającej się dobroci. Czyste duchy i byty materialne nie stanowią całości stworzenia. Bóg stworzył również byty mieszane, którym jesteśmy, rozumne zwierzęta złożone z ciała i duszy. Wszystkie te byty tworzą świat.” (…) Miłość nie znalazła swego wyczerpania w stworzeniu, mimo niewysłowionego daru bytu i egzystencji bytu oraz rozumności tej egzystencji! Uczyniwszy stworzenia obrazami swej doskonałości Bóg pragnął uczynić z nich przyjaciół i podnieść je do siebie. Nie dziwmy się. Bóg jest miłością a Jego miłość spływa niczym strumień pokonujący wszystkie przeszkody wypływające z natur Nieskończonej i skończonej. Oto tajemnica tajemnic Miłości, owego daru Boga dla nas, ponoszącego nas ku Niemu by nas miłował i byśmy Go miłowali! (…) Jak Bóg chce nam się dawać? W jaki sposób możemy Go posiąść? Jaką miłością mamy Go miłować? Powiedzmy na wstępie wraz ze św. Tomaszem że Bóg jest we wszystkich swych stworzeniach w taki sposób w jaki przyczyna jest w swoim skutku. On jest pierwszą, początkową, trwałą przyczyną, przyczyną sprawczą i zachowującą wszystko co istnieje. Jest nadto w swych stworzeniach poprzez swą istotę to jest ideę, którą każde z nich wyraża. Wreszcie jest tam obecny przez swą moc, która, stworzywszy je, podtrzymuje je w istnieniu, które im dał i stanowi pierwszą zasadę ich aktywności. W istotach rozumnych Bóg jest lub przynajmniej może być na inny sposób: jako obiekt poznawany w tym, który poznaje i obiekt umiłowany, w tym, którym miłuje. (…) Dając się rozumnemu stworzeniu poznać i umiłować Bóg porusza je ku sobie zgodnie z jego naturą, podobnie jak czyni to w innych stworzeniach. Szczególną postacią obecności byłaby taka, która powoduje skutek w postaci porządku zewnętrznego, ponad porządkiem naturalnym. Jednakże postać taka istnieje. Bóg w swej nieskończonej miłości utworzył ją, wprawił w istnienie i ujawnił nam jej istnienie. Powiedzmy na czym polega. Zwykły użytek z naszego rozumu prowadzi nas do poznania Boga a poznanie to wywołuje w nas miłość. To jest poznanie abstrakcyjne, rozumowe na widok bytów i ich przygodności. Prowadzi do pragnienia bezpośredniego oglądania samego Najwyższego Bytu. Jak wyjaśniliśmy na początkowych kartach tej książki takie oglądanie jest oczywiście niemożliwe dla jakiegokolwiek stworzenia istniejącego lub przyszłego. Jednakże uznamy je za możliwe, gdyby Bóg przybył by zaszczepić, jeśli można tak powiedzieć, w stworzonej naturze udział w swej Boskiej naturze. Poprzez udział w tej naturze człowiek czy anioł może dojść do oglądania Boga i miłowania Boga tak jak Bóg ogląda siebie i siebie miłuje. Bóg raczył pouczyć nas, że Jego miłość posunęła się tak daleko. Przez dar łaski uświęcającej uczynił nas uczestnikami swej Boskiej natury (…) Co jest działaniem właściwym Boskiej naturze?  Zrodzenie Słowa i tchnienie Miłości. Działanie to ma tak absolutny charakter, że jego elementy są Osobami: Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Jeśli mamy zostać prawdziwie uczestnikami Boskiej natury udział, którym jest łaska uświęcająca musi przynieść naszej duszy oddźwięk zrodzenia Słowa i następstwa Ducha Świętego. Że ma tak być i będzie mówi się nam – Św. Jan Apostoł mówi to nam w imieniu Boga: „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. (…) Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy przyjdzie w chwale, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest. Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się podobnie jak On jest święty” (1 J 3). Ujrzymy Boga jakim jest ponieważ będziemy z Nim i będziemy Mu podobni, a będąc Mu podobni jesteśmy słusznie zwani Jego dziećmi, prawdziwie nimi jesteśmy. Jesteśmy nimi już teraz albowiem posiadamy już łaskę uświęcającą, która czyni nas uczestnikami w Boskiej naturze. I już ów udział w naturze wytwarza w nas swe działanie, akty teologalnych cnót wiary, nadziei i miłości, które pozwalają nam dosięgnąć Boga w Nim samym i które po okresie próby staną się wizją, posiadaniem uszczęśliwiającej miłości. Akty te, tak na ziemi jak i w niebie, są i będą, jak wyżej powiedzieliśmy, niczym oddźwięk w nas zrodzenia Słowa i tchnienia Ducha. Św. Tomasz ukazuje to jasno w ośmiu artykułach 36-tej kwestii I części swej Summy: O misji trzech Osób Boskich. Widzialną misją drugiej Osoby Trójcy Św. powierzoną przez Ojca było Wcielenie. I miała też miejsce widzialna misja trzeciej Osoby powierzona przez dwie pozostałe w różnych okolicznościach. Poza tymi widzialnymi misjami są też niewidzialne w każdym z nas  w każdym momencie chrześcijańskiego życia. (…)

Całe życie ma początek w narodzeniu. Nowe życie może pochodzić jedynie z nowego narodzenia, to właśnie czyni nas Chrzest Święty. Wynosi nas do owego wyższego życia, co do rodzaju i gatunku różniącego się od życia naturalnego. Tę własnie potrzebę Nasz Pan wyraził następująco: zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, nikt kto nie narodzi się z wody i Duch Świętego nie wejdzie do królestwa Bożego (J 3,5).

Akt stworzenia zostaje wyjaśniony przez pragnienie Boga, który, jeśli można tak powiedzieć, dochodzi przez wspaniałość swego Słowa do tego, że pragnie by Jego wspaniałość objawiła się na nowo w duchach stworzonych na Jego obraz. Nadprzyrodzony dar znajduje swe wyjaśnienie w świętości Boga. Tworzy On Boską jedność, wzywa też stworzenia do udziału w niej. Sanctus, Sanctus, Sanctus, Dominus Deus Sabaoth. Po trzykroć święty jest Pan Bóg Zastępów, po trzykroć święty sam w sobie poprzez Trójcę Osób Boskich. Jest święty w rzeszy uporządkowanych duchów, w hierarchii niczym armia, które wzywa do uświęcającej jedności, do zjednoczenia z Nim w sposób nadprzyrodzony. Owo zjednoczenie wymaga odrodzenia w Nim. (…)

Przez świętość wkraczamy w nieskończoność, nie będąc z nią zmieszaną,  na łono Boga, nie tracąc swojej tożsamości, zachowując naszą indywidualność, osobowość, pozostając jednak zjednoczonymi z Bóstwem w taki sposób, że tworzy w nas to co ma w sobie. (…) Bóg pragnie uszanować wolność swych stworzeń i ta wola sprawia, że nie czyni daru naprzyrodzoności bez wdzięcznego i miłującego jego przyjęcia. Osoby Boskie, które pragną w nas zamieszkać, pukają najpierw przez wezwania łaski do drzwi naszego serca. Pragną zostać przyjęte jak przyjaciele przed spowodowaniem w nas wielkich rzeczy, o których powiedzieliśmy. Oferują nam swą przyjaźń: jesteście moimi przyjaciółmi (J 15,14). Musimy dać im naszą, wejść z Nimi w wymianę, wymianę miłości. Jeśli oferta ta podlega przyjęciu, może również zostać odrzucona, co byłoby obrazą, obrazą o nieskończonej winie, obrazą samego Boga. (…)

Przez ich stworzenie Bóg powołał niezliczone rzesze aniołów do zawarcia z Nim przymierza przyjaźni, które, jeśli będą mu wierni, doprowadzi ich do radowania się widokiem Bytu, kontemplowania Go twarzą w twarz, przeniknięcia w Jego życie wewnętrzne i uczestnictwa w nim. Jego Dobroć uświadomiła im miłość, mieli obowiązek na nią odpowiedzieć. Co się wydarzyło? Św. Archanioł Michał i ci aniołowie, którzy posłuchali Jego głosu otworzyli się z entuzjazmem i wdzięcznością na ten Boski dar. Lucyfer i aniołowie, którzy poszli za jego przykładem przeciwstawili się Bożej hojności. Jak to mogło się stać? Aniołowie w swej wyższej inteligencji ujrzeli i zrozumieli doskonałość zaofiarowanego im daru lepiej niż my jesteśmy to w stanie uczynić. Jak mogli wzgardzić tak doskonałym, prawdziwie Boskim darem nawet jeśli chodzi o jego przedmiot? Fakt ów, najbardziej niepokojący, wśród tych które miały miejsce i będą miały, przywodzi nas do głębi nędzy bytu przygodnego, nawet jeśli posiada on wspaniałość bytu, który z doskonałości natury, znajdował się na szczycie anielskiej hierarchii. Udzielając rozumnym stworzeniom istnienia, Bóg umieścił w nich pragnienie szczęścia. Ów implus kieruje je ku Bogu, najwyższemu dobu, jeśli przyjmują w sobie, wolną decyzją, promień Bożej miłości. Wydaje ich na pastwę miłości ślepej, jeśli wolą od tej miłości ślepy ruch miłości własnej. Do owego pragnienia szczęścia Bóg dodał Łaskę, to jest przyciąganie do porządku nadprzyrodzonego nałożone na ukierunkowanie porządku naturalnego ku Najwyższemu Dobru. Obecne życie zostało dane człowiekowi a pierwszy moment został dany aniołowi aby dane stworzenie mogło ugiąć swą jaźń przed miłością tak aby jaźń, wyrzekając się egoizmu, oddała się sama Najwyższemu Dobru. „Oddając się w ten sposób jaźń, nie ulegając zniszczeniu poprzez wspaniałość osobowości wkracza w domenę Dobra, zostaje przez nie przeniknięta jak ktoś zostaje przeniknięty radością, jak ciało zostaje przeniknięte przez powietrze, którym oddycha i w które zostaje spowite. Jednak byt skończony, którego natura powstała z nicości, może pozostać jałowy i mimo Bożego impulsu, stać się przeciwieństwem Miłości, popaść w stan przeciwny Bogu, w stan kogoś kto odmawia dania siebie, który nie miłuje. Ów egoizm stanowi Upadek możliwy w przypadku bytów mających wolność używania świętego daru życia i możliwość odmowy poddania się Miłości.” Takie było, niestety, zachowanie wielu aniołów, jest to również postępowanie wielu ludzi. Stworzeni do wiecznej Szczęśliwości odwrócili się od niej by pobiec ku swojej ruinie. Ów ruch samowoli stworzenia nazywa się pychą (superbia), wniesienia się nad własne siły, zaś w naszym języku wystarczalnością, stanem kogoś kto uważa że jest wystarczalny. Czy nie ma wystarczalności lub pychy w mających poczucie nadmiernej siły, które rości sobie prawo do znalezienia wszystkiego w samym sobie? Św. Tomasz z Akwinu (ST, Pars I, Q. LXIII, art. 5), że wszyscy aniołowie bez wyjątku, pod wpływem poruszenia Bożego podjęli pierwszy dobry akt, który skierował ich ku Bogu jako stwórcy natury. Pozostało im uczynić drugi, bardziej doskonały akt miłości, akt miłości bezinteresownej, akt miłości nadprzyrodzonej. Łaska ich do niego nakłaniała, ponaglała by zwrócili się ku Bogu jako obiektowi Szczęśliwości. Św. Michał i ci z aniołów, którzy poszli za nim, odpowiadając na otrzymaną łaskę, złożyli całym swym jestestwem hołd Bogu. Przez akt miłości zjednoczyli swą wolę z darem, który zaofiarował im Bóg i przez ten akt doszli do swego nadprzyrodzonego celu. Inni zamknęli się w sobie, zaś Bóg nie mógł w te pyszne serca wnieść nadprzyrodzonego życia, nie mógł bez potrzeby naruszać ich wolności. Z powodu ich czysto duchowej natury ich wola została przez ten pierwszy akt utrwalona w złu. Dokonało się do od razu, według ich woli, podczas gdy posłuszne duchy o nadprzyrodzonym powołaniu  weszły do nieba chwały by cieszyć się widokiem Boga w Nim samym, w tajemnicy Boskich Osób, które tworzą Jego Byt. Duchy nieposłuszne porzuciły niebo łaski i zostały strącone na zawsze, w Gehennę Kuszenia, za karę za ich pychę. Na ich czele był Lucyfer, najdoskonalszy z aniołów a z tym – ze wszystkich bytów stworzonych. To jego sugestia i jego przykład pokierowały innych. Dostrzegając w sobie szczyt stworzenia nie chciał spojrzeć ponad siebie aby dążyć do doskonałości i szczęśliwości w zjednoczeniu z naturą od niego wyższą, pragnął znaleźć je w sobie samym. Dlatego skupił się na swojej naturze, pragnąc zadowolić się zdolnościami swej natury. „Wspaniały i nieszczęśliwy duchu, zatrzymałeś się na sobie samym, podziwiając swe własne piękno, było ono dla ciebie pułapką” (Bossuet). Stanowiło to nie tylko niewdzięczność, ale bunt przeciw Bogu, do którego należy określanie celu każdego z Jego stworzeń. Nie można mu przypisywać, jak zauważa św. Tomasz, szalonej nadziei detronizacji Najwyższego Bytu bądź stanięcie w mocnym zmaganiu jak równy po Jego prawicy. Miał jedynie pragnienie być podobnym Bogu (por. Iz 14,13-14), to jest występować jako samowystarczalny, nie mający potrzeby udoskonalenia przez nikogo poza nim samym. Bóg określił siebie: Jestem, który jestem. W swej pysze Lucyfer powiedział: Jestem, który jestem. Bóg nie spodziewa się od żadnej natury wyższej od swojej wzrostu doskonałości, chcę w tym być do Niego podobny – wystarczy mi bym był tym kim jestem z uwagi na mą własną naturę i czerpał z tego przyjemność. „Diabeł nie wytrwał w prawdzie” – mówi św. Jan Apostoł (J 8,44). Prawda jest taka, że nawet swą naturę otrzymał od Boga co czyniło go od Niego zależnym. Pycha pchnęła go tym bardziej w takim kierunku, że Bóg, oferując mu stan nadprzyrodzony, ujawnił mu swe zamiary odnośnie ludzkiej natury. Lucyfer ujrzał, że wejście w zjednoczenie z Bogiem i otrzymanie w tym zjednoczeniu życia nadprzyrodzonego oznacza konieczność ukłonu przed bytem niższym wobec niego w jednej z dwóch natur, którą Jego Osoba miała przyjąć: Syn Boży, który miał stać się Człowiekiem został Głową całego Stworzenia (Primogenitus omnis creature – Kol 1,15-17) a nawet przed Niewiastą, która współdziałając we Wcieleniu Słowa, zasługuje na bycie Królową wszechświata, nieba i ziemi. Wina Lucyfera, zbrodnia jego pychy polegała zatem dokładnie na odrzuceniu tego co nadprzyrodzone. Zaś pokusa, której poddał aniołów niższych od siebie, po tym jak sam się jej poddał, może zostać nazwana zatem, w pełnym znaczeniu tego słowa, pokusą naturalizmu. Zapamiętajmy to spostrzeżenie, posłuży ono jako pochodnia do dalszych rozważań, albowiem dostrzeżemy tę samą pokusę ponowioną w ziemskim raju a potem na pustyni gdzie Jezus wycofał się po chrzcie. Jest to również, pokusa, której od XV wieku była poddawana przez masonerię, żydostwo i Diabła Christianitas. W niebie owa pokusa spowodowała „wielką bitwę”. „Et factum est proelium magnum in coelo. Michał i Aniołowie jego walczyli ze smokiem, a walczył również smok i Aniołowie jego. A nie przemogli” (Ap 12,7-8). Ta sama wojna trwa dalej tu na ziemi i przedstawia się nam pod hasłem: „antagonizm między dwiema cywilizacjami”. Aby jasno ukazać czym była w niebie i czym jest na ziemi, ma ona bowiem za przeciwników nie tylko ludzi przeciw ludziom, ale również ludzi przeciw demonom: „Albowiem prowadzimy walkę nie z ciałem i z krwią, ale przeciw książętom i władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw złym duchom w przestworzach niebieskich” (Ef 6,12) konieczne jest przypomnienie porządku, hierarchii i podporządkowania jakie Bóg ustanowił pośród swych stworzeń. Oglądamy na dole stworzenia rzeczy nieożywione, które jedynie istnieją, nad nimi te, które uczestniczą, w różnym stopniu, w energii życia, następnie zwierzęta rozumne a na szczycie czyste inteligencje. Wiemy z naszego własnego doświadczenia, że byty niższe zależą od wyższych. Bóg, stwarzając człowieka powiedział: „niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem niebieskim, nad bydłem i całą ziemią”, które to władztwo wykonujemy. Proporcjonalnie odnosi się również do aniołów. Istnieje nie tylko różnica stopnia między czystymi duchami w podobieństwie do Boskiego Bytu, w uczestnictwie w Jego doskonałości, istnieją również relację między bytami wyższymi i niższymi (…) Jednakże, w każdym ustroju hierarchicznym stopnie doskonałości wynikają ze stopnia podporządkowania (…) Pierwszym stopniem hierarchii [Trony, Cherubini, Serafini – przyp. wł.]  rządzi sam suwerenny poruszyciel, kształtując podległe duchy na swoje podobieństwo. Nie dopuszcza się ona wykroczeń tyranicznej władzy, lecz spiesząc z wysoka ku rzeczom z uporządkowaną bystrością, z miłością przyciąga mniej wyniesione intelekty ku temu samemu celowi. Należy ocenić, jak mówi Dionizy, że wyższa hierarchia, bliższa, przez swą godność sanktuarium Bóstwa, rządzi tajemniczymi środkami drugą. Z kolei druga, obejmująca Panowania, Potęgi i Moce prowadzi hierarchię Zwierzchności, Archaniołów i Aniołów, zaś ta rządzi hierarchią ludzką aby człowiek mógł się wznieść i zwrócić do Boga oraz z nim zjednoczyć. I tak, przez Boską harmonię i słuszną proporcję wszystkie unoszą, jedne po drugich, inne ku Temu, który jest suwerenną zasadą i celem wszelkiego porządku piękna. Nazywany jest najwyższym Panem, gdyż przyciąga wszystko ku sobie jak do potężnego ośrodka i rozkazuje wszystkim światom, i rządzi nimi z pełną i mocną niezależnością a jednocześnie jest obiektem powszechnego upragnienia i miłości. Wszystkie rzeczy przez naturalną skłonność poddają się Jego jarzmu i instynktownie dążą ku Niemu, przyciągane potężnym powabem jego nieposkromionej i słodkiej miłości (Dionizy Areopagita: O hierarchii niebieskiej).

Jest zatem powszechnym prawem natury, że wśród stworzeń istnieje hierarchia oparta na nierówności ich udziału w najwyższej doskonałości, na wyższości bądź niższości natury, mniej doskonałe są podległe tym, które posiadają wyższą naturę.

Aniołowie wyższej rangi wykonują zatem nad tymi niższej rangi to co św. Tomasz nazywa Praelatio, wyższość władzy i mocy. Owa prałatura nad całą hierarchią butów należała do najznamienitszego ze wszystkich aniołów, który otrzymał imię Lucyfera, niosącego światło z powodu roli przekazanej mu w niebie, którą wyjaśnia Areopagita następująco: „Każda doskonała łaska, każdy doskonały dar pochodzi z góry i jest zesłany od Ojca świateł. Jest to płodne źródło i wielki wypływ jasności, która napełnia wszystkie umysły swym bogactwem. Lucyfer, umieszczony w pierwszym szeregu, otrzymał zatem pierwsze fale tej rzeki światła i życia, która wypływa od Boga i od niego miały one być szerzone na niższe sfery. Stąd jego imię”. Lucyfer, przekazujący światło. Pragnął zatrzymać ową prałaturę, która obdarzała go taką chwałą i aby ją zachować w posiadaniu wydał bitwę. Św. Augustyn, który nazywa Szatana: Perversus sui amor, powiada, że w swym grzechu umiłował swą własną potęgę: Angelum peccasse amando propriam potestatem (Genesis ad litteram, cap. XV).  Tę moc pragnął zachować, podczas gdy jego grzech przekazał ją innym. W rezultacie grzechu jaki on i jego uczniowie popełnili powstało nowe rozróżnienie między czystymi duchami, niektóre miały charakter nadprzyrodzony, inne nie. Ta nadprzyrodzoność zawiodła pierwsze w rejon niedostępny drugim, nadała im godność i prerogatywy, których ci drudzy nie mogli już uzyskać. (…) Lucyfer nadal chciał utrzymać i potwierdzić wyższość, którą doskonałość jego natury dawała mu nad innymi aniołami. Stawili oni opór zaś okrzyk: Quis ut Deus dobrze wyraża rodzaj tego oporu. Pokazuje fundamentalny sprzeciw wobec naturalistycznych sugestii jakie Szatan szerzył w szeregach wojska niebieskiego aby zachować swe panowanie nad braćmi. „Któż jak Bóg?” odpowiedzieli. Któż może twierdzić, że jest samowystarczalny, podtrzymywać sam siebie, znaleźć swój cel ostateczny w samym sobie? A z drugiej strony któż może być wyższy od stworzenia, które Bóg podniósł do udziału w swej Boskiej naturze? Bóg, który jest ponad wszystko, daje stworzeniu, z którym się jednoczy przez łaskę, godność, która wynosi je ponad wszystko inne w świecie czysto naturalnym. Uroszczenia Lucyfera i jego zwolenników zostały w ten sposób odrzucone. On, książę archaniołów, stał się wskutek swej pychy podległym owym dobrym aniołom, który jest ostatnim w porządku natury.

podobne tematy:

Ks. Henryk Delassus o globalnej republice, religii światowej i jej robotnikach

This entry was posted in Historia Kościoła. Bookmark the permalink.

2 Responses to Ks. Henryk Delassus o początku diabła

  1. Tomasz M. says:

    Bóg zapłać za tą publikację.
    Pytanie skąd Pan wziął źródło w języku polskim, czy są gdzieś dostępne jakieś publikacje tego autora oprócz “Duch rodzinny” ?

    • vrs says:

      Źródło w języku polskim musiałem sobie przetłumaczyć. Krzyżowo tj. na dwóch różnych translatorach na angielski bo francuskim nie władam, żeby wyłapać ew. błędy. A potem już na polski. Po angielsku jest natomiast dostępna wcześniejsza książka ks. Delassusa – pdf dostępny jest na portalu traditioninaction.

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.