W 32 włoskich miastach odbywają się w sobotę manifestacje przeciwko projektowi kontrowersyjnego „prawa” o tak zwanej „homotransfobii”. Organizują je środowiska prorodzinne, a także niektóre wspólnoty protestanckie. Biskupi katoliccy wypowiedzieli się przeciwko temu „prawu” już w czerwcu. Manifestacje odbywają się pod hasłem: „pozostańmy wolni”, gdyż nowe przepisy uderzają w różne aspekty wolności człowieka, przede wszystkim w wolność słowa.
Do sześciu lat więzienia za stosowanie lub podżeganie do przemocy, do półtora roku więzienia za „dyskryminację LGBT”, a także możliwość nałożenia dodatkowych kar, jak odebranie prawa jazdy i paszportu, zakaz wychodzenia z domu po pewnej godzinie czy nakaz odbycia prac społecznych na rzecz organizacji homoseksualnych – takie drastyczne kary przewiduje forsowany przez lewicowo-populistyczny rząd projekt prawa przeciwko „homotransfobii”.
Wesprzyj nas już teraz!
W rzeczywistości nie chodzi tu jednak o obronę osób z zaburzeniem tożsamości płciowej, gdyż – jak podkreślają włoscy biskupi – środowiska te są dostatecznie chronione przez istniejące już prawodawstwo. Chodzi tu raczej o narzucenie swego światopoglądu innym.
Jak piszą organizatorzy manifestacji, jeśli „prawo” wejdzie w życie, nie będzie można sprzeciwiać się tak zwanym „małżeństwom” jednopłciowym czy rodzeniu dla nich dzieci przez wynajęte kobiety (surogatki). Rodzice nie będą też mogli chronić swych dzieci przed szkolnymi kursami ideologii gender, a kapłani wyjaśniać chrześcijańskiej wizji rodziny. Ponadto fotograf czy cukiernik nie będzie mógł odmówić swych usług parze jednopłciowej. Co więcej, według niektórych analiz prawnych nawet rektorowi seminarium trudno będzie wyrzucić kleryka ze skłonnościami homoseksualnymi. Nowe prawo grzeszy bowiem brakiem precyzji. Nie definiuje na czym polega przemoc czy podżeganie do przemocy, ale przewiduje za to nadzwyczaj surowe kary.
Lipiec to jednak we Włoszech nie najlepszy czas na manifestacje. Nie sprzyjają temu bezlitosne już upały. Obrońcy rodziny i wolności słowa postanowili jednak wyjść na ulice, ponieważ w pracy nad nowym „prawem” zapanował niewytłumaczalny pośpiech. Choć Włochy są pogrążone w największym od czasów wojny kryzysie, parlament traktuje walkę z „homotransfobią” jako swój główny priorytet. Istnieją obawy, że przepisy zostaną przeforsowane jeszcze przed wakacyjną przerwą.
KAI
MWł