Polecenie profanacji Najświętszej Eucharystii popłynęło ku proboszczom.

Episkopat odreagowuje wezwania narodu z Marszu Niepodległości.

Nie przebrzmiało jeszcze wołanie o Mszę Wszechczasów i powrót do Katolickiej Wiary, wypowiedziane na Marszu Niepodległości. Słudzy szatana poczuli na skórze egzorcyzm, który kruszy pęta ściskające polską duszę. W krzyku o prawdę i katolicki kult zaczerpnęła dusza polska głęboki swobodny oddech. Jakiś sługa szatana tego nie zniósł. Zbiegiem okoliczności właśnie teraz przypomniano proboszczom dawno sformułowane ale nieco przykurzone zarządzenia Episkopatu. Dotąd niszczenie nabożeństwa było zbyt mało wydajne, skoro Polacy pamiętają Mszę Świętą która ich duchowo zrodziła. Więc ktoś postanowił dorżnąć polską pobożność radykalnie. Zarządzenia dla kapłanów są wymierzone celnie jak policzek w Oblicze Boga, w świętość skrywaną przez katolickie tabernakula i w serce Polski jako królewskiego narodu Matki Boga.  

Kapłani otrzymali polecenie by intensywnie instruować wiernych i dzieci o Komunii Świętej na rękę, nie jako o profanacji łamiącej kościelne obyczaje ale o normie, która jest równorzędna z innymi formami przyjmowania Komunii Świętej. „Tylko forma” Mszy Świętej Tradycyjnej nie jest łaskawie widziana w Warszawie, „tylko forma” klękania do Komunii Świętej jest eliminowana, ale „tylko forma” komunikowania na rękę ma być wprowadzana do katechezy i nauczania dzieci. To właśnie polecił kapłanom Episkopat. Skoro to „tylko forma” bez znaczenia, to czemu nagle taki nacisk na księży, żeby jedną przyjąć a drugą wyeliminować?

A otóż dlatego, że wiernych traktuje się jak głupie gęsi, którym mówi się, że to wszystko jedno jak przyjmujemy Komunię Świętą a potem przymusza do profanacji. Kiedy to zaakceptują, wierni sami mają dalej niszczyć szacunek do Najświętszego Sakramentu. W dalszej kolejności mają pożreć i zniszczyć samych księży, którzy o szacunek do Chrystusa w Kościele śmieli by się upominać. Księża przymuszeni przez jakiegoś bandytę z Episkopatu, mają w obawie o stanowisko, probostwo, poddać się temu i zdemoralizować sumienia wiernych, a szczególnie dzieci, których nikt nie nauczy czci do Komunii Świętej, jeśli zobaczą dorosłych przyjmujących Pana Jezusa na rękę. Wciąż mamy w Kościele kilkadziesiąt już lat walkę księży z wiernymi, wiernych z kapłanami z powodu usunięcia balasek i wymuszania postawy stojącej podczas przyjmowania Komunii Świętej. Widocznie kolejny etap niszczenia wiary w Najświętszy Sakrament zbyt wolno w Polsce przebiega. Jakiś demon uznał, że trzeba przyspieszyć tempo samozniszczenia Kościoła, wywołując kolejne wojny i nowe ofiary w tych, którzy dadzą życie, by zatrzymać tryby autodestrukcji, rozpędzane właśnie po raz kolejny w Episkopacie.

Ma to wiele celów. Łamanie katolickiej Wiary i obyczaju po pierwsze. Złamanie starożytnej zasady kościelnej, że to co wnosi niepokój, zamęt, nie jest katolickie. Złamanie starożytnych kanonów, które zakazywały aby jakikolwiek świecki a nawet niższy stopniem duchowny sam udzielał sobie Komunii Świętej przy kapłanie, który konsekruje Pana Jezusa. Przyjmowanie Pana Jezusa na rękę jest deprawacją uderzającą w samo sedno Wiary katolickiej w Polsce. Kto poniży Pana Jezusa w ten sposób, nie będzie miał oporów za chwilę podać Go nawet niewierzącym do czego doszło na Mszy Świętej kończącej Synod Amazoński.

O czym to świadczy… widzieliśmy zakaz Mszy Świętej Tradycyjnej dla Marszu Niepodległości. Obok tego zakazu postawmy wszystkie warszawskie imprezy stadionowe, które zasługiwały na to, żeby odprawić im polową Mszę Świętą, połączoną z profanowaniem Ciała Pańskiego. I tu jest klucz. Ksiądz, który traci rozum uniesiony entuzjazmem tłumu i wchodzi na ołtarz, Hostie konsekrowane wynoszone ze stadionu, palone razem z folią, w którą były zapakowane są jak najbardziej zgodne z myślą tegoż ukrytego w Episkopacie demona. Msza Święta Tradycyjna nie jest. Wolny krzyk narodu który od dziesięcioleci jest niszczony kolejnymi rewolucjami, chce się zniszczyć ostatecznie, dając mu imitację tego, co ten naród ocaliło, co go powołało do istnienia, tworzyło i wskrzesiło z niebytu na mapach świata – podróbkę (reformację) Wiary katolickiej. A ponieważ wołanie narodu o prawdziwą Wiarę, i o prawdziwą Mszę wybrzmiało tak głośno przed Marszem, reakcja piekła także jest wyraźna.  Jak w świetle Chrystusowej jasności objawiła się przewrotność Synagogi, tak w świetle Mszy Świętej Tradycyjnej wyraźnie poznajemy wrogów naszego Pana Jezusa Chrystusa i Polski.

Msza Święta i liturgia rzymska jako kwintesencja wiary katolickiej, czyli prawdy o Bogu i o człowieku, o niebie i o piekle, o sprawiedliwości i występku, oświetla także sprawy ziemskie. W jej świetle szatani stają się widoczni jako szatani, kłamstwa są widoczne jako kłamstwa a wrogowie Chrystusa i Polski objawiają się jako wrogowie.

 Msza Trydencka bezwzględnie odsłania wrogów Kościoła i Polski.

Jeśli mamy mocną Wiarę żadni zewnętrzni wrogowie nie są w stanie naprawdę nam zaszkodzić. Ten, który może nas podejść i pozbawić duchowego życia to ktoś, kogo mamy za przyjaciela, kto przychodzi w szatach pasterza a uderza znienacka, i zabija dusze naiwnych owiec, na których żeruje by je niszczyć. Katolicy w końcu powinni się nauczyć weryfikować, kto jest wrogiem a kto przyjacielem wewnątrz Kościoła, aby zachować swoją Wiarę, zachować Wiarę swoich dzieci, obronić znieważanego w swoim Kościele Chrystusa i ocalić naród, który jedynie wtedy miał duchową siłę przetrwania gdy trwał w swojej prawdziwej Katolickiej Wierze i obyczajach.

Marsz Niepodległości narodu polskiego dopiero się zaczyna. To marsz do obrony Boga w naszych duszach i w naszym narodzie. Duchem katechezy Świętej jest Tradycja Katolicka a kto ją eliminuje pozbawia katechizację wszelkiej treści i mocy. Nie pozwólmy więc na poniżanie Boga w Jego kościołach, bo takie decyzje nie pochodzą od sług Kościoła, lecz od sług szatana, którzy wymykają się w noc, biegną przyjmować srebrniki, godności i instrukcje od wrogów Jezusa Chrystusa. Nie musimy ściągać na siebie przekleństw Świętych Apostołów dołączając do niszczycieli,

nie chcemy by bandyci czynili nas współwinnymi swoich przestępstw. 

Przepis  Episkopatu o Komunii Świętej na rękę to brudna żydowska robota, poniżająca sam Episkopat, łamiąca sumienia dzieci i niszcząca tysiącletni obyczaj w Polsce. 


Na obrazie tytułowym detal z Frontu ołtarzowego Bożego Ciała, Mistrz Vallbona de les Monges (Guillem Seguer?). Pochodzi z kaplicy Bożego Ciała w kościele klasztoru Santa Maria de Vallbona de les Monges (Urgell). Przechowywany jest w Museu Nacional d’Art de Catalunya, Barcelona ok. 1335–1345.

Widać na nim Mszę Świętą a poniżej profanację Najświętszej Eucharystii.

Znamienne, że tuż przed Świętem Wszystkich Świętych w Bełchatowie jakiś młody człowiek usiłował wynieść konsekrowaną Hostię z kościoła dla potrzeb profanacji. Najwyraźniej Episkopat polski zadecydował, że ułatwi takim ludziom pozyskiwanie konsekrowanych Hostii niszcząc obyczaj zabezpieczający Eucharystię przed kradzieżą do bluźnierczych celów.

 

12 myśli w temacie “Polecenie profanacji Najświętszej Eucharystii popłynęło ku proboszczom.

Add yours

  1. „Bandyta – osoba dokonująca napadów lub morderstw”
    Przy pełnym wsparciu treści artykułu zwracam uwagę, że na tym forum należy nieco powściągać język.
    Nie godzi się pisać „jakiś bandyta z Episkopatu”. Rozumiem emocje, ale i zalecam pewne wymogi kultury języka.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Wreszcie jakiś głos rozsądku. Moim zdaniem to nie jedyny przykład przesadnie alarmistycznego tonu i języka na tej Stronie. Przecie jeśli już decydujemy się na ostrą walkę z obecną sytuacją eklezjalną emocje należy hamować- inaczej nie odróżnimy się zbytnio od carizmatyczno-caritasowej rzeczywistości. Czasy mogą się wydawać ostateczne, ale jeśli się przeciągną to tacy bojowcy jak szan. Autor(ka:) mogą zwyczajnie się „wypalić”.
      Z autopsji.

      Polubienie

    2. @Jorgen, (se)cessio. Definicja dotyczy zabójstw widocznych i fizycznych? Jeśli tak, uważamy zabijanie dusz za coś mniej ważnego. Jeżeli uznajemy morderstwo cielesne za zbrodnię, jak należy nazwać ludzi, którzy przez niszczenie świętości pozwalają na upadek wiary i przez to zabijają dusze?
      Pan Jezus powiedział: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle.”

      Wydaje się nam, że nie mylimy się i nie przesadzamy, choć może taki zwrot ranić wrażliwość współczesnego człowieka.

      Z jednej strony współczesny człowiek i katolik jest wychowywany do akceptacji i zachowywania spokoju wobec prowokacji, ataków na własne świętości. Są niszczone moralne wartości Kościoła a za ostre słowo spotyka nagana. Nam jednak wydaje się, że poniżanie Pana Jezusa w Kościele w opisany sposób jest narzucane właśnie przez bandytów, i że to jest odpowiednie do zjawiska słowo.
      Tak się zabija wiarę. A zabicie Wiary jest drogą do zatracenia wiecznego.

      Z punktu widzenia katolickiego nie ma większej zbrodni niż profanacja i odejmowanie czci Najświętszemu Sakramentowi.

      Ale są oczywiście różne punkty widzenia, jak widzieliśmy niedawno – na czyn młodego człowieka wynoszącego Pana Jezusa z kościoła jeden ksiądz zareagował jak na przestępstwo, czyli prawidłowo, a przełożeni na krzyk niewierzących uznali, że ksiądz przesadził i potępili jego kapłańską postawę.
      Dla katolika coś jest zbrodnią, co może być śmieszne dla niewierzących, albo ludzi którzy mimo przyznawania się do katolicyzmu w obecność realną Pana Jezusa w Eucharystii nie wierzą. Terminologia jest odzwierciedleniem stosunku do Najświętszego Sakramentu.
      Dla innych zbrodnią większą niż profanacja może być na przykład „mowa nienawiści”. Tam z mocnymi słowami się nie ograniczają. Homofobi, faszyści, i inne określenia wylewane na głowy ludzi przywiązanych do chrześcijańskiej moralności to tylko niektóre i tak wolno, to zaakceptowany stan rzeczy. Tylko katolik przesadza jak upomina się o świętości i nazywa zbrodnią poniżanie Boga w Kościele.

      Polubienie

      1. @”Święta Tradycja versus ocean przeciwności”
        Wyrafinowana „intelektualnie” riposta (w myśl zasady: „prawą ręką za lewe ucho) zupełnie mnie nie przekonuje, poza tym jest tak wydumana, że staje się aż śmieszna w swej zawiłości.
        Nadal stanowczo uważam, że niestrudzona obrona naszej Wiary nie może mieszać się z grubiaństwem języka. Czy Jezus Nazarejczyk nazwał kiedykolwiek faryzeuszy „bandytami”?

        Polubienie

      2. Nazwał ich gorzej, bo „synami diabła”.

        Jeśli chodzi o świętych, o ich języku można poczytać tutaj: https://www.pch24.pl/chrystus-i-jego-swieci-uzywali-mocnych-slow–pamietaj-o-tym-,64778,i.html

        Tak, tak, wiemy, że ludzie są dziś bardzo delikatni, i razi ich nazywanie tego, co robią w sposób dosłowny. Lubią frazesy i np. zamiast słowa „morderstwo” zaburzające spokojne trawienie wolą obojętnie emocjonalnie „aborcja”. I tak dalej. Ale to nie nasz problem.

        Polubienie

  2. Bardzo często w komentarzach na różnych forach ani na chwilę nie waham się pisać o niektórych biskupach, łącznie z „biskupem Rzymu” „lisy farbowane” lub „wilki w owczych skórach” (przy abp Rysiu jest to określenie stałe), czy „słudzy masonerii”, etc. Ale nigdy nie napiszę „bandyci”, albo np. (porównywalne do „bandytów”) „łobuzeria z Episkopatu”.
    Zalecam troszkę więcej wyczucia w tej delikatnej (a zarazem poważnej) kwestii.

    Polubienie

      1. Nie rozumiem tu liczby mnogiej – „nie interesuje nas” – albo kolegium, albo zarozumiałość, granicząca z pychą?
        Poza tym, „wchodzicie” już w tony obrażające rozmówcę.
        Pozostańcie z Bogiem.

        Polubienie

      2. My czyli zespół redakcyjny, który nie jest jednoosobowy.
        Nie napisaliśmy nic obraźliwego w stosunku do Pana.
        Nie zgadzamy się na to, by narzucano nam sposób
        w jaki mamy komentować osoby i działania bandytów łamiących prawa i obyczaje kościelne.
        Zwłaszcza jeśli niszczą najważniejszą rzeczywistość, dla której Kościół został ustanowiony.

        Zwraca Pan redakcji uwagę, my tłumaczymy swój punkt widzenia,
        a w odpowiedzi Pan prześmiewczo pisze o wyrafinowanej „intelektualnie” ripoście.
        Czy to nie jest to wchodzenie w ton obrażający rozmówcę?
        Jeśli raz po raz Pan nam „zaleca”, mimo naszego przekonania że nie ma Pan racji,
        abyśmy zmienili styl ze względu na Pana zdanie,
        czy to nie jest zarozumiałość granicząca z pychą?

        Nie zamierzamy Pana obrażać. Pozwoli Pan jednak, że pozostaniemy wierni naszemu rozpoznaniu spraw i naszemu sumieniu.
        Z Panem Bogiem.

        Polubienie

Dodaj komentarz

Website Built with WordPress.com.

Up ↑