fot. tv trwam

Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz


Pobierz

Pobierz

Mądrości galaktyczne

Szanowni Państwo!

Na spotkaniu Klubu Obywatelskiego, jakie z udziałem byłego prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju odbyło się w Krośnie, jednym z poruszanych tematów były sprawy kosmiczne. Lech Wałęsa poinformował zebranych, że „na innych galaktykach są trzy poziomy rozwoju intelektualnego. My jesteśmy najniżsi”. Najniżsi, to mówiąc po prostu – najgłupsi i to w skali kosmicznej. Ładny interes! Skoro o takich sprawach informuje swoich zwolenników były prezydent, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, w swoim czasie, z inicjatywy Donalda Tuska, zasiadający w gronie Mędrców Europy, to czyż wypada zaprzeczać? Jasne, że nie wypada, więc w tej sytuacji musimy pogratulować byłemu prezydentowi naszego nieszczęśliwego kraju nie tylko spostrzegawczości, ale i – co tu ukrywać – samokrytycyzmu. Wprawdzie wypowiada się w pierwszej osobie liczby mnogiej, ale pamiętamy, że kiedyś tak właśnie mówili o sobie monarchowie: „my z łaski Bożej król Polski… – i tak dalej. Jak widzimy, ciągłość jest znacznie większa, niż moglibyśmy sądzić i to nie tylko w zaimkach, ale również, a może przede wszystkim w tym, że Obywatele skupieni w swoich Klubach, Lecha Wałęsę zapraszają i z uwagą słuchają mądrości, które mnożą mu się w głowie, jak króliki.

Toteż w tej sytuacji trudno się dziwić, że o tym, co polski rząd zrobi, decydują różne instytucje i osoby, na przykład – pan Jonatan Daniels. Któż nie pamięta fotografii z szabasowej kolacji u pana Danielsa z udziałem wybitnych polityków obozu „dobrej zmiany”? Mogliśmy tam zobaczyć i pana Mateusza Morawieckiego, podówczas jeszcze wicepremiera w rządzie pani Beaty Szydło, wicepremiera Piotra Glińskiego, pana Adama Bielana wicemarszałka Senatu, Jana Dziedziczaka, podówczas sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i Wielce Czcigodnego Arkadiusza Mularczyka. Pan Daniels pełnił tam tylko rolę gospodarza, bo najważniejszym uczestnikiem tej kolacji był izraelski minister komunikacji, pan Kary. O czym tam mówiono, tego oczywiście nie wiem, bo docierają do nas tylko plotki, ale wydaje się, że ważniejsze jest to, iż wkrótce potem nastąpiła zagadkowa, „głęboka rekonstrukcja rządu”. W jej następstwie pani Szydło, której na tej kolacji nie było, utraciła stanowisko premiera. Objął je pan Mateusz Morawiecki. Dlaczego pan Daniels nie zaprosił na tę kolację pani Szydło, tylko pana Mateusza Morawieckiego?

Tajemnica to wielka tym bardziej, że obecnie pani Szydło szykuje się już na polityczną emeryturę w Parlamencie Europejskim, podobnie jak inni wybitni przedstawiciele obozu „dobrej zmiany”. Ciekawe, że wybitni przedstawiciele obozu zdrady i zaprzaństwa też się na te polityczne emerytury szykują. Dotychczas było tak, że obóz „dobrej zmiany” postępował identycznie, jak obóz zdrady i zaprzaństwa – ale tylko w sprawach istotnych dla państwa, jak np. Anschluss do Unii Europejskiej, ratyfikacja traktatu lizbońskiego, czy zmowa milczenia w sprawie skutków, jakie przyniesie dla Polski amerykańska ustawa numer 447 JUST. Teraz okazuje się, że członkowie obozu „dobrej zmiany” i obozu zdrady i zaprzaństwa zachowują się identycznie również w sprawach prywatnych – bo polityczna emerytura jest już sprawą prywatną, chociaż oczywiście maskowana jest rzekomym interesem publicznym. Do tych przykładów identycznego zachowania można by dodać również stosunek obydwu obozów do Lecha Wałęsy. Jak pamiętamy, jego kandydaturę na prezydenta nastręczył Polakom pan Jarosław Kaczyński. Obecnie Lech Wałęsa bardzo krytykuje Jarosława Kaczyńskiego, natomiast obóz zdrady i zaprzaństwa bardzo go popiera. W tej akurat sprawie obydwa obozy rotacyjnie się różnią, no ale przecież muszą się czymś różnić, a to jest punkt całkowicie bezpieczny.

Tymczasem zbliżają się wybory, więc okazało się, że brytyjskie laboratorium wykryło ślady trotylu na wraku samolotu, którego nie chcą Polsce oddać Rosjanie. Nie wiadomo jednak, czy to odkrycie zdoła poruszyć opinię publiczną w sytuacji, gdy prezes Kaczyński ogłosił już był zwycięstwo, którego wyrazem jest pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Powiadają, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, więc na 31 marca zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce zapowiedziane są demonstracje przeciwko amerykańskiej ustawie nr 447 JUST, na podstawie której Stany Zjednoczone zobowiązały się do dopilnowania, by Polska roszczenia zydowskie wykonała. Dlatego sekretarz stanu USA, pan Pompeo, 14 lutego wezwał naszych dygnitarzy do przyspieszenia prac nad „kompeksowym ustawodawstwem”, a w Ambasadzie Stanów Zjednoczonych w Warszawie pracuje już specjalny dygnitarz, delegowany wyłącznie do tej sprawy. Może zatem Lech Wałęsa się myli w swojej ocenie poziomu intelektualnego na innych galaktykach – i w tym cała nasza nadzieja.

red. Stanisław Michalkiewicz

drukuj