Kup subskrypcję
Zaloguj się

Tak wysoko w negatywnym rankingu Polska nie była od 30 lat

We wzroście cen w sklepach prześcignęły Polskę ostatnio tylko trzy kraje. Tak złego miejsca nie mieliśmy od trzydziestu lat. Winna jest między innymi wieprzowina. Wysoka inflacja w tym roku to też między innymi efekt wyrównywania cen.

Najszybciej rosną obecnie ceny w Argentynie - o ponad 51 proc. rok do roku w lutym. Przed Polską w zestawieniu są jeszcze Turcja i Indie.
Najszybciej rosną obecnie ceny w Argentynie - o ponad 51 proc. rok do roku w lutym. Przed Polską w zestawieniu są jeszcze Turcja i Indie. | Foto: Piotr Lampkowski / Forum Polska Agencja Fotografów

Inflacja w Polsce ostatnio przyśpieszyła. W lutym wyniosła 4,66 proc. i to największy wzrost od listopada 2011 r.

Polska notuje przy tym jeden z największych skoków cen na świecie - wynika z danych Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS). W grupie 60 monitorowanych przez BIS krajów wskoczyliśmy na czwarte miejsce. I tak wysoko w negatywnym rankingu nie byliśmy od 1990 roku, czyli roku, w którym ceny skoczyły u nas o 594 proc. Teraz hiperinflacji nie mamy, ale też i na świecie ceny tak nie rosną jak jeszcze trzydzieści lat temu.

Inflacja w Polsce
Inflacja w Polsce

Najszybciej rosną obecnie ceny w Argentynie - o ponad 51 proc. rok do roku w lutym. Przed nami w zestawieniu są jeszcze: Turcja i Indie.

Najwyższa inflacja w 2020 - kraje
Najwyższa inflacja w 2020 - kraje

Dlaczego inflacja rośnie u nas tak szybko? Obserwujemy wyrównywanie cen do innych krajów.

Według najnowszych dostępnych danych Eurostatu, niższe od polskich ceny mięsa w Europie miały jeszcze rok temu tylko Macedonia Północna i Czarnogóra. Nabiał był tańszy tylko w Macedonii Północnej. Owoce i warzywa - w Turcji, Rumunii i Macedonii Północnej.

Rosnący popyt zza granicy powoduje, że rośnie konkurencja o polskie produkty rolne, więc te drożeją. Poza tym rosły u nas wynagrodzenia, a co za tym idzie - wszystkie usługi związane z przetwarzaniem i dostarczaniem żywności do sklepów też podrożały, co odbija się na cenach.

Jeśli chodzi o polski wskaźnik inflacji, to problem narasta przez wzrost cen akurat tych towarów, które stanowią główną część koszyka inflacyjnego. Dla przykładu, drożejące ostatnio w przyśpieszonym tempie mięso stanowi w tym roku 6,14 proc. koszyka inflacyjnego. Warzywa i owoce - 4,72 proc. Razem przeciętny Polak przeznacza na te dwa towary 10,86 proc. swoich wydatków.

Mięso wieprzowe zdrożało w ciągu roku o 24,9 proc. w lutym, a owoce o 18,7 proc. i… nic nie drożało szybciej.

Ceny wieprzowiny równają do Niemiec

W lutym średnia cena skupu polskiego żywca wieprzowego wynosiła 6,27 zł za kg i to o 50,6 proc. więcej rok do roku - podaje GUS. Według danych serwisu cenyrolnicze.pl w czwartek 26 marca była nieco niższa i wynosi średnio 5,85 zł. - Są teraz silne zawirowania. Mamy obecnie szał w poszukiwaniu i dostawców, i odbiorców - wskazuje anonimowo pracownica Zakładów Mięsnych Jędrzejewski niedaleko Chęcin.

- Pomimo tego, że Niemcy nie obniżyli cen, a euro poszło w górę, to cena żywca trzyma się na tym samym poziomie - mówi pracownik Zakładów Mięsnych Olewnik z Sierpca.

- W przypadku żywca wieprzowego nie mamy w Polsce jakiegoś rynku, który byłby odnośnikiem. Wszystko zależy od cen w Niemczech - wskazuje w rozmowie z Business Insider Polska Adam Zdanowski, współwłaściciel i dyrektor ds. eksportu Zakładu Mięsnego "Wierzejki" z Trzebieszowa w połowie drogi między Warszawą a Lublinem. - Wygląda to tak, że jeśli Niemcy podnoszą ceny na giełdzie, to my też podnosimy, jeśli obniżają - to opuszczamy. Są zakłady w kraju, które mają nawet ceny określone na zasadzie "Niemcy plus ileś" - opisuje.

Wskazuje, że pandemia koronawirusa wpływa już na działalność firmy, ale nie ma też tragedii. - Na razie mogę powiedzieć, że jest słabo, ale stabilnie. Zobaczymy, jak rząd podejdzie do tematu - mówi Zdanowski.

- Nasza firma pracuje na tej zasadzie, że jeżeli drożeje żywiec, to drożeją nasze produkty, jeżeli odwrotnie, to obniżamy. W marcu skoki cen były akurat jeśli chodzi o mięso drobiowe, a nie wieprzowe - informuje współwłaściciel "Wierzejek".

Chińczycy odbudowują stada po ASF

Jeśli chodzi o warzywa i owoce, to wciąż odczuwamy skutki suszy w ostatnich latach. W przypadku cen wieprzowiny zawinił jednak afrykański pomór świń (ASF) w Chinach.

Przed epidemią ASF Chiny miały połowę światowej populacji świń, a wieprzowina stanowiła aż 63 proc. mięsa kupowanego przez Chińczyków. Przez ASF na rynku Państwa Środka brakowało w ostatnich dwóch latach 24 milionów ton wieprzowiny rocznie, a światowy eksport jeszcze w 2018 roku wynosił zaledwie 8 mln ton.

Niemiecka Unia Producentów Świń (ISN) prognozuje, że jeszcze w 2020 roku Chiny muszą zaimportować 10 mln ton. I to mimo wygasania choroby.

Jej apogeum było w 2018 roku, przejściowy wzrost był jeszcze w pierwszych czterech miesiącach 2019, ale potem liczba zachorowań zwierząt spadała i w 2020 odnotowano już niewiele przypadków - w styczniu i lutym nawet żadnego.

Mimo to ceny prosiąt w Chinach biją jednak rekordy - podawał w pierwszym tygodniu marca Bloomberg. Chińscy hodowcy starają się odtwarzać stada zdziesiątkowane przez ASF i skorzystać z utrzymującej się bardzo wysokiej ceny wieprzowiny (w marcu 50 juanów za kilogram, czyli około 30 zł). Średnia krajowa cena prosięcia wzrosła do 126 juanów na początku marca i jest trzykrotnie wyższa niż w 2017 roku. W przeliczeniu na złotego to ok. 74 zł, czyli 4,35 zł za kilogram.

- Chiny biorą bardzo dużo rzeczy, których inne kraje nie biorą. Na przykład nogi, boczki, które w Europie nie są kupowane. Przez to można było oferować wyższą cenę za tucznika. I to podciągnęło też ceny w Polsce - opisuje Adam Zdanowski. - W Polsce nikt nie ma uprawnień do handlu z Chinami, więc nikt z nimi bezpośrednio nie handluje - dodaje.

Wzrost popytu w Chinach powoduje kontynuację wzrostów cen na całym świecie. W ostatnim miesiącu na światowych rynkach cena wieprzowiny poszła w górę o kolejne ponad 4 proc. I to w dolarach, a przecież dolar umocnił się względem złotego w marcu o ponad 7 proc.

Nie zanosi się więc jeszcze na to, żeby cena wieprzowiny miała wkrótce w Polsce wracać do niższych poziomów. Przynajmniej do czasu, aż chińscy rolnicy nie odbudują stad. To będzie ciągle czynnik napędzający inflację.

WARTO WIEDZIEĆ: