Biskup Edward Janiak, negatywny bohater filmu braci Sekielskich, w bezprecedensowym liście do biskupów oskarżył prymasa Wojciecha Polaka o działanie na szkodę Kościoła. To zarzuty bez pokrycia, za to samo pismo Janiaka może być dla episkopatu potężnym kłopotem. Dlaczego?
Według katolickich publicystów to trzęsienie ziemi, jakie jeszcze w Kościele nie było. Biskup z Kalisza nie dość, że treścią listu zrujnował doszczętnie swój wizerunek, to poważnie osłabia autorytet innych biskupów.
Już na początku listu Janiak oskarża prymasa, że dzień przed premierą „Zabawy w chowanego” udał się do braci Sekielskich i działał z nimi w zmowie. Wskazuje, że Sekielscy są „wrogami Kościoła”.
Nieprawdziwe oskarżenia biskupa Janiaka
Tomasz Sekielski, którego poprosiłem o komentarz, zaprzecza. Zastrzega przy tym, że wypowiada się również w imieniu swojego brata Marka. – Nigdy nie spotkaliśmy się z prymasem Polakiem w sprawie filmu „Zabawa w chowanego” i nie rozmawialiśmy z nim na ten temat. Kłamstwa rozpowszechniane przez Janiaka to strategia obrony stołka. Chcę też sprecyzować, ponieważ Janiak nazwał nas „wrogami kościoła”. Nie jesteśmy „wrogami kościoła”, ale wrogami pedofilów i tych którzy ich ukrywają – podkreśla.
Janiak atakuje również prymasa Polaka za wydanie pieniędzy Fundacji św. Józefa na, jego zdaniem gorszącą wiernych, akcję rozpowszechniania w kościołach plakatów. Miały one zachęcić ofiary pedofilii kościelnej do zgłaszania nadużyć. Zaskoczona opinią kaliskiego biskupa jest Marta Titaniec, członkini zarządu Fundacji św Józefa, powołanej przez Konferencję Episkopatu Polski, by wspierać osoby pokrzywdzone w przeszłości na skutek wykorzystywania seksualnego przez osoby duchowne.
– Publikacja plakatów z namiarami do osób, które niosą pokrzywdzonym pomoc nie jest żadnym zgorszeniem. Chcemy budować atmosferę która sprzyja ofiarom nadużyć, chcemy dodać tym osobom odwagi, pokazać, że nie są sami. Sama na co dzień widzę realne efekty inicjatywy „Zranieni w kościele”, w ramach której pokrzywdzeni mogą telefonicznie opowiedzieć o swojej krzywdzie – mówi Titianiec.
– Osoby z Inicjatywy towarzyszą pokrzywdzonym, jeśli sobie tego życzą, w procesie konfrontacji z traumami sprzed lat. W ciągu ponad roku, od kiedy działa telefon zaufania, odebrano 150 telefonów od osób wykorzystanych przez duchownych. To często sprawy dotąd nie zgłoszone. Są to działania, które uzupełniają działania delegatów obecnych w każdej diecezji i zgromadzeniu zakonnym, ale ich nie zastępują. Delegaci, z którymi rozmawiałam, również dokładają dużych starań, by wspierać osoby tak, jak tego potrzebują. To daje efekty. Mogę z czystym sercem powiedzieć, że ten system działa. Mamy oczywiście wiele jeszcze do zrobienia, ale wierzę, że damy radę – tłumaczy Titianiec.
Janiak jednak idzie dalej. Kwestionuje legitymację związaną z powstaniem fundacji świętego Józefa. Twierdzi, że większość biskupów była przeciwko jej założeniu. Jeśli więc wierzyć Janiakowi, fundacja powstała bezprawnie. Przypomnijmy, że jest ona finansowana przez wszystkich duchownych diecezjalnych.
Według katolickich publicystów Tomasza Terlikowskiego oraz redaktora naczelnego „Więzi” Zbigniewa Nosowskiego to bardzo poważny zarzut. Obydwaj oczekują, że w sprawie wypowiedzą się władze Konferencji Episkopatu Polski, najlepiej jej przewodniczący arcybiskup Stanisław Gądecki. Według redaktora Nosowskiego brak reakcji Gądeckiego może doprowadzić do sytuacji, w której opinia publiczna pozostanie z informacją, że większość biskupów była przeciwna powstaniu fundacji. A co za tym idzie, nie jest zainteresowana pomocą pokrzywdzonym. Zastrzega, że według jego wiedzy większość biskupów była za powstaniem fundacji.
Na razie na zarzuty biskupa w specjalnym oświadczeniu odpowiedział sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Artur Mizińsk. Oświadczył, że Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży – abp Wojciech Polak – oraz Fundacja św. Józefa zostali powołani zdecydowaną większością głosów biskupów podczas zebrań plenarnych Episkopatu w 2019 roku.
Janiak może liczyć na solidarność biskupów?
Tomasz Terlikowski przypuszcza, że buta Janiaka może wynikać z przekonania, że większość biskupów w Konferencji Episkopatu Polski stoi za nim murem. Terlikowski nie wyklucza, jednak że list kaliskiego ordynariusza może obrócić się przeciwko jego autorowi. Istnieje bowiem możliwość, że w imię poprawności stronnicy Janiaka wesprą prymasa. W przeciwny wypadku może powstać wrażenie, że deklaracje biskupów związane z walką z pedofilią nie są nic warte.
Najgroźniejsze słowa padają jednak pod koniec listu. Janiak czuje się ofiarą. Przestrzega innych biskupów, wskazując, że również i na nich mogą paść podobne oskarżenia. Nie jest tajemnicą, że casus diecezji kaliskiej, ukazany w filmie Sekielskich, to pierwszy z brzegu przykład systemowego tuszowania pedofilii w kościele.
Wielu biskupów ma swoje za uszami w tych sprawach. Po czyjej stronie staną dowiemy się zapewne po najbliższych obradach Konferencji Episkopatu Polski, które zaplanowano na koniec czerwca bieżącego roku. Jeśli przed jego obradami w sprawie nie wypowie się prezydium episkopatu, będzie to oznaczało, że Prymas Polak, który poszedł na konfrontację z biskupami tuszującymi pedofilię, jest w Episkopacie osamotniony.