Polska katastrofa demograficzna dopełni się. Rozjedzie nas walec zrównoważonego rozwoju

dziecko/Płaczące dziecko/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
Płaczące dziecko/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
REKLAMA

Polska katastrofa demograficzna trwa w najlepsze i wiele wskazuje na to, że dopełni się w wielkich ośrodkach miejskich.

Jak wskazuje w swoim artykule ekonomista Jakub Wozinski, nasz naród po prostu wymiera i bynajmniej nie jest to przesadzone stwierdzenie. To istna katastrofa demograficzna. Poziom dzietności jest bardzo niski, a ponadto nieprzerwanie trwa proces wyludniania się wsi na rzecz wielkich aglomeracji miejskich. Co prawda przybywa ludzi na terenach podmiejskich, lecz nie należy zaliczać ich do mieszkańców wsi. To po prostu „sypialnie” dla pracowników wielkich korporacji w Warszawie i podobnych ośrodkach.

REKLAMA

„Ucieczka do miast w XXI wieku jest przy tym czymś zupełnie innym niż w XIX czy XX wieku, gdyż wtedy ludności przybywało dosłownie wszędzie. Obecny trend świadczy o tym, że ogromna większość terytorium Polski szybko się wyludnia, a w ślad za tym kurczy się także zdolność całego narodu do zapewnienia odpowiedniej żywotności peryferyjnym ośrodkom miejskim i wiejskim” – wyjaśnia Jakub Wozinski w artykule „Wymieranie po miejsku”, który został opublikowany w najnowszym wydaniu naszego magazynu.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

Katastrofa demograficzna a zrównoważony rozwój

Jak podkreśla Jakub Wozinski, wielkie ośrodki miejskie nie sprzyjają dzietności, a zwłaszcza że są siedliskami lewicowych idei. Jego zdaniem tzw. zrównoważony rozwój równa się po prostu depopulacji. Monotonne życie w szponach międzynarodowych korporacji i w cieniu wszelakiego „postępu” na pewno nie zachęca do posiadania dzieci. Dodając do tego kryzys ekonomiczny, galopująca inflację i ogólnie pojęte „trudne czasy”, otrzymujemy prosty przepis na wymarcie narodu polskiego.

„W zasadzie wszystkie wielkie miasta w Polsce są zarządzane przez coraz bardziej skrajną lewicę, od lat wdrażającą w nich agendę zrównoważonego rozwoju, której fundamentem pozostaje niezmiennie depopulacja. Urbanizacja sama w sobie działa bardzo antypopulacyjnie, gdyż warunki życia we współczesnym mieście skutecznie zniechęcają od posiadania wielu dzieci, lecz urbanizacja podlana sosem zrównoważonego rozwoju to już gotowy przepis na wyludnienie błyskawiczne” – wskazuje Jakub Wozinski na łamach „Najwyższego Czasu!”.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA