Św. Filomena o sobie

      Brak komentarzy do Św. Filomena o sobie

Św. Filomena wysłuchała modlitwy księdza Don Francesco di Lucia i objawiła się trzem duszom – jednej zakonnicy w ówczesnym Królestwie Neapolu i dwóm dalszym pobożnym duszom. Oto świadectwo zakonnicy z ówczesnego Królestwa Neapolu, której objawiła się św. Filomena. Relacja została przez Kościół zbadana i zaaprobowana.

 

Matka Maria Luiza od Jezusa była pobożną zakonnicą w ówczesnym Królestwie Neapolu, która otrzymała od św. Filomeny świadectwo o jej życiu. Siostra Maria Luiza od Jezusa otrzymała dalsze objawienia o Piśmie św. Nie kto inny, lecz sam papież Pius IX czytał w swym wolnym czasie jej pisemne zapisy tych objawień.

 

Gdy 3 sierpnia 1833 r. zakonnica Maria Luiza od Jezusa zabierała się do modlitwy dziękczynnej po Komunii św., oczy jej się zamknęły i nie mogła ich znowu otworzyć – mimo wysiłku z jej strony. Od posągu św. Filomeny usłyszała miły głos:

Moja ukochana siostro, 10 sierpnia jest tym dniem, w którym zakończyłam ten żywot ziemski i wstąpiłam do Nieba, gdzie mój Niebiański Oblubieniec dał mi w posiadanie wieczne dobra, których rozkoszy nie jest w stanie objąć żaden ludzki rozum. Dlatego też Jego Mądrość tak zrządziła, że przewiezienie mego ciała do Mugnano – nie zważając na ustalone plany księdza, który otrzymał moją śmiertelną powłokę – nie nastąpiło 5 sierpnia, jak on sobie tego życzył, lecz dopiero 10 sierpnia i że nie zostałam po cichu zaniesiona do jego kaplicy domowej, jak sobie tego również życzył, lecz do kościoła w zupełnie nadzwyczajny sposób wśród ogólnych wiwatów i okrzyków radości, gdzie mnie się teraz czci, tak że dzień mej męczeńskiej śmierci stał się dla mnie również dniem triumfu. (…) Moja ukochana siostro, jestem córką księcia, który rządził małym państwem w Grecji, i też moja matka była z królewskiego rodu. Ponieważ jednak nie mieli dzieci i byli jeszcze poganami, składali swym fałszywym bogom nieustannie ofiary, aby otrzymać dziecko. Jeden lekarz z Rzymu, o imieniu Publiusz, który znajduje się teraz w Niebie, był na służbie u mego ojca i mieszkał w naszym pałacu. Był chrześcijaninem. Widząc utrapienie mych rodziców i współczując im ze względu na ich ślepotę duchową, odważył się, za natchnieniem Ducha Świętego, rozmawiać z nimi o naszej wierze chrześcijańskiej. Obiecał im, że, o ile dadzą się ochrzcić, otrzymają potomstwo. Łaska, która towarzyszyła jego słowom, oświeciła ich umysł i zwyciężyła nad ich wolą. Przyjęli wiarę chrześcijańską i otrzymali przedmiot swych pragnień, który Publiusz obiecał im w nagrodę za przyjęcie chrztu. Przy moich narodzinach dano mi imię LUMENA, które oznacza światło wiary, której owocem byłam. W dniu, w którym zostałam ochrzczona, nazwano mnie FILOMENĄ, gdyż tego dnia stałam się dzieckiem wiary. Czuła miłość, którą darzyli mnie ojciec i matka, była tak wielka, że chcieli mnie mieć wciąż wokół siebie. To też było przyczyną tego, że zabrali mnie do Rzymu, gdy mój ojciec musiał odbyć tam podróż, gdyż tyrański cesarz Dioklecjan groził mu niesprawiedliwą wojną. Miałam wówczas dopiero 13 lat. Przybywszy do stolicy świata, udaliśmy się wszyscy troje do pałacu cesarskiego, gdzie zostaliśmy dopuszczeni do audiencji. Gdy tylko Dioklecjan mnie ujrzał, nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Widać było, że przez cały czas, gdy mój ojciec rozmawiał z nim i ciepłymi słowy odwoływał się do jego serca, podając powody swego usprawiedliwienia, cesarz nie mógł ukryć swego zmieszania. Gdy mój ojciec wszystko powiedział, cesarz mu odrzekł, że nie ma się dalej niepokoić, o wszelkich troskach zapomnieć i myśleć tylko o swym szczęściu oraz dodał:

– Daję ci całą władzę swego cesarstwa do twej dyspozycji i nie żądam niczego innego niż ręki twej córki. Mój ojciec, zaślepiony zaszczytem, który prześcignął wszelkie jego oczekiwania, przyjął z radością prośbę cesarza. Gdy wróciliśmy do naszego mieszkania, mój ojciec i moja matka dokładali wszelkich możliwych starań, aby mnie skłonić do zgody na ich i Dioklecjana życzenie.

Powiedziałam im:

– Co? Czyż wy chcecie, żebym po to, aby się przypodobać człowiekowi, złamała ślubowanie, które złożyłam już dwa lata temu Jezusowi Chrystusowi? Moje dziewictwo pozostaje poświęcone Bogu; nie mogę już sobą dysponować.

Ojciec ale odparł mi:

– Aby złożyć takie ślubowanie, byłaś wówczas jeszcze za młoda. Nakazał mi, abym przyjęła ofertę Dioklecjana i dołączył do tego najokropniejsze groźby. Ale Łaska Boża sprawiła, że byłam nie do pokonania. Mój ojciec przedstawił moje sprzeciwy cesarzowi Dioklecjanowi. Ponieważ ów nie chciał go zwolnić z danego mu słowa, czuł się on zmuszony zaprowadzić mnie samą do niego. Ale kilka chwil przedtem musiałam jeszcze znieść burzę niechęci i czułości ze strony ojca. Moja matka również przytakiwała mu i używała wszystkich sposobów – pieszczot i gróźb, aby zachwiać moje przekonanie. W końcu padli mi oboje do nóg, zaklinali mnie ze łzami w oczach i błagali, abym zlitowała się nad nimi.

Moje dziecko – wołali – miej litość nad twym ojcem i twoją matką, zlituj się nad twoją ojczyzną i naszymi poddanymi.

Odpowiedziałam:

Nie mogę; moje dziewictwo, które przyrzekłam Bogu, ma pierwszeństwo przed wami, pierwszeństwo przed ojczyzną, pierwszeństwo przed wszystkim innym. Królestwem moim jest Niebo. Te moje słowa wprawiły ich w rozpacz. Zaprowadzili mnie przed cesarza. Użył on natychmiast wszelkich środków, jakie tylko były w jego mocy, aby mnie zdobyć. Ale wszystkie jego obietnice, wszystkie jego pochlebstwa i groźby były bezskuteczne. Wpadł w ostry gniew. Podburzony przez szatana, kazał wrzucić mnie do więzienia w swym pałacu, gdzie zakuto mnie w kajdany. Mniemając, że ból i hańba złamią moją odwagę, którą natchnął mnie mój Boski Oblubieniec, przychodził do mnie codziennie, aby mnie zobaczyć. Kazał wówczas zdejmować mi kajdany, abym mogła przyjąć do siebie tę odrobinę chleba i wody, które dawano mi do jedzenia. Następnie powtarzał swoje uwodzicielskie pokusy, które bez szczególnej pomocy Bożej mogły być bardzo niebezpieczne dla mej dziewiczej czystości. Opór, na jaki napotykał podczas tych prób narażenia mojej niewinności, pobudzał go do zadawania mi coraz nowszych mąk. Ale modlitwa podtrzymywała mnie i nie ustawałam w polecaniu się mojemu Jezusowi i jego przeczystej Matce. Gdy jednak Królowa Aniołów dodała, że dlatego zostanę wypuszczona z więzienia, aby cierpieć jeszcze większe męki, i że jeszcze straszniejszą walkę przejdę, niż do tej pory, moja radość przemieniła się w wielki strach. Robiłam sobie bowiem nadzieję, że zostanę natychmiast zabita. Na to rzekła do mnie Maryja:

Odwagi, moja córko! Wiesz przecież, że darzę cię szczególną miłością. Imię, które otrzymałaś na Chrzcie św., jest dowodem tego, że masz podobieństwo do mego Syna i do mnie. Zowią cię Lumeną (Światłością) i też twój Oblubieniec zwany jest ŚWIATŁOŚCIĄ, GWIAZDĄ i SŁOŃCEM. Mnie nazywają JUTRZENKĄ, GWIAZDĄ, KSIĘŻYCEM, SŁOŃCEM. Nie bój się; będę z tobą. Teraz natura egzekwuje swe prawa wobec ciebie, abyś upokorzyła się w swej słabości; lecz potem, gdy dojdzie do walki, Łaska da ci swą siłę i twój anioł stróż, który też był moim, Anioł Gabriel, którego imię oznacza „Siłę”, przyjdzie ci z pomocą. Polecę Cię całkiem szczególnie jego pieczy jako moją wielce ukochaną córkę, którą kocham przed wszystkimi innymi. Te słowa Królowej Dziewic natchnęły mnie odwagą. Objawienie znikło, pozostawiając niebiański zapach, który wypełnił moje całe więzienie. To, co mi  zapowiedziano, wkrótce się spełniło. Dioklecjan zwątpił w możliwość zmuszenia mnie do ustępstwa i postanowił kazać mnie publicznie męczyć. Rozpoczął od tego, że kazał mnie biczować.

Powiedział:

Skoro ona się nie wstydzi tego, że zamiast mnie, cesarza, woli złoczyńcę, skazanego przez swój własny naród, to po sprawiedliwości zasługuje na takie samo potraktowanie, jak to, które jego spotkało.

 

Ikonografia chrześcijańska potrafiła przedstawić za pomocą różnorodnych obrazów cierpienia św. Filomeny (ich cechą szczególną jest więzienia) św. Filomeny.

 

Nakazał więc, aby mnie obnażono i przywiązano do słupa. Następnie kazał mnie w obecności licznych dostojnych dworzan do tego stopnia biczować, że moje całe ciało tryskało krwią i wydawało się być jedną wielką raną. Gdy tyran zobaczył, że zemdlałam i byłam już bliska śmierci, rozkazał usunąć mnie sprzed swych oczu i zawlec mnie ponownie do więzienia. Uważał, że wyzionę tam swego ducha, lecz zawiódł się w swych oczekiwaniach. Też ja zawiodłam się w słodkiej nadziei, że wkrótce dotrę do mego ukochanego Oblubieńca. Dwa świetliście lśniące anioły ukazały mi się i wlały balsam w moje rany. Poczułam się wówczas bardziej wzmocniona, niż byłam przed kaźnią. Następnego poranka już z samego rana powiadomiono o tym cesarza. Kazał mi przyjść przed swe oblicze. Ze zdumieniem przypatrywał mi się i chciał mnie przekonać, że moje uzdrowienie zawdzięczam Jowiszowi, któremu służył. Chciał mnie na siłę mieć jako cesarzową Rzymu, składał mi czcze obietnice, z którymi wiązał pochlebstwa i pieszczoty. Chciał dopełnić piekielnego dzieła, które sobie wytknął za cel. Ale Duch Święty, któremu zawdzięczam swą wytrwałość, oświecił mnie w tak dużym stopniu, że ani Dioklecjan, ani nikt inny z jego dworzan nie mógł nic zarzucić mym dowodom, którymi broniłam prawdy naszej wiary. To go ponownie rozzłościło. Rozkazał, aby zatopiono mnie z kotwicą na szyi w falach Tybru. Rozkaz wykonano. Ale Bóg zapobiegł jego skutkom, gdyż w chwili, gdy mnie wrzucano do rzeki, ponownie przybyły mi z pomocą dwa anioły, które odwiązały linę, na której kotwica wisiała u mej szyi, tak że kotwica poszła na dno Tybru, gdzie znajduje się do tej pory.

 

Pocztówka pokazuje, jak anioł kieruje Filomeną, mającą dopiero trzynaście lat, bezpiecznie na brzeg Tybru.

 

Mnie ale zaniosły bardzo delikatnie na brzeg w obliczu niesamowitej ilości ludzi na brzegu. Cud ten wywołał u widzów szczęśliwe skutki. Wielu nawróciło się na chrześcijaństwo. Ale Dioklecjan, który przypisał to nieznanej mocy czarodziejskiej, kazał mnie wówczas wlec po ulicach miasta Rzymu i rozkazał strzelić do mnie gradem strzał. Moje ciało było całe przeszyte, krew ściekała ze wszystkich stron. Wyczerpaną, jaką byłam, i prawie umierającą, na rozkaz cesarza zabrano mnie z powrotem do więzienia. Ale Niebo ponownie ułaskawiło mnie w cudowny sposób. Zapadłam w słodki sen. Po przebudzeniu się zobaczyłam, że jestem zupełnie zdrowa. Dioklecjan dowiedział się o tym, wpadł w gniew i wykrzyknął jak szalony:

Żwawo! Przeszyć ją ponownie ostrymi strzałami, aby zmarła od tej męki!

Jego rozkaz został natychmiast wykonany. Łucznicy napięli swe łuki i wytężyli wszystkie swe siły. Ale strzały odmówiły im posłuszeństwa. Cesarz, osobiście obecny, wychodził z siebie z wściekłości i nazwał mnie czarownicą. Sądząc, że niszczycielska siła ognia oprze się mojej czarodziejskiej mocy, nakazał rozżarzyć strzały w piecu i wtedy ponownie je do mnie wystrzelić.

Tak też uczyniono. Ale strzały, gdy przeleciały pewną odległość, obrały nagle odwrotny kierunek i poleciały na tych, którzy je wystrzelili. Sześciu z tych łuczników zginęło na miejscu, wielu innych z nich odwróciło si ę od pogaństwa. Lud publicznie uznał wszechmoc Boga, który mnie ochronił. Tyran, przerażony szemraniem i okrzykami ludu, pospieszył się z położeniem kresu memu życiu, każąc ściąć mi głowę. Moja dusza wzbiła się do Nieba do mego Boskiego Oblubieńca, aby otrzymać od Niego koronę dziewictwa i palmę męczeństwa i cieszyć się szczególnym pierwszeństwem przed wieloma wybranymi w Jego obecności. Ten tak radosny dla mnie dzień, w którym wstąpiłam w chwałę niebieską, był piątkiem, a godzina mojej śmierci była trzecią godziną po południu.

 

Tyle relacja, którą św. Filomena zdała zakonnicy Marii Luizie. Teraz znano już szczegóły z jej życia. Niniejsza wizja nie jest jedynym Źródłem, z którego dowiadujemy się więcej o św. Filomenie. Siostra Maria od Jezusa została przy różnych okazjach zaszczycona głębszym wniknięciem w tajemnicę śmierci i kultu św. Filomeny.