11 października 2012

Bł. Jan Beyzym

Przyszły Błogosławiony przyszedł na świat na Wołyniu w dobrze sytuowanej rodzinie ziemiańskiej jako syn Jana Beyzyma herbu własnego, dziedzica dóbr w Onackowcach i właściciela Beyzym Wielkich, oraz Olgi Aleksandry z hrabiów Stadnickich herbu Drużyna. Rodzina była i katolicka i patriotyczna, na co władze zaboru rosyjskiego patrzyły niechętnie. Gdy Jan Beyzym junior miał trzynaście lat nad jego ojcem zaciążył wyrok śmierci w zawieszeniu za udział w powstaniu 1863 roku, a majątek rodzinny Onackowice został napadnięty przez kozacką hordę na służbie rosyjskiej, która splądrowała i spaliła dom.

Matka była zmuszona wyjechać z dziećmi do Kijowa, gdzie Jan ukończył gimnazjum. W roku 1872 przedostał się przez granicę zaboru austriackiego, aby wstąpić do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Starej Wsi. Studiował tam nauki humanistyczne i filozofię, a następnie udał się do Krakowa na studia teologiczne i tam przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa krakowskiego Albina Dunajewskiego. Przez wiele lat pracował jako nauczyciel w kolegiach jezuickich w Tarnopolu i Chyrowie.

Jego ostre, „tatarskie”, jak mówiono, rysy i groźne wejrzenie połączone z tradycyjną szlachecką dyscypliną, do jakiej przywykł w domu rodzinnym, budziły respekt i początkową nieufność uczniów – szybko jednak okazywało się, że pod tą powierzchownością skrywało się serce czułe na potrzeby bliźnich i pełne chrześcijańskiego miłosierdzia. Dzięki owemu połączeniu cech psychofizycznych i cnót charakteru ojciec Beyzym zjednał sobie miłość młodzieży i wiernych.

Wesprzyj nas już teraz!

Jego serce było otwarte dla wszystkich, ale równocześnie wzbierała w nim potrzeba większego poświęcenia. Przez lata ojciec Jan myślał o udaniu się na misję, lecz odciągały go od tego codzienne obowiązki. W końcu w czterdziestym ósmym roku życia uzyskał pozwolenie na podróż na Madagaskar, gdzie pełnili posługę ewangelizacyjną francuscy jezuici. Zamieszkał w przytułku dla trędowatych w miejscowości Ambahivoraka.

Z głębokim smutkiem zauważył, że stosunek miejscowych do osób dotkniętych przez trąd jest zupełnie niecywilizowany – są oni całkowicie odrzuceni, wręcz nie traktowani jak ludzie. Pisał wówczas w jednym z listów do Polski: „Dziś się dowiedziałem, że i rząd, i krajowcy nie uważają trędowatych za ludzi, tylko za jakieś wyrzutki społeczeństwa ludzkiego. Wypędzają ich z miast i wsi, niech idą, gdzie chcą, byleby nie byli między zdrowymi – u nich trędowaty to trędowaty, ale nie człowiek. Wielu nieszczęśliwych włóczy się po bezludnych miejscach, póki mogą, aż wreszcie wycieńczeni padają i giną z głodu”.

Na widok warunków, w jakich pozostają chorzy sługa Boży przeżył szok i był dotknięty do żywego – „Spłakałem się jak dziecko na widok takiej nędzy”, pisał. Zaraz przystąpił z pełnym oddaniem do pracy duszpasterskiej, zdawał sobie bowiem sprawę, iż zakład dla ludzi umierających, jeżeli jest pozbawiony Boga, działającego przez sakramenty i naukę Kościoła, służy tylko przedłużeniu życia, aż nadejdzie śmierć – jeśli natomiast jest katolicki, to jego zadaniem jest przedłużanie życia poza granice śmierci, aż do żywota wiecznego.

Błogosławiony Jan Beyzym wyjechał z Polski jako ubogi apostoł Maryi – nie miał nic, tylko obrazek ukochanej Matki Jasnogórskiej, który towarzyszył mu w misyjnych trudach. W Jej ręce składał wszystkie swoje projekty – na czele z inicjatywą stworzenia nowoczesnego szpitala dla trędowatych. Jej nabożeństwo – do Różańca świętego i szkaplerza – głosił wśród zarażonych i sławił Jej imię jako Wspomożycielki i Patronki dobrej śmierci. Ufny w Jej pomoc stworzył najlepiej wyposażony szpital na Madagaskarze, działający pod Jej wezwaniem – sam zaś odmawiał sobie wszelkiej zasługi przy zrealizowaniu tego dzieła.

Wśród poświęcenia sięgającego heroizmu dożył siedemdziesiątego drugiego roku życia, nie ruszając się z Madagaskaru. Po śmierci Błogosławionego pisano o nim w jednej z miejscowych gazet: „Najpiękniejszą pochwałą tego człowieka jest to, że z miłości dla Jezusa Chrystusa zabiegał, by zawsze być posługaczem trędowatych, i otrzymał na to pozwolenie. Są to takie przymusowe prace, na jakie nawet zbrodniarzy się nie skazuje, a ojciec Beyzym pokochał je całym sercem”. Ojciec Święty Jan Paweł II beatyfikował ojca Beyzyma w roku 2002.

 

Kościół wspomina bł. Jana Beyzyma 12 października.

FO

           

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 333 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram