Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Dziś, środą popielcową rozpoczyna się 40-dniowy, Wielki Post w Kościele katolickim. Czy Wielki Post to specjalny czas dla katolików?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Liturgiczne, oficjalnie ten czas nazywamy Czterdziestodniowym Przygotowaniem do Paschy. W tym określeniu kryją się dwie sprawy. Pierwszy to pascha, Wielkanoc - szczytowy moment roku liturgicznego, ale i szczytowy moment ludzkiego życia. Tu jako kulminacja objawia się wszystko - zdrada, cierpienie, ale i zwycięstwo nad tym, co nigdy nie było możliwe do pokonania - śmierć.  To czas absolutnie wyjątkowy.  I stąd druga sprawa - przygotowanie.

Długie, wymagające wytrwałości, wysiłku. Tak, to czas bezwzględnie bardzo istotny. Trudny i piękny w równej mierze. Ma on w sobie coś z przeżycia norwidowskiego błysku:

Nie inaczej z człowiekiem. Gdy nań kto poziera,

Jak on jest i purpurę mu królewską zdziera,

Oglądając go lichym od stopy do powiek,

Jak pyłu garść rwanego wiatrem… — Cóż tam człowiek!

Ale pył ów, odniesion harmonii stworzenia,

Kiedy atomem swoim w gwiazdę się zamienia,

I wielka rzecz stąd rośnie co godzina, co wiek,

Co era — to mówimy wtedy: oto człowiek!

Czy zdaniem Księdza powinniśmy podjąć specjalne postanowienia w tym czasie i jak można przygotować się, w wymiarze czysto ludzkim do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego?

Oczywiście, że te decyzje są ważne, wręcz kluczowe. Dzisiaj żyjemy często dotknięci płatniczym idealizmem - mamy ideały, szanujemy wartości, mamy dobre oceny stanu rzeczy. I na tych ideałami poprzestajemy. A można je wcielić tylko czynem. I to niekoniecznie heroicznym, w sensie spektakularnym. Potrzebny jest heroizm codzienny. Heroizm to zbyt duże,  patetyczne słowo?  To przyjmijmy słowo rzetelność lub konsekwencja.

Wyrzeczenia pokazują,  że nie jesteśmy idealistami,  lecz wiarygodnym świadkami.

Post oznacza ograniczenia, czy w dzisiejszych czasach nie lekceważymy pewnych nakazów i czy nawet odmawianie sobie potraw mięsnych w piątki czy nieurządzanie hucznych zabaw to dla niektórych katolików trudne wyrzeczenie?

Sam niekiedy łapię się nad refleksją - a co skoro bardzo lubię stek i równie bardzo rybę? Dla mnie ubarwieniem byłoby jedzenie w piątek np. golonki, ale ten czyn pokuty nie znalazłby zapewne uznania u każdego. Co w takim razie? Kluczowym jest tutaj wierność obietnicy, ona jest może najbardziej wartościowa. Skoro obiecałem post od pokarmów mięsnych, a dokładniej mówiąc wstrzemięźliwość - to realizacja tego postanowienia jest sama w sobie próbą.

Trzeba zamanifeetować czynem swoje decyzje, bo człowiek to nie tylko wola, ale to duch wcielony. Trzeba przyioblec wolę w ciało.

Czy można wykorzystać czas Wielkiego Postu na oczyszczenie się - duchowe i fizyczne, i czy oprócz wymiaru religijnego, nie jest to okres bardzo potrzebny dzisejszemu człowiekowi?

To bardzo istotne pytanie. Człowiek współczesny podejmuje wiele wysiłków ćwiczących cielesność, udoskonalających ludzkie ciało. Niekiedy próbuje doskonalić też ducha - np. poprzez jogę. Dieta, joga, jogging - to credo religii samorealizacji, doskonalenia człowieka.  Ale dotyczy to człowieka bardzo zredukowanego. Człowieka, który jest ciałem, w którym można odkryć ślady ducha.  Ale człowiek tak naprawdę to ciało, duch i dusza, to istota otwarta na Boga.

Nie można zastąpić Wielkiego Postu klubem fitness, to zupełnie coś innego. W klubie udoskonalę ciało, pokuta wielkopostna wprowadza mnie na drogę świętości. Ale róźnica między doskonałością a świętością to temat na osobną dyskusję...

Dziękuję za rozmowę

Rozmowa pierwotnie opublikowana 1.03.2017 r.