Slawek
41,1 tys.
JP II - CUDA ZA ŻYCIA. 15 czerwca 2002 roku arcybiskup Dziwisz opowiedział dziennikarzom pewną historię z prośbą, by nie pisać o niej, dopóki papież pozostaje przy życiu. Arcybiskup Dziwisz otrzymał …Więcej
JP II - CUDA ZA ŻYCIA.

15 czerwca 2002 roku arcybiskup Dziwisz opowiedział dziennikarzom pewną historię z prośbą, by nie pisać o niej, dopóki papież pozostaje przy życiu. Arcybiskup Dziwisz otrzymał prośbę od bardzo bogatego i bardzo chorego Amerykanina, który miał jeszcze trzy pragnienia w życiu: zobaczyć papieża, pojechać do Jerozolimy i potem wrócić do ojczyzny, by umrzeć.
Wydano pozwolenie na jego udział w audiencji. Amerykanin, który po chemioterapii stracił wszystkie włosy, pojechał ze swoim osobistym lekarzem. Arcybiskup Dziwisz pozwolił mu uczestniczyć we mszy, ale podczas przyjmowania komunii i błogosławieństwa zwrócił uwagę na jego dziwne zachowanie. W końcu dowiedział się, że ów Amerykanin był żydem. Podszedł do niego i uprzejmie, ale stanowczo zwrócił uwagę, że komunia zastrzeżona jest tylko dla katolików. Tym bardziej był potem zaskoczony, gdy Amerykanin zadzwonił następnego dnia do Watykanu i nie mógł uwierzyć we własne szczęście: guz zniknął już po kilku godzinach od przyjęcia komunii z rąk papieża. Jego lekarz zostawił dokumentację tego przypadku, który był badany naukowo w ramach rozpoczętego w lecie 2006 roku procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II.
Ta historia wydała mi się mniej dziwna niż inne, gdyż sam byłem świadkiem podobnie niezwykłego przypadku. Don Andrea Palamides był rzymskim księdzem, prawie całkowicie niewidomym. Wiedziałem, że pomimo licznych pobytów w szpitalach nie można było mu pomóc. Widział już tylko cienie, stracił zmysł orientacji, bardzo się bał wiecznej ciemności, kiedy ostatecznie przestanie cokolwiek widzieć. Jego choroba postępowała, a ja na tyle dobrze go znałem, by wiedzieć, jak bardzo cierpi. Zimą 1994/1995 roku już prawie nic nie widział, a 15 kwietnia 1995 roku wziął udział w rezurekcji - porannej mszy wielkanocnej. Jeszcze tej samej nocy wyrwał mnie z łóżka telefon od kolegi, dla którego Kościół katolicki i wiara nie miały żadnego znaczenia. Relacje z Watykanu to była po prostu jego praca. Wychował się w żydowskiej rodzinie, ale nie był przywiązany do religii. Jego głos brzmiał bardzo poważnie. Zachodziłem w głowę, czego może ode mnie chcieć w środku nocy. Dlatego fuknąłem na niego:
- Zgłupiałeś, człowieku, jest wpół do trzeciej nad ranem. On jednak całkiem spokojnie odrzekł:
- Don Andrea Palamides znowu widzi.
- To niemożliwe - odparłem, a jednak kolega upierał się.
- Widzi tak samo dobrze, jak ty i ja. - Podczas gdy ja milczałem w zdumieniu, on opowiadał: - Widziałem, jak czytał z całkiem normalnej Biblii z małym drukiem! Właśnie teraz trwa u niego przyjęcie! Ciągle jeszcze nie mogłem uwierzyć.
- To niemożliwe, że może czytać, nie rozpoznałby słonia, gdyby przed nim stanął.
- Andreas! Widziałem to na własne oczy! Może znowu czytać. Widzi i jest niezwykle szczęśliwy!
Z początku bałem się zapytać o to, co leżało mi na sercu. Bałem się ośmieszenia i tego, że zostanę uznany za wierzącego w zabobony. Zapytałem jednak:
- Czy był u papieża krótko przed tym?...
- Masz na myśli krótko przed tym, zanim zaczął widzieć? - zapytał kolega i zaraz odpowiedział: - Tak, był u papieża, na krótko przed tym, zanim znowu zaczął widzieć. Byłem przy tym i zobaczyłem na własne oczy, jak papież zbliżył się do niego, położył mu rękę na czole i powiedział: „Modlę się za ciebie". Tylko tyle.
- To niewiarygodne - powtarzałem w najwyższym stopniu zdumiony.
- Też nie mogę w to uwierzyć - odpowiedział - ale jeśli Bóg rzeczywiście istnieje, jeśli to wszystko prawda?
- Co powiedział ksiądz Andrea Palamides? - spytałem na koniec, chociaż znałem odpowiedź. Otrzymał nakaz milczenia z Watykanu. Nie wolno mu było nikomu powiedzieć, z nikim rozmawiać o tym, że pewien człowiek położył mu rękę na czole i powiedział: Modlę się za ciebie", a zaraz potem wybuchnął na nowo świat kolorów i form, i powróciło światło do jego oczu. A już na pewno nie wolno mu było powiedzieć, że tym człowiekiem był Jan Paweł II.

Naprawdę nie wiedziałem, co mam o tym myśleć. Mogłem wymienić wiele wiarygodnych przyczyn sukcesów Jana Pawła II. Był papieżem politykiem, pochodził z komunistycznego kraju, nic dziwnego, że angażował się w upadek Związku Radzieckiego. Był papieżem mediów, co wyjaśniałoby, dlaczego pielgrzymują do niego młodzi z całego świata, jakby był gwiazdą MTV. Ale czy te powody są wystarczające? Czy naprawdę wyjaśniają, dlaczego w ciągu dwudziestu sześciu lat ponad siedemdziesiąt milionów ludzi chciało spotkać się z papieżem? Dlaczego największe zgromadzenie ludzkie w historii - w styczniu 1995 w stolicy Filipin Manili - odbyło się z jego powodu? Czy w ogóle ten papież byłby do pojęcia, gdyby Bóg nie istniał?

JP II
– obraz malarza Damiana Gierlacha.
www.damiangierlach.pl/galeria.html

Tekst na podstawie książki "Ślady Boga"
Andreas Englisch
oczy_szeroko_otwarte
Fragment wywiadu z Pawłem Zuchniewiczem
-
autorem książki
Jan Paweł II był jak Witraż
" (...) Papież chciał być zawsze blisko ludzi, a ludzie – my – blisko Papieża. (...) Owszem, znamy różne fakty z życia Karola Wojtyły, wielu z nas pamięta go jako osobę. Czy jednak potrafimy powiedzieć, dlaczego tak go kochaliśmy i – jak wierzę – kochamy? Owocem postawienia tego pytania są te książki.
– …Więcej
Fragment wywiadu z Pawłem Zuchniewiczem
-
autorem książki

Jan Paweł II był jak Witraż

" (...) Papież chciał być zawsze blisko ludzi, a ludzie – my – blisko Papieża. (...) Owszem, znamy różne fakty z życia Karola Wojtyły, wielu z nas pamięta go jako osobę. Czy jednak potrafimy powiedzieć, dlaczego tak go kochaliśmy i – jak wierzę – kochamy? Owocem postawienia tego pytania są te książki.
– Często w Pańskich książkach sam papież jest w cieniu, a na pierwszym planie są ci, których życie zmieniło się dzięki niemu. Tak jest w Zwycięzcach, podobnie w Cudach Jana Pawła II czy Narodzinach pokolenia JP2.
– To prawda. Bo przecież to było istotą Jego życia. Chciał służyć każdemu i wszystkim. On faktycznie był witrażem, niezwykle barwnym, przez który przechodziło światło dające radość, nadzieję, odwagę wielu ludziom. To jest zjawisko powszechne, ogólnoświatowe, nie tylko polskie. (...) Pojawiały się przede mną historie zwykłych ludzi, którzy odzyskiwali nadzieję oraz Papież, który dążył do kontaktu z każdym, kto stanął na jego drodze. Papież codzienności pośród codzienności. Cuda były w tym wszystkim jak latarnie przy zwykłej wiejskiej drodze. (...)

– Czy jest jakieś zdarzenie, nawrócenie, cud, które najbardziej zapadły Panu w pamięci, o których lubi Pan wspominać, które są szczególnym świadectwem wielkości naszego papieża?
Wielkość Jana Pawła II polegała na tym, że zawsze mówił „tak” Panu Bogu, czego wyrazem jest jego wierność i jego zwyczajność. Kiedy spotykam się z młodzieżą, lubię mówić o Papieżu, jako o człowieku wiernym w przyjaźni. Jeśli chodzi o jakieś zdarzenie – to chyba Światowy Dzień Młodzieży w Manili w 1995 roku. Nie tylko dlatego, że było to największe zgromadzenie religijne w historii ludzkości i nawet nie dlatego, że tam zaczęła być widoczna ta niezwykła synergia między cierpieniem fizycznym Jana Pawła II a przyciąganiem przez niego młodych (i nie tylko). Potem, w następnych latach, stykając się z konkretnymi ludzkim historiami, zobaczyłem, że na Filipinach przeszło wtedy jakieś duchowe tsunami o potężnej sile. Dlatego ten wątek wraca w moich książkach.
– Najnowsza książka „Jan Paweł II: Będę szedł naprzód” to kolejna powieść, której głównym bohaterem jest sam papież-Polak. Prawdziwą historię ubiera Pan w szaty beletrystyczne, buduje Pan dramaturgię. A z jakich źródeł historycznych korzysta Pan, pisząc tego typu powieści? Czy ważne miejsce zajmują wspomnienia osób prywatnych? Często pisze Pan przecież o „ukrytym życiu” Jana Pawła II…
– Źródeł jest wiele. Rzeczywiście, najważniejsze są tu wspomnienia ludzi, często nieznanych. Także wspomnienia samego Papieża oraz to, co mówił publicznie, a co w tamtych czasach nie zostało specjalnie dostrzeżone. On delikatnie daje znać o różnych swoich przeżyciach, ale czyni to bez zwracania uwagi na swoją osobę. Pisanie takiej książki to trochę jak układanie mozaiki z bardzo wielu różnych elementów porozrzucanych w różnych miejscach.
– Powinniśmy się spodziewać kolejnych tomów?
– W najbliższym czasie ma się ukazać druga część tej biografii pontyfikatu – „Jan Paweł II: Nasz święty”. Obejmuje ona ostatnie 15 lat życia Papieża przeplecione ludzkimi historiami, w których nie brakuje też pewnego dramatu, pokazania ciemniejszej strony duszy człowieka. O ile poprzedni tom jest bardziej osadzony w historii powszechnej, o tyle ten koncentruje się na człowieku, choć nie brak oczywiście odniesień do wydarzeń historycznych.
– Najgłośniejszą kwestią dotyczącą Jana Pawła II jest obecnie oczekiwanie na jego beatyfikację. Kiedy należy się jej spodziewać? Czy uważa Pan, że panuje w tej chwili dobra atmosfera, by proces beatyfikacyjny zakończyć? Czy Kościół zakochany w Słudze Bożym jest w stanie przeprowadzić rzetelny proces?
– Może to dziwnie zabrzmi, ale osobiście uważam, że beatyfikacja będzie wtedy, kiedy do niej dojrzejemy. Oczywiście, możemy spekulować o przeszkodach, wątpliwościach lekarzy wobec badanego cudu, możemy dziwić się, że mijają lata, a ten heros świętości nie został jeszcze wyniesiony na ołtarze. Wydaje mi się, że to oczekiwanie jest przede wszystkim dla nas, abyśmy zastanowili się, jak staramy się wcielać w życie to, co głosił, jaki wysiłek podejmujemy, aby nie tylko nie zmarnować jego dziedzictwa, ale i twórczo je rozwinąć. Poza tym „subito” („natychmiast” – w dniu pogrzebu Papieża pojawiły się na Placu Św. Piotra transparenty z napisem santo subito – święty natychmiast) dla zwykłego człowieka, dziś tak bardzo niecierpliwego, oznacza „już, w tej chwili”, a dla Kościoła, który ma dwa tysiące lat, ta skala jest troszkę inna.
(...)
– Na koniec chciałbym zapytać, nad czym Pan obecnie pracuje i na co Czytelnicy i klienci Tolle.pl mogą oczekiwać.
– Oprócz wspomnianej wcześniej książki „Jan Paweł II: Nasz święty”, wkrótce ma się również ukazać publikacja „Kobieta w życiu Jana Pawła II”, którą napisaliśmy wspólnie z Brygidą Grysiak-Ciesiołkiewicz. To historie dwunastu kobiet – niektóre z nich były znane Papieżowi, a pozostałą grupę stanowią święte i błogosławione. Bohaterką pierwszego rozdziału jest matka przyszłego Papieża, a ostatniego – Matka Boża. Każdej historii towarzyszy esej napisany przez Brygidę oraz wybrane cytaty z nauczania Jana Pawła II o kobietach.

**************************************************

na stronie Pawła Zuchniewicza jest wiele perełek do przeczytania, wysłuchania bo chyba do książek o JP II nie trzeba zachęcać, jeśli ktoś wciąż nieustająco Go kocha i nie mniej tęskni, niż za czasu Jego pontyfikatu pewnie większość przyswoił ale może jeszcze coś zainteresuje (?)

www.pawelzuchniewicz.pl/moje-ksiazki
mirriam
🙏 👏 👍
Anja39
😘
jadwiska
Dziękuję 😇 Karol Wojtyła Nasz Rodak,Polak.Święty już za życia,za naszych czasów.Mamy następnego orędownika w Niebie 🙏