To co, już nie trzeba się spowiadać?

Niestety ze smutkiem obserwuje się niszczenie czy bagatelizowanie sakramentów świętych. O nadużyciach w sakramencie Eucharystii piszemy na stronie: obronaeucharystii.com W ostatnich latach niszczy się także sakrament Pokuty i Pojednania na przenajróżniejsze sposoby. Np. u nas w parafii kapłani przychodzą spowiadać dopiero słono po rozpoczęciu Mszy św. albo w ogóle… I co mają zrobić wierni? Niektórzy się pewnie zniechęcają, że puste konfesjonały i rezygnują w ogóle… Inni pomyślą sobie, że może w takim razie już nie trzeba się spowiadać? Na kazaniach też nie słychać o potrzebie regularnej, częstej spowiedzi. Nie słychać zachęt… A pomyśleć, że to jest niby „rok Miłosierdzia”!
Najgorliwsi z kolei, którzy pragną prowadzić głębokie życie duchowe są… po prostu przepędzani za „zbyt częstą spowiedź” (czyli cotygodniową) lub za „brak grzechów ciężkich”. Zabrania się takim ludziom przystępowania do spowiedzi lub spowiada się ich bardzo niechętnie. A pomyśleć, że zalecenia Kościoła są takie:
KKK 1458 Wyznawanie codziennych win (grzechów powszednich) nie jest ściśle konieczne, niemniej jest przez Kościół gorąco zalecane. Istotnie, regularne spowiadanie się z grzechów powszednich pomaga nam kształtować sumienie, walczyć ze złymi skłonnościami,
poddawać się leczącej mocy Chrystusa i postępować w życiu Ducha.

Do przynajmniej cotygodniowej spowiedzi zachęcał sam św. Ojciec Pio! Mówił on: "Nawet, jeśli pokój był zamknięty, po upływie tygodnia konieczne jest jego odkurzenie."
Wielu świętych praktykowało tak częstą spowiedź. Np. św. Jan Paweł II spowiadał się co tydzień. Czyli pewnie miał wiele grzechów ciężkich?…………..;)