Edward7
2559

Traditionis custodes: nowa bomba atomowa

Peter Kwaniewski

Siedemdziesiąt sześć lat temu, 16 lipca 1945 roku, pierwsza bomba atomowa została zdetonowana na samotnej pustyni 340 km na południe od Los Alamos (Nowy Meksyk). Dzisiaj, 16 lipca 2021 r.,(Bergoglio) zrzucił bombę atomową na Kościół katolicki, która zaszkodzi nie tylko zwolennikom łacińskiej tradycji liturgicznej, ale każdemu, kto ceni ciągłość, spójność, szacunek, piękno, nasze dziedzictwo i przyszłość.
Kiedy dziś rano zacząłem czytać Traditiones custodes, nie mogłem w to uwierzyć, gdy zobaczyłem nieodpowiedni tytuł - o wiele dokładniej byłoby nazwać go Traditiones perditores, niszczyciele de la Tradition - , a każdy akapit utrudniał mi uwierzyć w to, co czytałem. Zanim skończyłem czytać załączony list, zagłębiłem się w ideologiczną krainę czarów, w której żyje dziś Bergoglio i inni wrogowie tradycyjnej liturgii w Kościele. Wydawało mi się, że pisanie tekstu powierzono pewnego rodzaju George'owi Orwellowi w trakcie tworzenia (1984). Dokument jest pełen pogardy i okrucieństwa. Jest pomyślany jako szwajcarski scyzoryk, aby biskupi mieli dobry arsenał środków, za pomocą których mogą stawiać jak najwięcej przeszkód lub prześladować katolików, którzy kochają Tradycję.

Ponadto oświadcza się, że treść wchodzi w życie natychmiast, a wszelkie inne „zasady, instrukcje, koncesje i zwyczaje” zostają potępione.

To tak, jakbyśmy dla wszystkich, i jakbyśmy stanęli w obliczu pandemii tradycjonalizmu o planetarnych proporcjach, trzeba było się z tym uporać wszelkimi możliwymi sposobami. Język motu proprio sugeruje, że tradycyjna Msza łacińska jest uważana za rodzaj kościelnej wersji COVID-19: choroby, która musi być ściśle monitorowana, ustanawiając kwarantanny i ustalając granice za pomocą wszystkich środków inżynierii społecznej, które ich dotyczą, i uznają za konieczne. Oczywiście, biorąc pod uwagę, że łacińska Msza św. ma zostać wycofana z parafii i że nie można tworzyć nowych parafii personalnych tam, gdzie można ją odprawiać, pozostaje tylko tym, którzy w niej uczestniczą, aby nosić żółtą gwiazdę [jak Żydzi w czasach Hitlera] lub nosić na szyi mały dzwoneczek jak dawni trędowaci. (Papież) Benedykt XVI usiłował wypędzić Tradycję z gett, ale getta nie tylko wróciły, ale są przedmiotem głośnej aprobaty.

Nie trzeba dodawać, że jest to zupełne przeciwieństwo szeroko głoszonej działalności duszpasterskiej, ciepłego przyjęcia, które towarzyszy "wszystkim w drodze" - chociaż różnią się one od doktryny katolickiej w niezliczonych kwestiach - , romantycznych peryferii, na których księża muszą okazywać miłosierdzie dla wszystkich, i ta polityczna retoryka, którą (Bergoglio) tak bardzo się chlubi. W nowym motu proprio już nie pasterze którzy muszą pachnieć jak owce, ale owcom mówi się, jak mają pachnieć, aby się pasły, a jeśli nie, zobaczą, co jest dobre.

Nie wiem, czy byłem naiwny, a może błędnie wierzyłem, że ten peronistyczny (...Bergoglio) będzie miał odrobinę szacunku dla swoich współkatolików i współwyznawców, a nie mogłem się spodziewać, takiej potworności i fałszu jak Traditionis Custodes. Jest o wiele gorzej, niż sobie wyobrażałem: tekst jest pełen pogardy, małostkowości i ducha mściwości. Nie zadał sobie nawet trudu, aby przedstawić kontekst, lub, jak by to było obłudne, usunąć żelazo lub złagodzić cios; nigdy nie widziano dokumentu, w którym brakuje najbardziej elementarnej łaski w tak skrajnej sytuacji, i który dotyka tak wielu katolików. Jest to policzek wymierzony w historyczne proporcje dla (prawdziwych) papieży, którzy poprzedzili (Bergoglio), od św. Grzegorza Wielkiego do św. Piusa V, a nawet dla posoborowych papieży, którzy zdali sobie sprawę, że miłość do tradycyjnej liturgii nigdy nie zgaśnie, i podjęli kroki, aby zaspokoić duchowe potrzeby katolików, którzy żywią się tymi czcigodnymi obrzędami. Dla niezliczonych dusz ta wspaniała liturgia dała nową motywację do życia zgodnie z wymogami Ewangelii, mocną podstawę życia rodzinnego i społecznego oraz źródło pięknych powołań kapłańskich i zakonnych.

Francisco nie przejmuje się tym wszystkim. Jedyne, co go martwi, to sztuczna jednostka; raczej jednolitość; a dokładniej ideologia. Jednolitość, która charakteryzuje się wszystkimi odchyleniami i aberracjami -pomimo afektywnych ostrzeżeń, by trzymać lejce w partii, która trwa od ponad pięciu dekad-, ale nietolerująca powagi, trzeźwości i transcendencji aktu kultu, któremu nie ma wpływu na czas.

Dla chleba, chleba i wina, wina: jest to wypowiedzenie wojny totalnej, której musimy odważnie opierać się na każdym kroku, cokolwiek się stanie i bez względu na cenę. Prawdziwymi strażnikami Tradycji będą teraz kapłani, zakonnicy i świeccy, którzy kontynuują tradycyjną liturgię w obliczu piekielnej nienawiści skierowanej przeciwko nim. Jeśli Francisco chce wojny, mam nadzieję, że będzie wystarczająco dużo ludzi do zaciągnięcia i modlę się o to, a także wystarczająco dużo ludzi, aby nimi poprowadzili. Jeśli chodzi o to ostatnie, mam na myśli księży, którzy są gotowi oddać się ciałem i duszą, aby zaspokoić potrzeby wiernych, którzy na dobre trzymają się Tradycji. Dusze są w niebezpieczeństwie, w tym samym księża. Ponieważ nie możesz oduczyć się tego, co już wiesz i nie możesz przestać kochać tego, w czym się zakochałeś. Cena, jaką trzeba zapłacić za posłuszeństwo niszczącemu dusze reżimowi, bez względu na to, jak duży autorytet twierdzi, jest zbyt wysoka (w złu nie można być nigdy posłusznym dopow.)
To nowe motu proprio będzie tak złe tylko wtedy, gdy uwierzymy, że nas zobowiązuje i odzwierciedlimy je w naszych działaniach, tak jakby jego postanowienia były zgodne z prawem. Zważywszy, że jeśli uznamy jego z natury antykatolicki charakter i że żaden papież nie ma mocy deptania członków Kościoła i jego czcigodnych obrzędów, tak jak stara się to czynić Francisco, zobaczyliśmy to bardziej jako zewnętrzne obciążenie, epidemię, wojna, głód lub zły rząd, który trzeba obalić lub znosić, dopóki nie upadnie. Czy Papież ma prawo głosić taki przypadek? Nigdy i, nie jest wart papieru (ten dokument), na którym jest napisany.

Ci, którzy kochają tradycyjną liturgię i uznają ją za centralny punkt dziedzictwa Kościoła, będą postępować najlepiej, jak potrafią. Nie będą prosić o pozwolenie na odprawianie zwykłej Mszy. Nie będą dokonywać czytań w języku ojczystym ani w oficjalnej wersji episkopatu. Woleli raczej umrzeć jako męczennicy niż jako haniebni apostaci.

Powiedziałbym, że przynajmniej będą niektórzy biskupi, którzy będą oszołomieni, widząc chłód, surowość i głupotę motu proprio Bergoglio przeciwko tradycyjnej Mszy, która ma tyle samo uroku, co dekret Stalina nakazujący czystkę sprzeciwiających się Ukraińców. Oczywiście będą inni, którzy przyjmą go z otwartymi ramionami, ale trudno mi uwierzyć, że prałaci, którzy byli świadkami wielu dobrych owoców Summorurm pontificum – wśród których wyróżnia się stały i często hojny wkład finansowy ze strony tradycyjnych grup, utrzymujących dobre stosunki z księżmi i parafiami, którzy bez problemu odprawiają zwykłą Mszę św. i (jeśli) chcą ich rozdrażnić, aby dostosowali się do tego, co dyktuje tyran, co nie będzie trwało długo. Każdy biskup, który naprawdę kocha Kościół katolicki i jest świadomy siły umiłowania Tradycji wśród młodych ludzi i ich zdolności do ożywienia Kościoła po stagnacji (nie mówiąc już o swobodnym upadku) ostatnich dziesięcioleci, ze spokojem powie odłóż na bok tak bolesny dokument i idź jak zwykle. Raczej z całkowitą pewnością, że, jak zostało powiedziane w "tweecie" w Rorate Caeli, „Francisco umrze, ale tradycyjna Msza będzie kontynuowana” - Msza tradycyjna będzie kontynuowana”

Od strony praktycznej, większość biskupów nie ma wystarczającej liczby duchownych, aby oszczędzać, aby mogli sobie pozwolić na wrogość znacznej liczby swoich księży. Jeśli wystarczająca liczba księży z bardziej konserwatywnych diecezji przylgnie do tradycyjnej Mszy, do której mają niezbywalne i nieodwołalne prawo, co zrobią biskupi? Usuną ich wszystkich? Gdzie znaleźliby pasterzy? Gdzie znaleźliby powołania? Czy episkopatowi potrzebny jest kolejny problem proporcji, wojna domowa, utajone niezadowolenie, które pochłania czas i energię ze wszystkich stron? (Papież) Benedykt XVI wynegocjował kruchy pokój, w którym zmieściła się pewna miara normalności bez kontrowersji. Wielu będzie chciało utrzymać ten pokój, pozostawiając rzeczy takimi, jakimi są, zamiast wznawiać działania wojenne.

Logika strażników "Traditiones" jest co najmniej chytra. Strażnicy Tradycji... którzy atakują rzymską tradycję kultu Bożego, która ma za sobą wieki. Biskupi są upoważnieni… ale do wyznaczania granic i zabraniania. Nie mogą promować, wspierać ani pomnażać ośrodków kultu i rozpowszechniania. (Bergoglio) pielęgnuje jedność… robiąc jedną z najbardziej destrukcyjnych rzeczy na rzecz jedności, jaką można sobie wyobrazić. (Anty)Papież chwali swojego poprzednika… zaprzeczając we wszystkich, w swoich naukach i odwracając to, co zrobił . A ponieważ Tradycja katolicka nauczyła was, że jeżeli papież jest u władzy, nie zapominajcie, że konieczne jest bezwarunkowe posłuszeństwo mu, a kiedy nakazuje odrzucić tradycje, której nie lubi, bez względu na to, czy jego "poprzednicy", "którzy nie mieli mniej autorytet niż on", (prawdziwi poprzednicy) podtrzymywali ją, i pomimo tego, że skumulowana waga poparcia, jaką udzielili tej Tradycji, przewyższa jego.

Przypominamy, że pewnego razu (Bergoglio) został zapytany wprost o możliwość zbawienia dla człowieka, który był umierającym ateistą, i zaprzeczał (istnienia) Boga, on udzielił pozytywnej odpowiedzi, dotyczącej jego zbawienia. Zamiast tego, w swoim liście o katolikach przywiązanych do Świętej Tradycji Kościoła, żąda bezwarunkowego posłuszeństwa swojej osobie, gdy nakazuje usunięcie przywiązania do Tradycji.

A jeśli nie są mu posłuszni, przypomina im, że zbawienie nie jest możliwe dla katolika, który nie poddaje się jego osobie. Odwróćmy sytuację. Jeśli ktoś całkowicie zaprze się Bogu i umrze jako ateista, słowa (Bergoglio) są pełne nadziei; zaprawdę, przyznajmy, że jest się zbawionym przez miłosierdzie. Ale jeśli ktoś ma lekkomyślność, by trzymać się tradycji Kościoła, nawet jeśli zostanie zakazana, jest schizmatykiem na drodze do wyjścia z Kościoła i na jego drodze na zatracenie. Jakże nie widzieć w tym całkowitego upadku papolatrii, który przemienia (Bergoglio) w śmiertelnego "boga", w boską wyrocznię, która pozwala sobie przepisać liturgię, teologię, moralność, a nawet historię dla celów ideologicznych?

(Bergoglio) przypomina współczesnych architektów, takich jak Le Corbusier, którzy projektowali na ideologicznych podstawach, a potem byli zaskoczeni, gdy pojawiły się przecieki, plamy i osunięcia ziemi i wszystko się rozpadło. To naturalne, że ludzie chcą przenieść się do budynków bardziej eleganckich, stanowczych i cichszych jak dotychczas.

Czy jest nadzieja, że po burzy wzejdzie słońce? Być może w końcu upadną wszystkie maski, które skrywają śmiertelną grę, jaką szykują moderniści?

Kontrast między świętem "Nuestra Señora del Carmen" a detonacją najbardziej niszczycielskiej broni wymyślonej przez człowieka – która zabija sprawiedliwych i grzeszników i od lat jest ziarnem choroby (niezgody) – daje nam klucz do zrozumienia znaczenia tej daty. Znak Dziewicy, która przyjęła Słowo i wywyższyła Boga, i (miażdży) węża, który dumnie gardzi darami Boga, wywyższając własną wolę. Pierwotne "non serviam" rozbrzmiewa głosem tego, kto nie chce być "servus servorum Dei".

„Po ich owocach poznacie ich” – takie było przesłanie Ewangelii w ubiegłą niedzielę, siódmą po Zesłaniu Ducha Świętego w poprzednim nadzwyczajnym rycie, lepiej znanym jako Msza wszechczasów. Owocem tego nowego "moto proprio" będzie powszechne zamieszanie i dalszy podział; pokusy urazy, zniechęcenia i rozpaczy; napięcia i problemy biskupów na całym świecie; uniemożliwi niezdecydowanej młodzieży, która planowała zostać klerykami, zgodnie z postanowieniami Summorum pontificum; że wielu katolików chodzi do Bractwa Św. Piusa X (które nikogo nie osądzam!) i grup sedewakantystycznych (co, przeciwnie, byłoby tragiczne), ponieważ zwykli ludzie nie rozumieją - i nie powinni być w stanie zrozumieć - aby (anty)papież mógł działać przeciwko Kościołowi, jego tradycjom i dobru wspólnemu,tak jak robi i robił, Francisco wiele razy. Jorge Bergoglio będzie musiał zdać sprawę z tego wszystkiego i jeszcze więcej, kiedy pojawi się przed przerażającym sądem Chrystusa.

W ten mroczny dzień nie ograniczajmy się do wzywania "Virgen del Carmen" i noszenia jej szkaplerza; Zobaczmy także w tym szkaplerzu przypomnienie płaszcza ochronnego, którym okrywa on wszystkie swoje dzieci i wszystko, co katolickie, łącznie z tradycjami, które łączą nas ze sobą i ze wszystkimi pokoleniami wierzących, aż do Matki Bożej. Bo to Ona powiedziała słowami, które musimy z wierną wytrwałością przypominać: ." Okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych "

( ) - w nawiasie dopowiedzenie
Przetłumaczone przez Bruno de la Inmaculada. Artykuł oryginalny źródło - PRZEŚLIJ WIARĘ

Prawdziwym Papieżem jest Benedykt XVI - to jemu obowiązuje posłuszeństwo , ci posłuszni Bergoglio , będą zmuszeni nie tylko do odrzucenia Tradycyjnej Mszy, ale wkrótce Nowej (zmiana w Przeistoczeniu) , będą zmuszeni do odrzucenia Chrystusa dla jakiś bożków pachamama (na razie nie otwarcie , ale przez panteizm) , i do odrzucenia Ewangelii (która już w znacznym stopniu została odrzucona )
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
Diabeł i Nowy Porządek Świata
Z książki KRÓLESTWO CIEMNOŚCI, jako samozniszczenie świata, Malachi Martin.
nagrano w 1992 roku
Bernard: Czy można powiedzieć, że we współczesnym społeczeństwie skala zjawiska satanizmu się nasila?

Ks. Martin: Znajdujemy się obecnie w nowej fazie. Zaraz wyjaśnię, dlaczego nazywam to nową fazą. Nie ma wątpliwości, że z opętaniem i egzorcyzmami mieliśmy do czynienia …Więcej
Diabeł i Nowy Porządek Świata

Z książki KRÓLESTWO CIEMNOŚCI, jako samozniszczenie świata, Malachi Martin.

nagrano w 1992 roku

Bernard: Czy można powiedzieć, że we współczesnym społeczeństwie skala zjawiska satanizmu się nasila?


Ks. Martin: Znajdujemy się obecnie w nowej fazie. Zaraz wyjaśnię, dlaczego nazywam to nową fazą. Nie ma wątpliwości, że z opętaniem i egzorcyzmami mieliśmy do czynienia zawsze. Już religia żydowska przewidywała sprawowanie egzorcyzmów przez kapłanów oraz mędrców. Także Ewangelia zaświadcza, że w czasach Chrystusa występowały przypadki opętania i wyrzucania złych duchów. Chrystus, będąc, Panem i Mistrzem, był w stanie wyrzucać diabły jednym słowem. Jak pamiętamy, z Marii Magdaleny wyrzucił On siedem złych duchów. To znaczna liczba! Podczas reformacji protestanckiej i epoki którą określamy mianem Oświecenia wiara w diabła osłabła jednak w miarę, jak katolicyzm praktykowany był powszechnie w pewnych jedynie krajach. Później pewni naukowcy usiłowali udowodnić, że nie ma czegoś takiego jak diabeł i opętanie. I stopniowo wiara w te rzeczy zanikała.

Tymczasem Szatan czyni postępy.

O tym co się dzieje dowiadujemy się od demonów, wyrzucanych podczas egzorcyzmów. Niekiedy opowiadają one o tym, co czynią. Ludzie zwracający się z prośbą o egzorcyzmy zajmują nierzadko wysokie stanowiska w rządzie lub świecie finansów. Często są bardzo wpływowi. Nie mogę mówić na ten temat zbyt wiele, jest jednak faktem, że opętanymi są często ludzie zajmujący bardzo ważne stanowiska. Ze świadectwa demonów oraz okoliczności jakie towarzyszą egzorcyzmom, jak również z tego czego uczy nas Kościół wynika zupełnie jasno, że obecnie Lucyfer koncentruje się na grupach. Skupia się na organizacjach. Nie ma co do tego wątpliwości.

Weźmy na przykład mój własny kraj, Stany Zjednoczone. W całym społeczeństwie, zwłaszcza w instytucjach rządowych na szczeblu lokalnym, stanowym i federalnym, włączając w to Waszyngton, Lucyfer posiada grupy swych sług, które spełniają jego polecenia - i czynią to całkowicie machinalnie. Poznałem kilkoro z nich i są oni całkowicie opętani. Po prostu spełniają jego wolę od rana do wieczora. Odnoszą sukcesy i prowadzą wygodne życie. Powodzi się im pod względem materialnym. Istnieją grupy, które realizują wolę diabła - a czynią to poprzez de-katolicyzację Kościoła i usuwanie z życia publicznego wszelkich wpływów religii. Starają się usunąć ze sfery publicznej nie tylko katolicyzm, ale każdą religię. Oczywiście katolicyzm zwalczają szczególnie zaciekle, ponieważ diabeł wie, że posiadamy coś, czego inni nie mają. Nawet niekatolicy przyznawali zawsze: "Gdyby jutro Kościół rzymskokatolicki został całkowicie unicestwiony, pozostałe wspólnoty chrześcijańskie same by zanikły". Kościół katolicki jest niejako magnesem, zespalającym wszystkie denominacje, a zarazem normą, w odniesieniu do której się one samookreślają.

Tak więc taktyka Szatana jest obecnie inna. Nie działa już jedynie poprzez jednostki. Obecnie działa poprzez całe grupy, całe rządy, całe szkoły i całe fundacje. Istnieją całe organizacje oddane promowaniu woli Szatana w sferze seksualności, sztuki, historii, polityki, ekonomii czy też obligacji śmieciowych. Jest to jedna z taktyk Lucyfera.

Zgodnie z jego planami zbliża się czas ostatecznej rozgrywki, tak więc gromadzi on wszystkie siły, jakie tylko może zebrać. I jak na razie odnosi sukcesy, jako że ma tak wiele sług. A ma ich tak wiele, ponieważ oferuje im powodzenie w tym życiu. Daje im sukces! Widzisz, niekiedy zapominamy o następującej rzeczy: jeśli dokładamy wszelkich starań by wykonywać naszą zwykłą pracę uczciwie, rzetelnie i wystrzegając się przy tym grzechu, Bóg wspiera nas nieustannie swoim światłem. Nazywamy je "lumen Christi" czyli "światłem Chrystusa".

Podobnie Szatan ma swe własne światło dla tych, którzy dla niego pracują. Oświeca swe sługi. Obdarza je intuicją, daje im wskazówki i swe własne "światło". Szatan daje "światło"! Daje im przyjemności i powodzenie. O tak, z tego punktu widzenia jest on sprawnym przywódcą. Jednak cena, jaką ludzie ci będą musieli za to zapłacić, jest straszliwa. Ostatecznie kończą w ogniu wiecznym. Jednak w tym życiu Szatan daje im wiele. Dlatego właśnie wrogowie Chrystusa są bardzo inteligentni. Nie wolno ich nie doceniać. Są groźnymi przeciwnikami, niezależnie od tego czy należą do American Civil Liberties Union (ACLU), Planned Parenthood Federation czy też jakiejś innej organizacji stanowiącej w istocie jedną z macek Szatana. Tak, diabeł ma swe sługi i są one mu bardzo wierne.
Bernard: Wpływ Szatana przenika całe nasze społeczeństwo, w tym również muzykę.

Ks. Martin: Och, wpływ Szatana jest silny przede wszystkim w muzyce, posiada ona bowiem przemożną siłę oddziaływania. Według naszych statystyk, Szatan jest najbardziej aktywny w Kanadzie, USA, Wielkiej Brytanii i Europie. Widzisz, wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z faktu, iż w wyniku procesu, którego długość trudno jest dokładnie oszacować, ale trwającego mniej więcej 150 lat, z punktem kulminacyjnym gdzieś w połowie XX wieku, narodził się zinstytucjonalizowany satanizm, posiadający utajnione struktury, listy członków, ośrodki, przywódców i pokaźne fundusze bankowe. Organizacja ta posiada wielkie wpływy i jest niczym ośmiornica oplatająca każdą kluczową instytucję przywódczą, czy będą to siły zbrojne, czy też rządy federalne USA i Kanady. Organizacja ta jest niezwykle aktywna i nieustannie układa nowe plany ekspansji.

Jedynie przyjmując istnienie takiej organizacji jesteśmy w stanie wyjaśnić to, co dzieje się na świecie. Obserwując pewne wydarzenia jakie mają miejsce w różnych miejscach świata w nieuchronny sposób dochodzimy do wniosku, że musi istnieć podobna siła. Musi istnieć jakaś siła koordynująca te działania, ponieważ wszystkie te zjawiska zmierzają w jednym kierunku. A jest to kierunek straszliwy.

Bernardzie, jesteś prawdopodobnie zbyt młody by zauważyć pewną rzecz. To nie przytyk ale komplement. Jesteśmy obecnie przyzwyczajeni do nieustannych zmian. Mam przez to na myśli, że zmiany dokonują się każdego kolejnego tygodnia i miesiąca. Jednak za mojej młodości tak nie było. Świat był stabilny. Obecnie jednak jakiejś sile udało się doprowadzić do tego, że znajduje się on w nieustannym ruchu. Zawsze! Musieliśmy pogodzić się z faktem nieustannej zmiany. I dotyczy to nie tylko naszej polityki, ale też naszego codziennego życia. Obecny system pracy wymaga od nas nieustannych podróży. Musimy podróżować. System pracy zmusza męża do wyjazdu do Seattle, podczas gdy jego żona pozostaje w Oklahomie, ponieważ jedynie w ten sposób rodzina może zdobyć środki do życia.

Bernard: I ludzie zmieniają obecnie pracę co dwa lub trzy lata!

Ks. Martin: I przeprowadzają się. Niekiedy ojciec czy matka wyjeżdżają, podczas gdy reszta rodziny pozostaje na miejscu. Tak to dzisiaj wygląda. A blisko połowa naszych rodzin to rodziny niepełne. Jest jeszcze jedna zmiana, która ukazuje zakres w jakim ośmiornica ta oplata współczesne społeczeństwo. Zmuszono nas do pogodzenia się z faktem, że mężczyźni i kobiety noszą stroje uwypuklające każdy szczegół ich ciała. Czy nam się to podoba czy nie, oczekuje się od nas byśmy się z tym pogodzili.

Programy i reklamy które oglądamy w telewizji zawierają sceny, które zaszokowałyby naszych dziadków. My jednak nie zamykamy już oczu na ich widok! Telewizja pokazuje ludzi ubranych bardzo nieskromnie a nawet nagość. A na nas nie robi to już wrażenia! Zmuszono nas do pogodzenia się z tym. Mówimy po prostu: "Tak to już dziś jest". Kolejna rzecz: w programach telewizyjnych usłyszeć można najrozmaitsze wulgaryzmy. A nas to już nie szokuje. Nie możemy sobie pozwolić na to, by nas to szokowało, jeśli chcemy oglądać telewizję. Nie możemy sobie na to pozwolić, ponieważ to słownictwo usłyszeć w telewizji można na każdym niemal kroku. Tak więc z tym również się pogodziliśmy. I nie tylko z tym.

Poza kręgami fundamentalistycznymi nikt nie oczekuje już, że uniesiecie brwi jeśli podczas wspólnego posiłku usłyszycie np.: "Joe mieszka z Mary od trzech lat i są ze sobą bardzo szczęśliwi". Obecnie oczekuje się, że zareagujecie na to tak, jak gdybyście się dowiedzieli że Joe był u fryzjera. W dzisiejszej Ameryce fakt, że Joe i Mary mogą żyć razem bez ślubu traktowany jest jako coś całkowicie normalnego. Posuńmy się nieco dalej. Ktoś może powiedzieć: "Joe i Michael zdecydowali że bardzo się kochają i że będą odtąd wzajemnie się wspierać". Oznaczałoby to, że żyją oni w związku homoseksualnym. Od was zaś oczekuje się, że to również zaaprobujecie. Nikt nie spodziewa się po was, że wyrazicie w jakiś sposób swą dezaprobatę. "Pogódźcie się z tym, bo tak to już jest".

Bernard: Każdy kto krytykuje wolne związki lub związki homoseksualne naraża się obecnie na ostracyzm.

Ks. Martin: Jesteśmy zmuszani do przyjęcia takiej postawy i z biegiem czasu godzimy się z faktem, że związki tego rodzaju będą stałym elementem naszej rzeczywistości. A zjawisko to ma już charakter powszechny! Mężczyźni i kobiety żyją ze sobą bez ślubu, istnieją też związki homoseksualne. I tak ma odtąd być. "Cóż, jeśli chcesz żyć na tym świecie, musisz to zaakceptować". Zaszła też inna zmiana, która ma na nas wpływ, czy nam się to podoba czy też nie. Mam na myśli antykoncepcję.

Przypuśćmy że jacyś ludzie postanowiliby: "Chcemy przyzwyczaić ludzi do tego, by używali swych ciał do seksu, ale nie do prokreacji". Jak byś się do tego zabrał gdybyś posiadał władzę?

Zrobiłbyś co następuje: promowałbyś edukację seksualną w szkołach. Oficjalnie twierdziłbyś, że to dla dobra dzieci. Ponadto za pośrednictwem filmów oraz programów telewizyjnych lansowałbyś pogląd, że stosunki przedmałżeńskie są czymś całkowicie normalnym i dopuszczalnym. Jeśli główny bohater jest mężczyzną, zawsze ma dziewczynę, jeśli zaś kobietą, ma swego chłopaka - i oczywiście sypiają oni ze sobą. A nikt nie już nie zamyka oczu przy takich scenach. Ludzie uważaliby za dziwne, gdyby bohaterowie nie współżyli ze sobą. Patrzyliby na to podejrzliwie. Uważaliby prawdopodobnie, że bohater nie jest prawdziwym mężczyzną (albo kobietą).

Starałbyś się, aby edukacją seksualną objęte zostały jak najmłodsze dzieci. Uczyłbyś je używania prezerwatyw. Nawiasem mówiąc, jeszcze nie tak dawno słowa tego nikt nie wymawiał publicznie. Obecnie należy ono do używanego powszechnie słownictwa, czy nam się to podoba czy nie. Tak więc przyzwyczajałbyś dzieci do idei stosowania prezerwatyw. Demonstrowałbyś im je w szkole. Obecnie w Nowym Jorku i innych stanach zajęcia takie przeprowadza się z dziećmi w wieku 6-16 lat. Tłumaczyłbyś im powody, dla których powinno się używać prezerwatyw. Oglądałyby środki nawilżające, a także jak nakłada się prezerwatywę i jakie są skutki jej stosowania. Przyzwyczaiłyby się więc do myśli, że uprawianie seksu jest czymś normalnym i że jest jedynie seks. "Seks nie ma nic wspólnego z dziećmi. Nie uprawiacie seksu po to, żeby mieć dzieci".

Owe starannie zaplanowane działania prowadzą do ukształtowania mentalności, która jest chrześcijaństwu całkowicie obca. Inspiratorem tego może być jedynie jakaś stojąca za wszystkimi tymi inicjatywami inteligencja. Program ów jest tak wyrafinowany i tak dobrze skoordynowany, że musi stać za nim inteligencja będąca w stanie wykorzystać zasoby ludzkie i materialne dla osiągnięcia takiej zmiany mentalności. Proces ten musiał zostać starannie zaplanowany i obawiam się, że jest to plan bardzo skuteczny.
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
to, że borgolio, to niszczyciel Kościoła Katolickiego, to pewne, ale dlaczego KARDYNAŁOWI I BISKUPI NIE WYMÓWILI MU POSŁUSZEŃSTWA I NIE ODSUNĘLI GO, ABY NIE MÓGŁ DALEJ SZKODZIĆ ?