Policja rozwiązała ostatecznie we wtorek jedną z najstarszych pielgrzymek na Jasną Górę. Grupa łowiczan kontynuujących od rana rozpoczęty w poniedziałek marsz, została zmuszona do jego zakończenia.
– Wracamy do domu dlatego, że jest zakaz pielgrzymowania i koniec – powiedział łódzkiej rozgłośni Polskiego Radia przewodnik grupy, ksiądz Wiesław Frelek. Pątnikom wyjaśniał, że to decyzja służb.
Wesprzyj nas już teraz!
„Jeszcze rano pielgrzymi mówili, że nie zrezygnują, bo chcą się modlić i na Jasną Górę niosą intencję, żeby pandemia się skończyła. Uczestnikom towarzyszyła policja, która każdorazowo reagowała na zbliżanie się ludzi do siebie i spisywała ich dane. Jak usłyszała reporterka RMF FM od jednej z uczestniczek, nie dało się pielgrzymować w takich warunkach” – czytamy na stronie stacji.
Kilkudziesięciu wiernych ruszyło we wtorek w drogę podzielonych na paruosobowe grupy. Wiadomość o tym, że został wydany zakaz kontynuowania marszu, dowiedzieli się niedaleko Budziszewic w województwie łódzkim. Byli bardzo rozgoryczeni.
Łowiczanie wędrują na Jasną Górę już od 1656 roku. Tym razem, po pokonaniu około dwustukilometrowej trasy, mieli dotrzeć do celu 30 maja.
Źródła: RMF24.pl, Polsat News
RoM