pl.news
1,2 tys.

Zawieszenie broni, Polska Niepodległość i Strach Boży - Arcybiskup Thomas Gullickson, nuncjusz apostolski w Bernie, Szwajcaria

Z okazji 101. rocznicy zawieszenia broni i Niepodległości Polski
10 listopada 2019 r., Bruder Klaus, Bern, Szwajcaria.

Laudetur Jesus Christus!

"Módlcie się, abyśmy byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych, albowiem nie wszyscy mają wiarę."

To dla mnie wielka przyjemność być tu dzisiaj, aby odprawić Mszę św. ze społecznością polską w 101. rocznicę zawieszenia broni i Niepodległości Polski. Pojawiło się pytanie, jaki język będzie odpowiedni. Ojciec Wojtiech i ja zdecydowaliśmy się uchylić decyzję ambasadora Jakuba Kumocha i, pomimo obecności członków Korpusu Dyplomatycznego, zamiast angielskiego, wygłosić kazanie w języku niemieckim.

Była to druga najlepsza opcja po języku polskim, która wykracza jednak poza moje możliwości językowe. Przepraszam wszystkich! Mam nadzieję, że dzięki językowi niemieckim wielu, jeśli nie większość, będzie w stanie zrozumieć i skorzystać z moich słów.

Nasze pierwsze czytanie z drugiej księgi Machabejskiej zaczyna się w ten sposób:
"W tamtych czasach zdarzało się, że siedmiu braci razem z matką również zostało schwytanych"

W dzisiejszej Ewangelii Łukasza słyszymy również o siedmiu braciach i kobiecie:
"Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta."

To, co łączy te dwa czytania, to nie tyle wzmianka o siedmiu braciach czy jednej kobiecie, co uznanie zmartwychwstania zmarłych w ostatnim dniu.

Czytamy więc w 2. Księdze Makabeuszy: "Lepiej jest nam, którzy giniemy z ludzkich rąk, w Bogu pokładać nadzieję, że znów przez Niego będziemy wskrzeszeni. "

A w Ewangelii Łukasza Jezus odpowiada na saduceuszy:

"Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania."

Dla ludzi wierzących, dla chrześcijan, a zwłaszcza dla nas, katolików, jest rzeczą oczywistą, że z okazji 101. rocznicy zawieszenia broni, które zakończyło I wojnę światową w 1918 r., dziękujemy przede wszystkim Bogu za dar pokoju. Ludzie sami nigdy nie byliby w stanie zakończyć tej wojny. Jeśli przyjrzymy się bliżej historii pierwszej wojny światowej, to zobaczymy, że pokój nadszedł pomimo wszelkiego zła zaangażowanych stron.

Mocno wierzymy, że bez łaski Bożej sto lat temu nie moglibyśmy świętować Niepodległości Polski. Ojciec wieczny dotknął serc. Tak, ludzie robili naprawdę szlachetne rzeczy, aby uzdrowić zraniony świat, ale nie bez bycia oświeconym przez Najwyższego.

Ale naszych siedmiu braci w dzisiejszych czytaniach, a raczej nauka o zmartwychwstaniu zmarłych w dniu Sądu Ostatecznego, co one oznaczają dla pokoju, końca wojny, samostanowienia narodu? Co się zmieni, jeśli uwierzymy w sprawiedliwość w czasach ostatecznych, która w końcu pokona zło? Co to znaczy być nagrodzonym w wieczności za pozostanie wiernym Bogu, naszemu Stwórcy i Odkupicielowi? Co to znaczy podporządkować wszystko, czym jesteśmy i co mamy Chrystusowi, Królowi wiecznej chwały?

To zmienia WSZYSTKO! Wszystko zmienia się szczególnie w czasach, w których żyjemy dzisiaj, kiedy, nawet polityków, którzy formalnie przyznają się do Kościoła, można jedynie podejrzewać o wiarę katolicką.

Kiedy byłem młody, mówiło się całkiem naturalnie o cnocie Bojaźni Bożej lub w języku łacińskim "timor Dei". To był pozytywne stwierdzenie, komplement, aby powiedzieć, że on lub ona jest bogobojnym mężczyzną lub kobietą.

Dobrze pamiętam, jak jako nastolatek powoli rozumiałem, że o prawdziwej miłości nie decydowały przede wszystkim emocje czy poczucie sprawiedliwości, ale strach przed zrobieniem czegoś złego, czegoś bolesnego danej osobie. Pamiętam szczególnie szacunek, jaki mój ojciec miał dla mojej matki. To było o wiele więcej niż tylko "szacunek". Strach przed Bogiem i szacunek są tym, co mamy na myśli, kiedy mówimy o bezinteresownej miłości.

Na tym tle łatwiej jest zrozumieć gotowość siedmiu braci z Księgi Machabejskiej do cierpienia i śmierci. Z prawdziwej miłości i strachu przed Bogiem, byli gotowi cierpieć powolną i straszną męczeńską śmierć, a ich matka była również gotowa porzucić swoje dzieci z obawy przed prawem Bożym.

Szlachetne uczucia są częścią tego, co mamy na myśli, kiedy mówimy o "prawdziwej wierze". Rzeczywiście, żyjemy pełni nadziei, ale także pełni strachu i drżenia przed przyjściem Pana, kiedy powróci jako sędzia na koniec czasu.

"Ale Mojżesz już wskazał w historii o krzewie cierniowym, że umarli zmartwychwstaną ponownie, nazywając Pana Bogiem Abrahama, Bogiem Ísaaca i Bogiem Jakuba. On nie jest Bogiem umarłych, ale żywych, bo dla Niego oni wszyscy żyją".

Dziękując Bogu za to, co Jego ręce zrobiły sto lat temu przy Niepodległości Polski, odnawiamy także naszą wiarę w naszego Pana Jezusa Chrystusa, który nadal żyje w historii. On kocha nas i w dzień naszej śmierci otworzy nam drzwi nieba, jeśli pozostaniemy mu wierni. Z łagodnym drżeniem mamy nadzieję, że nasze zaangażowanie w tym świecie ruchome jest Strachem Bożym, który przyprowadzi nas przed Nim jako przyjaciół Boga i ludzi.

"Módlcie się, abyśmy byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych, albowiem nie wszyscy mają wiarę."

Laudetur Jesus Christus!