Arcybiskup Sheen żył prawdami, które głosił. Przez całe życie cierpliwie niósł krzyż krytyki, wrogości, a nawet szyderstwa. Codziennie przez ponad 60 lat spędzał godzinę dziennie na adoracji Najświętszego Sakramentu.
Moja ulubiona historia o księdzu Sheenie: Trędowaty spotkał arcybiskupa w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku i wyznał: „Nie mam żadnych przyjaciół”. „Teraz już masz” – odparł kapłan… A to był dopiero początek.
Arcybiskup Sheen był przekonany, że jeśli człowiek ukształtuje swe myśli prawdą, to będzie szczęśliwy, miły Bogu i osiągnie świętość. (…) Arcybiskup Sheen żył prawdami, które głosił. Przez całe życie cierpliwie niósł krzyż krytyki, wrogości, a nawet szyderstwa. Codziennie przez ponad 60 lat spędzał godzinę dziennie na adoracji Najświętszego Sakramentu.
Niezliczone rzesze ludzi opowiadają historie o jego miłości do innych, trosce i hojności. Nigdy nie przywiązywał się do pieniędzy, rozdając jałmużnę każdemu, kto o to prosił, i zrzekając się wszelkich zysków ze swych książek na rzecz organizacji charytatywnych. Często oddawał swoje płaszcze czy swetry biedakom, których spotykał na ulicy. Tego rodzaju świadectw jest bardzo wiele. Moja ulubiona historia o ks. Sheenie bardzo dobrze oddaje jego współczucie dla innych ludzi. Swego czasu zaprzyjaźnił się z człowiekiem tak bardzo zdeformowanym przez trąd, że odtrąciła go nawet najbliższa rodzina. Trędowaty spotkał arcybiskupa w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku i wyznał: „Nie mam żadnych przyjaciół”. „Teraz już masz” – odparł kapłan, po czym załatwił mu mieszkanie, znalazł dla niego pracę i raz w tygodniu zapraszał na obiad, osobiście serwując mu jedzenie.
Wiele lat później, gdy ks. Sheen otrzymywał urząd biskupa Rochester, posadził swego trędowatego przyjaciela jako gościa na honorowym miejscu w Sanktuarium. Mam nadzieję, iż czytelnik usłyszy w tej książce głos abp. Sheena zapewniający, że warto żyć. Zgodnie z jego przesłaniem – jeśli będziesz odpowiednio myśleć, osiągniesz szczęście. (Ze wstępu do książki abp. Fultona Sheena, Myśl właściwie, żyj szczęśliwie, Rafael, Kraków 2018).
Codzienna Adoracja przed Najświętszym Sakramentem, może nas całkowicie przemienić. Jezus czeka na nas i chce nam udzielać wielu Łask. Bierzmy przykład z abp. Fultona Sheena...
,,Swego czasu zaprzyjaźnił się z człowiekiem tak bardzo zdeformowanym przez trąd, że odtrąciła go nawet najbliższa rodzina. Trędowaty spotkał arcybiskupa w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku i wyznał: „Nie mam żadnych przyjaciół”. „Teraz już masz” – odparł kapłan, po czym załatwił mu mieszkanie, znalazł dla niego pracę i raz w tygodniu zapraszał na obiad, osobiście serwując mu jedzenie.''
Jeszcze coś dodam...krytykowany Jan Paweł II oddał się Maryi , nosił szkaplerz , propagował różaniec...TO NIC? Krytykują WSZYSTKO . z góry zaznaczam , że w dyskusyje nie wchodzę , tak mi radził stały spowiednik . Z tego światła nie ma.
,,Arcybiskup już w dniu swoich święceń kapłańskich złożył ślub, że każdego dnia będzie praktykować godzinę świętą adoracji Najświętszego Sakramentu. Przez 60 lat kapłańskiego życia nie opuścił ani jednego dnia adoracji. Zmarł w 1979 r. w swojej prywatnej kaplicy, przed wystawionym Najświętszym Sakramentem.''
,,Swego czasu zaprzyjaźnił się z człowiekiem tak bardzo zdeformowanym przez trąd, że odtrąciła go nawet najbliższa rodzina. Trędowaty spotkał arcybiskupa w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku i wyznał: „Nie mam żadnych przyjaciół”. „Teraz już masz” – odparł kapłan, po czym załatwił mu mieszkanie, znalazł dla niego pracę i raz w tygodniu zapraszał na obiad, osobiście serwując mu jedzenie.''