Czym jest charyzmatyzm?

Odnowa Charyzmatyczna postrzegana jest jako ożywienie wiary w różnych kościołach i tradycjach chrześcijańskich.

Chodzi tutaj o różne ruchy, wspólnoty, zgromadzenia, w których każde ma swój własny regulamin, swoją własną strukturę. Najogólniej można określić charyzmatyzm jako ruch duchowego pobudzenia w grupach modlitewnych i w zgromadzeniach życia wspólnego.

Podstawowa struktura organizacyjna

Ruch charyzmatyczny istnieje wśród bardzo licznych grup modlitwy działających w parafiach, na uniwersytetach, w miejscach pielgrzymek, w klasztorach. Grupa modlitwy jest podstawową jednostką organizacyjną ruchu. Obecnie grupy te mają w swoich rękach prawie całe duszpasterstwo młodzieży na całym świecie, kierują większością świątyń i pielgrzymek Kościoła Katolickiego (np. Paray le Monial, Lourdes, Santiago de Compostella, Rzym, Jerozolima); Grupa modlitewna często bierze swój początek z działalności charytatywnej i duchowej (prowadzenie lub praca w szpitalach, posługa ubogich i chorych).

Monique Hebrard w swojej książce pt. „Charyzmatycy, Zarys Historii Odnowy w Duchu Świętym”, z wielkim zadowoleniem opisuje rozprzestrzenienie się Odnowy Charyzmatycznej na całym świecie. W Stanach Zjednoczonych w grupach modlitewnych działa milion katolików a w grupach charyzmatycznych około 10 milionów. W Sao Paolo (Brazylia) w roku 1987 i 1991 na tzw. Zesłanie Ducha Świętego przybyło około 150 000 ludzi.

Rozszerza się działalność ruchów charyzmatycznych w Afryce. Afrykańska Odnowa Charyzmatyczna liczy 705 grup modlitwy w Rwandzie, 60 grup (złożonych często z dwu lub trzech tysięcy członków) w Kinszasie, 30 grup w Abidżanie… W Europie krajem wiodącym pod względem pomysłów wspólnotowych jest Francja. Przez długi czas około 2000 grup modlitewnych pozostawało w cieniu charyzmatyków .

Grupy modlitwy są zależne od wspólnot charyzmatycznych mających każda z nich, własne reguły, struktury, działania i dyscyplinę (często bardzo surową). Oto kilka przykładów takich wspólnot.

Kiko Arguello, Żyd, twórca Neokatechumenatu,

Neokatechumenat.

Założony został w Hiszpanii około 1970 roku przez Kiko Arguello i Carmen Hernandez [Żydzi – admin]. Początkowo był jedynie ruchem charytatywnym działającym na przedmieściach Madrytu niosąc pomoc ubogim. Taki charytatywny ruch spotkał się natychmiast z uznaniem tamtejszego arcybiskupa. Jednak z biegiem czasu z ruchu charytatywnego neokatechumenat przekształcał się w ruch religijny typu sekciarskiego. Władze kościelne nie dostrzegły na czas tej zmiany i popierały rozwój neokatechumenatu jako ruchu charytatywnego. Właśnie dzięki działalności dobroczynnej prowadzonej wśród najuboższych neokatechumenat zapewnił sobie poparcie Kościoła w Hiszpanii a później i w innych krajach na które zaczął się rozprzestrzeniać. Za tym przyszła sympatia papieża Pawła VI, który wychwalał i zalecał ten ruch. W miarę rozwoju ruchu przybywało mu zwolenników i opiekunów, tak iż z ruchu dobroczynnego przekształcił się ostatecznie w rodzaj religijnej grupy ezoterycznej wewnątrz Kościoła.

Le Chemin Neuf (Nowa Droga)

Narodziny: W 1971 roku powstała w Lyonie grupa modlitewna w ramach ruchu Odnowy charyzmatycznej. Grupa przeżyła doświadczenie wylania darów Ducha Świętego. W 1973 roku siedem osób zapragnęło w większym stopniu oddać się do dyspozycji Kościoła i Ewangelii. Rozpoczęli wspólne życie na wzgórzu starego Lyonu, niedaleko katedry. Dziś fraternie Nowej Drogi (fraternia Kana, fraternia lekarzy, fraternia młodych i inne) liczą około 2000 osób, a sama wspólnota około 700 osób (300 dorosłych i 400 dzieci).
Skład: rodziny, małżeństwa, księża, celibatariusze.
Powołanie: Nowa Droga jest wspólnotą apostolską w służbie ludzi i Kościoła. Naszym zdaniem największą przeszkodą w ewangelizacji są podziały między chrześcijanami. Dlatego czujemy się wezwani, by pracować na rzecz jedności.
Status Kanoniczny: Nowa Droga – wspólnota katolicka o powołaniu ekumenicznym – przyjmuje tez członków innych Kościołów (reformowanego, ewangelickiego i prawosławnego). Kościół uznał nas za „publiczne stowarzyszenie wiernych”. Wielu z nas przyjęło święcenia kapłańskie w Kościele Katolickim (diakonat, prezbiterat), czy też urząd pastora w Kościele reformowanym. Funkcjonowanie: Nie mieszkamy oczywiście razem, lecz we fraterniach 7-12 osobowych w różnych miejscach Francji, w Szwajcarii, w Jerozolimie, w Afryce… Wszyscy mamy do wyboru, zależnie od powołania i od rodzaju pracy, dwa modele wspólnego życia:

– fraternia mieszkańców tego samego domu
– fraternia mieszkańców tej samej dzielnicy.

Możliwe są zmiany jednego rodzaju życia na drugi. Obecnie w każdym z nich żyje mniej więcej połowa członków wspólnoty. Życie i praca: Wszyscy pracują. Niewielka część osób pracuje stale na potrzeby wspólnoty, inni w swoich zawodach lub dla dzieł wspólnoty: centrum formacyjnego, księgarni, serwisu audiowizualnego, przy prowadzeniu bezpłatnych przychodni i ośrodków medycznych oraz warsztatów pracy chronionej. Własność: We wspólnotach życia wszystkie dochody są wspólne, we wspólnotach dzielnicy – częściowo .


L’Emmanuel

Narodziny: 12 i 13 lutego 1972 roku w czasie weekendu u o. Caffarela w Troussures, dwójka założycieli przeżywa wylanie darów Ducha Świętego i postanawia spotykać się co wieczór na modlitwie. Począwszy od 1974 roku powstają pierwsze grupy modlitewne w Paryżu; niektórzy decydują się na życie we wspólnotach.
Skład: rodziny i celibatariusze, księża i świeccy konsekrowani. Wspólnota Emmanuel grupuje wszystkie powołania, zawody i środowiska. Aktualnie 3500 osób jest zaangażowanych lub w trakcie angażowania się we Francji, Europie i w wielu krajach rozwijających się.
Funkcjonowanie: Moderator wybierany przez Radę. Rada wybierana jest co 3 lata, na 3 lata przez członków zaangażowanych we wspólnocie Emmanuel.
Status Kanoniczny: 8 grudnia 1982 roku wspólnota została erygowana kanonicznie jako „prywatne stowarzyszenie wiernych” przez kardynała Lustigera, arcybiskupa Paryża [Żyda, nie mającego nawet pojęcia o katolicyzmie – admin].
Zaangażowanie członków: wspólnota Emmanuel to przede wszystkim wspólnota w służbie ewangelizacji. Zaangażowanie jest w pierwszym rzędzie duchowe (dłuższy czas modlitwy dziennie, jeśli to możliwe – codzienna Eucharystia), życie w „domkach” stałych lub tymczasowych, udział w pracach apostolskich lub charytatywnych wspólnoty .

Wspólnota Błogosławieństw Lew Judy i Baranek Paschalny

Narodziny: Wspólnota Lwa Judy i Baranka Paschalnego („Le Lion de Juda et L’Agneau Immole”) zrodziła się w 1975 roku podczas spotkania dwóch małżeństw protestanckich pragnących podzielić się odkryciem Boga. W 1991 roku wspólnota zmieniła nazwę na Wspólnota Błogosławieństw.
Skład: księża, zakonnicy, zakonnice, małżeństwa i ich dzieci. W sumie 400 członków (nie licząc dzieci) w 24 domach. Mniej więcej połowa zaangażowanych członków to celibatariusze, druga połowa to małżeństwa.
Funkcjonowanie: Brat Efraim jako założyciel sprawuje kierownictwo duchowe. Pomaga mu Philippe Mądre -główny moderator oraz odpowiedzialny za „prowincje”, ponadto każdy dom ma swego „pasterza”. Odpowiedzialni raz do roku odbywają wspólne rekolekcje, w czasie których podejmują istotne decyzje.
Status Kanoniczny: l stycznia 1985 roku wspólnota została erygowano przez biskupa Coffy jako prywatne „stowarzyszenie wiernych”, zaś księża należą do bractwa kapłańskiego wspólnoty Lwa Judy i Baranka Paschalnego.
Powołanie: apostolat na rzecz jedności chrześcijan i żydów [I wszystko jasne – admin] .

Oprócz tego działa wiele innych wspólnot (np.: Święty Krzyż, Word of God, Światło-Życie, Arka, Młodzi Światła). W wielu z nich członkami są katolicy i protestanci. Wszystkie te wspólnoty są ze sobą powiązane poprzez ICO (Międzynarodowe Biuro Komunikacji) założone w 1972 roku w USA, działające od 1976 r. w Brukseli. W 1984 roku ICO zostaje przekształcone ICCRO (International Catholic Charismatic Renewal Office) i przenosi swoją siedzibę do Rzymu.

Działalność wspólnot charyzmatycznych

Ruch Charyzmatyczny prowadzi działalność, która jest charakterystyczna dla wielu innych grup czy stowarzyszeń działających obecnie w Kościele (np. ruchy młodzieży, zgromadzenia charytatywne). Możemy więc dostrzec:

– silny nacisk na aktywne uczestnictwo w ceremoniach parafialnych (szafarze, ministranci i ministrantki, lektorzy diakoni, itp.),
– działalność charytatywna najbardziej potrzebujących,
– Ewangelizacja w miejscach w misjach, duszpasterstwach, pomocy krajom Trzeciego Świata.

Obok jednak takich działań, w Ruchu Charyzmatycznym występują formy tylko dla niego specyficzne i charakterystyczne. Na pierwszy plan wysuwa się praktyka spotkań modlitewnych, chrztu w Duchu Św., charyzmatów, życia świeckich we wspólnocie charyzmatycznej, bez względu na ich stan cywilny, bliska współpraca i wzajemne przenikanie się z charyzmatykami z wyznań protestanckich i żydowskich (wspólne nabożeństwa, zjazdy, spotkania, współuczestnictwo we wspólnocie). Spotkanie modlitewne jest najczęstszym miejscem pierwszego kontaktu ludzi z Ruchem.

Co dzieje się na tych cotygodniowych spotkaniach? Trwają one przynajmniej 2 godziny, często aż do 4-5 godzin. Nie ma żadnych obrzędów ani ceremonii. Przewodnik spotkania, świecki, nazywany katechetą czy pasterzem, otwiera seans. Według danego mu charyzmatu przewodnictwa kieruje wiernych na spotkanie z Duchem Świętym. W bardzo spontaniczny sposób ludzie podnoszą głos, modlą się, śpiewają, raz indywidualnie, raz wspólnie, od czasu do czasu ktoś czyta tekst z Pisma Świętego, inny daje świadectwo o tym jak czuje w sobie Ducha Św. Albo widzi przed sobą Chrystusa… Mówią oni, że w ten sposób słyszą Ducha Św., który mówi przez uczestników i ich spontaniczne zachowania i gesty. To wszystko prowadzi uczestników do żywego doświadczenia obecności Ducha Św. Coraz więcej ludzi czuje obecność Ducha Św., który daje im swoje charyzmaty: nagle ktoś mówi albo śpiewa w nieznanym języku (nazywają to „darem języków”), w ten sam sposób również cała grupa może mruczeć albo śpiewać. Duch Św. przychodzi więc na spotkanie w sposób zmysłowy; ludzie czują i doświadczają Jego obecność, przede wszystkim przez mowę uczestników, przez charyzmaty i przez tzw. zesłanie Ducha Św., albo przez chrzest w Duchu Świętym.

Punktem szczytowym spotkania modlitewnego i przy tym całego Ruchu jest wlanie albo inaczej, chrzest w Duchu Świętym. Chrzest w Duchu Św. nie jest sakramentem, lecz dla charyzmatyków jest aktem ważniejszym nawet, niż sakrament bierzmowania, bo w tym chrzcie wierny przyjmuje całą pełnię Ducha Św., pełnię w żywym doświadczeniu, przemieniającą całego człowieka. Świadomość i przeżycie obecności Boga i jego mocy, uczucie Ducha Św. wewnątrz własnego serca – oto fundament Ruchu Charyzmatycznego, bo z tego fundamentu uczuć wychodzą charyzmaty i inne znaki nadzwyczajne, i tak bardzo, że życie tych, którzy otrzymują ten chrzest jest potem zupełnie zmienione. Powoduje zdecydowaną przemianę jednostki, jakby chodziło o nowe narodzenie. Mówią, że żyją teraz na innym świecie. Zdaje się, że życie na ziemi jest tylko cieniem, iluzją i snem. Cieszą się jeśli w spotkaniach zatracą poczucie czasu i przestrzeni, czekają z coraz większą intensywnością na tę atmosferę błogosławionego transu, który daje im tak dużo sił .

Do tego chrztu w Duchu Św. trzeba się przygotować. Po pewnym okresie wprowadzania w praktyki i szczególną duchowość Ruchu (w każdej wspólnocie reguluje to wewnętrzny regulamin), przewodnik albo inna osoba, która sama już przyjęła chrzest w Duchu Św., podczas uroczystego spotkania modlitewnego nałoży ręce na głowę aspiranta i natychmiast Duch Św. przychodzi: zaznacza bowiem swoją obecność przez charyzmaty, które są udzielane otrzymującemu chrzest oraz innym zgromadzonym osobom. To święto i atmosfera wielkiej radości i uczucia miłości, wyraża się w tańcach, krzykach, ruchach ciała, itd. Charyzmaty otrzymywane są przede wszystkim po chrzcie w Duchu Św. najczęściej można zauważyć charyzmat „mówienia językami”: charakterystyczną jego cechą jest całkowite niezrozumienie tego co się mówi czy śpiewa. Może to nie być nawet prawdziwy język, lecz tylko dźwięki i liryczne modulacje bez wewnętrznego znaczenia. Ks. Rene Laurentin twierdzi, że chodzi tutaj o nadzwyczajną formę chwały i czci Bożej .

Często inna osoba w trakcie modlitewnego transu powie, że rozumie ten język, zatem otrzymuje inny charyzmat: „tłumaczenie nieznanych języków”. Te osoby są najczęściej pasterzami i przywódcami, którzy cieszą się wielkim szacunkiem wszystkich członków wspólnoty, bo w nich bezpośrednio objawia się Duch Św.

Inny charyzmat to proroctwo, tzn: mówienie czegoś w imieniu Boga. Na przykład Kiko, założyciel Neokatechumenatu wołał:

Mówię do was w imieniu Kościoła, w imieniu Biskupów, wśród was jestem Janem Chrzcicielem, nawróćcie się, bo Królestwo Boże jest blisko… Daję wam życie poprzez Słowo Boże we mnie złożone: To ja wyjaśniam Słowo… my jesteśmy waszą pomocą, jak Mojżesz na pustyni.

Ten charyzmat jest dany szczególnie pasterzom i katechetom, którzy głoszą jakieś kazanie. Nieraz jest to nawet prawdziwe proroctwo, rozumiane jako przepowiedzenie przyszłości. W ten sposób np. Ojciec Vlasik, proboszcz z pewnej parafii w Jugosławii, otrzymał dla siebie następujące proroctwa podczas spotkania znanych charyzmatyków: proroctwo siostry Bridge MacKenna, że zasiada na tronie, a z tego tronu wypływają strumienie wody na cały świat; proroctwo Ojca Tardiffa: „moja matka przyjdzie do ciebie!” Dwa tygodnie później w parani zaczęty się objawienia „Matki”. Ta parafia nazywa się Medjugorie . W ciągu trzech lat o. Vlasik stał się duchowym przywódcą pielgrzymek do Medjugorie.

„Najwspanialszy” charyzmat, to „dar uzdrawiania”. Charyzmatycy utrzymują, że wiele chorób ustąpiło, szczególnie po otrzymaniu chrztu w Duchu Św. Również wiele osób zaświadcza o swoim własnym uzdrowieniu. W czasie nabożeństw dla chorych „healing service”, wielcy charyzmatycy uzdrawiają chorych. Jednak dotychczas nie ma ani jednego potwierdzonego uzdrowienia, które zostałoby przebadane przez lekarzy specjalistów w sposób metodyczny i medyko-krytyczny, w taki sposób, jak Kościół praktykuje to w procesach kanonicznych (kanonizacyjnych), czy np. w Lourdes. Nie można znaleźć dokumentów, które świadczyłyby, że właśnie tacy uzdrowieni przez charyzmatyków byli regularnie badani, by stwierdzić efekt uzdrowienia po upływie dłuższego czasu. Istnieje tylko świadectwo samych uzdrowionych i świadectwo uczestników, którzy potwierdzali nadzwyczajne rzeczy u chorych (ludzie o kulach mogli chodzić bez nich, sparaliżowani odzyskiwali władze, itp.). Nawet Monique Hebrard oskarża „zbiurokratyzowanych” kapłanów i biuro medyczne, że uznaje jeden cud zaledwie raz na dziesięć lub dwadzieścia lat!

Ż

ycie wspólnotowe jest przyrównywane do reguł zakonnych. W istocie są to nowe zakony, z tą wszakże różnicą, że pod jednym dachem przebywają mężczyźni i kobiety, osoby samotne, świeccy, zakonnicy i księża, dorośli i dzieci. Cały Lud Boży w swojej rozmaitości . To życie, w jakiś sposób w doskonałości, to ostatnia inicjacja życia charyzmatycznego.

Po pierwszym kroku uczestnictwa w spotkaniach modlitewnych, aspirant otrzymał pierwszą inicjację w chrzcie w Duchu Św. Żył pewien czas w okresie próbnym (np. w neokatechumenacie 7 lat), i w końcu zostaje zaakceptowany jako pełnoprawny członek wspólnoty. Od tej chwili podporządkowuje się surowej regule życia, planu duchowego kierowanego przez przełożonego wspólnoty czy przez radę starszych członków. To od wspólnoty zależy, czy zaangażowanie jest ślubem zakonnym, czy raczej dobrowolną działalnością charytatywną czy apostolską.

Wiele wspólnot posiada coś w rodzaju reguły tajemnej. Istnieją książki przeznaczone tylko dla członków. Tę cechę tajemniczości można odnaleźć przede wszystkim w Neokatechumenacie, gdzie podręcznik wychowywania i formacji nie jest znany nie tylko poza wspólnotą, ale nawet wśród wielu członków. Książka ta nosi tytuł „Katecheza” i jest zapisem spotkań prowadzonych przez Kiko i Carmen w lutym 1972 roku. Często powtarza się tam słowa: „Nic o tym nie mówcie”, „To, co teraz powiem nie jest po to byście o tym mówili ludziom, ale by wam służyło za bazę, za podstawę”.

Inna nowość Ruchu polega na tym, że te wspólnoty pretendują do bycia miejscami doskonałości, więc dlatego mają prawo panowania ponad wszystkimi instytucjami prawa naturalnego i nadprzyrodzonego jak np. rodziny, zakony… Każdy żyje w swoim stanie życia, lecz wszyscy muszą być posłuszni regulaminom wspólnoty, nawet jeśli istnieje konflikt między regułą wspólnoty a prawem naturalnym. W ten sposób np. wspólnota decyduje, ile dzieci rodzina żyjąca we wspólnocie może mieć, czy pewien członek może studiować czy pracować, albo wyjechać w podróż czy kupić coś.

Często (np. w Neokatechumenacie) członkowie wspólnoty muszą oddawać wszystko to co mają na własność. Jeśli chcą wstąpić powinni sprzedać wszystkie dobra. W takich wspólnotach istnieje często kolejność zaangażowania, czy kroki inicjacji. Np. w neokatechumenacie 7 lat przed-katechumenatu i 7 lat katechumenatu. Potem żyją już w stanie doskonałości: Jeśli w czasie przed-katechumenatu otrzyma się polecenie sprzedaży dóbr, trzeba je sprzedać wszystkie… nie można bowiem inaczej wejść do królestwa ani nawet do Katechumenatu. („Katecheza”) Działalność ekumeniczna, czyli wysiłki na rzecz jedności wszystkich chrześcijan, a nawet wszystkich wyznań, jest też darem Ducha Świętego.

Kardynał Suenens mówi: Jasne, że Odnowa Charyzmatyczna jest ekumeniczna ze swej natury. Celem tego rodzaju ekumenizmu jest jedność wszystkich ludzi w Duchu Świętym. Grupy modlitewne i wspólnoty są międzyreligijne, każdy z członków zachowuje swoją odrębność i swoją wiarę – a wszyscy modlą się razem, żyją razem ze świadomością, że są dziećmi tego samego Ojca. W takich wspólnotach tworzy się jedność chrześcijan.

Kiko (Neokatechumenat) mówi:

Nie staramy się nikogo zdobywać, nie głosimy chrześcijaństwa „prozelickiego”, bo zbawienie nie zależy od tego lub innego wyznania, lecz od przyjęcia przez wiarę i głoszenia „dobrej nowiny”. Zbawienie to cierpliwa miłość względem drugich. Neokatechumenat nawet mówi, że to oni, którzy są strażnikami Słowa, są zarazem obecnością Boga w świecie, są Kościołem, wspólnotą braci… Tam zbawia się świat.

Sprawdzianem ekumenizmu Ruchu są spotkania międzyreligijne, zjazdy ekumeniczne, liczące często więcej niż 2000 ludzi, np. w Strasburgu w 1982 roku było ponad 20.000 uczestników (świadectwo dawali księża katoliccy, pastorzy protestanccy, prawosławni a nawet rabin). Tam też swoją działalność zaprezentował ks. Blachnicki (Ruch Światło-Życie). Współpraca z charyzmatykami protestanckimi jest bardzo intensywna: czasopisma, wydawnictwa, filmy, zjazdy, obozy wakacyjne, pielgrzymki do ośrodków charyzmatycznych (Taize, Paray le Monial, Medjugorie, New York, El Paso).

Ten ekumenizm praktykuje się szczególnie z Żydami (np. wspólnota „Lew z Judy”). Różne wspólnoty obchodzą również niedzielę oraz sobotę jako dni pańskie, mieszają święta chrześcijańskie ze świętami synagogi, śpiewają i modlą się po hebrajsku. Często zapraszają rabinów do głoszenia rekolekcji i wykładów. W programie nauki i lekcji religii znajdują się: midrasz, Talmud i żydowska kabała. Pośród owych ukrytych pereł niosących nadzieję trzeba wskazać na „Montees de Jerusalem” (Wstępowanie do Jerozolimy)…

Chrześcijanie z różnych krajów i z różnych wyznań… mieszkają u rodzin chrześcijańskich lub żydowskich z ruchu mesjanistycznego, modlą się z nimi, dostarczają im egzemplarze Biblii.

Dlaczego Jerozolima? Michele Theond-Longis, która jest z jednym z przewodników, tłumaczy, że „wszelki ekumenizm musi się spotkać z tajemnicą Izraela” [Nie wątpimy, nie wątpimy… – admin]. Na pewno nie znam żadnej wspólnoty Ruchu Odnowy w Duchu Św., która nie prowadziłaby intensywnej działalności ekumenicznej.

Tendencje i cechy charakterystyczne charyzmatyzmu

Po przeglądzie działalności charyzmatyków można stwierdzić, że cały Ruch Charyzmatyczny ma następujące cechy charakterystyczne, które znajdują się we wszystkich tak różnych wspólnotach.

Na plan pierwszy wysuwa się uczucie bezpośredniego związku z Duchem Świętym. Bóg staje się tak bliski i łatwo dostępny dla wiernych, że w czasie modlitwy wydaje się, że oni bez przerwy są w osobistym kontakcie z Nim; często w swoich świadectwach mówią: Bóg mi powie! Czuję Boga, który mówi we mnie…? Bóg objawił mi…! Duch Św. kieruje moimi słowa…! Pan Bóg pokazał mi moją przyszłość. Są przekonani, że Bóg nieomylnie objawi się im. Przede wszystkim przywódcy (liderzy), pasterze, katecheci, kierownicy Ruchu czują się bezpośrednio inspirowani i natchnieni; od Boga otrzymują w każdej chwili charyzmat kierownictwa, od Boga mają misję kierownictwa. Na przykład w Neokatechumenacie: Daję wam życie poprzez Słowo Boże we mnie złożone, my jesteśmy waszą pomocą: dajemy wam Ducha Świętego.

Katecheci Neokatechumenatu posiadają charyzmat potwierdzony przez biskupów. Wszyscy zostaliście wskazani palcem przez Boga. Żadna wspólnota założona przez nas nie upadla: zapewniam was, że Bóg jest tutaj! („Katecheza”). Doświadczenie religijne jest bardzo ważne: czuć Boga w sobie. Wielu widzi Chrystusa, rozmawia z Nim, czuje Go w sobie. To dla nich znak wielkiej doskonałości. Mówią, że te uczucie Boga w sobie przewyższa wszelkie doświadczenia rozumu. Odnowa jest:

wspólnotą uczuciową, która proponuje swoim członkom przestrzeń wolności od owej duszącej kurateli rozumu, w której możliwość bezpośredniego i odczuwalnego doświadczenia obecności Bożej może być odnaleziona.

Daniele Hervieu-Leger

Szukają nadzwyczajnych, sensacyjnych zdarzeń: charyzmaty, cuda, atmosfera znaków przychodzących z nieba. W Medjugorie na przykład:

Dar uzdrawiania jest znakiem, iż Bóg nas nawiedza.

o. Michael Scanian

Uzdrowienia są częścią głoszenia Królestwa.

Abp Coffy

W oczach Charyzmatyków najważniejsze jest to, że dana osoba, dzięki temu znakowi i za pośrednictwem modlitwy oraz miłości ze strony braci, a także ewentualnie sakramentowi pokuty, pojednała się z sobą i z Bogiem.

(…)

Przyczyny sukcesu ruchu charyzmatycznego

Wielu ludzi, ubogich czy bogatych, czuje się źle w dzisiejszym świecie, w którym panuje technokracja, biurokracja, walka o pieniądze… Znajdują w Ruchu atmosferę miłości i przyjaźni, która pozwoli im wytrzymać obojętność świata wobec wiary i Boga (Raport episkopatu Francji). Wierni czują pustynię nawet w Kościele, są zawiedzeni po reformach posoborowych. Zamiast modlitwy i uwielbienia panuje teraz duch polityczny, humanitarny i socjalny w kazaniach i działaniach. Szukają więc czegoś innego. Nadejdzie dzień, że ludzie będą mieć tak dość mówienia o ludziach, że rozpłaczą się z radości, kiedy ktoś zacznie im mówić o Bogu. Niektórzy tracą wiarę, inni idą do wschodnich lub protestanckich sekt.

Odnowa w Duchu Św. prezentuje tutaj idealne rozwiązanie problemów, bo prezentuje się jak synteza tradycyjnego życia kościelnego i także czegoś nowego. Z tradycyjnego życia kościelnego ruch ofiaruje życie modlitwy i adoracji, entuzjazm religijny, sesje formacyjne… Nowością ruchu jest takie zaangażowanie i gorliwość młodych ludzi, wolnych od starych i tradycyjnych instytucji. Zresztą, idea syntezy zawsze fascynowała ludzi: ruch charyzmatyczny pokazuje taką syntezę, jednocząc Tradycję Kościoła z nowymi ideami, i nawet z ideami innych wyznań.

Prawie cała prasa katolicka popiera ruch charyzmatyczny. Panuje prawdziwa moda na zamieszczanie artykułów publicystów związanych z ruchem charyzmatycznym. Kardynałowie i biskupi nie tylko uczestniczą w zjazdach ruchu, lecz są również członkami międzynarodowych komitetów charyzmatyzmu. Papieże Paweł VI (19 V 1975 r.) i Jan Paweł II (11 XII 1979 r. i wiele razy później) przyjmują na audiencjach charyzmatyków i pochwalają ich działalność. W 1984 roku w Rzymie w rekolekcjach organizowanych przez ruch charyzmatyczny wzięło udział 80 biskupów i ponad 6000 księży ze 120 krajów świata.

W wieku materializmu i sensualizmu ludzie tracą umiejętność logicznego, chłodnego rozumowania i spokojnego rozmyślania. Szukają w sensacjach czegoś, co wabi zmysły. Reklama całkowicie polega na zmysłach. Na poziomie religijnym też znajduje się jakiś urok zmysłów: to uczucie religijne, uczucie szczęścia, zatopienie się w rozkoszach wewnętrznych (charyzmatycy nazywają to uczuciem Bożej obecności albo darem Ducha Św.), łaskotanie cudownych zdarzeń (charyzmaty, uzdrowienia…). W żadnym wypadku nie można dzisiaj wyobrazić sobie duchowości np. świętego Jana od Krzyża, który potępił takie szukanie uczucia Boga. Cała religia jest dla ludzi najpierw wyrażeniem religijnych uczuć, pochodzących z podświadomości. Inni szukają uzdrowień fizycznych lub moralnych. Dla nich Ruch jest środkiem rozwiązania psychicznych problemów i innych osobistych trudności. Szukają przede wszystkim zadowolenie dla samego siebie. W tym sensie ruch charyzmatyczny jest tak atrakcyjny jak religie Wschodu (Zen, Joga…). Tam zresztą też można znaleźć te same cudowne zdarzenia, nawet bardziej intensywne jak w ruchu.

Jeśli porówna się świadectwa charyzmatyków ze świadectwami np. uczestników w koncertach rockowych (AC/DC, Pink Floyd), można stwierdzić, że wewnętrzne uczucia i doświadczenia są te same! Różnica polega tylko na tym, że charyzmatycy nazywają te uczucia „obecnością Bożą”, natomiast miłośnicy takich koncertów przypisują ich uczucia szczęścia atmosferze w sali i umiejętnościom grupy.

KRYTYKA

Pozytywne punkty


Do takich niewątpliwie zaliczyć trzeba:

– Apostolat bez wstydu ludzkiego. Entuzjazm i gorliwość członków.
– Działalność charytatywną. Wielu członków to prawdziwi bohaterowie miłości bliźniego. Pomoc humanitarna niesiona w wielu krajach świata.
– Tradycyjną aktywność religijną: pielgrzymki, procesje, adoracja Najświętszego Sakramentu, atmosfera modlitwy i miłości bliźniego: „Miłujcie się wzajemnie, jak ja was umiłowałem!”.
– Wychowywanie, formacja: wprowadzanie do czytania Pisma Świętego, wprowadzenie do duchowości Kościoła, do życia mistycznego, wzorowanie życia prywatnego na postępowaniu świętych.
– Wskrzeszenie i odnowienie życia duchowego w parafiach.

Negatywne punkty

Illuminizm

W historii Kościoła pojawiało się wiele ruchów, wspólnot mających dokładnie takie same cechy jak charyzmatyzm: gorliwość, entuzjazm, intensywna modlitwa, sukces apostolacie, szybki rozwój, charyzmaty, przywódcy uważający, że są bezpośrednio inspirowani przez Boga. Takimi ruchami w Kościele były:

– Montaniści w II wieku,
– Waldensi w XII wieku,
– Bracia Ducha Wolnego,
– Alumbrados w XVI wieku,
– Kwietyści w XVII i XVIII wieku.

Rozwój tych zgromadzeń zawsze przebiegał w prawie ten sam sposób. Najpierw założyciel odczuwa potrzebę mocniejszego i żarliwszego życia duchowego. Czuje, że Pan Bóg powołuje go do życia bardziej ewangelicznego: służby, ubóstwa, umartwienia… Następnie odczuwa potrzebę przekazania swojego doświadczenia Boga innym ludziom. Zaprasza więc do „doświadczania” tych samych uczuć. W ten sposób wtajemnicza małe zgromadzenie uczniów w swoje osobiste doświadczenie. Następuje wspólna modlitwa i intymna atmosfera, które przygotowują grupę na otrzymanie charyzmatów, do doświadczania Boga. Na skutek tego grupa żyje w ciągłym entuzjazmie, podnieceniu pełnym wzniosłych uczuć. Entuzjazm ten z nieprawdopodobną szybkością udziela się innym ludziom doprowadzając do szybkiego rozwoju wspólnoty. (Np. Valdo – przywódca Waldensów – po 5 latach działalności mógł doliczyć ponad 5 milionów uczniów).

Co ważniejsze członkowie tych wspólnot są przekonani, że ich doświadczenie jest gwarancją prawdziwości ich nauki. Depozyt wiary, dogmat, abstrakcyjna reguła wiary są niczym w porównaniu z ich własnymi doświadczeniami. I tak na przykład Neokatechumenat mówiąc o rzeczywistej obecności Chrystusa w tabernakulum twierdzi, że: Kościół Katolicki został opętany ideą rzeczywistej obecności do tego stopnia, że dla niego rzeczywista obecność jest wszystkim. Obsesyjne dyskusje teologiczne nad kwestią czy Chrystus jest faktycznie obecny w chlebie i winie są śmieszne. W pewnym momencie, trzeba było akcentować rzeczywistą obecność, aby przeciwstawić się protestantom, ale obecnie nie jest to wieczne i nie należy już przy tym obstawać… („Katecheza”). Jeśli w takich sytuacjach hierarchia Kościoła interweniuje i pokazuje błędy lub przynajmniej niebezpieczne tendencje ruchu, wtedy w imię Ducha Św. buntują się przeciw niej. Potępieni przez Magisterium kończą w fanatyzmie. Taka postawa nieuchronnie prowadzi do coraz większych błędów dogmatycznych i uchybień moralnych.

Charyzmatyzm jest ruchem illuminizmu

Koniecznie trzeba zwrócić uwagę na dwa bardzo ważne wydarzenia będące wręcz podręcznikowym przykładem illuminizmu.

Pierwsze jest związane z ruchem Jamaa (burza) z Zairu. Franciszkanin, ojciec Placide Temples założył „Ruch nowego zesłania Ducha Świętego” („Burza Ducha Św:’). Ruch przeszedł przez typowe stopnie illuminizmu: nowe życie w kościele, entuzjazm, tajemniczość ruchu i różne inicjacje (typowe dla Afryki), fala „nawróceń”, charyzmaty, dużo ludzi w Kościele. W 1972 roku ruch został potępiony przez abp z Kinshasa za heretyckie nauczanie, straszne uchybienia moralne: wspólnota dóbr a nawet osób oraz całkowite zniszczenie instytucji rodziny i małżeństwa.

Drugie wydarzenie, znaczenie bardziej znane to przypadek o. Vlasika, charyzmatycznego proboszcza w Medjugorie i 6 dzieci, którzy twierdzą, że mają regularnie, codziennie objawienia Matki Bożej. O. Vlasik i jego charyzmatyczni przyjaciele propagują te objawienia mimo, że nie przeprowadzono żadnego kanonicznego badania objawień, nie wypowiedzieli się kościelni eksperci (egzorcyści, specjaliści procesów kanonizacyjnych). Twierdzą oni, że dla prawdziwości objawień wystarczającym dowodem są cuda i charyzmaty. Jednak miejscowy biskup z Mostaru zarządza wymagane prawem kanonicznym badanie tych zdarzeń. Wynik jest negatywny: za dużo błędów dogmatycznych, sprzeczności w świadectwach wizjonerów, niedorzeczne wypowiedzi Matki Bożej, niewystarczające znaki nadprzyrodzonego objawienia. Contra factum non est argumentum!

Są jednakże tacy, którzy się pospieszyli, uprzedzając osąd Kościoła. Ogłosili „cuda i zjawiska nadprzyrodzone”, a z ołtarza głosili prywatne objawienia, co jest zakazane aż do czasu, gdy Kościół uzna te objawienia za autentyczne. Z tego też względu wiele środowisk wstrzymało się z organizowaniem pielgrzymek, czekając na osąd Kościoła. Najpierw, Komisja ds. Medjugorie 24 marca 1984 r. wysłała ostrzeżenie. Bez rezultatu. Potem Konferencja Biskupów, w październiku tego samego roku, zakazała organizowania oficjalnych pielgrzymek do Medjugorie („oficjalnie” oznacza organizowanie wspólne i zbieranie osób). Bez skutku. Następnie, w Rzymie, Kongregacja Doktryny Wiary, 23 maja 1985 r. wysłała do Konferencji Biskupów Włoskich list z prośbą o podejmowanie wysiłków w celu ograniczenia pielgrzymek organizowanych z Włoch do Medjugorie… a także wszelkiego rodzaju propagandy. Również bezskutecznie. Wreszcie, J.E, kard. Franjo Kuharic i ja osobiście, w imieniu Konferencji Biskupów Jugosławii, 9 stycznia 1987 r. ogłosiliśmy publicznie deklarację: „Nie jest dozwolone organizowanie pielgrzymek i innych manifestacji motywowanych nadprzyrodzonym charakterem, który mógłby być przypisywany wydarzeniom w Medjugorie”
.

Jest to deklaracja najwyższej wagi kościelnej i winna być respektowana.

Na wyniki tego badania zareagowali wszyscy ważniejsi przywódcy ruchu charyzmatycznego (Tardiff, siostra Bridge McKenna, O. Daniel Ange, Laurentin), którzy ręczą wbrew opinii biskupa za prawdziwość objawień i świętość o. Vlasika. Biskupi zakaz pielgrzymek do Medjugorie i polecenie przeniesienia proboszcza zostały pogardliwie zlekceważone. Kilka lat później o. Vlasik porzuca sutannę i rozpoczyna wspólne życie z byłą zakonnicą. Ale ile razy w objawieniach w Medjugorie „Matka Boska” go broniła i uroczyście deklarowała jego niewinność!!!

We wszystkich wspólnotach ruchu charyzmatycznego widać tendencję do bezpośredniego kontaktu z Duchem Św. Towarzyszy temu pewność, że słyszane głosy, objawienia i zmysłowe rozpoznawanie Boga są prawdziwe. Każda inspiracja i każde szczególne uczucie religijne jest w ich przekonaniu związane z Bogiem. Podświadomość staje się nieomylnym głosem Boga. Psychologia uczy jakie myśli, słowa, obrazy funkcjonują na poziomie podświadomości: uczucia zemsty, instynkt seksualny, intensywne obrazy (albo niezwykle atrakcyjne, albo niezwykle odrażające), sympatie wywołane miłym wrażeniem albo antypatie wywołane niemiłym wrażeniem. Jeśli brakuje zewnętrznego sędziego, który zadecyduje z autorytetem rozumu i przykazań boskich o tym, co jest dobre i złe w tym wewnętrznym życiu uczuć, doświadczeń i wrażeń, to wtedy sam człowiek staje się samemu sobie najwyższym autorytetem i twierdzi, że te uczucia są charyzmatem, są głosem Ducha Św. Dlatego właśnie św. Jan od Krzyża i wszyscy znawcy życia mistycznego jednogłośnie mówią, jak niebezpieczne jest myśleć, iż te wewnętrzne głosy pochodzą od Boga. W 90% przypadków chodzi o autosugestię, w 9% to wpływ diabła. Nawet papież Paweł VI, który wiele razy chwalił Odnowę w Duchu Św., dostrzegał fałszywy dar proroctwa:

Gdyby Duch Św. bez przerwy był do dyspozycji tych ludzi, gwarantując swoje błogosławieństwo i nieomylność zawsze i wszędzie (a ludzie ci twierdzą, że ich osobiste doświadczenie, ich subiektywne i chwilowe inspiracje są sprawdzianem oraz kryterium prawdziwości religii i kanonu, według których cala nauka religijna powinna być interpretowana) to byłoby to ponownym wprowadzeniem protestanckiego fundamentu wolnej inspiracji lub subiektywizmu, w którym każdy przyjmuje swoją wiarę i swoje nauczanie od Ducha Św. (24 IX 1969 r.)

Subiektywizm oznacza, ze wszystko jest odnoszone do podmiotu, do ducha człowieka, który bezpośrednio decyduje o tym, w co chce wierzyć. Nie ma już innego autorytetu na ziemi, tylko jego własne sumienie i inteligencja. W ten sposób człowiek czyni z siebie samego Pana, który jest sam w sobie sędzią i prawem. On sam decyduje, jak należy interpretować Pismo Święte i w jaki sposób się modlić. Magisterium i autorytet Kościoła nie mają nawet najmniejszego wpływu na charyzmatyzm. Dla ruchu nowym „magisterium” jest charyzmat proroctwa, przy tym głos pasterza czy przywódcy wspólnoty jest traktowany jak bezpośrednie objawienie Boże. Dlatego prawdziwym autorytetem charyzmatyków już nie jest proboszcz parani czy biskup diecezji, lecz przywódca ruchu, wspólnoty, ojciec chrztu w Duchu Św.

Fundament charyzmatyzmu

Cała duchowość charyzmatyzmu ma jako fundament: doświadczenie religijne oraz głębokie uczucie obecności Boga. Im więcej tych doświadczeń tym doskonalszy jest człowiek. ” Św. Jan od Krzyża (Droga na Górę Karmel II. 10) bardzo szeroko mówi o tej sprawie. Zasadą życia duchowego, życia wewnętrznego jest to, że Pan Bóg i jego jakość daleko przewyższają możliwości percepcji naszych pięciu zmysłów. Bóg jest duchem i zmysły nie mogą sięgnąć realności ducha. Dlatego zmysły nie są instrumentami przystosowanymi, zdolnymi do poznania rzeczywistości niebiańskiej. Bóg jest tak wielki, że zmysły pewno nie mogą doświadczyć czegoś od Niego. Rozum może pośrednio poznać istnienie Boga badając stworzenie (Rz l, 20) i w ten sposób stwierdzić jedynie Jego istnienie, i kilka przymiotów doskonałych jak np. to, że jest stworzycielem, Najwyższym Dobrem, Celem wszystkich stworzeń, że jest Wieczny, wszechmogący. Jedynie wiara może sięgnąć do jego życia wewnętrznego, przekonać, że wszystko to co nam objawił jest prawdą, nawet jeśli nie , możemy tego wiedzieć i doświadczyć.

Próba ogarnięcia Boga przez zmysły i przez doświadczenia zmysłowe grozi wielkim niebezpieczeństwem. Po pierwsze często takie doświadczenia są tylko iluzją i błędem. Po drugie uczucia „obecności Bożej” powodują, że dusza jest zadowolona z samej siebie i sądzi że już jest bardzo bliska Panu Bogu, może nawet już jest święta. To pycha przychodząca od szatana, który wie, że pycha jest najstraszniejszym z wszystkich grzechów. I dlatego z chęcią używa swoich możliwości wywierania wpływu na zmysły człowieka by zwodzić go fałszywymi uczuciami. Dlatego nigdy nie wolno twierdzić, że dusza pragnie tych uczuć, wręcz przeciwnie, jeśli takie uczucia są, musi ona uwolnić się od nich i zachować się w czystym i prostym akcie wiary… Po trzecie dlatego, że te uczucia są niebezpieczeństwem dla wiary. Wiara jest wielką cnotą, polega na trwałej zgodzie i mocnym przekonaniu, że to co Pan Bóg objawił jest prawdą, jedyną prawdą i w tej prawdzie powinien człowiek żyć, powinna ona przenikać wszystkie myśli, słowa, czyny aż do śmierci. Jeśli sprowadzi się wiarę jedynie do uczucia albo zmysłowych doświadczeń, to religia przestaje być sprawą rozumu, inteligencji, duszy, ducha lecz staje się sprawą instynktu, uczuć, podświadomości. W tym momencie religia straci swoją istotę, swoją więź z Bogiem, stanie się tylko częścią psychologii, sprawą ludzkiej wiedzy i nic więcej. Oto fundament całego modernizmu potępionego przez papieża św. Piusa X:

W uczuciu religijnym – jeśli je głębiej zbadamy – wykryjemy łatwo pewną intuicję serca, przez którą człowiek bez żadnego pośrednictwa doświadcza rzeczywistości pierwiastka Bożego i w ten sposób powstaje pewność o istnieniu i obecności Boga. (…) I to jest owo prawdziwe doświadczenie, przewyższające wszelkie doświadczenie rozumowe. (…) Według modernistów, gdy ktokolwiek to doświadczenie osiągnie, staje się prawdziwie wierzącym .

Takie doświadczenie nie pomaga, lecz raczej przeszkadza wierze. Zamiast pogłębiać wiarę, tzn. przekonanie i życie w świetle boskich objawień, pogłębia się życie według własnych zmysłów i przekonanie o własnej wartości, innymi słowy: pychę.

Poszukiwanie sensacji

Nie chodzi tutaj o podstawowe przekonanie, że uczucia obecności Bożej są znakami doskonałości i świętości, zasadą naszej religii. Tutaj chodzi o samą istotę aktu religijnego, modlitwy i nabożeństwa! Jak ma się kształtować nabożeństwo i modlitwa? Co to jest? Kto stoi w centrum nabożeństwa? Uwielbienie Pana Boga, kult Chrystusa czy coś innego?

Dla charyzmatyków to przede wszystkim „doświadczenie charyzmatyczne”, uczucie, żywe wrażenie aż do łez. Nadzwyczajne rzeczy dzieją się w głębokościach naszego serca. Żyjemy trochę naszym snem! Modlitwa to rodzaj samorealizacji, szukanie euforii i radości. To żywe świadectwo wiernych o Bogu. Jeśli osiągnie się to szczęście, wtedy czuje się kontakt z Bogiem: ekstaza, dar łez, języków. Uczucie lekkości, otwarcia się na wszystko. „Byłem naprawdę otwarty, zupełnie otwarty. Ale do czego?” Ta samorealizacja chce wyrażać się w dowolnych gestach i tańcach, w tworzeniu własnych spontanicznych modlitw…

Dokładnie ten sam rodzaj wyrażania własnych religijnych uczuć znajdujemy w religiach wschodnich. Więź charyzmatyzmu z Jogą, Zen, Krishną jest bardzo bliska. Zawsze chodzi o własne „JA”. To bardzo niebezpieczne dla zbawienia, jeśli w centrum życia religijnego już nie stawia się Boga i życia wiecznego w niebie, lecz człowieka i szczęśliwe życie na ziemi.

Pragnienie nadzwyczajnych zdarzeń jest cechą charakterystyczną charyzmatyzmu. Jest to dla nich sprawdzenie błogosławieństwa o obecności Ducha Św. jak już to stwierdziliśmy, jest to jedna z przyczyn sukcesu ruchu. Komentarze świętych np. św. Wincentego z Ferrier podkreślają, że pragnienie uczuć i nadzwyczajnych doświadczeń jak wizje, ekstazy, cuda, zmysłowe doświadczanie Boga jest strasznym niebezpieczeństwem dla duszy.

Dlaczego? Dlatego, że takie pragnienia przychodzą z próżnej ciekawości wobec majestatu Bożego, z braku wiary, a może nawet z żądania pysznej, szczególnej bliskości z Bogiem. Dlatego też, diabeł korzysta z tego pragnienia i pokazuje duszy błędne wizje i objawienia, bo on ma naturę anielską i może wywierać wpływ na zmysły, fantazję, i wyobraźnię. Skutkiem takich pragnień jest pycha, duchowy egoizm i utrata wiary. Bowiem w końcu własne uczucia stają się ważniejsze niż nauczanie Kościoła. (Zob. św. Wincenty z Ferrier, „Życie duchowne”, VIII.1) W ten sam sposób św. Jan od Krzyża nazywa te pragnienia dziełem diabła:

Trzeba zaś wiedzieć, że… nigdy nie wolno im ufać ani ich dopuszczać, trzeba raczej od nich uciekać, nie badając nawet, czy są dobre czy złe. Im bardziej bowiem są zewnętrzne i cielesne, tym mniej niepewne jest ich pochodzenie od Boga. Dla Boga bowiem bardziej właściwe i zwyczajne jest udzielanie się w duchu, w czym jest więcej bezpieczeństwa i korzyści dla duszy niż przy udzielaniu się zmysłowym, w którym zazwyczaj jest wiele niebezpieczeństwa ułudy, ponieważ zmysł cielesny chce być sędzią i rozjemcą w sprawach duchowych, uważając je za takie, jakimi je odczuwa, podczas gdy one są tak różne, jak różne jest ciało od duszy, a zmysły od rozumu. Albowiem zmysły ciała jeszcze mniej pojmują rzeczy duchowe, aniżeli zwierzę pojmuje rzeczy rozumne… Ponadto w duszę przeżywającą te nadprzyrodzone rzeczy wkrada się często tajemne przekonanie o swej wartości przed Bogiem, co jest przeciwne pokorze. Także i szatan sprytnie ukazuje jej zmysłom często zjawy, przedstawiając wzrokowi postacie świętych i blaski najwspanialsze; słuchowi łudzące słowa; powonieniu zapachy mile i słodkości ustom a dotykowi rozkosz. I znęciwszy w ten sposób zmysły, wtrąca je w wielkie nieszczęście… Pożądanie tych objawień otwiera drogę szatanowi, by mógł duszę oszukiwać innymi widziadłami, które umie on bardzo dobrze naśladować i przedstawiać je duszy jako dobre. Mówi bowiem Apostoł, że diabeł może się przemienić w anioła światłości (2 Kor 11.14)

(…)

Pochodzenie charyzmatów – boskie czy szatańskie

Charyzmatycy uważają, ze nadzwyczajne zdarzenia są znakiem i sprawdzianem obecności Ducha Św. To nowe doświadczenie wszechmocy Bożej w duszy, prawdziwa Odnowa życia duchowego. Ale jeśli to prawda, to jak Kościół mógł istnieć przez ponad siedemnaście wieków bez tego zasadniczego środka uświęcenia i zbawienia. Tak zresztą otwarcie twierdzi neokatechumenat: Historia Kościoła kończy się edyktem cesarza Konstantyna (313 r.) i zaczyna się na nowo dopiero dzięki Drugiemu Soborowi Watykańskiemu. („Katecheza”)

Ruch otrzymał ryt „chrztu” od zielonoświątkowców. Tym samym po raz pierwszy w historii protestancki rytuał znalazł się we wnętrzu Kościoła Katolickiego i jest nawet traktowany jako najważniejszy znak obecności Bożej.

Czy więc protestantyzm jest i był prawdziwą religią a katolicyzm przez cały czas tkwił w błędzie? Charyzmaty są identyczne u protestantów, żydów i katolików. Czyżby więc Bóg dawał swoją łaskę wszystkim religiom i potwierdzał prawowitość wszystkich wyznań poprzez swoje cuda? Byłby więc Bóg nielogiczny i w sprzeczności z samym sobą potwierdzając wykluczające się wzajemnie nauczania dotyczące Jego jakości, działalności i Jego życia wewnętrznego? Chrzest w Duchu Świętym jest udzielany poprzez nałożenie rąk. Jest to rytuał i gest inicjacji, przekazania władzy i mocy. Pierwszym ogniwem tego łańcucha jest nie-katolik. Skąd przychodzi nakaz przekazywania? Jeśli ani nie z Pisma Świętego, ani z Tradycji Kościoła, ani nawet z historii protestantyzmu, to zaczął się on 1 I 1900 r. Co to oznacza?

Takie rytuały istnieją w różnych tajemnych zgromadzeniach praktykujących inicjacje: masoneria, różokrzyżowcy, kabała, religie animistyczne…

W kodeksie prawa kanonicznego (kanon 1258) jest sformułowany zakaz uczestniczenia w ceremoniach niekatolickich pod karą ekskomuniki. A jeśli ktoś nie tylko uczestniczy w rytuale, ale nawet przyjmuje sam istotny ryt tych sekt? Aż do roku 1960 żaden teolog katolicki nie uznawał mówienia obcymi językami, prorokowania, uzdrawiania za owoce Ducha Świętego. Wręcz przeciwnie. W Rituale Romanum jest napisane, że mówienie w nieznanym języku jest pierwszym z zewnętrznych znaków diabelskiego opętania. Co do cudów uzdrawiania, to też istnieją one w sektach heretyków a nawet w religiach wschodnich. (Zob. Mt 24, 24: „Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych”.) „Po owocach ich poznacie!”

Jeśli nie ma istotnych różnic między cudami u charyzmatyków a cudami sekt heretyckich, spirytyzmu i magii, to znaki te na pewno są diabelskie. Teologia określa moc diabła na podstawie słów św. Pawła, że diabeł ukazuje się jako anioł światłości. Może objawić się pod zewnętrzną postacią Jezusa Chrystusa, N.M.P, anioła czy świętego. Zwykle zjawia się pod piękną postacią i wabi duszę iluzją, że tak piękny może być jedynie Bóg. Może symulować dary nadprzyrodzone: ekstazy, lewitacje. Stygmaty, uzdrowienia, przemieszczanie w przestrzeni rzeczy lub osób, fenomen światła, muzyka, niezwykłe dźwięki, zaskakujące wypowiedzi, objawianie najskrytszych tajemnic serca innemu człowiekowi, mówienie rzeczy które przekraczają rozum człowieka. Cała historia misji Kościoła Katolickiego i nauka demonologii są pełne takich zdarzeń.

Kościół zawsze brał pod uwagę rozróżnienie między nadzwyczajnym zjawiskiem a prawdziwym nadprzyrodzonym cudem. Ten kto tego nie odróżnia popada w błąd. Uważa bowiem, że wszelkie nadzwyczajne zjawiska przychodzą od Boga. Pod postacią anioła światłości może ukazywać się diabeł. W ten sposób łatwiej wprowadzić wiernych w błąd. Dlatego tak długo jak to tylko możliwe próbuje ukryć swoją twarz. Ludzie mają wierzyć, że chodzi o natchnienie Boga. Nie jest problemem dla niego pójść na ustępstwa zakładając, że w końcu osiągnie swój cel: wprowadzi dusze w błąd i zaszkodzi Kościołowi Świętemu. Nie waha się więc prawić pobożnych kazań, zapraszać do modlitwy, do pokuty, do postu a nawet do przyjmowania sakramentów. Nie waha się trochę przegrać aby potem wygrać wszystko. (By doprowadzić Lutra do pychy zachęcił go do straszliwej pokuty. W wielu ruchach heretyckich jest tak samo: dużo pokuty, modlitwy i z początku lepsze życie).

Moc diabła jest ogromna ale nie bezgraniczna. Można więc poznać drzewo po owocach. Wcześniej czy później można stwierdzić, że to nie sprawa Pana Boga. Pan Bóg jest czystym światłem, nie ma w Nim ciemności. Zaledwie drobny znak ciemności (byłby on sprzeczny z Bożą godnością) wystarczy by dostrzec, że ten ruch, objawienia… nie są dziełem Boga. A jeśli nie są dziełem Boga mogą być jedynie dziełem szatana. Dlatego Kościół zawsze nakazuje kanonicznie sprawdzać każdy przypadek gdy mają miejsce takie nadzwyczajne zjawiska. W ruchu charyzmatycznym nigdy takiego badania nie przeprowadzono!!! Podstawową zasadą, fundamentem takiego badania jest zasada: „bonum ex integra causa, malum ex quocumque defectu” (dobro wynika z całkowitej przyczyny, zło wynika z jakiegokolwiek braku). Ponieważ Pan Bóg jest najwyższym dobrem („całkowitą przyczyną”), nie może być w nim braku, wady czy błędu. Jeśli więc istnieje choćby mały błąd czy wada czy tylko brak integralności dobra, to nie pozostaje nic innego jak uznać, że przyczyną takiego niepełnego dobra czy zjawiska jest diabeł. W charyzmatyźmie jest całe mnóstwo rzeczy na pewno niezgodnych z wolą Boga i prawdziwą religią.

Moralne uchybienia

We wspólnotach charyzmatycznych dochodzi nie rzadko do wielu uchybień moralnych. Kwestionowane są naturalne i nadprzyrodzone instytucje: rodzina, reguły zakonne, kapłaństwo. W niektórych wspólnotach decyzję o ilości dzieci podejmuje ogół członków. Oni również decydują o wychowaniu dzieci. Wspólnota dostosowuje reguły zakonne do swoich potrzeb i demokratycznych opinii członków. Tym samym zakonnik czy zakonnica będący członkiem wspólnoty służy dwóm panom: wspólnocie i zakonowi. Jest to sprzeczne z prawem kanonicznym, które stanowi, że zakonnik podlega tylko regułom zakonnym i prawu kościelnemu. Również ponad kapłanem znajduje się wspólnota. Władza kapłana we wspólnocie nie wynika ze święceń lecz z nadania wspólnoty. Najczęściej przełożonymi są ludzie świeccy. Jest to wbrew hierarchicznej strukturze Kościoła.

Charyzmatyzm tworzy system w którym to on a nie hierarchia jest najwyższym sędzią i prawem dla tych, którzy angażują się w życie ruchu. Przywódcy wspólnot charyzmatycznych posługują się kłamstwem by zjednać sobie przychylność Kościoła. Neokatechumenat nigdy nie poinformował ani Pawła VI ani Jana Pawła II o istnieniu „Katechezy”, której treść jest jawnym odrzuceniem katolickiej nauki. Pozycja ta jest przeznaczona tylko dla zaufanych członków wspólnoty.

Ezoteryzm obecny we wspólnotach charyzmatycznych prowadzi do pychy i pogardy dla nauki i prawa Kościoła.

Podsumowując te krótkie rozważania o ruchu charyzmatycznym który prowadzi do pogardy dla wiary katolickiej, protestantyzuje. Kościół, owocuje obojętnością religijną budowaną na modernizmie, stanowi element budowania przy pomocy masonerii religii ogólnoświatowej, otwiera poprzez chrzest w Duchu Św. serca członków na bezpośredni wpływ diabła, nie można zapominać, że wszystko to odnosi się do samego ruchu, jego zasad i metod działania. Nie przekreśla on oczywistych faktów, że w ruchach odnowy charyzmatycznej, tak jak i w wielu innych religiach, działają ludzie wspaniali, bezinteresowni i głęboko pobożni.

ZAKOŃCZENIE

Nie ma wątpliwości, Odnowa musi nastąpić. Odnowa musi przyjść od Ducha Świętego. Ale jak będzie działał Duch Święty? Sam Jezus Chrystus daje nam odpowiedź: Pocieszyciel Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu. On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co ja wam powiedziałem. (J 14, 26)

Dzieło zbawienia dokonuje się przez wcielenie, śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa Chrystusa. To On przyniósł nam całą Prawdę, to On pokazał nam ostateczną drogę do wiekuistego szczęścia. Dzieło Ducha Świętego będzie docierało na cały świat i do wszystkich ludzi dobrej woli właśnie z tą Prawdą, z tą łaską zbawienia. Tak więc nie może być innej ewangelii Ducha Świętego, innej nowiny, której nie ma w ewangelii Jezusa Chrystusa. Nie może być nowego chrztu w Duchu Świętym, nowego rytu nie ustanowionego przez Jezusa Chrystusa.

Duch Święty działa w Prawdzie Jezusa Chrystusa przypominając tylko to, czego nauczał Jezus Chrystus i nic innego. Odnowa przychodząca od Ducha Świętego jest przywróceniem wiecznej i niezmiennej Wiary, świętych instytucji ustanowionych przez Jezusa Chrystusa: Mszy Wszechczasów, ważności sakramentów, głębokiego duchowego nauczania Kościoła. Jednym słowem jest odnową Świętej Tradycji Kościoła. Tradycji od której w ciągu ostatnich 30 lat Kościół odchodzi coraz bardziej. Powoduje to, że katolicy są jak dzieci, które utraciły kontakt z rodzicami i korzeniami własnej rodziny. Są jak gałęzie odcięte od pnia i korzeni drzewa. Nic dziwnego, że są zdezorientowani, że każdy mówi coś innego o religii i odnowie życia chrześcijańskiego. Dzisiaj nazywamy to pluralizmem, wielkim słowem, które zdaje się odpowiadać wolności człowieka a w rzeczywistości jest całkowitym fiaskiem zdrowego rozsądku, odrzucając możliwość istnienia Prawdy obiektywnej.

Odnowa musi przynieść przede wszystkim odnowę naszej Wiary. Wiary rozumianej nie jako rodzaj nierzeczywistego religijnego uczucia, ale jako przekonanie, że Pan Bóg przemawiał i działał i, że zesłał swojego własnego Syna i, że wszystko co Jezus Chrystus, Syn Boży, mówił i czynił jest prawdziwe, jest jedyną i wieczną Prawdą. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. (J 17, 3) Powinniśmy więc również odnowić naszą wiedzę o wierze.

Musimy usiąść i znów nauczyć się, czego nauczał nas Bóg poprzez nieomylne magisterium Kościoła, Pismo Święte i Tradycję Apostolską. Jasność powróci do naszego umysłu i będziemy mogli umocnić się dzięki Prawdzie i solidnym fundamentom wiedzy.

Powinniśmy zawsze pamiętać, że nikt nie może kochać tego, czego nie zna. Im bardziej kogoś poznamy tym bardziej możemy go kochać. Ta wiedza oświetli sytuację w której sami się znajdujemy: nasze życie doczesne jest zawieszone „między dwoma wiecznościami”, a na nas spoczywa odpowiedzialność za własną duszę, albo ją zbawimy albo potępimy. Obietnica wiecznego szczęścia i niebezpieczeństwo wiecznego potępienia jest jedną z podstawowych prawd całego chrześcijaństwa. Jeśli ktoś w to nie wierzy to może spalić swoją Biblię, ponieważ niemal na każdej jej stronie można znaleźć potwierdzenie tej prawdy.

Trzeba odrodzić również Miłość. Prawdziwą! Tę, która to Pana Boga a nie MNIE (z moimi uczuciami, instynktami, wrażeniami, z przywiązywaniem wagi do rozwoju własnej osobowości) stawia w centrum całego życia. Skupiona na Bogu duchowość jest obecna w całym nauczaniu i doświadczeniu świętych. Trzeba odnowić sposoby wyrażania miłości ku Bogu i zjednoczenia z Nim: Mszę Świętą znów pojmować jako Ofiarę Krzyżową Jezusa Chrystusa powtarzaną w czasie i przestrzeni, składaną Bogu w akcie najwyższego uwielbienia, dziękczynienia, zadośćuczynienia i błagania. To w Mszy św. można odnaleźć samego Boga i Jego bijące jedynie miłością do Ojca i do nas serce. To tu odkrywamy źródło przebaczenia i siły do walki z codziennymi trudnościami, nadzieję w rozpaczy i pocieszenie w cierpieniu.

Prawdziwa odnowa nie nadejdzie bez pośrednictwa i nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny. Nie chodzi o sentymentalną pobożność lukrowanych obrazków czy powierzchownych piosenek. Chodzi o prawdziwie głęboką miłość dziecka do duchowej matki, która odkryje przed nim niezwykłe piękno tego wszystkiego co czyste, szlachetne i święte. Spróbujmy dokonać takiej odnowy. Ocaliła ona już Kościół od arianizmu, wyrwała z głębokiego upadku X i XI wieku, uratowała od protestantyzmu, racjonalizmu i filozoficznego liberalizmu XIX wieku… Dlaczego obecnie nie mogłaby dokonać tego samego?

ANEKS

Modernistyczny Pseudomistycyzm


Ostatnimi czasy możemy obserwować mnożące się jak grzyby po deszczu „objawienia” i „wizje”. Publikują je nawet wydawnictwa katolickie, zasłaniając się dekretem Kongregacji Doktryny Wiary potwierdzonym 14 października 1966 r. przez Pawła VI (A.A.S. nr 58/16), który zwalnia książki na temat zjawisk nadprzyrodzonych z obowiązku posiadania nihii obstat.

Co o tym sądzić? W normalnych czasach sprawa byłaby prosta: dzieci Kościoła winny iść za przykładem swej świętej Matki, która nie wyklucza objawień prywatnych, ale żąda pewnych gwarancji, że nie ma do czynienia ze złudzeniem lub, co gorsza, z oszustwem albo też, w najgorszym wypadku, z mamieniem szatańskim. Pierwsza z tych gwarancji, to zgodność „objawień” z Bożym Objawieniem, którego depozytu Kościół strzeże od dwu tysięcy lat. Powinniśmy jednak posługiwać się rozumem i nauką ewangeliczną – pisze św. Jan od Krzyża – w taki sposób, że gdyby coś zostało nam objawione w sposób nadprzyrodzony, czy tego chcemy czy nie, powinniśmy zeń przyjąć tylko to, co zgodne z rozumem i prawem ewangelicznym . Z pomocą tej podstawowej zasady dałoby się osądzić przytłaczającą większość współczesnych objawień. Jednak fakt, że obecna mnogość zjawisk pseudomistycznych jest tak ściśle powiązana z neomodernistycznym kryzysem, który wstrząsa Kościołem, sprawia, że rzecz wymaga dłuższego potraktowania.

(…)

„Stracić trochę, aby zyskać wiele”

Istnieje jednak inny motyw, który może wyjaśnić mniej lub bardziej jawną przychylność modernistów w hierarchii dla rozwijającego żagle „pseudo-mistycyzmu”. Kiedy wydawało się, że dawny modernizm jest już martwy, A. Loisy tak wyjaśniał przyczynę klęski: „Mniej czynnika rozumowego, a więcej religijnego entuzjazmu, a byłby silniejszy” („Choses pases”, str. 355). Moderniści to bowiem w istocie rzeczy intelektualiści i nawet jeśli ich sofizmy i język zdołały zafascynować jakieś „elity”, to dla mas pozostały niezrozumiałe (jakiś czas temu kard. Ratzinger skarżył się w identyczny sposób odnośnie „nowych teologów”).

Zatem nie ma nic lepszego od „mistyków” i ruchów „charyzmatycznych”, by wzbudzić u zwykłych wiernych ów „entuzjazm religijny”, którego tak potrzebuje neomodernizm, aby nie stać się również „sztabem bez wojska” (J. Riviere), skazanym po raz kolejny na przegraną. Nawet Teilhard de Chardin S. J., jeden ze „świętych ojców” neomodernizmu, pragnął, aby jego „nowa Wiara dla Ziemi” rozwijała się w łonie dawnego chrystianizmu „wychodząc od cudownej rzeczywistości Jego „Chystusa Zmartwychwstałego”: nie jak abstrakcyjna całość, ale jak przedmiot szerokiego prądu mistycznego, nadzwyczaj żywotnego i potrafiącego się przystosować” (list do pewnego dominikanina – apostaty, który go zachęcał do oficjalnego wystąpienia z Kościoła; p. „Courrier de Rome”, czerwiec 1994).

Nie będzie rzeczą zuchwałą wysnuć przypuszczenie, że obecni modernistyczni członkowie hierarchii widzą we wszelkiego rodzaju ruchach „charyzmatycznych” i w różnych ekumenicznych „mistykach” skuteczne narzędzie dla rozprzestrzeniania modernizmu wśród mas, a także dla usprawiedliwienia „z nieba” nowego kierunku Kościoła. Zaś lud chrześcijański, podwójnie wprowadzony w błąd, nawet sobie nie wyobraża, że poprzez „mistyczno-charyzmatyczne” mgliste obłoki w postaci zachęty do miłości, modlitwy i pokuty (w tym i postu), popychany jest na drogę apostazji. Jak bardzo prawdziwa jest zasada, że szatan „wie, że trzeba stracić trochę, aby zyskać wiele” (bł. Maria Acarie, założycielka Karmelu we Francji). W tym przypadku stawka jest wielka i decydująca.

Papieże ostrzegali wielokrotnie: „podstawa, na której opiera się [ruch na rzecz jedności między chrześcijanami] ma tę właściwość, że wywraca od stóp do głów Boską konstytucję Kościoła” – pisał Pius IX do angielskich biskupów (16 września 1884), zaś Pius XI ostrzegał katolików, że przystępując do ruchu ekumenicznego lub udzielając mu swego wsparcia, „przydaliby wagi do fałszywej religii, różnej całkowicie od jedynego Kościoła Chrystusowego” („Mortalium animos”), Nie należy się dziwić, że Szatan używa wszelkich środków dla poparcia współczesnego ruchu ekumenicznego.

Jak się obronić?

Jak widać, oszustwo „mistyków” i wszelkiego rodzaju ruchów „charyzmatycznych” (do tej kategorii zaliczamy także tzw. „nowe ruchy kościelne”, wszystkie mniej lub bardziej skażone pietyzmem), jest zjawiskiem o wiele poważniejszym, niż przeróżni fałszywi mistycy, przed którymi Kościół od czasu do czasu zmuszony był się bronić. Widać też jasno, że nasza walka sytuuje się na płaszczyźnie doktrynalnej, ponieważ zwalczając błędy neomodernizmu, sięgamy korzeni obecnego pseudomistycyzmu. Co by nie było, tak na płaszczyźnie doktrynalnej, jak i w stosunku do rzekomych „objawień”, postawa dzieci Kościoła powinna być w istocie taka sama: trzymać się nieugięcie tego, co Kościół nauczał od dwu tysięcy lat, co tak streszcza Tanquerey odnośnie zjawisk mistycznych: Wszelkie objawienie przeciwne wierze lub dobrym obyczajom powinno być odrzucone bez litości, zgodnie z jednomyślną nauką mistrzów duchownych, opartą na tych słowach św. Pawła:

„Ale choćby my, albo anioł z nieba przepowiadał wam mimo to, cośmy wam przepowiadali, niech będzie przeklęty.”


www.naszawitryna.pl/ksiazki_131.html
1. NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ.
Popatrzmy, jak wyglądała starożytna odnowa charyzmatyczna:
Istnieje podobno jakaś osada w Myzji, na pograniczu Frygii, zwana Ardabau. Tam się miał wśród neofitów znajdować, wówczas kiedy Gratus był prokonsulem Azji, niejaki Montanus, który się dał opanować niepohamowanemu pragnieniu zajęcia stanowiska naczelnego i tak otworzył do siebie przystęp Przeciwnikowi. Demon go opętał, tak że popadł …
Więcej
Popatrzmy, jak wyglądała starożytna odnowa charyzmatyczna:

Istnieje podobno jakaś osada w Myzji, na pograniczu Frygii, zwana Ardabau. Tam się miał wśród neofitów znajdować, wówczas kiedy Gratus był prokonsulem Azji, niejaki Montanus, który się dał opanować niepohamowanemu pragnieniu zajęcia stanowiska naczelnego i tak otworzył do siebie przystęp Przeciwnikowi. Demon go opętał, tak że popadł nagle w rodzaj zachwycenia i ekstazy, począł szaleć, gadać, dziwne wydawać dźwięki, i prorokował zgoła przeciwko zwyczajowi kościelnemu, opartemu na tradycji i od dawna ustalonej kolejności.


Spośród tych, co naonczas słuchali tych jego nieprawnych wynurzeń, jedni patrzeli na niego z niechęcią, jak na człowieka opętanego, demonicznego, będącego pod mocą ducha obłędu, sprawcę niepokoju wśród tłumów. Wystąpili tedy przeciwko niemu, kazali mu milczeć, bo pamiętali o wyraźnym Pańskim przykazaniu i przestrodze, by się mieć na baczności i czuwać przy pojawieniu się fałszywych proroków. Inni natomiast, uniesieni jak gdyby jakimś duchem świętym i darem proroczym, a niemniej pychą, niepomni wyraźnych przykazań Pańskich, wzywali owego ducha nierozumnego a obłudnego i ludu uwodziciela, oczarowani i otumanieni przez niego, by się już nie dał zmusić do milczenia.

Z pewną tedy umiejętnością, a raczej takim tumanem diabeł gotował zgubę tym, co Pana nie słuchali i niesłuszną cześć mu oddawali, a potem podniecał i gorączkował ich ducha, który jak snem ujęty, oczy miał zamknięte na wiarę prawdziwą. Co więcej, wzbudził jeszcze dwie niewiasty i przepełnił je duchem fałszywym, iż wydawały z siebie dźwięki niedorzeczne, niewczesne i dziwne, jak się wyżej rzekło.

Tych tedy, którzy się z tego cieszyli i tym się chełpili, duch wielbił jako błogosławionych i w pychę ich wbijał wielkością swych obietnic, niekiedy zaś rzucał im w oczy przyganę w sposób zręczny i wiarogodny, by się zdawało, że umie także upominać. Lecz niewielu Frygijczyków dało się otumanić. Całemu zaś Kościołowi katolickiemu, który pod niebem istnieje, duch ten bluźnił, bo duch kłamliwego prorokowania nie uzyskał tam czci ani dostępu. Wierni w Azji bowiem często i w wielu miejscowościach z tego powodu zbierali się i nowe nauki poddawali sumiennemu badaniu, uznali je za zdrożne i herezję potępili. Tak się stało, że zostali z kościoła wyrzuceni i odłączeni od wspólności.”

To opowiada na początku swego pisma, w całym zaś dziele rozwija następnie odparcie ich błędu. W II księdze tak mówi o śmierci osób co dopiero wymienionych: „Otóż ponieważ nazwali nas zabójcami proroków, dlatego że nie przyjęliśmy ich proroków gadatliwych, mówią bowiem, że to ci właśnie, których Pan przyrzekł zesłać narodowi, niechże nam, na Boga, dadzą odpowiedź na nasze pytania: Czy wśród tych, Najmilsi, którzy od czasów Montanusa i owych niewiast swe gadulstwo rozpoczęli, jest ktokolwiek, którego by Żydzi byli prześladowali, albo niegodziwcy zamordowali? Nie ma żadnego. Czy którego z nich pochwycono dla imienia Chrystusowego i przybito do krzyża? Zgoła żadnego. Czy może w bożnicach którąkolwiek z ich niewiast biczowano albo kamienowano? Nigdy i nigdzie. Inną raczej śmiercią życie podobno zakończyli Montanus i Maksymilla. Za poduszczeniem ducha nierozumnego mieli się sami powiesić, ale nie razem, lecz każde w przeznaczonej na śmierć swoją chwili. Wieść tymczasem rozniosła się powszechnie, że taki był ich koniec, i że życie stracili, jak zdrajca Judasz. (…) Gdy zaś pokonani zostaną we wszystkich swych twierdzeniach, już sobie rady dać nie mogą, więc próbują uciec się do męczenników i mówią, że ich mają wielu, że to właśnie stanowi dowód niezbity mocy ducha, przez nich proroczym zwanego. Rzecz zrozumiała, ale niemniej od prawdy daleka. Niewątpliwie, że niektóre inne herezje mają wielu męczenników, lecz my z nimi ani się nie zgodzimy, ani im nie przyznamy słuszności. Tak na przykład przede wszystkim marcjoniści, tak zwani od herezji Marcjona, twierdzą, że mają wielu męczenników Chrystusowych, a jednak naprawdę Chrystusa nie wyznają”.
olek19801
Pinochet
Od pewnego czasu, w "katolickim" Radio Maryja, czytana jest powieść Johna Burke, "Zobaczyć niebo". Przy okazji, większych bredni nie czytałem i słyszałem. John Burke jest założycielem i pastorem kościoła Gateway Church, liczącym ok. 4500 oszołomów. Jak widać, Rydzyk podpiął się i wpasował doskonale do nurtu protestantyzacji KK. Co na to wierni słuchacze, "nowej ewangelizacji"?
olek19801
Otóż to! Słuchacze Radia Maryja dzielą się na różne grupy.
Ci, którzy mają pojęcie o wierze katolickiej są bezwzględnie ograniczani w swoich wypowiedziach.
Inni próbują dać do zrozumienia o nieprawidłowościach, ale i tym głos zostaje przerwany.
Zdarzają się ostre wypowiedzi, na które księża (jeśli dyżur ma ojciec Rydzyk to różnie bywa) reagują łagodnym śmiechem i miłosiernie tłumaczą słuchaczom …Więcej
Otóż to! Słuchacze Radia Maryja dzielą się na różne grupy.
Ci, którzy mają pojęcie o wierze katolickiej są bezwzględnie ograniczani w swoich wypowiedziach.

Inni próbują dać do zrozumienia o nieprawidłowościach, ale i tym głos zostaje przerwany.

Zdarzają się ostre wypowiedzi, na które księża (jeśli dyżur ma ojciec Rydzyk to różnie bywa) reagują łagodnym śmiechem i miłosiernie tłumaczą słuchaczom, że Radio Maryja stara się to czy tamto zaakcentować, żeby dotrzeć do wielu dusz:

- Kiedyś jeden słuchacz mocno skrytykował protestanckie piosenki nadawane przez rozgłośnię w okresie Bożego Narodzenia, prosił o polskie tradycyjne kolędy a nie jakieś "wycia, darcia'... Żalił się, że w adwencie radio nadawało nie katolickie piosenki. Ksiądz łagodnie wyjaśnił, że różne są gusta i różni ludzie słuchają Radio Maryja (w domyśle EKUMENIZM musi być).

Z bólem serca dostrzegamy postępującą schizofrenię mediów ojca Rydzyka, a patrząc na niego samego, odnosi się wrażenie, że robi wszystko, aby zadowolić episkopat. Byleby utrzymać się w eterze.

Żal ściska na fakt marnotrawienia dużego potencjału tych mediów, w których uprawiana jest papolatria (JP II szczególnie breviarium.blogspot.com/…/papolatria-poso…), podczas gdy KK ma w swej historii wielkich papieży godnych naśladowania bardziej niż JP II.
Pinochet
Nie tylko pieśni protestanckie. Bardzo często puszczana jest muza New Age. I to już jest skandal i granda!