Czy charyzmatycy są niebezpieczni?

Jedni księża powiedzą: "Bardzo niebezpieczni! Nie chcę charyzmatyków w swojej parafii". Inni księża robią wszystko, aby ich parafia miała charyzmatyków. Kto z nich jest prawdziwym katolikiem? W Kościele katolickim jest miejsce dla wszystkich. Źle natomiast się dzieje, gdy jedni nastawiają się przeciw drugim.

Charyzmaty mogą wydawać się niebezpieczne, ponieważ nie są podporządkowane logice skuteczności sakramentalnej. Przy sakramentach wierzymy, że coś się wydarzyło, nawet jeśli nie widać żadnego owocu i skutku czynności sakramentalnej. Ktoś wyszedł od spowiedzi uwolniony (bo sakrament spowiedzi uwalnia), wraca do domu i znowu ciężko grzeszy. Ten grzech nie świadczy o braku skuteczności w sakramencie spowiedzi. W charyzmatach jest inna logika - patrzymy na owoce. Jeśli ktoś wyjdzie po modlitwie o uwolnienie i zacznie robić coś, od czego miał być wolny, powiemy, że modlitwa była nieskuteczna, ewentualnie że uwolnienie nie było całkowite.

Jesteśmy w Kościele przyzwyczajeni do logiki sakramentalnej, tak jakby ona wyczerpywała wszelkie działania łaski. Logika charyzmatyczna jest dużo trudniejsza do przyjęcia, bo w niej nie Kościół wybiera szafarza charyzmatu. Nie zatwierdza go biskup czy proboszcz. Charyzmatycy podlegają ocenie widzialnej - coś się stało lub nie.

Argumentacja przeciwników jest taka, że zły duch też potrafi czynić cuda. Owszem - wiemy z Ewangelii, że apostoł Judasz też uzdrawiał i uwalniał. Jezus widział jego czyny i ich nie podważał, ale cieszył się razem z wszystkimi apostołami. Spotkałem się z charyzmatykami, którzy zostali zwiedzeni i odeszli od Kościoła. Ale dużo częściej spotykam oskarżenia wobec charyzmatyków, że "przez Belzebuba wyrzucają złe duchy".

Człowiek wierzący z zasady wierzy w cuda. Dopiero gdy słyszy fałszywą naukę, to zapala mu się czerwona lampka. Tymczasem odnoszę wrażenie, że dziś wielu katolików z zasady nie wierzy w cuda. Wierzy w cuda sakramentalne, a nie wierzy w cuda widzialne. Pozwalanie Chrystusowi na uzdrowienia i uwolnienia nie pasuje im do prawdziwego czczenia Jezusa. Tymczasem Ewangelia pokazuje, że to właśnie prawdziwe doświadczenie cudów prowadzi do uznania Jezusa za Boga, który działa w naszej codzienności.

Żyjemy w czasach, w których większość szafarzy sakramentów nie widziało na własne oczy uzdrowienia. A gdy o takim czymś słyszy, to ostatnią myślą jest, że Jezus mógł naprawdę to uczynić. Jak to możliwe - ktoś zapyta. Możliwe, bo charyzmaty nie są podpisane "made by God". Zawsze można powiedzieć "to przypadek", "to tylko emocje", "to manipulacja". Dzieła Jezusa były i nadal są tak komentowane. Jest dla mnie zrozumiałe, że ateiści i racjonaliści muszą w taki sposób wyjaśniać sobie skutki działań charyzmatyków. Gdyby przyjęli cud "made by God", musieliby uwierzyć w Boga. Ale skąd taki brak wiary u wierzących?

Myślę, że trzeba zapytać, co dla Kościoła jest niebezpieczne. Stagnacja czy życie? Przewidywalność czy zaskoczenie? Charyzmaty wpisuje się w zaskoczenie, w życie. Jeśli zatem ktoś uzna, że żywotność Kościoła jest niebezpieczna, bo Kościół ma być niezmienny i stateczny, to taka osoba przyjmie też, że charyzmaty są niebezpieczne, nawet bardzo niebezpieczne, bo nadają Kościołowi kierunki, których nie możemy przewidzieć.

Ja natomiast należę do tej części duchowieństwa, która uważa, że w Kościele niebezpieczne są stagnacja i przewidywalność. Mój punkt widzenia sprawia, że jestem otwarty na charyzmaty i - co więcej - uważam raczej za niebezpieczne nauczanie, które jest na nie zamknięte.

Remigiusz Recław SJ - wieloletni dyrektor Ośrodka Odnowy w Duchu Świętym w Łodzi, asystent kościelny dwumiesięcznika "Szum z nieba"

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2484,czy-charyzmatycy-sa-niebezpieczni.html
oczy_szeroko_otwarte
W Nim dostąpiliśmy udziału my również, z góry przeznaczeni zamiarem Tego, który dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem swej woli, po to, byśmy istnieli ku chwale Jego majestatu, my, którzyśmy już przedtem nadzieję złożyli w Chrystusie. W Nim także wy usłyszeliście słowo prawdy, Dobrą Nowinę o waszym zbawieniu. W Nim również uwierzyliście i zostaliście naznaczeni pieczęcią Ducha Świętego, …Więcej
W Nim dostąpiliśmy udziału my również, z góry przeznaczeni zamiarem Tego, który dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem swej woli, po to, byśmy istnieli ku chwale Jego majestatu, my, którzyśmy już przedtem nadzieję złożyli w Chrystusie. W Nim także wy usłyszeliście słowo prawdy, Dobrą Nowinę o waszym zbawieniu. W Nim również uwierzyliście i zostaliście naznaczeni pieczęcią Ducha Świętego, który był obiecany. On jest zadatkiem naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na ostateczne odkupienie, które nas uczyni własnością Boga ku chwale Jego majestatu. /Ef 1, 3-10/

Komentarzem (dopowiedzeniem, doprecyzowaniem, wyjaśnieniem) kwestii spornych – słowa Abp Wacława Depo: - Wiara fundamentem wolności (np. charyzmat wiary – dop.):

”Treść pierwszego czytania z Księgi Amosa odnosi się do wszystkich wysłanników Bożych. Prorok nie stał się apostołem z własnego upodobania. On został wybrany i posłany: „Idź, prorokuj do narodu mojego”. I czego doświadcza? Zamiast dostąpić właściwego posłuchania, nakazano mu milczenie i urzędowo wydalono go z kraju. Każdy chrześcijanin, broniąc prawdy objawionej przez Boga, musi spodziewać się podobnego sprzeciwu. Posłany jest do świata nie po to, aby mu się podobać i do niego upodobnić, lecz by rozpoznawać coraz głębiej Bożą prawdę o sobie. Ona niejednokrotnie jest wezwaniem do nawrócenia. Zapytajmy samych siebie: czy w naszym świecie jest miejsce dla proroków, którzy wybrani przez Boga biorą na siebie odpowiedzialność za sprawy Bosko-ludzkie?
Prawda, którą Bóg nam objawia zwłaszcza w tajemnicy życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, nie czyni nas więźniami i niewolnikami moralności, wręcz przeciwnie – czyni nas ludźmi wolnymi i przybranymi dziećmi Boga. Czy nie dla tej sprawy, godności i wolności dzieci Bożych Chrystus założył swój Kościół i powierzył go trosce św. Piotra i jego następcom?
Ze zdumieniem trzeba przyjąć fakt, że św. Paweł Apostoł wstęp swojego Listu do Efezjan pisał w więzieniu. I wbrew temu, czego doświadczał – wychwalał Boga: „Niech będzie pochwalony Bóg i Ojciec, który wybrał nas przed założeniem świata i napełnił łaską, aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie, to, co w niebiosach, i to, co na ziemi”. Nie jesteśmy zatem kimś przypadkowym. Zostaliśmy włączeni w porządek życia i miłości Boga Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Nie możemy zatem sądzić, że z powodu naszej słabości, a nawet zatwardziałości ludzkich serc plan Boży się nie wypełni.
Kościół Chrystusowy nie lęka się próby czasu i wyzwań współczesności. Albowiem nie jest on wymysłem ludzkim, lecz zbudowany został na fundamencie, któremu na imię MIŁOŚĆ UKRZYŻOWANA. To On sam, Ukrzyżowany i Zmartwychwstały Chrystus – jak dobitnie stwierdził św. Paweł w Liście do Efezjan – >jest zadatkiem naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na ostateczne odkupienie i zwycięstwo, które nas uczyni własnością Boga ku chwale Jego majestatu<.

Gdy przyjmujemy Chrystusa jako Odkupiciela, nie należymy już do siebie samych, ale przez Niego jesteśmy „usynowieni” łaską. Założony przez Chrystusa Kościół od swoich początków i za sprawą Ducha Świętego stosował i stosuje wiele metod i sposobów ewangelizacyjnych zmagań o prawdę w umysłach i sercach ludzi. Wiara, która zawsze jest łaską rozumnego i wolnego przylgnięcia do Boga i Jego praw, nie jest towarem do przerobienia według ludzkich oczekiwań i sondaży publicznych. W każdej epoce i dla wszystkich ludzi dobrej woli wiara jest nowym sposobem szukania Jezusa Chrystusa i przyjęcia Go jako prawdziwego Boga i Pana, i uznania za PRAWDĘ, DROGĘ i ŻYCIE. Nie ma bowiem prawdziwej ewangelizacji bez przeżywania dzień po dniu osobistych spotkań i więzi osobowej z Chrystusem. Wiara w Niego daje nam odpowiedź na to, gdzie należy szukać źródeł mocy na wszystkie doświadczenia życia.”.

***

Czy charyzmatycy są niebezpieczni?
Niebezpieczni są ci, którzy uważają, że mają patent na mądrość w całokształcie, także Bożą -:(

Nie przeszkadzać Bogu, pozwolić objawiać Jego przemyślne bogactwo – po to dał nam Siebie (Kościół). Nie podziały, porównywania, rywalizacja ale jedność w dążeniu do Jedynego Celu, choć różnymi drogami lecz zawsze w tym samym kierunku . Bóg mówi do człowieka w przeróżny sposób, schematy nie istnieją współpracując z Duchem Św. Zaskoczenie, nieprzewidywalność – są jak najbardziej efektem takiej współpracy, burzenie i budowanie od nowa także.

Ludzki punkt widzenia, bez posłusznego zaufaniu Bogu daje efekt krzywego lustra. Trwanie w uszczęśliwiającym poczuciu bezwzględnej zależność wyłącznie od Boga i Jego pragnień względem każdego człowieka (każdy z osobna jest niepowtarzalny w głębi swojej natury) - kierunkuje ludzkie pragnienia do pełnienia Bożej woli i uzdalnia do cierpliwej wytrwałości, by Autorytet Boga stał się optimum.

Autorytet Jezusa Chrystusa

„Tożsamość Jezusa jest w sposób zasadniczy związana z Ojcem. Ten związek z Ojcem stanowi klucz do zrozumienia całego Jego autorytetu. Bóg, który stworzył świat za wszystkim, co istnieje „ a widział, że było bardzo dobre”, już z samego tego faktu jest autorytetem i to w najwyższym tego słowa znaczeniu. Jego autorytet opiera się przede wszystkim na samej Jego boskiej istocie, na odwiecznej obecności, na wszechmocy stwórczej i podtrzymującej wszystko w istnieniu w końcu na nieogarnionej mądrości.
Najważniejszą rzeczą jest jednak miłość, którą sam jest i której pierwiastek wszczepił w każdego człowieka. Najpełniej miłość tą ukazał Jezus Chrystus – Epifania Boga Ojca. Jezus głosząc światu zupełnie nowy sposób postrzegania i rozumienia świata, dając nowy obraz osoby ludzkiej, ukazując jej wielką godność, można by rzec, że uaktywnił ten drzemiący w ludzkości pierwiastek miłości. Stał się w ten sposób widzialnie najwyższym autorytetem moralnym, ale przede wszystkim autorytetem Miłości.
Z autorytetem wiąże się nieodłącznie funkcja, czy może raczej posłannictwo nauczyciela. Cała Ewangelia nasiąknięta jest obrazami nauczającego Mistrza. Kazanie na górze, dyskusje z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie, pełne miłości rozmowy z uczniami i napotkanymi ludźmi to czas głoszenia przez Niego Dobrej Nowiny o Królestwie Bożym, to nauczanie moralne i uczenie innych najwyższych wartości. Przez wszystkie dni spędzone na ziemi towarzyszy Mu Duch Ojca. Jezus głosi bowiem naukę z mocą. Ludzie są Nim zachwyceni, nawracają się, porzucają swoje „kręte” drogi, zaczynają czuć się wolni, nabierają odwagi i nadziei. Pryska powoli ich beznadzieja i rozpacz. Co się stało? Dlaczego to robią? Bo czują, że Jezus jest autorytetem, jest kimś wielkim. Najważniejszym jest jednak to, że czują się po raz pierwszy prawdziwie kochani. Jezus nie szczędzi dla nich cudownych niebiańskich mocy, działając cuda, uzdrawiając, pochylając się nad każdą osobą. Nie szczędzi w końcu samego siebie, gdy oddaje za nas życie, gdy idzie zamiast nas na krzyż i za nas umiera.
Chrystus wzywa wszystkich, którzy cierpią prześladowanie, by opowiedzieli się po Jego stronie, by pamiętali, że On ma swoje królestwo. Król cierpiących, Król prześladowanych, Król zniewolonych. Jego autorytet jest oparty nie na przemocy, lecz na miłości. Jego królestwo jest mocne mocą miłości. Na niej opiera się cały Jego autorytet”.
www.zak-pallotti.pl/…/198-byc-autoryt…

z Bogiem+