Próba oswajania ohydy spustoszenia
Najpierw wypowiedź p. Edwarda o skandalu w roku 1986 w Asyżu (pogrubienia oryginalne):
"Asyż został wykorzystany przez masonerie do wprowadzania ich uniwersalizmu "ekumenizmu", który miał bardzo złe owoce. Papież miał dobrą intencję, ale owoce tego spotkania nie były dobre - ponieważ to wykorzystywali masoni do zrównania religii - Papież mówił o Chrystusie ... a oni podkładali buddę ... mówił że tylko z Chrystusem może być pokój, a oni już planowali wyrzucić Chrystusa... ale to czyni teraz Bergoglio ... JP II nie szedł na ustępstwa."
Teza jest zatem taka że owoce spotkania w Asyżu były złe, bo przebieg spotkania wypaczyli źli masoni, którzy podłożyli Janowi Pawłowi Buddę postawionego na ołtarzu św. Piotra, niczym ową żabę, która nogę podstawia, gdy kują konia.
Tymczasem, przyjęta przez Karola Wojtyłę formuła spotkania w Asyżu była dokładnie taka, że ten Budda miał znaleźć się na ołtarzu a przedstawiciele fałszywych religii (także pogańskich) w jednym szeregu z Następcą …Więcej
Jan Paweł II mówiąc o prawdzie, sprawiedliwości i miłości zafałszowuje te pojęcia w służbie religijnego globalizmu, co jest opozycją do nauczania Chrystusa. Tak może mówić marksista i tak podobnie mówili komuniści o dobru ludzkości, jako zjednoczenie.
Wydarzenie w Asyżu może zatem zostać uznane jako widzialna ilustracja, lekcja faktów, czytelna dla wszystkich katecheza co zakłada i co znaczy ekumeniczne zaangażowanie i zaangażowanie na rzecz dialogu między religijnego zalecane i propagowane przez Sobór Watykański II. Inspirującym źródłem i fundamentalnym kierunkiem tego zaangażowania jest zawsze tajemnica jedności (…) wyrażona w „przyporządkowaniu” do Ludu Bożego” zgodnie z Unitatis redintegratio i Nostra Aetate, „które należy czytać w kontekście konstytucji Lumen Gentium... Przedstawiając Kościół Katolicki trzymający za ręce chrześcijańskich braci i łączący ręce z braćmi z innych religii dzień w Asyżu był niczym widzialny wyraz tych twierdzeń Soboru Watykańskiego II...
Ohyda spustoszenia nie wejdzie tak z dnia na dzień. Ten proces może trwać dziesiątki lat. Ale zaczął się od SW II.
P. Medalikowa napisała: "Papieżowi udało się zgromadzić wokół siebie ludzi wierzących wszystkich wyznań, Kościołów i religii."
---
Czyli udało się to co nie udało się żadnemu z Apostołów. Tyle że Apostołowie się takimi rzeczami nie zajmowali.
Jednocześnie warto zwrócić uwagę w jakim to (modernistycznym) znaczeniu używa się powyżej słowa "wierzący", bo jest to typowe dla pomieszania pojęć w czasie obecnego kryzysu.
I jeszcze G. K. Chesterton:
"Synkretykom nigdy nie udaje się stworzyć czegoś większego niż Credo, bez pominięcia jakiegoś elementu. (...) Teozofiści budują panteon, ale jest to panteon wyłącznie dla panteistów. Zwołują Parlament Religii jako spotkanie wszystkich ludów, ale jest to wyłącznie spotkanie wszystkich zarozumialców. Dokładnie taki panteon został zbudowany dwa tysiące lat temu nad brzegami Morza Śródziemnego i chrześcijanie zostali zaproszeni do ustawienia w nim podobizny Jezusa obok posągów Jupitera, Mitry, Ozyrysa, Attisa czy też Amona. To właśnie odmowa chrześcijan stała się punktem zwrotnym historii. Gdyby chrześcijanie wyrazili zgodę , niewątpliwie zeszliby razem z całym światem, jak mówi groteskowa, ale precyzyjna metafora, na psy. Zmieniliby się w gromadę nieróżniących się niczym kundli, tarzających się w błocie kosmopolitycznego zepsucia, które pozbawiło już indywidualności wszystkie pozostałe mity i tajemnice. Nie rozumie natury Kościoła ani alarmującego tonu jego starożytnej doktryny ten, kto nie zdaje sobie sprawy, że w pewnym momencie cały świat o mało nie umarł na chorobę zwaną tolerancją i braterstwem wszystkich religii" ("Ortodoksja")
Cenna uwaga!!! Dialog ekumeniczny propagował już przed SW II (1961 r.) kard. Wyszyński >> ZDRAJCY !!! “Prekursorzy współczesnego ekumenizmu w Polsce, pod przewodnictwem księdza infułata …