ertds
128

Pew Research Center: chrześcijańska Europa legalizuje aborcję, bo nie praktykuje religii

Fot. Couleur/Pixabay

Przy okazji referendum w Irlandii, watykanista Andrea Tornielli spróbował na podstawie badań amerykańskiego instytutu Pew odpowiedzieć, co się takiego stało w „chrześcijańskiej” Europie, że aprobuje aborcję i pseudomałżeństwa homoseksualne. W piątek obywatele Irlandii głosowali za uchyleniem ósmej poprawki do konstytucji, chroniącej prawo do życia dziecka poczętego na równi z życiem matki.

W głosowaniu wzięło udział 64 procent uprawnionych. „Za” odrzuceniem poprawki opowiedziało się aż dwie trzecie głosujących. Rząd irlandzki na czele z homoseksualnym premierem już jesienią ma wprowadzić ustawodawstwo, zezwalające na zabijanie dzieci poczętych na żądanie aż do 12. tygodnia ciąży, a może nawet dłużej, z dowolnego powodu. Głosowanie oznacza dramatyczne odejście od katolickich korzeni narodu dotychczas chroniącego życie swoich dzieci.

Ponad 3,2 mln obywateli Irlandii zarejestrowało się do głosowania w trakcie kampanii, podczas której premier Leo Varadkar wezwał wyborców aby przyczynili się do usunięcia z prawodawstwa zapisu, który nazwał „spuścizną wstydu, zmuszającą kobiety do wyjazdu z Irlandii w celu dokonania aborcji”.

Lider rządu straszył Irlandczyków, że „jeśli referendum nie przejdzie, to tysiące kobiet będą musiały wyjeżdżać za granicę”.

Jeszcze przed głosowaniem zwycięstwo zwolenników aborcji nie było takie oczywiste. Sondaże wskazywały, że na „tak” zamierza zagłosować niewielka większość. Dużą grupę stanowili niezdecydowani wyborcy (według różnych szacunków, od 14 do 20 procent) i to oni mieli odegrać znaczącą rolę w ostatecznych wynikach.

Ankiety pokazały, że niemal wszystkie – z wyjątkiem zaledwie jednego – spośród 40 irlandzkich okręgów wyborczych głosowały za uchyleniem konstytucyjnej ochrony dzieci poczętych – wyliczył „Otago Daily Times”.

Uchylenie ósmej poprawki oznacza, że Irlandia Północna obecnie jedyne miejsce w Wielkiej Brytanii i Irlandii oraz w większej części Europy, gdzie aborcja jest nadal zakazana – zauważył lewicowy „The Guardian”. I choć powoduje to wywołanie pewnej presji na region, aby dokonał przeglądu swoich własnych przepisów dotyczących ochrony życia, jeden z parlamentarzystów – demokratyczny unionista, Ian Paisley – oświadczył, że Irlandia Północna nie zgodzi się na „naciski, by zaakceptować aborcję na żądanie”.

Zwolennicy opcji pro-life uważają, że Irlandią „w sposób szczególny zajęli się działacze proaborcyjni”, ponieważ kraj ten był dowodem na to, iż zabijania dzieci można zakazywać, podczas gdy kobiety mogą jednocześnie korzystać z najlepszej opieki zdrowotnej na świecie – komentowała dla Breitbart News Niamh Ui Bhriain z Life Institute.

Zwolennicy obrony życia w Irlandii zaznaczają, że podczas debaty byli w niekorzystnej sytuacji. W przestrzeni medialnej dominowała kampania na rzecz uchylenia poprawki. Proaborcyjny gabinet zmonopolizował debatę, zezwalając i angażując pro-aborcyjne organizacje pozarządowe do debaty w kraju, a wykluczając jednocześnie z niej organizacje pro-life.

Na kampanię wywarły także wpływ międzynarodowe organizacje proaborcyjne, pomimo oficjalnego przyjęcia przez władze zasad przeciwko zewnętrznej ingerencji. Portal LifeNews poinformował, że wyciekłe dokumenty pokazały „dobrze finansowany plan legalizacji aborcji w Irlandii”, który obejmował pieniądze przekazane przez lewicowego miliardera George'a Sorosa. Te dokumenty wskazywały na trzyletni plan organizacji Sorosa Open Society Foundations, by do 2019 r. zalegalizować aborcję w Irlandii, Meksyku i innych krajach mocno broniących prawa do życia – donosi agencja Catholic News Agency.

Proaborcyjni zwolennicy w Wielkiej Brytanii zachęcali za pomocą różnych voucherów irlandzkich studentów w instytucjach zlokalizowanych na terenie Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej, by pozostali na miejscu.

„Gwoździem do trumny” było ogłoszenie przez Facebooka, jak i Google, że będą regulować kwestię zamieszczania reklam dotyczących głosowania w referendum. Facebook nie akceptował reklam organizacji pro life spoza Irlandii. Google posunął się jeszcze dalej, wprowadzając „moratorium na wszystkie reklamy związane z referendum, zarówno pochodzenia zagranicznego, jak i krajowego”. Niestety, moratorium dotyczyło wyłącznie obrońców życia, ponieważ grupy proaborcyjne miały praktycznie nieograniczony dostęp do społeczeństwa za pośrednictwem irlandzkich mediów, rządu i irlandzkiego oddziału Amnesty International. W propagandę proaborcyjną zaangażował się także show biznes.

Krytycy twierdzą, że piątkowe głosowanie jest odbiciem rozdźwięku pomiędzy obywatelami irlandzkimi a Kościołem katolickim, który był stosunkowo cichy przez całą debatę. Jeden z polityków brytyjskich zauważył praktyczną nieobecność duchownych podczas kampanii, stwierdzając, że niemoc Kościoła odzwierciedla jego stan zaistniały w następstwie kolejnych skandali związanych z nadużyciami.

Według „New York Times’a”, obrońcy życia mieli rzekomo nawet zniechęcać duchowieństwo do udziału w kampanii, by „być może uniknąć bycia oczernianymi wskutek skandali”.
Niektórzy uważają, że piątkowe głosowanie było referendum w sprawie Kościoła. To druzgocące dla hierarchii rzymskokatolickiej – stwierdziła prof. Gail McElroy, politolog z Trinity College w Dublinie. – To dla nich ostateczny gwóźdź do trumny. Nie są już filarem społeczeństwa, a ich nadzieje na przywrócenie do życia już minęły – dodała.

McElroy zauważyła, że zwolennicy aborcji wprowadzili wyborców w błąd podczas kampanii, sugerując, że nowe prawodawstwo przyjęte po zniesieniu poprawki konstytucyjnej, zalegalizuje aborcję do 12. tygodnia ciąży. Wyjaśniła, że rzeczywistość jest taka, iż może zostać zalegalizowana aborcja nawet do 23. tygodnia, o ile dwóch lekarzy zgodzi się, że ciąża może spowodować psychiczne lub fizyczne szkody dla matki.

Nowe prawo będzie wymagać od lekarzy uśmiercania dzieci, chociaż będą mogli odmówić, ze względu na sprzeciw sumienia.

Włoski watykanista Tornielli próbuje wyjaśnić, dlaczego Irlandczycy zagłosowali przeciwko życiu, odwołując się do badania Amerykańskiego Centrum Badawczego Pew.

„Zachodnia Europa, kolebka protestantyzmu i historyczna siedziba katolicyzmu, stała się jednym z najbardziej świeckich regionów na świecie” – zauważa publicysta.

Zostało to potwierdzone w badaniu ankietowym przeprowadzonym przez Amerykańskie Centrum Badawcze Pew na temat wiary religijnej i praktyki w krajach Europy Zachodniej. Kultura europejska zmieniła się dramatycznie.

Mimo, że 91 procent ludności w 15 krajach Europy Zachodniej zostało ochrzczonych, 81 proc. ludzi dorastało jako chrześcijanie, 71 proc. przyznawało jeszcze w 2017 r., że są chrześcijanami, to tylko 22 procent uczestniczy w nabożeństwach przynajmniej raz w miesiącu!

„W większości przypadków badani dorośli uważają siebie za chrześcijan, nawet jeśli rzadko chodzą do kościoła. Badanie pokazuje, że niepraktykujący chrześcijanie (ludzie, którzy identyfikują się jako chrześcijanie, ale uczestniczą w nabożeństwach religijnych tylko kilka razy w roku) reprezentują największy odsetek ludności w danym regionie. We wszystkich krajach, z wyjątkiem Włoch, niepraktykujący chrześcijanie przewyższają liczbę chrześcijan praktykujących (tj. tych, którzy uczestniczą w nabożeństwach przynajmniej raz w miesiącu). Na przykład w Wielkiej Brytanii jest około trzy razy więcej byłych lub nie praktykujących chrześcijan (55 proc.), a tylko 18 proc. praktykujących chrześcijan, zgodnie z definicjami użytymi w badaniu” – czytamy.

We Włoszech 40 proc. populacji deklaruje, że praktykuje swoją religię. Kolejne 40 proc. deklaruje się jako niepraktykujący chrześcijanie. 15 proc. uznaje się za bezwyznaniowców, a 5 proc. jako wyznawcy innych religii. We Francji 18 proc. chrześcijan praktykuje, a 46 procent nie. 28 proc. nie ma wyznania, a 8 proc. to przedstawiciele innych religii. W Hiszpanii 21 proc. chrześcijan praktykuje, 44 proc. nie. 30 proc. to bezwyznaniowcy. 4 proc. to osoby innych wyznań.

„Badanie Pew Research Center, podczas którego przeprowadzono ponad 24 tysiące wywiadów telefonicznych z losowo wybranymi osobami dorosłymi, w tym z około 12 tys. niepraktykujących chrześcijan, pokazuje, że tożsamość chrześcijańska pozostaje znaczącym wyznacznikiem w Europie Zachodniej, nawet wśród tych, którzy rzadko uczęszczają do kościoła. Nie jest to po prostu nominalna tożsamość bez praktycznego znaczenia (...) Podczas gdy twierdzą, że nie wierzą w Boga jak został opisany w Biblii, wielu niepraktykujących chrześcijan wierzy w jakąś inną siłę wyższą lub siłę duchową. Większość praktykujących chrześcijan twierdzi, że wierzy w biblijny opis Boga. A zdecydowana większość dorosłych, którzy nie uznają się za wyznawców żadnej religii, nie wierzy w żadną istotę lub siłę wyższą we wszechświecie” – czytamy.

Według badaczy Pew, tożsamość chrześcijańska w Europie Zachodniej wiąże się z bardziej negatywnymi opiniami na temat imigrantów i mniejszości religijnych. Ogólnie rzecz biorąc, ci, którzy twierdzą, że są chrześcijanami, bez względu na to, czy uczęszczają do kościoła, czy nie, częściej niż ci, którzy nie uznają się za wyznawców jakiejkolwiek religii, wyrażają negatywne opinie na temat imigrantów, a także muzułmanów i żydów.

Zdecydowana większość niepraktykujących chrześcijan, tak samo jak bezwyznaniowców, opowiada się za legalną aborcją i „małżeństwami osób tej samej płci”. Praktykujący chrześcijanie są bardziej konserwatywni w tych kwestiach, chociaż w tym segmencie istnieje znaczące poparcie (w niektórych krajach w większości przypadków) dla legalnej aborcji i „małżeństw” osób tej samej płci.
We Włoszech 47 proc. praktykujących chrześcijan, 79 proc. niepraktykujących chrześcijan, 85 proc. tych, którzy nie wyznają żadnej religii – opowiada się za legalizacją aborcji (w skali kraju to jest 65 proc. osób).

W Irlandii 42 proc. praktykujących chrześcijan, 81 proc. niepraktykujących chrześcijan, 80 proc. tych, którzy nie wyznają żadnej religii (66 proc. ogółu ludności kraju) miało być „za” aborcją.
W Hiszpanii 49 proc. chrześcijan praktykujących, 73 proc. chrześcijan, którzy nie praktykują i 87 proc. bezwyznaniowców (72 proc. ogólnej populacji kraju jest „za” zabijaniem dzieci poczętych).
W Niemczech 54 proc. praktykujących chrześcijan, 84 proc. niepraktykujących i 86 proc. bezwyznaniowców (76 proc. ogólnej populacji kraju jest „za” aborcją).

W Szwecji 79 proc. praktykujących chrześcijan, 96 proc. niepraktykujących chrześcijan i 98 proc. bezwyznaniowców (94 proc. społeczeństwa popiera aborcję).

W Wielkiej Brytanii 65 proc. praktykujących chrześcijan, 86 proc. niepraktykujących i 83 proc. niewierzących (81 proc. ogółu ludności kraju jest „za” uśmiercaniem dzieci poczętych).
Podobnie ma się rzecz z pseudomałżeństwami jednopłciowymi.

„Aborcja, małżeństwa osób tej samej płci oraz rola religii w działaniach rządu to trzy obszary, w których postawy praktykujących chrześcijan są bardzo zbliżone do poglądów ludzi, którzy uznają, iż nie są wyznawcami żadnej religii. Zdecydowana większość niechrześcijan i osób bez religii uważa, że aborcja powinna być legalna we wszystkich lub w większości przypadków i, że pary tej samej płci powinny mieć możliwość zawarcia małżeństwa. Jeśli chodzi o relacje z polityką, ogólnie rzecz biorąc, Europejczycy nie popierają związku między ich rządami a religią. We wszystkich 15 krajach objętych badaniem, w rzeczywistości dominuje pogląd, że religia powinna pozostać odrębna od polityki rządu (mediana 60 proc.), podczas gdy koncepcja, że polityka rządu powinna wspierać wiarę i wartości religijne, wynosi 36 proc. Niepraktykujący chrześcijanie często twierdzą, że religia powinna pozostać odrębna od polityki rządu. Jednak znaczna mniejszość (mediana 35 proc.) niepraktykujących chrześcijan uważa, że rząd powinien wspierać wiarę i wartości religijne w ich kraju i są znacznie bardziej skłonni do zajmowania takiego stanowiska niż dorośli bezwyznaniowcy. Na przykład w Wielkiej Brytanii 40 proc. niepraktykujących chrześcijan twierdzi, że rząd powinien podtrzymywać wiarę i wartości religijne, w porównaniu do 18 proc. osób bez religii. We wszystkich krajach objętych badaniem praktykujący chrześcijanie znacznie częściej niż niepraktykujący chrześcijanie uważają, że rząd powinien podtrzymywać wartości religijne. Na przykład w Austrii to stanowisko podziela większość (64 proc.) praktykujących chrześcijan, w porównaniu do 38 proc. niepraktykujących chrześcijan.

Źródło: breitbart.com, lastampa.it.

Read more: www.pch24.pl/pew-research-ce…
Matricaria
W Polsce nie wygląda sytuacja tak źle ale są alarmujące głosy że staczamy się w tę samą stronę.
Pewna siostra zakonna napisała krytyczną książkę na temat współczesnego duszpasterstwa i kaznodziejstwa które przestaje spełniać swoje podstawowe zadania nauczania wiernych o prawdach wiary.
"Pisze do mnie starsza pani, wieloletnia nauczycielka i członek komisji kwalifikacyjnej miejscowego kuratorium …Więcej
W Polsce nie wygląda sytuacja tak źle ale są alarmujące głosy że staczamy się w tę samą stronę.
Pewna siostra zakonna napisała krytyczną książkę na temat współczesnego duszpasterstwa i kaznodziejstwa które przestaje spełniać swoje podstawowe zadania nauczania wiernych o prawdach wiary.
"Pisze do mnie starsza pani, wieloletnia nauczycielka i członek komisji kwalifikacyjnej miejscowego kuratorium, zaangażowana w spotkania z młodymi księżmi, zdającymi egzaminy nauczycielskie. Twierdzi, że coraz częściej się zdarza spotykać kandydatów, którzy w ogóle nie uczą religii: rozmawiają tylko z uczniami na tematy przez uczniów podawane. Nawet się tym chwalą. - Ja zawsze mówię z nimi o tym, o czym oni chcą rozmawiać! - Ale kiedy ksiądz znajduje czas na mówienie im o prawdach wiary? - Jakich? - pyta zdziwiony kandydat. - O Bogu, o Trójcy Świętej, o zbawieniu przyniesionym przez Chrystusa… - To są teorie; ich to nie obchodzi; ich obchodzą kwestie egzystencjalne, życie…
Mógłby ktoś powiedzieć: nasza młodzież klerycka rzeczywiście nie interesuje się dogmatyką, ale za to ma piękną relację do Boga, wyniesioną z grup modlitewnych… Oj, uwaga. Te grupy są bardzo dobre, ale na początek. Potrafią człowieka zgrabnie prowadzić przez pierwszą fazę życia modlitwy, to jest przez modlitwę uczuciową, płytką jeszcze, ale dobrze odczuwalną; pomagają wyżyć się w niej przez imprezy, śpiewy, światła… słowem, fura radości. Ale bardzo rzadko która potrafi prowadzić dalej; i to na młodzieży dobrze widać. Każde cielę musi w końcu wyrosnąć z zagródki, i co potem? Kiedy już uczucia się wypaliły, nie ma kto takiemu byczkowi wytłumaczyć, że to jest zjawisko normalne i dobre, że trzeba zejść głębiej, że Bogu należy się cały człowiek, a nie tylko jego sfera uczuciowa; że teraz trzeba puścić w ruch umysł i wolę, i popracować w uczuciowej pustce dla Boga samego (skoro Go kochamy), a nie dla własnej przyjemności."
www.deon.pl/…/art,3241,najwie…