Wczoraj minął termin, jaki Swiatłana Cichanouska wyznaczyła Aleksandrowi Łukaszence na złożenie dymisji, zwolnienie wszystkich więźniów politycznych i zaprzestanie przemocy na ulicach. Zagroziła, że w przeciwnym razie Białorusini rozpoczną strajk narodowy. I ten strajk właśnie się rozpoczyna.

- „Jeżeli nasze żądania nie zostaną spełnione do 25 października, cały kraj wyjdzie pokojowo na ulice” – napisała Swiatłana Cichanouska dwa tygodnie temu.

Termin, jaki dała nielegalnemu prezydentowi Białorusi właśnie mija. Liderka opozycji ogłosiła strajk narodowy.

Jak informuje portal Tut.by, akcje strajkowe rozpoczęły się już w mińskiej fabryce traktorów i w mińskiej fabryce ciągników kołowych. Na terenie zakładów są funkcjonariusze OMON.

Około 100 osób demonstruje przed zakładami Grodno Azot. Doszło tam do zatrzymań. Według koncernu Biełnaftachim, przedsiębiorstwo działa w zwykłym trybie. Strajkują też studenci na Białoruskim Uniwersytecie Państwowym.  Mieszkańcy Mińska wychodzą na ulice i tworzą „łańcuchy solidarności”.

Do tej pory w dzisiejszych manifestacjach zatrzymano, według Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna”, około 100 osób. Milicja nie potwierdziła żadnych zatrzymań.

kak/PAP