mariba
50822
06:42
,,Wilki w owczych skórach zwodzą nas z ambony" Co to znaczy posłuszeństwo dla człowieka wolnego, a czym jest dla niewolnika.Więcej
,,Wilki w owczych skórach zwodzą nas z ambony"
Co to znaczy posłuszeństwo dla człowieka wolnego, a czym jest dla niewolnika.
mariba
iuytui - kolejny agent masoński, z tych co - pojawiam się i znikam !!! Ciekawym którego z rozpoznanych tutaj agentów jest to wcielenie???
Nemo potest duobus dominis servire !
,,Zarzucali -Chrystusowi, -nieposłuszeństwo… : -Bogu, -Prawu mojżeszowemu, -Prawu rzymskiemu oraz -Sanhedrynowi… Specjalizowali się w tym -faryzeusze o których -Jezus mówił, że są -dziećmi diabła… To oni prześcigali się w publicznym zaskakiwaniu -Go, swoimi najchytrzejszymi pytaniami -pułapkami, by -Go -ośmieszyć, -poniżyć, -zdezawuować i -usidlić… Pytali -Go więc np. o to, -komu należy płacić …Więcej
,,Zarzucali -Chrystusowi, -nieposłuszeństwo… : -Bogu, -Prawu mojżeszowemu, -Prawu rzymskiemu oraz -Sanhedrynowi… Specjalizowali się w tym -faryzeusze o których -Jezus mówił, że są -dziećmi diabła… To oni prześcigali się w publicznym zaskakiwaniu -Go, swoimi najchytrzejszymi pytaniami -pułapkami, by -Go -ośmieszyć, -poniżyć, -zdezawuować i -usidlić… Pytali -Go więc np. o to, -komu należy płacić -podatki, -Cezarowi, czy -Świątyni jerozolimskiej, licząc, że gdy opowie się… za -Cezarem, stanie się -wrogiem -Świątyni i -Sanhedrynu, a gdy odwrotnie, będzie -wrogiem -Cezara i -Rzymu… Każda z tych odpowiedzi -skazywała by -Chrystusa na… : -nienawiść, -prześladowanie, -odrzucenie i -karę… -Nie przewidzieli tylko ci -uczeni w -Piśmie, że każe im oddać… to co -Cezara, -Cezarowi, a co -boskie -Bogu… Pokonani szukali więc innych powodów do kolejnych oskarżeń o tzw. - „ nieposłuszeństwo” jak np. że… wbrew ich -Prawu… czynił się -Bogiem… : -Uzdrawiając chorych i -wskrzeszając zmarłych, a co najgorsze, że nie bał się czynić tego w -Szabat !!!... Oskarżali -Go, że w ich święto będąc w drodze pozwalał Uczniom zrywać kłosy na polu by zaspokoili głód, że -„bezprawnie”, bo bez ich zgody, szły za nim tysięczne rzesze ludzkie, które -On, znowu -„bezprawnie”, -bez ich zgody karmił, -cudownie rozmnożywszy : 5 chlebów i 2 ryby… i wreszcie, co dla nich -najgorsze, że… -demaskował ich straszną : -obłudę, -pychę, -przewrotność i -faryzeizm !!! …
Podobnych metod, zawsze wielokrotnie używali potem, aż do dziś, by -zniszczyć -Jego Kościół i -Wyznawców !!! …
Żaden -Święty, czy -Męczennik, na przestrzeni całej -Historii -Kościoła Chrystusowego, -nigdy -nie uszedł ich -atakom !!! …,
Nemo potest duobus dominis servire !
2. Charakterystyka współczesnych adeptów lóż w sutannach.
Cóż robią ci dywersanci, te "wilki w owczych skórach" (Mt. 7, 15)?
Robią ostatnio, od dziesiątków już lat, wiele i - niestety - również z powodzeniem.
Są dynamiczni, ruchliwi, pracowici, wydajni, stanowią pono intelektualną elitę Kościoła (tak przynajmniej prezentują ich mass media, dziwnie dla nich dostępne i łaskawe).
Są oczywiście …Więcej
2. Charakterystyka współczesnych adeptów lóż w sutannach.

Cóż robią ci dywersanci, te "wilki w owczych skórach" (Mt. 7, 15)?

Robią ostatnio, od dziesiątków już lat, wiele i - niestety - również z powodzeniem.

Są dynamiczni, ruchliwi, pracowici, wydajni, stanowią pono intelektualną elitę Kościoła (tak przynajmniej prezentują ich mass media, dziwnie dla nich dostępne i łaskawe).

Są oczywiście jak najbardziej katolikami, ale przecież nie integrystami, ani ortodoksami, ani fanatykami, nie hołdują bynajmniej dogmatyzmom, starym, przeżytym formułom ustalanym w zupełnie innych czasach, i irracjonalnym, nienaukowym przesądom.

Wręcz przeciwnie:

są postępowi,

otwarci na świat,

na nowe prądy,


na rozsądne kompromisy.

Rozumiejąc współczesność, a także dobrze życząc swojemu w końcu Kościołowi, pragną jedynie unowocześnić go, przystosować do ducha czasu, uczynić go strawnym i - dzięki temu -po prostu umożliwić mu przetrwanie.

Są zdecydowanymi przeciwnikami prozelityzmu, jakiegokolwiek nawracania.

Ponad wszystko natomiast cenią dialog, idee humanistyczne, poszukiwanie porozumienia i jedności - wraz z całym światem - ponad nieistotnymi w końcu podziałami. Czyż nie ekumenizm jest znakiem czasu? Ekumenizm już nie wyłącznie chrześcijański, lecz otwarty na wszystkie religie świata?

Skoro współcześni, zlaicyzowani ludzie potrzebują mimo wszystko odrobiny sacrum, jakiejś nadbudowy, jakiegoś kontaktu z innym wymiarem, jakichś obrzędów - czy to tak istotne, kto im to daje i w jakiej postaci?

I któż chciałby w tych oświeconych czasach pluralizmu i ekumenizmu być fundamentalistą "na tyle szalonym, aby na pewno coś mniemać, albo i nie mniemać",utrzymywać na przykład, że chrześcijaństwo, i to jeszcze w wersji katolickiej, jest jedyną religią prawdziwą?...

Trzymając się też oni mądrej taktyki: by- "jak ongiś ten szaleniec Luter" - nie wystąpić, Boże broń, z Kościoła, który im się w obecnym kształcie wcale nie podoba, i nie dać się też z niego usunąć, gdyż tylko pozostając wewnątrz niego mogą skutecznie wypełnić swoją misję, powiedzmy otwarcie: szatańską misję.
5 więcej komentarzy od Nemo potest duobus dominis servire !
Nemo potest duobus dominis servire !
,,Dodajmy z bólem, iż modernistyczna, otwarcie antykatolicka, działalność "braci fartuszkowych" w Kościele i proces jego samozniszczenia i rozkładu bynajmniej nie zostały dotąd zahamowane, to wszystko trwa i napór dywersji raczej się wzmaga, nie napotykając na zdecydowany odpór, nawet na nazywanie rzeczy i spraw po imieniu. Dlaczego? Oto jest pytanie.
5. Ostateczny cel dywersji

Zapytajmy, jakiż …Więcej
,,Dodajmy z bólem, iż modernistyczna, otwarcie antykatolicka, działalność "braci fartuszkowych" w Kościele i proces jego samozniszczenia i rozkładu bynajmniej nie zostały dotąd zahamowane, to wszystko trwa i napór dywersji raczej się wzmaga, nie napotykając na zdecydowany odpór, nawet na nazywanie rzeczy i spraw po imieniu. Dlaczego? Oto jest pytanie.

5. Ostateczny cel dywersji


Zapytajmy, jakiż w końcu cel przyświeca tym strasznym ludziom, przebranym w "mundury katolickie",także w szaty duchowne, a przeto trudniejszym do rozpoznania (zresztą nadal nie widać nikogo, kto by ich chciał identyfikować, by ostrzec nieświadomych)? Zdradzili oni w swym sercu Jezusa Chrystusa, obrócili się przeciwko Niemu, na swoim poziomie wykształcenia i świadomości muszą "wiedzieć, co czynią",lecz czyżby sądzili, że można Boga pokonać i zniszczyć Jego Kościół na ziemi, któremu On sam przyobiecał przetrwanie do końca czasów?

Jakiekolwiek by nie były ich motywy i wizje przyszłości, przyświeca im ten sam cel, jaki postawiła przed sobą cała masoneria, z tym, że sposoby jego realizacji mają własną specyfikę, swoisty kamuflaż pojęciowy i słowny.

Zdążają oni mianowicie do tego, by zachować (na razie) katolicką terminologię religijną i zewnętrzne struktury Kościoła, w sposób zasadniczy odmienić jego duszę, tożsamość i samoświadomość, zmienić, rozmydlić, rozmyć treść jego wiary, system wartości i normy moralne, doprowadzić do końca drugą, zwycięską już Reformację w jego łonie, to znaczy całkowicie go sprotestantyzować i zliberalizować, co się już w pewnym stopniu dokonało. Gdyby jeszcze udało im się, do czego dążą, osłabić rolę i władzę papiestwa, Kościół już tylko z nazwy byłby katolicki. Jego wpływ na umysły i dusze, i tak malejący, spadłby…,,
Nemo potest duobus dominis servire !
DYWERSJA MASOŃSKA I MASONOIDALNA WEWNĄTRZ KOŚCIOŁA
1. Duchowni katoliccy w szeregach masonerii.
Wspomnieliśmy powyżej o adeptach lóż w sutannach, habitach i fioletach. Informacja taka słusznie szokuje, wydaje się nie do wiary, budzi gniew i odrazę. Urzędowi, konsekrowani słudzy Kościoła pracujący świadomie przeciw Kościołowi? Słudzy Chrystusa oddający się na służbę Szatanowi? A jednak! Nie …Więcej
DYWERSJA MASOŃSKA I MASONOIDALNA WEWNĄTRZ KOŚCIOŁA

1. Duchowni katoliccy w szeregach masonerii.

Wspomnieliśmy powyżej o adeptach lóż w sutannach, habitach i fioletach. Informacja taka słusznie szokuje, wydaje się nie do wiary, budzi gniew i odrazę. Urzędowi, konsekrowani słudzy Kościoła pracujący świadomie przeciw Kościołowi? Słudzy Chrystusa oddający się na służbę Szatanowi? A jednak! Nie wnikajmy tu w kwestię sumienia tych zdrajców. Jest to straszliwe "mysterium iniquitatis" - tajemnica duchowego znieprawienia (2 Tes 2, 7)!

Faktem jest, że głównymi współtwórcami masonerii angielskiej byli duchowni, wprawdzie protestanccy, ale jednak! Faktem też jest, że w w. XVIII, a więc już w pierwszym okresie dziejów masonerii, wbrew wyraźnemu stanowisku Stolicy Apostolskiej, do lóż wstępowało wielu zwłaszcza wyższych duchownych katolickich, wcale nierzadko stali na ich czele, i to nie tylko we Francji, lecz i w innych krajach, także w Polsce. A nie była to bynajmniej przynależność formalna, rezultat ówczesnej mody czy układów środowiskowych i politycznych. Już wtedy planowano w kręgach tych księży-"filozofów", księży-"patriotów", radykalne zmiany w Kościele i "pogodzenie" chrześcijaństwa z naturalizmem i racjonalizmem, pogodzenie"katolicyzmu z laickim, antychrześcijańskim duchem Oświecenia. Jasno też zdawano sobie sprawę, że oznaczałoby to odrzucenie Objawienia Bożego i zniszczenie tożsamości i duszy Kościoła.

Tajna przynależność do masonerii wyższych zwłaszcza duchownych trwała odtąd bez przerwy, przez pokolenia, i ma swoją smutną historię. W czasach zaś powojennych i posoborowych z powodów, o których mówiliśmy wyżej, ten proces infiltracji i rekrutacji masońskiej we wnętrzu Kościoła dokonał się i dokonuje w nieporównanie szerszej skali. Nie warto nawet podkreślać bijącego w oczy faktu, że ze swymi "braćmi" spośród kleru współdziałają legiony świeckich wolnomularzy, "pełniących obowiązki katolików".

2. Charakterystyka współczesnych adeptów lóż w sutannach.

Cóż robią ci dywersanci, te "wilki w owczych skórach" (Mt. 7, 15)?
Robią ostatnio, od dziesiątków już lat, wiele i - niestety - również z powodzeniem.
Są dynamiczni, ruchliwi, pracowici, wydajni, stanowią pono intelektualną elitę Kościoła (tak przynajmniej prezentują ich mass media, dziwnie dla nich dostępne i łaskawe).Są oczywiście jak najbardziej katolikami, ale przecież nie integrystami, ani ortodoksami, ani fanatykami, nie hołdują bynajmniej dogmatyzmom, starym, przeżytym formułom ustalanym w zupełnie innych czasach, i irracjonalnym, nienaukowym przesądom. Wręcz przeciwnie: są postępowi, otwarci na świat, na nowe prądy, na rozsądne kompromisy. Rozumiejąc współczesność, a także dobrze życząc swojemu w końcu Kościołowi, pragną jedynie unowocześnić go, przystosować do ducha czasu, uczynić go strawnym i - dzięki temu -po prostu umożliwić mu przetrwanie.

Są zdecydowanymi przeciwnikami prozelityzmu, jakiegokolwiek nawracania. Ponad wszystko natomiast cenią dialog, idee humanistyczne, poszukiwanie porozumienia i jedności - wraz z całym światem - ponad nieistotnymi w końcu podziałami. Czyż nie ekumenizm jest znakiem czasu? Ekumenizm już nie wyłącznie chrześcijański, lecz otwarty na wszystkie religie świata?

Skoro współcześni, zlaicyzowani ludzie potrzebują mimo wszystko odrobiny sacrum, jakiejś nadbudowy, jakiegoś kontaktu z innym wymiarem, jakichś obrzędów - czy to tak istotne, kto im to daje i w jakiej postaci? I któż chciałby w tych oświeconych czasach pluralizmu i ekumenizmu być fundamentalistą "na tyle szalonym, aby na pewno coś mniemać, albo i nie mniemać",utrzymywać na przykład, że chrześcijaństwo, i to jeszcze w wersji katolickiej, jest jedyną religią prawdziwą?...

Trzymając się też oni mądrej taktyki: by- "jak ongiś ten szaleniec Luter" - nie wystąpić, Boże broń, z Kościoła, który im się w obecnym kształcie wcale nie podoba, i nie dać się też z niego usunąć, gdyż tylko pozostając wewnątrz niego mogą skutecznie wypełnić swoją misję, powiedzmy otwarcie: szatańską misję.

3. Próba zniszczenia fundamentów Kościoła - jego wiary i zasad moralnych

Wiedzą oni doskonale, że fundamentem Kościoła Chrystusa są prawdy objawione przez Boga i wiara Ludu Bożego w te prawdy. Dopiero na tym fundamencie i tylko na nim opiera się to wszystko, co w sumie nazywa się chrześcijaństwem i cywilizacją chrześcijańską, konkretnie: katolicyzmem i katolickim stylem życia. Prawdy i zasady moralne (oczywiście bezwzględnie obowiązujące w sumieniu) stanowią zwarty system, opierający się ostatecznie nie na żadnych "naukowych" argumentach, (choć one mogą być pomocne), lecz wyłącznie na autorytecie objawiającego je Boga i na nieomylnym Magisterium Kościoła.

Zanegowanie, przez próbę rzekomej "reinterpretacji",którejkolwiek z tych prawd i zasad jest zanegowaniem całego Objawienia Bożego. Bo jeśli w imię jakichkolwiek racji ktoś się waży kontestować choćby drobną cząstkę Objawienia Bożego, dotychczasowej wiary Kościoła katolickiego, równie logicznie może się ważyć na zakwestionowanie całego Objawienia Bożego i samego faktu Objawienia, a więc wprost duszy i tożsamości Kościoła. Masoneria to właśnie uczyniła, a jej pomocnicy w Kościele do tego najoczywiściej zmierzają.

Ci dywersanci "pełniący obowiązki katolików", owszem, "teologów", są jak najbardziej świadomi, co stanowi fundament Kościoła, toteż na "reinterpretacji dogmatów" i na "uwspółcześnieniu" moralności katolickiej skoncentrowali wszystkie swoje wysiłki. Raczyli przy tym zapomnieć, że Kościół nie jest ani twórcą, ani właścicielem tych prawd i praw, nie posiada więc żadnych uprawnień do ich "rewidowania", "uwspółcześniania" czy "ustalenia na nowo", aby były "bardziej zgodne z duchem czasu". Najświętszą bowiem powinnością Kościoła, racją jego istnienia - z woli samego Chrystusa - jest strzec w całości depozytu wiary, bronić go przed jakimkolwiek zamachem czy zafałszowaniem i wiernie, w całej rozciągłości, bez zmieniania lub przemilczania czegokolwiek, przekazywać go, wraz z łaską sakramentów, następującym po sobie ludzkim pokoleniom tak długo, "aż Pan przyjdzie".Niezależnie od tego, co o tym myśli świat przeciwny Chrystusowi.

Gdyby Kościół katolicki, uwiedziony "nowoczesnością" (ileż tych "nowoczesności" było dotychczas!), sprzeniewierzył się temu zadaniu, tym samym przestałby być prawdziwym Kościołem Chrystusa i straciłby rację bytu; opuszczony przez Boga i "przemożony przez bramy piekielne" po prostu przestałby istnieć. To się jednak nigdy nie stanie i stać się nie może. Krótkowzroczni pomocnicy Szatana i o tym raczą nie pamiętać. Szkoda.
Pracują więc obecnie ze wszystkich sił, rozwijają, uzasadniają, przemycają, narzucają tę swoją "opcję teologii", którą bezwstydnie i obłudnie odważają się nazywać "katolicką".

A oto co czego się posunęli:

-Zakwestionowali z rozgłosem niemal wszystkie, nawet najbardziej podstawowe prawdy wiary, niektórzy z nich nawet bóstwo Jezusa Chrystusa, oczywiście w imię "wolności badań naukowych", w imię "wolności przekonań i słowa".
Próbują wylansować pojęcia o Bogu, które niewiele albo i nic nie mają wspólnego z Bogiem Objawienia, Z Bogiem Prawdziwym.

Zakwestionowali, jakby unieważnili wiele podstawowych norm moralnych. "Odkryli" mianowicie, że "zasady są dla człowieka, a nie człowiek dla zasad", z czego wynika, że byłoby nieludzkie, gdyby jakiekolwiek przykazania, nawet Boskie, obowiązywały zawsze, bez względu na okoliczności. Etyka po prostu zależy i musi zależeć od sytuacji, od "sumienia danego człowieka w danej chwili", swoją zaś sytuację człowiek sam ocenia... (co najoczywiściej oznacza, że każdy człowiek, niezależnie od prawa Bożego, ma prawo decydować, przynajmniej dla siebie, co jest dobre, a co jest złe. (Zauważmy, że taka jest właśnie doktryna masonerii i taka też była "przyjacielska rada" Szatana w raju: ..."Gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło")

- Zachowanie przykazań Bożych jako warunek zbawienia? Po cóż te rygory, to jarzmo dla sumień, dla wolności człowieka, tak odstręczające współczesnych ludzi od Kościoła! Zbawienie jest przecież dane z góry i powszechne... Cała ludzkość zmierza ewolucyjnie do punku Omega, przez "noosferę" do "teosfery"(Teilhard de Chardin)...

Czyż Kościół nie jest Kościołem grzeszników?... I czyż Bóg nie jest Miłością, samą Miłością i tylko Miłością?... Postawili zresztą pytanie, czy może istnieć coś takiego, jak grzech naprawdę śmiertelny, i odpowiedzieli, że nie, a jeśli już, to praktycznie się nie zdarza.

-Zalecają zrozumienie i przyzwolenie w sferze seksualnej. Rozwody, małżeństwa cywilne, "prawdziwa miłość" - nie powinny absolutnie pozbawiać prawa do sakramentów.

-Antykoncepcja to współczesna norma współżycia małżeńskiego i niechże się Kościół do tych spraw nie miesza.

-Nierozerwalność małżeństwa? Wyjdźmy wreszcie naprzeciw ludzkim problemom i oczekiwaniom. Czyż Kościół nie powinien być Matką?...

-Nieomylny w rzeczach wiary Kościół, Urząd Nauczycielski Kościoła, naucza inaczej? Ta nieomylność "opcji watykańskiej" to czyste urojenie, absolutystyczna, przestarzała teoria! W żadnym razie nikt niczego nie ma prawa narzucać ani dyktować teologom!

-Ależ jest przecież władza pasterska w Kościele, władza z ustanowienia Bożego! - Czy nie za wiele tej władzy? Czy to nie uzurpacja, z którą czas skończyć? Po pierwsze, jesteśmy, wszyscy na równi, Ludem Bożym, mieszkaniem tego samego Ducha Świętego, a po wtóre, społeczeństwa są dojrzałe, żyjemy w demokracji i pora się przystosować, skończyć z pasternalizmem i "Watykanu" i kleru! A całe zło, nienadążanie Kościoła ze ewolucją ludzkości z tego, że brak w nim wolności ducha, miłości i wzajemnego zaufania i wciąż ten dogmatyzm i konserwatyzm, i wciąż ta dyktatura Rzymu, na szczęście coraz mniej uznawana! - Papież, jeśli już zachować - na razie - ten obciążony historycznie tytuł, może być jedynie honorowym przewodniczącym kolegium biskupiego, wybieralnym naprawdę demokratycznie, powiedzmy, na 4 lub 6 lat, a po upływie kadencji byłby wybierany następny...
-Sakramenty? Chrzest niemowląt to nieporozumienie i nadużycie, chrztu powinno się udzielać dorosłym, żeby mieli możność wyboru.

-Eucharystia? - Nie mówmy nawet o żadnej tam realnej Obecności, nie jest to nic innego jak symbol braterstwa chrześcijan niezależnie od ich wyznania; powinni też otrzymywać ją wszyscy biorący udział w Liturgii... We Mszy świętej? - O, właśnie, poniechajmy już tej nieekumenicznej nazwy z minionej, przedsoborowej epoki! Czyż nie piękniej brzmi "liturgia","zgromadzenie eucharystyczne", jak u braci ewangelików? - Spowiedź? Ach, tylko nie to! Jest niegodna człowieka i zupełnie niepotrzebna! Najzupełniej wystarczy ten akcent pokutny na początku "Liturgii"...
-Co do liturgii w ogóle - nadal za wiele tu rzymskiego formalizmu i sztywnych przepisów. Powinno być w niej dość miejsca dla ewolucji, dla świeżych pomysłów, dla improwizacji, dla działania wreszcie Ducha Świętego, który przecież "tchnie, kędy chce" .

-Przestańmy też bez końca mówić o Bogu i wieczności, tego już nikt nie chce. Chrześcijaństwo, jeśli chce przetrwać, powinno stać się bardziej ludzkie, horyzontalne, humanistyczne, nie tonąć w abstrakcjach, lecz zająć się rzeczywistymi problemami ludzi, sprzyjać ludzkiemu szczęściu. Mówmy więc nie o prawach Boga, a o wyzwoleniu i prawach człowieka...

-A tenprzesadny w Kościele kult Maryjny, który tak odstręcza braci protestantów? Podtrzymuje on tylko dewocję i zacofany, nieaktualny już model kobiecości i wprawia w słuszne zażenowanie bardziej oświeconych katolików.
-Oczywiście trzeba raz skończyć z nieludzkim, przymusowym celibatem księży, i to jak najprędzej!

-Również z dyskryminacją kobiet w Kościele! Co w końcu stoi na przeszkodzie, żeby kobietom, na równi z mężczyznami, udzielać święceń kapłańskich i sakry biskupiej i włączać je normalnie do duszpasterstwa i Hierarchii?
Że Chrystus wybrał mężczyzn? To dowód, że i On ulegał przesądom epoki, ale my nie musimy.

- W imię wolności sumienia, którą Kościół wreszcie uznał, powinno być uprawnione istnienie w Kościele i swobodne działanie opozycji, doktrynalnej i wszelkiej innej.
Na czym w końcu ma polegać wolność dzieci Bożych?
Takie poglądy i postulaty i wiele innych, im podobnych, były w okresie posoborowym i są nadal głoszone czasem jawnie i zuchwale, częściej podstępnie, z finezyjną wieloznacznością w rozlicznych periodykach teologicznych, w publicystyce"katolickiej" i dziełach, owszem, jak najbardziej "katolickich", częstokroć z aprobatą urzędową "światłych"i"postępowych" biskupów, a jest ich niemało i jakby coraz więcej.

Dla ułatwienia sobie bezszmerowego demontażu wiary i moralności katolickiej i podstawowych struktur Kościoła (papiestwa, ale nie tylko), oraz głównie dla stłumienia reszty oporu, mafia wolnomularzy-dywersantów, o których mowa, wprowadziła i z powodzeniem stosuje dogodną dla siebie, a paraliżującą miałkie umysły i lękliwe charaktery grę słów, mianowicie rozróżnienie między teologią "przedsoborową", a więc konserwatywną, ciasno konfesyjną, a teologią "posoborową": naukową, otwartą, ekumeniczną, postępową i jaką tam jeszcze.

A skoro "wczorajszość" i "konserwatyzm" mają konotację zdecydowanie ujemną (od dziesiątków lat starały się o to sterowane przez masonerię środki przekazu), a "śmiałość", "oryginalność" i "postępowość" (w obrębie dogmatów wiary!) mają konotację dodatnią wzmacnianą zgranym chórem progresistów i mass mediów?... I skoro przyszłość, jak na brodę Mahometa przysięga się Hegel, zawsze należy do "antytezy", do tego, co dzisiaj wydaje się nowe szokujące, a jutro opanuje świat?... I skoro rozdawcami recenzji, opinii, reklamy, cenzurek i epitetów, możliwości publikowania (często także stanowisk w hierarchii kościelnej...) są "sami swoi",porozmieszczani, gdzie trzeba, i reklamowani jako najświatlejsze i najtęższe umysły niezaprzeczalnie katolickie (bo i któż miałby odwagę im się wprost przeciwstawić, zdemaskować agentów Nieprzyjaciela, nazwać ich po imieniu?)

Cóż, za bardzo"jesteśmy ludźmi", - niestety- instynkt samozachowawczy jest czujny i przekonywający... W rezultacie niejeden z tych, którzy chcą zabierać głos, publikować, liczy się z tym, że może zostać pogardliwie przemilczany lub wręcz napiętnowany jako konserwatysta i niedouczeniec. Któżby nie pragnął, by jego artykuły i książki miały dobrą prasę, nie zalegały w magazynach księgarskich, nie zapadały w nicość? I oto nawet ludzie nie zaprzedani mafii mówią i piszą nie dla chwały Boga i prawdy, nie dla podtrzymania świętej wiary synów i córek Kościoła, nie zgodnie ze swoim katolickim sumieniem, lecz zgodnie z modną i jakby obowiązującą (prawem kaduka!) linią modernistyczną, piszą pod kamarylę ukrytych decydentów!

Klasycznym dowodem, bynajmniej nie jedynym, jak skuteczne jest działanie swoistego "terroru umysłowego", mafijnej dyktatury nad umysłami i sumieniami wielu, jest "teologiczna kariera" kogoś takiego, jak nieszczęsny Teilhard de Chardin, jeden z głównych proroków i patronów "New Age", daleki od katolicyzmu jak wschód od zachodu, jak "Wielki Wschód" do Rzymu. .

Pierwszym komplementarnym przedstawieniem modernistycznej, heretyckiej wersji wiary katolickiej, zapowiadającym rozdwojenie i ruinę w Kościele, był osławiony "Katechizm holenderski",zaaprobowany - niestety - przez tamtejszych biskupów, wydany tuż po Soborze (1966), lecz znacznie wcześniej opracowany. Jego ukazanie się spowodowało prawdziwy szok: jednych przeraziło, innych ośmieliło do jeszcze dalej idących kontestacji.

Trzeba dodać, że w okresie, o którym mówimy, powołano do istnienia niezliczone mnóstwo ruchów, klubów, organizacji, nominalnie katolickich, mających jakoby na celu, a jakże, wyłącznie "odnowę" katolicyzmu, w istocie często dwuznacznych i dywersyjnych, pozostających w zamaskowanej opozycji, swoiście "charyzmatycznych" i "ekumenicznych", w rzeczy samej zarażonych protestantyzmem, liberalizmem i gnozą, a sterowanych przez ukrytych w nich ludzi Antykościoła. Zadbano też starannie o naszpikowanie swoimi ludźmi wyższych uczelni katolickich i seminariów duchownych, co fatalnie rokuje na przyszłość.
Nemo potest duobus dominis servire !
JEDNĄ Z PODSTAWOWYCH ZASAD MASONERII JEST: MÓW, CO INNEGO CZYŃ, CO INNEGO..
Wszelkie oficjalne wypowiedzi, działania, mają na celu DEZINFORMACJĘ. W ich ,,dyskusjach,, , nie chodzi o DOCHODZENIE prawdy, lecz odwodzenie od niej.
DLATEGO JASNO MÓWMY:

KRÓLUJ NAM CHRYSTE !
POGARDA DLA PROFANÓW (ludzi niewtajemniczonych) jest wielka - dla zainteresowanych kilka linków:
www.aferyprawa.eu/content/…Więcej
JEDNĄ Z PODSTAWOWYCH ZASAD MASONERII JEST: MÓW, CO INNEGO CZYŃ, CO INNEGO..

Wszelkie oficjalne wypowiedzi, działania, mają na celu DEZINFORMACJĘ. W ich ,,dyskusjach,, , nie chodzi o DOCHODZENIE prawdy, lecz odwodzenie od niej.

DLATEGO JASNO MÓWMY:


KRÓLUJ NAM CHRYSTE !

POGARDA DLA PROFANÓW (ludzi niewtajemniczonych) jest wielka - dla zainteresowanych kilka linków:

www.aferyprawa.eu/content/tajna_wladza1.html

www.youtube.com/watch
Nemo potest duobus dominis servire !
Zatrute zrodlo masoneria
,,Taktyka szatana i jego sojuszników zawsze polegala na
mieszaniu falszu z prawdą, kąkolu z ziarnem; dokladnie
tak samo postępuje żydomasoneria, która obecnie
przeniknęła do szczytów Kościoła i działa w nim w
charakterze ,,piątej kolumny".,,
Więcej
Zatrute zrodlo masoneria

,,Taktyka szatana i jego sojuszników zawsze polegala na
mieszaniu falszu z prawdą, kąkolu z ziarnem; dokladnie
tak samo postępuje żydomasoneria, która obecnie
przeniknęła do szczytów Kościoła i działa w nim w
charakterze ,,piątej kolumny".,,
mariba
Nemo potest duobus dominis servire ! - pomimo wyraźnych i zdecydowanych ostrzeżeń, napomnień i NAUKI prawdziwego Polaka na papieskim tronie, prawdziwego i bez wątpienia PAPIEŻA - następcy Św. Piotra Skały - Świętego Piusa X !!!
Nemo potest duobus dominis servire !
Królestwo Szatana oraz Zapowiedz Gniewu Bożego
[...]
,,Tutaj trzeba powiedzieć, - co nie jest komplementem - że hierarchia Kościoła Katolickiego zgoła nie rozpoznała działalności szatana w naszym stuleciu mimo, iż zawczasu powinna je rozpoznać, ponieważ została o tym uprzedzona przez Jezusa Chrystusa bez mała przed dwoma tysiącami lat.
Tymczasem hierarchia zasnęła w sytym dobrobycie (zapewne w …
Więcej
Królestwo Szatana oraz Zapowiedz Gniewu Bożego

[...]
,,Tutaj trzeba powiedzieć, - co nie jest komplementem - że hierarchia Kościoła Katolickiego zgoła nie rozpoznała działalności szatana w naszym stuleciu mimo, iż zawczasu powinna je rozpoznać, ponieważ została o tym uprzedzona przez Jezusa Chrystusa bez mała przed dwoma tysiącami lat.

Tymczasem hierarchia zasnęła w sytym dobrobycie (zapewne w myśl zasady-,,od wielkości brzucha do wielkości ducha,,), pełna samoukontentowania oraz poczucia swej ważności i wyższości.
mariba
Nemo potest duobus dominis servire ! - kapłani - te gwiazdy na nocnym niebie, są tak bardzo sponiewierani przez takich jelitarnych mieszkańców Stalowej Woli Narodu Polskiego jak Jaworowicz iż dziś nawet nie wiedzą co im wolno powiedzieć a czego nie wolno - w imię posłuszeństwa - niby Polakowi, niby papieżowi, niby świętemu - nieszczęsnemu JPII
Nemo potest duobus dominis servire !
Dziś już szatan wdarł się na najwyższe stanowiska świeckie i kościelne i kieruje biegiem wydarzeń.
Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a jakiś ksiądz chciał wygłosić kazanie o Chrystusie Królu? – To by mu zabronił! – i tak właśnie jest.
Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a katolicy świeccy chcieliby postawić wielki pomnik Chrystusa Króla? – To by zabronił! …
Więcej
Dziś już szatan wdarł się na najwyższe stanowiska świeckie i kościelne i kieruje biegiem wydarzeń.

Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a jakiś ksiądz chciał wygłosić kazanie o Chrystusie Królu? – To by mu zabronił! – i tak właśnie jest.

Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a katolicy świeccy chcieliby postawić wielki pomnik Chrystusa Króla? – To by zabronił! – I tak właśnie się stało.

Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a katolicy świeccy chcieli urządzić adorację Najświętszego Sakramentu, przez dziewięć dni w godzinach, gdy w kościele nie ma żadnych nabożeństw, a więc od godziny 15.00 do 18.00? – To by zabronił!


Kazanie wygłoszone przez ks. Eugeniusza Miłosia dnia 3 IV 2011 r. w Krakowie

W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszeliśmy, jak Samuel namaścił Dawida na króla. Uczynił to z wielkim strachem, w tajemnicy przed tymi, którzy wówczas mieli władzę.

A powód był bardzo poważny. Gdyby się o tym dowiedział król Saul, wówczas z całą pewnością Samuel zostałby przez niego zabity. W drugim czytaniu w liście do Efezjan słyszeliśmy słowa: Niegdyś byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu (por. Ef 5, 8-14). Takimi mamy się stać i my. Dzisiejsza Ewangelia według św. Jana opowiada, jak Pan Jezus uzdrowił niewidomego od urodzenia. Ten miłosierny uczynek Pan Jezus uczynił, pomimo że niezadowoleni z tego byli ci, którzy wówczas mieli władzę.

W pierwszych latach kapłaństwa, prawie pięćdziesiąt lat temu, interesowałem się bardzo objawieniami Matki Boskiej. Byłem ciekawy, czego Matka Boska się domaga. Pragnąłem, by według Jej życzeń ustawić swoją działalność kapłańską. Doszedłem do wniosku, że Matka Boska nie ogłasza nowych prawd, tylko robi to, co powinien robić na parafii każdy proboszcz i każdy wikary. Czyni to na sposób kobiecy, często posługując się łzami. Co najmniej w połowie objawień ukazywała się jako płacząca, jak matka, która widzi błędne postępowanie swych dzieci i nie jest w stanie nic zrobić, tylko łzami chce ich wzruszyć i nawrócić. Widząc łzy Matki, każdy, nawet marnotrawny syn, łatwo może się domyślić, co należy w swym życiu poprawić. Matka Boża przepowiedziała też, że nadejdą takie czasy, w których szatan wedrze się na najwyższe stanowiska nie tylko świeckie, ale i w Kościele i będzie kierował biegiem wypadków. Te czasy teraz przeżywamy. Szatan wdarł się na najwyższe stanowiska w osobach ludzi, którzy bardziej służą złu niż Panu Bogu, a także w osobach ludzi, którym jest obojętne, czy służą prawicy, czy lewicy, czyli po której stoją stronie.

Warto uświadomić sobie, że szatanowi bardzo pomogli wodzowie komunistyczni, którzy starali się wepchnąć do seminariów swych niewierzących synów na kleryków po to, by później jako duchowni wypaczali działalność księży. W pewnej części to się im udało. W ten sposób szatan wdarł się na najwyższe stanowiska w Kościele, co poznać można po skutkach, czyli po ich działalności. By to lepiej zrozumieć, postawmy pytanie: Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a jakiś ksiądz chciał wygłosić kazanie o Chrystusie Królu? – To by mu zabronił! – i tak właśnie jest. Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a katolicy świeccy chcieliby postawić wielki pomnik Chrystusa Króla? – To by zabronił! – I tak właśnie się stało. Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a katolicy świeccy chcieli urządzić adorację Najświętszego Sakramentu, przez dziewięć dni w godzinach, gdy w kościele nie ma żadnych nabożeństw, a więc od godziny 15.00 do 18.00? – To by zabronił! I tak było!

Co by zrobił szatan, gdyby katolicy świeccy urządzili marsz ku czci Chrystusa Króla Polski i gdyby prosili, by na zakończenie marszu odprawiono dla nich w kościele Mszę Świętą? – To by się na to nie zgodził! I tak się stało! – Msza Święta została odprawiona nie w kościele tylko na cmentarzu.


Ale to są wszystko sprawy drobne. Przejdźmy do ważniejszych. Co by zrobił szatan z wiarą prawdziwą, objawioną przez Boga, gdyby miał władzę w świecie?

Prześladowałby ją i przekręcał w całym świecie! – I tak się dzieje. W Polsce trwa bardzo ciężkie prześladowanie katolików realizowane w sposób bardzo ukryty. Katolicy, zwłaszcza młodzi skazani są na banicję, czyli wygnanie. W poszukiwaniu środków do życia, w poszukiwaniu pracy muszą jechać za granicę, gdzie siłą rzeczy słabnie ich więź z wiarą ojców. A grozi jeszcze cięższe prześladowanie, nawet wyrzucenie religii ze szkoły, czego domagają się zwolennicy światopoglądu laickiego, czyli bezbożnego. Zastanówmy się teraz – chociaż to dla każdego dawno powinno być jasne – jaka jest najskuteczniejsza obrona przed prześladowaniem? – Bardzo prosta! Należy doprowadzić ludzi wierzących do wszystkich stopni władzy. Gdy władzę w samorządach gminnych, powiatowych, wojewódzkich, sejmie i senacie, obejmą ludzie wierzący – nie będzie prześladowania, bo nikt nie będzie chciał prześladować samego siebie. I znowu zapytajmy: Jak w takiej sytuacji postąpiłby diabeł, gdyby miał władzę? Jak kazałby się zachować księżom i duszpasterzom? Z pewnością starałby się ich trzymać w pozornie słusznych, a w rzeczywistości w błędnych przekonaniach odnośnie do polityki, czyli w kłamstwie mającym pozór prawdy. Kłamstwo bowiem jest najbardziej szkodliwe wówczas, gdy uchodzi za prawdę. Z pewnością powiedziałby, żeby się księża do spraw publicznych nie mieszali, bo to jest sprawa polityczna, a do polityki księża nie powinni się mieszać. – I tak się stało! Niby słusznie! Faktycznie księża mają władzę duchową i nie powinni się starać o zdobycie władzy świeckiej, a więc o posadę burmistrza, posła, senatora czy wojewody, bo to zupełnie inny dział i ludzie świeccy zrobią to o wiele lepiej. To prawda! Ale to jest tylko część prawdy. Bo powinni zrobić wszystko, by władza świecka znalazła się w rękach ludzi wierzących, uczciwych, a tego nie robili! I tu jest błąd. – Możemy zapytać: czy Samuel mieszał się do polityki, gdy widząc, że władza jest w rękach ludzi nieodpowiednich, namaścił Dawida na króla? Sam nie zabiegał o to, by zostać królem, ale do władzy wyznaczył człowieka, który potrafił ją pełnić o wiele lepiej niż poprzednik. Wówczas zaczęła się największa świetność Izraela. Takie zadania dla księży są dziś. Trzeba im o tym powiedzieć.

Niestety księża uwierzyli, że nie mogą się mieszać do spraw ważnych, publicznych, dotyczących całego narodu, bo się je nazywa politycznymi. W ten sposób naród mający wystarczającą ilość księży, znalazł się bez duszpasterzy. Księża są wprawdzie kapłanami, ale przestali być duszpasterzami, czyli tymi, którzy wyjaśniają swym wiernym, jak mają postępować w zmaganiach z niewierzącymi. Nie tłumaczyli, jak mają się zachować wierzący, a więc zwolennicy cywilizacji życia, w starciu ze zwolennikami cywilizacji śmierci.

Inny błędnym mniemaniem, jakie księża dali sobie wmówić, jest przekonanie, że są ponad podziałami, czyli ani po jednej, ani po drugiej stronie. Ani po stronie ludzi wierzących, ani po stronie niewierzących. Inaczej mówiąc są obojętni na problemy jednych i drugich albo są wodzami jednych i drugich. Wielu księżom to nawet imponuje!

Zdaje się im, że są przez to ważniejsi. Tu trudno znaleźć nawet jakiś pozór prawdy. Księża z natury rzeczy, z ustanowienia Bożego są duszpasterzami, a więc wodzami ludzi wierzących, stojących po prawej stronie, czyli wyznających cywilizację życia. Stanąć ponad podziałami, to znaczy zrezygnować z duszpasterzowania i równocześnie popierać cywilizację życia i cywilizację śmierci. To jest niemożliwe. To tak jakby przed południem głosili kazanie, jak budować Kościół Boży, a wieczorem, w zupełnie innym towarzystwie, podpowiadali, jak niszczyć Kościół Boży. A jednak i to szatan osiągnął. Byli to tak zwani TW, czyli tajni współpracownicy bezbożnej strony. To były wilki w stadzie owiec, a nie duszpasterze. Pan Jezus wyraźnie pouczał: Nie można dwom panom służyć. Duszpasterze, którzy uwierzyli, że są ponad podziałami, stawali się nie tyle ludźmi ważniejszymi, co nie mającymi żadnego znaczenia w walce Kościoła o zbawienie; sami stawiali się poza margines społeczeństwa. By tę sprawę lepiej zrozumieć, zróbmy drastyczne, niezbyt może ładne porównanie. Walka pomiędzy cywilizacją życia a cywilizacją śmierci odbywa się na różne sposoby, także w czasie wyborów. Zapytajmy się, kto ma większy wpływ na to, by katolicy doszli do władzy: bezdomny pies, który boi się zaszczekać, czy też ksiądz, który słowa na ten temat nie piśnie, bo uważa, że jest ponad podziałami? – Jeden i drugi nie ma żadnego znaczenia. I to trzeba księżom uświadomić, że stając ponad podziałami, stali się ludźmi bez wartości.

Inne błędne twierdzenie jakiego księża się trzymają, to powiedzenie: Niech każdy głosuje według własnego sumienia. Pozornie słuszne! Księża, którzy tak mówili, byli przekonani, że postępują inteligentnie. Ale gdy przypatrzymy się sprawie dokładniej, zauważymy, że sumienia urabiała lewicowa, bezbożna telewizja i w tej sytuacji takie zalecenie było równoznaczne z twierdzeniem: Niech każdy głosuje tak, jak wam każe lewicowa telewizja. Więc była to wyraźna, choć nieuświadomiona współpraca duszpasterzy z lewą stroną. I dlatego posłuszni katolicy w Polsce głosowali jak głosowali! Twierdzenie: Niech każdy głosuje według swojego sumienia jest równoznaczne z zaleceniem: Róbta, co chceta. To księża powinni urabiać sumienia, a nie mówić: Róbta, co chceta,choćby w inteligentny sposób.

Dla lepszego zrozumienia podam przykład z własnego doświadczenia. Gdy byłem proboszczem, starałem się swoim parafianom tłumaczyć, jak mają postępować, także jak mają głosować. Oczywiście w moim obwodzie wyborczym wygrywali katolicy. Przed kolejnymi wyborami przyszedł do mnie pan trzymający z lewicowym ugrupowaniem i zaproponował: Niech ksiądz nie mówi ludziom na kogo mają głosować, tylko: „Niech każdy głosuje według własnego sumienia”, a my za to wyremontujemy kaplicę na cmentarzu, założymy nowy dach, zainstalujemy chłodnię. Księdza nie będzie nic obchodzić, ksiądz dostanie gotowe kluczyki. Ludzie lewicy za to jedno zdanie tyle chcieli dla parafii zrobić!

Wydaje mi się, że dalsze tłumaczenia są zbędne.

Innym błędem, który księżom wmawiano, był ten, że jak ksiądz powie na kogo należy głosować, to ludzie zrobią odwrotnie! Po dwudziestu latach różnych głosowań księża powinni wiedzieć, że tak nie jest, skoro w katolickiej Polsce wszystkie wybory wygrywa lewica. Zauważają niektórzy, że coraz mniej ludzi chodzi do kościoła. Zastanówmy się, jaka może być tego przyczyna? Wyjaśnijmy ten problem przez porównanie: gdy kazania głosił bł. ks. Jerzy Popiełuszko, wówczas na nabożeństwa odprawiane przez niego ciągnęli ludzie z daleka. A gdy kazania głosił inny ksiądz, nawet wyższy rangą od niego, to takich tłumów nie było! Dlaczego? Bo ks. Popiełuszko mówił jako duszpasterz to, co dla ludzi w sprawach publicznych było ważne. Mówił, jak mają się zachować w owych trudnych czasach. Mieli więc wyraźne wskazówki. Było więc po co przychodzić. A jakie wskazówki otrzymują wierni dzisiaj co do spraw publicznych?

A przecież walka z Bogiem wcale nie ustała!

Po co to wszystko mówimy? Dawny katechizm uczył, że księża stanowią Kościół nauczający, ludzie świeccy to Kościół słuchający. W dzisiejszych czasach w pewnych sytuacjach sprawy się odwróciły. To ludzie świeccy muszą wyjaśniać księżom, na czym polega ich błąd. To jest zadanie dla każdego tu z obecnych. Od czegoś trzeba zacząć. Księża mają władzę duchową, a więc nie do zastąpienia, tylko jej nie sprawują.

Mogą osiągnąć wszystko, co tylko zechcą. Trzeba ich tylko obudzić z błogiej śpiączki.

Chodzi o to, by w dzisiejszych czasach postąpili tak, jak kiedyś postąpił Samuel.


Matka Boża przepowiedziała także: W końcu zwycięży moje Niepokalane Serce.

A w odniesieniu tego zwycięstwa powinni pomóc Maryi jej rycerze, czyli wszyscy uznający Ją za Matkę Bożą, a Jej Syna za Króla.

ks. kan. Eugeniusz Miłoś
Nemo potest duobus dominis servire !
"Ksiądz Jerzy Popiełuszko, gdyby żył i kontynuował swoją misję, byłby ciągany przez byłych ubeków po sądach, a „Gazeta Wyborcza” ścigałaby go za upolitycznienie"
Bóg traktowany jest często jak maskotka. Jezus jest dodatkiem do jakiegoś ciepła, które chcemy wytworzyć wokół siebie. Do tego dochodzi obraz Boga, który na wszystko się zgadza.
(...)
Tolerujemy Jezusa w jakimś wąskim wycinku, pod …Więcej
"Ksiądz Jerzy Popiełuszko, gdyby żył i kontynuował swoją misję, byłby ciągany przez byłych ubeków po sądach, a „Gazeta Wyborcza” ścigałaby go za upolitycznienie"

Bóg traktowany jest często jak maskotka. Jezus jest dodatkiem do jakiegoś ciepła, które chcemy wytworzyć wokół siebie. Do tego dochodzi obraz Boga, który na wszystko się zgadza.
(...)
Tolerujemy Jezusa w jakimś wąskim wycinku, pod patronatem trzech współczesnych świętych: świętego kompromisu, świętego spokoju i świętej tolerancji. Według tej wizji Bóg zgadza się na wszystko, a Jego przebaczenie nie odbywa się na zasadzie nawrócenia, żalu, postanowienia poprawy i nazwania zła złem, a dobra dobrem. Jesteś kochany taki, jaki jesteś, na pewno pójdziesz do nieba, cokolwiek byś czynił itd.
(…)
Dziś miłosierdzie i przebaczenie jest rozumiane jako wszechtolerancja i zatarcie różnicy między katem a ofiarą. Jeśli ofiara domaga się spełnienia warunków, które umożliwią uczciwe pojednanie, to z kata robi się ofiarę, a z ofiary kata.
Jeszcze jeden komentarz od Nemo potest duobus dominis servire !
Nemo potest duobus dominis servire !
Ojcze, potrzeba nam świętych Kapłanów tak bardzo w dzisiejszych czasach, bo inaczej musi świat zginąć.
Mamy dużo świętych Kapłanów, lecz jeszcze więcej obojętnych, a co gorsze, takich, też wielu, że lepiej by im było nimi nigdy nie być.
Ojcze Drogi, ja tego nie mogę przeżyć, tak mi jest żal tych dusz Kapłańskich nie rozumiejących swego powołania i swej wysokiej godności (...)
O Jezu, krzyżuj …
Więcej
Ojcze, potrzeba nam świętych Kapłanów tak bardzo w dzisiejszych czasach, bo inaczej musi świat zginąć.

Mamy dużo świętych Kapłanów, lecz jeszcze więcej obojętnych, a co gorsze, takich, też wielu, że lepiej by im było nimi nigdy nie być.

Ojcze Drogi, ja tego nie mogę przeżyć, tak mi jest żal tych dusz Kapłańskich nie rozumiejących swego powołania i swej wysokiej godności (...)

O Jezu, krzyżuj mnie, jak Ci się podoba (...) Chcę cierpieć do skończenia wieków, o ile taka jest Twa Wola, by choć jeden Kapłan świętym został i jedna dusza grzeszna zbliżyła się do Ciebie.”
mariba
Jelitarna Jaworowicz ze Stalowej Woli Narodu Polskiego kop[e jak świnia w sądzie - Wiadomo - Sądu III RP to chlew a sędziowie to świnie, wieprze i maciory !!!! Nie godzi się katolikowi dalej pisać kim jest Rzepliński i jego Jaruzelskie pomioty !!!
Jaworowicz kłamie i kopie! Kulisy chamstwa, prostactwa, pomówień "Sprawy dla Reportera". Cz. 1
Nemo potest duobus dominis servire !
Dariusz Ratajczak
,,Współczesny Kościół rzymsko-katolicki musi zmagać się nie tylko z jawną antykościelną propagandą właściwą środowiskom lewicowym, laickim, pozostającym w orbicie wpływów soc-liberalnego śmietnika ideologicznego, granice którego wyznacza polityczna poprawność. Prawda,to jest trudna walka, ale przejrzysta : przeciwnik dosyć jasno określa własne stanowisko,nawet nie stara się …
Więcej
Dariusz Ratajczak

,,Współczesny Kościół rzymsko-katolicki musi zmagać się nie tylko z jawną antykościelną propagandą właściwą środowiskom lewicowym, laickim, pozostającym w orbicie wpływów soc-liberalnego śmietnika ideologicznego, granice którego wyznacza polityczna poprawność. Prawda,to jest trudna walka, ale przejrzysta : przeciwnik dosyć jasno określa własne stanowisko,nawet nie stara się ukryć niechęci do Wiecznej Instytucji.
Problem o wiele poważniejszy polega na tym,że istnieje także drugi, wewnętrzny front walki. W tym wypadku przeciwnik Kościoła jest jeszcze bardziej niebezpieczny, działa jako ksiądz, znany teolog, prominentny dygnitarz w szatach duchownych...

Czasami tych szacownych dywersantów, ukrytych stronników lewicy, masonerii i herezji tytułuje się mianem katolewicy, inni mówią o kościelnych postmodernistach, czy progresistach. Mniejsza o terminy-ważne jest to, że u progu XXI wieku to mieszane towarzystwo świeckich i duchownych "katolików" opanowało wiele strategicznych przyczółków w Kościele i w jego pobliżu. Polska może nie jest jeszcze wzorcowym przykładem tego "blitzkriegu", ale V Kolumna i u nas staje się coraz bezczelniejsza (bp.Pieronek, ks.Czajkowski, ks.Piotrowski), jawnie heretycka (ksiądz intelektualista Tischner),anty-tradycjonalistyczna, judaizująca ("Tygodnik Powszechny", "Przegląd Powszechny", "Więź").Ludzie ci podważają dogmaty wiary, starają się-jak to się ładnie mówi- unowocześnić Kościół, propagują fałszywy ekumenizm, sprowadzający się np. do przenoszenia na grunt katolicki pojęć protestantyzmu, czy nawet (a może zwłaszcza) judaizmu.
[ ... ]
To prawda, święty Piotr, czy św.Jan byli Żydami, lecz ich "tak" wobec Syna Bożego spotkało się ze sprzeciwem ze strony innych Żydów. Piotr, Paweł, Jan niewątpliwie należą do wybranego "narodu" chrześcijańskiego- podobnie jak inni Żydzi-chrześcijanie, chrześcijanie Polacy, Niemcy, Francuzi. Natomiast podstawowy trzon Żydów stworzył sobie całkiem nową religię, wywodzącą się wprawdzie ze Starego Testamentu, ale radykalnie zmienioną przez nową, nacyjną i ekskluzywną interpretację -wściekle anty-chrześcijański Talmud. Tak więc prawowitymi dziedzicami Starego Testamentu są chrześcijanie, natomiast Żydzi są odszczepieńcami, którzy świadomie odrzucili swe pierwotne wybraństwo mówiąc "nie" Chrystusowi. Oczywiście należy się za nich modlić -tak jak to czynił święty Maksymilian Maria Kolbe-by zawrócili ze złej drogi. Należy również cierpliwie przekonywać ich do prawd zawartych w katolicyzmie (bo taka jest istota katolickiego ekumenizmu: uporczywe przekonywanie do wyznawanej wiary).,,
Nemo potest duobus dominis servire !
Ks. kard. Stefan Wyszyński, Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego 26 sierpnia 1956 r.
„...Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym Królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod Twoje panowanie, w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym (...) Przyrzekamy Ci umacniać w rodzinach Królowanie Syna Twego Jezusa Chrystusa”.Więcej
Ks. kard. Stefan Wyszyński, Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego 26 sierpnia 1956 r.

„...Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym Królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod Twoje panowanie, w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym (...) Przyrzekamy Ci umacniać w rodzinach Królowanie Syna Twego Jezusa Chrystusa”.
2 więcej komentarzy od Nemo potest duobus dominis servire !
Nemo potest duobus dominis servire !
O intronizacji Chrystusa na Króla Polski i błędach KEP - Ks. Czesław S. Bartnik
Co do rzekomego „upolitycznienia” kultu Chrystusa Króla Polski, to mamy już precedens od czasów Jana Kazimierza i Episkopatu w postaci tytułu: „Matka Boża Królowa Korony Polskiej”.

Tytuł ten, jak wiemy, został zakazany przez komunistów i teraz jest wyśmiewany przez liberalną katolewicę. I tak Matka Boska została …Więcej
O intronizacji Chrystusa na Króla Polski i błędach KEP - Ks. Czesław S. Bartnik

Co do rzekomego „upolitycznienia” kultu Chrystusa Króla Polski, to mamy już precedens od czasów Jana Kazimierza i Episkopatu w postaci tytułu: „Matka Boża Królowa Korony Polskiej”.


Tytuł ten, jak wiemy, został zakazany przez komunistów i teraz jest wyśmiewany przez liberalną katolewicę. I tak Matka Boska została rzekomo „upolityczniona” i „spolszczona”. Przy tym zauważa się wyraźną sprzeczność w liście Ks. Abpa: pisze on, że „uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata… to także i Króla Polski”; jeśli tak, to dlaczego nie „Króla Polski”?

Dlaczego nie można się modlić: „Królu Polski”? Przecież przez tyle wieków chrześcijanie nazywali Chrystusa „Królem i Rektorem imperium rzymskiego” (rex et rector imperii)?


Umysłowość liberalna, odrzucająca związek Chrystusa z konkretną społecznością, narodem czy państwem (obok związku z Universum) prowadzi wprost do usunięcia Chrystusa z życia publicznego w ogóle i to wiąże się z negacją chrystianizacji narodu, państwa i kultury.

Jest to ciężka choroba współczesnego chrześcijaństwa zachodniego.