MODLITWA OBECNOŚCI ZE ŚWIĘTĄ TERESĄ Z AVILA (OD JEZUSA)
1. DAJ MI TEJ WODY W głównym pomieszczeniu rodzinnego domu Teresy de Cepeda y Ahumada znajdował się obraz przedstawiający Samarytankę. Teresa często mogła mu się przyglądać w młodości. Płótno to …Więcej
1. DAJ MI TEJ WODY
W głównym pomieszczeniu rodzinnego domu Teresy de Cepeda y Ahumada znajdował się obraz przedstawiający Samarytankę. Teresa często mogła mu się przyglądać w młodości. Płótno to jest teraz wystawione w muzeum należącym do klasztoru Wcielenia. Przedstawia ono Jezusa rozmawiającego z Samarytanką obok studni Jakuba. Ileż to razy Teresa czytała i powtarzała znajdujący się na dole obrazu napis: Domine da mihi hanc aquam (Panie, daj mi tej wody)!
Woda żywa stała się dla Teresy w najpełniejszym stopniu symbolem zjednoczenia z Bogiem. Idąc za wezwaniem Boga, winniśmy dotrzeć, poprzez kolejne etapy, właśnie do źródła wody żywej, którym jest Chrystus. Z tego źródła, z przyjaźni, w jakiej żyła z Chrystusem, Teresa czerpała obficie, tak że sama stała się, jak to Jezus obiecał Samarytance, „źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”. A później ugasi pragnienie licznych ludzi łaknących ducha, wskazując im drogę, która prowadzi do tego tajemnego i ukrytego źródła.
Dziś także, po …Więcej
W głównym pomieszczeniu rodzinnego domu Teresy de Cepeda y Ahumada znajdował się obraz przedstawiający Samarytankę. Teresa często mogła mu się przyglądać w młodości. Płótno to jest teraz wystawione w muzeum należącym do klasztoru Wcielenia. Przedstawia ono Jezusa rozmawiającego z Samarytanką obok studni Jakuba. Ileż to razy Teresa czytała i powtarzała znajdujący się na dole obrazu napis: Domine da mihi hanc aquam (Panie, daj mi tej wody)!
Woda żywa stała się dla Teresy w najpełniejszym stopniu symbolem zjednoczenia z Bogiem. Idąc za wezwaniem Boga, winniśmy dotrzeć, poprzez kolejne etapy, właśnie do źródła wody żywej, którym jest Chrystus. Z tego źródła, z przyjaźni, w jakiej żyła z Chrystusem, Teresa czerpała obficie, tak że sama stała się, jak to Jezus obiecał Samarytance, „źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”. A później ugasi pragnienie licznych ludzi łaknących ducha, wskazując im drogę, która prowadzi do tego tajemnego i ukrytego źródła.
Dziś także, po …Więcej
- Zgłoś
Portale społecznościowe
Zmień wpis
Usuń wpis
Zmysł Boga
Pewnego dnia Teresa - młoda wówczas zakonnica - w drodze do miejsca, gdzie miała wypocząć i podreperować swe zdrowie (nie żyła jeszcze w ścisłej klauzurze, którą później sama wprowadziła), zatrzymała się na kilka godzin u swego wuja Pedra, posiadającego wspaniałą bibliotekę. Teresa, sama zafascynowana książkami, przypadkowo trafia na książkę franciszkanina Franciszka z Osuny, …Więcej
Zmysł Boga
Pewnego dnia Teresa - młoda wówczas zakonnica - w drodze do miejsca, gdzie miała wypocząć i podreperować swe zdrowie (nie żyła jeszcze w ścisłej klauzurze, którą później sama wprowadziła), zatrzymała się na kilka godzin u swego wuja Pedra, posiadającego wspaniałą bibliotekę. Teresa, sama zafascynowana książkami, przypadkowo trafia na książkę franciszkanina Franciszka z Osuny, traktującą o długiej modlitwie w ciszy. Ogarnia ją fala radości: to, co sama odgadła i co praktykuje, opisane jest w tej książce czarno na białym, a więc modlitwa w ciszy nie jest kwestią umysłu, inteligencji, lecz sprawą serca. „Modlić się to pozwolić mówić swemu sercu do Boga. Serce wznosi się do Boga na skrzydłach pragnienia, podtrzymywane przez miłość”. Co za opatrzność! Co za szczęście! Otrzymuje książkę od wuja w prezencie i czyta ją od deski do deski.
Teraz znalazła potwierdzenie dla swego modlitewnego życia. A więc naprzód! Całkowicie oddaje się modlitwie kontemplacyjnej, oddaje się miłości. Odkrywa Boga, będącego Miłością, Miłością, którą można przyjąć i na którą można odpowiedzieć miłością. Oto jej zmysł Boga. W dalszej części tej książki spróbuję wspólnie z czytelnikiem ćwiczyć się w tym przyjmowaniu i odpowiedzi. Będzie to szkoła miłości. Bo właśnie na podstawie własnego doświadczenia, coraz bogatszego, Teresa napisze o modlitwie kontemplacyjnej dla swych sióstr karmelitanek, które pierwsze skorzystały z jej doktryny. A jest to doktryna wyjątkowa w Kościele. Człowiek, który pragnie praktykować modlitwę kontemplacyjną, nie może przejść obojętnie obok pism Teresy od Jezusa.
Pewnego dnia Teresa - młoda wówczas zakonnica - w drodze do miejsca, gdzie miała wypocząć i podreperować swe zdrowie (nie żyła jeszcze w ścisłej klauzurze, którą później sama wprowadziła), zatrzymała się na kilka godzin u swego wuja Pedra, posiadającego wspaniałą bibliotekę. Teresa, sama zafascynowana książkami, przypadkowo trafia na książkę franciszkanina Franciszka z Osuny, traktującą o długiej modlitwie w ciszy. Ogarnia ją fala radości: to, co sama odgadła i co praktykuje, opisane jest w tej książce czarno na białym, a więc modlitwa w ciszy nie jest kwestią umysłu, inteligencji, lecz sprawą serca. „Modlić się to pozwolić mówić swemu sercu do Boga. Serce wznosi się do Boga na skrzydłach pragnienia, podtrzymywane przez miłość”. Co za opatrzność! Co za szczęście! Otrzymuje książkę od wuja w prezencie i czyta ją od deski do deski.
Teraz znalazła potwierdzenie dla swego modlitewnego życia. A więc naprzód! Całkowicie oddaje się modlitwie kontemplacyjnej, oddaje się miłości. Odkrywa Boga, będącego Miłością, Miłością, którą można przyjąć i na którą można odpowiedzieć miłością. Oto jej zmysł Boga. W dalszej części tej książki spróbuję wspólnie z czytelnikiem ćwiczyć się w tym przyjmowaniu i odpowiedzi. Będzie to szkoła miłości. Bo właśnie na podstawie własnego doświadczenia, coraz bogatszego, Teresa napisze o modlitwie kontemplacyjnej dla swych sióstr karmelitanek, które pierwsze skorzystały z jej doktryny. A jest to doktryna wyjątkowa w Kościele. Człowiek, który pragnie praktykować modlitwę kontemplacyjną, nie może przejść obojętnie obok pism Teresy od Jezusa.
Zmysł Kościoła
Teresa żyła w burzliwych czasach: w Kościele i poza Kościołem panował zamęt. Z jednej strony poczucie osamotnienia, z drugiej rozpad jedności: protestantyzm we wszystkich swoich odmianach, profanowanie kościołów, Eucharystii, księży; wszystko to znajduje głęboki oddźwięk w duszy Teresy. Chce ona pomóc Kościołowi. „Jakbym co na to mogła, albo co znaczyła, poczęłam płakać przed …Więcej
Zmysł Kościoła
Teresa żyła w burzliwych czasach: w Kościele i poza Kościołem panował zamęt. Z jednej strony poczucie osamotnienia, z drugiej rozpad jedności: protestantyzm we wszystkich swoich odmianach, profanowanie kościołów, Eucharystii, księży; wszystko to znajduje głęboki oddźwięk w duszy Teresy. Chce ona pomóc Kościołowi. „Jakbym co na to mogła, albo co znaczyła, poczęłam płakać przed Panem i błagać Go, by tak wielkiemu złu zaradził. Zdawało mi się, że tysiąc razy gotowabym życie moje oddać w ofierze dla uratowania choćby jednej z tych dusz, których tyle tam ginęło. Lecz nie mam żadnej możliwości uczynienia czegoś na chwałę Pana, gdyż jestem niewiastą i to jeszcze tak nędzną” (DD 1, 2)opoka.org.pl/…/teresa_avila_ex…. Jej niemoc wobec takiej nawałnicy zła zasmuca ją: ten biedny ziemski Kościół tak rozdarty. „Postanowiłam zatem uczynić choć to niewiele, co uczynić zdołam” (tamże). I to „niewiele” (eso poquito) staje się wielkim dziełem odnowy Karmelu: z niewielką grupą odpowiednio wybranych zakonnic zakłada mały klasztor, gdzie trwając w ubóstwie i całkowitym odcięciu od świata mogą w pełni poświęcić się modlitwie kontemplacyjnej, miłosnemu trwaniu z Bogiem. Ta modlitwa właśnie stanie się podporą, jaką Teresa zaofiaruje Kościołowi.
Teresa żyła w burzliwych czasach: w Kościele i poza Kościołem panował zamęt. Z jednej strony poczucie osamotnienia, z drugiej rozpad jedności: protestantyzm we wszystkich swoich odmianach, profanowanie kościołów, Eucharystii, księży; wszystko to znajduje głęboki oddźwięk w duszy Teresy. Chce ona pomóc Kościołowi. „Jakbym co na to mogła, albo co znaczyła, poczęłam płakać przed Panem i błagać Go, by tak wielkiemu złu zaradził. Zdawało mi się, że tysiąc razy gotowabym życie moje oddać w ofierze dla uratowania choćby jednej z tych dusz, których tyle tam ginęło. Lecz nie mam żadnej możliwości uczynienia czegoś na chwałę Pana, gdyż jestem niewiastą i to jeszcze tak nędzną” (DD 1, 2)opoka.org.pl/…/teresa_avila_ex…. Jej niemoc wobec takiej nawałnicy zła zasmuca ją: ten biedny ziemski Kościół tak rozdarty. „Postanowiłam zatem uczynić choć to niewiele, co uczynić zdołam” (tamże). I to „niewiele” (eso poquito) staje się wielkim dziełem odnowy Karmelu: z niewielką grupą odpowiednio wybranych zakonnic zakłada mały klasztor, gdzie trwając w ubóstwie i całkowitym odcięciu od świata mogą w pełni poświęcić się modlitwie kontemplacyjnej, miłosnemu trwaniu z Bogiem. Ta modlitwa właśnie stanie się podporą, jaką Teresa zaofiaruje Kościołowi.
Jota-jotka
- Zgłoś
Zmień komentarz
Usuń komentarz
Realizm Teresy
,,...Sądzę, że wszystko od tego zależy, by przystąpili do rzeczy z niezachwianym postanowieniem, iż nie spoczną, póki nie staną u celu. [...] Niech przyjdzie, co chce, niech boli, jak chce, niech szemrze, kto chce, niech własna nieudolność stęka i mówi: nie dojdziesz, umrzesz w drodze, nie wytrzymasz tego wszystkiego, niech i cały świat się zwali z groźbami” (DD 21, 2).
Oto cały …Więcej
Realizm Teresy
,,...Sądzę, że wszystko od tego zależy, by przystąpili do rzeczy z niezachwianym postanowieniem, iż nie spoczną, póki nie staną u celu. [...] Niech przyjdzie, co chce, niech boli, jak chce, niech szemrze, kto chce, niech własna nieudolność stęka i mówi: nie dojdziesz, umrzesz w drodze, nie wytrzymasz tego wszystkiego, niech i cały świat się zwali z groźbami” (DD 21, 2).
Oto cały realizm Teresy!
Nie dotrzemy do zjednoczenia z Bogiem, jeśli nie zaangażujemy się w to na sto procent.
To zaangażowanie polega na oddaniu się Chrystusowi-Zbawcy poprzez nasze słabości.
Chodzi o związek z Chrystusem Zmartwychwstałym!
Przyszedł On szukać zgubionej owieczki. Pozwólmy Mu, by nas odnalazł!,,
,,...Sądzę, że wszystko od tego zależy, by przystąpili do rzeczy z niezachwianym postanowieniem, iż nie spoczną, póki nie staną u celu. [...] Niech przyjdzie, co chce, niech boli, jak chce, niech szemrze, kto chce, niech własna nieudolność stęka i mówi: nie dojdziesz, umrzesz w drodze, nie wytrzymasz tego wszystkiego, niech i cały świat się zwali z groźbami” (DD 21, 2).
Oto cały realizm Teresy!
Nie dotrzemy do zjednoczenia z Bogiem, jeśli nie zaangażujemy się w to na sto procent.
To zaangażowanie polega na oddaniu się Chrystusowi-Zbawcy poprzez nasze słabości.
Chodzi o związek z Chrystusem Zmartwychwstałym!
Przyszedł On szukać zgubionej owieczki. Pozwólmy Mu, by nas odnalazł!,,