Najlepszy 800-metrowiec w historii polskiej lekkoatletyki nie wystartuje za tydzień w mistrzostwach świata, bo nie doszedł do siebie po szczepionce na covid.

„Kochani fani lekkiej atletyki. Z nieukrywaną przykrością ogłaszam, że nie wyjadę na halowe mistrzostwa świata w Belgradzie i nie zakończę swojej kariery tak jak chciałem. Mimo wznoszącej formy i zadowalających czasów na mityngach i wywalczonym minimum, musiałem podjąć decyzję, że nie pojadę do Belgradu”

– Dwanaście dni cierpiałem po przyjęciu drugiej dawki szczepionki na covid – Niestety, działacze PZLA przyczynili się do tego, że nie będzie mnie na imprezie, która miała być ostatnią w mojej karierze.

Gdyby trzymać się przepisów światowej federacji, Kszczot mógłby wystartować w Belgradzie, bo szczepienie nie jest wymogiem udziału w mistrzostwach świata. Wystarczą testy.

– I tak chciałem zrobić, przetestować się, a drugą dawkę szczepionki przyjąć po mistrzostwach, żeby nie zaburzać planu treningowego. Wysłałem zapytanie do PZLA, ale nie udzielono mi żadnej oficjalnej odpowiedzi. Działacze za to zdążyli wysłać informację do trenera, by on zobowiązał zawodników do zaszczepiania się – opowiada Adam Kszczot.

Chcąc nie chcąc, musiał się zaszczepić, będąc w pełni treningu, co źle dla niego się skończyło. Nie obroni tytułu halowego mistrza świata – triumfował na 800 m w Birmingham w 2018 roku.

Kszczot próbował rozmawiać z Tomaszem Majewskim (41 l.), niegdyś kolegą ze stadionu, a obecnie wiceprezesem PZLA. Panowie nie doszli do porozumienia.

Kszczot przypomina, że w grudniu przepisy mówiły, iż jego pierwsza szczepionka będzie ważna do maja. Zmieniły się w lutym, gdy był w ciężkim treningu. Teraz został na lodzie i mistrzostwa obejrzy w telewizji.