pl.cartoon
172.6K
Duszpasterstwo Miłosierdzia Grafika: © gloria.tv, CC BY-ND, #newsLufrquxyvvMore
Duszpasterstwo Miłosierdzia

Grafika: © gloria.tv, CC BY-ND, #newsLufrquxyvv
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
.
.
O Apostolskiej Mszy Świętej – Orędzie Arcybiskupa Viganò do kapłanów i biskupów
Dilecta Mea [moja miłość] – O Apostolskiej Mszy Świętej
Serdeczne orędzie abp.Viganò do kapłanów i biskupów
Wy, którzy ośmielacie się zakazywać Apostolskiej Mszy Świętej, czy kiedykolwiek ją odprawialiście? Wy, którzy z wysokości waszych katedr rozprawiacie o „starej Mszy”, czy kiedykolwiek rozważaliście jej …More
.
.

O Apostolskiej Mszy Świętej – Orędzie Arcybiskupa Viganò do kapłanów i biskupów

Dilecta Mea [moja miłość] – O Apostolskiej Mszy Świętej

Serdeczne orędzie abp.Viganò do kapłanów i biskupów

Wy, którzy ośmielacie się zakazywać Apostolskiej Mszy Świętej, czy kiedykolwiek ją odprawialiście? Wy, którzy z wysokości waszych katedr rozprawiacie o „starej Mszy”, czy kiedykolwiek rozważaliście jej modlitwy, jej obrzędy, jej starożytne i święte gesty? W ciągu ostatnich kilku lat, sam zadawałem sobie to pytanie wiele razy. Choć znałem tę Mszę od najmłodszych lat; choć nauczyłem się do niej służyć i odpowiadać celebransowi w czasach gdy nosiłem jeszcze krótkie spodenki, prawie o niej zapomniałem i ją utraciłem. Introibo ad altare Dei.

Klęczałem w zimie na lodowatych stopniach ołtarza, przed wyjściem do szkoły, pociłem się w gorące letnie dni w moich ministranckich szatach, a jednak zapomniałem tę Mszę, choć była to Msza moich święceń kapłańskich 24 marca 1968 roku. Była to epoka, w której można już było dostrzec oznaki rewolucji, która wkrótce potem miała pozbawić Kościół jego najcenniejszego skarbu, narzucając na jego miejsce fałszywy rytuał.

Cóż, ta Msza, którą reforma soborowa zlikwidowała i zakazała w pierwszych latach mojego kapłaństwa, pozostała jako odległe wspomnienie, jak uśmiech ukochanej osoby, spojrzenie zaginionego krewnego, dźwięki niedzielnych dzwonów, przyjazne głosy bliskich krewnych. Było też coś, co miało związek z nostalgią, młodością, entuzjazmem tej epoki, w której zmiany w Kościele miały dopiero nadejść, a w której wszyscy chcieliśmy wierzyć, że dzięki nowej duchowej energii świat może otrząsnąć się z następstw drugiej wojny światowej i zagrożenia komunizmem. Wydawało nam się, że dobrobytowi ekonomicznemu może w jakiś sposób towarzyszyć moralne i religijne odrodzenie naszego narodu [włoskiego]. Wydawało nam się tak, pomimo rewolucji 1968 roku, agresji terytorialnych, terroryzmu, Czerwonych Brygad czy kryzysu na Bliskim Wschodzie. Tym sposobem, pośród niezliczonych obowiązków kościelnych i dyplomatycznych, wykrystalizowało się w mojej pamięci wspomnienie czegoś, czemu w rzeczywistości nie poświęcałem wiele uwagi, co było „chwilowo” odłożone na bok przez dziesięciolecia. Coś, co cierpliwie czekało, z pobłażliwością, na jaką stać tylko Boga.

Moja decyzja o ujawnieniu skandali wśród amerykańskich hierarchów i samej Kurii Rzymskiej była okazją, która sprawiła, że ponownie zacząłem rozważać, już w innym świetle, nie tylko moją rolę jako Arcybiskupa i Nuncjusza Apostolskiego, ale także istotę mojego kapłaństwa. Moja posługa, najpierw w Watykanie, a potem w Stanach Zjednoczonych, sprawiła, że w pewien sposób stało się ono niepełne, bardziej skierowane na samo bycie księdzem niż na posługę kapłańską. A to, czego do tej pory nie rozumiałem, stało się dla mnie jasne dzięki nieoczekiwanym okolicznościom, kiedy to moje osobiste bezpieczeństwo wydawało się zagrożone i znalazłem się, wbrew mojej woli, w sytuacji, w której musiałem żyć niemal w ukryciu, z dala od pałaców Kurii. To właśnie wtedy to błogosławione odosobnienie, które dziś uważam za rodzaj powołania zakonnego, doprowadziło mnie do ponownego odkrycia Mszy Świętej trydenckiej. Bardzo dobrze pamiętam dzień, w którym zamiast posoborowego ornatu założyłem tradycyjne szaty liturgiczne z ambrozjańskim cappino i manipularzem. Przypominam sobie strach, jaki odczuwałem wypowiadając ponownie po pięćdziesięciu prawie latach, modlitwy z Mszału. Słowa psalmu Judica me, Deus, Munda cor meum ac labia mea, nie były już słowami ministranta czy młodego seminarzysty, ale słowami celebransa, mnie, który po raz kolejny, a śmiem twierdzić, że po raz pierwszy, celebrował przed Trójcą Przenajświętszą. Bo choć prawdą jest, że kapłan jest osobą, która żyje przede wszystkim dla innych – dla Boga i dla bliźniego – to równie prawdą jest, że jeśli nie ma świadomości własnej tożsamości i nie pielęgnuje własnej świętości, to jego apostolstwo jest jałowe jak cymbał brzmiący.

Wiem dobrze, że te refleksje mogą pozostawić wielu niewzruszonymi, a nawet wzbudzić poczucie politowania u tych, którzy nigdy nie doznali łaski odprawiania Mszy Św. wszechczasów. Ale to samo dzieje się, jak sądzę, z tymi, którzy nigdy się nie zakochali i nie rozumieją entuzjazmu i czystej relacji ukochanego do ukochanej, albo z tymi, którzy nie znają radości zatracenia się w jej oczach. Tępy liturgista rzymski, hierarcha w skrojonym na miarę stroju duchownym i z krzyżem pektoralnym w kieszeni, konsultor Kongregacji Rzymskiej z najnowszym egzemplarzem Concilium lub Civiltà Cattolica w zasięgu wzroku, patrzy na Mszę św. Piusa V oczami entomologa [nauka zajmująca się badaniem owadów], analizując tę perykopę tak, jak przyrodnik obserwuje żyłki liścia lub skrzydła motyla. Rzeczywiście, czasami zastanawiam się, czy nie robią tego z aseptycznością patologa, który skalpelem rozcina żywe ciało. Ale jeśli kapłan o minimalnym poziomie życia wewnętrznego zbliży się do Mszy trydenckiej, niezależnie od tego, czy znał ją wcześniej, czy odkrywa ją po raz pierwszy, będzie głęboko poruszony złożonym majestatem obrzędu, jakby wyszedł poza czas i wszedł w wieczność Boga.

Chciałbym, aby moi bracia w biskupstwie i kapłaństwie zrozumieli, że Msza Św. jest z natury boska, ponieważ postrzega się w niej sacrum w sposób naoczny. Jest się dosłownie przeniesionym do Nieba, do obecności Trójcy Przenajświętszej i na dwór niebieski, z dala od zgiełku świata. Jest to pieśń miłosna, w której powtarzanie znaków czci i świętych słów nie jest w żaden sposób bezużyteczne. Podobnie jak matka nigdy nie przestaje całować swojego syna, a panna młoda nigdy nie przestaje mówić mężowi „kocham cię”. Tam zapomina się o wszystkim, ponieważ wszystko, co się w niej mówi i śpiewa, jest wieczne, wszystkie gesty, które się w niej wykonuje, są odwieczne, są poza historią, ale zanurzone w kontinuum, które łączy Wieczernik, Kalwarię i ołtarz, na którym sprawowana jest Msza. Celebrans nie zwraca się do zgromadzonych, starając się być zrozumiałym, miłym, czy też sprawiać wrażenie nowoczesnego; zwraca się raczej do Boga: a przed Bogiem jest tylko poczucie nieskończonej wdzięczności za przywilej, że może nieść ze sobą modlitwy ludu chrześcijańskiego, radości i smutki tak wielu dusz, grzechy i niedociągnięcia tych, którzy błagają o przebaczenie i miłosierdzie, wdzięczność za otrzymane łaski i modlitwy za naszych drogich zmarłych. Jest się samotnym, a jednocześnie czuje się wewnętrznie zjednoczonym z nieprzebranym zastępem dusz, które to uczucie przekracza czas i przestrzeń.

Kiedy odprawiam Mszę Św. Apostolską, myślę o tym, jak na tym samym ołtarzu, konsekrowanym relikwiami Męczenników, tylu Świętych i tysiące kapłanów, używało tych samych słów, które ja wypowiadam, powtarzało te same gesty, wykonywało te same ukłony, nosiło te same szaty liturgiczne. Ale przede wszystkim, przyjmowało Komunię Świętą z tym samym Ciałem i Krwią naszego Pana, do którego wszyscy zostaliśmy upodobnieni, składając Najświętszą Ofiarę. Kiedy odprawiam Mszę Świętą wszechczasów, w najbardziej wzniosły i pełny sposób uświadamiam sobie prawdziwe znaczenie tego, czego uczy nas doktryna. Działanie in persona Christi nie jest mechanicznym powtarzaniem jakiejś formuły, ale świadomością, że moje usta wypowiadają te same słowa, które Zbawiciel wypowiedział nad chlebem i winem w Wieczerniku; że wznosząc Hostię i Kielich do Ojca, powtarzam Ofiarę, jakiej Chrystus dokonał z siebie na Krzyżu; że przyjmując Komunię świętą, spożywam tę Ofiarę i karmię się samym Bogiem, a nie uczestniczę w jakimś przyjęciu. Wtedy cały Kościół jest ze mną: Kościół Triumfujący, który jednoczy się z moją modlitwą błagalną, Kościół Cierpiący, który oczekuje na nią, aby skrócić pobyt dusz w czyśćcu, i Kościół Walczący, który umacnia się w codziennej walce duchowej.

Jeśli jednak, jak to wyznajemy zgodnie z naszą wiarą, nasze usta są rzeczywiście ustami Chrystusa, jeśli nasze słowa podczas konsekracji są rzeczywiście słowami Chrystusa, jeśli ręce, którymi dotykamy świętej Hostii i kielicha są rękami Chrystusa, jakiż szacunek powinniśmy mieć dla naszego własnego ciała, zachowując je czystym i nieskażonym? Jaka może być lepsza zachęta do trwania w łasce Bożej? Mundamini, qui fertis vasa Domini. [Bądźcie czyści, którzy nosicie naczynia Pańskie] i ze słowami Mszału: Aufer a nobis, quæsumus, Domine, iniquitates nostras: ut ad sancta sanctorum puris mereamur mentibus introire. [Zgładź nieprawości nasze, prosimy Cię Panie, abyśmy do przybytku najświętszego, z czystym sercem mogli przystąpić.]

Teolog powie mi, że jest to powszechna doktryna, i że Msza właśnie tym jest, niezależnie od obrządku. Nie przeczę temu, racjonalnie rzecz ujmując. Ale podczas gdy celebracja Mszy trydenckiej jest nieustannym przypomnieniem nieprzerwanej ciągłości dzieła Odkupienia usianego Świętymi i Błogosławionymi wszystkich czasów, to wydaje mi się, nie dzieje się tak samo w przypadku obrządku zreformowanego. Gdy patrzę na stół versus populum, widzę tam ołtarz luterański lub stół protestancki. Gdy czytam słowa ustanowienia Ostatniej Wieczerzy w formie narracji, słyszę modyfikacje z Common Book of Prayer Cranmera i nabożeństwa Kalwina. Gdy przeglądam zreformowany kalendarz, zauważam, że ci sami święci, którzy ogłaszali heretykami twórców Pseudoreformy, zostali z niego usunięci. To samo odnosi się do pieśni śpiewanych pod sklepieniem kościoła, które przeraziłyby angielskiego czy niemieckiego katolika: słyszącego hymny autorstwa tych, którzy mordowali ich kapłanów i deptali Najświętszy Sakrament w pogardzie dla „papistowskiego zabobonu”. Powinniśmy zrozumieć przepaść, jaka istnieje między katolicką Mszą a jej soborowym falsyfikatem. Nie mówiąc już o języku: pierwszymi, którzy znieśli łacinę, byli heretycy, w imię umożliwienia ludowi lepszego zrozumienia obrzędów; ludowi, który oszukiwali, kwestionując objawioną Prawdę i propagując błąd. W Novus Ordo wszystko jest profanacją. Wszystko jest chwilowe, wszystko przypadkowe, wszystko warunkowe, zmienne i ulegające zmianie. Nie ma nic z tego, co wieczne, ponieważ wieczność jest niezmienna, tak jak niezmienna jest wiara. Tak jak Bóg jest niezmienny.

Powinniśmy zrozumieć przepaść, jaka istnieje między katolicką Mszą a jej soborowym falsyfikatem.

Jest jeszcze jeden aspekt tradycyjnej Mszy Świętej, który chciałbym podkreślić, a który łączy nas ze Świętymi i Męczennikami z przeszłości. Od czasów katakumb aż po ostatnie prześladowania, gdziekolwiek kapłan odprawia Najświętszą Ofiarę, nawet na strychu czy w piwnicy, w lesie czy w stodole, a nawet w furgonetce, jest w mistycznej komunii z zastępem heroicznych świadków wiary, a wzrok Trójcy Przenajświętszej spoczywa na tym zaimprowizowanym ołtarzu, wszystkie zastępy anielskie kłaniają się przed nim w adoracji; wszystkie dusze czyśćcowe wpatrują się w niego. Także przez to, a zwłaszcza przez to, każdy z nas może zrozumieć, jak Tradycja tworzy nierozerwalną więź między wiekami, nie tylko w zazdrosnym strzeżeniu tego skarbu, ale także w stawianiu czoła próbom, które ta więź za sobą pociąga, aż do śmierci. W obliczu tego, arogancja obecnego tyrana, z jego obłąkańczymi dekretami, powinna nas umocnić w wierności Chrystusowi i dać nam odczuć, że jesteśmy integralną częścią Kościoła wszystkich czasów, ponieważ nie możemy zdobyć palmy zwycięstwa, jeśli nie jesteśmy gotowi do bonum certamen [dobrej walki].

W Novus Ordo wszystko jest profanacją

Chciałbym, aby moi współbracia odważyli się dokonać rzeczy nie do pomyślenia. Chciałbym, aby zbliżyli się do Mszy Świętej trydenckiej nie po to, aby nacieszyć się koronką alby czy z haftem ornatu, czy też ze względu na zwykłe racjonalne przekonanie o jej kanonicznej prawomocności lub o tym, że nigdy nie została zniesiona; ale raczej z pełną szacunku bojaźnią. Z tą samą bojaźnią, z jaką Mojżesz zbliżył się do płonącego krzewu: wiedząc, że każdy z nas, schodząc z ołtarza po Ostatniej Ewangelii, jest w jakiś sposób wewnętrznie przemieniony, ponieważ tam zetknął się ze Świętością. Tylko tam, na tym mistycznym Synaju, możemy zrozumieć istotę naszego Kapłaństwa, które jest oddaniem się przede wszystkim Bogu; ofiarą z siebie samego wraz z Chrystusem Ofiarnikiem, na większą chwałę Bożą i dla zbawienia dusz; ofiarą duchową, która czerpie siłę i energię z Mszy Świętej. Jest wyrzeczeniem się siebie, aby ustąpić miejsca Najwyższemu Kapłanowi; znakiem prawdziwej pokory, polegający na unicestwieniu własnej woli i poddaniu się woli Ojca, za przykładem Pana. Jest gestem autentycznej „komunii” ze świętymi, polegającym na wspólnym wyznawaniu wiary i korzystaniu z tego samego obrzędu. Chciałbym, aby tego „doświadczenia” doznali nie tylko ci, którzy od dziesięcioleci celebrują Novus Ordo, ale przede wszystkim młodzi kapłani i ci, którzy pełnią swoją posługę na pierwszej linii frontu: Msza Św. Piusa V jest dla dusz niepokornych, dla dusz hojnych i heroicznych, dla serc płonących miłością do Boga i bliźniego.

Wiem dobrze, że dzisiejsze życie kapłanów składa się z tysięcy prób, stresów, poczucia osamotnienia w walce ze światem, z obojętności i ostracyzmu przełożonych, z powolnego zużywania się, które odciąga od skupienia, od życia wewnętrznego i od wzrostu duchowego. I wiem bardzo dobrze, że jest to poczucie bycia oblężonym, znalezienia się w sytuacji żeglarza, który jest sam i musi przeprowadzić statek przez burzę. Nie jest to tylko udziałem tradycjonalistów czy postępowców, ale jest wspólnym losem tych wszystkich, którzy ofiarowali swoje życie Panu i Kościołowi. Każdy z nich mierzy się z własnymi nieszczęściami, z problemami ekonomicznymi, nieporozumieniami z biskupem, krytyką ze strony współbraci, a także wymaganiami wiernych. Bywają też godziny samotności, w których obecność Boga i Dziewicy Maryi wydają się znikać, tak jak w „Nocy ciemnej” Św. Jana od Krzyża. Quare me repulisti? Et quare tristis incedo, dum affligit me inimicus?[czemu mnie odrzucasz i czemu smutny chodzę, gdy nieprzyjaciel mnie nęka]. Gdy demon wije się podstępnie między internetem a telewizorem, quærens quem devoret [szukając kogo by pożreć], wykorzystując nasze zmęczenie odstępstwem. W takich przypadkach, z którymi wszyscy musimy się mierzyć, tak jak nasz Pan w Getsemani, to właśnie w nasze Kapłaństwo chce uderzyć szatan, działając tak przekonująco, jak Salomea przed Herodem, prosząc nas o dar głowy Jana Chrzciciela. Ab homine iniquo, et doloso erue me [wybaw mnie od człowieka fałszywego i podstępnego]. W tej próbie wszyscy jesteśmy tacy sami: ponieważ zwycięstwo, które chce odnieść nieprzyjaciel, nie odnosi się tylko do biednych dusz ochrzczonych, ale także do Chrystusa Kapłana, którego namaszczenie nosimy.

Z tego powodu, dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, Msza Święta trydencka jest jedyną kotwicą ratunku katolickiego kapłaństwa, ponieważ w niej kapłan odradza się każdego dnia w tym uprzywilejowanym czasie intymnego zjednoczenia z Trójcą Przenajświętszą i z niej czerpie niezbędne łaski, aby nie popaść w grzech, aby postępować na drodze świętości i aby na nowo odkryć zdrową równowagę, z którą może stawić czoła swojej posłudze. Każdy, kto uważa, że wszystko to można zlikwidować jako kwestię czysto ceremonialną lub estetyczną, nie zrozumiał nic z własnego powołania kapłańskiego. Ponieważ Msza Święta „wszechczasów” – i rzeczywiście taka jest, ponieważ odwiecznie była zwalczana przez Wroga – nie jest uległą kochanką, która ofiarowuje się komukolwiek, ale raczej zazdrosną i czystą Oblubienicą, tak zazdrosną jak Pan.

Czy chcesz się podobać Bogu, czy temu, który cię od Niego oddala? Podstawa tego pytania jest zawsze taka sama: wybór pomiędzy łagodnym jarzmem Chrystusa a kajdanami niewoli Jego przeciwnika. Odpowiedź ukaże się wam w sposób jasny i klarowny w chwili, gdy i wy, zachwycając się tym ogromnym skarbem, który był przed wami ukryty, zrozumiecie, co to znaczy sprawować Najświętszą Ofiarę nie jako żałośni „przewodniczący zgromadzenia”, ale raczej jako „słudzy Chrystusa i szafarze tajemnic Bożych” (1 Kor 4, 1).

Weźcie do ręki Mszał, poproście o pomoc znajomego kapłana i wejdźcie na Górę Przemienienia: Emitte lucem tuam et veritatem tuam: ipsa me deduxerunt, et adduxerunt in montem sanctum tuum, et in tabernacula tua. [Ześlij światłość swoją i prawdę swoją, one mnie poprowadzą i przywiodą na świętą górę Twoją, aż do przybytków Twoich]. Jak Piotr, Jakub i Jan, będziecie wołać: Domine, bonum est nos hic esse – „Panie, dobrze, że tu jesteśmy” (Mt 17,4). Albo słowami Psalmisty, które celebrans powtarza na Offertorium: dilexi decorem domus tuæ, et locum habitationis gloriæ tuæ. [Umiłowałem Panie piękność domu Twego, stałe mieszkanie Twojego majestatu.]

Gdy ją odkryjecie, nikt nie będzie w stanie odebrać wam tego, przez co Pan nie nazywa was już sługami, lecz przyjaciółmi (J 15, 15). Nikt nigdy nie będzie w stanie przekonać was do wyrzeczenia się Go, zmuszając was do zadowolenia się Jego fałszywym obrazem, które zrodziły zbuntowane umysły. Eratis enim aliquando tenebræ: nunc enim lux in Domino. Ut filii lucis ambulate. „Niegdyś bowiem byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu. Postępujcie więc jak dzieci światłości” (Ef 5, 8). Propter quod dicit: Surge qui dormis, et exsurge a mortuis, et illuminabit te Christus. „Dlatego mówi: Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a Chrystus cię oświeci” (Ef 5, 14).

+Carlo Maria Viganó, Arcybiskup

2 stycznia 2022
Najświętszego Imienia Jezus
.
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
.
.
.
NIE MAJĄ WYJŚCIA... KOCHAJ, ALBO GIŃ:

.
.
.
..More
.
.
.
NIE MAJĄ WYJŚCIA... KOCHAJ, ALBO GIŃ:


.

.
.
..
1210
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
MYŚLI TEOLOGICZNE
odnoszące się do błędów współczesnych

Vae! qui sapientes estis in oculis vestris,
et coram vobismet ipsis prudentes!
(*)
O. Mikołaj Jamin OSB
O JEDNOŚCI PRAWDZIWEJ RELIGII
I.

Utrzymywać że Bóg jest zarówno uczczony przez wszystkie religie, które tylko znajdują się na ziemi, jest to tolerantyzm, który rozwiązłość wymyśliła, bezczelność ogłosiła, a który rozum potępia. Jedna …More
MYŚLI TEOLOGICZNE
odnoszące się do błędów współczesnych

Vae! qui sapientes estis in oculis vestris,
et coram vobismet ipsis prudentes!
(*)
O. Mikołaj Jamin OSB
O JEDNOŚCI PRAWDZIWEJ RELIGII
I.

Utrzymywać że Bóg jest zarówno uczczony przez wszystkie religie, które tylko znajdują się na ziemi, jest to tolerantyzm, który rozwiązłość wymyśliła, bezczelność ogłosiła, a który rozum potępia. Jedna tylko religia jest na świecie, tak jak jest tylko jeden Bóg; i ona sama tylko Najwyższą Istotę uczcić może.
II.
Religia, która twierdzi, że wszystkie inne są także dozwolone, nie jest religią, ale raczej szyderstwem ze czci religijnej, ponieważ Boga czyni bałwanem, u którego wszelki hołd jest w równej cenie. I jakże! toż poganin który czci wiele bogów; żyd, chrześcijanin, mahometanin, którzy czczą tylko jednego: chrześcijanin, który odrzuca Mahometa jak zwodziciela, mahometanin, który go czci jako największego z proroków? żyd który ukrzyżował JEZUSA Chrystusa jako bluźniercę; chrześcijanin, który Go uznaje za Mesjasza przepowiedzianego przez proroków i od narodów pożądanego: deista, który nie dopuszcza objawienia, żyd, chrześcijanin, mahometanin, którzy je dopuszczają: chrześcijanin, który czci JEZUSA Chrystusa jako Syna Bożego współistotnego Ojcu Swojemu, i socynianin, który Go czyni stworzeniem; toż mówię od tych wszystkich oddawane hołdownictwo Bóstwu, miałoby Mu się równo podobać? Ale precz od nas tak straszne bluźnierstwo. Istota Najwyższa nie może approbować takich religii, które się nawzajem wykluczają: Bóg nasz jest Bóg zawistny [(por. Wj. 34, 14)].
III.
Tolerantyzm, w oczach ludu grubego i nieoświeconego, jest dziwotwornym zbiorem zabobonu; lecz w oczach tych, którzy jakożkolwiek rozumują przez wnioski, jest zniszczeniem wszelkiej religii. Sam rozum wskazuje tym wszystkim, którzy się go radzą, iż taka cześć jest zwodnicza, i krzywdząca nieskończenie doskonałą Istotę, jaką jest Bóg.
IV.
Nadaremno dla usprawiedliwienia tolerancji, chciano by ją okryć płaszczykiem umiarkowania. Rzekłszy właściwie jest to miłość bez światła, okrutna słodycz, fałszywy pokój. Religia nie jest to żaden system, ani filozofia, w której by można zdanie zmieniać, ale główny obowiązek. Biada temu, kto nie trzyma się prawdziwej!
V.
Jeżeli Rzym pogański wpośród swoich tryumfów wprowadza na łono swoje tolerantyzm; jeżeli Pani świata, zgromadza z niego do siebie wszystkie zabobony (a), mieszcząc w owym sławnym Pantheonie wszystkich bogów włoskich, greckich, egipskich i wszystkich innych narodów; jeżeli wyrzuca spod swojej tolerancji jedyną prawdziwą religię, to wszystko nie powinno zadziwiać. Bo jest rzecz naturalna, że błędy cierpią naturalnie jedne drugie; ciemności zgadzają się z ciemnościami. Ale ażeby prawdziwa religia miała dopuszczać wszystkie inne, to by było sprzecznością: prawda z istoty swej, jest kłamstwa nieprzyjaciółką.
(a) Cum pene omnibus dominaretur gentibus, omnium gentium serviebat erroribus, et magnam sibi videbatur assumpsisse Religionem, quia nullam respuebat falsitatem. S. Leo Magnus Serm. I. natal. Apost. Petri et Pauli.
VI.
Dlaczegóż Sekta duchów mocnych oświadcza się za tolerantyzmem w materii religii? Same namiętności ludzkie, niechaj rozwiążą to zagadnienie. Żeby zaspokoić sumienie swoje, nie chciałoby się być bez religii; a iżby dogodzić pożądliwości swojej bez niespokojności, nie wybiera się żadnej w szczególności. Mara religii powszechnej onę zastępuje, i zagłusza sumienie na zgryzoty, jakie by wynikały, z naruszenia obowiązków religii partykularnej: i tak to sztuczna pożądliwość prowadzi człowieka do swych zamiarów.
VII.
Nowi filozofowie nie głoszą nic innego jak tylko tolerancję, a tymczasem nie chcą tolerować religii swego własnego kraju. Co za niekonsekwencja! Doktorowie, którzy obalają z jednej strony to, co z drugiej strony usiłują budować, niewarci są tego aby ich słuchać: tym czasem mają szczęście że ich słuchają. O czasy! o obyczaje!
VIII.
Tak jest, prawdziwa religia nie jest tolerująca, ale też jej nietolerancja nie jest okrutna: polega ona tylko na tym przekonaniu, że nie znajdując się na jej łonie, zbawienia spodziewać się nie można, i na ubolewaniu nad przyszłym losem tych, którzy się jej nie trzymają. Religia nikomu gwałtu nie czyni; wpaja się przekonaniem (a). Ubiegająca się tylko za pozyskaniem serc, odrzuca wszelki hołd wymuszony. Kto ją wyznaje wbrew woli swojej, zgoła jej nie wyznaje.
(a) Piae Religionis est proprium, non cogere sed suadere. S. Athanasius In Apol. 2.
IX.
Omylić się w wyborze religii, jest to największe nieszczęście, jakie tylko człowiekowi zdarzyć się może. Prawdziwej religii nie można odrzucić bezkarnie. Prawda, mówi jeden z Ojców Kościoła (a), czybyśmy chcieli czy nie chcieli odniesie tryumf nad nami. Największą mizerią dla człowieka jest, że prawda tryumfuje nad nim pomimo woli jego.
(a) Bonum est homini ut eum veritas vincat volentem, quia malum est homini ut eum veritas vincat invitum. Nam ipsa vincat necesse est, sive negantem sive confitentem. S. Augustinus Epist. 238. ad Pasch. cap. 5. n. 29.
X.
Prawdziwa religia, jest to prawdziwa cześć Boga prawdziwego, veri Dei verus cultus. Jest to relacja między Bogiem i człowiekiem, jednocząca z sobą te dwie ostateczności, które nieskończona odległość zdaje się od siebie oddzielać; która uczy człowieka czym jest Bóg względem niego, a czym on jest względem Boga; co Mu jest winien, i czego od Niego spodziewać się może. Ale jakiż jest sposób poznania prawdziwej religii? Udamyż się po rozwiązanie tego zapytania, do Trybunału Filozofii? Nie, Bóg nie poddał religii pod fantazje ludzkie. Sam urządził hołd, którego od nas wymaga.
XI.
Prawdziwa tedy religia, powinna się znamionować przez charaktery Boskie. Lecz postrzegamy na świecie tylko cztery religie, to jest pogańską, żydowską, chrześcijańską, mahometańską. Któraż będzie z tych, co nosi na sobie piętna religii Boskiej? Wnijdźmy w szczegóły.
XII.
Poganizm wystawia mi tylko zamęt omamień, kłamstwa i nieprawości; stworzenia, postawione na tronie Bóstwa, aby na nim odbierały cześć Boską; bogowie, oddani największym zbrodniom, Jowisz cudzołożnik, Wenus bezwstydna, Merkuriusz złodziej... cześć Boska oddawana Cesarzom sławnym przez swoje rozpusty; człowiek upadający na twarz przed dziełem własnych rąk swoich; a naostatek święta obchodzone przez igrzyska bezbożne, częstokroć krwią zbroczone, albo rozpustne. Religia, tak sprzyjająca zepsuciu obyczajów, nie może być żadnym sposobem prawdziwą religią, której szukamy.
XIII.
Mahometanizm, nie wystawia mi nic, tylko wszystko wzgardy godne w swoim autorze, w swoim Kodeksie, i w ostatecznym końcu swoim.
Mahomet fundator tej religii, zaczyna jako oszust, postępuje dalej jako tyran, kończy jak zbrodzień. Najprzód ten filut, nie mogąc poselstwa swego dowieść cudami, wmawia w żonę swoją, a przez nią w wielu innych, że paroksyzmy wielkiej choroby, której on podlegał, były tylko zachwyceniami, pochodzącymi z nadzwyczajnego przestawania z Archaniołem Gabrielem. Powadze swojej taką wiarę zjednawszy, podaje się za człowieka od Boga natchnionego, i rozprzestrzenia religię swoją, drogami najgwałtowniejszymi; Apostołami jego są, nie męczennicy, ale żołnierze opowiadający jego bałamuctwa z orężem w ręku. Na koniec umiera, nie za naukę swoją, ale otruty przez niewiastę, którą był uwiódł, i która tym sposobem dowiedzieć się chciała, czy on w rzeczy samej był oszustem albo Prorokiem.
Alkoran, który jest Kodeksem praw jego, jest pełen dziecinnych bajek, niewiadomości i sprzeczności. Miesza w nim Najświętszą Pannę z Marią siostrą Aarona; powiada, że żydzi chcieli zabić JEZUSA Chrystusa, ale że Bóg wybawił Go cudownie, i że inny natomiast został ukrzyżowany. Wydaje świadectwo Mojżeszowi, JEZUSOWI Chrystusowi i Najświętszej Pannie. Ale jeżeli Ewangelia jest prawdziwa, to Mahomet jest bezbożnik na mocy samejże Ewangelii. A jeżeli Ewangelia jest fałszywa, na cóż mówi że w nią wierzyć trzeba, i że przyszedł tylko w tym celu, aby ją potwierdził? Cała religia jego na tym się zasadza, aby się modlić twarzą ku Mekce obróconą, ofiarować źrebiątko wielbłądzicę stojącą już na nogach swoich, zabijać niewiernych, mieć tak wiele żon ile ich wyżywić można, umywać się często, wstrzymywać się od [jedzenia mięsa] niektórych zwierząt, i wierzyć że Mahomet jest wielkim Prorokiem.
Zamiar do którego wiedzie ta religia jest oburzający. Błogosławieństwo i nagroda, jaką obiecuje jest sprośna, same tylko pomyślenie o niej, jest zdolne do obrażenia wszystkich osób cnotliwych. Ustanowienie prędkie i raptowne tej religii, jest zgoła ludzkie: jest tryumfem pożądliwości, gwałtowności, polityki, matactwa, niewiadomości, słowem wszystkich występków. Nie dziw tedy, że serce ludzkie zepsute jakim jest, stało jej się przychylne. Nie, religia tak gruba, nie może być religią prawdziwą.
XIV.
Obracam się teraz do religii żydowskiej, i upatruję w niej wiele charakterów Bóstwa: nauka wysoka, moralność czysta, prawa mądre, następstwo mężów wielkich cnotą zaszczyconych, cudotwórców, proroków; ale również spostrzegam w niej widoczne znaki odrzucenia. Widzę jej wyznawców od siedemnastu set lat, bez Świątyni, bez ołtarzów, bez kapłanów, bez ofiar, rozproszonych wpośród narodów, a nie mieszających się z żadnym ludem. Stąd zdaje mi się powinienem wnieść widoczne przeklęctwo, które ich ściga za jakąś wielką zbrodnię ich ojców (a). Musi tedy być, mówię sam w sobie, iż Bóg wybrał sobie inny lud aby pośród niego ustanowił cześć Swoją. Ale któryż jest ten lud?
(a) Et respondens universus populus, dixit: Sanguis ejus super nos, et super filios nostros. Math. cap. 27. v. 25. (**)
XV.
Oto są to chrześcijanie. O jakież to charaktery Bóstwa jaśnieją w chrystianizmie! Niedościgłość tajemnic jego, których poznanie przekracza nieskończenie pojętność rozumu ludzkiego; czystość i surowość jego moralności, która oburza przeciwko sobie wszystkie namiętności; proroctwa jasne, wyraźne i oczywiście wypełnione, które go przepowiedziały; cuda rozliczne, publiczne i niezaprzeczalne, którymi jego fundatorowie poselstwa swego dowiedli; stan podły i wzgardzony tych, którzy go ogłosili; jego ustanowienie się cudowne wpośród największych przeszkód; męstwo niepojęte niezliczonej liczby męczenników, wszelkiej płci, wszelkiego wieku, wszelkiego stanu, którzy przez wylanie krwi swojej oddali mu świadectwo, zastosowanie tej religii do potrzeb człowieka... Jakież to są potężne dowody na przekonanie każdego człowieka myślącego.
XVI.
Pierwszy charakter Bóstwa chrystianizmu: Niedościgłość Tajemnic. Co przekracza rozum nieskończenie, to nie może być przedmiotem wynalazków jego: tajemnice zaś religii chrześcijańskiej, możliwości rozumu ludzkiego nieskończenie przekraczają; jako to Natura prosta i jedyna, istniejąca w trzech Osobach rzetelnie od siebie różnych; Syn tak dawny jak Ojciec jego; Bóg stający się człowiekiem w wnętrznościach Panieńskich; Bóg umierający za grzeszników; i własną mocą zmartwychwstały; zmartwychwstanie, które ma wszystkie groby otworzyć przy końcu świata, jeden grzech popełniony przez jednego, a wszystkim wspólny.... Układ tedy religii chrześcijańskiej nie może być dziełem ludzkim co do wynalazku, a jeszcze mniej co do wykonania. Do całego zbioru nauk niepojętych, nie mogą ludzie ludzi namówić, jeżeli w tym Sam Bóg działać nie będzie.
XVII.
Drugi charakter Bóstwa: Czystość i surowość moralności. Wkłada na nas najsurowsze i najszersze powinności względem Boga, względem bliźniego, i względem nas samych. Względem Boga, nakazuje nam miłować Go nade wszystkie rzeczy, nie oddawać czci jak tylko Jemu Samemu i czynić wszystkie sprawy na chwałę Jego, przenosić cześć Jego nad interes nasz, wyrzec się wszystkiego, nawet życia samego raczej, aniżeli przestąpić najmniejsze przykazanie tego najwyższego Prawodawcy.
Względem bliźniego, nakazuje nam abyśmy go miłowali tak jak siebie samych; obchodzić się ze wszystkimi ludźmi tak, jakbyśmy chcieli żeby oni się z nami obchodzili; nie czynić tego drugim, czegobyśmy nie chcieli aby nam czyniono; być względem wszystkich pokornymi, uprzejmymi, uczynnymi, miłosiernymi; znosić ich niedoskonałości; darować im z całego serca krzywdy, którebyśmy mogli od nich odebrać; miłować nawet najokrutniejszych nieprzyjaciół naszych; szanować przełożonych; oddawać cesarzowi co jest cesarskiego; być posłusznymi jak Bogu Samemu panom chociażby najprzykrzejszym; dopuścić raczej aby nam wszystko zabrano, aniżeli buntować się przeciwko władzom.
Względem nas samych, rozkazuje nam być trzeźwymi, wstrzemięźliwymi, czystymi; zakazuje nam nawet samej myśli o występku, żądzy nieczystych, wyobrażeń nieprzyzwoitych, rozmów rozwiązłych; nakazuje nam wyrzec się samych siebie, zwyciężać skłonności swoje, nieustanną wojnę toczyć przeciwko namiętnościom, gardzić dobrami ziemskimi, posiadać je bez przywiązania, być zawsze gotowymi je opuścić. Wystawia nam upokorzenia, podłość, wzgardę, cierpienia i wszystkie przykrości tego żywota, jako środki prowadzące nas do prawdziwej szczęśliwości, której charakter jest ze wszech miar duchowy. Błogosławieni, mówi ona, ci którzy płaczą, bo pocieszeni zostaną (a).
Co za moralność! Jak jest wzniosła! jak czysta! jak święta! ale również jak jest surowa! Co to jest! przymuszać się zawsze, gwałt sobie zadawać zawsze, namiętności swoje trzymać zawsze na wodzy, a to pod utratą wiecznej szczęśliwości? Czyż mogliby ludzie do takiej moralności świat namówić? Nie zaiste, nie jest to dzieło ludzkie, lecz dzieło Boskie.
(a) Beati qui lugent, quoniam ipsi consolabuntur! Math. cap. 5. v. 5.
XVIII.
Trzeci charakter Bóstwa, jest świadectwo proroków, którzy przepowiedzieli narodzenie Prawodawcy tej religii, i główniejsze wypadki życia Jego, a to przez długie i nieustanne następstwo wyroków jaśniejszych jedne nad drugie. Ci prorocy wychodzą na widok w różnych wiekach, jakby jacy gońcowie wyprawieni tedy owedy przez wielkiego Króla, dla oznajmienia ludziom o przybyciu Syna Jego. Narody Go oczekują i pragną. Przybywa naostatek, w pełni czasów, a w narodzeniu Jego, mówi św. Augustyn i w życiu Jego, w mowach Jego, w sprawach Jego, w cierpieniach Jego, w śmierci Jego, w zmartwychwstaniu Jego i wniebowstąpieniu Jego, dopełniają się wszystkie przepowiednie proroków (a). O jakże to jest prawdziwa religia! która może się chlubić, że Prawodawcę swojego ma przepowiedzianego daleko przed przyjściem Jego, przez narzędzia samego Bóstwa! Któż bowiem w rzeczy samej, mógł objawić prorokom na wiele wieków przed przyjściem Jego, to co się tyczyło JEZUSA Chrystusa, jeżeli nie Ten, w obliczu Którego wszystkie czasy, jakby teraźniejsze są obecne.
(a) Venit et Christus, complentur in ejus ortu, vita, dictis, factis, passionibus, morte, resurrectione, ascensione, omnia praeconia Prophetarum. S. Augustinus Epist. ad Volus. 137. n. 16. Edit. Benedict.
XIX.
Czwarty charakter Bóstwa jaśnieje w cudach, które Bóg czynił dla uwiarygodnienia opowiadania Ewangelii, cuda naznaczone cechą Wszechmocnego i cechą prawdy; cuda, które podbiły dumę filozofów, rozpędziły przesądy pospólstwa, odmieniły obyczaje, i otworzyły oczy na światło: dodając kaznodziejom ewangelicznym takiej potężności i takiej wymowy, jakiej wymowa rzymska i ateńska nie znały, i której siła przekonująca polega nie na periodach ani figurach, ale na cudach. W rzeczy samej, tym którzy byli onych świadkami, naturalnie należało tak rozumować: natura nie jest posłuszna oszustom; tymczasem widzimy, że jest posłuszną tym kaznodziejom bez żadnego oporu: nie powinniśmy ich tedy uważać za oszustów, lecz za posłańców Boskich, którzy nam prawdę przynoszą.
"Tak jest, Panie, jeżeli to w co my wierzymy jest błędem, to Ty sam nas zwiodłeś; ponieważ ten błąd jest uwiarygodniony przez takie znaki i cuda, które mogą być czynione tylko przez Ciebie" (a). Ale precz od nas to bluźnierstwo. O Prawdo przedwieczna! Ty nie możesz zwieść nikogo. Rzeknijmy raczej, w świętym zapale wdzięczności: "Świadectwa Twoje, o mój Boże! są wiary najgodniejsze" (b).
(a) Domine, si quod credimus error est, a te decepti sumus; nam ea quae credimus, confirmata signis et prodigiis fuere, quae nonnisi per te facta sunt. Richardus a S. Vict. lib. II. de Trinit. cap. 2.
Illi (Apostoli) autem profecti, praedicaverunt ubique, Domino cooperante et sermonem confirmante sequentibus signis. Marci cap. 16. v. 20.
(b) Testimonia tua credibilia facta sunt nimis. Ps. 92. v. 7.
XX.
Piąty charakter Bóstwa: jest stan podły i wzgardzony ludzi, których Bóg użył do ustanowienia Ewangelii (a). Przez kilka wieków filozofowie nauczali, rozumowali, rozprawiali w materiach religii, a nikogo nie nawrócili: zabobon i rozwiązłość, swoją drogą śmiało postępowały. JEZUS Chrystus przyszedłszy, wybrał nie krasomówców, nie filozofów; ale dwunastu ludzi wcale pospolitych, po większej części rybaków, bez rodu, bez wychowania, bez umiejętności, bez majątku, wyprawił ich, na opowiadanie nauki swojej wszystkim narodom, a oni bez dysputy, bez rozumowania, argumentowania, dokazali tego "że podciągnęli pod jarzmo wiary największe umysły, najwymowniejszych, najsubtelniejszych i najmędrszych ludzi na świecie; uczynili z nich, nie tylko naśladowców swoich, ale nadto kaznodziejów nauki zbawienia i prawdziwej pobożności" (b). Któż tu nie uzna [działania] mocy Bożej? (c). Ludzie którzy by chcieli cały świat oszukać, powinni by mieć więcej dowcipu, aniżeli drudzy. Widzimy tu w tym dziele dopełnienie owego dawnego wyroku: "Zepsuję mądrość mądrych, i odrzucę umiejętność roztropnych. Gdzież się podzieli mędrcowie, gdzie się podzieli uczeni, gdzie się podzieli literaci światowi? Nie okazałże Bóg głupstwa ich mądrości?" (d).
(a) Quae stulta sunt mundi elegit Deus, ut confundat sapientes; et infirma mundi elegit Deus, ut confundat fortia; et ignobilia mundi et contemptibilia elegit Deus, et ea quae non sunt, ut ea quae sunt destrueret, ut non glorietur omnis caro in conspectu ejus. I. Cor. cap. I. v. 27. 25. 29. Vide S. Aug. Episc. ad Volus. Edit. Bened. n. 16.
Contra sophistas quoque seculi et sapientes mundi, Petrus et Joannes, Piscatores, mittuntur. S. Hier. lib. I. cap. 6. ad Anton. de modestia.
(b) Ex expertissimis, ex abjectissimis, ex paucissimis illuminantur, nobilitantur, multiplicantur praeclarissima ingenia, cultissima eloquia; mirabilesque peritias acutorum, facundorum atque doctorum subjugant Christo; et ad praedicandum viam pietatis salutisque convertunt. S. Aug. Episc. 137. ad Volus. n. 16. Edit. Bened.
(c) Digitus Dei est hic. Exod. cap. 8. v. 19.
(d) Scriptum est enim: Perdam sapientiam sapientium, et prudentiam prudentium reprobabo. Ubi sapiens? ubi scriba? ubi conquisitor hujus seculi? Nonne stultam fecit Deus sapientiam hujus mundi. I. Cor. cap. I. v. 19. 20.
Peribit enim sapientia a sapientibus ejus, et intellectus prudentium ejus abscondetur. Is. cap. 29. v. 14.
XXI.
Szósty charakter Bóstwa jest wielkość przeszkód, które się opierały ustanowieniu Ewangelii. O święta Religio! jakże mi się wydajesz być cudowną w twojej kolebce! twój ustanowiciel rodzi się w stajence, wychowuje się przy warsztacie ciesielskim, a potem zostaje ukrzyżowany jako zwodziciel między dwoma łotrami; uczniowie jego idą w kajdany jak oszustowie; a tymczasem wpośród tych przeszkód, zdolnych do zniszczenia wszelkiego przedsięwzięcia ludzkiego, ty się utwierdzasz, i rozszerzasz się coraz bardziej a bardziej (a). Źródełka twoje, zdają się być maleńkie, ale z nich wypłynęły wielkie rzeki (b) Mądrość kilku prostych rybaków, dowiodła głupstwa mądrości filozofów (c); słabość odniosła zwycięstwo nad potęgą. Drzewo ukrzyżowanego, stało się Katedrą Nauczycielską (d). Tak jest, to dzieło jest Pańskie, i jest cudowne w oczach naszych. (e).
Gdyby kto, przed przyjściem Mesjasza, chciał był przedsięwziąć uczynić taką odmianę na świecie, jaką on uczynił, przy pomocy takichże kaznodziejów, i wpośród takichże przeszkód, to przedsięwzięcie [takie] zdałoby się być wszystkim niemożliwe do wykonania, chyba tylko samej potędze Boskiej: owoż ta odmiana stała się przez JEZUSA Chrystusa, a deista nie jest nią poruszony. Co za ślepota!
(a) Magister suspensus est, et servi vincti sunt, quotidie religio crescit. S. Hier. Epist. 159. ad Hebid.
(b) Flumina, magna vides, parvis de fontibus, orta. Ovid. lib. I. de Remed. amor.
Numero exigui per mundum disseminantur, populos facilitate mirabili convertunt, inter inimicos augentur, persecutionibus crescunt, per afflictionum angustias, usque in terrarum extrema dilatantur. S. Aug. Epist. 137. ad Volus. n. 16.
(c) Scientia piscatorum, stultam fecit scientiam philosophorum. S. Ambr.
(d) Lignum pendentis, Cathedra factum est docentis. S. Aug. serm. 234. in Dieb. Paschal.
(e) A Domino factum est istud, et est mirabile in oculis nostris. Ps. 117. v. 22.
XXII.
Siódmy charakter Bóstwa, jest śmierć okrutna, którą Apostołowie opowiadanie swoje przypieczętowali. Jacyż to świadkowie, jacy ludzie którzy dają się zarzynać dla udowodnienia świadectwa swego! jak są prawdziwi! Nikt nie umiera dobrowolnie, dla poparcia matactwa przez siebie ułożonego. Prawdą jest, iż widziano fanatyków umierających za opinie, przy których aż do głupstwa stali uporczywie. Ale Apostołowie potwierdzali czyny, o których świadectwo dawali, że one widzieli: nikt zaś nie potwierdza zdarzonego czynu przez upór albo przez imaginację; nikt nie świadczy z niebezpieczeństwem swojego życia, jakoby widział to, czego nie widział, chyba że oszaleje.
A do tego, trzeba uczynić różnicę, między zwodzicielem a osobą zwiedzioną. Człowiek zwiedziony około błędu, powszechnym mniemaniem uwiarygodnionego, za obronę jego może umierać. Sumienie, chociaż błędne, zastępuje u niego miejsce prawdy i światła: do tego bojaźń Boża, która mu nakazuje dla religii wszystko raczej poświęcić, aniżeli onej odstąpić, dodaje mu nowego męstwa. Ale położenie zwodziciela jest bardzo odmienne. To wszystko, co może zabezpieczać osobę zwiedzioną, obraca się przeciwko niemu; musi on sprzeciwiać się prawdzie sobie znanej, sumieniu swemu, i Bogu samemu; musi jakby w zapasy wchodzić z tym wszystkim, co może utwierdzać pierwszych. Wszystko w nim sprzeciwia się śmierci dobrowolnej.
XXIII.
Ósmy charakter Bóstwa, jest stan teraźniejszy narodu żydowskiego, owego to ludu przedziwnego. Cały wschód i zachód odmieniły postać, wszystkie ludy pomieszały się; on sam tylko stawszy się przedmiotem wzgardy wszystkich narodów od siedemnastu wieków, przetrzymuje wszystkie, i sięga wstecz aż do rodu Abrahama. Zwyciężony i podbity przez Rzymian, nie poszedł za ich zabobonami; rozproszony na wszystkie strony, zachował zawsze do praw swych przywiązanie. Nieszczęścia tego narodu, dowodzą nam prawdy Proroctw, ponieważ one były przepowiedziane: zachowanie jego, okazuje szczególny zamiar Opatrzności, chcącej zachować dla Religii Chrześcijańskiej żywe świadectwo jej prawdziwości, ponieważ też same Proroctwa, które przepowiedziały odrzucenie Żydów, przepowiedziały także i wezwanie Pogan. Ten lud utrzymał się aż do tych czasów, ażeby, jak uważa św. Augustyn "był świadkiem niepodważalnym Pisma świętego po wszystkich częściach świata, skąd Bóg miał zgromadzać tych wszystkich, którzy składają Kościół Jego. Tak jest, ten naród wszędzie rozproszony, oddaje wszędzie świadectwo Religii Chrześcijańskiej; okazując ludom, że jeżeli JEZUS Chrystus od tylu wieków poczytany jest za fundament nadziei naszej o żywocie wiecznym, to nie jest [to] dziełem powagi ani omamienia ludzkiego, ale jest to prawda ugruntowana na Proroctwach napisanych i ogłoszonych dużo wcześniej przed zdarzeniem, i tak świątobliwie aż do naszych wieków przez Żydów dochowanych" (a). O jakże jest ta Religia czci godna, której dowody, są tak pilnie strzeżonymi nawet w Archiwach największych jej nieprzyjaciół!
Zacięty upór żydowski, który trwa aż dotąd w ich potomkach; zachowanie ich wpośród narodów, stanowi jeden z wielkich dowodów prawdziwości wiary naszej. Gdyby się byli wszyscy nawrócili, mielibyśmy tylko świadków podejrzanych, a gdyby Bóg mściciel zbrodni był ich wygładził spośród ziemi, w ogóle żadnych byśmy nie mieli.
(a) Quod vero in Psalmo quinquagesimo octavo de Judaeis intelligitur, dicente, ne occideris eos, ne quando obliviscantur legis tuae, convenienter mihi videtur intelligi ita esse praenuntiatum, eandem gentem etiam debellatam, atque subversam, in populi victors superstitiones non fuisse cessuram, sed in veteri lege mansuram, ut apud eam esset testimonium scripturarum toto orbe terrarum, unde ecclesia fuerat evocanda. Nullo enim evidentiore documento ostenditur gentibus, quod saluberrime advertitur, non inopinatum aut repentinum aliquid institutum spiritu praesumptionis humanae, ut Christi nomen in spe salutis aeternae tanta auctoritate praepolleat, sed olim fuisse prophetatum atque conscriptum. Nam ipsa prophetia, quid aliud nisi a nostris putaretur esse conficta, si non de inimicorum codicibus probetur. S. Aug. Epist. 149. ad Paulinum. n. 9.
Et hoc enim magnum est, quod Deus praestitit ecclesiae suae ubique diffusae, ut gens Judaea merito debellata et dispersa per terras, ne a nobis haec composita putarentur, codices Prophetiarum nostrarum ubique portaret, et inimica fidei nostrae testis fieret veritatis nostrae. S. Aug. lib. I. de consensu Evangel. cap. 16. v. 4. pag. 17. & 18. tom. III. parte: 2. Edit. Benedict.
XXIV.
Dziewiąty charakter Bóstwa, jest krew Męczenników wszelkiego wieku, wszelkiej płci, wszelkiego stanu, którzy woleli umrzeć za Religię Chrześcijańską, aniżeli jej odstąpić, poznawszy onę. W rzeczy samej ich stateczność nie mogła być tylko skutkiem przekonania, na mocy dowodów zasadzonego.
Na próżno usiłowałby kto zarzucać, iż to przekonanie było skutkiem przesądów wychowania. Bo to nie byli sami tylko chrześcijanie z urodzenia; ale oprócz nich niezmierna liczba osób, które z pogan stawszy się chrześcijanami, miały przesądy zupełnie chrystianizmowi przeciwne, a które jednak, chciały za tę Religię umierać, gdy ją poznały.
Nadaremnie jeszcze na osłabienie tego dowodu rzekłby kto, że Męczennicy byli to ludzie z motłochu pospólstwa. Czynić taki zarzut, jest to nieznać obyczajów pospólstwa. Lud albowiem przeciwnie, w takiej materii, ma zwyczaj trzymać się pomyślności, okazałości, powagi, a nienawidzić prawdy ogołoconej z tych powabów. Miałżeby się odmienić w tej okazji, stając się przeciwnym sobie samemu? Ale nadto nie są [to] tylko ludzie pochodzący z motłochu pospólstwa, którzy się zabijać dają; ale są to jeszcze ludzie uczeni i mędrcowie, jako to Ignacy, Polikarp, Klemens, Justyn, Ireneusz, Cyprian... (I). Osoby wyższe nad przesądy. Musieli oni tedy być bardzo mocno przekonanymi o prawdzie Religii, kiedy jej poświęcili życie swoje. Cóż to jest za osobliwy rodzaj zbrodni, mówił Tertulian, z której chlubi się winowajca, i o którą pragnie być oskarżony, ażeby w swojej katowni znalazł szczęśliwość! (a). Takim było w oczach Męczenników wyznawanie chrystianizmu.
(a) Quid hoc mali est, cujus reus gaudet, cujus accusatio votum est, et poena felicitas! Tertul. Apol.
(I) Zob. Akta szczerze wybrane pierwszych męczenników, wydane przez Dom Thierry Ruinarta Benedyktyna Kongregacji Św. Maura. (Acta Martyrum p. Theodorici Ruinart opera ac studio collecta selecta atque illustrata. Ratisbonae 1859, ss. XVI+676; – przyp. red. Ultra montes)
XXV.
Dziesiąty charakter Bóstwa Religii Chrześcijańskiej, jest stosowność onej do wszystkich potrzeb człowieka. Postrzegam w sobie tylko same sprzeczności: szanuję cnotę, a dopuszczam się złego którym pogardzam (a). Moje dziwactwo jest bardzo wielkie, dosyć jest zakazać mi jakiej rzeczy, ażebym ją miłował (b); a jeżeli mi jej pozwolą, to ją sobie natychmiast zbrzydzę (c). Tenże sam przedmiot miłuję i nienawidzę z kolei (d), chcę i nie chcę, częstokroć u mnie człowiek wieczorny nie jest człowiek ranniejszy. Jestem samą niestatecznością. Czuję w członkach moich prawo sprzeciwiające się prawu rozumu mego: i wołam w tej mojej dolegliwości: któż mnie wybawi z tego ciała śmierci? (e). Mój rozum zdobywa się na próżne usilności, ażeby się podniósł ku Bóstwu: nieszczęsny jakiś ciężar, infelix pondus, ciągnie go zawsze ku ziemi. Urodzony z niewiasty, bardzo krótko żyję; napełniony jestem wielorakimi mizeriami; ukazuję się na świat, tak jak ów kwiatek, który zaledwie co się rozwinie, jużci nogami zdeptany bywa; jestem jako cień, i nie trwam nigdy w jednakim stanie (f). Uważam z smutnego doświadczenia "że ciężkie jarzmo obarcza człowieka, zaraz od dnia narodzenia aż do dnia śmierci jego" (g). Ledwie nierzekłbym z jednym mędrcem starożytnym (h), że pierwszym dobrem człowieka byłoby nie rodzić się, a drugim umrzeć zaraz po narodzeniu. Szukam sam w sobie lekarstwa, na moje dolegliwości, lecz nadaremno. Otwieram księgi Filozofów, którzy się czynią Doktorami rodu ludzkiego: czytam, odczytuję: a zamiast światła którego szukam znajduję w nich tylko ciemności. Udaję się tedy do Chrześcijan, ci pokazują mi księgi, które nazywają świętymi, i które w rzeczy samej cechą Bóstwa są naznaczone. Otwieram one i przebiegam. I zaraz na wstępie, w grzechu mego pierwszego Rodzica odkrywam historię, i początek moich wszystkich mizerii: w nichże dalej spostrzegam Najwyższego Lekarza przepowiedzianego wkrótce po wyprowadzeniu świata z niczego, oznajmionego w różnych wiekach przez ludzi natchnionych, który na ostatek ukazuje się, i w Religii swojej podaje mi światło na rozpędzenie ciemności, pomoc na zaratowanie mojej słabości, i lekarstwa na moje dolegliwości. Mogęż tedy potem, choćby na jeden moment powątpiewać, ażeby ta Religia, która potrzebom moim zaradza, nie miała być prawdziwa?
(a) Video meliora proboque, deteriora sequor... Ovid.
(b) Nitimur in vetitum semper, cupimusque negata. Ovid.
(c) Quod licet ingratum est, quod non licet, acrius urit. Ovid.
(d) Odi et amo, quare id faciam fortasse requiris? Nescio, sed fieri sentio, et excrutior. Catull.
(e) Video autem aliam legem in membris, repugnantem legi mentis meae. Infelix ego homo! quis me liberabit de corpore mortis hujus? Rom. cap. 7. v. 23-24.
(f) Homo natus de muliere, brevi vivens tempore, repletur multis miseriis, qui quasi flos egreditur et conteritur. Fugit sicut umbra, et nunquam in eodem statu permanet. Job. cap. 15. v. l-2.
(g) Jugum grave, super filios Adam a die exitus de ventre matris eorum, usque in diem sepulturae in matrem omnium. Ecclesiastici cap. 40. v. I.
(h) Primum non nasci, alterum quam cito mori. Theognis.
XXVI.
Jedenasty charakter Bóstwa, jest uproporcjonowanie Religii Chrześcijańskiej do wszystkich umysłów. Poganizm podobał się ludowi, który się powoduje tylko przez zmysły; uczeni ludzie, jeżeli się do niego stosowali publicznie, w gabinecie swoim pospolicie nim pogardzali; ci nie mogli tego sprawić, aby ich spekulacje zasmakowały pospólstwu, bo nie nosiły na sobie cechy prawdy, która powinna być dla wszystkich do pojęcia. Mahometanizm, może także smakować ludowi grubemu i cielesnemu; ale oburza osoby umiejące myśleć i rozumować. Milczenie polityczne, przez prawodawcę nakazane, było potrzebne do utrzymania religii bezrozumnej, i która ścisłego roztrząsnienia, powinna się była obawiać. Sam tylko Chrystianizm, ma tę chwalebną zaletę, że i mądrych i nieumiejętnych może razem zjednoczyć. Będąc wyższym nad filozofię mędrców, przecież jest do pojęcia ludziom najprostszym: wzniosły bez spekulacji, prosty bez podłości, pociąga do wierzenia wielkich rzeczy, umysły najmniejsze. A skądże to może pochodzić ta przeważność Religii Chrześcijańskiej nad inne, jeżeli nie stąd, iż ona nie zależąc ani od światła uczonych, ani od nieświadomości ludów, ale od samej woli Bożej, ma z sercem ludzkim stosunki Boskie.
XXVII.
Dwunasty charakter Bóstwa: jest nieskazitelność, w której się zachowała więcej jak od siedemnastu set lat, pomimo różnych natarczywości jej nieprzyjaciół. Może ona prawdziwie przystosować do siebie owe słowa Proroka: Nieprzyjaciele moi często na mnie napadali od młodości mojej... ci ludzie złośliwi, uderzali na mój grzbiet (tak jak na kowadło). Przedłużyli nieprawość swoją (przedłużając męki moje); ale Pan sprawiedliwy, skruszył głowę grzeszników, którzy się ze mną tak obchodzili (a).
Cesarz Julian usiłując przekonać o fałsz opowiadanie JEZUSA Chrystusa i zepsuć obecne świadectwo, które stan Żydów oddawał Religii Chrześcijańskiej przedsiębierze pobudować na nowo Kościół Jerozolimski, więcej jak na trzysta lat przedtem przez Tytusa zburzony. Z tym zamysłem do Jerozolimy ze wszystkich stron zwołuje Żydów. Pracują gorliwie około rozrzucenia starych fundamentów, w nadziei założenia nowych, wydobywają aż do ostatniego kamienia; a tym sposobem, nie wiedząc o tym, sami przykładają się do spełnienia proroctwa Zbawiciela. Chcą dzieło swoje dalej prowadzić ale o dziwne cudo zemsty Boskiej! gdy kopią fundamenta, wybuchające po wielokrotnie z nich płomienie pożerają robotników: nieustanność ognia czyni miejsce niedostępnym, i przymusza do zaprzestania tego przedsięwzięcia na zawsze. W całej starożytności nie masz nad to zdarzenia pewniejszego. Nie można bezkarnie chodzić w zawody z Bogiem.
Religia Chrześcijańska, w swoich fundamentach mocna i niewzruszona, wychodziła zawsze z zwycięstwem z potyczek które jej wydawano (c). Nie boi się ona badania Sofistów. Porfiriuszowie, Celsowie, Plotynowie,.... na próżno wszelkie subtelności swoje naprzeciw niej wysilali: Bayle, Voltaire, Jan Jakub Rousseau.... są tylko nudnymi tamtych odgłosami. Gardzi ona gwałtownością swych nieprzyjaciół: Cesarze więcej jak przez trzy wieki prześladowania, stępili na niej miecze swoje bezskutecznie; krew jej dziatek rozlewająca się na wszystkie strony, czyniła ją tym płodniejszą (d). Będąc zawsze wyższą nad niedołężne usilności ducha libertyńskiego, jeszcze i do dziś dnia pogląda tylko z politowaniem, na ten motłoch ciemny i wzgardzony mniemanych Literatów przeciwko niej zbuntowanych, jakby na jakie wojsko kretów, którzy się głupie sprzysięgli byli na obalenie Jerozolimskiego Kościoła. Czegóż może obawiać się ta Religia, której podporą jest tenże sam, który założył fundamenta całego ogromu świata? (e).
(a) Saepe expugnaverunt me a juventute mea... Supra dorsum meum fabricaverunt peccatores: prolongaverunt iniquitatem suam, Dominus justus concidit cervices peccatorum. Ps. 128. v. 1-4.
(b) Ambitiosum quondam apud Hyerosolimam Templum, quod post multa et internocina certamina, obsidente Vespasiano, posteaque Tito, aegre expugnatum, instaurare cogitabat sumptibus immodicis; negotiumque maturandum Alippio dederat (Julianus) Atheniensi, qui olim Britannicas curaverat pro Praefectis. Cum itaque rei fortiter instaret Alippius, juvaretque Provinciae Rector, metuendi globi flammarum, prope fundamenta crebris, assultibus erumpentes, fecere locum, exustis aliquoties operantibus, inaccessum: hocque modo elemento obstinatius repellente, cessavit inceptum (I) Amian. lib. XXIII. cap. I.
(c) Vobiscum sum omnibus diebus, usque ad consummationem saeculi. Math. 28. v. 20.
(d) Semen est sanguis Christianorum. Tertull. Apol. sub finem.
(e) Si Deus pro nobis, quis contra nos? Rom. cap. 8. v. 31.
(I) Św. Grzegorz Nazjanzeński, św. Jan Chryzostom, św. Ambroży toż samo zaświadczają.
XXVIII.
Chrystianizm zaraz od pierwszych wieków miał Filozofów stronnikami swoimi: jest to prawda historyczna niezaprzeczona. Ci Filozofowie uwierzyli nie bez przyczyn; a te przyczyny musiały być gruntowne, ponieważ czyny, na których się wspierały, były wcale świeże, a przeto łatwo dojść mogli prawdy lub fałszu. Ten dowód Religii jest bardzo dobitny, który daje okazję św. Augustynowi odezwać się w te słowa: "Dlaczegoż od tego czasu jak Filozofowie uwierzyli, znajdują się jeszcze niedowiarkowie?".
Cur ergo Philosophis credentibus, infidelis non credit?
XXIX.
Sprzeciwieństwa, których doznała Religia Chrześcijańska, w początkach swoich, nie mogą przeciwko niej nic stanowić; nie sprzeciwiano jej się inaczej, jak tylko przez same prześladowania i katownie, a nigdy przez racje i świadectwa. Zaprzestano jej prześladować, kiedy ją zaczęto poznawać.
Omnes qui retro oderant, quia ignorabant, simul desinunt ignorare, cessant et odisse. Tertull. Apol.
XXX.
Powiadają nam, że Ewangelia była przyjęta tylko przez gmin pospólstwa: uczeni śmieli się z niej. Jest to powiedziane bez żadnego dowodu. Ale dajmy, że to jest prawda: cóżby stąd wnosić można, że lud przeciwko zwyczajowi swojemu, nie poszedł za nauczycielami swoimi, ale i owszem że oni poszli za nim. A tak nie jestże to cudem w porządku moralnym, ażeby mędrcy i Filozofowie brali lekcje od ludu w materii wyboru Religii, to jest w rzeczy najwięcej człowieka w życiu ludzkim interesującej? I takci to nieprzyjaciele Chrystianizmu, sami go utwierdzają, tymiż samymi sposobami, których na zniszczenie jego używają.
XXXI.
Przydają nadto, jeżeli jeden albo dwóch Pogan nawróciło się na jednym Kazaniu, ale innych tysiąc zostało w niewierności swojej. Nie możnażby przypisać nawrócenie pierwszych nieuważnej lekkowierności, upór drugich niedostatkowi dowodów z strony opowiadających? Nie: Poganin nawrócony w owych początkach, stawał się dowodem za stroną Religii; gdy tymczasem tysiąc niewiernych nie czynią żadnej trudności. Przyczyna tej różnicy oczywista jest. Trzeba mieć potężne pobudki do tego, aby przyjąć Religię prześladowaną, ażeby poświęcić Jezusowi Chrystusowi swoje dobra, swoje urzędy, swoją sławę, swoją spokojność, i same nawet życie. Gdy tymczasem takich pobudek nie trzeba do przetrwania w Religii, której zasady wyssało się wraz z macierzyńskim mlekiem i w której się zostaje przez nałóg, dla przesądu, dla interessu, dla względów ludzkich. Krótsza sprawa jest odrzucić czyny, aniżeli one roztrząsać, kiedy się człowiek obawia konsekwencji i kiedy nie chce być przekonanym.
XXXII.
Utrzymywać z duchami mocnymi że Religia Chrześcijańska, nie ma skądinąd mocy i powagi, tylko od długiego następstwa wieków, które z przesądów zrobiły dowody, jest to nie znać, albo nie chcieć znać nietrwałości wynalazków ludzkich. Systemata Filozofii przynajmniej po większej części, poprzedzają Ewangelię i sięgają do najodleglejszej starożytności: wymyślone od pięknych dowcipów, utrzymywane powagą wielkich imion, z czasem upadły. Przeciwnym sposobem Religia Chrześcijańska, lubo gwałtownie od rozmaitych nieprzyjaciół prześladowana, złośliwość wieków zwyciężyła, która wszystkie dzieła ludzkie wniwecz obraca.
Opinionum commenta delet dies, naturae judicia confirmat. Cic. lib. II. de natura Deor. cap. 2.
XXXIII.
O jakaż to jest dla Chrześcijan pociecha, kiedy już dziś nie widzą Religii swojej inaczej napastowanej, tylko przez takie nikczemne książeczki, w których jest cnota zniszczona, występek dozwolony, węzły społeczności porwane, fundamenta tronów obalone, człowiek w rzędzie bestii posadzony; prawo jeszcze przed Likurgiem i Solonem nadane odrzucone, jako przesąd wychowania; Istota najwyższa, z głupią materią zrównana. O jakże jest czci godna ta Religia, na którą nie można się targnąć, bez obrażenia już nie mówię Objawienia, ale nawet zdania powszechnego wszystkich narodów! Tak jest; zdrożności bezbożnego, zapalają mnie do tym większej miłości i przywiązania ku niej, i dowodzą mi prawdziwości owych słów jednego starożytnego Ojca: Bez wiary nikt nie jest mądrym (a). Religia przeciwko której nie można powstać inaczej, jak tylko z orężem kłamstwa, wypada z porządku wszelkiego podejrzenia.
(a) Nemo sapiens, nisi fidelis. Tertull. lib. de Praescrip. cap. 3.
XXXIV.
Człowiek irreligijny (*), w okazjach zdarzonych, chociaż niechcący, oddaje hołd Religii Chrześcijańskiej, jeżeli nie mową, to przynajmniej sposobem czynności swojej. Dajmy na to, że taki człowiek potrzebuje służącego; dwaj mu się przedstawiają: z tych pyta jednego: "Jakiejże Religii jesteś mój przyjacielu? Ja Mości Panie, odpowiada: nie mam żadnej Religii; byłem przez niejaki czas odźwiernym u P. Woltera. Ten nas katechizował codziennie; dowodził nam tego że nie masz Religii, i że nie masz hultajów gdzie indziej, jak tylko w Chrystianizmie; że jej (tj. Religii Chrześcijańskiej) moralność, tylko głupich zadurzyć może, ale że ludzie rozumni jej oszukać się nie dadzą. Uwierzyłem ja temu i dzięki Bogu nie trzymam się niczego". Jakież postanowienie przedsięweźmie mój duch mocny w takowym razie? Zdawałoby się iż zgodność zdań, powinna by wybór jego nakłonić na stronę tego służącego: ale bynajmniej. Nasz Filozof, zrobiwszy na to jakiś grymas, pyta drugiego. Z wszystkich odpowiedzi jego poznaje, że to jest dobry Chrześcijanin, bojący się Boga, uczęszczający do Sakramentów; i onego przyjmuje. Taki postępek, nie jestże to oddaniem hołdu Religii Chrześcijańskiej?
Sic ab invitis pectoribus veritas erumpit.
(*) "irreligijny" = niereligijny, bezbożny.
XXXV.
"Bayle wzgardziwszy wszystkimi Religiami, naigrawa się z Religii Chrześcijańskiej śmiejąc twierdzić, że prawdziwi Chrześcijanie nie mogliby składać Państwa, które by utrzymać się mogło. Dlaczegóż to nie? Byliby to obywatele oświeceni o obowiązkach swoich; i których by gorliwie dopełniali. Czuliby mocno prawa obrony naturalnej: im bardziej by znali się być obowiązanymi Religii, tym więcej poczuwaliby się być obowiązanymi Ojczyźnie swojej: zasady Chrystianizmu mocno na ich sercach wyryte, byłyby nieskończenie potężniejsze, nad ów fałszywy honor Monarchii, nad owe zgoła ludzkie cnoty Republikańskie, i nad ową niewolniczą bojaźń Państw despotycznych" (1).
(1) Montesqieu Księga XXIV. O duchu praw.
XXXVI.
"W tym razie, kiedy Monarchowie Mahometańscy nieustannie żądają śmierci poddanym swoim, albo sami od nich zamordowanymi zostają, Chrześcijańska Religia Monarchów naszych czyni mniej bojaźliwymi a następnie mniej okrutnymi. Monarcha zawierza poddanym swoim, a poddani zawierzają Monarsze swemu. Rzecz godna podziwienia, że Religia Chrześcijańska, której przedmiotem zdaje się być tylko błogosławieństwo drugiego żywota, zrządza nam szczęśliwość i w tym życiu" (2).
(2) Montesquieu.
XXXVII.
"Stawmy sobie przed oczy nieustanne morderstwa Królow i Naczelników Greckich i Rzymskich, zniszczenie ludów i miast przez tychże Naczelników; Timura i Dżyngischana, którzy spustoszyli Azję: a zobaczymy, iż Chrystianizmowi winni jesteśmy, i w Rządzie pewne prawo polityczne, i w Wojnie pewne prawo Narodów, którego natura ludzka nigdy nie potrafi dostatecznie odwdzięczyć" (3).
(3) Tenże.
XXXVIII.
Tylko do samej Religii Chrześcijańskiej należy utwierdzać trony i mocarstwa; bo ona tylko sama jedna naucza dziatki swoje, że nie kto inny tylko sam Bóg ustanawia Panujących "Cesarz nam rozkazuje, mówi Tertulian; bo Bóg nasz posadził go na tronie" (a). Co za pobudka do podległości i posłuszeństwa, wiedzieć o tym, że mamy Pana i Monarchę ustanowionego od Boga, którego adorujemy! O jakże ta pobudka jest nacierająca!
(a) Noster est magis Caesar, a nostro Deo constitutus. Tertull. Apol. n. 23. Edit. Rigaltii.
XXXIX.
Zasady Religii Chrześcijańskiej pilnie rozważone i wiernie w praktyce zachowane, muszą koniecznie w Państwach dobry porządek utrzymywać, i zachowywać między głową i członkami tę harmonię, która powinna wszystkich uszczęśliwiać. "Spomiędzy wszystkich waszych poddanych, rzekł jeden starożytny Apologeta Religii do Cesarza Pogańskiego, my jesteśmy, którzy wam najwięcej pomagamy do utrzymania spokojności publicznej, nauczając ludzi, że żaden z nich, ani zły ani cnotliwy, nie może się ukryć przed oczami Boskimi, i że wszyscy po śmierci mają odebrać nagrody swoje, albo kary wieczne, wedle uczynków swoich. Gdyby ta prawda była głęboko wyryta na umysłach wszystkich ludzi, żaden nie chciałby być występnym w teraźniejszym życiu, ażeby potem w przyszłym nie był wskazany na ogień wieczny; lecz i owszem pragnienie osiągnienia dóbr, które Bóg obiecuje, a uniknienie kar, którymi im zagraża, naprowadziłyby wszystkich do poskromienia namiętności swoich, i ozdobienia duszy swojej wszelakimi cnotami. Nie dzieje się to bynajmniej dla uszanowania praw waszych, że złośliwi ludzie gwałcą je potajemnie: ale czynią źle, bo dobrze o tym wiedzą, że przed wami łatwo im jest utaić się z złościami swymi, i podchlebiają sobie, iż tego łatwo dokażą. Ale gdyby się tego byli nauczyli, i o tym mocno byli przekonanymi, że Bóg zna wszystkie sprawy i myśli nasze, i że przed Nim, nie może być nic ukrytego, przywiązaliby się do praktyki cnoty, przynajmniej z pobudki bojaźni, aby nie popadli w nieszczęśliwość złym przeznaczoną. To jest rzecz aż nazbyt jasna, żebyście jej przyznać nie mieli". Jest to tedy potwarzać Religię Chrześcijańską, twierdzić z bezbożnymi, iż ona nie jest zdolna do uformowania dobrych obywateli.
Vobis autem adjutores omnium hominum, maxime et auxiliarii ad pacem sumus, qui haec docemus, fieri omnino non posse ut Deum lateat maleficus, aut avarus, aut insidiator, aut virtute praeditus, ac unumquemque ad aeternam sive poenam, sive salutem, pro meritis actionum suarum proficisci. Nam si haec cognita omnibus hominibus essent, nemo vitium ad breve tempus eligeret, cum se ad aeternam ignis condemnationem proficisci sciret, sed sese omnino contineret, ac virtute exornaret, tum ad bona quae a Deo promittuntur consequenda, tum ad fugienda supplicia. Neque enim qui peccant, ii propter positas a vobis leges aut poenas latere conantur; sed cum se consequi posse sciant, ut vos utpote homines, lateant, iniqua faciunt. Ac si didicissent et persuasum haberent fieri non posse ut Deum quidquam lateat, non modo factum, sed etiam cogitatum; saltem propter impendentia supplicia honestatem omnino colerent: id quod et a vobis concedetur. S. Justin. Apol. I. ad Ant. Pium n. 12. pag. 4.
XL.
Powiadacie bezbożnicy dla znienawidzenia ludowi Religii Chrześcijańskiej, że ona upoważnia despotyzm, i władzę Królów arbitralną, a my wam na to odpowiadamy, że jesteście albo zgoła nieumiejętnymi, albo bezwstydnymi kłamcami. Nauczcie się tedy Mości Panowie, jeżeli o tym nie wiecie, że jeżeli Religia Chrześcijańska wyłącza Królów spod sądów ludzkich, to ich natomiast powołuje do straszliwego trybunału. Zapowiada im w wyrazach najdobitniejszych, że czasu swego będą musieli przypłacić z procentem, tej niekarności, której tu na ziemi używali: "Słuchajcie (I)", powiedziane jest do nich przez usta najmędrszego ze wszystkich ludzi: "Wy, którzy rządzicie mnóstwem, i którzy z upodobaniem zapatrujecie się na wielki lud podległy prawom waszym. Wiedzcie o tym iż tę władzę odebraliście od Pana, i to panowanie od Najwyższego. On roztrząsać będzie czyny wasze i rozbierać najtajemniejsze myśli wasze. Ministrami będąc Królestwa Jego, jeżeliście w sądach waszych nie zachowali prawa sprawiedliwości, jeżeliście woli Boskiej nie dopełnili; napadnie na was z nagła z zapalczywością. Bo ci którzy rządzą, bardzo surowemu sądowi podlegać muszą. Dla słabych nawet, już nie będzie na ów czas litości i miłosierdzia; ale potężni, potężnie będą dręczeni. Bóg nie wyłączy nikogo, ani się nie da omamić okazałością godności. Zarówno wielki i mały, są dziełem Jego: opatrzność Jego zarówno czuwa nad wszystkimi i nie będzie rozróżniać wielkich, chyba tylko na to, ażeby im przygotowała większe męki. Słuchajcież o Królowie! bo to do was ściąga się ta mowa moja, abyście się nauczyli mądrości i nie oddalali się nigdy od jej przepisów". Religię tedy, która z tak świętą i wspaniałą wolnością mówi do Królów, czyż można pomawiać aby tyranii sprzyjała? Nie zaiste: tego jej zadać nie mogą, chyba tylko kłamcy, albo nieumiejętni.
(I) Sapient. cap. 6. v. 2.
XLI.
Zadawać: jakoby Religia Chrześcijańska wmawiała w obywateli posłuszeństwo ślepe i fanatyczne, jest to onę potwarzać. Kiedy nakazuje poddanym być posłusznymi Monarchom swoim, nie jest jej zamiarem, aby ich chciała czynić wspólnikami niegodziwej woli Pańskiej, zobowiązując ich do przyzwolenia, albo do pomagania zbrodniom, jeżeliby zły Król tego od nich wymagał. Jeżeliby Monarcha używając na złe potęgi swojej, rozkazywał jaką rzecz przeciwko wierze i obyczajom, Religia nie dozwala poddanym innej odpowiedzi, tylko taką, jaką na czele grona Apostolskiego dał św. Piotr naczelnikowi Synagogi (a): "Bardziej, rzekł on, powinniśmy być posłusznymi Bogu, jak ludziom". Nie jest to zaiste, wmawiać w ludzi posłuszeństwo ślepe i fanatyczne.
(a) Obedire oportet Deo magis quam hominibus. Act. cap. 5. v. 29.
XLII.
Jeżeli Religia Chrześcijańska, jest tylko systemem filozoficznym, to musimy przyznać, że jest arcypiękny. Jaka zgodność! jaka harmonia między częściami! jest to całkowitość przedziwnie z sobą powiązana: Respondent extrema primis, media utrisque, omnia omnibus. Jeżeli ona zaś jest bajką, to trzeba przebaczyć tym, którzy się do niej przywiązują: naśladuje albowiem prawdy, tak blisko, że oszukać się na niej jest bardzo łatwo. Co za przyjemne omamienie! o jakże mi jest miło, onym się łudzić. Ale cóż ja to mówię? Chrystianizm, nie jest to sen filozoficzny, ani nie jest płodem dowcipnym jakiego spekulatora, ale jest dziełem samego Boga. Nie byli to filozofowie, którzy ją (tj. Religię Chrześcijańską) podali ludom; ale prostacy i nieumiejętni podług świata, którzy filozofów do niej namówili.
XLIII.
Religia Chrześcijańska jest do zbawienia potrzebna. Ci którzy nie znajdują się na jej łonie chodzą w cieniach śmierci. Byłoby to błędem, dopuszczać Religię mniej doskonałą, wspólną wszystkim narodom, zasadzoną na znajomości jedynego Boga, sprawiedliwego Sędziego, nagrodziciela cnoty, mściciela występku, a która by nie mając żadnego stosunku z objawieniem, mogła formować synów Bożych, i nadawać prawdziwą sprawiedliwość; która by na ostatek mogła być dostateczną w krajach, gdzie by Ewangelii nie znano, na doprowadzenie ludzi do zbawienia, bez zasług JEZUSA Chrystusa. Nie tak Apostołowie nauczali naszych poprzedników (a). "Nie masz zbawienia, mówili oni, jak tylko przez JEZUSA Chrystusa, ani innego imienia pod niebem, danego ludziom, w którym moglibyśmy być zbawionymi. Jest On Zbawicielem wszystkich sprawiedliwych, tak starego, jak i nowego Testamentu, jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, drogą, prawdą i żywotem: nikt nie przychodzi do Ojca tylko przez Niego" (b).
(a) Vos autem non ita didicistis Christum. Ephes. cap. 4. v. 10.
(b) Et non est in alio aliquo salus: nec enim aliud nomen est sub caelo datum hominibus, in quo oporteat nos salvos fieri. Act. cap. 4. v. 12.
Una enim fides justificat omnium temporum sanctos. S. Leo Serm. 14. de Passione Domini. cap. 1. et 2.
Unus enim Deus, unus et mediator Dei, et hominum, homo Christus Jesus. I. Timoth. cap. 2. v. 5.
Dicit ei Jesus: Ego sum via, veritas et vita: nemo venit ad Patrem nisi per me. Joan. cap. 14. v. 6.
XLIV.
Religię Chrześcijańską pod dwoma względami uważać można, to jest co do postaci i co do istoty. Postać jej odmieniała się; inaksza (*) była w prawie natury, inaksza w prawie Mojżeszowym, a inaksza w prawie Ewangelicznym: ale istota jej jest, i zawsze taż sama była. "Wszyscy sprawiedliwi, którzy tylko byli od początku świata, mówi św. Augustyn, mieli za głowę JEZUSA Chrystusa. Wierzyli że ma przyjść, tak jak my wierzymy że już przyszedł; zbawieni zostali mocą tejże wiary, która nas zbawia, ażeby On był głową całego miasta Jerozolimy".
Omnes, qui ab initio seculi fuerunt justi, caput Christum habent. Illum enim venturum esse crediderunt, quem nos venisse jam credimus, et in ejus fide et ipsi sanati sunt, in cujus et nos: ut esset et ipse totius caput civitatis Jerusalem. S. Aug. con. 3. in Ps. 36. Tom. IV. pag. 254. et epist. 102. ad Deogratias qu. 2. Edit. Bened.
(*)"inaksza" = inna, insza, innego rodzaju.
XLV.
Religia Chrześcijańska, nie jest to prawda umysłowa, o której trybunał rozumu miałby stanowić; ale jest prawdą czynów, o której samo tylko świadectwo wyrok dać może. Czymże ona jest w rzeczy samej, jeżeli nie zbiorem nauki z nieba zesłanej, podanym ludziom śmiertelnym przez Ministrów Boga żywego, który chciał ażeby Jego własny Syn w towarzystwie dwunastu świadków, był sam onej opowiadaczem i wyrocznią? Taki czyn, stanowi konieczną potrzebę objawienia, jako dowód prawdziwości tej Religii. Nad tym tedy świadectwem Boskim zastanowić się trzeba nie tracąc czasu na próżnych rozumowaniach, zawsze niewczesnych kiedy idzie o czyny. Bóg czy mówił kiedy do ludzi? Jeżeli mówił do ludzi, to Chrześcijanie zwyciężyli: boć to na tym Boskim słowie gruntuje się cała ekonomia ich Religii. Zastanówmyż się nad tym pytaniem.
O. Mikołaj Jamin OSB

–––––––––

MYŚLI ŚCIĄGAJĄCE SIĘ DO BŁĘDÓW TEGO-CZESNYCH przez D. MIKOŁAJA JAMIN z Francuskiego na Polskie podług drugiey Edycyi Turyńskiej przełożone i na Rozkaz J. O. Xięcia Jegomości RACZYŃSKIEGO Arcybiskupa Gnieźnieńskiego do Druku podane. w Warszawie 1811. w Drukarni X.X. Missyonarzów, ss. 57-107 (DZIAŁ III). (Całość na str. XIV+516). (***)
(Pisownię i słownictwo częściowo uwspółcześniono; tekst w nawiasach kwadratowych [...] oraz przypisy opatrzone gwiazdkami (*) od red. Ultra montes).
Jedno z wielu wydań w oryginale francuskim: Nicolas Jamin, Pensées theologiques, relatives aux erreurs du temps. Riom, landriot-Paris, Belin 1798, str. XXIII+374.
Przypisy:
(*) "Biada wam, którzyście mądrymi w oczach waszych i sami przed sobą roztropnymi"(Iz. 5, 21).
(**) "A odpowiadając cały lud, rzekł: Krew jego na nas, i na dzieci nasze" (Mt. 27, 25).
(***) Zob. inne fragmenty tej książki: 1) Poza Kościołem nie ma zbawienia. 2) Jezus Chrystus potępia tolerantyzm.
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU
.
.
Bulla Quo primum tempore św. Piusa V
Ustanowienie Wiecznego Kanonu Mszy św.
Konstytucja Apostolska Jego Świątobliwości Papieża św. Piusa V z 14 lipca 1570 r.
Pius, Biskup, Sługa Sług Bożych, na wieczną rzeczy pamiątkę
Do Naszych Czcigodnych Braci: Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów, i innych Miejscowych Ordynariuszy w Pokoju i Łączności ze Stolicą Apostolską
Czcigodni Bracia, …More
.
.

Bulla Quo primum tempore św. Piusa V

Ustanowienie Wiecznego Kanonu Mszy św.

Konstytucja Apostolska Jego Świątobliwości Papieża św. Piusa V z 14 lipca 1570 r.

Pius, Biskup, Sługa Sług Bożych, na wieczną rzeczy pamiątkę

Do Naszych Czcigodnych Braci: Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów, i innych Miejscowych Ordynariuszy w Pokoju i Łączności ze Stolicą Apostolską

Czcigodni Bracia, zdrowie i Błogosławieństwo Apostolskie!

Po wyniesieniu Nas na tron apostolski, z zadowoleniem skoncentrowaliśmy Nasz umysł i energię, i skierowaliśmy wszystkie Nasze myśli na kwestię zachowania nieskazitelnym publicznego kultu Kościoła; i dołożyliśmy starań, z Bożą pomocą, wszelkimi środkami naszej władzy, do osiągnięcia tego celu.

Zważywszy, iż, pośród innych dekretów Świętego Soboru Trydenckiego, powierzono nam również obowiązek zrewidowania i ponownego wydania świętych ksiąg, a mianowicie Katechizmu, Mszału i Brewiarza; i zważywszy, że z woli Bożej wydaliśmy Katechizm dla nauczania wiernych oraz gruntownie zrewidowany Brewiarz, następnie, dla właściwego wywiązania się z Boskiego Urzędu, aby Mszał i Brewiarz były w doskonałej harmonii, co jest prawe i właściwe (uznając, iż jest zupełnie stosownym, aby w Kościele był jeden tylko odpowiedni rodzaj psalmodii1 i jeden jedyny ryt odprawiania Mszy św.), uznaliśmy za konieczne natychmiast skierować Naszą uwagę na to, co jeszcze pozostało do zrobienia, a mianowicie, przeredagowanie Mszału tak szybko, jak to tylko możliwe.

Postanowiliśmy więc przekazać to zadanie wybranemu komitetowi uczonych; a oni, porównując na każdym etapie swojej pracy i z najwyższą uwagą starożytne kodeksy z Naszej Watykańskiej Biblioteki oraz odpowiednie (oryginalne lub poprawione) kodeksy z innych źródeł, konsultując to ponadto z pismami uznanych starożytnych autorów, którzy zapisali nam w testamencie treści dotyczące odprawianych świętych rytów, odtworzyli w ten sposób sam Mszał w pierwotnej formie i rycie świętych Ojców. Gdy efekty tej pracy zostały poddane dokładnemu rozpatrzeniu, a następnie poprawieniu, wówczas My, po głębokim rozważeniu, nakazaliśmy, iż końcowy ich wynik będzie bezzwłocznie wydrukowany i wydany w Rzymie, tak aby wszyscy mogli cieszyć się owocami tej pracy: aby księża wiedzieli jakich modlitw używać, oraz jakich odtąd, przy odprawianiu Mszy św., rytów i ceremonii przestrzegać.

Dlatego więc, aby wszyscy i wszędzie zaadaptowali i przestrzegali tego, co zostało im przekazane przez Święty Kościół Rzymski, Matkę i Nauczycielkę wszystkich innych Kościołów, będzie odtąd bezprawiem na zawsze w całym świecie chrześcijańskim śpiewanie albo recytowanie Mszy św. według formuły innej, niż ta przez Nas wydana; nakaz ten ma zastosowanie do wszystkich kościołów i kaplic, patriarchalnych, kolegialnych i parafialnych, świeckich bądź należących do zgromadzenia religijnego, czy to męskiego (włączając w to wojskowe) czy żeńskiego, w których Msze św. winny być śpiewane głośno w prezbiterium lub recytowane prywatnie, zgodnie z rytami i zwyczajami Kościoła Rzymskiego; ma to zastosowanie nawet wówczas, jeżeli wymienione kościoły zostały w jakikolwiek sposób zwolnione, czy to przez indult Stolicy Apostolskiej, czy przez zwyczaj, przywilej, lub nawet przez przysięgę lub zatwierdzenie Stolicy Apostolskiej, lub też jeżeli ich prawa i swobody były zagwarantowane w jakikolwiek inny sposób; zachowując tylko te, gdzie praktyka odprawiania Mszy św. w inny sposób była przyznana ponad 200 lat temu wraz z jednoczesnym utworzeniem i zatwierdzeniem kościoła przez Stolicę Apostolską, oraz te, które zachowały podobny zwyczaj nieprzerwanie przez okres nie mniej niż 200 lat; w których to przypadkach w żaden sposób nie odwołujemy ich ww. przywilejów lub zwyczajów. Mimo to, jeżeli ten Mszał, który uznaliśmy, iż jest godzien wydania, bardziej odpowiada tym ostatnim, niniejszym pozwalamy im na odprawianie Mszy św. zgodnie z tym rytem, pod warunkiem uzyskania zgody ich biskupa lub prałata, oraz całej kapituły, i niezależnie od innych warunków. Wszystkim innym ww. kościołom zakazuje się używania innych mszałów, które należy zupełnie i w całości wycofać; i przez tę obecną Konstytucję, która będzie mieć moc prawną po wsze czasy, nakazujemy i polecamy, pod groźbą kary Naszego gniewu, aby nic nie było dodane do Naszego nowo wydanego Mszału, nic tam pominięte, ani cokolwiek zmienione.

W szczególności, nakazujemy każdemu patriarsze, administratorowi i innym osobom jakiejkolwiek kościelnej godności, choćby był to kardynał Świętego Kościoła Rzymskiego lub posiadacz jakiegokolwiek innego stopnia lub stanowiska, a nakazujemy im to na mocy świętego posłuszeństwa, aby śpiewali bądź recytowali Mszę św. zgodnie z rytem, sposobem i normą niniejszym przez Nas ustanowioną, a tym samym zaprzestali i całkowicie zaniechali wszystkich innych rubryk i rytów innych mszałów, niezależnie jak dawnych, do których przestrzegania byli przyzwyczajeni, i aby nie dopuszczali myśli o wprowadzaniu do odprawiania Mszy św. jakichkolwiek ceremonii lub recytowania jakichkolwiek innych modlitw, niż te zawarte w Mszale.

Ponadto, na mocy treści niniejszego aktu i mocą Naszej Apostolskiej władzy, przyznajemy i uznajemy po wieczne czasy, że dla śpiewania bądź recytowania Mszy św. w jakimkolwiek kościele, bezwzględnie można posługiwać się tym Mszałem, bez jakichkolwiek skrupułów sumienia lub obawy o narażenie się na karę, sąd lub cenzurę, i że można go swobodnie i zgodnie z prawem używać. Żaden biskup, administrator, kanonik, kapelan lub inny ksiądz diecezjalny, lub zakonnik jakiegokolwiek zgromadzenia, jakkolwiek nie byłby tytułowany, nie może być zobowiązany do odprawiania Mszy św. w inny sposób, niż przez Nas polecono. Podobnie nakazujemy i oznajmiamy, iż nikt nie może być nakłaniany bądź zmuszany do zmieniania tego Mszału; a niniejsza Konstytucja nigdy nie może być unieważniona lub zmieniona, ale na zawsze pozostanie ważna, i będzie mieć moc prawną, pomimo wcześniejszych konstytucji lub edyktów zgromadzeń prowincjalnych bądź synodalnych, i pomimo zwyczajów ww. kościołów, ustanowionych bardzo dawnym lub odwiecznym nakazem, zachowując tylko zwyczaje mające ponad 200 lat.

W konsekwencji, z Naszej woli i mocą tej samej władzy, zarządzamy, iż jeden miesiąc po opublikowaniu tej Naszej Konstytucji i Mszału, księża Kurii Rzymskiej będą zobowiązani do śpiewania bądź recytowania Mszy św. zgodnie z niniejszym; inni na południe od Alp, po trzech miesiącach; ci, którzy mieszkają za Alpami, po sześciu miesiącach lub tak szybko, jak tylko Mszał będzie dostępny.

Ponadto, aby wymieniony Mszał był zachowany od skazy i utrzymany wolny od defektów i błędów, karą za nieprzestrzeganie niniejszego w przypadku wszystkich drukarń na obszarze bezpośrednio lub pośrednio podległym Nam, bądź Świętemu Kościołowi Rzymskiemu, będzie konfiskata ich książek i grzywna w wysokości 100 dukatów w złocie płatna ipso facto do Apostolskiego Skarbca. W przypadku siedziby w innych częściach świata, karą będzie ekskomunika latae sententiae i inne kary według Naszego uznania; i mocą Naszej Apostolskiej władzy i zgodnie z brzmieniem tego dokumentu, zarządzamy, iż nie wolno im ośmielić się, albo dopuścić myśli o wydrukowaniu, wydaniu lub sprzedaży, lub w jakikolwiek inny sposób przyczynić się do dostarczenia takich ksiąg, bez Naszego potwierdzenia i zgody, lub bez wyraźnej zgody Komisarza Apostolskiego dla wymienionych rejonów świata, który będzie w tym celu przez Nas wyznaczony. Każda z wymienionych drukarń musi otrzymać od ww. Komisarza Mszał standardowy, który będzie służyć jako wzorzec kolejnych kopii, które, gdy zostaną wykonane, muszą być porównane ze wzorcem i wiernie się z nim zgadzać, nie różniąc się w żaden sposób od pierwowzoru wydrukowanego w Rzymie.

Ale, ponieważ trudno byłoby przesłać niniejszą Konstytucję do wszystkich części świata i powiadomić jednocześnie wszystkich zainteresowanych, zarządzamy, iż będzie ona, jak zwykle, rozwieszona na drzwiach Bazyliki Księcia Apostołów, na drzwiach Apostolskiej Kancelarii i na końcu Campo da Fiori; ponadto nakazujemy, że drukowane kopie niniejszego dokumentu, potwierdzone przez notariusza i poświadczone pieczęcią funkcjonariusza kościelnego, będą posiadać tę samą niebudzącą wątpliwości ważność, gdziekolwiek w każdym kraju, który chciałby wystawić publicznie niniejszy Nasz tekst. Podobnie, nikomu nie wolno naruszyć lub nierozważnie zmienić tego tekstu Naszego zezwolenia, ustanowienia, nakazania, polecenia, skierowania, przyznania, indultu, deklaracji, woli, dekretu i zakazu. Ktokolwiek by ośmielił się tak uczynić, niech wie, iż naraża się na gniew Boga Wszechmogącego oraz błogosławionych Apostołów Piotra i Pawła.

Dan u Świętego Piotra w Rzymie, w roku tysiąc pięćset siedemdziesiątym Wcielenia Naszego Pana, dnia czternastego lipca, piątego roku Naszego Pontyfikatu.

P. P. Pius V