03:29
aron
22,3 tys.
Wielkanocne procesje konne na Łużycach (Niemcy) Łużyczanie, naród słowiański zamieszkujący tereny wschodniej Saksonii, są potomkami Słowian, którzy ok. 660 r. dotarli na obszar między rzekami Łabą …Więcej
Wielkanocne procesje konne na Łużycach (Niemcy)

Łużyczanie, naród słowiański zamieszkujący tereny wschodniej Saksonii, są potomkami Słowian, którzy ok. 660 r. dotarli na obszar między rzekami Łabą, Saławą, Odrą i Kwisą. Od X - XI wieku plemiona Milczan (dzisiejsi Łużyczanie Górni) oraz Łużyczan (dzisiejsi Łużyczanie Dolni) znalazły się pod zwierzchnictwem Niemieckim. Od XVI wieku władze niemieckie coraz silniej działały na rzecz asymilacji Łużyczan z ludnością niemiecką. Tereny łużyckie były kolonizowane przez Niemców, co wpływało na germanizowanie się ludności pochodzenia słowiańskiego. Następnie reformacja, którą zapoczątkował Marcin Luter spowodowała, iż 90% Łużyczan stało się ewangelikami. Po straszliwej tzw. „wojnie trzydziestoletniej” /1618-1648/ zakończonej pokojem westfalskim uprawomocniono już poprzednio podjętą w Augsburgu uchwałę: „czyje panowanie – tego wyznanie”, co utrwaliło podział Niemiec na katolickie i protestanckie. Wtedy to cała północna i wschodnia Rzesza Niemiecka, a więc także Saksonia, Prusy i Meklemburgia stały się ogromnym morzem protestanckim, poza dwoma małymi, zwartymi enklawami katolickimi: na zachodzie, koło Enfirtu, na wschodzie, wokół Budziszyna, Radworia i cysterskiego klasztoru Marijna Hwězda na terenie Saksonii. Środowiskiem katolickim w Saksonii był dwór królewski w Dreźnie od czasu wyboru na króla Polski Augusta II zwanego Mocnym, który przyjął katolicyzm.[1]

Dziś największą słowiańską wyspą na terenie Niemiec, mówiącą w swoim języku narodowym są katoliccy Łużyczanie Górni, jest ich około 15 tysięcy i zamieszkują tereny zamykające się w trójkącie miast: Budziszyn, Kamieńca, Wojerec.

W procesie walki o utrzymanie tożsamości narodowej, niezwykle istotnym stało się kultywowanie tradycji narodowych. Jedną z nich są wielkanocne procesje konne, zwane križerjo, czyli: krzyżowcy, ci którzy niosą krzyże.[2] Zwyczaj ten wywodzi się z czasów jeszcze pogańskich i łączył się pierwotnie z objeżdżaniem pól w celu zapewnienia urodzaju.[3] Ewa Siatkowska pisze: Na Łużycach po wprowadzeniu reformacji, zwyczaj obchodzenia pól od razu nie zanikł, ale zmienił charakter. Ograniczony został tylko do regionów katolickich, gdzie duchowieństwo było mniej rygorystyczne, starając się nadawać dawnym pogańskim obyczajom piętno chrześcijańskie. Dochodzono do tego stopniowo. W XVIII i XIX wieku procesja nie była jeszcze ściśle związana z Wielkanocą, czasem odbywała się w Zielone Świątki. [4] Reliktem dawnego objeżdżania pól jest tworzenie przez jeźdźców wielkiego kręgu we wsi Wotrow. Dziś uczestnicy procesji niosą nowinę o zmartwychwstaniu Chrystusa od wsi do wsi i oznajmiają ją wszystkim na swej drodze donośnym śpiewem.

Obecnie, na Wielkanoc odbywa się dziewięć procesji konnych: Ralbicy – Kulow, Chróscicy - Pančicy-Kukow, Njebjelčicy – Wotrow, Radwor – Baćoń, Budyšin. W sumie bierze w nich udział około 1500 jeźdźców. Najdłuższą drogę do przejechania mają procesje z Ralbic i Kulowa. Obie są tez najliczniejszymi – pierwsza liczy sobie zwykle około 300, druga około 400 jeźdźców.
Do procesji jej uczestnicy przygotowują się na długo przed uroczystością. Największe problemy, ze względu na liczbę uczestników, wiążą się ze zorganizowaniem odpowiedniej ilości koni. Sprowadza się je na tę okazję z całych niemalże Niemiec. Na dzień przed uroczystością jeźdźcy i pracownicy stajni przygotowują konie, myją je czyszczą i zaplatają grzywy. Najczęściej w warkoczyki wplatane są barwy narodowe – biała, czerwona i niebieska. Niektórzy zamiast tego zaplatają grzywy a potem je rozplatają, przez co konie mają piękne, puszyste włosie. Tych zabiegów nie stosuje się jedynie w przypadku koni wyścigowych.

Tuż przed wyruszeniem w niedzielę rano, siodła się konie. Każdy koń ma czaprak (kapa, którą kładzie się pod siodło) z symbolem baranka. Czapraki mają różne kolory, te jednak są przypadkowe i nie niosą za sobą żadnej symboliki. Uzda ozdobiona jest często muszelkami, kwiatami, lub elementami metalowymi. Znajdują się na niej emblematy krzyża, księżyca, czy baranka. Do ogona mocuje się kokardę. Ta powinna być biała z wyhaftowanymi motywami kwiatowymi. Gdy w rodzinie jeźdźca jest żałoba, kokarda ma kolor czarny.

Jeździec ubrany jest w czarny frak, ma długie buty z cholewami oraz cylinder. Dodatkowo niektórzy mają wianek z mirtu – zielony oznaczający, że jeździec pierwszy raz bierze udział w procesji, srebrny, gdy jedzie po raz dwudziesty i złoty - po raz pięćdziesiąty. Ponadto obowiązkowym wyposażeniem każdego uczestnika procesji są dwa egzemplarze książeczki z pieśniami (zdarza się, iż jedna z książeczek zniszczy się w czasie jazdy, zmoknie, lub zostanie upuszczona). Na książeczkę składają się pieśni, które jeźdźcy śpiewają w czasie swej jazdy od wsi do wsi. Na krótko przed procesją ustala się repertuar, za co najczęściej odpowiedzialny jest kantor. W każdym zbiorku pieśni jest określony zestaw, wybór zależy przy tym od kantora. Dawniej ta sama pieśń była powtarzana dotąd, dopóki nie wyjechaliśmy z danej wsi. Już tak …
malgorzata__13
Przepiękny sposób kultywowania tradycji ojców,konie zawsze miały szczególne miejsce w kulturze Słowian.A jaką wymowę mają stroje regionalne.Moim niespełnionym marzeniem z dzieciństwa było posiadanie stroju krakowskiego,byłam przekonana że nic piękniejszego nie może istnieć na świecie (poza świątynią, oczywiście). Ten sentyment pozostał mi do dziś,Kraków mam w sercu cały czas,i coraz mocniej. …Więcej
Przepiękny sposób kultywowania tradycji ojców,konie zawsze miały szczególne miejsce w kulturze Słowian.A jaką wymowę mają stroje regionalne.Moim niespełnionym marzeniem z dzieciństwa było posiadanie stroju krakowskiego,byłam przekonana że nic piękniejszego nie może istnieć na świecie (poza świątynią, oczywiście). Ten sentyment pozostał mi do dziś,Kraków mam w sercu cały czas,i coraz mocniej.
Miłego świątecznego dnia Wszystkim życzę.
aron
PROCESJE KONNE NA ŁUŻYCACH
Zgodnie z wielowiekową tradycją Wielkanoc obchodzona była wyjątkowo uroczyście w trójkącie Budziszyn - Kamjenc - Wojerecy na Łużycach, zamieszkiwanym przez katolickich Serbołużyczan. Kulminacyjnym punktem uroczystości były procesje konne w Pierwszy Dzień Świąt, do których ich uczestnicy przygotowywali się od kilku dni.
Najważniejszym zadaniem było ściągnięcie kilkuset …Więcej
PROCESJE KONNE NA ŁUŻYCACH
Zgodnie z wielowiekową tradycją Wielkanoc obchodzona była wyjątkowo uroczyście w trójkącie Budziszyn - Kamjenc - Wojerecy na Łużycach, zamieszkiwanym przez katolickich Serbołużyczan. Kulminacyjnym punktem uroczystości były procesje konne w Pierwszy Dzień Świąt, do których ich uczestnicy przygotowywali się od kilku dni.
Najważniejszym zadaniem było ściągnięcie kilkuset koni pochodzących z innych regionów Niemiec, a także z Czech i Polski. W przededniu procesji jeźdźcy oraz okoliczna młodzież przygotowywali konie, od mycia począwszy na czyszczeniu i zaplataniu grzyw skończywszy. W niedzielny poranek siodłano konie, każdemu z nich zakładając czaprak, czyli rodzaj kapy z symbolem baranka. Po porannych nabożeństwach jeźdźcy formowali wokół świątyń procesje, zwane kriżerjo, czyli tych, co niosą krzyże. Po trzykrotnym okrążeniu kościołów w dziewięciu kawalkadach tysiąc pięćset mężczyzn, ustawionych w parach, przemieszczało się przez kilka godzin od wioski do wioski śpiewem głosząc Zmartwychwstanie Pańskie. Wszyscy ubrani byli w identyczne stroje: cylindry, czarne fraki, białe koszule, krawaty lub muszki, rękawiczki i długie buty z cholewami. Na czele kawalkady jechali jeźdźcy z chorągwiami i krzyżami w dłoniach. Za śpiew odpowiedzialni byli kantorzy, a każdy z uczestników trzymał w dłoni śpiewnik.

Procesje wielkanocne są wyrazem wielkiego przywiązania Serbołużyczan do religii katolickiej, wytrwałości i uporu przy jej wyznawaniu. Stanowią też przedmiot narodowej dumy i odróżnienia od sekularyzującego się niemieckiego otoczenia.

palade.pl/index.php

Więcej:
www.przewodnik-katolicki.pl/…/narod_jak_brylk…