Cisza przed burzami na Ukrainie, w Strefie Gazy i na Tajwanie?
Tyler Durden przez ZeroHedge
29 sierpnia 2024 r.
Wojna/zbrodnie wojenne/wojsko/armia/uzbrojenie
Napisane przez Victora Davisa Hansona na temat amerykańskiej wielkości,
Obecnie toczą się trzy gorące lub zimne wojny: na granicy ukraińskiej, w regionach wokół Izraela oraz w przestrzeni strategicznej między Tajwanem a Chinami kontynentalnymi.
Wszystkie trzy konflikty mogą nie tylko rozszerzyć się na odpowiednich teatrach, ale także eskalować i zaangażować Stany Zjednoczone.
We wszystkich trzech przypadkach zaangażowane są siły nuklearne.
Różne rosyjskie megafony rutynowo grożą użyciem taktycznej broni nuklearnej przeciwko Ukrainie. Niektórzy przechwalają się wysyłaniem strategicznych bomb nuklearnych lub rakiet przeciwko swoim zachodnim dostawcom, zwłaszcza że rosną koszty rosyjskiej agresji i nasila się upokorzenie Putina.
Zarówno Izrael uzbrojony w broń nuklearną, jak i Iran uzbrojony w broń nuklearną przeprowadziły ataki na swoje ojczyzny – i obiecują, że zrobią to ponownie.
Chiny stanowią także czasami egzystencjalne zagrożenie dla Tajwanu. Jego niezależni generałowie i sekretarze prasowi regularnie ostrzegają Japonię i Stany Zjednoczone przed strasznymi konsekwencjami nuklearnymi, jeśli interweniują one w imieniu Tajwanu.
Na pozór we wszystkich tych teatrach panuje zastój i blokada:
Mówi się, że Izrael utknął w Gazie, próbując zneutralizować 600 km podziemnych obiektów dowodzenia i amunicji, znaleźć i uratować ocalałych izraelskich zakładników oraz wyeliminować przywódców Hamasu. I nikt nie wierzy, że likwidacja Hamasu będzie oznaczać koniec wojny, biorąc pod uwagę, że Hezbollah, Huti i Iran chcą regularnie i chronicznie atakować państwo żydowskie.
Całkowita liczba zabitych, rannych i zaginionych Rosjan i Ukraińców może osiągnąć milion. Eksperci zastanawiają się, czy obecna pozornie udana ukraińska kontrofensywa na Kursku była jedynie demonstracją wewnątrz Rosji mającą na celu zapewnienie ustępstw dyplomatycznych. A może chodziło o zdobycie i utrzymanie pozycji na terytorium Rosji? A może miało to na celu skierowanie rosyjskich ofensyw na południowy wschód? Niektórzy opisują ją jako znakomicie przemyślaną, ale niebezpieczną – biorąc pod uwagę ryzyko, że może zakończyć się jak niefortunna niemiecka bitwa o Ardeny w 1945 r., która początkowo odniosła oszałamiające sukcesy, ale wkrótce została zmiażdżona przez przewagę liczebną i ostatecznie osłabiła całą niemiecką obronę.
Chiny nasiliły prześladowania filipińskich sił zbrojnych i swoją retorykę. Zwiększyła liczbę wtargnięć w tajwańską przestrzeń powietrzną i wody oraz scementowała strategiczne partnerstwa z Rosją i Iranem, jednocześnie zabiegając o względy Indii i Turcji. Jednak w tej chwili Chiny nie są szczególnie zainteresowane atakowaniem Tajwanu, czując, że coraz bardziej ogranicza Tajwańczyków psychologicznie, strategicznie i politycznie.
We wszystkich tych konfliktach panuje zamieszanie i strategiczne przerwy na krótką chwilę. Przerwy wynikają po części z niepewności co do niejasnych intencji i roli Stanów Zjednoczonych. Ci drudzy utknęli w nieprzewidywalnym, jeśli nie dziwacznym, roku wyborczym, pogarszanym przez niejasność co do tego, kto i na jak długo faktycznie będzie sprawował kontrolę nad krajem oraz kto będzie prezydentem po styczniu 2025 roku.
Rok 2024 upłynął pod znakiem pierwszej w historii debaty prezydenckiej, która odbyła się na długo przed oficjalną nominacją kandydatów, nagłego, wymuszonego wycofania się prezydenta Bidena z kandydatury na reelekcję, nagłej koronacji niegdyś niezbyt imponującej Kamali Harris na jego następcę , niemożność lub niechęć Harrisa do spotkań z mediami lub udzielania wywiadów, utrzymująca się widoczna słabość Bidena w ostatnich sześciu miesiącach jego kadencji, próba zamachu na Donalda Trumpa i zbliżające się wybory prezydenckie.
Podczas gdy siły rosyjskie i ukraińskie maszerują tam i z powrotem wzdłuż wspólnej granicy, większość ekspertów prywatnie zgadza się, że możliwe jest zawieszenie broni, które zakończy rzeź przypominającą Sommę. Obejmuje to uznanie kontroli Rosji nad Donbasem i Krymem, które Putin zaatakował i de facto przejął w 2014 r., zdemilitaryzowaną granicę oraz autonomiczną i silnie uzbrojoną, ale nienależącą do NATO Ukrainę.
Obecnie Ukrainie brakuje siły roboczej ze względu na straty, problemy z poborem do wojska oraz fakt, że jedna czwarta ludności uciekła z kraju. Rosja poniosła dwukrotnie więcej ofiar niż Ukraina i doznała ciosu w swój prestiż militarny. Nie znalazła jeszcze taktycznego ani strategicznego sposobu na wchłonięcie Ukrainy, jak zamierzała w swoim niespodziewanym ataku na Kijów w lutym 2022 roku.
Jednak pozorna sztywność na granicy może być iluzoryczna. Jeśli jedna ze stron ustąpi, a przeciwnik nagle zrobi dramatyczny postęp, może nastąpić niebezpieczna eskalacja, i to szybko. Jest mało prawdopodobne, aby Rosja pozwoliła Ukrainie okupować terytorium Rosji przez dłuższy czas i zwiększy swoje groźby wobec tego, co uważa za wyczerpaną Ukrainę i zmęczone partnerstwo z NATO.
A NATO i Stany Zjednoczone prawdopodobnie nigdy nie pozwolą Rosji na aneksję całej Ukrainy poza Donbasem i Krymem. Im dłużej będzie trwała wynikająca z tego stagnacja, tym większe będzie prawdopodobieństwo, że jedna ze stron będzie szukać dramatycznego przełomu i tym bardziej prawdopodobne będzie, że wybuchnie szersza wojna wymagająca interwencji strony trzeciej i bardziej śmiercionośnej broni.
Jeśli chodzi o drugi konflikt, Iran znajduje się w niebezpiecznej sytuacji, którą sam sobie stworzył. Głośno obiecał Izraelowi i przechwalał się światu muzułmańskiemu, że zaatakuje żydowską ojczyznę po raz drugi w ciągu roku. Hezbollah grozi przyłączeniem się, być może przy słabym wkładzie Hamasu i Houthi.
Ale czy Iran naprawdę wierzy, że nawet wystrzelenie rakiety i drona dwukrotnie większe niż jego ostatni duży, ale nieudany ostrzał – powiedzmy 640 rakiet – poważnie zaszkodzi Izraelowi? Czy pomimo zamieszania i chaosu w USA Teheran jest naprawdę przekonany, że USA i niektórzy z ich europejskich i arabskich sojuszników nie będą ponownie interweniować w celu ochrony własnych aktywów lub własnej lub międzynarodowej przestrzeni powietrznej poprzez odparcie irańskich nalotów?
Krótko mówiąc, retoryka Iranu i prowokacje jego satelitów postawiły go w sytuacji, w której obie strony tracą: teokracja czuje, że musi spełnić swoje groźby i zaatakować Izrael, aby zachować twarz, ale wie też, że może nie być w stanie tego zrobić. wiele szkód, jednocześnie wywołując drugą reakcję odwetową, potencjalnie znacznie poważniejszą i znacznie bardziej uzasadnioną w oczach społeczności międzynarodowej niż poprzednie udane, ale w dużej mierze demonstracyjne wystrzelenie rakiety przez Izrael.
To samo dotyczy Hezbollahu. Hezbollah ma nadzieję, że jego około 150 000 rakiet i dronów w połączeniu z irańskim atakiem spowoduje rzeczywiste szkody, ale przyznaje, że w odpowiedzi z pewnością poniesie w szyickim Bejrucie i okolicach zniszczenia znacznie wykraczające poza to, czego doznał w 2006 roku . Naprawa szkód spowodowanych tym konfliktem, który zniszczył setki mil dróg, tysiące domów i infrastrukturę wartą miliardy dolarów, zajęła całe pokolenie.
Podobnie jak konflikt na Ukrainie, wojna na Bliskim Wschodzie została jedynie chwilowo wstrzymana. I będzie to trwało, dopóki Iran lub Izrael nie spróbują w drugiej fazie przełamać impasu, w którym kampania w Gazie będzie wydawać się nieistotna w porównaniu z nią i znacznie bardziej prawdopodobne, że włączą się do niej siły zewnętrzne – zwłaszcza jeśli Stany Zjednoczone będą wydawać się słabe i niezdolne do ochrony swoich tradycyjnych sojuszniczy Izrael.
Jeśli chodzi o trzeci, wciąż bezkrwawy konflikt: Chiny realizują swoją strategię na poziomie globalnym, a nie regionalnym. Pomaga zaognić konflikt na Ukrainie, podczas gdy jej tradycyjny rywal, który stał się tymczasowym przyjacielem, szkodzi Zachodowi, monopolizując jego pieniądze, broń i uwagę – i przy okazji wygodnie szkodząc sobie.
Chiny otwarcie wspierają Iran nie dlatego, że jest szczególnie przyjazny radykalnemu islamowi (patrz sposób, w jaki traktuje Ujgurów), czy też z natury wrogi wobec państwa żydowskiego. Zamiast tego po prostu z zadowoleniem przyjmuje te napięcia, które prowadzą do radykalnych niepokojów wewnętrznych i braku jedności politycznej w Ameryce, jednocześnie wycofując amerykańskie siły morskie i powietrzne z dala od Morza Południowochińskiego.
Wydaje się, że zasadą Chin jest obserwowanie i czekanie na wynik wojen na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie, ponieważ obie te wojny ciążą na zachodnich mocarstwach. Ciekawie i cierpliwie będzie obserwować, jak potoczą się konflikty, zwłaszcza czy Rosja osiągnie swoje oczywiste cele przy użyciu siły i czy Iran i jego pełnomocnicy trwale zdefiniują na nowo przyszłość Bliskiego Wschodu. Wyniki te pokażą, jak duży będzie opór Zachodu wobec własnej planowanej aneksji Tajwanu, czy też będzie ją świadomie potępiał.
Reasumując, wkraczamy w bardzo niebezpieczne pięć miesięcy
Joe Biden został w sondażach uznany przez amerykańską opinię publiczną za zbyt słabego na reelekcję, a jego własna partia stwierdziła, że ma zbyt upośledzone funkcje poznawcze, aby pozostać ich kandydatem. Może to sugerować zagranicznym podmiotom podejmującym ryzyko, że amerykański prezydent jest postrzegany przez samych Amerykanów jako nieodpowiedni, co prowadzi do wniosku, że w Białym Domu może powstać próżnia dla reagującego przywództwa.
Niewypowiedzianą konsekwencją tego jest to, że Amerykanie i ich dwie partie polityczne są pewni, że chociaż Biden może nie być w stanie kontynuować ostatnich sześciu miesięcy swojej kadencji jako normalnie zaangażowanego prezydenta, to nieuchronnie to zrobi. I ten wniosek prawdopodobnie podzielą przeciwnicy za granicą, którzy podejrzewają, że jeśli kiedykolwiek istniałaby możliwość zmiany obecnej mapy geostrategicznej lub względnego układu sił, to właśnie ta rzadka okazja pojawia się na horyzoncie.
Źródło: Cisza przed burzą na Ukrainie, w Strefie Gazy i na Tajwanie?