"Wieczne Amen" dla prof. Szaniawskiego od abp Jareckiego?
" Pozdrawiają się oni tajnymi znakami mającymi na celu ujawnienie ich przynależności przed podobnymi sobie.
Jedno jest pewne. Ich nikczemne czyny dobiegną końca i, o ile nie zwrócą się do Mnie podczas Ostrzeżenia, zostanie im niewiele czasu, zanim zostaną wrzuceni do jeziora ognia, gdzie będą cierpieć straszliwe dręczenie przez całą wieczność.
Wywołują i podjudzają oni do odstępstwa, które istnieje na całym świecie.
Osiągnęli to poprzez przeniknięcie do Mojego Kościoła.
(...)
Pierwsza tajemnica tkwi w tym, że grupy masońskie powstałe w wiekach średnich sprzysięgły się przeciw Bogu i wszystkim Jego dziełom.
Oni są wierni złemu. Sam szatan jest ich bogiem i są oni dumni, że mogą oddawać mu hołd podczas czarnych mszy.
Natomiast Stolica Apostolska jest ostro atakowana przez tę grupę od 1967 roku.
Powoli przeniknęli oni Mój Kościół i to nie tylko w Watykanie, ale znajdują się również w jego niższych szeregach w każdym kraju.
Ich świadome skażenie Mojego Kościoła spowodowało diabelskie nikczemności zadane niewinnym ofiarom.
Ich miłość do pieniędzy i władzy jest niczym w porównaniu z obrzydliwym oddaniem, które okazują królowi kłamstwa, szatanowi. W tych grupach jest on otwarcie czczony w tajemnicy. Kapłani i inni święci słudzy w tym biskupi i kardynałowie, w pewnych kręgach popierają te grupy.
Złe czyny, w których uczestniczą są zbyt groźne, aby je wam ukazać, jednak musicie wiedzieć, że składają oni złemu ludzkie ofiary w kościołach ustanawianych do sprawowania Najświętszej Eucharystii Mszy Świętej.
Ta grupa starannie ukrywa swoje prawdziwe działania przed szczerymi i świętymi kapłanami, świętymi biskupami, świętymi kardynałami i innymi świętymi sługami, popełniając ohydne czyny.
Oni nienawidzą Boga z okrucieństwem, które mogłoby was zaszokować. Możliwości przyznane im przez szatana powodują, że ich niegodziwość, chciwość, żądza i dewiacje seksualne są mile widziane przez ich naśladowców we wszystkich krajach. "
paruzja.info/…/89-29-04-2012-1…
Biskup Jarecki w rozmowie z księdzem Bonieckim: "Piłem za dużo"
- Piłem za dużo. Alkohol pomagał mi w lekturach, w pisaniu, był pomocą, gdy byłem zestresowany po całym dniu - mówi w szczerej rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym" biskup Piotr Jarecki, który po zawieszeniu wznowił właśnie posługę.
Bp Jarecki w październiku 2012 r. prowadził auto pod wpływem alkoholu i uderzył w latarnię. Przyznał się do winy i oddał do dyspozycji papieża. Po wypadku na stronie internetowej archidiecezji warszawskiej opublikowano jego oświadczenie. Biskup przeprosił wszystkich, których zgorszył swoim czynem, w szczególności wiernych archidiecezji, których zaufanie zawiódł.
W 2013 r. sąd skazał biskupa na pół roku więzienia z zawieszeniem na dwa lata. Nałożył na niego także czteroletni zakaz prowadzenia pojazdów i nakazał zapłacić 2,4 tys. zł grzywny oraz 4 tys. zł na Fundusz Pomocy Postpenitencjarnej.
Biskup przez blisko dwa lata był zawieszony w pełnieniu posługi. Wrócił tuż przed świętami. Najnowszy "Tygodnik Powszechny" publikuje rozmowę, którą z hierarchą przeprowadził ks. Adam Boniecki.
- Kiedy ktoś chce ze mną rozwiać, usiłując zrobić ze mnie kogoś, kto miał problem alkoholowy i z tego mniej lub bardziej wyszedł, to ja się na to nie zgadzam. Bo problem alkoholowy nie jest problemem mojego życia. No, może jakąś cząsteczką - mówi biskup.
- Ja w tym wydarzeniu widzę palec Boży, wezwanie do rewizji całego życia. Nie mogę redukować tego do problemu alkoholowego. W ostatnim etapie, owszem, uzależnienie było. Piłem za dużo. Alkohol pomagał mi w lekturach, w pisaniu, był pomocą, gdy byłem zestresowany po całym dniu. Czasem myślę, że byłby największym dobrodziejstwem ludzkości, gdyby nie uzależniał i nie burzył wymiaru relacyjnego w naszym życiu - dodał.
- Człowiek nadużywający alkoholu zaczyna być krytykantem, wszędzie widzi rzeczy negatywne, izoluje się od innych, a siebie zaczyna traktować jak pępek świata. No i zaczynają się problemy - tłumaczy hierarcha.
Ksiądz Boniecki pyta biskupa, skąd bierze się wyidealizowany obraz hierarchów: - Czy sami biskupi go nie budują? A może biskup rzeczywiście powinien być ideałem?
- Z jednej strony tęsknimy za jakimś ziemskim ideałem. Z drugiej strony ten, na którego te oczekiwania są kierowane, nie robi nic, żeby ludzi wyprowadzić z błędu. To według mnie spory problem - podejrzewam, że szczególnie w Polsce. Myślę, że większym skandalem jest uważanie człowieka, który jest biskupem, za ideał porównywalny z Bogiem, niż odkrycie w jego życiu mniejszego czy większego braku. Bo niezależnie od tego, czy ktoś jest człowiekiem świeckim, biskupem czy papieżem, błądzi - mówi biskup Jarecki.
Biskup mówi też o tym, że podczas zawieszenia, które spędził m.in. w opactwie trapistów Abbey of the Genesee, bardzo poczuł "rozdźwięk między teoretyczną wiedzą a praktyką życia".
- Byłem człowiekiem, który zawsze chciał wniknąć w problem i go rozwiązać. Wierzyłem, że jedyną sferą odbijającą Boga w człowieku jest intelekt. Byłem zafascynowany intelektem, a nie autentycznym wprowadzaniem wiedzy o Bogu i człowieku w konkret mojego życia. Miałem też taki problem, że długo nie godziłem się na słabość ludzką - mówi biskup.
Wywiad z biskupem Piotrem Jareckim na stronach "Tygodnika Powszechnego".
Cały tekst: wyborcza.pl/1,76842,1779688…