Jota-jotka

Troszczysz się o swoje ciało? A co z duszą?

Ziarnem jest słowo Boże, a siewcą jest Chrystus,
każdy, kto Go znajdzie, będzie żył na wieki.
EWANGELIA

Mt 13, 1-9

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami:

«Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny.

Kto ma uszy, niechaj słucha!»
****†****
Czytanie z Księgi Wyjścia mówi o pokarmie, który odżywia nasze ciało, Ewangelia zaś o pokarmie duchowym – Słowie Bożym. Jedno i drugie otrzymujemy z ręki Boga, choć tak często o tym zapominamy, skupiając się na własnych wysiłkach w zmaganiu z codziennymi sprawami. Owszem – własny wysiłek, własny wkład jest konieczny, tak jak praca Izraelitów, którzy musieli własnoręcznie pozbierać mannę zesłaną im przez Boga. Ale nasz trud może pójść na marne, gdy nie powierzymy swego życia Bogu: „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna – dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje” (Ps 127,1-2).
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje przestrzeń działania Bożego Słowa i naszej wolności. Boże ziarno jest dobre – nasza gleba jednak jest różna. Jeden od razu odrzuci Boże Słowo – uważa się za wyrocznię, najmądrzejszego ze wszystkich, dlaczego więc miałby słuchać kogokolwiek, a zwłaszcza Boga? Ktoś inny łatwo się wzrusza, ale szybko zapomina o tym przeżyciu i żyje jak dawniej. Czy wielu z nas tak właśnie nie postępuje: chodzimy do kościoła, jeździmy na rekolekcje, a na co dzień zaniedbujemy pielęgnowanie relacji z Bogiem? Być może najczęstszym problemem w naszych czasach jest to, że, owszem, przyjmujemy Słowo Boże, pragniemy je realizować w życiu, ale codzienność zabija naszego ducha. Tak wiele jest spraw do załatwienia, tak wiele problemów, tak wiele sprzecznych informacji dociera do nas, że nie umiemy tego wszystkiego ogarnąć.
Czy jest na to jakiś sposób? Przede wszystkim trzeba przyjrzeć się swojemu życiu, uznać swoje problemy i słabości, ale nie skupiać się na nich nadmiernie. Innymi słowy, zamiast mówić sobie w sercu „ależ wielki jest mój problem”, lepiej powierzyć go Bogu i powiedzieć „mój problem jest być może duży, ale Bóg jest większy!”
Jeśli pragnę przynosić duchowy owoc, a nie tylko ciągle zamartwiać się i biadolić, muszę na co dzień dbać o swoją duszę, jak rolnik o glebę: przeorywać ją poprzez systematyczne praktyki religijne, nawadniać ją otwierając się na działanie Ducha Świętego – w sakramentach i Słowie Bożym, odchwaszczać robiąc regularnie rachunek sumienia, użyźniać dobrą lekturą i dobrymi rozmowami, wystawiać się na światło łaski Bożej poprzez codzienną osobistą modlitwę.
Zadaj sobie pytanie: „co robię, gdy życie przykrywa mnie kolejnymi problemami i sprawami?” Jaka jest twoja postawa: czy zwalniasz się wtedy z systematycznego pielęgnowania swojej gleby duchowej, czy też życiowe troski mocniej uświadamiają ci konieczność stałej czujności i dbania o stan twojej duszy?,,
opoka.org.pl/liturgia
51,6 tys.
Jota-jotka udostępnia to

,,Skąd pewność co do tak niezwykłego zaangażowania Boga we wszystko, co czynimy i przeżywamy? ....Oczywiście, z odwiecznej Miłości Boga Ojca, który powołuje nas do bycia braćmi Wcielonego Syna Bożego!(...)
Bóg Ojciec, który od wieków poznał nas i przeznaczył na to, byśmy się stali na wzór obrazu Jego Syna, rzeczywiście tego dokona. Nie przeszkodzą Mu w tym nawet nasze. .. grzechy.
Owszem, wiemy, że grzech pierworodny i inne grzechy uczyniły nas skażonymi i niezdolnymi do komunikowania się i komunii z Bogiem. Jednak tu, gdzie my się potykamy, upadamy i jesteśmy całkiem bezradni, wkracza Bóg Ojciec i podejmuje takie działanie, które nas w pełni usprawiedliwia. Miłosierna Miłość Ojca czyni nas na powrót świętymi i nieskalanymi przed Jego obliczem (por. Ef 1, 4). Ta Miłość dosięga nas i usprawiedliwia w Synu Bożym, który stał się Człowiekiem dla naszego zbawienia! Cztery Ewangelie i poniekąd cała Biblia mówią o tym jednym: jak Bóg Ojciec dokonuje zbawienia ludzi w Jezusie Chrystusie. Jest to prawdziwie dzieło na miarę samego Boga!
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie (Mt 11, 28-30).
Co ma czynić człowiek?
Skoro Bóg tak wiele dla nas czyni i tak dużo obiecuje, to – zapyta ktoś – czy nam coś pozostaje do zrobienia? – Tak. I to nawet dużo. Bóg Ojciec oczekuje od nas (możliwie) 100-u procentowej odpowiedzi na Jego uprzedzającą Miłość. A jeśli nie stu, to przynajmniej 60-cio lub 30-sto procentowej odpowiedzi! Jednak z samej konieczności, by dać Mu odpowiedź – nikt nas nie zwolni. Ani nikt nas nie wyręczy. To oczywiste, że Miłość Boga zbawia nas, ocala i uszczęśliwia (zasadniczo) tylko wtedy, gdy my ją poznajemy i odpowiadamy na nią ufną wiarą i umiłowaniem Jej.
Można zatem powiedzieć, że uszczęśliwiająca Miłość Boga i Jej współdziałanie we wszystkim dla naszego dobra – uzależniona jest tylko od jednego warunku, a jest nim właśnie nasza odpowiedź ufnej wiary i nasze umiłowanie Miłości.
Powinniśmy jednak uniknąć wielkiego błędu: nie sądźmy, że to dopiero nasza miłość niejako „uruchamia” wspaniałą Miłość Boga do nas. Jest dokładnie na odwrót. To Bóg pierwszy nas umiłował, powie św. Jan (por. 1 J 4, 19). Najzupełniej zatem wystarczy, jeśli my – jako drudzy – Miłość Boga poznamy, umiłujemy Ją i zawierzymy Jej siebie. To czyniąc (co dzień od nowa), dajemy Miłości Boga przystęp do nas. Ojciec, Syn, Duch Święty mogą, bez większych przeszkód, współdziałać z nami dla naszego dobra – we wszystkim; i przez całe nasze życie – dzień po dniu, godzina po godzinie. Aż do wejścia w chwałę Życia wiecznego.
Zauważmy, choćby mimochodem, że swój wspaniały Plan zbawienia i uszczęśliwienia nas Bóg Ojciec odsłonił nie od razu, nie naraz, lecz stopniowo. Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo (por. Ga 4, 4-5).
– Właśnie, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty.(...)
Święta Boża Rodzicielka zawsze prowadzi nas do swego SYNA. Prowadzi do Niego, bo dobrze wie, że i Ona jako najpierwsza wszystko otrzymała też od Syna i ze względu na Niego!
Są jednak powody, powiedziałbym, najzupełniej bezinteresowne, dla których winniśmy kontemplować samą MARYJĘ jako arcydzieło Bożej Miłości.
MIRIAM
Ty otwierasz Biblie obietnicą
i zamykasz ją zwycięstwem
Niewiasto pierwszych i ostatnich stronic
klamro czasów
cicha ojczyzno dobrej nowin
psalmie bez nut fałszywych
ziemio na której wróg stopy nigdy nie postawił
życiorysie wichrem i ogniem napisany
ziarnko pisaku w którym oceany toną
łzo wezbrana tęsknotą całych wieków
gwiazdo od słońca zapalona
zwiastunko przed zwiastunami biegnąca
słoneczniku każdym ziarnem ku niebu zwrócony
jedyna kolumno wśród zgliszcz stojąca
księgo święta
czynem Boga zapisana (Andrzej Madej OMI).
Maryja zasługuje na kontemplację także dlatego, że w Niej widzimy to, do czego i nas Bóg Ojciec powołał przed wiekami. Maryja, jako Matka Zbawiciela i nasza Matka, pragnie też gorąco wspierać przemianę naszych serc. Gdy Ją naśladujemy, to w końcu okazuje się, że upodobniamy się do naszego Brata i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa!
I ten jeszcze motyw, by być blisko z Nią. Skoro nasze powołanie jest tak wielkie i godne (jak przypomina to św. Paweł), i skoro jesteśmy tak drodzy i cenni w oczach Boga (por. Iz 43, 4), to zasługujemy na to, by zawierzyć siebie Sercu tak dobrej i wspaniałej Matki. Skoro Bóg Ojciec powierzył Jej swojego Syna Wcielonego, to czy my będziemy się wahać w kwestii powierzenia Jej siebie....
TY JESTEŚ POWIETRZEM, KTÓRYM ODDYCHAMY
Maryja niepokalana, tak prosta kobieta,
a jednak jej obecność i Jej potęga
są wyższe ponad wszystko, co się kiedyś marzyło
o jakiejkolwiek bogini.
Jej jedyne zadanie:
pozwolić, by przez Nią zabłysła
cała Boża chwała,
ta chwała Boga, który chciał Ją przeniknąć
a potem się rozszerzyć poza Nią daleko
i tylko tak – przez Nią.
Tak, ośmielam się twierdzić
że przez Nią jesteśmy ogarnięci miłosierdziem Bożym
tak, jak nas ogarnia dokoła powietrze.
Taka właśnie jest Maryja dla nas,
Maryja, której imię jest miłosierdziem.
To ona swym płaszczem przedziwnym okrywa
cały świat grzeszny,
ponieważ Bóg przez Jej wstawiennictwo
roztacza swoją Opatrzność.
Ona rozdaje jałmużny,
ale jeszcze bardziej sama jest miłą jałmużną,
a ludzie są przeznaczeni do czerpania z jej życia,
jak życie czerpie się z powietrza.
Bądź więc, najdroższa Matko,
atmosferą, w której oddycham.
Bądź światem bardziej szczęśliwym,
bym w Tobie kierował me kroki daleko od grzechu.
Bądź nade mną i dokoła mnie,
ukaż moim spojrzeniom przekornym
niebo bez ran i gniewu.
Spraw, niech drży mój bębenek w uchu:
niech usłyszy, jak mówisz o miłości Bożej –
Ty żywe powietrze -
i o cierpliwości, o pokucie i o modlitwie.
Macierzyńskie powietrze dla świata, powietrze porywające,
przyjmij do owczarni Twojej dziecko
przywiązane do Ciebie, chroniące się na Twej wyspie.
Przyciśnij je mocno do siebie.,,
Jezus i Maryja – czyli ile czyni Bóg, a ile człowiek?

2973
Jota-jotka

TY JESTEŚ POWIETRZEM, KTÓRYM ODDYCHAMY
Maryja niepokalana, tak prosta kobieta,
a jednak jej obecność i Jej potęga
są wyższe ponad wszystko, co się kiedyś marzyło
o jakiejkolwiek bogini.
Jej jedyne zadanie:
pozwolić, by przez Nią zabłysła
cała Boża chwała,
ta chwała Boga, który chciał Ją przeniknąć
a potem się rozszerzyć poza Nią daleko
i tylko tak – przez Nią.
Tak, ośmielam się twierdzić
że przez Nią jesteśmy ogarnięci miłosierdziem Bożym
tak, jak nas ogarnia dokoła powietrze.
Taka właśnie jest Maryja dla nas,
Maryja, której imię jest miłosierdziem.
To ona swym płaszczem przedziwnym okrywa
cały świat grzeszny,
ponieważ Bóg przez Jej wstawiennictwo
roztacza swoją Opatrzność.
Ona rozdaje jałmużny,
ale jeszcze bardziej sama jest miłą jałmużną,
a ludzie są przeznaczeni do czerpania z jej życia,
jak życie czerpie się z powietrza.
Bądź więc, najdroższa Matko,
atmosferą, w której oddycham.
Bądź światem bardziej szczęśliwym,
bym w Tobie kierował me kroki daleko od grzechu.
Bądź nade mną i dokoła mnie,
ukaż moim spojrzeniom przekornym
niebo bez ran i gniewu.
Spraw, niech drży mój bębenek w uchu:
niech usłyszy, jak mówisz o miłości Bożej –
Ty żywe powietrze -
i o cierpliwości, o pokucie i o modlitwie.
Macierzyńskie powietrze dla świata, powietrze porywające,
przyjmij do owczarni Twojej dziecko
przywiązane do Ciebie, chroniące się na Twej wyspie.
Przyciśnij je mocno do siebie.,,

Jota-jotka

Co i skąd wiemy o rodzicach Matki Bożej?

Jota-jotka

Co i skąd wiemy o rodzicach Matki Bożej?

Jeszcze jeden komentarz od Jota-jotka
Jota-jotka

,,Zadaj sobie pytanie: „co robię, gdy życie przykrywa mnie kolejnymi problemami i sprawami?”
Jaka jest twoja postawa: czy zwalniasz się wtedy z systematycznego pielęgnowania swojej gleby duchowej, czy też życiowe troski mocniej uświadamiają ci konieczność stałej czujności i dbania o stan twojej duszy?,,

Jota-jotka

,,Dzisiejsza Ewangelia pokazuje przestrzeń działania Bożego Słowa i naszej wolności. Boże ziarno jest dobre – nasza gleba jednak jest różna. Jeden od razu odrzuci Boże Słowo – uważa się za wyrocznię, najmądrzejszego ze wszystkich, dlaczego więc miałby słuchać kogokolwiek, a zwłaszcza Boga? Ktoś inny łatwo się wzrusza, ale szybko zapomina o tym przeżyciu i żyje jak dawniej. Czy wielu z nas tak właśnie nie postępuje: chodzimy do kościoła, jeździmy na rekolekcje, a na co dzień zaniedbujemy pielęgnowanie relacji z Bogiem? Być może najczęstszym problemem w naszych czasach jest to, że, owszem, przyjmujemy Słowo Boże, pragniemy je realizować w życiu, ale codzienność zabija naszego ducha. Tak wiele jest spraw do załatwienia, tak wiele problemów, tak wiele sprzecznych informacji dociera do nas, że nie umiemy tego wszystkiego ogarnąć.
Czy jest na to jakiś sposób? Przede wszystkim trzeba przyjrzeć się swojemu życiu, uznać swoje problemy i słabości, ale nie skupiać się na nich nadmiernie. Innymi słowy, zamiast mówić sobie w sercu „ależ wielki jest mój problem”, lepiej powierzyć go Bogu i powiedzieć „mój problem jest być może duży, ale Bóg jest większy!”
Jeśli pragnę przynosić duchowy owoc, a nie tylko ciągle zamartwiać się i biadolić, muszę na co dzień dbać o swoją duszę, jak rolnik o glebę: przeorywać ją poprzez systematyczne praktyki religijne, nawadniać ją otwierając się na działanie Ducha Świętego – w sakramentach i Słowie Bożym, odchwaszczać robiąc regularnie rachunek sumienia, użyźniać dobrą lekturą i dobrymi rozmowami, wystawiać się na światło łaski Bożej poprzez codzienną osobistą modlitwę.
Zadaj sobie pytanie: „co robię, gdy życie przykrywa mnie kolejnymi problemami i sprawami?” Jaka jest twoja postawa: czy zwalniasz się wtedy z systematycznego pielęgnowania swojej gleby duchowej, czy też życiowe troski mocniej uświadamiają ci konieczność stałej czujności i dbania o stan twojej duszy?,,