"Nastała era dwójkowiczów. Epoka ludzi, którzy nie odróżniają : bynajmniej od przynajmniej, którzy piszą napewno, mówią poszłem, włanczam i są z tego dumni. Oni byli zawsze, owszem, ale dawniej się przynajmniej tego wstydzili. A dziś? Dziś są wszędzie.
Dwójkowicze stali się modni. Bezrefleksyjni influencerzy, celebryci, którzy nie potrafią złożyć poprawnie dwóch zdań, „eksperci” od wszystkiego, choć nie przeczytali w życiu jednej książki. Ludzie, którzy mylą : w cudzysłowie z : w cudzysłowiu, którzy piszą : na prawdę i : po za tym, którzy mówią: mi się wydaję. Dla nich język to tylko przeszkoda, a nie narzędzie.
I co najgorsze — oni już się tego nie wstydzą.
Nie chodzi tylko o tiktokowych czy instagramowych celebrytów. To by jeszcze można było zrozumieć — w końcu od kogo jak od kogo, ale od ludzi, którzy żyją z lajków, trudno wymagać umiejętności językowych. Problem w tym, że nieuctwo przeniknęło dalej. Do redakcji, do gazet, do świata, gdzie jeszcze niedawno istniało coś takiego jak korekta. Nikt już niczego nie poprawia, nikt nie zauważa błędów. A przecież język to wizytówka kultury — naszego myślenia, naszej tożsamości.
Wszędzie nieuctwo. Dwójkowicze prowadzą programy, piszą poradniki, uczą życia innych, choć sami nie nauczyli się jeszcze pisać poprawnie. To czas odwróconych wartości: głupota jest przebojowa, a kultura — niemodna.
Ale ja wiem, dlaczego tak się dzieje. Wszystko sprowadza się do jednego: oni nie czytają. Nie czytali w dzieciństwie i nie czytają teraz.
I wiem też, jak to leczyć. Gdybym tylko mógł, zebrałbym w jednym miejscu całą tę „elitę”: redaktorów, blogerów, celebrytów, samozwańczych ekspertów i recenzentów, którzy robią błędy nawet w słowie „język”. I kazałbym im czytać. Nie blogi, nie poradniki motywacyjne, nie Paulo Coelho ani modne książki o „świadomym życiu”.
Nie.
Kazałbym im czytać Prusa, Żeromskiego, Miłosza, Gombrowicza, Szymborską, Herberta. Może wtedy zrozumieliby, czym jest piękno polszczyzny. Może odkryliby, że język to nie tylko narzędzie do autopromocji, ale sposób myślenia, miary szacunku do drugiego człowieka.
A do internetu nie wpuściłbym ich, dopóki nie napiszą poprawnie „nie wiem, co się stało” bez błędów ortograficznych i gramatycznych. Dziesięć razy z rzędu.
Tak, zrobiłbym właśnie tak. Choć wiem, że w dzisiejszych czasach to raczej niemożliwe.
Bo dziś nieuctwo stało się modne. I to jest w tym wszystkim najstraszniejsze."
Dobrego dnia Wam życzę.
Poruszyłeś ciekawy i jakże aktualny temat. Z racji posiadania w swojej rodzinie nauczyciela, wiem, że poziom wiedzy i kultury, szczególnie w podstawówce, jest bardzo słaby. I z każdym rokiem będzie gorzej. Dzieci stają się coraz bardziej "bezmyślne", to efekty karmienia się płytkimi treściami w internecie. Zjawisko to nazywa się "brainrot" i jest udowodnione naukowo. O dziwo, tego samego spłycenia "myślenia" doświadcza AI jeśli karmi się algorytmy do ich przyuczenia płytkimi treściami. W perspektywie lat to będzie masowe ubóstwo umysłowe i wtórny analfabetyzm, dzieci nie czytają książek, na przerwach szkolnych nie zobaczysz dziecka z książką tak jak to było za moich czasów. Kończąc, poziom kultury większości dzieci na bardzo niskim poziomie.