Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę.Zniewolenia demoniczne uwaga wOno zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę. Praktyczny poradnik dla osób dręczonych przez złe duchy przypadku opętań …Więcej
Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę.Zniewolenia demoniczne uwaga wOno zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę. Praktyczny poradnik dla osób dręczonych przez złe duchy przypadku opętań. W takich przypadkach wymagana jest pomoc księdza Egzorcysty. Pomoc taką można uzyskać poprzez wyszukanie w sieci. Należy tu pamiętać że musi to być ksiądz Kościoła Rzymsko-Katolickiego posiadający zgodę Biskupa.

1. Najważniejsza jest wola człowieka.
2. Złe duchy to kłamcy którzy nie maja zbyt silnych kart. Wszystko to ułuda. Człowiekowi wmawia się że nie ma innego wyjścia i nie ma dla niego ratunku.
3. Scenariusz jest zwykle bardzo podobny. Najpierw demony wyprowadzają człowieka na manowce tzn oszukują go mówiąc że nie robi nic strasznego. Tak wprowadzają go w ciężkie grzechy. Gdy już są pewni swego (tj gdy człowiek zezwolił na ich działania aktem swej wolnej woli) wtedy odwracają sprawę i przypuszczają atak. Wmawiają że jest on najgorszym grzesznikiem i nie ma dla niego ratunku. Wszystko to kłamstwo.
4. Mają nadzieje że człowiek pogodzi się z losem grzesznika i nawet nastawiają człowieka przeciw Bogu (poprzez wciąganie go w coraz poważniejsze grzechy). Człowiek taki zaczyna myśleć że Bóg jest niedobry i to Jego wina. Czasem też złe duchy podsyłają myśli samobójcze.
5. Kluczem jest tu pokora. Człowiek musi uznać swój błąd. Musi krytycznie spojrzeć na swoje życie i znaleźć to co go doprowadziło do tego stanu. Wbrew pozorom to łatwe. Jeśli teraz pokornie uzna swój błąd i poprosi Boga o ratunek – ratunek otrzyma- ZAWSZE. Przykładowa modlitwa:
Boże wiesz że nie do końca wierzę w Twoje istnienie (jeśli tak jest), wiesz że do końca nie wierzę w Twoją dobroć (jeśli tak jest), wiesz że do końca nie wierze że chciałbyś mi pomóc ale uznając swoje błędy wyrzekam się szatana i błagam Cię byś mi pomógł. Proszę o modlitwę za mnie Najświętszą Maryję Pannę, św Michała Archanioła mojego Anioła Stróża i wszystkich Świętych Boga.
//Uwaga nawet jeśli nie do końca wierzysz w skuteczność należy to powiedzieć. Nie chodzi tu o wiarę (bo jej bez Boga nie ma) ale o pełen skruchy akt woli.
6. Powiedziałem modlitwę co dalej? Umów się na Spowiedź Świętą. Spowiedź Święta jeśli szczera to najmocniejszy z egzorcyzmów. To Sakrament Kościoła Świętego w którym dusza człowieka obmywana jest Krwią Chrystusa Pana. Jeśli jest szczera demony muszą ustąpić.
7. Teraz trzeba się pilnować. Jest tylko Jedna co potrafi pilnować tak że nigdy niczego nie zgubi. Poniżej modlitwa do Niej (Akt ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez ręce Maryi). Jeśli odmówisz tą modlitwę z wiarą i przekonaniem (i będziesz to powtarzał regularnie np co tydzień/miesiąc) jesteś bezpieczny.

Minimum dla utrzymania bezpieczeństwa
1. Spowiedź co najmniej raz w miesiącu
2. Msza Święta co Niedziela i w Święta
3. Komunia Święta co Niedziela (chyba że przez grzech nie można przystąpić)
4. Odmawianie modlitw – zakładka o modlitwach

Akt ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez ręce Maryi
O, odwieczna, Wcielona Mądrości! O, najmilszy i czci najgodniejszy Jezu, prawdziwy Boże i prawdziwy człowiecze, Synu Jednorodzony Ojca Przedwiecznego i Maryi, zawsze Dziewicy! Oddaję Ci najgłębszą cześć w łonie i chwale Twego Ojca w wieczności oraz w dziewiczym łonie Maryi, Twej najgodniejszej Matki, w czasie Twego Wcielenia.
Dzięki Ci składam, żeś wyniszczył samego siebie przyjmując postać sługi, by mnie wybawić z okrutnej niewoli szatana. Chwalę Cię i uwielbiam, żeś we wszystkim raczył się poddać Maryi, Twej świętej Matce, aby przez Nią uczynić mnie swym wiernym niewolnikiem. Lecz niestety! W niewdzięczności i niewierności nie dochowałem obietnic uroczyście Tobie złożonych na Chrzcie św. Nie wypełniłem swoich zobowiązań. Nie jestem godzien zwać się dzieckiem czy niewolnikiem Twoim. A ponieważ wszystko we mnie zasługuje na Twój gniew, do Twego Najświętszego i Najdostojniejszego Majestatu nie śmiem już się sam zbliżyć. Przeto uciekam się do wstawiennictwa i miłosierdzia Twej Najświętszej Matki, którą dałeś mi za Pośredniczkę u Siebie. Za Jej możnym pośrednictwem mam nadzieję wyjednać u Ciebie skruchę i przebaczenie mych grzechów oraz prawdziwą mądrość i w niej wytrwanie.
Pozdrawiam Cię więc, Dziewico Niepokalana, żywy Boga Przybytku, w którym odwieczna, ukryta Mądrość chce odbierać cześć i uwielbienie aniołów i ludzi. Pozdrawiam Cię, Królowo nieba i ziemi, której panowaniu wszystko prócz Boga jest poddane. Pozdrawiam Cię, Ucieczko grzeszników, której miłosierdzie nikogo nie zawiodło. Wysłuchaj mej prośby, pełnej gorącego pragnienia Bożej mądrości, i przyjmij śluby i ofiary, jakie w pokorze Ci składam.
Ja…, grzesznik niewierny, odnawiam i zatwierdzam dzisiaj przed Twoim obliczem przyrzeczenia Chrztu św. Wyrzekam się na zawsze szatana, jego pychy i jego dzieł. Całkowicie oddaję się Jezusowi Chrystusowi, Mądrości Wcielonej, aby za Nim iść, niosąc mój krzyż po wszystkie dni życia. Abym zaś był Mu wierniejszy niż dotąd, obieram Ciebie dziś, Maryjo, w obliczu całego Dworu Niebieskiego, za moją Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam, jako Twój niewolnik, ciało i duszę swoją, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, przeszłych, obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku, co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga w czasie i wieczności. Przyjmij, Panno łaskawa, tę niewielką ofiarę mej niewoli dla uczczenia i naśladowania owej uległości, jaką Mądrość odwieczna Twemu macierzyństwu okazać raczyła; dla uczczenia władzy, jaką Oboje posiadacie nade mną, nikłym robakiem i grzesznikiem nędznym; jako podziękowanie za przywileje, którymi Cię Przenajświętsza Trójca łaskawie obdarzyła. Zapewniam, że odtąd, jako prawdziwy Twój niewolnik, chcę szukać Twojej chwały i Tobie we wszystkim być posłuszny. Matko Przedziwna, przedstaw mnie Twemu drogiemu Synowi jako wiecznego niewolnika, ażeby – jak przez Ciebie mnie odkupił, tak też przez Ciebie przyjąć mnie raczył. Matko Miłosierdzia, udziel mi łaski prawdziwej mądrości Bożej i przyjmij mnie do grona tych, których kochasz, pouczasz, prowadzisz, żywisz i bronisz jako dzieci swe i sługi. Dziewico wierna, spraw, abym zawsze i we wszystkim był doskonałym uczniem, naśladowcą i niewolnikiem Mądrości Wcielonej, Jezusa Chrystusa, Syna Twego; abym za Twym pośrednictwem i za Twoim przykładem doszedł do pełni Jego wieku na ziemi i Jego chwały w Niebie. Amen.

Ewagriusz z Pontu: Osiem duchów zła.
Ewagriusz z Pontu – jeden z najznamienitszych Ojców Pustyni, mistrz życia duchowego – twierdził, że istotą walki ze złem jest uwolnienie się od grzechu wewnętrznego (także tego popełnionego w myśli). Dlatego celem ludzkiego życia jest apatheia, beznamiętność. Nie ma ona nic wspólnego z bezczynnością czy brakiem życiowej energii. Beznamiętność to wolność…
Pokusy zmysłowe zwalczał kąpiąc się w lodowatej wodzie. Pokusę bluźnierstwa – wystawiając ciało na ukąszenia owadów. Na wzór swojego mistrza (Abby Makarego z Aleksandrii) przez wiele lat pościł radykalnie, posilając się jedynie wydzielonymi porcjami chleba i wody.
Po dłuższym czasie doprowadziło go to do tak dużych kłopotów trawiennych, że sam mistrz zalecił mu złagodzenie diety. Odtąd jadł surowe warzywa i pił wywary ziołowe. Jednocześnie nieustannie się modlił (medytacja serca), studiował Pismo Święte i spisywał doświadczenia swoje oraz tych, którzy tak jak on – z miłości do Jezusa Chrystusa – wybrali życie na pustyni.
Praktykując tak surowy tryb życia – w odosobnieniu od ówczesnego świata – Ewagriusz z Pontu walczył z demonami, obserwując ich strategie działania (kiedy, w jakiej kolejności i w jaki sposób atakują człowieka). Ewagriusz wykazał istnienie ośmiu demonów, które ustawicznie dręczą człowieka – w zależności od jego kondycji duchowej, w tym sposobu „panowania” nad swymi pragnieniami ciała.
Demon pierwszy: obżarstwo
Od tego demona nie można się wyzwolić inaczej, jak tylko przez post i wstrzemięźliwość (umiarkowanie). Dlatego mnisi podejmowali posty, aby ograniczyć do minimum działanie zewnętrznych bodźców.
Podstępny demon, wykorzystując wyobraźnię, podsuwał mnichom (pustelnikom) obrazy dawnych uczt i wzbudzał w nich różne fantazje kulinarne. W ten sposób dążył do tego, aby mnich opuścił pustynię, a jeśli nie, to chociaż złagodził praktykowane posty, co w efekcie doprowadzi go do utraty poczucia sensu przebywania w odosobnieniu. Kuszony mnich lękał się też, że z powodu surowego postu utraci zdrowie i umrze w strasznych męczarniach.
Ewagriusz odkrył, że istnieje demon radykalizmu ascetycznego. Uległy mu mnich chce naśladować radykalnych mistrzów i jednocześnie, aby nie ujawnić własnej słabości, odmawia przyjęcia pomocy innych. Pogardza własnym ciałem, a przecież celem ascezy nie powinno być odrzucenie tego daru Bożego, ale oczyszczenie i scalenie w jedno ciała z duszą. Mnich poszczący ponad miarę koncentruje się na swoim pseudodoskonaleniu i zapomina o potrzebach innych ludzi.
Oprócz umiarkowania obroną była gościnność i kontrola własnej wyobraźni – tak, aby demon obżarstwa nie mógł się nią posłużyć.
Demon drugi: nieczystość
Pontyjski mnich nie był zwolennikiem traktowania sfery erotycznej człowieka jako złej, tak jak robili to manichejczycy. Przestrzegał jednak mnichów, którzy dobrowolnie wybrali życie w samotności, przed uleganiem demonowi nieczystości. Demon kusząc pustelnika wykorzystywał naturalną u człowieka potrzebę bliskości i posiadania potomstwa.
Myśli nieczyste rodzą się w wyobraźni najczęściej za pośrednictwem rzeczy widzialnych, dlatego pustelnicy powinni unikać niepotrzebnych spotkań z kobietami, dotykania ich i patrzenia na nie. Kuszony mnich mógł jednak kompensować brak bliskości z kobietą przez sny i wyobrażenia erotyczne. Budząc się w nocy widział wokół siebie dzikie bestie, które przemieniały się w bezwstydnie tańczące kobiety.
Ewagriusz zdawał sobie sprawę, że niemożliwe jest całkowite wyzwolenie się z naturalnych pragnień seksualnych. Dlatego podkreślał, że w walce z demonem chodzi głównie o to, aby namiętność nie przejęła kontroli nad człowiekiem. Czasami demon namawiał też mnicha do opuszczenia pustyni, ukazując wstrzemięźliwość jako bezsensowną, a Boga jako tyrana, który wymaga rzeczy ponad ludzkie siły.
Ścisły post, czuwanie nocne, modlitwa oraz powściągliwość powodują, że demon, nienawidzący udręki ciała, ucieka. Pustelnik powinien też opowiadać innym o swoich upadkach, a nie szczycić się trudami ascezy.
Demon trzeci: chciwość
Chciwość – wraz z szukaniem próżnej chwały i obżarstwem – jest przyczyną wszystkich innych namiętności. Te trzy pokusy podsuwał przecież Jezusowi Chrystusowi diabeł, kusząc Go na pustyni. Demonowi chciwości nie chodzi tylko o obudzenie pragnienia posiadania pieniędzy, ale przede wszystkim o to, aby człowiek chciał zdobyć władzę nad całym światem. Pieniądze są jedynie środkiem do osiągnięcia tego celu.
Zdaniem Ewagriusza, chciwcem nie jest ten, kto ma pieniądze, ale ten, kto nieustannie o nich myśli i ich pożąda. Można więc być chciwym będąc bogatym, jak i biednym. Demon może kusić mnicha wspomnieniami o przeszłym bogactwie, z którego zrezygnował, albo o rzeczach, które mógłby mieć. Stosując tę strategię powoduje rozdwojenie pragnień – mnich na zewnątrz wyrzeka się bogactwa, ale gromadzi w sercu.
Ewagriusz porównuje bogatego mnicha do psa uwiązanego na łańcuchu, który stracił wolność na rzecz zniewalającej go troski o posiadanie pełnej miski. Opanowany przez demona mnich staje się nienasyconym szaleńcem, u którego chciwość wzbudza nieustanny lęk o przyszłość, a przez to odbiera mu radość życia.
Czasami demon zmienia strategię. Mnich może pod jego wpływem zabiegać o pieniądze wśród ludzi bogatych, pod pozorem rozdania ich potem ubogim. Wtedy prawdziwym celem staje się nie pomoc potrzebującym, ale pragnienie posiadania pieniędzy choćby na chwilę, by nacieszyć nimi oczy. A przecież prawdziwy uczeń Jezusa Chrystusa powinien dzielić się tym, co ma, a nie tym, co dopiero zdobędzie.
Najlepszą obroną przeciwko demonowi chciwości jest ubóstwo, jałmużna, zawierzenie Bogu, a także nieużalanie się nad własną biedą i równe traktowanie biedaków i bogaczy.
Demon czwarty: smutek
Symbolem smutku, według Ewagriusza, jest żmija. Jej jad, zgodnie z przekonaniem antycznych lekarzy, w niewielkich ilościach niszczy inne trucizny, nadmiar zaś zabija.
Ewagriusz, podobnie jak św. Paweł, rozróżnia dwa rodzaje smutku. Jeden z nich pochodzi od Boga i jest konsekwencją popełnionej przez człowieka nieprawości. Wiąże się z poczuciem żalu i skruchy, co prowadzi do nawrócenia. Jego objawem są łzy, rozmyślanie o śmierci i Bożym sądzie.
Drugi rodzaj smutku powstaje w sercu człowieka, kiedy rozmyśla on o tym, co w jego życiu się nie spełniło, i powoduje powolne obumieranie duchowe. Taki człowiek, nawet jeśli będzie doświadczał jakiejś przyjemności duchowej lub cielesnej, nie będzie w stanie jej odczuć ani się nią cieszyć, bo jego dusza jest „jak wysuszona”. Najgorsze jest to, że nie może też nikogo poprosić o ratunek, ponieważ demon smutku izoluje go od innych ludzi, zamykając w niewoli własnej wyobraźni i niespełnionych pragnień.
Demon chce odebrać człowiekowi radość życia, która jest darem Bożym. Atakuje najczęściej ludzi samotnych, żyjących w odosobnieniu. Mnich kuszony przez demona smutku nie cieszy się obraną drogą, unika spotkań z braćmi. Rozmyślając ciągle o przyjemnościach, pragnieniach, których nie może osiągnąć, staje się coraz bardziej sfrustrowany. Doprowadza go do gniewu, smutku – a nawet szaleństwa lub samobójstwa.
Demon smutku utrudnia także oczyszczenie serca po grzechu, sprawiając, że człowiek nieustannie pamięta o złu i zamyka się na Boże miłosierdzie. Jedynymi skutecznymi środkami w walce z tym demonem są: radość, otwarcie się na innych ludzi, wytrwałość i modlitwa.
Demon piąty: gniew
W sercu człowieka ulegającego demonowi gniewu rośnie nienawiść do świata, ludzi i Boga. Człowiek taki stopniowo staje się podobny do bestii. Jest krytykancki, nieufny, zawzięty, oczernia innych. Ponieważ nie może zrealizować własnej wizji świata, wpada we frustrację, a ta prowadzi go do gniewu. Nie potrafi znieść grzeszności innych, uważając jednocześnie, że sam jest niemal doskonały.
Demon wykorzystuje nawet błahy pretekst, aby wywołać w sercu człowieka gniew. Czasami zwyczajne codziennie zajęcia, drobne sprawy czy wydarzenia, które potoczą się niezgodnie z zamierzeniami człowieka, mogą wzbudzić w nim gniew. Owładnięty nim nie może nawet spokojnie spać, gdyż męczą go senne koszmary, w których wspina się stromymi ścieżkami, spotyka krwiożercze i jadowite bestie, przed którymi ucieka.
Człowiek opanowany przez demona gniewu traci w pewnym momencie zdolność odróżniania snu od jawy, w celi widzi dym i bestie, jego organizm słabnie, umysł popada w obłęd. Demon może też wykorzystywać skrywaną w sercu urazę. Dlatego poznanie własnych myśli i lęków, miłość bliźniego, przebaczenie, wielkoduszność, cierpliwość, łagodność i wyrozumiałość dla słabości innych oraz modlitwa Psalmami pełnią kluczową rolę w walce z tym demonem.
Demon szósty: acedia (lenistwo)
Ten demon atakuje mnicha najczęściej w południe. Wówczas dzień dłuży się, tak jakby miał pięćset godzin. Mnich nie może się doczekać pory posiłku, jest niespokojny i ciągle wygląda przez okno. Ogarnia go duchowe lenistwo i fizyczna ociężałość. Jest jak nierozumne zwierzę, z przodu ciągnięte przez pożądliwość, z tyłu popychane i bite przez nienawiść.
Ten demon, w przeciwieństwie do innych, dotyka całej duszy człowieka i sprawia, że pożąda on tego, czego nie ma, a nienawidzi to, co ma. Duchowe zniechęcenie, znużenie, oschłość, tchórzostwo, przygnębienie, niezdolność do koncentracji, obrzydzenie, atonia (osłabienie) duszy, jej paraliż – to określenia opisujące stan człowieka w acedii.
Ewagriusz mówi, że żonaty mężczyzna będąc w stanie acedii zmienia żonę, ponieważ obwinia ją o swoje cierpienie. Mnich z kolei chce uciec z celi łudząc się, że w innym miejscu będzie mu lepiej. Ma subiektywne poczucie opuszczenia przez braci, mistrza duchowego, oczekuje od nich pocieszenia, a nie otrzymując go oskarża ich o obojętność i brak miłości. Nikt nie jest jednak w stanie pomóc takiemu człowiekowi, ponieważ toczy on wewnętrzną walkę, w której przeciwnikiem nie jest żona, współbracia, koledzy z pracy, ale zranione „ja”. Jedynym lekarstwem jest wówczas przetrzymanie tego stanu i staranie się o większy obiektywizm w ocenie sytuacji.
Czasami demon zmienia strategię. Człowiek wypiera gniew i złość towarzyszące poczuciu niespełnienia. Na zewnątrz jest opanowany, ale w jego sercu wszystko się „gotuje”. A to powoduje, że jego dusza staje się nieczuła, niejako obumiera. Będący w takim stanie mnich modli się, ale nie sprawia mu to radości, żałuje za grzechy, ale nie odczuwa żalu. Najlepszym lekarstwem jest wtedy prośba o dar łez.
Inna strategia demona polega na tym, że pobudza człowieka do nadmiernej aktywności. Mnich wówczas chętnie posługuje wśród chorych, kieruje nim jednak miłość własna, a nie bliźniego – dla chorych jest niewyrozumiały. Także ludzie świeccy uciekają przed pustką w pracoholizm, szczycą się tym, że nigdy nie odpoczywają, mają poczucie winy, gdy nie znajdują zajęcia.
Kryterium oceny jest tutaj intencja. Jeśli ktoś szuka w podejmowanym działaniu siebie, to choćby zamęczył się ascezą albo pracą dla Boga jest to bez wartości. Ewagriusz mówi, że wszelka przesada, brak umiaru pochodzą od złego ducha. Demony bowiem powstrzymują przed czynieniem tego, co możliwe, a skłaniają do robienia rzeczy niemożliwych.
Lekarstwami w walce z demonem acedii są wytrwałość w powziętych postanowieniach oraz zachowanie właściwej miary.
Autorzy średniowieczni „demonem południa” nazwali poczucie bezsensu życia i niepokoju, jakie dotyka człowieka w „południe” życia, czyli około czterdziestego roku życia. C. G Jung nazwał to doświadczenie „kryzysem wieku średniego”.
Demon siódmy: próżność
Żeglarze wyrzucali w czasie burzy zbędne rzeczy po to, aby okręt miotany przez fale nie zatonął. Według Ewagriusza podobnie robią ci, którzy wybierają życie mnisze. Nie powinni jednak walczyć z namiętnościami w taki sposób, by widzieli to inni. W przeciwnym razie oddają się demonowi próżnej chwały. Są wtedy jak grzesznicy, którzy szczycąc się wyzwaniami rzuconymi Bogu, szukają podziwu ze strony innych.
Przed demonem próżnej chwały ucieczka jest bardzo trudna. Każde bowiem zwycięstwo nad namiętnościami może stać się powodem próżności. Mnich „zapętla się” duchowo, ponieważ z jednej strony stara się oczyścić duszę, a z drugiej wpada w próżność i wzmacnia własne ego.
Człowiek opanowany przez tego demona ponad wszystko chce osiągnąć sukces, pragnie pierwszeństwa, nie dba o jedność z innymi braćmi czy współpracownikami. Uzależnia jakość swojego działania od pochwał. Jednocześnie sam nie potrafi chwalić innych. W ten sposób demon próżnej chwały otwiera drzwi duszy innym demonom i doprowadza ją do upadku.
Czasami demon sprawia, że człowiek zabiega o towarzystwo ważnych osób lub wiąże się z różnymi znanymi instytucjami. Czuje się ważniejszy i lepszy od innych, ponieważ przebywa w elitarnych i wpływowych środowiskach.
Jedynym skutecznym sposobem walki z tym demonem jest wytrwała modlitwa, oczyszczanie motywacji podejmowanych wyrzeczeń i skromność.
Demon ósmy: pycha
Demon pychy kusił mnicha zawsze jako ostatni. Najczęściej przedstawiał mu Boga jako bezsilnego, a wtedy miłość własna opanowywała wszystkie działania i myśli mnicha. Demon ukazywał też Boga jako faworyzującego jednych, a odrzucającego drugich. Podpowiadał mnichowi, że przecież bardziej niż inni zasługuje na względy Najwyższego, bo tyle wycierpiał, wybierając życie ascety. Mnich ulegając pokusie wierzył, że własnymi siłami pokonywał trudności. Ulegając pysze wracał niejako do początku swojej drogi, a nawet – jak twierdzi Ewagriusz – pogarszał swój stan, przed czym przestrzegał Jezus Chrystus [por. Mt 12,45].
Pontyjczyk nazywa pychę urojeniem, złą gorliwością, mroczną ułudą, zarozumiałością ciała. Opanowany przez nią człowiek stawia się na miejscu Boga i podkreśla swoją niezależność. Wcześniej czy później sam staje się jak demon, który go opanował. Nie przyjmuje napomnień, przypisuje sobie wszystkie zasługi, gardzi innymi. Wszystkich dookoła uważa za głupców, którzy nie dostrzegają jego „wielkości”. Poucza i nie toleruje słabości innych, pogardza grzeszącymi.
Lekarstwem jest pokora, posłuszeństwo Bogu, cierpliwe znoszenie przeciwności losu i zniewag. Tylko człowiek akceptujący swoją zależność od Boga i ograniczoność jest w stanie cieszyć się życiem i ma szansę zdobyć prawdziwą Bożą mądrość. Mnich powinien opłakiwać swoje grzechy, a nie cudze, pamiętać o krzywdach, jakie wyrządziły mu demony, nie chwalić się czynionym dobrem i słuchać swojego kierownika duchowego.

SZATAN NIE ŚPI TERESA TYSZKIEWICZ (milujciesie.org.pl)

Hebrajskie słowo „szatan” oznacza „przeciwnik” i dotyczy wszystkich duchów, które zbuntowały się przeciwko Bogu. Zaślepiony nienawiścią do Boga szatan chce zniszczyć także to, co On stworzył. Obrócił siłę przede wszystkim przeciw człowiekowi, którego Bóg stworzył na swój obraz i podobieństwo. W swoim planie zniszczenia wykorzystuje całą swoją wybitną inteligencję, udając, że niesie dobro i szczęście człowiekowi, ale w rzeczywistości szykuje mu zgubę.

Człowiek jest obdarzony przez Stwórcę rozumem i wolną wolą. Tak wyposażony może rozeznać i wybrać to, co dobre, lub to, co złe. Bóg kocha człowieka i pragnie, by wybierał on tylko to, co dobre: „kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie” (Pwt 30,19-20). Dokonanie dobrego wyboru jest jednak utrudnione, ponieważ grzech człowieka zniewala: „Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu” (J 8,34).

Chrystus zwyciężył szatana przez swój Krzyż i Zmartwychwstanie, wyzwolił człowieka z niewoli grzechu, ale nie odebrał człowiekowi realnej możliwości wyboru: każdy nadal ma prawo wybrać dobro lub zło. Dlatego też i szatan wciąż ma możliwość działania, więc trwa walka dobra ze złem w duszy każdego człowieka, która to walka będzie trwać aż do powtórnego przyjścia Chrystusa, czyli do paruzji. Aby pomóc człowiekowi w tej walce, dobry Bóg wspiera go, posyłając mu Aniołów Stróżów, które chronią przed zwodniczymi planami szatana i wspierają ludzi w ich dążeniu do dobra.

Jaka jest strategia szatana? Przede wszystkim chce on zburzyć więź miłości i zaufania między człowiekiem a Bogiem: fałszując obraz Boga, szatan ukazuje Go jako tyrana zazdrosnego o swoje przywileje, swymi przykazaniami ograniczającego człowieka w jego wolności, w sumie jako nieprzyjaciela człowieka tworzącego przeszkody na jego drodze do szczęścia. Z nienawiści do człowieka, ukrytej i zakamuflowanej pod pozorami dobra, szatan doprowadza człowieka do grzechu, coraz większego, blokującego człowiekowi dostęp do Boga, aż dojdzie do śmierci duchowej i w konsekwencji do śmierci wiecznej. Jest w działaniu szatana „tajemnica nieprawości”, której nie jesteśmy w stanie pojąć: wielka, silna i przebiegła. On, na wieki nieszczęśliwy, chce każdego człowieka przez pozory dobra i szczęścia wtrącić w ten bezmiar zła i nieszczęścia, w których sam tkwi na wieki.

Obecność i działanie szatana we współczesnym świecie stają się coraz groźniejsze, w miarę jak maleje w człowieku dążenie do świętości i potrzeba relacji ze Stwórcą i Odkupicielem. Walka o człowieka się zaostrza. Jedna ze współczesnych mistyczek słyszała słowa archanioła Michała, który powiedział:

„Dziś prawie całe piekło wyszło na ziemię i idzie walka o każdą duszę ludzką”.
LEKCEWAŻENIE GRZECHÓW

Jedno z kłamstw szatana polega na bagatelizowaniu grzechu i udawaniu, że nic takiego się nie stało. Najpierw stara się on uśpić w człowieku sumienie, albo przynajmniej osłabić jego czujność. Następnie podsuwa wątpliwości co do słuszności Bożych przykazań, a kiedy już człowiek zgrzeszy, stara się go utrzymać w stanie grzechu ciężkiego, strasząc człowieka obrazem surowego, bezwzględnego Boga, który podglądał grzesznika, pilnując, za co by go jeszcze ukarać.

W rzeczywistości jednak, „jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy” (1 J 1,8), a każdy grzech odsuwa nas coraz dalej od kochającego Boga: „wasze winy wykopały przepaść między wami a waszym Bogiem; wasze grzechy zasłoniły Mu oblicze przed wami tak, iż was nie słucha” (Jr 59,2). Przy czym właśnie Bóg jest tym, który chce nam przebaczać, który chce nas oczyszczać i uświęcać, jeśli tylko odpowiemy miłością na Jego miłość: „Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna” (Iz 1,18).

Dlatego warto włożyć wysiłek w przygotowanie do spowiedzi, w dobry, głęboki rachunek sumienia, warto podjąć stanowczą decyzję poprawy i trwania w łasce uświęcającej. To musi być autentyczne spotkanie grzesznika z nieskończenie miłosiernym Zbawicielem, a żal ma być wzorowany na ewangelicznym celniku bijącym się pokornie w piersi (por. Łk 18,13).

Nawet pozornie drobne, powszednie grzechy mogą być wykorzystane przez szatana, pragnącego zniewolić nas i odciągnąć od miłości Boga. Dąży on do tego, by człowiek przestał zauważać drobne grzechy i nawet nazywać je grzechami. Niech sobie rosną, takie drobiazgi, aż w pewnej chwili człowiek już nad nimi nie panuje.

Szatan umie też rozdmuchać iskrę w pożar wtedy, kiedy człowiek w czas iskry nie zdusi. Zaczyna się od drobiazgu: jakieś nieopatrzne słowo, mały nietakt, głupi żart znajomej osoby – a już rośnie podejrzenie o jej złe zamiary wobec mnie, potem coraz większa niechęć, a w końcu wrogość. W sercu narosła cała góra „dowodów”, jak ten człowiek mnie nienawidzi; żadne perswazje, że jest wręcz odwrotnie, nie pomagają. I tak rosną mury między ludźmi. Dochodzą do tego inne motywy: egoista i pyszałek będzie uważał, że się nie dosyć go ceni, chciwy będzie zazdrościł wszystkiego wszystkim, materialista będzie patrzeć tylko na zysk itp., itp.

ZNIEWOLENIE

Szatan, nazywany również diabłem, to mistrz w intrydze. Ta druga nazwa, wywodząca się od wyrazu greckiego diaballein, oznacza „powodować zniszczenie, prowokować rozłam, rzucać oszczerstwa, zwodzić, oskarżać”. Lekceważenie szatana, pokus, grzechów powszednich, nieuporządkowanych uczuć prowadzi stopniowo do stanu, kiedy człowiek nie może już sobie sam poradzić z ich zwalczaniem. Dobrze, jeżeli to odpowiednio wcześnie zauważy, by skorzystać z pomocy.

Ten stan rzeczy nazywa się w demonologii „opętanie złem”. To nie jest jeszcze opętanie przez złego ducha, kiedy to demon przejmuje kontrolę nad człowiekiem i ujawnia się m.in. poprzez jego specyficzne dręczenie. Ale niebezpieczeństwo jest już realne: szatan wykorzystuje każdą słabość człowieka i coraz bardziej go zniewala.

Ratunek z opętania złem to przede wszystkim spowiedź – szczera i dająca pełen obraz sytuacji moralnej penitenta. Spowiednik zawsze chce pomóc, ale musi mieć wiedzę o okolicznościach grzechu. Byłoby dobrze, aby kolejne spowiedzi miały miejsce u tego samego kapłana, aby ten mógł podjąć się roli kierownika duchowego.

Są jeszcze dwa zjawiska, kiedy to człowiek przez swą lekkomyślność lub złą wolę otwiera się na konkretne działanie szatana. Są to różne formy „przyzywania szatana” i nawet bezpośrednia współpraca z nim.

Mało kto się zastanawia nad znaczeniem wypowiadanych słów „idź do diabła” – gdy mówi żartem lub podirytowany. „Niech cię diabli wezmą!” – powie innym razem. Jeszcze gorzej, gdy w sercu rzeczywiście pod wpływem wrogich uczuć do kogoś będzie mu życzył wszystkiego najgorszego z rąk diabła, który nie przepuści takiej okazji dla realizacji swoich destrukcyjnych planów.

Poza tym niektórzy praktykują rzucanie klątw na kogoś, uroków, formy modlitwy do szatana, aby spełnił czy pomógł spełnić zemstę na kimś, czczą przedmioty, zawierają pakty z szatanem, biorą udział w seansach i obrzędach powiązanych z satanizmem lub bluźnierczych wobec Boga i chrześcijaństwa. Zdawałoby się, że różne „uroki” i „czary” to zamierzchła przeszłość, a tymczasem w istocie rzeczy dzieją się one także i dziś, tylko pod inną nazwą – takiego zdania są egzorcyści. Niewiarygodnie duża liczba wykształconych, światłych ludzi wierzy, że szczęście i powodzenie przyniesie im amulet lub pierścień Atlantów.

„Liczba adeptów i zwolenników magii, okultyzmu i wróżbiarstwa rośnie w tak zastraszającym tempie, że zjawiska te stają się w naszych czasach integralną częścią codzienności”
– stwierdza wybitny egzorcysta francuski, ojciec René Chenasseau.

Obojętność religijna, postawa „Bóg mi nie jest potrzebny”, ateizm wojujący, wrogość wobec Kościoła i ludzi wierzących – to wszystko narasta w takiej właśnie kolejności: rzadko kiedy pozostaje na etapie „ateizmu łagodnego”, bardzo szybko przechodzi do ateizmu agresywnego, do nienawiści do Kościoła i wszystkiego, co wiąże się z religią. Pod pozorem „tolerancji” atakuje się wolność religijną chrześcijan. Wynika z tego, że nie istnieje w rzeczywistości „neutralność religijna”; jest wyśmiewanie, poniżanie, pozbawianie praw tych, którzy wierzą w Trójjedynego Boga i mają odwagę to akcentować publicznie. Ta agresja ateizmu ma swoje źródło: jest nim szatan nienawidzący Boga i pragnący wzbudzić taką nienawiść również w sercu człowieka.

Cytowany wyżej ojciec Chenesseau w książce Egzorcyzmy podaje następujące informacje, czerpane m.in. z objawień Marty Robin, mistyczki francuskiej.

Hitler osobiście uczestniczył w tajnych stowarzyszeniach ezoterycznych i okultystycznych, stworzył w szeregach SS komórkę tajnych służb, które miały zgłębiać zagadnienia magii i okultyzmu. Miał zawrzeć przymierze z szatanem, który postawił mu warunek:

„Oddaj mi lud żydowski, a ja dam ci swoją moc”.
Wybitny demonolog ojciec Aloes Mager pisze:

„W każdej sytuacji, w każdym miejscu, w którym kłamstwo staje się zasadą życia, motorem myślenia, woli i działania, moce satanistyczne działają bezpośrednio. Tak było właśnie w przypadku narodowego socjalizmu. W nowej ukrytej naturze był on diabelski”.
Nie tylko on. Panoszenie się kłamstwa w polityce, ekonomii, mass mediach obserwujemy i dzisiaj. Człowiek, który uczestniczy w złych dziełach, nawet pośrednio, staje się ich współtwórcą. Jeżeli te dzieła niosą demoralizację, rozpowszechnianie lub ułatwianie zła, wykorzystywanie posiadanej władzy, by ustanawiać szkodliwe prawo czy struktury, szkodzenie ludziom i środowiskom, popieranie imprez satanistycznych i bluźnierczych itp., to jest on współpracownikiem szatana.

PRZECIWSTAWCIE SIĘ DIABŁU

Każdy ma sumienie, które ostrzega, gdy człowiek wchodzi na tę drogę współdziałania. Wycofać się z niej bardzo trudno, bo szatan już uważa pozyskanego współpracownika za swoją własność.

Szatan próbuje przede wszystkim zniszczyć rodziny. Znany egzorcysta, arcybiskup, który był w Medjugorje w 1995 r., powiedział:

„Wiem, że niektóre sekty satanistyczne istnieją w wyłącznym celu przyśpieszeniu rozbicia rodzin. (…) Sposób na walkę z tym – to modlitwa i post. Istnieją modlitwy egzorcyzmu, którymi modlą się kapłani, ale każdy może pomóc uwolnić innych spod wpływu szatana. Musimy przywoływać imię Jezus oraz wzywać wstawiennictwa świętych, szczególnie błogosławionej Dziewicy Maryi. Ważne jest, aby odmawiać różaniec”.
Wspomniany arcybiskup miał jeszcze to przesłanie:

„Kapłani muszą umacniać w wiernych odwagę do walki z szatanem. Musimy uczyć ludzi, aby żyli sakramentami, ponieważ wtedy nie będą mieli powodu, aby się bać. Przede wszystkim musimy się modlić i kochać”.
Żaden człowiek nie jest w stanie przechytrzyć szatana ani zwyciężyć go swoją własną mocą. Dlatego jedynym ratunkiem w walce jest dla człowieka Bóg, który przez Jezusa Chrystusa zwyciężył śmierć, grzech i samego diabła. Dlatego św. Jakub, oddany sługa Chrystusa i człowiek modlitwy, uczy: „Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was. Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się do was. Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca” (Jk 4,7-8). Tylko i wyłącznie na drodze zerwania z grzechem, modlitwy i ciągłego powstawania z upadków mamy szansę zbliżenia się do Boga i uświęcenia, i osiągnięcia życia wiecznego.

„Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa” (1 Kor 15,57).Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę. Praktyczny poradnik dla osób dręczonych przez złe duchy
rycerz NIEPOKALANEJ
Człowiek, który uczestniczy w złych dziełach, nawet pośrednio, staje się ich współtwórcą. Jeżeli te dzieła niosą demoralizację, rozpowszechnianie lub ułatwianie zła, wykorzystywanie posiadanej władzy, by ustanawiać szkodliwe prawo czy struktury, szkodzenie ludziom i środowiskom, popieranie imprez satanistycznych i bluźnierczych itp., to jest on współpracownikiem szatana.
rycerz NIEPOKALANEJ
Zdaniem Ewagriusza, chciwcem nie jest ten, kto ma pieniądze, ale ten, kto nieustannie o nich myśli i ich pożąda. Można więc być chciwym będąc bogatym, jak i biednym. Demon może kusić mnicha wspomnieniami o przeszłym bogactwie, z którego zrezygnował, albo o rzeczach, które mógłby mieć. Stosując tę strategię powoduje rozdwojenie pragnień – mnich na zewnątrz wyrzeka się bogactwa, ale gromadzi w …Więcej
Zdaniem Ewagriusza, chciwcem nie jest ten, kto ma pieniądze, ale ten, kto nieustannie o nich myśli i ich pożąda. Można więc być chciwym będąc bogatym, jak i biednym. Demon może kusić mnicha wspomnieniami o przeszłym bogactwie, z którego zrezygnował, albo o rzeczach, które mógłby mieć. Stosując tę strategię powoduje rozdwojenie pragnień – mnich na zewnątrz wyrzeka się bogactwa, ale gromadzi w sercu.
2 więcej komentarzy od rycerz NIEPOKALANEJ
rycerz NIEPOKALANEJ
chciwość wzbudza nieustanny lęk o przyszłość, a przez to odbiera mu radość życia.
rycerz NIEPOKALANEJ udostępnia to
3565
Ewagriusz z Pontu: Osiem duchów zła.
Ewagriusz z Pontu – jeden z najznamienitszych Ojców Pustyni, mistrz życia duchowego – twierdził, że istotą walki ze złem jest uwolnienie się od grzechu wewnętrznego (także tego popełnionego w myśli).
Posoborowe absurdy
Nie dociera do katolików tkwiących w Novus Ordo, że JP II przyczynił się do riuny K.K oraz Polski.. I prosże kto chwali JP II , żydo-ukraincy. Tak jak obecnie Franciszek obsadza homoseksualnych, liberalnych księży na "biskupie trony". Tak JP II obsadzał żydów, komunistów na trony biskupie katolickich krajach . W Polsce jest nim bp. Gądecki, słynny Juliusz Peatz lista tych biskupów jest baaaardzo …Więcej
Nie dociera do katolików tkwiących w Novus Ordo, że JP II przyczynił się do riuny K.K oraz Polski.. I prosże kto chwali JP II , żydo-ukraincy. Tak jak obecnie Franciszek obsadza homoseksualnych, liberalnych księży na "biskupie trony". Tak JP II obsadzał żydów, komunistów na trony biskupie katolickich krajach . W Polsce jest nim bp. Gądecki, słynny Juliusz Peatz lista tych biskupów jest baaaardzo długa.OTO HIERARCHOWIE ŻYDOWSCY POLSKIEGO EPISKOPATU - Forum dyskusyjne w INTERIA.PL
Polska Walcząca
PAN Jezus też był Żydem amen
WŁADYSŁAW KRÓL
Papieże poczynając od Pawła VI mieli wokół siebie wilki w owczych skórach. Bóg dopuścił te błędy aby wypełniły się Pisma.
Polska Walcząca
Praktycznie każdy człowiek jest zniewolony jeśli się nie modli nie chodzi do spowiedzi